Polska solidarna albo polityczna śmierć. Wybór przed Prawem i Sprawiedliwością
Co musisz wiedzieć:
- W opinii autora, wyznaczony przez PiS podział na obóz „niepodległościowy” i „berlińsko-brukselski” mobilizuje twardy elektorat PiS, ale nie pozwala mu sięgnąć po więcej, a na polu "niepodległościowym" ma nowo wyrosłą konkurencję. .
- Powrót do narracji „Polski solidarnej” daje PiS unikalną pozycję obrońcy słabszych, prowincji i warstw ludowych, wobec których wszystkie pozostałe liczące się partie reprezentują interesy silnych i liberalnych elit.
Jak dzielono Polskę
Liberałowie (zarówno ci skręcający w prawo, jak i ci dryfujący w lewo) oraz cała lewica dostrzegli siłę, którą daje umiejętne zarysowanie wyboru. Próbowali więc serwować społeczeństwu kolejne podziały. Każdy kolejny był jednak coraz mniej przekonujący. Weźmy dla przykładu modną przez lata opozycyjną narrację o Polsce „autorytarnej” i „demokratycznej”. Nietrudno zauważyć, że każda ekipa rządząca miała swoje apetyty na mało demokratyczne poszerzanie wpływów: od mediów po wymiar sprawiedliwości. A partie, które jeszcze nie rządziły, wcale nie kryją, że postępowałyby podobnie, a nierzadko wręcz ostrzej. Taki podział nie opisuje więc realnego sporu, a jedynie moralną autokreację niektórych środowisk.
Inne propozycje również się nie przyjęły. „Polska w Europie” kontra „Polska osamotniona”, a nawet straszenie wizją kraju „na łasce Putina” działało przez moment, lecz szybko traciło powagę. Dziś żadna licząca się partia nie postuluje wyjścia z Unii Europejskiej; różnice dotyczą wyłącznie tempa i zakresu integracji, i nawet najbardziej radykalne skrzydła PiS czy Konfederacji nie kwapią się w tej kwestii na żadną rewolucję. Podział między „Polską racjonalną” a „histeryczną”, testowany w kampanii Rafała Trzaskowskiego, okazał się kompletnym pudłem i „zdechł” zaraz po tym, jak się narodził. Podobnie jak wcześniejsze zabawy Adama Michnika w odróżnianie „Polski uśmiechniętej” od „mrocznej”: wystarczyło spojrzeć na „uśmiechnięte” twarze salonowych kaznodziejów, by zobaczyć komizm tej konstrukcji. Bywały i bardziej egzotyczne podziały, choćby te powstałe wokół pandemii COVID-19. Choć generowały ogromne emocje, ostatecznie nie wybiły się poza subkulturowe środowiska tropicieli „szczepanów” i „kombatantów” snujących wspomnienia o odmowie założenia „szmaty na twarz”.
- Solidarność powołała Sztab Akcji Protestacyjnej. "Rozpoczynamy przygotowania do ogólnokrajowej akcji protestacyjnej"
- Ranking najbardziej wpływowych polityków według ''Politico''. Nawrocki wyróżniony, złe wieści dla Tuska
- Zełenski zaprosił Karola Nawrockiego na Ukrainę. Jest odpowiedź Pałacu Prezydenckiego
- Piotr Duda: Jeśli rząd tych drzwi nie otworzy, to my je wyważymy
- Kiedy przyjdzie biała zima? Prognoza pogody na Święta
Zmiana kursu
Od dłuższego czasu PiS nie mówi już o Polsce solidarnej i liberalnej. Jarosław Kaczyński konsekwentnie operuje nowym rozróżnieniem: „Polska niepodległa” versus „kraj zamieszkany przez Polaków, ale sterowany z Berlina i Brukseli”. Ten podział ma swoje podstawy – Donald Tusk, jako klasyczny euroentuzjasta, od lat opowiada się za głęboką centralizacją Unii, z naturalną przewagą Niemiec. Perspektywę tę potwierdzają również prace nad reformą traktatową, wzmacniane spektaklem pod tytułem „Konferencja w sprawie przyszłości Europy”, której scenariusz, łącznie z listą „losowanych” uczestników, został pieczołowicie ustawiony pod tezy eurokratów. Dziś tematy federalizacji czy rozszerzenia kompetencji Brukseli wracają coraz częściej w ustach polityków liberalnej i lewicowej opozycji. Jednocześnie instytucje unijne coraz śmielej ingerują w obszary dotąd uznawane za domenę państw narodowych, jak choćby kwestie rodzinne w głośnych orzeczeniach TSUE dotyczących paramałżeństw jednopłciowych.
Wszystko to wzmacnia intuicję, że spór o suwerenność nie jest abstrakcją, lecz osią realnego politycznego konfliktu. Patrząc na stojące w miejscu notowania PiS-u (ciągle brakuje ok. 10% do samodzielnych rządów) można jednak odnieść wrażenie, że podział na obóz niepodległościowy i berlińsko-brukselski, choć dobrze cementuje obecny stan poparcia, nie pozwala sięgnąć po więcej. Posiadamy za to kilka wskazówek, że powrót do podziału z 2005 roku (pod tą samą lub inną nazwą) mógłby poparcie dla PiS-u rozszerzyć.
Trudna konkurencja o "suwerenność"
Pierwszą jest miniona kampania prezydencka, w której Polacy otrzymali wybór między kandydatem ludowym Nawrockim, a ulubieńcem „warszawki” Trzaskowskim, i pomimo olbrzymich ataków ze słynną „kawalerką” na czele, opowiedzieli się za tym pierwszym. Po drugie – z czasem PiS-owi wyrosły co najmniej dwa konkurencyjne „obozy niepodległościowe”, a chodzi oczywiście o Konfederację i partię Brauna.
Oba, korzystając z faktu, że nigdy nie rządziły i nie były zmuszone podejmować realnych decyzji dotyczących państwa, mogą chwacko wyrzucać PiS-owi rozmaite ustępstwa lub niewystarczającą determinację w sporach z Brukselą. Problem z zarysowanym przez Jarosława Kaczyńskiego podziałem nie polega więc na tym, że jest nieprawdziwy, ale na tym, że musi w nim konkurować z osobami potrafiącymi wytworzyć wśród wielu wyborców złudzenie większej autentyczności w ustawianiu się po stronie „niepodległościowej”.
Polska solidarna powróci?
Powrót do podziału „Polska solidarna” versus „Polska liberalna” unika powyższego niebezpieczeństwa. Spójrzmy jeszcze raz na partie lokujące się w obecnych badaniach ponad progiem wyborczym: Koalicja Obywatelska to ewidentnie partia „silniejszych”, Konfederacja – partia środowisk biznesowych (ze zliberalizowanym Ruchem Narodowym ujmującym się ostatnio za interesem deweloperów i lobby futrzarskiego), pałająca nienawiścią do pomocy socjalnej, związków zawodowych i uważającej sprawiedliwość społeczną za komunizm. Korona Brauna to zaś partia ściśle postkorwinistyczna, deklarująca ustami przywództwa, że gospodarczo będzie jeszcze bardziej wolnorynkowa od Mentzena.
No i mamy jeszcze balansującą na progu wyborczym Nową Lewicę z jej przysłowiową już „sprawczością”, która oddała sprawy socjalne w zamian za fotel marszałka dla Włodzimierza Czarzastego. Partia Razem mogąca konkurować z PiS-em na polu „Polski solidarnej” na razie bije się o otrzymanie subwencji w przyszłej kadencji i niewiele zapowiada jej skuteczną ofensywę. Efekt tej analizy wydaje się prosty – PiS ma konkurencję w przedstawianiu się jako siła niepodległościowa, nie ma zaś w kwestii polityki „solidarnej”, a więc: opowiadającej się za słabszymi, „polską powiatową”, warstwami ludowymi itd.
Efekt polaryzacyjny
Narracyjne „przestawienie wajchy” przez Jarosława Kaczyńskiego jest oczywiście niezbędne, podobnie jak przetasowania kadrowe i nowa twarz proponowanych w Polsce zmian. A przede wszystkim – nowe, widowiskowe i łamiące liberalne tabu posunięcie programowe. Czy w dzisiejszych czasach powinien to być kolejny dodatek socjalny? A może prawdziwym dobrem, którego ludziom brakuje, jest więcej czasu dla siebie i dla rodziny, i propozycją mógłby być czterodniowy tydzień pracy lub jakiś jego ekwiwalent? A może jakieś dowartościowanie małych miasteczek i wsi?
Mówiąc internetowym slangiem, „ryk”, który podniesie się ze strony Konfederacji i Korony po tego typu propozycjach, wyzywających PiS od komunistów, socjalistów itd. oczywiście usytuuje ich na jednym froncie z Koalicją Obywatelską, czym prawdopodobnie uda się uzyskać odpowiedni efekt polaryzycyjny, do którego partia Kaczyńskiego aktualnie (moim zdaniem nieskutecznie) dąży poprzez próbę połączenia Konfederacji z KO osobą Romana Giertycha, Korony z KO zaś osobą Jana Pińskiego. To są „argumenty” dla koneserów polityki, nie szerokiej opinii publicznej, której stare związki Bosaka z Giertychem guzik obchodzą i która Pińskiego ledwie kojarzy. Powyższą „skrajną” (a w istocie liberalną) prawicę łączy z Tuskiem właśnie fakt, że są reprezentantami interesów silnych, a nie zamierzchłe koneksje personalne.
Władza strukturalna dla konserwatystów
Co więcej powrót do przeciwstawienia „Polsce liberalnej” „Polski solidarnej” może zostać łatwo uzasadniony ideologicznie i doktrynalnie: to Polska „powiatowa”, „plebejska” i żyjąca „od pierwszego do pierwszego” jest głównym nosicielem postulatów konserwatywnych; to ona wypełnia praktyki religijne, sprzeciwia się centralizacji Unii, chce zachować niepodległość i w razie napaści na ojczyznę ruszy się o nią bić. Ona też jest mniej podatna na rozmydlające polską tożsamość nowostki, i jako taka powinna zostać wzmocniona, dowartościowana i uważniona.
[Niektóre śródtytuły i sekcja "Co musisz wiedzieć" pochodzą od redakcji]


![Dwa lata rządów Tuska. Większość Polaków uważa, że jest gorzej niż za poprzedniego rządu [SONDAŻ]](https://www.tysol.pl/imgcache/360x250/c/uploads/news/151063/176562247617f20f10aa013acc678787.jpg)

