Minister zdrowia alarmuje: „Do ściany dochodzimy w tym roku, w przyszłym do niej dojdziemy”
Co musisz wiedzieć:
- Brakuje 4 mld zł, mimo że NFZ dostał już rekordowe 31 mld zł dotacji.
- Szpitale przekładają planowe zabiegi, by nie przekroczyć limitów.
- Minister zapowiada przegląd wycen, ograniczenie kosztów i możliwe zamrożenie podwyżek.
System zdrowia na krawędzi finansowej
Minister Sobierańska-Grenda przyznała, że choć resort zdrowia początkowo wnioskował o 14 mld zł dodatkowych środków, sytuacja zmieniła się po interwencji Ministerstwa Finansów.
Dzisiaj najbardziej newralgiczne są jeszcze 4 mld zł. Minister finansów dołożył bowiem 3,4 mld zł, do tego dochodzi jeszcze ok. 1 mld z przekazanych obligacji
– wyjaśniła.
Zapewniła, że resort prowadzi rozmowy z Ministerstwem Finansów o dalszym zwiększeniu dotacji, ale zaznaczyła, że nawet rekordowe wsparcie nie rozwiązuje problemu. Jak dodała, „w przyszłym roku, pomimo zwiększenia o 26 mld zł finansowania zdrowia, nadal będzie nam brakowało 23 mld zł”.
- KRUS wydał komunikat dla rolników
- Internauci alarmują o tajemniczych obiektach nad Polską. Być może znamy rozwiązanie zagadki
- Ukraina blokuje polskich przewoźników
- Wyłączenia prądu na Śląsku. Ważny komunikat
- Pilny komunikat NFZ
- Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy
Przekładane operacje i wstrzymane przyjęcia
Minister przyznała, że część szpitali ogranicza zabiegi z powodu braku środków. Choć NFZ – jak podkreśliła – na bieżąco płaci za świadczenia zgodnie z umowami, niektóre placówki przesuwają planowe operacje.
W przypadku planowych zabiegów mogą występować przesunięcia ich terminów, co zdarzało się również w poprzednich latach
– powiedziała.
Resort utrzymuje, że każda decyzja o przesunięciu zabiegu zapada w szpitalu z zachowaniem bezpieczeństwa pacjentów i ciągłości leczenia. Jednak dane i sygnały z placówek wskazują, że sytuacja staje się coraz bardziej napięta.
Rosną koszty, rosną pensje, a pieniędzy brak
Minister Sobierańska-Grenda wskazała, że mimo spełniania ustawowych kryteriów dotyczących wzrostu nakładów na zdrowie pieniędzy wciąż brakuje.
Powodem mają być nielimitowane świadczenia, przejęcie przez NFZ nowych zadań – takich jak ratownictwo medyczne i programy lekowe – oraz rosnące koszty wynagrodzeń.
Podwyżki wyceny świadczeń i zaszyte podwyżki wynagrodzeń idą przez NFZ, więc to jest duże obciążenie, obecnie ponad jedna czwarta całego budżetu Funduszu
– podkreśliła.
Minister nie ukrywa, że rząd dochodzi do granic możliwości finansowych.
Do ściany dochodzimy w tym roku, a w przyszłym na pewno już dojdziemy. Podwojona jest dotacja do budżetu NFZ i to ciągle za mało. Kroczący wzrost kosztów jest nie do udźwignięcia. Skoro nie chcemy zwiększać składki zdrowotnej – bo deklaracje polityków są tu jednoznaczne – musimy liczyć na pieniądze z budżetu państwa
– powiedziała. Jednocześnie przypomniała, że politycy nie chcą zwiększać składki zdrowotnej, więc jedynym wyjściem pozostają kolejne dotacje z budżetu państwa.
„Musimy przeszacować procedury w NFZ”
Szefowa resortu zapowiedziała, że NFZ i ministerstwo prowadzą przegląd wszystkich koszyków i procedur.
Musimy przeszacować procedury w NFZ, bo niektóre są wycenione na bardzo wysokim poziomie
– przyznała. Jednocześnie zwróciła uwagę, że okres pandemii „utwierdził nas w przekonaniu, że zawsze znajdą się środki”, ale teraz – w obliczu zagrożeń za wschodnią granicą – priorytety państwa są inne.
Według minister potrzebne są głębokie reformy, które ograniczą koszty, zwiększą efektywność i uporządkują system. Wspomniała o planach dotyczących zamrożenia podwyżek płac medyków, zmian w wycenach procedur oraz możliwych cięciach w niektórych świadczeniach wysokospecjalistycznych.
Reformy i trudne decyzje
Resort zdrowia rozważa także zmiany w systemie wynagrodzeń dla personelu medycznego. Jedną z opcji jest zamrożenie ustawy o wynagrodzeniach na dwa lata lub przesunięcie kolejnych podwyżek z lipca 2026 r. na styczeń 2027 r.
To ponad 4 mld zł więcej w przyszłorocznym budżecie
– tłumaczyła Sobierańska-Grenda.
Nie wyklucza również ustalenia górnych limitów wynagrodzeń lekarzy-kontraktowców.
Wybrzmiała kwota 200–230 zł na godzinę, co daje 40–48 tysięcy złotych miesięcznie limitu. Pada propozycja, żeby określić widełki albo górną granicę wynagrodzenia
– powiedziała.
Potrzeba głębokich reform
Minister zdrowia zapowiedziała, że rząd przygotowuje się do „trudnych, ale koniecznych decyzji”. Prowadzone są rozmowy z otoczeniem prezydenta, by wypracować rozwiązania możliwe do zaakceptowania. – Potrzebujemy głębokich reform jak najszybciej – zaznaczyła.
Jej słowa nie pozostawiają złudzeń: system zdrowia stoi na krawędzi. Jeśli nie zostaną podjęte zdecydowane działania, pacjenci i lekarze już wkrótce mogą stanąć wobec najpoważniejszego kryzysu w historii polskiej ochrony zdrowia.




