M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Skok na główkę do pustego basenu

Próba przejęcia przez rządzącą koalicję mediów publicznych staje się coraz bardziej groteskowa.
TVP1 M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Skok na główkę do pustego basenu
TVP1 / fot. YouTube / Radio Maryja

Po wyborach 15 października, kiedy oczywiste stało się, że władza w Polsce przejdzie w ręce nowej koalicji, niemal dla wszystkich stało się jasne, że zmiany nastąpią także w mediach publicznych. Zasadniczo nie było to kwestionowane przez zarządy i dziennikarzy utożsamianych z poprzednią ekipą rządzącą, którzy w relatywnym spokoju czekali na nadchodzące przeobrażenia. Co prawda, z obozu rządzącego dochodziły głosy, że nie da się łatwo zmienić organów spółek ze względu na ustawowe zapisy, a w szczególności ustawę o Radzie Mediów Narodowych. Sama jednak ustawa budziła spore kontrowersje, wzmacniane dodatkowo wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2016 roku, który chociaż nie odniósł się do niej bezpośrednio, to jednak dał możliwość zastosowania go poprzez analogię.

Plan niemal doskonały?

Jednak obóz Zjednoczonej Prawicy bez większości w Sejmie i bez znaczącego poparcia społecznego w tej sprawie nie byłby w stanie zapobiec zmianie regulacji i przywróceniu kompetencji Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Zwłaszcza że gotowość do przygotowania rozwiązań mających na celu uzdrowienie sytuacji w mediach zadeklarował prezydent Andrzej Duda. Wydawałoby się więc, że naturalną drogą dla rządzącego obozu, który do władzy doszedł, głosząc hasła przywrócenia praworządności i zmiany stylu rządzenia preferowanego przez Zjednoczoną Prawicę, jest podjęcie współpracy z prezydentem i próba wypracowania dobrych rozwiązań dotyczących mediów publicznych. Zamiast tego koalicja rządząca postanowiła zaliczyć spektakularny skok na główkę do pustego basenu.

Nieudolność, z jaką próbowano dokonać przejęcia mediów, skutkowała całkowitym roztrwonieniem przedwyborczego wizerunku kreowanego przez – wtedy jeszcze – „demokratyczną opozycję” jako siły, która zmieni obraz polskiej polityki. Gdyby tego było mało, wobec widma nieuchronnej kompromitacji w wyniku podjętych działań rządząca koalicja postanowiła się skompromitować jeszcze bardziej, co już na poważnie każe sobie zadać pytanie: Czy rząd na czele z premierem Donaldem Tuskiem posiada jakąkolwiek zdolność rządzenia państwem? W zaciszu gabinetów powstał bowiem plan – wydawać by się mogło – doskonały: postawienia trzech spółek medialnych w stan likwidacji, co pozwolić miało na uzyskanie kontroli nad publicznymi mediami. Jak postanowili, tak też zrobili. „Podjąłem decyzję o postawieniu w stan likwidacji spółek Telewizja Polska S.A., Polskie Radio S.A. oraz Polskiej Agencji Prasowej S.A.” – poinformował minister Bartłomiej Sienkiewicz, uzasadniając swoją decyzję wetem prezydenta Andrzeja Dudy. W dalszej części komunikatu robi się już naprawdę ciekawie. „W obecnej sytuacji takie działanie pozwoli na zabezpieczenie dalszego funkcjonowania tych spółek, przeprowadzenie w nich koniecznej restrukturyzacji oraz niedopuszczenie do zwolnień zatrudnionych w ww. spółkach pracowników z powodu braku finansowania. Stan likwidacji może być cofnięty w dowolnym momencie” – czytamy w uzasadnieniu decyzji ministra kultury i dziedzictwa narodowego.

Narrację tę podchwycili natychmiast politycy koalicji rządzącej, dziennikarze, a nawet członkowie rządu, w tym coraz bardziej – jak się wydaje – kompromitującego się Ministerstwa Sprawiedliwości, które w osobie pani wiceminister Marii Ejchart-Dubois oświadczyło: „Stan likwidacji nie oznacza zlikwidowania ani zaprzestania działalności, tylko jest procesem, który ma na celu restrukturyzację, ma na celu zmianę, ma na celu stworzenie telewizji, radia, które spełniają tę misję”. W podobnym tonie wypowiadają się wskazane jako likwidatorzy osoby, które w większości były uprzednio kandydatami na członków zarządów spółek medialnych. Pomijając już wątpliwości co do możliwości postawienia przez ministra spółek medialnych w stan likwidacji, o których szerzej w tym tekście nie będę wspominał, zasadniczym problemem przyjętej przez niego argumentacji jest jej wewnętrzna sprzeczność. Aby ją wyjaśnić, należy odwołać się do przepisów o likwidacji spółek kapitałowych, które normuje Kodeks spółek handlowych. Zgodnie z treścią art. 468 §1 ksh likwidatorzy powinni zakończyć interesy bieżące spółki, ściągnąć wierzytelności, wypełnić zobowiązania i upłynnić majątek spółki (czynności likwidacyjne). Nowe interesy mogą podejmować tylko wówczas, gdy jest to potrzebne do ukończenia spraw w toku. Nieruchomości mogą być zbywane w drodze publicznej licytacji, a z wolnej ręki – jedynie na mocy uchwały walnego zgromadzenia i po cenie nie niższej od uchwalonej przez zgromadzenie.

Pozorna czynność prawna

Nie ulega więc wątpliwości, co potwierdza zarówno szerokie orzecznictwo, jak i doktryna, że celem postawienia spółki kapitałowej w stan likwidacji jest zakończenie jej działalności, a nie dokonywanie procesów restrukturyzacyjnych, które są unormowane w Ustawie z dnia 15 maja 2015 r. Prawo restrukturyzacyjne (Dz.U. 2015 poz. 978). Zadaniem likwidatorów nie jest więc przeprowadzenie działań restrukturyzacyjnych, a mających na celu wykreślenie spółki z rejestru. Wskazują na to chociażby poszczególne etapy procesu likwidacyjnego opisane w ksh, wśród których wyróżniamy zgłoszenie otwarcia likwidacji, ustanowienie likwidatorów, sporządzenie bilansu otwarcia likwidacji, ogłoszenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, omawiane powyżej czynności likwidacyjne, zakończenie działalności, sprawozdanie likwidacyjne i złożenie wniosku o wykreślenie spółki z KRS. Także Andrzej Kidyba w swoim komentarzu do Kodeksu spółek handlowych wskazuje: „Po otwarciu likwidacji celem spółki nie jest dalsze prowadzenie działalności, ale działalność tę można określić jako «zwijającą»”.

Wszystko to może rodzić poważne obawy, że albo rząd i współpracujące z nim osoby mogą próbować dokonać tzw. pozornej czynności prawnej, skutkującej na mocy art. 83 kc nieważnością, albo całkowicie, włącznie z Ministerstwem Sprawiedliwości, nie odróżniają instytucji likwidacji od restrukturyzacji. Na marginesie jedynie należy dodać, że w przypadku rzeczywistej woli podjęcia przez właściciela restrukturyzacji spółek powinien on złożyć stosowny wniosek restrukturyzacyjny, o którym mowa w art. 7 ustawy Prawo restrukturyzacyjne. Kolejną kwestią mogącą budzić wątpliwości jest powołanie samych likwidatorów. Art. 463 §1 ksh stanowi, że likwidatorami są członkowie zarządu, chyba że statut lub uchwała walnego zgromadzenia stanowią inaczej. Dalej art. 466 ksh wskazuje, że do likwidatorów stosuje się przepisy dotyczące członków zarządu, chyba że przepisy niniejszego rozdziału stanowią inaczej. A zatem, jeżeli likwidatorem ma zostać osoba niebędąca członkiem zarządu, należy na mocy powyższego artykułu zastosować przepisy dotyczące członków zarządu. Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami kompetencje do powoływania i odwoływania organów w tych spółkach ma Rada Mediów Narodowych, a nie minister właściwy do spraw kultury. Istnieje więc podejrzenie, że nie dość, że samo postawienie spółki w stan likwidacji wynikało albo z próby dokonania pozornej czynności prawnej, albo z rażącej nieznajomości przepisów i nierozróżniania odrębnych instytucji prawa, to jeszcze sam proces powołania likwidatorów był niewłaściwy.

