Grzegorz J. Kałuża: Aktorka się wstydzi

" Kolejna aktorka postanowiła na stare lata błysnąć nie talentem, ale intelektem. W tym zawodzie są ludzie inteligentni, są też utalentowani idioci na granicy bycia sawantem, jak główny bohater z filmu „Rain Man”. Mają świetną pamięć, sporą ekspresję i potrafią zagrać intelektualistów, pomimo totalnej niewiedzy i ograniczeń w pojmowaniu świata.nOtóż Joanna Szczepkowska przeprasza za dziadka-kolejarza, który podobno po wojnie wyraził przy rodzinnym stole szacunek dla Adolfa Hitlera za eksterminację Żydów. W dodatku przy jej matce, z mieszanego polsko-żydowskiego domu. Co więcej przeprasza też za wszystkich naszych dziadków, którzy jej zdaniem wszyscy byli jakimiś skrytymi kolaborantami. (...)"
 Grzegorz J. Kałuża: Aktorka się wstydzi
/ screen YouTube
Kolejna aktorka postanowiła na stare lata błysnąć nie talentem, ale intelektem. W tym zawodzie są ludzie inteligentni, są też utalentowani idioci na granicy bycia sawantem, jak główny bohater z filmu "Rain Man". Mają świetną pamięć, sporą ekspresję i potrafią zagrać intelektualistów, pomimo totalnej niewiedzy i ograniczeń w pojmowaniu świata. 

Otóż Joanna Szczepkowska przeprasza za dziadka-kolejarza, który podobno po wojnie wyraził przy rodzinnym stole szacunek dla Adolfa Hitlera za eksterminację Żydów. W dodatku przy jej matce, z mieszanego polsko-żydowskiego domu. Co więcej, w pewnym sensie przeprasza też za wszystkich naszych dziadków, którzy widocznie byli jakimiś skrytymi kolaborantami. Aktorka w dyskusjach z internautami rozwija temat twierdząc, że dziadkowi nie przeszkadzałoby wożenie Żydów do Auschwitz. To ostatnie wygląda mi już na koloryzowanie, bowiem Niemcy mieli do transportów "specjalnych" dosyć swoich maszynistów. Ale niech tam, powiedzmy, że to się wydarzyło ...

Jako wnuk polskiego kolejarza, przedwojennego szefa księgowości sporego dworca, a podczas okupacji polskiego pomocnika zawiadowcy małej, ale kluczowej stacyjki, poczułem się przez "celebrytkę" opluty podwójnie. Pragnę więc tej pańci uświadomić kilka realiów epoki okupacji. Polak żyjący na terenie Generalnego Gubernatorstwa (bo żadnej Polski wtedy na mapie nie było) musiał mieć przy sobie dokument osobisty wystawiony przez Niemców. Zwał się Kenkartą. Kenkarty Polaków miały kolor szary, Żydów i Cyganów żółty; proniemieckich Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów i naszych Bogu ducha winnych górali (uważanych przez Rzeszę za ludność pochodzenia germańskiego, Goralenvolk ) - niebieski. Dokumenty mniejszości oznaczone były dodatkowo literami: J (Żydzi), R (Rosjanie), W (Białorusini), K (Gruzini), G (Górale),  Z(Cyganie). Do wydania niezbędny był przedwojenny dowód osobisty, metryka, odciski palców i w przypadku Polaka - oświadczenie o nieżydowskim pochodzeniu. W tym dokumencie, którego brak na ulicy oznaczał natychmiastowe aresztowanie, była rubryka "zawód". Brak zawodu oznaczał wywózkę na przymusowe roboty do Rzeszy lub do obozu, bowiem Polak pod okupacją miał prawo do życia jedynie, gdy wróg uznał go za gospodarczo pożytecznego. Zatrudnienie nie było więc tylko kwestią zdobywania środków na utrzymanie, musiało być też legalizacją istnienia. Polskich kolejarzy administracja niemiecka uważała za szczególnie użytecznych niewolników z powodu potrzeb transportowych armii Hitlera. Nasi kolejarze z PKP zatrudniali się więc w Ostbahn z następujących powodów: 
1. odmowa oznaczała odwet okupanta,
2. rodzina nie była zagrożona wywózkami,
3. trzeba było cholera z czegoś żyć.
Nie było w tych priorytetach udziału w Holokauście, bezcenna Pani Artystko.

Mój dziadek-kolejarz wyjechał we wrześniu 1939 z wcielonej potem do Reichu Bydgoszczy z żoną i dwójką małych dzieci bombardowanym po drodze przez Luftwaffe pociągiem ewakuacyjnym. Tak przetrwał po raz pierwszy - jego równie wykształconych kolegów i znajomych Niemcy wymordowali w publicznych egzekucjach za polską obronę miasta. Potem nawiał z Równego spod okupacji sowieckiej w rodzinne strony w dawnej Galicji. Tak przetrwał po raz drugi, bo takie rodziny Rosjanie wywieźli potem z Równego i okolic na Syberię. Zatrudniając się na niemieckiej kolei na podstawie przedwojennych dokumentów nie chwalił się Niemcom bratem - podchorążym Wojska Polskiego, siedzącym w ich obozie jenieckim, ani drugim u Andersa. Nie wspominał też o trzech siostrach-nauczycielkach, które trafiły wpierw do obozu pracy, a potem na przymusowe roboty u niemieckich rolników. Ku zgrozie izraelskich polityków i polskich celebrytów postanowił przeżyć tę przeklętą wojnę, dzięki czemu moja matka mogła dorosnąć. 

Niemiec będący zawiadowcą tej małej stacyjki z wielkim pięciotorowym rozjazdem był - jak na "rasę panów" przystało, pełen pogardy dla polskich kolejarzy. Do każdego zwracał się per ty, sam żądał tytułu Pana Komendanta. Był jedynym Niemcem, więc chodził z pistoletem na brzuchu. Dziadek robił swoje - to znaczy faktycznie pełnił obowiązki zawiadowcy stacji "ku chwale Tysiącletniej Rzeszy", a przy okazji przekazywał Armii Krajowej  zawartość niemieckich wagonów na podstawie listów przewozowych. Dzięki temu nikt nie narażał życia dla wysadzenia jadącego na wojnę z Sowietami transportu marmolady, zamiast transportu amunicji. Nie uważał tego za bohaterstwo, tylko za obowiązek polskiego kolejarza. 

Stosunki na stacji w P. zmieniły się diametralnie po pierwszym sowieckim nalocie. Polska załoga, doświadczona wrześniowymi bombardowaniami, przeczekała go leżąc za nasypami bocznic. Rosyjscy piloci też byli ludźmi wojny - zostawili w spokoju bezwartościowe budynki stacji, zniszczyli za to starannie wielotorowy rozjazd i nastawnię. Tylko Herr Kommandant uciekł w pola, porzucając czapkę, pas i pistolet w swoim biurze.  Z tymi fantami w ręku dziadek znalazł go po kilometrowej wędrówce. Za porzucenie broni Niemiec miał gwarantowany udział w zdobywaniu jakiegoś kolejnego Stalingradu, więc od tego dnia polscy kolejarze stali się "panami kolegami". Front oszczędził to miasteczko, nie zostało dotkliwie wyzwolone.

Nikt w mojej rodzinie nie pochwalał zagłady Żydów. Już w dzieciństwie opowiedziano mi o kuzynie babci - leśniczym, zamordowanym przez okupanta wraz z trzema synami za ukrywanie żydowskiej rodziny. Pokazano mi też tablicę z nazwiskami rozstrzelanych nauczycieli gimnazjum handlowego mojej babci. Wszystkich nauczycieli. Babcia przy każdym z czytanych mi nazwisk podawała nauczany przedmiot. Nie miałem nigdy wątpliwości, kto w oczach moich przodków miał moralną rację w tym konflikcie państw i narodów. Żądam więc, aby Joanna Szczepkowska wstydziła się za poglądy swojego dziadka prywatnie i osobiście. Wypraszam sobie, aby wypowiadała się kiedykolwiek w imieniu moim i moich bliskich oraz całego narodu. Ja  moich dziadków, ich rodzeństwa i krewnych wstydzić się nie muszę, a za przeżycie piekła wojny kosztem całego dorobku życia w II RP, zdrowia i koszmarnych wspomnień pretensje do nich może mieć tylko obsesyjny kłamca Gross i głupawa megalomanka Szczepkowska. Żadnej z tych osób nasze społeczeństwo nie wybrało na swojego przedstawiciela wobec świata.


 

 

POLECANE
Ministerstwo Sprawiedliwości mianowało nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Pierwsze zadanie: usunąć rzeczników z ostatniej chwili
Ministerstwo Sprawiedliwości mianowało nowego rzecznika dyscyplinarnego sędziów. Pierwsze zadanie: usunąć rzeczników

Nowym rzecznikiem dyscyplinarnym sędziów sądów powszechnych została Joanna Raczkowska - przekazało PAP w poniedziałek Ministerstwo Sprawiedliwości. Raczkowska jest sędzią Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa; pracuje w Wydziale Karnym.

Premier: zneutralizowano drona nad budynkami rządu i Belwederem. Zatrzymano Białorusinów z ostatniej chwili
Premier: zneutralizowano drona nad budynkami rządu i Belwederem. Zatrzymano Białorusinów

Premier Donald Tusk poinformował w poniedziałek wieczorem, że Służba Ochrony Państwa zneutralizowała drona operującego nad budynkami rządowymi (Parkowa) i Belwederem. Jak przekazał, zatrzymano dwóch obywateli Białorusi. Policja bada okoliczności incydentu - dodał.

Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć tylko u nas
Tego nie mogli mu wybaczyć, dlatego Charlie Kirk musiał umrzeć

W chwili, gdy trafiła go kula, stał pod namiotem z napisem-mottem jego działalności "udowodnij mi, że się mylę". Zamachowiec mu tego nie udowodnił. Wręcz przeciwnie.

Prawica po wyborach szykuje bombę. Będzie sanacja sądownictwa? z ostatniej chwili
"Prawica po wyborach szykuje bombę". Będzie "sanacja sądownictwa"?

Na polskiej scenie politycznej szykuje się uderzenie, które może zmienić oblicze wymiaru sprawiedliwości na długie lata - czytamy we wpisie komentatora platformy X, znanego jako Jack Strong. Chodzi o nowy projekt ustawy, który, jak twierdzi autor wpisu, "rodzi się w kręgach prawicy". "Jego celem jest przeciwdziałanie anarchizacji polskiego wymiaru sprawiedliwości". Projekt ten miałby być już nazywany „sanacją sądownictwa”.

Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE tylko u nas
Ani żona Cezara ani bezstronna Temida. Wątpliwa reputacja TSUE

Po raz kolejny Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej próbuje ingerować w polski system sądowniczy. Przypomnijmy, też po raz kolejny, że nie ma on do tego żadnych uprawnień, ponieważ „wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w traktatach należą do państw członkowskich” (artykuł 5 Traktatu o Unii Europejskiej), a w zakresie sądownictwa państwa członkowskie nie przyznały Unii żadnych kompetencji.

Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. Wygląda na zaplanowane działania Wiadomości
Nowe informacje ws. ostrzelania auta polskiego europosła w Brukseli. "Wygląda na zaplanowane działania"

Waldemar Buda napisał o ostrzelaniu swojego samochodu w Brukseli: "9 precyzyjnych strzałów, w momencie ataku nie byłem w aucie". Europoseł PiS zaznaczył, że tylko jego samochód został potraktowany w ten sposób. Jego zdaniem zatem, atak wygląda na zaplanowane działanie. Sprawę badają belgijskie służby.    

Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: wróci kwestia reparacji Wiadomości
Karol Nawrocki w Niemczech. Deutsche Welle: "wróci kwestia reparacji"

Prezydent Polski Karol Nawrocki przybywa do Berlina z pierwszą wizytą zagraniczną. Niemiecki rząd podkreśla wagę utrzymywania bliskich relacji z Polską, wskazując na wspólne interesy w zakresie bezpieczeństwa. Niemieckie media podkreślają też temat reparacji, do których ma wrócić Karol Nawrocki z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem

Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego pilne
Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego

Ważna informacja dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego. W związku z budową obwodnicy Opatowa muszą się liczyć z poważnymi utrudnieniami na drogach.

Von der Leyen broni Zielonego Ładu: Świat puka się w głowę. Co zrobi polski rząd? z ostatniej chwili
Von der Leyen broni Zielonego Ładu: "Świat puka się w głowę". Co zrobi polski rząd?

Dzisiejszy kurs Komisji Europejskiej jest nieodpowiedzialny - ocenili europosłowie PiS odnosząc się do wystąpienia szefowej KE Ursuli von der Leyen w PE . Świat puka się po głowie, kiedy to wszystko słyszy; żądamy weta polskiego - mówiła Anna Zalewska.

Zła wiadomość dla pana ministra. Waldemar Żurek odwołał sędziów wbrew negatywnym opiniom pilne
"Zła wiadomość dla pana ministra". Waldemar Żurek odwołał sędziów wbrew negatywnym opiniom

Ministerstwo Sprawiedliwości poinformowało, że minister Waldemar Żurek odwołał 25 prezesów i wiceprezesów sądów, mimo że kolegia sądów wydały negatywne opinie wobec wniosków o ich odwołanie. Żurek pominął też KRS, której nie uznaje. "To  nie wywołuje jakichkolwiek skutków prawnych" - skomentował na platformie X mec. Bartosz Lewandowski.

REKLAMA

Grzegorz J. Kałuża: Aktorka się wstydzi

" Kolejna aktorka postanowiła na stare lata błysnąć nie talentem, ale intelektem. W tym zawodzie są ludzie inteligentni, są też utalentowani idioci na granicy bycia sawantem, jak główny bohater z filmu „Rain Man”. Mają świetną pamięć, sporą ekspresję i potrafią zagrać intelektualistów, pomimo totalnej niewiedzy i ograniczeń w pojmowaniu świata.nOtóż Joanna Szczepkowska przeprasza za dziadka-kolejarza, który podobno po wojnie wyraził przy rodzinnym stole szacunek dla Adolfa Hitlera za eksterminację Żydów. W dodatku przy jej matce, z mieszanego polsko-żydowskiego domu. Co więcej przeprasza też za wszystkich naszych dziadków, którzy jej zdaniem wszyscy byli jakimiś skrytymi kolaborantami. (...)"
 Grzegorz J. Kałuża: Aktorka się wstydzi
/ screen YouTube
Kolejna aktorka postanowiła na stare lata błysnąć nie talentem, ale intelektem. W tym zawodzie są ludzie inteligentni, są też utalentowani idioci na granicy bycia sawantem, jak główny bohater z filmu "Rain Man". Mają świetną pamięć, sporą ekspresję i potrafią zagrać intelektualistów, pomimo totalnej niewiedzy i ograniczeń w pojmowaniu świata. 

Otóż Joanna Szczepkowska przeprasza za dziadka-kolejarza, który podobno po wojnie wyraził przy rodzinnym stole szacunek dla Adolfa Hitlera za eksterminację Żydów. W dodatku przy jej matce, z mieszanego polsko-żydowskiego domu. Co więcej, w pewnym sensie przeprasza też za wszystkich naszych dziadków, którzy widocznie byli jakimiś skrytymi kolaborantami. Aktorka w dyskusjach z internautami rozwija temat twierdząc, że dziadkowi nie przeszkadzałoby wożenie Żydów do Auschwitz. To ostatnie wygląda mi już na koloryzowanie, bowiem Niemcy mieli do transportów "specjalnych" dosyć swoich maszynistów. Ale niech tam, powiedzmy, że to się wydarzyło ...

Jako wnuk polskiego kolejarza, przedwojennego szefa księgowości sporego dworca, a podczas okupacji polskiego pomocnika zawiadowcy małej, ale kluczowej stacyjki, poczułem się przez "celebrytkę" opluty podwójnie. Pragnę więc tej pańci uświadomić kilka realiów epoki okupacji. Polak żyjący na terenie Generalnego Gubernatorstwa (bo żadnej Polski wtedy na mapie nie było) musiał mieć przy sobie dokument osobisty wystawiony przez Niemców. Zwał się Kenkartą. Kenkarty Polaków miały kolor szary, Żydów i Cyganów żółty; proniemieckich Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Gruzinów i naszych Bogu ducha winnych górali (uważanych przez Rzeszę za ludność pochodzenia germańskiego, Goralenvolk ) - niebieski. Dokumenty mniejszości oznaczone były dodatkowo literami: J (Żydzi), R (Rosjanie), W (Białorusini), K (Gruzini), G (Górale),  Z(Cyganie). Do wydania niezbędny był przedwojenny dowód osobisty, metryka, odciski palców i w przypadku Polaka - oświadczenie o nieżydowskim pochodzeniu. W tym dokumencie, którego brak na ulicy oznaczał natychmiastowe aresztowanie, była rubryka "zawód". Brak zawodu oznaczał wywózkę na przymusowe roboty do Rzeszy lub do obozu, bowiem Polak pod okupacją miał prawo do życia jedynie, gdy wróg uznał go za gospodarczo pożytecznego. Zatrudnienie nie było więc tylko kwestią zdobywania środków na utrzymanie, musiało być też legalizacją istnienia. Polskich kolejarzy administracja niemiecka uważała za szczególnie użytecznych niewolników z powodu potrzeb transportowych armii Hitlera. Nasi kolejarze z PKP zatrudniali się więc w Ostbahn z następujących powodów: 
1. odmowa oznaczała odwet okupanta,
2. rodzina nie była zagrożona wywózkami,
3. trzeba było cholera z czegoś żyć.
Nie było w tych priorytetach udziału w Holokauście, bezcenna Pani Artystko.

Mój dziadek-kolejarz wyjechał we wrześniu 1939 z wcielonej potem do Reichu Bydgoszczy z żoną i dwójką małych dzieci bombardowanym po drodze przez Luftwaffe pociągiem ewakuacyjnym. Tak przetrwał po raz pierwszy - jego równie wykształconych kolegów i znajomych Niemcy wymordowali w publicznych egzekucjach za polską obronę miasta. Potem nawiał z Równego spod okupacji sowieckiej w rodzinne strony w dawnej Galicji. Tak przetrwał po raz drugi, bo takie rodziny Rosjanie wywieźli potem z Równego i okolic na Syberię. Zatrudniając się na niemieckiej kolei na podstawie przedwojennych dokumentów nie chwalił się Niemcom bratem - podchorążym Wojska Polskiego, siedzącym w ich obozie jenieckim, ani drugim u Andersa. Nie wspominał też o trzech siostrach-nauczycielkach, które trafiły wpierw do obozu pracy, a potem na przymusowe roboty u niemieckich rolników. Ku zgrozie izraelskich polityków i polskich celebrytów postanowił przeżyć tę przeklętą wojnę, dzięki czemu moja matka mogła dorosnąć. 

Niemiec będący zawiadowcą tej małej stacyjki z wielkim pięciotorowym rozjazdem był - jak na "rasę panów" przystało, pełen pogardy dla polskich kolejarzy. Do każdego zwracał się per ty, sam żądał tytułu Pana Komendanta. Był jedynym Niemcem, więc chodził z pistoletem na brzuchu. Dziadek robił swoje - to znaczy faktycznie pełnił obowiązki zawiadowcy stacji "ku chwale Tysiącletniej Rzeszy", a przy okazji przekazywał Armii Krajowej  zawartość niemieckich wagonów na podstawie listów przewozowych. Dzięki temu nikt nie narażał życia dla wysadzenia jadącego na wojnę z Sowietami transportu marmolady, zamiast transportu amunicji. Nie uważał tego za bohaterstwo, tylko za obowiązek polskiego kolejarza. 

Stosunki na stacji w P. zmieniły się diametralnie po pierwszym sowieckim nalocie. Polska załoga, doświadczona wrześniowymi bombardowaniami, przeczekała go leżąc za nasypami bocznic. Rosyjscy piloci też byli ludźmi wojny - zostawili w spokoju bezwartościowe budynki stacji, zniszczyli za to starannie wielotorowy rozjazd i nastawnię. Tylko Herr Kommandant uciekł w pola, porzucając czapkę, pas i pistolet w swoim biurze.  Z tymi fantami w ręku dziadek znalazł go po kilometrowej wędrówce. Za porzucenie broni Niemiec miał gwarantowany udział w zdobywaniu jakiegoś kolejnego Stalingradu, więc od tego dnia polscy kolejarze stali się "panami kolegami". Front oszczędził to miasteczko, nie zostało dotkliwie wyzwolone.

Nikt w mojej rodzinie nie pochwalał zagłady Żydów. Już w dzieciństwie opowiedziano mi o kuzynie babci - leśniczym, zamordowanym przez okupanta wraz z trzema synami za ukrywanie żydowskiej rodziny. Pokazano mi też tablicę z nazwiskami rozstrzelanych nauczycieli gimnazjum handlowego mojej babci. Wszystkich nauczycieli. Babcia przy każdym z czytanych mi nazwisk podawała nauczany przedmiot. Nie miałem nigdy wątpliwości, kto w oczach moich przodków miał moralną rację w tym konflikcie państw i narodów. Żądam więc, aby Joanna Szczepkowska wstydziła się za poglądy swojego dziadka prywatnie i osobiście. Wypraszam sobie, aby wypowiadała się kiedykolwiek w imieniu moim i moich bliskich oraz całego narodu. Ja  moich dziadków, ich rodzeństwa i krewnych wstydzić się nie muszę, a za przeżycie piekła wojny kosztem całego dorobku życia w II RP, zdrowia i koszmarnych wspomnień pretensje do nich może mieć tylko obsesyjny kłamca Gross i głupawa megalomanka Szczepkowska. Żadnej z tych osób nasze społeczeństwo nie wybrało na swojego przedstawiciela wobec świata.


 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe