Sprawa księdza Olszewskiego: Bodnar nie może zawiesić praw człowieka

Traktowanie księdza Michała Olszewskiego, którego prokuratorzy Adama Bodnara wybrali na symbol represji policyjnego państwa, stanie się najpoważniejszym zarzutem wobec Rzeczpospolitej, w której imieniu obecny rząd i organy ścigania łamią prawa człowieka, nawet nie dbając o to, żeby robić to w białych rękawiczkach. Urzędnicy byłego rzecznika praw obywatelskich w końcu odpowiedzą przed międzynarodowymi trybunałami za zamach na prawa podstawowe, które w cywilizowanym świecie są świętością.
Adam Bodnar
Adam Bodnar / PAP/Łukasz Gągulski

Za łamanie praw podstawowych dzisiaj z czasem zapłaci również Rzeczpospolita – będą to nie tylko odszkodowania, na które złożą się podatnicy, także ja i Ty, drogi Czytelniku. Będzie to przede wszystkim zepchnięcie Polski na dół listy państw, którym można ufać, i znaczne pogorszenie pozycji naszego kraju na arenie międzynarodowej. To szkoda, której naprawienie może zająć nawet dekady. Tego, w jak fatalnej kondycji znalazły się dzisiaj prawa podstawowe, nie da się ukryć ani za okrągłymi słowami koalicyjnych polityków, ani za uśmiechniętym logo w barwach narodowych, ani nawet za organizowaniem za publiczne pieniądze partyjnych imprez dla młodzieży.

A Donald Tusk i jego akolici doskonale wiedzą, że popełniane przez nich przestępstwa przeciwko człowieczeństwu nie zapadną w niepamięć i że nie da się uciec przed konsekwencjami ich łamania. Nawet jeżeli wyjadą z Polski, wszystko jedno, czy na unijne placówki, czy do pracy w międzynarodowych instytucjach, nie uciekną przed odpowiedzialnością za swoje dzisiejsze działania. Słowa o „demokracji walczącej” nie przekonają międzynarodowych sędziów, którzy swoją przygodę w obszarze praw podstawowych zaczynają od zrozumienia, że w tym jednym obszarze nie ma miejsca na wyjątki. Praw człowieka trzeba przestrzegać literalnie i bezwzględnie, a zapisy najważniejszych aktów prawnych przygotowywano tak, żeby nie pozostawiać miejsca na interpretację.

Nie ufamy państwu

To, w jak fatalnej kondycji znalazły się dzisiaj prawa człowieka, jak bardzo Polacy zaczęli bać się nie tylko służb, do których przecież powinni mieć zaufanie, widać nie tylko po sondażach mówiących o szacunku do polskiego munduru. Policja mierzy się z najgorszym od lat 90. brakiem zaufania społecznego, co objawia się nie tylko tym, że zwykły obywatel woli prosić o pomoc żołnierza czy strażaka, ale na przykład zauważalnym spadkiem zainteresowania pracą w policji. W kwietniu KGP informowała, że brakuje jej 16 tys. funkcjonariuszy. W połowie roku ponad 1700 funkcjonariuszy brakowało w Służbie Więziennej. Obie formacje są kojarzone z restrykcyjnymi działaniami obecnego rządu oraz z coraz częstszymi zarzutami łamania praw człowieka, które padają z ust nie tylko aresztowanych i zatrzymywanych, ale również ze strony organizacji pozarządowych, do tej pory nie kojarzonych z żadną ze stron sceny politycznej. Nie ma chętnych do pracy w służbie celno-skarbowej, nie wspominając już o strażach miejskich i gminnych, które również odbierane są przez społeczeństwo jako przede wszystkim narzędzie administracyjnej represji. 

Dzisiaj nie ma Polaka, który nie widziałby publikowanych niedawno zdjęć ks. Michała Olszewskiego, z uśmiechem błogosławiącego mijających go ludzi, który – wychudzony i w kajdankach – był przewożony z aresztu śledczego do sądu na przesłuchanie w sprawie zażalenia na okoliczności zatrzymania go. Okoliczności, które w obszarze łamania praw człowieka nie budzą wątpliwości również prawników sprzyjających obecnemu rządowi. 

Ksiądz, założyciel fundacji Profeto, został zatrzymany przez ABW pod koniec marca tego roku. W czasie zatrzymania odmawiano mu wody, nie pozwalano również korzystać z toalety – o czym opinia publiczna dowiedziała się z opublikowanego w mediach listu księdza. W liście znalazł się również opis tego, jak kapłana w kajdankach „wystawiono” na widok publiczny na jednej ze stacji benzynowych, co bezspornie naraziło jego godność i dobre imię. Przy czym należy pamiętać, że wówczas był zatrzymany jedynie w charakterze podejrzanego – do aktu oskarżenia i postępowania sądowego, w którym ksiądz może być uznany za winnego i skazany, droga wciąż jeszcze była daleka.

Rząd: „Oskarżenia to absurd”

Rząd i służby wezwane do wyjaśnienia zarzutu stosowania tortur wobec kapłana wykpiły się serią oświadczeń. ABW ustami rzecznika prasowego ministra koordynatora ds. służb specjalnych powiedziała tylko, że zarzuty „są nieprawdziwe i wprowadzają w błąd opinię publiczną”. 

– To jest absurd, nie chce mi się tego komentować – skwitował premier Donald Tusk

Zapowiedzi o wyjaśnieniu zarzutów, które publiczne deklarowali ministrowie, nie doczekały się realizacji, choć zgodnie z międzynarodowym prawem taki zarzut powinien być sprawdzany w świetle kamer, tak żeby opinia publiczna, a przede wszystkim sam poszkodowany, nie miała wątpliwości, że rzeczywiście ktokolwiek chciał je sprawdzić i wyjaśnić. Nic takiego się nie wydarzyło. 

Kolejna szansa – zażalenie na traktowanie ks. Olszewskiego przez służby – pojawiła się, kiedy na początku września w kajdankach dowożono księdza do sądu, który na podstawie dowodów miał rozstrzygnąć, czy rzeczywiście prawa człowieka zostały wobec kapłana złamane. Tak się nie stało. Dlaczego? Służby, które miały dostarczyć dowody, zlekceważyły wezwanie sądu do ich dostarczenia. 

– Jedne organy poinformowały sąd o braku takich materiałów, a drugie nie udzieliły odpowiedzi – informował adwokat księdza Olszewskiego mec. Krzysztof Wąsowski, dodając, ze zaczyna mieć podejrzenie, że w ogóle nie ma materiałów, które mogłyby dowieść jedną bądź drugą wersję wydarzeń.

Gubienie lub niszczenie dowodów oraz lekceważenie wezwań sądów to jedne z podstawowych wyróżników państwa, w którym prawa człowieka są łamane przez służby. Służby, które nie potrafiły wytłumaczyć również, dlaczego księdza dowożono do sądu w kajdankach, choć rozszerzony akt oskarżenia nie wspomina w ani jednym punkcie o tym, że ten zatrzymany może być groźny dla siebie i otoczenia. 

Lincz przed sądową rozprawą

Polska już wiele dekad temu zobowiązała się do przestrzegania nie tylko Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka czy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ale także innego dokumentu – Reguł Nelsona Mandeli, które opisują warunki postępowania z aresztantami i więźniami. Reguła 47 dokumentu mówi, że „stosowanie łańcuchów, kajdan lub innych środków przymusu, które są z natury poniżające lub bolesne, jest zabronione”. W przypadku księdza bezspornie chodziło o poniżenie go, z czego również służby nie chcą się wytłumaczyć, a czego sąd nie chciał zauważyć. 

Sprawa stosowania tortur wobec ks. Olszewskiego została odroczona do 18 października, wcześniej jednak kapłanowi przedłużono areszt o kolejne trzy miesiące. Dlaczego? Według prokuratury chodzi o zebranie kolejnych materiałów dowodowych w sprawie nielegalnie – zdaniem Prokuratury Generalnej – otrzymanych z Funduszu Sprawiedliwości Społecznej pieniędzy. Pieniądze te zostały wydane na budowę ośrodka Archipelag – Wyspy Wolne od Przemocy, który miał pomagać rodzinom, dzieciom, osobom samotnym, kobietom, mężczyznom dotkniętym przemocą fizyczną, psychiczną, duchową czy ekonomiczną. Budynek ośrodka stanął i fizycznie został zbudowany, ksiądz nie posiada własnego majątku, dokumentacja zaś znajduje się w posiadaniu służb i prokuratury. Trzymanie go w areszcie nosi znamiona nieuzasadnionych sankcji, które mogą być interpretowane jako łamanie praw człowieka. Tym bardziej że w tak długim czasie prokuratura mogła zabezpieczyć wszystkie ewentualne dowody przeciwko oskarżonemu. Jeżeli tego nie zrobiła, to znaczy, że albo więcej dowodów nie ma, albo wykorzystuje areszt jako bezprawną sankcję wymierzoną w konkretną osobę, wzmacniając tę sankcję publicznym okazywaniem oskarżonego (wciąż niewinnego zgodnie z zasadą domniemanej niewinności in dubio pro reo) w kajdanach, co powoduje społeczne skazanie kapłana przed faktycznym procesem sądowym. W obu przypadkach, odbierając wolność, państwo polskie dopuszcza się łamania praw podstawowych. 

Prawa człowieka łamane są również wobec innych osób oskarżonych w tej samej sprawie. Chodzi o dwie byłe urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości, które zajmowały się współpracą ministerstwa z fundacją księdza – Karolinę K. i Urszulę D. One również przebywają w areszcie śledczym od marca bieżącego roku. Wobec tego na wniosek prokuratury zastosowano tzw. szczególną ochronę, co sprowadza się do trzymania w izolatce, stałego monitoringu, wielokrotnych kontroli, w tym co godzinę zapalanego w nocy światła. 

Czytaj także: Dr Artur Bartoszewicz o Zielonym Ładzie: Stoimy dzisiaj przed zagrożeniem upadku naszego państwa

Czytaj także: Rafał Woś: Na cholerę nam takie elity?

Poradnik samoobrony przed służbami

Restrykcyjne zachowanie państwa polskiego wobec obywateli doprowadziło do pojawienia się w internecie – również w serwisach dla profesjonalistów – poradników, w jaki sposób przygotować się na bezpośredni kontakt z funkcjonariuszem państwowym. To m.in. instrukcja: „Techniki naruszania przestrzeni osobistej stosowane przez funkcjonariuszy – jak sobie z nimi radzić?”. 

„Naruszanie przestrzeni osobistej bywa techniką stosowaną przez funkcjonariuszy podczas kontroli, przesłuchań czy spotkań w urzędach. Funkcjonariusze mogą celowo zbliżać się zbyt blisko, aby wywołać u rozmówcy dyskomfort i skłonić go do szybszej reakcji lub zeznań. Może to być subtelna forma wywierania presji psychicznej. Fizyczne ustawienie się w taki sposób, by ograniczyć ruch (np. blokowanie drzwi lub ciasne ułożenie krzeseł), to technika, która ma na celu wzmocnienie poczucia kontroli i dominacji. Zbliżanie się do twarzy rozmówcy lub intensywne wpatrywanie się w oczy to sposób na wywołanie niepewności i wzmocnienie poczucia winy czy skrępowania. […] 

Funkcjonariusze stosujący te techniki często liczą na szybkie reakcje emocjonalne, które mogą prowadzić do osłabienia pozycji rozmówcy. Warto zachować chłodną głowę, kontrolować swoje reakcje i nie pozwolić, by tego typu taktyki wpłynęły na naszą pewność siebie czy zachowanie” – czytamy w nim. Tego typu poradniki były popularne w PRL-u w latach 80. oraz w RPA i krajach, gdzie wolność społeczeństwo musiało sobie wywalczyć. W większości z tych krajów prawa człowieka są przestrzegane. W Polsce są ponownie zagrożone.

* Autor jest dyrektorem regionalnym w Amerykańskim Instytucie Dyplomacji i Praw Człowieka. 
 


 

POLECANE
Śnieżyca sparaliżowała lotnisko w Modlinie. Nikt nie przekazywał żadnych informacji z ostatniej chwili
Śnieżyca sparaliżowała lotnisko w Modlinie. "Nikt nie przekazywał żadnych informacji"

Setki pasażerów czekały w terminalu bez informacji, a część rejsów została całkowicie odwołana. Gwałtowna śnieżyca doprowadziła do wielogodzinnego paraliżu jednego z kluczowych lotnisk w regionie.

Trzeci największy bank w Polsce znika. Co z kontami klientów? Wiadomości
Trzeci największy bank w Polsce znika. Co z kontami klientów?

Jedna z największych instytucji finansowych w Polsce przygotowuje się do rebrandingu. Zmiana ma nastąpić w 2026 roku, a klienci nie muszą obawiać się rewolucji w codziennym bankowaniu.

Paraliż na S7. Stoją w korku już ponad 14 godzin z ostatniej chwili
Paraliż na S7. "Stoją w korku już ponad 14 godzin"

Nie ustępują utrudnienia na trasie S7, a kierowcy informują o wielogodzinnych korkach w rejonie Mławy. "Niektórzy kierowcy stoją w korku już ponad 14 godzin!" – informuje serwis miejskireporter.pl.

Pilny apel szefa MSWiA: Polacy powinni unikać podróży w najbliższych godzinach z ostatniej chwili
Pilny apel szefa MSWiA: Polacy powinni unikać podróży w najbliższych godzinach

Intensywne opady śniegu i silny wiatr mogą w nocy sparaliżować drogi w wielu regionach kraju. Szef MSWiA Marcin Kierwiński apeluje o rozwagę i ograniczenie podróży do absolutnego minimum.

Policja zatrzymała Nigeryjczyka podejrzanego o milionowe oszustwa i pranie pieniędzy gorące
Policja zatrzymała Nigeryjczyka podejrzanego o milionowe oszustwa i pranie pieniędzy

Śledczy mówią o wieloletnim procederze, dziesiątkach fałszywych tożsamości i niemal milionie złotych strat. Zatrzymany Nigeryjczyk usłyszał 12 zarzutów i trafił do tymczasowego aresztu.

PKP Intercity wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
PKP Intercity wydał pilny komunikat

W wyniku obfitych opadów śniegu przed południem w środę opóźnienie powyżej 60 minut miało 16 pociągów PKP Intercity - wynika z informacji przekazanych PAP przez przewoźnika. Obecnie ruch odbywa się bez zakłóceń.

Ropa najtańsza od lat. Najgorszy rok od pandemii i widmo nadpodaży pilne
Ropa najtańsza od lat. Najgorszy rok od pandemii i widmo nadpodaży

Rok 2025 zapisuje się jako wyjątkowo słaby dla rynku ropy naftowej. Spadki cen sięgają niemal 20 procent, a inwestorzy coraz częściej mówią o nadpodaży i braku impulsów do odbicia.

Zimowy paraliż na S7. Wiceminister infrastruktury zabrał głos z ostatniej chwili
Zimowy paraliż na S7. Wiceminister infrastruktury zabrał głos

Ruch na drodze ekspresowej S7 w woj. warmińsko-mazurskim i mazowieckim w kierunku Gdańska i Warszawy został udrożniony i odbywa się jednym pasem – poinformował w środę rano wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec. Według niego służby robią wszystko, aby jeszcze dziś trasa była całkowicie udrożniona.

Nowe doniesienia. Zwrot w sprawie właściciela TVN z ostatniej chwili
Nowe doniesienia. Zwrot w sprawie właściciela TVN

Warner Bros. Discovery w przyszłym tygodniu ponownie rozważy poprawioną ofertę przejęcia od Paramount Skydance. Według źródeł Bloomberga spółka odrzuci ofertę.

Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców woj. podkarpackiego

14 grudnia 2025 r. zaczął obowiązywać nowy roczny rozkład jazdy pociągów. Rozkład jest podzielony na 5 cykli i potrwa do połowy grudnia 2026 r. – poinformowało w komunikacie województwo podkarpackie.

REKLAMA

Sprawa księdza Olszewskiego: Bodnar nie może zawiesić praw człowieka

Traktowanie księdza Michała Olszewskiego, którego prokuratorzy Adama Bodnara wybrali na symbol represji policyjnego państwa, stanie się najpoważniejszym zarzutem wobec Rzeczpospolitej, w której imieniu obecny rząd i organy ścigania łamią prawa człowieka, nawet nie dbając o to, żeby robić to w białych rękawiczkach. Urzędnicy byłego rzecznika praw obywatelskich w końcu odpowiedzą przed międzynarodowymi trybunałami za zamach na prawa podstawowe, które w cywilizowanym świecie są świętością.
Adam Bodnar
Adam Bodnar / PAP/Łukasz Gągulski

Za łamanie praw podstawowych dzisiaj z czasem zapłaci również Rzeczpospolita – będą to nie tylko odszkodowania, na które złożą się podatnicy, także ja i Ty, drogi Czytelniku. Będzie to przede wszystkim zepchnięcie Polski na dół listy państw, którym można ufać, i znaczne pogorszenie pozycji naszego kraju na arenie międzynarodowej. To szkoda, której naprawienie może zająć nawet dekady. Tego, w jak fatalnej kondycji znalazły się dzisiaj prawa podstawowe, nie da się ukryć ani za okrągłymi słowami koalicyjnych polityków, ani za uśmiechniętym logo w barwach narodowych, ani nawet za organizowaniem za publiczne pieniądze partyjnych imprez dla młodzieży.

A Donald Tusk i jego akolici doskonale wiedzą, że popełniane przez nich przestępstwa przeciwko człowieczeństwu nie zapadną w niepamięć i że nie da się uciec przed konsekwencjami ich łamania. Nawet jeżeli wyjadą z Polski, wszystko jedno, czy na unijne placówki, czy do pracy w międzynarodowych instytucjach, nie uciekną przed odpowiedzialnością za swoje dzisiejsze działania. Słowa o „demokracji walczącej” nie przekonają międzynarodowych sędziów, którzy swoją przygodę w obszarze praw podstawowych zaczynają od zrozumienia, że w tym jednym obszarze nie ma miejsca na wyjątki. Praw człowieka trzeba przestrzegać literalnie i bezwzględnie, a zapisy najważniejszych aktów prawnych przygotowywano tak, żeby nie pozostawiać miejsca na interpretację.

Nie ufamy państwu

To, w jak fatalnej kondycji znalazły się dzisiaj prawa człowieka, jak bardzo Polacy zaczęli bać się nie tylko służb, do których przecież powinni mieć zaufanie, widać nie tylko po sondażach mówiących o szacunku do polskiego munduru. Policja mierzy się z najgorszym od lat 90. brakiem zaufania społecznego, co objawia się nie tylko tym, że zwykły obywatel woli prosić o pomoc żołnierza czy strażaka, ale na przykład zauważalnym spadkiem zainteresowania pracą w policji. W kwietniu KGP informowała, że brakuje jej 16 tys. funkcjonariuszy. W połowie roku ponad 1700 funkcjonariuszy brakowało w Służbie Więziennej. Obie formacje są kojarzone z restrykcyjnymi działaniami obecnego rządu oraz z coraz częstszymi zarzutami łamania praw człowieka, które padają z ust nie tylko aresztowanych i zatrzymywanych, ale również ze strony organizacji pozarządowych, do tej pory nie kojarzonych z żadną ze stron sceny politycznej. Nie ma chętnych do pracy w służbie celno-skarbowej, nie wspominając już o strażach miejskich i gminnych, które również odbierane są przez społeczeństwo jako przede wszystkim narzędzie administracyjnej represji. 

Dzisiaj nie ma Polaka, który nie widziałby publikowanych niedawno zdjęć ks. Michała Olszewskiego, z uśmiechem błogosławiącego mijających go ludzi, który – wychudzony i w kajdankach – był przewożony z aresztu śledczego do sądu na przesłuchanie w sprawie zażalenia na okoliczności zatrzymania go. Okoliczności, które w obszarze łamania praw człowieka nie budzą wątpliwości również prawników sprzyjających obecnemu rządowi. 

Ksiądz, założyciel fundacji Profeto, został zatrzymany przez ABW pod koniec marca tego roku. W czasie zatrzymania odmawiano mu wody, nie pozwalano również korzystać z toalety – o czym opinia publiczna dowiedziała się z opublikowanego w mediach listu księdza. W liście znalazł się również opis tego, jak kapłana w kajdankach „wystawiono” na widok publiczny na jednej ze stacji benzynowych, co bezspornie naraziło jego godność i dobre imię. Przy czym należy pamiętać, że wówczas był zatrzymany jedynie w charakterze podejrzanego – do aktu oskarżenia i postępowania sądowego, w którym ksiądz może być uznany za winnego i skazany, droga wciąż jeszcze była daleka.

Rząd: „Oskarżenia to absurd”

Rząd i służby wezwane do wyjaśnienia zarzutu stosowania tortur wobec kapłana wykpiły się serią oświadczeń. ABW ustami rzecznika prasowego ministra koordynatora ds. służb specjalnych powiedziała tylko, że zarzuty „są nieprawdziwe i wprowadzają w błąd opinię publiczną”. 

– To jest absurd, nie chce mi się tego komentować – skwitował premier Donald Tusk

Zapowiedzi o wyjaśnieniu zarzutów, które publiczne deklarowali ministrowie, nie doczekały się realizacji, choć zgodnie z międzynarodowym prawem taki zarzut powinien być sprawdzany w świetle kamer, tak żeby opinia publiczna, a przede wszystkim sam poszkodowany, nie miała wątpliwości, że rzeczywiście ktokolwiek chciał je sprawdzić i wyjaśnić. Nic takiego się nie wydarzyło. 

Kolejna szansa – zażalenie na traktowanie ks. Olszewskiego przez służby – pojawiła się, kiedy na początku września w kajdankach dowożono księdza do sądu, który na podstawie dowodów miał rozstrzygnąć, czy rzeczywiście prawa człowieka zostały wobec kapłana złamane. Tak się nie stało. Dlaczego? Służby, które miały dostarczyć dowody, zlekceważyły wezwanie sądu do ich dostarczenia. 

– Jedne organy poinformowały sąd o braku takich materiałów, a drugie nie udzieliły odpowiedzi – informował adwokat księdza Olszewskiego mec. Krzysztof Wąsowski, dodając, ze zaczyna mieć podejrzenie, że w ogóle nie ma materiałów, które mogłyby dowieść jedną bądź drugą wersję wydarzeń.

Gubienie lub niszczenie dowodów oraz lekceważenie wezwań sądów to jedne z podstawowych wyróżników państwa, w którym prawa człowieka są łamane przez służby. Służby, które nie potrafiły wytłumaczyć również, dlaczego księdza dowożono do sądu w kajdankach, choć rozszerzony akt oskarżenia nie wspomina w ani jednym punkcie o tym, że ten zatrzymany może być groźny dla siebie i otoczenia. 

Lincz przed sądową rozprawą

Polska już wiele dekad temu zobowiązała się do przestrzegania nie tylko Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka czy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, ale także innego dokumentu – Reguł Nelsona Mandeli, które opisują warunki postępowania z aresztantami i więźniami. Reguła 47 dokumentu mówi, że „stosowanie łańcuchów, kajdan lub innych środków przymusu, które są z natury poniżające lub bolesne, jest zabronione”. W przypadku księdza bezspornie chodziło o poniżenie go, z czego również służby nie chcą się wytłumaczyć, a czego sąd nie chciał zauważyć. 

Sprawa stosowania tortur wobec ks. Olszewskiego została odroczona do 18 października, wcześniej jednak kapłanowi przedłużono areszt o kolejne trzy miesiące. Dlaczego? Według prokuratury chodzi o zebranie kolejnych materiałów dowodowych w sprawie nielegalnie – zdaniem Prokuratury Generalnej – otrzymanych z Funduszu Sprawiedliwości Społecznej pieniędzy. Pieniądze te zostały wydane na budowę ośrodka Archipelag – Wyspy Wolne od Przemocy, który miał pomagać rodzinom, dzieciom, osobom samotnym, kobietom, mężczyznom dotkniętym przemocą fizyczną, psychiczną, duchową czy ekonomiczną. Budynek ośrodka stanął i fizycznie został zbudowany, ksiądz nie posiada własnego majątku, dokumentacja zaś znajduje się w posiadaniu służb i prokuratury. Trzymanie go w areszcie nosi znamiona nieuzasadnionych sankcji, które mogą być interpretowane jako łamanie praw człowieka. Tym bardziej że w tak długim czasie prokuratura mogła zabezpieczyć wszystkie ewentualne dowody przeciwko oskarżonemu. Jeżeli tego nie zrobiła, to znaczy, że albo więcej dowodów nie ma, albo wykorzystuje areszt jako bezprawną sankcję wymierzoną w konkretną osobę, wzmacniając tę sankcję publicznym okazywaniem oskarżonego (wciąż niewinnego zgodnie z zasadą domniemanej niewinności in dubio pro reo) w kajdanach, co powoduje społeczne skazanie kapłana przed faktycznym procesem sądowym. W obu przypadkach, odbierając wolność, państwo polskie dopuszcza się łamania praw podstawowych. 

Prawa człowieka łamane są również wobec innych osób oskarżonych w tej samej sprawie. Chodzi o dwie byłe urzędniczki Ministerstwa Sprawiedliwości, które zajmowały się współpracą ministerstwa z fundacją księdza – Karolinę K. i Urszulę D. One również przebywają w areszcie śledczym od marca bieżącego roku. Wobec tego na wniosek prokuratury zastosowano tzw. szczególną ochronę, co sprowadza się do trzymania w izolatce, stałego monitoringu, wielokrotnych kontroli, w tym co godzinę zapalanego w nocy światła. 

Czytaj także: Dr Artur Bartoszewicz o Zielonym Ładzie: Stoimy dzisiaj przed zagrożeniem upadku naszego państwa

Czytaj także: Rafał Woś: Na cholerę nam takie elity?

Poradnik samoobrony przed służbami

Restrykcyjne zachowanie państwa polskiego wobec obywateli doprowadziło do pojawienia się w internecie – również w serwisach dla profesjonalistów – poradników, w jaki sposób przygotować się na bezpośredni kontakt z funkcjonariuszem państwowym. To m.in. instrukcja: „Techniki naruszania przestrzeni osobistej stosowane przez funkcjonariuszy – jak sobie z nimi radzić?”. 

„Naruszanie przestrzeni osobistej bywa techniką stosowaną przez funkcjonariuszy podczas kontroli, przesłuchań czy spotkań w urzędach. Funkcjonariusze mogą celowo zbliżać się zbyt blisko, aby wywołać u rozmówcy dyskomfort i skłonić go do szybszej reakcji lub zeznań. Może to być subtelna forma wywierania presji psychicznej. Fizyczne ustawienie się w taki sposób, by ograniczyć ruch (np. blokowanie drzwi lub ciasne ułożenie krzeseł), to technika, która ma na celu wzmocnienie poczucia kontroli i dominacji. Zbliżanie się do twarzy rozmówcy lub intensywne wpatrywanie się w oczy to sposób na wywołanie niepewności i wzmocnienie poczucia winy czy skrępowania. […] 

Funkcjonariusze stosujący te techniki często liczą na szybkie reakcje emocjonalne, które mogą prowadzić do osłabienia pozycji rozmówcy. Warto zachować chłodną głowę, kontrolować swoje reakcje i nie pozwolić, by tego typu taktyki wpłynęły na naszą pewność siebie czy zachowanie” – czytamy w nim. Tego typu poradniki były popularne w PRL-u w latach 80. oraz w RPA i krajach, gdzie wolność społeczeństwo musiało sobie wywalczyć. W większości z tych krajów prawa człowieka są przestrzegane. W Polsce są ponownie zagrożone.

* Autor jest dyrektorem regionalnym w Amerykańskim Instytucie Dyplomacji i Praw Człowieka. 
 



 

Polecane