Legislacyjny chaos

Wydaje się więc, że kolejne działania prowadzone przez rząd nie tylko nie rozwiązują problemu, ale jeszcze pogłębiają legislacyjny chaos wokół publicznych mediów. Nieudolność rządu w tym zakresie jest rażąco widoczna i coraz trudniej jest mu tłumaczyć swoje działania wyższą koniecznością i potrzebą przywrócenia praworządności nawet przed własnym elektoratem. Wskazuje na to chociażby niedawna wypowiedź rzecznika praw obywatelskich, który nie zostawił suchej nitki na działaniach rządu. Najwyższy czas, aby uzmysłowić sobie, że temperatura politycznego sporu przekroczyła granice. Przestają działać ustrojowe bezpieczniki, których zadaniem była ochrona państwa niezależnie od opcji rządzącej krajem. Nie mamy jak na razie do czynienia z zapaścią ustroju państwa, ale niewątpliwie można powiedzieć o najpoważniejszym kryzysie ustrojowym w historii Polski po 1989 roku, a to już prosta droga do negacji i kwestionowania norm i instytucji gwarantujących państwu stabilizację i bezpieczeństwo. Przekroczenie tej granicy w sytuacji trwającej za naszą granicą wojny i coraz częstszych ostrzeżeń o możliwości zaatakowania przez Rosję państw NATO może mieć nieodwracalne w skutkach konsekwencje. Jeszcze mamy czas na refleksję, ale nie jest to czas nieograniczony.

 

 

 

 

 

 

 

 


 

POLECANE
Duże utrudnienia w ruchu pociągów. PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
Duże utrudnienia w ruchu pociągów. PKP Intercity wydał pilny komunikat

PKP Intercity poinformowało o poważnych problemach w ruchu pociągów, które wystąpią w środę, 13 sierpnia 2025 roku. Utrudnienia dotyczą zarówno opóźnień, jak i zmian w składach oraz braku niektórych udogodnień dla pasażerów.

Zełenski w Berlinie. Odbędzie wideokonferencję z Trumpem z ostatniej chwili
Zełenski w Berlinie. Odbędzie wideokonferencję z Trumpem

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przyjedzie w środę do Berlina i wraz z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem weźmie udział w wideokonferencji z udziałem przywódcy USA Donalda Trumpa - poinformował dziennik „Bild”.

Zmiany kadrowe w telewizji wPolsce. Dziennikarze stacji zaskoczeni gorące
Zmiany kadrowe w telewizji wPolsce. Dziennikarze stacji zaskoczeni

W telewizji wPolsce24 doszło do kluczowych zmian w kierownictwie. Mariusz Pilis zastąpił Michała Adamczyka na stanowisku dyrektora programowego kanału wPolsce24. Szefem newsroomu stacji został z kolei Grzegorz Adamczyk – podały Wirtualne Media.

Unia i rząd szykują zmiany w budownictwo. Będzie jeszcze drożej Wiadomości
Unia i rząd szykują zmiany w budownictwo. Będzie jeszcze drożej

Unia Europejska bezwzględnie realizuje swoją klimatyczna agendę. Następna ofiarą na jej celowniku jest styropian, używany w budownictwie do ocieplania domów i izolacji. Według unijnych standardów okazuje się on niedostatecznie ekologiczny, a według polskich nie dość bezpieczny. A zapłacą za to jak zwykle obywatele.

Ważny komunikat dla mieszkańców Łodzi z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Łodzi

Łódź zaczyna długo wyczekiwaną inwestycję na Teofilowie. Rozbudowa ul. Kaczeńcowej i przebudowa okolicznych ulic ma rozwiązać problemy z rosnącym ruchem drogowym w tej części miasta. To największy projekt drogowy w rejonie od lat.

Potrzebna sejmowa komisja śledcza i specjalny zespół w prokuraturze. Mariusz Błaszczak ostro ws. afery KPO z ostatniej chwili
Potrzebna sejmowa komisja śledcza i specjalny zespół w prokuraturze. Mariusz Błaszczak ostro ws. afery KPO

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zapowiedział w środę, że jego ugrupowanie będzie domagało się utworzenia specjalnego zespołu w prokuraturze, który miałby zająć się analizą wydatkowania środków z KPO. Nie wykluczył też, że potrzebna będzie sejmowa komisja śledcza.

Nie da się tego oglądać. Burza w sieci po programie TVN gorące
"Nie da się tego oglądać". Burza w sieci po programie TVN

Po jednym z ostatnich odcinków popularnej telewizji śniadaniowej stacji TVN – "Dzień dobry TVN" – w sieci zawrzało.

Szczyt Trump–Putin. Nowe informacje z ostatniej chwili
Szczyt Trump–Putin. Nowe informacje

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump oraz przywódca Rosji Władimir Putin spotkają się w piątek na terenie amerykańskiej bazy wojskowej Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce. Informację tę przekazał przedstawiciel Białego Domu, a jako pierwsza lokalizację podała stacja telewizyjna CNN.

Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała pilny komunikat pilne
Niepokojące doniesienia z granicy. Straż Graniczna wydała pilny komunikat

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy, która znajduje się pod naciskiem ataku hybrydowego zarówno ze strony Białorusi, jak i Niemiec.

Prezydent czy premier? Ten sondaż wyznacza kierunek polityka
Prezydent czy premier? Ten sondaż wyznacza kierunek

"Super Express" opublikował wyniki sondażu, który nie tylko ujawnia, jak kształtują się sympatie polityczne Polaków, ale także wskazuje kierunki zmian ustrojowych, których oczekują obywatele.

REKLAMA

M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Skok na główkę do pustego basenu

Próba przejęcia przez rządzącą koalicję mediów publicznych staje się coraz bardziej groteskowa.
TVP1 M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Skok na główkę do pustego basenu
TVP1 / fot. YouTube / Radio Maryja

Po wyborach 15 października, kiedy oczywiste stało się, że władza w Polsce przejdzie w ręce nowej koalicji, niemal dla wszystkich stało się jasne, że zmiany nastąpią także w mediach publicznych. Zasadniczo nie było to kwestionowane przez zarządy i dziennikarzy utożsamianych z poprzednią ekipą rządzącą, którzy w relatywnym spokoju czekali na nadchodzące przeobrażenia. Co prawda, z obozu rządzącego dochodziły głosy, że nie da się łatwo zmienić organów spółek ze względu na ustawowe zapisy, a w szczególności ustawę o Radzie Mediów Narodowych. Sama jednak ustawa budziła spore kontrowersje, wzmacniane dodatkowo wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2016 roku, który chociaż nie odniósł się do niej bezpośrednio, to jednak dał możliwość zastosowania go poprzez analogię.

Plan niemal doskonały?

Jednak obóz Zjednoczonej Prawicy bez większości w Sejmie i bez znaczącego poparcia społecznego w tej sprawie nie byłby w stanie zapobiec zmianie regulacji i przywróceniu kompetencji Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Zwłaszcza że gotowość do przygotowania rozwiązań mających na celu uzdrowienie sytuacji w mediach zadeklarował prezydent Andrzej Duda. Wydawałoby się więc, że naturalną drogą dla rządzącego obozu, który do władzy doszedł, głosząc hasła przywrócenia praworządności i zmiany stylu rządzenia preferowanego przez Zjednoczoną Prawicę, jest podjęcie współpracy z prezydentem i próba wypracowania dobrych rozwiązań dotyczących mediów publicznych. Zamiast tego koalicja rządząca postanowiła zaliczyć spektakularny skok na główkę do pustego basenu.

Nieudolność, z jaką próbowano dokonać przejęcia mediów, skutkowała całkowitym roztrwonieniem przedwyborczego wizerunku kreowanego przez – wtedy jeszcze – „demokratyczną opozycję” jako siły, która zmieni obraz polskiej polityki. Gdyby tego było mało, wobec widma nieuchronnej kompromitacji w wyniku podjętych działań rządząca koalicja postanowiła się skompromitować jeszcze bardziej, co już na poważnie każe sobie zadać pytanie: Czy rząd na czele z premierem Donaldem Tuskiem posiada jakąkolwiek zdolność rządzenia państwem? W zaciszu gabinetów powstał bowiem plan – wydawać by się mogło – doskonały: postawienia trzech spółek medialnych w stan likwidacji, co pozwolić miało na uzyskanie kontroli nad publicznymi mediami. Jak postanowili, tak też zrobili. „Podjąłem decyzję o postawieniu w stan likwidacji spółek Telewizja Polska S.A., Polskie Radio S.A. oraz Polskiej Agencji Prasowej S.A.” – poinformował minister Bartłomiej Sienkiewicz, uzasadniając swoją decyzję wetem prezydenta Andrzeja Dudy. W dalszej części komunikatu robi się już naprawdę ciekawie. „W obecnej sytuacji takie działanie pozwoli na zabezpieczenie dalszego funkcjonowania tych spółek, przeprowadzenie w nich koniecznej restrukturyzacji oraz niedopuszczenie do zwolnień zatrudnionych w ww. spółkach pracowników z powodu braku finansowania. Stan likwidacji może być cofnięty w dowolnym momencie” – czytamy w uzasadnieniu decyzji ministra kultury i dziedzictwa narodowego.

Narrację tę podchwycili natychmiast politycy koalicji rządzącej, dziennikarze, a nawet członkowie rządu, w tym coraz bardziej – jak się wydaje – kompromitującego się Ministerstwa Sprawiedliwości, które w osobie pani wiceminister Marii Ejchart-Dubois oświadczyło: „Stan likwidacji nie oznacza zlikwidowania ani zaprzestania działalności, tylko jest procesem, który ma na celu restrukturyzację, ma na celu zmianę, ma na celu stworzenie telewizji, radia, które spełniają tę misję”. W podobnym tonie wypowiadają się wskazane jako likwidatorzy osoby, które w większości były uprzednio kandydatami na członków zarządów spółek medialnych. Pomijając już wątpliwości co do możliwości postawienia przez ministra spółek medialnych w stan likwidacji, o których szerzej w tym tekście nie będę wspominał, zasadniczym problemem przyjętej przez niego argumentacji jest jej wewnętrzna sprzeczność. Aby ją wyjaśnić, należy odwołać się do przepisów o likwidacji spółek kapitałowych, które normuje Kodeks spółek handlowych. Zgodnie z treścią art. 468 §1 ksh likwidatorzy powinni zakończyć interesy bieżące spółki, ściągnąć wierzytelności, wypełnić zobowiązania i upłynnić majątek spółki (czynności likwidacyjne). Nowe interesy mogą podejmować tylko wówczas, gdy jest to potrzebne do ukończenia spraw w toku. Nieruchomości mogą być zbywane w drodze publicznej licytacji, a z wolnej ręki – jedynie na mocy uchwały walnego zgromadzenia i po cenie nie niższej od uchwalonej przez zgromadzenie.

Pozorna czynność prawna

Nie ulega więc wątpliwości, co potwierdza zarówno szerokie orzecznictwo, jak i doktryna, że celem postawienia spółki kapitałowej w stan likwidacji jest zakończenie jej działalności, a nie dokonywanie procesów restrukturyzacyjnych, które są unormowane w Ustawie z dnia 15 maja 2015 r. Prawo restrukturyzacyjne (Dz.U. 2015 poz. 978). Zadaniem likwidatorów nie jest więc przeprowadzenie działań restrukturyzacyjnych, a mających na celu wykreślenie spółki z rejestru. Wskazują na to chociażby poszczególne etapy procesu likwidacyjnego opisane w ksh, wśród których wyróżniamy zgłoszenie otwarcia likwidacji, ustanowienie likwidatorów, sporządzenie bilansu otwarcia likwidacji, ogłoszenie w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, omawiane powyżej czynności likwidacyjne, zakończenie działalności, sprawozdanie likwidacyjne i złożenie wniosku o wykreślenie spółki z KRS. Także Andrzej Kidyba w swoim komentarzu do Kodeksu spółek handlowych wskazuje: „Po otwarciu likwidacji celem spółki nie jest dalsze prowadzenie działalności, ale działalność tę można określić jako «zwijającą»”.

Wszystko to może rodzić poważne obawy, że albo rząd i współpracujące z nim osoby mogą próbować dokonać tzw. pozornej czynności prawnej, skutkującej na mocy art. 83 kc nieważnością, albo całkowicie, włącznie z Ministerstwem Sprawiedliwości, nie odróżniają instytucji likwidacji od restrukturyzacji. Na marginesie jedynie należy dodać, że w przypadku rzeczywistej woli podjęcia przez właściciela restrukturyzacji spółek powinien on złożyć stosowny wniosek restrukturyzacyjny, o którym mowa w art. 7 ustawy Prawo restrukturyzacyjne. Kolejną kwestią mogącą budzić wątpliwości jest powołanie samych likwidatorów. Art. 463 §1 ksh stanowi, że likwidatorami są członkowie zarządu, chyba że statut lub uchwała walnego zgromadzenia stanowią inaczej. Dalej art. 466 ksh wskazuje, że do likwidatorów stosuje się przepisy dotyczące członków zarządu, chyba że przepisy niniejszego rozdziału stanowią inaczej. A zatem, jeżeli likwidatorem ma zostać osoba niebędąca członkiem zarządu, należy na mocy powyższego artykułu zastosować przepisy dotyczące członków zarządu. Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami kompetencje do powoływania i odwoływania organów w tych spółkach ma Rada Mediów Narodowych, a nie minister właściwy do spraw kultury. Istnieje więc podejrzenie, że nie dość, że samo postawienie spółki w stan likwidacji wynikało albo z próby dokonania pozornej czynności prawnej, albo z rażącej nieznajomości przepisów i nierozróżniania odrębnych instytucji prawa, to jeszcze sam proces powołania likwidatorów był niewłaściwy.

Legislacyjny chaos

Wydaje się więc, że kolejne działania prowadzone przez rząd nie tylko nie rozwiązują problemu, ale jeszcze pogłębiają legislacyjny chaos wokół publicznych mediów. Nieudolność rządu w tym zakresie jest rażąco widoczna i coraz trudniej jest mu tłumaczyć swoje działania wyższą koniecznością i potrzebą przywrócenia praworządności nawet przed własnym elektoratem. Wskazuje na to chociażby niedawna wypowiedź rzecznika praw obywatelskich, który nie zostawił suchej nitki na działaniach rządu. Najwyższy czas, aby uzmysłowić sobie, że temperatura politycznego sporu przekroczyła granice. Przestają działać ustrojowe bezpieczniki, których zadaniem była ochrona państwa niezależnie od opcji rządzącej krajem. Nie mamy jak na razie do czynienia z zapaścią ustroju państwa, ale niewątpliwie można powiedzieć o najpoważniejszym kryzysie ustrojowym w historii Polski po 1989 roku, a to już prosta droga do negacji i kwestionowania norm i instytucji gwarantujących państwu stabilizację i bezpieczeństwo. Przekroczenie tej granicy w sytuacji trwającej za naszą granicą wojny i coraz częstszych ostrzeżeń o możliwości zaatakowania przez Rosję państw NATO może mieć nieodwracalne w skutkach konsekwencje. Jeszcze mamy czas na refleksję, ale nie jest to czas nieograniczony.

 

 

 

 

 

 

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe