Chopin w huku eksplozji. Polscy artyści w Powstaniu Warszawskim

Co musisz wiedzieć?
- 1 sierpnia 2025 r. minęło 81 lat od wybuchu Powstania Warszawskiego
- Zarówno podczas Powstania Warszawskiego, jak i szerzej, podczas niemieckiej okupacji, ważną rolę w podtrzymywaniu ducha polskiego pełnili polscy artyści
Ten obraz, pełen dramatycznego kontrastu, stanowi kwintesencję losu artystów w Powstaniu Warszawskim. Nie byli oni biernymi obserwatorami zagłady miasta; wręcz przeciwnie, ich zaangażowanie w 63-dniowy zryw było świadomą, zorganizowaną i wielowymiarową formą oporu. Walczyli na dwóch równie ważnych frontach: fizycznym, na barykadach i w kanałach, oraz psychologicznym, na prowizorycznych scenach i w powstańczych gazetkach. Była to obrona nie tylko miasta, ale też tożsamości narodowej, którą okupant próbował brutalnie zetrzeć z powierzchni ziemi.
Teatr w Cieniu Swastyki
Wraz z wkroczeniem Niemców do Warszawy w 1939 roku, tętniące życiem kulturalnym „Paryż Północy” zamarł. Okupacyjna strategia nazistów zakładała nie tylko fizyczne, ale i duchowe złamanie Polaków. Jednym z głównych narzędzi tej polityki była systematyczna degradacja kultury wysokiej. Zamknięto polskie teatry, a w ich miejsce powołano sieć tzw. teatrów jawnych, działających pod ścisłą kontrolą niemiecką. Sceny takie jak
Theater der Stadt Warschau (uruchomiony w gmachu Teatru Polskiego), Teatr Komedia czy Teatr Maska miały serwować Polakom repertuar prymitywny – farsy, rewie i lekkie komedie, pozbawione jakichkolwiek treści patriotycznych, historycznych czy filozoficznych. Celem było sprowadzenie polskiej kultury do poziomu prostej, demoralizującej rozrywki.
Formalnym narzędziem kontroli stało się rozporządzenie generalnego gubernatora Hansa Franka, które zmuszało artystów do rejestracji i uzyskania karty pozwolenia na pracę, tzw. Erlaubniskarte. Był to mechanizm nie tylko inwigilacji, ale również inżynierii kulturowej, mający na celu wyselekcjonowanie artystów posłusznych nowej, okupacyjnej władzy i marginalizację tych, którzy stanowili zagrożenie dla niemieckiego porządku.
Bojkot i Odpowiedź Środowiska – Kawiarnie Artystyczne
Odpowiedź polskiego środowiska teatralnego była natychmiastowa i jednoznaczna. We wrześniu 1940 roku konspiracyjny Związek Artystów Scen Polskich(ZASP) podjął uchwałę o całkowitym bojkocie niemieckich teatrów i wytwórni filmowych. Był to akt zbiorowego nieposłuszeństwa o ogromnym znaczeniu moralnym, który stawiał artystów przed dramatycznym wyborem: kolaboracja lub utrata środków do życia. Zdecydowana większość wybrała to drugie.
Paradoksalnie, bojkot, który miał uczynić aktorów niewidocznymi dla okupanta, sprawił, że stali się oni jeszcze bardziej widoczni i dostępni dla polskiej publiczności. Pozbawieni sceny, najwybitniejsi artyści II RP podjęli pracę jako kelnerzy, szatniarze i bariści w tzw. kawiarniach artystycznych. Lokale takie jak „Café Bodo”, „U Aktorek”, „Café Jaracz” czy „SiM” (Sztuka i Moda) stały się fenomenem okupowanej Warszawy. Były nie tylko sposobem na przetrwanie, ale przede wszystkim oazami polskości, miejscami wymiany informacji, centrami konspiracji i symbolami niezłomności kultury. Aktorska elita, serwując kawę, jednocześnie podtrzymywała ducha narodu. Ten bezpośredni kontakt z publicznością zacieśnił więź między artystami a społeczeństwem, przekształcając gwiazdy sceny w żywe symbole oporu.
Narodziny Teatru Podziemnego
Równolegle do życia kawiarnianego rozwijały się bardziej sformalizowane struktury teatru podziemnego. W konspiracji nie istniało pojęcie gmachu teatralnego; zastąpił je termin „lokal” – spektakle odbywały się w prywatnych mieszkaniach, w warunkach stałego zagrożenia dekonspiracją. Te tajne przedstawienia były nie tylko formą protestu, ale także laboratorium artystycznym, w którym poszukiwano nowych form wyrazu na potrzeby przyszłego, wolnego teatru.
Działalność tę koordynowała Tajna Rada Teatralna, w skład której wchodzili tacy giganci sceny, jak Leon Schiller, Stefan Jaracz czy Bohdan Korzeniewski. Rada nie tylko planowała repertuar i kształciła młodych adeptów, ale pełniła też funkcje sądownicze, rozpatrując przypadki kolaboracji ze strony artystów, którzy złamali zakaz ZASP. Była to emanacja Polskiego Państwa Podziemnego, które nawet w najmroczniejszych czasach dbało o etos i przyszłość narodowej kultury.
Kluczowym krokiem w militaryzacji sztuki było utworzenie w 1943 roku Tajnego Teatru Wojskowego, działającego pod auspicjami Biura Informacji i Propagandy (BIP) Komendy Głównej Armii Krajowej. Do jego zespołu należeli m.in. Danuta Szaflarska, Tadeusz Fijewski i Andrzej Łapicki. Ich zadaniem było przygotowywanie programów artystycznych, które miały być prezentowane żołnierzom na froncie podczas przyszłego powstania. Tworzenie tak wyspecjalizowanych struktur dowodzi, że Polskie Państwo Podziemne nie było jedynie organizacją wojskową, ale w pełni funkcjonującym „państwem w cieniu”, z własnym "ministerstwem kultury", które postrzegało sztukę jako strategiczny oręż w walce o niepodległość.
Dwa Fronty Walki: Słowo i Oręż
Wybuch Powstania Warszawskiego 1 sierpnia 1944 roku zatarł wszelkie granice między życiem cywilnym a wojskowym. Dla wielu artystów "scena" zeszła na dalszy plan, a jej miejsce zajął karabin i "koktajl Mołotowa". Ich historie obalają stereotyp artysty jako postaci "bujającej w obłokach", niechętnej i niezdolnej do walki, dowodząc, że w godzinie próby tożsamość zawodowa ustąpiła miejsca obowiązkowi żołnierskiemu i obywatelskiemu.
Archetypem poety-żołnierza stał się Józef Szczepański „Ziutek”. Student i utalentowany poeta, w konspiracji stał się żołnierzem elitarnego harcerskiego batalionu „Parasol”, a w czasie powstania objął dowództwo jednej z jego grup szturmowych. Jego twórczość była nierozerwalnie spleciona z walką. Najsłynniejszy wiersz, „Pałacyk Michla”, który stał się nieoficjalnym hymnem batalionu, napisał w przerwie między odpieraniem kolejnych niemieckich ataków na Wolę. Sztuka była dla niego formą dokumentowania i "przetrawiania" okrucieństwa wojny. Ciężko ranny 1 września, zmarł dziewięć dni później, stając się tragicznym symbolem pokolenia Kolumbów.
Innym przykładem jest Alina Janowska, znana pod pseudonimami „Alina” i „Setka”. Jako łączniczka w batalionie „Kiliński” pełniła jedną z najniebezpieczniejszych funkcji w powstańczej Warszawie. W mieście poprzecinanym liniami frontu, pod nieustannym ostrzałem, od jej odwagi i niezawodności zależała komunikacja między oddziałami, a co za tym idzie – życie kolegów. Jej pseudonim „Setka” wziął się stąd, że można było na niej polegać w stu procentach. Jej obowiązki wykraczały daleko poza przenoszenie meldunków - organizowała posiłki, sprzątała kwatery, opiekowała się rannymi. Jej niezłomność nie była dziełem przypadku – już w 1942 roku została aresztowana i przez siedem miesięcy więziona na Pawiaku, gdzie mimo brutalnych przesłuchań nikogo nie wydała.
W powstaniu walczyli również m.in. przyszłe ikony kina, Leon Niemczyk i Andrzej Łapicki, co pokazuje skalę zaangażowania środowiska artystycznego w zbrojny opór.
Amunicja Ducha
Równolegle do walki zbrojnej toczyła się bitwa o morale. Jej "sztab generalny" stanowiło Biuro Informacji i Propagandy (BIP) Armii Krajowej. Misją BIP było informowanie ludności, zwalczanie niemieckiej propagandy i podtrzymywanie woli walki wśród żołnierzy i cywilów. W tej wojnie psychologicznej artyści okazali się bezcenną bronią. Ich sława i talent stały się „amunicją ducha”.
BIP organizowało mobilne „brygady teatralne”, które docierały z występami do najbardziej nieprawdopodobnych miejsc: zatłoczonych piwnic, szpitali polowych i placówek na pierwszej linii frontu. Najbardziej aktywnym artystą był Mieczysław Fogg, który w ciągu 63 dni powstania dał aż 104 koncerty. Jego spokojny, ciepły głos, niosący się pośród ruin, był dla mieszkańców Warszawy symbolem normalności i nadziei na przetrwanie.
W skład jednej z takich brygad, kierowanej przez Leona Schillera, wchodziła Irena Kwiatkowska. W swoich wspomnieniach opisywała wstrząsający występ dla rannych po wybuchu niemieckiego transportera min na ulicy Kilińskiego – recytowała wiersze dla umierających, próbując słowem choć w pewnym stopniu uśmierzyć ich cierpienie. To właśnie oznaczało „pokrzepienie serc” w praktyce.
Z kolei Danuta Szaflarska i jej mąż, pianista Jan Ekier, dawali koncerty, podczas których budynki trzęsły się od wybuchów. Słynna stała się anegdota, jak podczas jednego z występów kula snajpera świsnęła Ekierowi koło ucha. Pianista nie przerwał gry. Działalność artystyczna nie była więc ucieczką od wojny, ale jej świadomym i odważnym elementem. Była to przemyślana strategia wojskowa, w której sława artystów była mnożnikiem siły, a ich występy – formą wsparcia psychologicznego, równie ważną jak dostawa amunicji.
W tej wojnie o umysły i serca kluczową rolę odgrywała również propaganda wizualna. Mury zburzonej Warszawy stały się największą galerią sztuki w Polsce. Rozlepiane przez BIP i inne organizacje podziemne plakaty i ulotki tworzyły system komunikacji wizualnej z mieszkańcami. Ikoniczne afisze, takie jak „Do broni! W szeregach AK”, mobilizowały do walki, podczas gdy inne, jak te z hasłem „Gaduła – żołnierz AK nie jest plotkarzem”, pełniły funkcje dyscyplinujące i ostrzegawcze.
W ogniu powstania zacierały się tożsamości. Józef Szczepański nie przestawał być poetą, gdy chwytał za broń – jego poezja stawała się poezją wojenną. Alina Janowska wykorzystywała cechy przyrodzone aktorom – pamięć, opanowanie i odwagę – w roli łączniczki. Powstanie stworzyło nowy, hybrydowy typ bohatera: artystę-powstańca, u którego cnoty twórcze i wojenne stopiły się w jeden, nierozerwalny akt patriotycznego obowiązku.
Portrety w Kadrze Powstania:
- Danuta Szaflarska ("Młynarzówna") – Matka i Łączniczka – Los Danuty Szaflarskiej w Powstaniu Warszawskim to historia dramatycznego napięcia między obowiązkiem a miłością macierzyńską. Przed wojną była wschodzącą gwiazdą teatru w Wilnie. W okupowanej Warszawie, odmawiając pracy w teatrach jawnych, związała się z konspiracyjnym Teatrem Frontowym BIP AK. Wybuch powstania zastał ją z roczną córeczką, matką i mężem, pianistą Janem Ekierem, w mieszkaniu przy ulicy Polnej. Jej powstańcza codzienność była rozdarta. Jako łączniczka o pseudonimie „Młynarzówna” przenosiła meldunki i brała udział w organizowanych przez BIP koncertach dla powstańców i ludności cywilnej. Jednocześnie, jako matka, musiała chronić swoje dziecko w piwnicach miasta, które na jej oczach obracało się w perzynę. Jej historia uosabia los tysięcy kobiet, które w powstaniu musiały pogodzić rolę żołnierza z rolą opiekunki życia.
- Irena Kwiatkowska ("Katarzyna") – Od PCK do Barykady – Biografia Ireny Kwiatkowskiej to portret niezwykłego hartu ducha i praktycyzmu. Jej zaangażowanie w służbę publiczną zaczęło się już we wrześniu 1939 roku, gdy zgłosiła się na ochotniczkę do Polskiego Czerwonego Krzyża. W czasie okupacji pracowała w Radzie Głównej Opiekuńczej, gotując zupy dla potrzebujących. Powstanie było naturalną kontynuacją tej postawy. Przydzielona do oddziału Państwowego Korpusu Bezpieczeństwa „Barry” na Starym Mieście, pełniła funkcję łączniczki dowódcy o pseudonimie „Katarzyna”. Dołączyła także do „brygady teatralnej” Leona Schillera, niosąc słowo pociechy rannym i wyczerpanym obrońcom. Jej opowieści o tamtych dniach, choć nieliczne, malują obraz codziennego bohaterstwa – biegania z meldunkami pod ostrzałem snajperów czy ucieczki w ostatniej chwili z budynku zajętego przez Niemców. Jej hart ducha ujawnił się również po kapitulacji, kiedy to zdołała uciec z kolumny wypędzanych ze Stolicy cywilów, udając wieśniaczkę z motyką, i przetrwać kolejne miesiące w ukryciu.
- Alina Janowska ("Setka") – Głos z Dziennika – Historia Aliny Janowskiej zyskała nowy, niezwykle osobisty wymiar dzięki odnalezionemu po latach pamiętnikowi, który prowadziła w pierwszych dniach powstania. Jej zapiski to bezcenne świadectwo, które przenosi historię z poziomu wielkich narracji do intymnego, ludzkiego doświadczenia. Z jej słów wyłania się obraz codzienności łączniczki: strachu, zmęczenia, ale też ogromnej odpowiedzialności za powierzone zadania i życie kolegów. Janowska wspominała początkową nadzieję na szybkie zwycięstwo i pomoc ze strony Armii Czerwonej, a następnie bolesne zderzenie z rzeczywistością i świadomość, że zostali sami. „Wtedy zrozumiałam, że to bujda z chrzanem” – pisała z goryczą. Jej odwaga objawiała się w czynach, które przeszły do legendy, jak brawurowa akcja przeniesienia garnka gorącej kaszy dla głodujących obrońców budynku PAST-y pod nieustannym ostrzałem. Ekstremalne warunki powstania nie stworzyły jej charakteru, lecz go uwypukliły. Jej odwaga, niezłomność i poczucie obowiązku, widoczne już podczas aresztowania w 1942 roku, w ogniu walk znalazły swoje ostateczne potwierdzenie.
- Kontrasty Losów – Fogg i Szpilman – Aby w pełni zrozumieć spektrum doświadczeń artystów, należy zestawić ze sobą losy dwóch najsłynniejszych muzyków powstańczej Warszawy. Mieczysław Fogg był aktywnym uczestnikiem życia kulturalnego zrywu, „bardem powstania”, który swoim talentem służył walczącej stolicy. Z kolei Władysław Szpilman, wybitny pianista i kompozytor żydowskiego pochodzenia, powstanie przeżył jako „Robinson warszawski” – ukrywając się w ruinach zburzonego miasta. Jego historia to opowieść o samotnej walce o przetrwanie, o sztuce, która pozwala zachować człowieczeństwo w nieludzkich warunkach. Zestawienie tych dwóch biografii pokazuje, że nie było jednego, monolitycznego „doświadczenia powstańczego”. Heroizm przybierał różne formy: od czynnej walki i służby, po desperacką wolę życia.
Kurtyna Opadła na Ruiny
Kapitulacja powstania 2 października 1944 roku nie oznaczała końca gehenny. Dla ocalałych artystów, tak jak dla setek tysięcy mieszkańców Warszawy, rozpoczął się kolejny akt tragedii – exodus z umarłego miasta. Danuta Szaflarska wraz z małą córką i matką przeszła przez obóz przejściowy Dulag 121 w Pruszkowie, skąd trafiła do Krakowa. Irena Kwiatkowska, po brawurowej ucieczce z kolumny cywilów, ukrywała się na wsi, doświadczając zagrożenia zarówno ze strony Niemców, jak i nadciągającej Armii Czerwonej. Alina Janowska, opuściwszy miasto, przedostała się do rodziców w Tworkach. Te indywidualne losy składają się na zbiorowy obraz całkowitego rozproszenia, utraty domu i niepewności jutra.
Piętno i Pamięć
Doświadczenie Powstania wywarło niezatarty wpływ na życie i twórczość tych, którzy przeżyli. Stało się ono centralnym punktem ich biografii i publicznej tożsamości. Reakcje na traumę były jednak różne. Niektórzy, jak Alina Janowska, chętnie dzielili się wspomnieniami, czując misję dawania świadectwa. Inni, jak Zdzisław Maklakiewicz, mówili o tym niechętnie, nosząc w sobie ból, którego nie dało się w pełni wyrazić.
Bezpośrednią próbą artystycznego przepracowania doświadczeń okupacji i powstania był pierwszy polski film powojenny, „Zakazane piosenki” (1946). Główną rolę kobiecą zagrała w nim Danuta Szaflarska, która dla milionów Polaków stała się twarzą pokolenia, które przetrwało. Film, choć uproszczony i poddany cenzurze, odegrał ogromną rolę w budowaniu powojennej pamięci zbiorowej.
Dziś historie artystów-powstańców stanowią jeden z filarów narracji o zrywie z 1944 roku. Ich wspomnienia, dzienniki i biografie są przechowywane w Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego, opracowywane w książkach takich jak „Artyści '44” Agnieszki Cubały i stanowią inspirację dla kolejnych pokoleń twórców, którzy co roku 1 sierpnia oddają hołd swoim poprzednikom.
Ostatecznym dziedzictwem artystów walczącej Warszawy jest coś więcej niż zbiór heroicznych anegdot. Jest nim dowód na to, że kultura nie jest luksusem na czas pokoju, ale fundamentalnym elementem tożsamości narodowej, niezbędnym do przetrwania. Odmawiając milczenia, broniąc polskiego słowa i polskiej muzyki w cieniu komór gazowych i na barykadach, odnieśli zwycięstwo, którego nie mogła im odebrać żadna militarna klęska.
Artyści Powstania Warszawskiego toczyli wojnę wyjątkową – bitwę o terytorium i jednocześnie bitwę o dusze. W ich rękach talent stał się „amunicją ducha”, a scena, nawet ta najbardziej prowizoryczna w piwnicy czy szpitalu, przekształcała się w redutę polskości. Udowodnili, że w czasach ostatecznej próby kultura nie jest dodatkiem do życia, ale warunkiem jego ocalenia.