Z dwóch możliwych opcji wybierzmy raczej Putina, niźli Chodorkowskiego.

Trochę bez echa przeszło to co wydarzyło się w Moskwie w ubiegły wtorek 27 listopada. Otóż w salach konferencyjnych, będących częścią kompleksu cerkiewnego Chrystusa Zbawiciela, mieszczącego się w centrum Moskwy i uchodzącego za najważniejszą rosyjską świątynię, zebrało się ponad 500 delegatów, którzy powołali Wszechrosyjskie Towarzystwo Kozackie
W praktyce, uczestnicy zjazdu, którzy reprezentowali różne odłamy i organizacje odwołujące się do etosu kozaczyzny powołali jedną organizację. Przy czym nie miejmy wątpliwości, dziełu temu patronują władze. Prezydent Putin podpisał statut nowej organizacji, która zresztą będzie miała szereg obowiązków o charakterze publicznym. To rosyjski prezydent wyznaczał będzie atamana kozackiego, którego kadencja ma trwać 6 lat, a władze różnych szczebli zagwarantują niemałej bo liczącej 200 tysięcy osób organizacji nie tylko środki ale i sprzęt konieczny do wypełniania zadań. Jakich? Gdyby ograniczać się tylko do zapisów statutu, to formacje kozackie mają walczyć z terroryzmem i chronić rosyjską granicę. Ale władze zostawiły sobie furtkę, bo mogą ich kierować również „do innych zadań”. Póki co nie sprecyzowano o co chodzi, ale wszyscy w Rosji pamiętają wiosenne demonstracje organizowane przez Nawalnego, które rozpędzane były przez krzepkich młodzieńców w kozackich uniformach. Jednym słowem, jak stwierdzają rosyjscy komentatorzy, władze powołały nową, bardzo konserwatywna, ale też lojalną, formację wojskowo – policyjną w sile około 200 tysięcy osób, coś pomiędzy Gwardią Narodową (również funkcjonująca w Rosji) a prywatnymi armiami najemników w rodzaju tzw. Grupy Wagnera. Teraz wystarczy tylko poprawić ich uzbrojenie i popracować nad wyszkoleniem, i będziemy mieli nową armię złożoną z traktorzystów i górników, która jak pamiętamy pokonała armię ukraińską pod Debalcewo.

Ale cała sprawa ma też oczywiście wymiar wewnętrzny, bo w Rosji żyje się ciężko. Oczywiście nie wszystkim, gdyby patrzeć na dochody Rosjan zamieszkujących dwie główne aglomeracje – moskiewską i petersburską to nie jest najgorzej, ale na prowincji mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Dzień po zjeździe Kozaków, w pierwszym kanale rosyjskiej telewizji wyemitowana została audycja, w której specjaliści uczyli zwykłych Rosjan jak oszczędzać na codziennych wydatkach. Otóż ich zdaniem na zakupy do supermarketów nie należy brać dzieci, aby te nie domagały się słodyczy i zabawek, trzeba brać koszyk, bo załadujemy tam mniej niźli do wózka i w rezultacie mniej kupimy. Nie warto podnosić wzroku, tylko trzeba patrzeć w dół, po tam najczęściej rozmieszczone są najtańsze towary. Jeśli idzie o noworoczne prezenty dla dzieci, to warto kupić wykonane z drewna, bo one niszczą się znacznie wolniej. Audycja wywołała spory odzew i skłoniła Rosjan do podzielenia się z rodakami swoimi pomysłami jak oszczędzać. I tak Jelizawieta Mitrofanowa z Krasnodaru poinformowała, że ona pierze tylko w nocy, bo wtedy taryfy na prąd są niższe, a wrzątek trzyma w termosie, po to aby nie podgrzewać często czajnika i w ten sposób zaoszczędzić na gazie. Z kolei Walerij Puzanow z Władymira stwierdził, że on z kolei przestawił się na życie przy świecach, bo w ten sposób zużywa się mniej prądu. Oczywiście można stwierdzić, że to wszystko margines, ale wystarczy zajrzeć na rosyjskie fora dyskusyjne, aby stwierdzić, że wątek „pranie w nocy” jest popularnym tematem dyskusji. Zresztą oficjalne badania zarówno rosyjskich ośrodków naukowych, jak i dokumenty władz, potwierdzają, że w Rosji grupa ludzi, którzy musza tak oszczędzać jak pani Jelizawieta i pan Walerij nie jest wcale mała. Moskiewska Wyższa Szkoła Gospodarki, wydająca comiesięczny monitoring sytuacji ekonomicznej i społecznej kraju, w swym ostatnim biuletynie informuje, że na koniec III kwartału indeks zaufania konsumenckiego w Rosji spadł o kolejne 6 % i ma teraz wskaźnik minus 14 %. Oceny minionych 12 miesięcy są też dość przygnębiające. I tak 9 % ankietowanych informowało, że polepszyła się ich sytuacja, ale 31 % mówi o tym, że jest ona gorsza. Jeśli idzie o nadzieje na następne 12 miesięcy, to trudno mówić o optymizmie zwykłych Rosjan, skoro 12 % oczekuje poprawy, ale 21 % spodziewa się pogorszenia. To co się działo w rosyjskiej gospodarce przez ostatnie 12 miesięcy pozytywnie ocenia 14 %, a negatywnie 40 %. I znów, jeśli idzie o nadzieje na pozytywne zmiany w ciągu następnych 12 miesięcy to optymistami jest 16 % ankietowanych, a pesymistami 32 %. Inne badania wskazują, że około 30 % Rosjan ponad połowę swoich dochodów wydaje na żywność, a następne 21 % wydaje na ten cel od 40 do 50 % swych dochodów. W niemałej części aby przeżyć do pierwszego zaciągają „chwilówki”, ale i na tym rynku sytuacja też nie jest dobra, bo z raportów biur zajmujących się historią kredytową Rosjan wynika, że ponad 40 % pożyczek krótkoterminowych, zaciąganych na czas krótszy niźli 90 dni jest przeterminowana.
Jednym słowem zwykłym Rosjanom żyje się coraz trudniej. Ale byłoby przesadą wywodzić z tego, że czeka nas jakaś fala protestów, czy wręcz buntów. Niewiele na to wskazuje, a rosyjska opozycja jest nie tylko podzielona i słaba, ale wydaje się, że nie ma pomysłów w jaki sposób walczyć z reżimem, a pomysły jak urządzić Rosję po tym jak Władimir Władimirowicz odejdzie budzą więcej obaw niźli nadziei.

Niedawno w czeskiej Pradze odbył się organizowany przez Chodorkowskiego zjazd różnych nurtów antyputinowskiej opozycji. Zjazd odbywał się pod hasłem „Rosja zamiast Putina” i Michaił Chodorkowski wystąpił na niej z programowym, ale też prowokacyjnym, jak sam zaznaczył, artykułem. Warto zapoznać się z jego tezami, bo po lekturze tekstu trudno oprzeć się myśli, że być może z punktu widzenia interesu narodowego Polski, ale też i naszej części Europy, lepiej jest, że na Kremlu rządzi Putin a nie na przykład Chodorkowski. Co ten ostatni proponuje Rosjanom? Otóż nie warto zapowiadać przywrócenia wolności i swobód obywatelskich, bo zdaniem byłego właściciela Yukosu to w XXI wieku rzecz oczywista i powszechna w cywilizowanym świecie norma. A zatem mówienie o tych aspektach życia społecznego byłoby prawieniem truizmów – trzeba to wdrożyć i tyle. Ale jeśli nie warto dyskutować o swobodach, prawach obywatelskich i wolnościach, to czym nowa władza, po odejściu Putina, miałaby różnić się od obecnej? I tu zaczyna się ciekawie. Przede wszystkim tym, że będzie sprawniejsza. Chodorkowski pisze wprost, że jest przeciwnikiem słabego państwa, nie zgadza się w przypadku Rosji na koncepcję „państwa nocnego stróża”, które rezygnuje z szeregu swoich uprawnień i oddaje władzę ludziom. Tej, jego zdaniem umiejętności zarządzania własnymi sprawami, trzeba uczyć się długo i wytrwale. I Rosja potrzebuje na to czasu. Jak długiego? Nie powiedział. Władza w Rosji musi być silna, musi być skupiona w centrum, bo jej podział, ale też i delegowanie na poziom lokalny skończy się chaosem i tragedią. Demokracja jest dobra, tak pisze jeden z liderów rosyjskiej opozycji, ale nie dla całego kraju, który jest przecież bardzo zróżnicowany i nie wszędzie dojrzał do tego. Chodorkowski opowiada się za dominacja w rosyjskiej gospodarce wielkiego biznesu, oligarchicznego, pisze wprost. Bo to wielkie prywatne firmy decydują o światowej potędze Rosji, o tym, że wdrażane są nowe technologie i rozwiązanie a nie małe rodzinne firemki. Co zatem zarzuca Putinowi? To, że stworzył system charakteryzujący się symbiozą wielkiego biznesu i władzy, który żeruje na państwie osłabiając je w efekcie, bo monopolizuje zasoby i niszczy konkurencję. Czyli gdyby rządzić lepiej, sprawniej, nowocześniej, to Rosja byłaby znacznie silniejsza i bardziej wpływowa niźli obecnie.

Chodorkowski chce silnej rosyjskiej armii, bo jego zdaniem to ona jest gwarancją szanowania rosyjskich interesów w nie idealnym przecież świecie. Co zarzuca Putinowi? To, że konfliktując Rosję z Zachodem odciął kraj od największych producentów, zablokował transfer myśli technicznej i najnowocześniejszych technologii i w rezultacie spowolnił i utrudnił modernizacje rosyjskich sił zbrojnych.

Rosja, jego zdaniem ma swoje interesy. Głównie gospodarcze i skoncentrowane w Europie Środkowo – Wschodniej,  gdzie mogłaby odgrywać może nie dominującą, ale znaczącą rolę. A co zrobił Putin? Skonfliktował na dziesięciolecia Moskwę z Kijowem i utrudnił, jeśli nie całkowicie zablokował, możliwość ekspansji rosyjskich firm. „Rosja moich marzeń – pisze w konkluzji Chodorkowski – to państwo prawa, kraj podążający drogą ku demokracji i społeczeństwu postindustrialnemu, kraj nie obawiający się integracji i globalizacji, mający nowoczesną infrastrukturę, naukę, wysoką jakość życia i dbający o każdego obywatela”.

Nie wdając się w rozważanie czy realizacja wizja Chodorkowskiego w ogóle jest realna, warto się zastanowić czy chcielibyśmy mieć na Wschodzie silne i nowoczesne państwo, nie rezygnujące ze swych interesów geostrategicznych, mające nowoczesną armię i dobre relacje z kolektywnym Zachodem, jak chce Chodorkowski, czy system, który stworzył Putin. Organizm o relatywnie słabej gospodarce, obłożony międzynarodowymi sankcjami i dyplomatycznie dość izolowany. Owszem silny militarnie, ale obecna rosyjska siła, ma charakter jednostronny.
 

 

POLECANE
Iran uderza na Izrael. Są doniesienia o zniszczeniach Wiadomości
Iran uderza na Izrael. Są doniesienia o zniszczeniach

Iran przeprowadził kolejny zmasowany atak rakietowy na Izrael. W całym kraju ogłoszono alarmy. Są ranni i zniszczone budynki w Hajfie oraz na południu.

Iga Świątek w Dzień dobry TVN. Jej słowa to duże zaskoczenie Wiadomości
Iga Świątek w "Dzień dobry TVN". Jej słowa to duże zaskoczenie

Iga Świątek nieczęsto opowiada publicznie o swoim życiu prywatnym, dlatego jej najnowsza rozmowa z Dorotą Wellman w „Dzień Dobry TVN” była dla fanów dużym zaskoczeniem. Zamiast opowiadać o rywalizacji na korcie, tenisistka zdradziła, jak spędza chwile poza zawodami i kto jest dla niej ważny poza sportem.

Hołownia pełniącym obowiązki prezydenta? Dziennikarka Onetu: To byłby zamach stanu polityka
Hołownia pełniącym obowiązki prezydenta? Dziennikarka Onetu: To byłby zamach stanu

- To byłby po prostu zamach stanu, gdyby Szymon Hołownia próbował nie odebrać przysięgi od prezydenta elekta - powiedziała Dominika Długosz.

Wypadek podczas zawodów motocrossowych w Gdańsku. Dwie osoby w szpitalu Wiadomości
Wypadek podczas zawodów motocrossowych w Gdańsku. Dwie osoby w szpitalu

Dwie osoby zostały poszkodowane w trakcie zawodów motocrossowych na torze w Gdańsku. Policja poinformowała, że kierujący quadem wypadł z trasy i uderzył w osobę stojącą poza torem.

Jarosław Sellin prosi o wsparcie dla brata przebywającego w areszcie wydobywczym Wiadomości
Jarosław Sellin prosi o wsparcie dla brata przebywającego w areszcie wydobywczym

Poseł Jarosław Sellin prosi o wsparcie dla brata Ryszarda, który od ponad roku przebywa w areszcie wydobywczym. Polityk poinformował także o problemach zdrowotnych brata.

Polska rakieta HEXA 5 zdominowała konkurs w USA Wiadomości
Polska rakieta HEXA 5 zdominowała konkurs w USA

Studenci z Politechniki Poznańskiej zdobyli pierwsze miejsce w prestiżowym konkursie rakietowym FAR OUT 2025, który odbył się na pustyni Mojave w Kalifornii. Ich innowacyjna rakieta HEXA 5, wyposażona w autorski silnik hybrydowy Broomstick 2+, nie tylko zdeklasowała konkurencję, ale także zdobyła nagrodę za najbardziej wydajny napęd hybrydowy.

Grafzero: Porozmawiajmy o Fight Club wideo
Grafzero: Porozmawiajmy o "Fight Club"

"Fight club" Daivda Finchera to film, który po prawie 30 latach od premiery nadal wzbudza kontrowersje wśród widzów. Ostatnio, Internet oburzył komentarz pewnej studentki filmoznawstwa, która wyśmiała mężczyzn oglądających "Fight club". Czy słusznie? Grafzero vlog literacki twierdzi, że warto porozmawiać o filmie Finchera.

Donald Trump: Doprowadzę do porozumienia Iranu z Izraelem polityka
Donald Trump: Doprowadzę do porozumienia Iranu z Izraelem

Według prezydenta USA Donalda Trumpa, Iran i Izrael powinny zawrzeć umowę. We wpisie na platformie Truth Social przypomniał on konflikt między Indiami i Pakistanem.

 Znany polski piosenkarz miał wypadek. Nie wystąpi w Opolu z ostatniej chwili
Znany polski piosenkarz miał wypadek. Nie wystąpi w Opolu

Tegoroczny Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu miał być wyjątkowy - pełen wspomnień, kultowych utworów i wielkich nazwisk. Jednym z artystów, na którego wielu czekało, był Ryszard Rynkowski. Niestety, jego występ został odwołany. Wszystko przez wypadek samochodowy, do którego doszło w drodze na festiwal.

13-letni Krzysztof zaginął pod Częstochową. Policja prosi o pomoc Wiadomości
13-letni Krzysztof zaginął pod Częstochową. Policja prosi o pomoc

Policjanci z Blachowni (woj. śląskie) prowadzą poszukiwania 13-letniego Krzysztofa Pokory. Chłopiec wyszedł z domu w miejscowości Hutki w sobotę 14 czerwca około godziny 18:00 i do tej pory nie wrócił. Nie skontaktował się też z rodziną.

REKLAMA

Z dwóch możliwych opcji wybierzmy raczej Putina, niźli Chodorkowskiego.

Trochę bez echa przeszło to co wydarzyło się w Moskwie w ubiegły wtorek 27 listopada. Otóż w salach konferencyjnych, będących częścią kompleksu cerkiewnego Chrystusa Zbawiciela, mieszczącego się w centrum Moskwy i uchodzącego za najważniejszą rosyjską świątynię, zebrało się ponad 500 delegatów, którzy powołali Wszechrosyjskie Towarzystwo Kozackie
W praktyce, uczestnicy zjazdu, którzy reprezentowali różne odłamy i organizacje odwołujące się do etosu kozaczyzny powołali jedną organizację. Przy czym nie miejmy wątpliwości, dziełu temu patronują władze. Prezydent Putin podpisał statut nowej organizacji, która zresztą będzie miała szereg obowiązków o charakterze publicznym. To rosyjski prezydent wyznaczał będzie atamana kozackiego, którego kadencja ma trwać 6 lat, a władze różnych szczebli zagwarantują niemałej bo liczącej 200 tysięcy osób organizacji nie tylko środki ale i sprzęt konieczny do wypełniania zadań. Jakich? Gdyby ograniczać się tylko do zapisów statutu, to formacje kozackie mają walczyć z terroryzmem i chronić rosyjską granicę. Ale władze zostawiły sobie furtkę, bo mogą ich kierować również „do innych zadań”. Póki co nie sprecyzowano o co chodzi, ale wszyscy w Rosji pamiętają wiosenne demonstracje organizowane przez Nawalnego, które rozpędzane były przez krzepkich młodzieńców w kozackich uniformach. Jednym słowem, jak stwierdzają rosyjscy komentatorzy, władze powołały nową, bardzo konserwatywna, ale też lojalną, formację wojskowo – policyjną w sile około 200 tysięcy osób, coś pomiędzy Gwardią Narodową (również funkcjonująca w Rosji) a prywatnymi armiami najemników w rodzaju tzw. Grupy Wagnera. Teraz wystarczy tylko poprawić ich uzbrojenie i popracować nad wyszkoleniem, i będziemy mieli nową armię złożoną z traktorzystów i górników, która jak pamiętamy pokonała armię ukraińską pod Debalcewo.

Ale cała sprawa ma też oczywiście wymiar wewnętrzny, bo w Rosji żyje się ciężko. Oczywiście nie wszystkim, gdyby patrzeć na dochody Rosjan zamieszkujących dwie główne aglomeracje – moskiewską i petersburską to nie jest najgorzej, ale na prowincji mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Dzień po zjeździe Kozaków, w pierwszym kanale rosyjskiej telewizji wyemitowana została audycja, w której specjaliści uczyli zwykłych Rosjan jak oszczędzać na codziennych wydatkach. Otóż ich zdaniem na zakupy do supermarketów nie należy brać dzieci, aby te nie domagały się słodyczy i zabawek, trzeba brać koszyk, bo załadujemy tam mniej niźli do wózka i w rezultacie mniej kupimy. Nie warto podnosić wzroku, tylko trzeba patrzeć w dół, po tam najczęściej rozmieszczone są najtańsze towary. Jeśli idzie o noworoczne prezenty dla dzieci, to warto kupić wykonane z drewna, bo one niszczą się znacznie wolniej. Audycja wywołała spory odzew i skłoniła Rosjan do podzielenia się z rodakami swoimi pomysłami jak oszczędzać. I tak Jelizawieta Mitrofanowa z Krasnodaru poinformowała, że ona pierze tylko w nocy, bo wtedy taryfy na prąd są niższe, a wrzątek trzyma w termosie, po to aby nie podgrzewać często czajnika i w ten sposób zaoszczędzić na gazie. Z kolei Walerij Puzanow z Władymira stwierdził, że on z kolei przestawił się na życie przy świecach, bo w ten sposób zużywa się mniej prądu. Oczywiście można stwierdzić, że to wszystko margines, ale wystarczy zajrzeć na rosyjskie fora dyskusyjne, aby stwierdzić, że wątek „pranie w nocy” jest popularnym tematem dyskusji. Zresztą oficjalne badania zarówno rosyjskich ośrodków naukowych, jak i dokumenty władz, potwierdzają, że w Rosji grupa ludzi, którzy musza tak oszczędzać jak pani Jelizawieta i pan Walerij nie jest wcale mała. Moskiewska Wyższa Szkoła Gospodarki, wydająca comiesięczny monitoring sytuacji ekonomicznej i społecznej kraju, w swym ostatnim biuletynie informuje, że na koniec III kwartału indeks zaufania konsumenckiego w Rosji spadł o kolejne 6 % i ma teraz wskaźnik minus 14 %. Oceny minionych 12 miesięcy są też dość przygnębiające. I tak 9 % ankietowanych informowało, że polepszyła się ich sytuacja, ale 31 % mówi o tym, że jest ona gorsza. Jeśli idzie o nadzieje na następne 12 miesięcy, to trudno mówić o optymizmie zwykłych Rosjan, skoro 12 % oczekuje poprawy, ale 21 % spodziewa się pogorszenia. To co się działo w rosyjskiej gospodarce przez ostatnie 12 miesięcy pozytywnie ocenia 14 %, a negatywnie 40 %. I znów, jeśli idzie o nadzieje na pozytywne zmiany w ciągu następnych 12 miesięcy to optymistami jest 16 % ankietowanych, a pesymistami 32 %. Inne badania wskazują, że około 30 % Rosjan ponad połowę swoich dochodów wydaje na żywność, a następne 21 % wydaje na ten cel od 40 do 50 % swych dochodów. W niemałej części aby przeżyć do pierwszego zaciągają „chwilówki”, ale i na tym rynku sytuacja też nie jest dobra, bo z raportów biur zajmujących się historią kredytową Rosjan wynika, że ponad 40 % pożyczek krótkoterminowych, zaciąganych na czas krótszy niźli 90 dni jest przeterminowana.
Jednym słowem zwykłym Rosjanom żyje się coraz trudniej. Ale byłoby przesadą wywodzić z tego, że czeka nas jakaś fala protestów, czy wręcz buntów. Niewiele na to wskazuje, a rosyjska opozycja jest nie tylko podzielona i słaba, ale wydaje się, że nie ma pomysłów w jaki sposób walczyć z reżimem, a pomysły jak urządzić Rosję po tym jak Władimir Władimirowicz odejdzie budzą więcej obaw niźli nadziei.

Niedawno w czeskiej Pradze odbył się organizowany przez Chodorkowskiego zjazd różnych nurtów antyputinowskiej opozycji. Zjazd odbywał się pod hasłem „Rosja zamiast Putina” i Michaił Chodorkowski wystąpił na niej z programowym, ale też prowokacyjnym, jak sam zaznaczył, artykułem. Warto zapoznać się z jego tezami, bo po lekturze tekstu trudno oprzeć się myśli, że być może z punktu widzenia interesu narodowego Polski, ale też i naszej części Europy, lepiej jest, że na Kremlu rządzi Putin a nie na przykład Chodorkowski. Co ten ostatni proponuje Rosjanom? Otóż nie warto zapowiadać przywrócenia wolności i swobód obywatelskich, bo zdaniem byłego właściciela Yukosu to w XXI wieku rzecz oczywista i powszechna w cywilizowanym świecie norma. A zatem mówienie o tych aspektach życia społecznego byłoby prawieniem truizmów – trzeba to wdrożyć i tyle. Ale jeśli nie warto dyskutować o swobodach, prawach obywatelskich i wolnościach, to czym nowa władza, po odejściu Putina, miałaby różnić się od obecnej? I tu zaczyna się ciekawie. Przede wszystkim tym, że będzie sprawniejsza. Chodorkowski pisze wprost, że jest przeciwnikiem słabego państwa, nie zgadza się w przypadku Rosji na koncepcję „państwa nocnego stróża”, które rezygnuje z szeregu swoich uprawnień i oddaje władzę ludziom. Tej, jego zdaniem umiejętności zarządzania własnymi sprawami, trzeba uczyć się długo i wytrwale. I Rosja potrzebuje na to czasu. Jak długiego? Nie powiedział. Władza w Rosji musi być silna, musi być skupiona w centrum, bo jej podział, ale też i delegowanie na poziom lokalny skończy się chaosem i tragedią. Demokracja jest dobra, tak pisze jeden z liderów rosyjskiej opozycji, ale nie dla całego kraju, który jest przecież bardzo zróżnicowany i nie wszędzie dojrzał do tego. Chodorkowski opowiada się za dominacja w rosyjskiej gospodarce wielkiego biznesu, oligarchicznego, pisze wprost. Bo to wielkie prywatne firmy decydują o światowej potędze Rosji, o tym, że wdrażane są nowe technologie i rozwiązanie a nie małe rodzinne firemki. Co zatem zarzuca Putinowi? To, że stworzył system charakteryzujący się symbiozą wielkiego biznesu i władzy, który żeruje na państwie osłabiając je w efekcie, bo monopolizuje zasoby i niszczy konkurencję. Czyli gdyby rządzić lepiej, sprawniej, nowocześniej, to Rosja byłaby znacznie silniejsza i bardziej wpływowa niźli obecnie.

Chodorkowski chce silnej rosyjskiej armii, bo jego zdaniem to ona jest gwarancją szanowania rosyjskich interesów w nie idealnym przecież świecie. Co zarzuca Putinowi? To, że konfliktując Rosję z Zachodem odciął kraj od największych producentów, zablokował transfer myśli technicznej i najnowocześniejszych technologii i w rezultacie spowolnił i utrudnił modernizacje rosyjskich sił zbrojnych.

Rosja, jego zdaniem ma swoje interesy. Głównie gospodarcze i skoncentrowane w Europie Środkowo – Wschodniej,  gdzie mogłaby odgrywać może nie dominującą, ale znaczącą rolę. A co zrobił Putin? Skonfliktował na dziesięciolecia Moskwę z Kijowem i utrudnił, jeśli nie całkowicie zablokował, możliwość ekspansji rosyjskich firm. „Rosja moich marzeń – pisze w konkluzji Chodorkowski – to państwo prawa, kraj podążający drogą ku demokracji i społeczeństwu postindustrialnemu, kraj nie obawiający się integracji i globalizacji, mający nowoczesną infrastrukturę, naukę, wysoką jakość życia i dbający o każdego obywatela”.

Nie wdając się w rozważanie czy realizacja wizja Chodorkowskiego w ogóle jest realna, warto się zastanowić czy chcielibyśmy mieć na Wschodzie silne i nowoczesne państwo, nie rezygnujące ze swych interesów geostrategicznych, mające nowoczesną armię i dobre relacje z kolektywnym Zachodem, jak chce Chodorkowski, czy system, który stworzył Putin. Organizm o relatywnie słabej gospodarce, obłożony międzynarodowymi sankcjami i dyplomatycznie dość izolowany. Owszem silny militarnie, ale obecna rosyjska siła, ma charakter jednostronny.
 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe