Abp Galbas: w Roku Jubileuszowym chodzi o pojednanie, a nie pojechanie do Rzymu

W Roku Jubileuszowym nie chodzi o pojechanie do Rzymu, a o pojednanie - przejście przez Bramę Miłosierdzia, którą jest Serce Chrystusa, źródło wszelkich łask i pociech - powiedział abp Adrian Galbas SAC podczas uroczystego rozpoczęcia Roku Jubileuszowego 2025 w archidiecezji warszawskiej, które nastąpiło w czasie Mszy św. sprawowanej w niedzielę w stołecznej archikatedrze św. Jana Chrzciciela. Zainaugurowany dziś Rok Jubileuszowy potrwa do 28 grudnia 2025 roku.
Abp Adrian Galbas SAC, inauguracja Roku Jubileuszowego 2025 w Warszawie Abp Galbas: w Roku Jubileuszowym chodzi o pojednanie, a nie pojechanie do Rzymu
Abp Adrian Galbas SAC, inauguracja Roku Jubileuszowego 2025 w Warszawie / PAP/Radek Pietruszka

Poniżej publikujemy tekst homilii abp. Adriana Galbasa SAC:

Pielgrzymi nadziei

(homilia wygłoszona w święto Świętej Rodziny, 29 grudnia 2024 roku w archikatedrze warszawskiej, na rozpoczęciu Roku Świętego 2025).

Siostry i Bracia,

przeżywamy dzisiaj w Kościele Niedzielę Świętej Rodziny. Przyglądamy się więc wspólnemu życiu Maryi, Józefa i Jezusa i prosimy Boga, byśmy – jak modliliśmy się o to w odmówionej dopiero co kolekcie – „w naszych rodzinach naśladowali Jej cnoty”.

Życie Świętej Rodziny nie było pozbawione codziennych trudów. W ich historii nie znajdujemy żadnego uprzywilejowania, więcej: skondensowanie tego, co trudne, jest tam bardziej wyraźne, niż w życiu przeciętnej rodziny. Okoliczności towarzyszące poczęciu Jezusa, wewnętrzny dramat Józefa, wędrówka do Betlejem, poród Jezusa, bolesne dla Maryi proroctwo Symeona, ucieczka do Egiptu, życie na emigracji, w tułaczce i niepewności, powrót do Galilei, monotonia codzienności w małym Nazarecie, to tylko część tego dramatu (por. Łk 1,26-38. 2,40, Mt 1,18-25).

Także w usłyszanym przed chwilą fragmencie Ewangelii (por. Łk  2, 41-52), spotykamy Świętą Rodzinę w sytuacji próby. Gdy Maryja i Józef orientują się, że ich dwunastoletniego Syna nie ma z nimi, powstrzymują się od wzajemnych oskarżeń, obwiniania jedno drugiego. Zamiast tego, zgodnie wracają do Jerozolimy i tam – z bolącym sercem – poszukują syna, potem zaś przyjmują Jego wyjaśnienia, o tym, że chciał i powinien być w domu swego Ojca. Niewiele z tego rozumieją. Wiedzą, że przebywają z Tajemnicą i to przez wielkie „T”. Przyjmują to z pokorą i w posłuszeństwie Bogu. Sam zaś Chrystus chce nadal przebywać z Maryją i Józefem. Jak słyszeliśmy: „był im posłuszny” (Łk 1,51).

Bardzo uderza także pobożność Józefa i Maryi. Pobożność, czyli - mówiąc najprościej – życie w zgodzie z Bożym prawem. Kiedyś mówiło się „zbożność”. Można żyć zbożnie i można żyć bezbożnie. Maryja i Józef, wybierają to pierwsze. Przestrzegają prawa Bożego nie tylko wiernie, ale nawet ponad przepisaną miarę. Do Jerozolimy chodzili co roku, choć Prawo tego nie wymagało. Ich religijność nie była czymś sztucznym, lecz wypływała z wiary, z autentycznego przekonania, że wiara w Boga jest fundamentem ich wspólnego życia.

„Umiłowani, jeśli serce na nie oskarża, powiedział nam dzisiaj św. Jan, to mamy ufność w Bogu, a o co prosić będziemy, otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba” (1 J 3,21-22).

Czy tak jest także w życiu naszych rodzin? Czy - stając wobec codziennych zdarzeń - pytamy pokornie: co Bóg na to? Czy nasze postępowanie jest zgodne z wolą Boga, czy postępujemy tak, jak nas do tego pobudza Ewangelia, czy stale, wytrwale i konsekwentnie budujemy naszą relację z Bogiem?

Jednym z wymiarów tego jest codzienna modlitwa, najlepiej wspólna, a jeśli to niemożliwe, przynajmniej wzajemna. „Jeśli człowiek przestaje się modlić, umiera nie Bóg, ale umiera człowiek, mawiał Dag Hammarskjöld, wielki Sekretarz Generalny ONZ, a jeśli rodzina przestaje się modlić, umiera nie Bóg, ale umiera rodzina”.

Przy tej okazji, dziękuję tym rodzinom, które są dla mnie i dla Kościoła w ogóle, pięknym przykładem życia pobożnego, które poważnie traktują sprawy Boże. Są prawdziwie wierzące. Dziękuję rodzicom, którzy dbają o wiarę swoich dzieci, dbając na przykład o ich katechezę. Sami są dla dzieci katechetami i chcą, aby dzieci katechezę otrzymywały także w szkole, do czego mają prawo. Na utrzymanie bowiem szkoły składają się także poprzez płacone podatki.

Inauguracja Jubileuszu 2025

Siostry i Bracia,

w święto Świętej Rodziny Kościół inauguruje w diecezjach całego świata, w tym i w naszej, wydarzenie ważne dla całej Rodziny Kościoła. Jest nim Rok Święty, związany z jubileuszem 2025 lat od narodzenia Chrystusa. Od czasów papieża Bonifacego VIII, a ściślej od roku 1300, Kościół regularnie, najpierw co pięćdziesiąt, a teraz co dwadzieścia pięć lat przeżywa Rok Święty, który ma być przede wszystkim czasem pojednania i przebaczenia. Ma, jak napisał papież Franciszek w bulii Spes non confundit, czyli Nadzieja nie może zawieźć, ma dać każdemu „żywe doświadczenie Bożej miłości, która wzbudza w sercu pewną nadzieję zbawienia w Chrystusie”. Ma być  wydarzeniem „żywego i osobistego spotkania z Panem Jezusem, bramą zbawienia (por. J 10, 7.9); z Tym, którego Kościół ma misję głoszenia zawsze, wszędzie i wszystkim jako „naszą nadzieję” (1 Tm 1, 1).

Pierwszym celem tego Roku nie jest pojechanie do Rzymu i przejście przez Święte Bramy, które papież otworzy w czterech bazylikach większych, choć jest to cenne i każdego, kto może, zachęcam, aby to uczynił. Przede wszystkim jednak chodzi nie o pojechanie, a o pojednanie, o przejście przez Bramę Miłosierdzia, którą jest Serce Chrystusa, źródło wszelkich łask i pociech.

Dlatego w naszej diecezji ustanawiam Kościoły Jubileuszowe, które zgodnie z wolą papieża będą „oazami duchowości, w których będzie można odświeżyć drogę wiary i napić się ze źródeł nadziei, przede wszystkim przystępując do sakramentu pojednania, niezastąpionego punktu wyjścia dla prawdziwej drogi nawrócenia”.

Zachęcam wszystkich diecezjan do częstego nawiedzania tych kościołów, do pobożnej tam modlitwy i – jeśli jest zanoszona w stanie łaski uświęcającej – do uzyskania odpustu zupełnego, który – to też prośba Ojca świętego - ofiarujemy najpierw za tych, „którzy odeszli przed nami, aby mogli otrzymać pełnię miłosierdzia”. Odpust, pisze papież Franciszek we wspomnianej bulli, „istotnie, pozwala nam odkryć, jak nieograniczone jest miłosierdzie Boga. To nie przypadek, że w starożytności termin miłosierdzie był używany zamiennie z terminem odpust, właśnie dlatego, że odpust ma wyrażać pełnię Bożego przebaczenia, które nie zna granic”.

Rok Jubileuszowy przeżywamy pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”. Wiele będziemy w ciągu najbliższych miesięcy mówić o nadziei. Rozważać czym ona jest, pogłębiać jej rozumienie.

Nadzieja to nie matka głupków, jak często obraźliwie się o niej mówi. Przeciwnie: jest matką mędrców i ludzi wytrwałych, siostrą wiary i miłości. Jak powiedział jeden z francuskich myślicieli, Charles Pegui: „Wiara to katedra, miłość to szpital, ale obie bez nadziei byłyby tylko cmentarzem”. Lubię też i tę definicję nadziei, którą zaproponował papież Benedykt XVI, że „nadzieja to wiara, że jeszcze można przeżyć miłość”.

O tym jak bardzo potrzebujemy nadziei świadczy choćby liczba kolokacji z nią związanych. Mówimy przecież, że „mamy nadzieję”, „żywimy nadzieję”, „budzimy nadzieję”, „straciliśmy nadzieję”, lub, że „nadzieję zawiedliśmy”. W ciemności chcielibyśmy mieć choć „promyk nadziei”, a w życiowym głodzie „karmimy się nadzieją”.

Nadzieja jest ważna. Ta nadzieja prawdziwa, która nie jest tanim optymizmem, ani naiwnym myśleniem, że jakoś to będzie. Zresztą, jak mówił Jaroslav Hasek, z typowym dla siebie ciętym humorem: „zawsze jakoś będzie, bo jeszcze nigdy tak nie było żeby jakoś nie było”.

Gdy parę lat temu Papież Franciszek wprowadził do Litanii Loretańskiej nowy tytuł: Matka nadziei, powiedział, że nadzieja to cnota, która uczy nas oczekiwania, „także wówczas, gdy wszystko zdaje się bezsensowne”. Tak robi Maryja „zawsze ufająca w tajemnicę Boga, nawet wówczas, gdy zdaje się być On przysłonięty z powodu zła świata”.

Nadzieja

Siostry i Bracia,

może teraz macie taką chwilę, gdy z powodu zła świata, które w takiej czy innej postaci was dotyka, Bóg zdaje się być przesłonięty? Może teraz doświadczacie poczucia bezsensu, pokusy, by zrezygnować, uciec, by to wszystko rzucić w diabły?! Dosłownie w diabły! Swoje małżeństwo, swoje kapłaństwo, ważne dotąd relacje, albo nawet i całe to życie, które zdaje się być nieszczęśliwe i niepocieszone. Nie pomaga nadmiar alkoholu i rozrywającej rozrywki. Może teraz doświadczacie pokusy, by zostać w stanie upadku? Nie podnosić się kolejny raz. By już nie próbować, nie chcieć, nie starać się. Może nie smakuje ci już pocałunek żony na dzień dobry, ani pocałunek ołtarza, może czujesz się jak trybik, jak manekin: praca-dom, praca-dom, praca-dom, może niedogadywania jest więcej niż dogadania, kłótni i ciszy po wrzasku, więcej niż spokojnej rozmowy i przyjaznego milczenia? I jeszcze jest pesel. Jedni mówią, że masz syndrom zamykających się drzwi, bo to normalne przy czterdziestce, inni, że „po pięćdziesiątce życie się zacina”, a jeszcze inni, że „po kopie, to po chłopie”. A przecież ty już dawno jesteś „po kopie”. Może tak to u nas idzie: od rozczarowania do rozpaczy?!

Nadzieja mówi nam: nie rób tego. Nie rzucaj wszystkiego w diabły! Twoje życie ma sens. Wytrwaj. Wytrzymaj, nie dezerteruj. Poszukaj pomocy, ale nie dezerteruj.

O taką nadzieję w tym Roku Nadziei się módlmy za pośrednictwem Maryi, Matki Nadziei i św. Józefa. Módlmy się też i o to, byśmy mogli przynosić ją sobie nawzajem i byśmy mogli przynosić ją innym. By Kościół ofiarował nadzieję współczesnemu światu.

Tak mówi Sobór Watykański II, że „przyszły los ludzkości spoczywa w rękach tych, którzy zdolni są przekazać przyszłym pokoleniom motywacje do nadziei”. Ciekawe i piękne zdanie. Przyszłość świata nie zależy przede wszystkim od polityków, strategów, generałów i potentatów finansowych. Zależy przede wszystkim od ludzi „nadziejodajnych”. Takimi bądźmy! Kanonizowany nie tak dawno Karol de Foucauld, powiedział, że „nadzieja przychodzi do człowieka, wraz z drugim człowiekiem”. Tak, bo nadzieja jest wcielona, podobnie jak miłość. Przynośmy więc innym nadzieję, bądźmy dla nich jej ukonkretnieniem. Nie tymi, którzy innych przygnębiają, dognębiają i dołują, ale przeciwnie: którzy ich podnoszą, którzy potrafią powiedzieć człowiekowi w desperacji, a więc nie mającemu nadziei (bo jeśli nadzieja to „spes”, „desperacja”, to brak nadziei), którzy umieją powiedzieć: dasz radę, ja ci w tym pomogę. A potem tak zrobią, czyli konkretnie pomogą!

Papież Franciszek bardzo łączy nadzieję z cierpliwością. Tak, dawać drugiemu nadzieję, to okazywać mu cierpliwość.

Słownik Języka Polskiego powie, że cierpliwość to „umiejętność znoszenia ze spokojem tego co trudne”, nieugięte znoszenie niedoli, to umiejętność znoszenia ze spokojem przeciwności i cierpień. Cierpliwość to „długi oddech”. Tak można by przetłumaczyć określenie Erazma z Rotterdamu: „longanimis”, dłuuuugi oddech. Tak często mamy „krótki oddech”, pospieszny i rwany, pełen nerwów i niepokoju. „Nawykliśmy już, pisze Franciszek w jubileuszowej bulli, by chcieć wszystkiego i natychmiast, w świecie, w którym pośpiech stał się czymś stałym. Nie mamy już czasu na spotkania, a często nawet w rodzinach trudno jest być razem i spokojnie porozmawiać. Cierpliwość została wygnana przez pośpiech, wyrządzając ludziom wielką krzywdę. Niecierpliwość, nerwowość, czasem nieuzasadniona przemoc biorą górę, rodząc niezadowolenie i zamknięcie”.

Tymczasem nie tylko miłość jest cierpliwa (por. 1 Kor 13,1), ale także wiara i nadzieja. Oblewając egzamin z cierpliwości, oblewamy go z wiary, miłości i nadziei na raz. Jakże piękne jest to słynne zdanie Adela Bestavrosa, diakona, teologa, profesora, Kopta, że: „Cierpliwość wobec Boga jest wiarą, cierpliwość wobec siebie jest nadzieją, a cierpliwość wobec drugiego jest miłością”.

To cierpliwość w pokornym i ufnym oczekiwaniu na syna została wynagrodzona Annie, o której słyszeliśmy dziś w pierwszym czytaniu (por. 1 Sm 1,20-22.24-28), tak, że mogła powiedzieć z radością: „Uprosiłam go u Pana”. To cierpliwość Maryi i Józefa została wynagrodzona, tak, że ból ich serca zamienił się w radość. Oby to było doświadczenie każdej i każdego z nas.

Krzyż

Bracia i Siostry,

symbolem Roku Jubileuszowego jest krzyż. W krzyżu bowiem najwspanialej objawia się cierpliwe miłosierdzie Boga, które jest fundamentem największej nadziei człowieka. „Nadzieja rodzi się w istocie z miłości i opiera się na miłości, która wypływa z Serca Jezusa przebitego na krzyżu”, to jeszcze jedno zdanie papieża Franciszka z jubileuszowej bulli. Patrząc na krzyż, możemy powtórzyć za św. Janem: „popatrzcie jaką miłością obdarzył nas Ojciec”! (1 J 3,1).

Wnieśliśmy do naszej katedry relikwie krzyża świętego, zaś w  samej katedrze czcimy największą relikwię Warszawy, krzyż Baryczków. Jest on z nami od pięciu wieków. To tu, przed ten święty znak, przychodzą warszawiacy, zwłaszcza wtedy, gdy ich nadzieja słabnie, gdy ocierają się o beznadzieję i rozpacz. Ileż ludzi, właśnie dzięki modlitwie w tym miejscu zostało podniesionych na duchu. Krzyż ten, cudownie ocalony w najbardziej mrocznych dniach w historii naszego miasta, uratowany i oddany, wiernie nam służy. Chrystus poprzez ten Święty Znak, tak bardzo wzmacnia naszą nadzieję.

Bardzo was wszystkich zapraszam, aby tu, w jubileuszowym kościele jakim jest nasza katedra, nie żałować w tym roku czasu na modlitwę o nadzieję dla siebie, dla nas i dla całego świata.

Główne zaś obchody jubileuszowe, związane z pięćsetleciem obecności krzyża Baryczków w Warszawie będziemy przeżywać 14 września w święto Podwyższenia Krzyża świętego.

Rodzina Kościoła

Siostry i Bracia,

„Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu twoim Panie

Nieustannie wielbiąc Ciebie

Szczęśliwi, których moc jest w Tobie

Którzy zachowują ufność w swym sercu”.

Tak modli się dzisiejszy Psalmista (por. Ps 84,5-6). Podejmujemy tę modlitwę w wielkiej Rodzinie naszej archidiecezji, która jest częścią jeszcze większej Rodziny Kościoła. Tak, jesteśmy szczęśliwi, bo znamy i kochamy Boga, bo nasze życie nie jest beznadziejne. Nie musimy porzucać wszelkiej nadziei, jak wstępujący do piekła bohaterowie Dantego, przeciwnie: możemy się nią napełniać, dzięki miłosierdziu Boga i Jego łasce. Róbmy to. Choćby nie wiem co, zachowujmy ufność w swym sercu.

Siostry i Bracia,

pełnego nadziei Roku Nadziei, najserdeczniej wam życzę. Bądźmy pielgrzymami nadziei, nie zaś włóczęgami rozpaczy! Amen.

+ Adrian J. Galbas SAC

Biuro Prasowe Archidiecezji Warszawskiej, lk
 


 

POLECANE
Mentzen przeciwko karaniu banderyzmu. Zaskakujące głosowanie Konfederacji Wiadomości
Mentzen przeciwko karaniu banderyzmu. Zaskakujące głosowanie Konfederacji

Sejm odrzucił poprawkę Prawa i Sprawiedliwości, która miała zrównać zbrodniczą ideologię banderyzmu z nazizmem i komunizmem. Ku zaskoczeniu opinii publicznej, przeciwko karaniu za propagowanie banderyzmu opowiedział się nie tylko PSL, Lewica czy Polska 2050, ale również lider Konfederacji, Sławomir Mentzen.

Poradziecka wyrzutnia pocisków przeciwpancernych w lesie pod Warszawą. Pilny komunikat Żandarmerii Wojskowej z ostatniej chwili
"Poradziecka wyrzutnia pocisków przeciwpancernych" w lesie pod Warszawą. Pilny komunikat Żandarmerii Wojskowej

- "Policja w lesie pod Warszawą odnalazła przedmiot przypominający poradziecką wyrzutnię pocisków przeciwpancernych typu Fagot" - podaje Żandarmeria Wojskowa.

Skandal w prokuraturze Żurka. Ukryli dokumenty przed sędziami Trybunału Konstytucyjnego pilne
Skandal w prokuraturze Żurka. Ukryli dokumenty przed sędziami Trybunału Konstytucyjnego

Jak ustalił portal wPolityce.pl, Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła udostępnienia sędziom Trybunału Konstytucyjnego postanowienia o umorzeniu śledztwa dotyczącego ich inwigilacji. Co więcej, odmówiono także dostępu do całości akt sprawy, mimo że bezpośrednio dotyczy ona właśnie sędziów TK.

Żona Charliego Kirka zabrała głos po raz pierwszy od tragedii z ostatniej chwili
Żona Charliego Kirka zabrała głos po raz pierwszy od tragedii

Łzy, modlitwa i dramatyczne słowa – tak wyglądało wystąpienie Eriki Kirk, wdowy po zastrzelonym konserwatyście Charlie’m Kirku. W czasie transmisji na żywo, stojąc obok pustego krzesła, na którym jej mąż nagrywał podcasty, mówiła o jego miłości do Boga, Ameryki i ich dzieci. Całe wystąpienie stało się poruszającym świadectwem wierności wartościom, za które Kirk oddał życie.

Polacy mówią jasno: większość popiera prezydenta w sprawie reparacji od Niemiec Wiadomości
Polacy mówią jasno: większość popiera prezydenta w sprawie reparacji od Niemiec

Najnowszy sondaż nie pozostawia wątpliwości – większość Polaków stoi za prezydentem Karolem Nawrockim w walce o reparacje wojenne od Niemiec. To mocny sygnał społecznego poparcia dla działań głowy państwa, która jasno stawia sprawę na arenie międzynarodowej.

Polska musi mieć pół miliona żołnierzy. Szef Kancelarii Prezydenta mówi wprost polityka
Polska musi mieć pół miliona żołnierzy. Szef Kancelarii Prezydenta mówi wprost

Sytuacja za wschodnią granicą pogarsza się z dnia na dzień, a rosyjska agresja wchodzi na nowy poziom. Szef Kancelarii Prezydenta RP Zbigniew Bogucki ostrzega, że armia musi być znacznie większa niż zakładano. Tymczasem na forum ONZ wiceszef MSZ Marcin Bosacki ujawnia dowody, że Rosja świadomie przeprowadziła atak dronowy na Polskę.

Szok w Portugalii. Prawica wygrywa w przedwyborczych sondażach pilne
Szok w Portugalii. Prawica wygrywa w przedwyborczych sondażach

Czy Portugalia stanie się kolejnym krajem, w którym antysystemowa prawica przejmuje inicjatywę? Najnowszy sondaż opublikowany przez renomowany ośrodek Aximage nie pozostawia złudzeń: uchodząca za "radykalną" partia Chega wyprzedziła dotychczasowe elity i wysunęła się na prowadzenie. To absolutny precedens w historii portugalskiej demokracji.

Potężne trzęsienie ziemi na Kamczatce. USA alarmują: magnituda 7,4, możliwe tsunami pilne
Potężne trzęsienie ziemi na Kamczatce. USA alarmują: magnituda 7,4, możliwe tsunami

Potężne wstrząsy nawiedziły Kamczatkę, a mieszkańcy regionu żyją w strachu przed tsunami. Amerykańska Służba Geologiczna poinformowała o trzęsieniu ziemi o sile 7,4 stopnia. Epicentrum znajdowało się zaledwie 111 kilometrów od Pietropawłowska Kamczackiego, na głębokości około 40 kilometrów.

Korpus Ochrony Pogranicza w walce z sowiecką V kolumną tylko u nas
Korpus Ochrony Pogranicza w walce z sowiecką V kolumną

12 września 1924 r. decyzją Ministerstwa Spraw Wojskowych utworzono Korpus Ochrony Pogranicza. Stało się to po tym, gdy latem 1924 r. oddział ok. stu bolszewickich bandytów zajął i splądrował przygraniczne miasteczko Stołpce. A nie było to pierwsze wtargnięcie do Polski sowieckiej V kolumny. Przeciwdziałać temu postanowili premier Władysław Grabski i minister spraw wojskowych gen. Władysław Sikorski.

Gwiazdor M jak miłość padł ofiarą oszustwa Wiadomości
Gwiazdor "M jak miłość" padł ofiarą oszustwa

Marcin Mroczek, aktor znany z roli Piotra Zduńskiego w serialu M jak miłość, podzielił się z fanami na Instagramie ważnym apelem. Powodem jest fałszywy profil w aplikacji randkowej, który został założony na jego nazwisko.

REKLAMA

Abp Galbas: w Roku Jubileuszowym chodzi o pojednanie, a nie pojechanie do Rzymu

W Roku Jubileuszowym nie chodzi o pojechanie do Rzymu, a o pojednanie - przejście przez Bramę Miłosierdzia, którą jest Serce Chrystusa, źródło wszelkich łask i pociech - powiedział abp Adrian Galbas SAC podczas uroczystego rozpoczęcia Roku Jubileuszowego 2025 w archidiecezji warszawskiej, które nastąpiło w czasie Mszy św. sprawowanej w niedzielę w stołecznej archikatedrze św. Jana Chrzciciela. Zainaugurowany dziś Rok Jubileuszowy potrwa do 28 grudnia 2025 roku.
Abp Adrian Galbas SAC, inauguracja Roku Jubileuszowego 2025 w Warszawie Abp Galbas: w Roku Jubileuszowym chodzi o pojednanie, a nie pojechanie do Rzymu
Abp Adrian Galbas SAC, inauguracja Roku Jubileuszowego 2025 w Warszawie / PAP/Radek Pietruszka

Poniżej publikujemy tekst homilii abp. Adriana Galbasa SAC:

Pielgrzymi nadziei

(homilia wygłoszona w święto Świętej Rodziny, 29 grudnia 2024 roku w archikatedrze warszawskiej, na rozpoczęciu Roku Świętego 2025).

Siostry i Bracia,

przeżywamy dzisiaj w Kościele Niedzielę Świętej Rodziny. Przyglądamy się więc wspólnemu życiu Maryi, Józefa i Jezusa i prosimy Boga, byśmy – jak modliliśmy się o to w odmówionej dopiero co kolekcie – „w naszych rodzinach naśladowali Jej cnoty”.

Życie Świętej Rodziny nie było pozbawione codziennych trudów. W ich historii nie znajdujemy żadnego uprzywilejowania, więcej: skondensowanie tego, co trudne, jest tam bardziej wyraźne, niż w życiu przeciętnej rodziny. Okoliczności towarzyszące poczęciu Jezusa, wewnętrzny dramat Józefa, wędrówka do Betlejem, poród Jezusa, bolesne dla Maryi proroctwo Symeona, ucieczka do Egiptu, życie na emigracji, w tułaczce i niepewności, powrót do Galilei, monotonia codzienności w małym Nazarecie, to tylko część tego dramatu (por. Łk 1,26-38. 2,40, Mt 1,18-25).

Także w usłyszanym przed chwilą fragmencie Ewangelii (por. Łk  2, 41-52), spotykamy Świętą Rodzinę w sytuacji próby. Gdy Maryja i Józef orientują się, że ich dwunastoletniego Syna nie ma z nimi, powstrzymują się od wzajemnych oskarżeń, obwiniania jedno drugiego. Zamiast tego, zgodnie wracają do Jerozolimy i tam – z bolącym sercem – poszukują syna, potem zaś przyjmują Jego wyjaśnienia, o tym, że chciał i powinien być w domu swego Ojca. Niewiele z tego rozumieją. Wiedzą, że przebywają z Tajemnicą i to przez wielkie „T”. Przyjmują to z pokorą i w posłuszeństwie Bogu. Sam zaś Chrystus chce nadal przebywać z Maryją i Józefem. Jak słyszeliśmy: „był im posłuszny” (Łk 1,51).

Bardzo uderza także pobożność Józefa i Maryi. Pobożność, czyli - mówiąc najprościej – życie w zgodzie z Bożym prawem. Kiedyś mówiło się „zbożność”. Można żyć zbożnie i można żyć bezbożnie. Maryja i Józef, wybierają to pierwsze. Przestrzegają prawa Bożego nie tylko wiernie, ale nawet ponad przepisaną miarę. Do Jerozolimy chodzili co roku, choć Prawo tego nie wymagało. Ich religijność nie była czymś sztucznym, lecz wypływała z wiary, z autentycznego przekonania, że wiara w Boga jest fundamentem ich wspólnego życia.

„Umiłowani, jeśli serce na nie oskarża, powiedział nam dzisiaj św. Jan, to mamy ufność w Bogu, a o co prosić będziemy, otrzymamy od Niego, ponieważ zachowujemy Jego przykazania i czynimy to, co się Jemu podoba” (1 J 3,21-22).

Czy tak jest także w życiu naszych rodzin? Czy - stając wobec codziennych zdarzeń - pytamy pokornie: co Bóg na to? Czy nasze postępowanie jest zgodne z wolą Boga, czy postępujemy tak, jak nas do tego pobudza Ewangelia, czy stale, wytrwale i konsekwentnie budujemy naszą relację z Bogiem?

Jednym z wymiarów tego jest codzienna modlitwa, najlepiej wspólna, a jeśli to niemożliwe, przynajmniej wzajemna. „Jeśli człowiek przestaje się modlić, umiera nie Bóg, ale umiera człowiek, mawiał Dag Hammarskjöld, wielki Sekretarz Generalny ONZ, a jeśli rodzina przestaje się modlić, umiera nie Bóg, ale umiera rodzina”.

Przy tej okazji, dziękuję tym rodzinom, które są dla mnie i dla Kościoła w ogóle, pięknym przykładem życia pobożnego, które poważnie traktują sprawy Boże. Są prawdziwie wierzące. Dziękuję rodzicom, którzy dbają o wiarę swoich dzieci, dbając na przykład o ich katechezę. Sami są dla dzieci katechetami i chcą, aby dzieci katechezę otrzymywały także w szkole, do czego mają prawo. Na utrzymanie bowiem szkoły składają się także poprzez płacone podatki.

Inauguracja Jubileuszu 2025

Siostry i Bracia,

w święto Świętej Rodziny Kościół inauguruje w diecezjach całego świata, w tym i w naszej, wydarzenie ważne dla całej Rodziny Kościoła. Jest nim Rok Święty, związany z jubileuszem 2025 lat od narodzenia Chrystusa. Od czasów papieża Bonifacego VIII, a ściślej od roku 1300, Kościół regularnie, najpierw co pięćdziesiąt, a teraz co dwadzieścia pięć lat przeżywa Rok Święty, który ma być przede wszystkim czasem pojednania i przebaczenia. Ma, jak napisał papież Franciszek w bulii Spes non confundit, czyli Nadzieja nie może zawieźć, ma dać każdemu „żywe doświadczenie Bożej miłości, która wzbudza w sercu pewną nadzieję zbawienia w Chrystusie”. Ma być  wydarzeniem „żywego i osobistego spotkania z Panem Jezusem, bramą zbawienia (por. J 10, 7.9); z Tym, którego Kościół ma misję głoszenia zawsze, wszędzie i wszystkim jako „naszą nadzieję” (1 Tm 1, 1).

Pierwszym celem tego Roku nie jest pojechanie do Rzymu i przejście przez Święte Bramy, które papież otworzy w czterech bazylikach większych, choć jest to cenne i każdego, kto może, zachęcam, aby to uczynił. Przede wszystkim jednak chodzi nie o pojechanie, a o pojednanie, o przejście przez Bramę Miłosierdzia, którą jest Serce Chrystusa, źródło wszelkich łask i pociech.

Dlatego w naszej diecezji ustanawiam Kościoły Jubileuszowe, które zgodnie z wolą papieża będą „oazami duchowości, w których będzie można odświeżyć drogę wiary i napić się ze źródeł nadziei, przede wszystkim przystępując do sakramentu pojednania, niezastąpionego punktu wyjścia dla prawdziwej drogi nawrócenia”.

Zachęcam wszystkich diecezjan do częstego nawiedzania tych kościołów, do pobożnej tam modlitwy i – jeśli jest zanoszona w stanie łaski uświęcającej – do uzyskania odpustu zupełnego, który – to też prośba Ojca świętego - ofiarujemy najpierw za tych, „którzy odeszli przed nami, aby mogli otrzymać pełnię miłosierdzia”. Odpust, pisze papież Franciszek we wspomnianej bulli, „istotnie, pozwala nam odkryć, jak nieograniczone jest miłosierdzie Boga. To nie przypadek, że w starożytności termin miłosierdzie był używany zamiennie z terminem odpust, właśnie dlatego, że odpust ma wyrażać pełnię Bożego przebaczenia, które nie zna granic”.

Rok Jubileuszowy przeżywamy pod hasłem „Pielgrzymi nadziei”. Wiele będziemy w ciągu najbliższych miesięcy mówić o nadziei. Rozważać czym ona jest, pogłębiać jej rozumienie.

Nadzieja to nie matka głupków, jak często obraźliwie się o niej mówi. Przeciwnie: jest matką mędrców i ludzi wytrwałych, siostrą wiary i miłości. Jak powiedział jeden z francuskich myślicieli, Charles Pegui: „Wiara to katedra, miłość to szpital, ale obie bez nadziei byłyby tylko cmentarzem”. Lubię też i tę definicję nadziei, którą zaproponował papież Benedykt XVI, że „nadzieja to wiara, że jeszcze można przeżyć miłość”.

O tym jak bardzo potrzebujemy nadziei świadczy choćby liczba kolokacji z nią związanych. Mówimy przecież, że „mamy nadzieję”, „żywimy nadzieję”, „budzimy nadzieję”, „straciliśmy nadzieję”, lub, że „nadzieję zawiedliśmy”. W ciemności chcielibyśmy mieć choć „promyk nadziei”, a w życiowym głodzie „karmimy się nadzieją”.

Nadzieja jest ważna. Ta nadzieja prawdziwa, która nie jest tanim optymizmem, ani naiwnym myśleniem, że jakoś to będzie. Zresztą, jak mówił Jaroslav Hasek, z typowym dla siebie ciętym humorem: „zawsze jakoś będzie, bo jeszcze nigdy tak nie było żeby jakoś nie było”.

Gdy parę lat temu Papież Franciszek wprowadził do Litanii Loretańskiej nowy tytuł: Matka nadziei, powiedział, że nadzieja to cnota, która uczy nas oczekiwania, „także wówczas, gdy wszystko zdaje się bezsensowne”. Tak robi Maryja „zawsze ufająca w tajemnicę Boga, nawet wówczas, gdy zdaje się być On przysłonięty z powodu zła świata”.

Nadzieja

Siostry i Bracia,

może teraz macie taką chwilę, gdy z powodu zła świata, które w takiej czy innej postaci was dotyka, Bóg zdaje się być przesłonięty? Może teraz doświadczacie poczucia bezsensu, pokusy, by zrezygnować, uciec, by to wszystko rzucić w diabły?! Dosłownie w diabły! Swoje małżeństwo, swoje kapłaństwo, ważne dotąd relacje, albo nawet i całe to życie, które zdaje się być nieszczęśliwe i niepocieszone. Nie pomaga nadmiar alkoholu i rozrywającej rozrywki. Może teraz doświadczacie pokusy, by zostać w stanie upadku? Nie podnosić się kolejny raz. By już nie próbować, nie chcieć, nie starać się. Może nie smakuje ci już pocałunek żony na dzień dobry, ani pocałunek ołtarza, może czujesz się jak trybik, jak manekin: praca-dom, praca-dom, praca-dom, może niedogadywania jest więcej niż dogadania, kłótni i ciszy po wrzasku, więcej niż spokojnej rozmowy i przyjaznego milczenia? I jeszcze jest pesel. Jedni mówią, że masz syndrom zamykających się drzwi, bo to normalne przy czterdziestce, inni, że „po pięćdziesiątce życie się zacina”, a jeszcze inni, że „po kopie, to po chłopie”. A przecież ty już dawno jesteś „po kopie”. Może tak to u nas idzie: od rozczarowania do rozpaczy?!

Nadzieja mówi nam: nie rób tego. Nie rzucaj wszystkiego w diabły! Twoje życie ma sens. Wytrwaj. Wytrzymaj, nie dezerteruj. Poszukaj pomocy, ale nie dezerteruj.

O taką nadzieję w tym Roku Nadziei się módlmy za pośrednictwem Maryi, Matki Nadziei i św. Józefa. Módlmy się też i o to, byśmy mogli przynosić ją sobie nawzajem i byśmy mogli przynosić ją innym. By Kościół ofiarował nadzieję współczesnemu światu.

Tak mówi Sobór Watykański II, że „przyszły los ludzkości spoczywa w rękach tych, którzy zdolni są przekazać przyszłym pokoleniom motywacje do nadziei”. Ciekawe i piękne zdanie. Przyszłość świata nie zależy przede wszystkim od polityków, strategów, generałów i potentatów finansowych. Zależy przede wszystkim od ludzi „nadziejodajnych”. Takimi bądźmy! Kanonizowany nie tak dawno Karol de Foucauld, powiedział, że „nadzieja przychodzi do człowieka, wraz z drugim człowiekiem”. Tak, bo nadzieja jest wcielona, podobnie jak miłość. Przynośmy więc innym nadzieję, bądźmy dla nich jej ukonkretnieniem. Nie tymi, którzy innych przygnębiają, dognębiają i dołują, ale przeciwnie: którzy ich podnoszą, którzy potrafią powiedzieć człowiekowi w desperacji, a więc nie mającemu nadziei (bo jeśli nadzieja to „spes”, „desperacja”, to brak nadziei), którzy umieją powiedzieć: dasz radę, ja ci w tym pomogę. A potem tak zrobią, czyli konkretnie pomogą!

Papież Franciszek bardzo łączy nadzieję z cierpliwością. Tak, dawać drugiemu nadzieję, to okazywać mu cierpliwość.

Słownik Języka Polskiego powie, że cierpliwość to „umiejętność znoszenia ze spokojem tego co trudne”, nieugięte znoszenie niedoli, to umiejętność znoszenia ze spokojem przeciwności i cierpień. Cierpliwość to „długi oddech”. Tak można by przetłumaczyć określenie Erazma z Rotterdamu: „longanimis”, dłuuuugi oddech. Tak często mamy „krótki oddech”, pospieszny i rwany, pełen nerwów i niepokoju. „Nawykliśmy już, pisze Franciszek w jubileuszowej bulli, by chcieć wszystkiego i natychmiast, w świecie, w którym pośpiech stał się czymś stałym. Nie mamy już czasu na spotkania, a często nawet w rodzinach trudno jest być razem i spokojnie porozmawiać. Cierpliwość została wygnana przez pośpiech, wyrządzając ludziom wielką krzywdę. Niecierpliwość, nerwowość, czasem nieuzasadniona przemoc biorą górę, rodząc niezadowolenie i zamknięcie”.

Tymczasem nie tylko miłość jest cierpliwa (por. 1 Kor 13,1), ale także wiara i nadzieja. Oblewając egzamin z cierpliwości, oblewamy go z wiary, miłości i nadziei na raz. Jakże piękne jest to słynne zdanie Adela Bestavrosa, diakona, teologa, profesora, Kopta, że: „Cierpliwość wobec Boga jest wiarą, cierpliwość wobec siebie jest nadzieją, a cierpliwość wobec drugiego jest miłością”.

To cierpliwość w pokornym i ufnym oczekiwaniu na syna została wynagrodzona Annie, o której słyszeliśmy dziś w pierwszym czytaniu (por. 1 Sm 1,20-22.24-28), tak, że mogła powiedzieć z radością: „Uprosiłam go u Pana”. To cierpliwość Maryi i Józefa została wynagrodzona, tak, że ból ich serca zamienił się w radość. Oby to było doświadczenie każdej i każdego z nas.

Krzyż

Bracia i Siostry,

symbolem Roku Jubileuszowego jest krzyż. W krzyżu bowiem najwspanialej objawia się cierpliwe miłosierdzie Boga, które jest fundamentem największej nadziei człowieka. „Nadzieja rodzi się w istocie z miłości i opiera się na miłości, która wypływa z Serca Jezusa przebitego na krzyżu”, to jeszcze jedno zdanie papieża Franciszka z jubileuszowej bulli. Patrząc na krzyż, możemy powtórzyć za św. Janem: „popatrzcie jaką miłością obdarzył nas Ojciec”! (1 J 3,1).

Wnieśliśmy do naszej katedry relikwie krzyża świętego, zaś w  samej katedrze czcimy największą relikwię Warszawy, krzyż Baryczków. Jest on z nami od pięciu wieków. To tu, przed ten święty znak, przychodzą warszawiacy, zwłaszcza wtedy, gdy ich nadzieja słabnie, gdy ocierają się o beznadzieję i rozpacz. Ileż ludzi, właśnie dzięki modlitwie w tym miejscu zostało podniesionych na duchu. Krzyż ten, cudownie ocalony w najbardziej mrocznych dniach w historii naszego miasta, uratowany i oddany, wiernie nam służy. Chrystus poprzez ten Święty Znak, tak bardzo wzmacnia naszą nadzieję.

Bardzo was wszystkich zapraszam, aby tu, w jubileuszowym kościele jakim jest nasza katedra, nie żałować w tym roku czasu na modlitwę o nadzieję dla siebie, dla nas i dla całego świata.

Główne zaś obchody jubileuszowe, związane z pięćsetleciem obecności krzyża Baryczków w Warszawie będziemy przeżywać 14 września w święto Podwyższenia Krzyża świętego.

Rodzina Kościoła

Siostry i Bracia,

„Szczęśliwi, którzy mieszkają w domu twoim Panie

Nieustannie wielbiąc Ciebie

Szczęśliwi, których moc jest w Tobie

Którzy zachowują ufność w swym sercu”.

Tak modli się dzisiejszy Psalmista (por. Ps 84,5-6). Podejmujemy tę modlitwę w wielkiej Rodzinie naszej archidiecezji, która jest częścią jeszcze większej Rodziny Kościoła. Tak, jesteśmy szczęśliwi, bo znamy i kochamy Boga, bo nasze życie nie jest beznadziejne. Nie musimy porzucać wszelkiej nadziei, jak wstępujący do piekła bohaterowie Dantego, przeciwnie: możemy się nią napełniać, dzięki miłosierdziu Boga i Jego łasce. Róbmy to. Choćby nie wiem co, zachowujmy ufność w swym sercu.

Siostry i Bracia,

pełnego nadziei Roku Nadziei, najserdeczniej wam życzę. Bądźmy pielgrzymami nadziei, nie zaś włóczęgami rozpaczy! Amen.

+ Adrian J. Galbas SAC

Biuro Prasowe Archidiecezji Warszawskiej, lk
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe