Marcin Królik: Kasa, misiu? Nie, LGBT

Dotarliśmy do takiego absurdu, że przy doborze usługodawcy podstawowym kryterium nie jest już jakość jego produktu, lecz to, po której stronie światopoglądowej barykady się sytuuje. Co więcej, im samym najwyraźniej to nie przeszkadza.
 Marcin Królik: Kasa, misiu? Nie, LGBT
/ pixabay.com
Za dzieciaka ogromnie lubiłem pochody pierwszomajowe. Po prostu kojarzyły mi się z czymś fajnym, z atmosferą festynu… no wiecie, takie tam pacholęce uniesienia. Tak to w każdym razie zapamiętałem. Zabrzmi to może dziwnie, a nawet w pewnym sensie bluźnierczo, lecz nie sądzę, żeby ludzie, których widywałem wtedy na ulicach - zarówno obcy, jak i znajomi - uczestniczyli w tych paradach wybitnie wbrew własnej woli. Może traktowali je jak jeden z tych umiarkowanie uciążliwych rytuałów, które zawsze się wykonuje i do których z czasem się przywyka. A może to rzeczywiście kwestia dziecięcej perspektywy.

Pamiętam uczucie dogłębnego rozczarowania, kiedy dowiedziałem się, że za odmowę uczestnictwa w "święcie pracy" można było z tej pracy wylecieć lub przynajmniej mieć w niej kłopoty. Zbiegło się to z dojrzewaniem we mnie świadomości, że - co by nie mówić - urodziłem się w państwie totalitarnym, i z narastającą ulgą, że tamten podły ustrój już minął i teraz każdy wreszcie może robić, mówić, myśleć i pisać, co mu się żywnie podoba. Cieszyłem się, że ominęło mnie dorastanie w Peerelu. Zwłaszcza że z moim niewyparzonym języczkiem najprawdopodobniej prędzej czy później napytałbym sobie w nim biedy - choćby i przez przypadek.

A teraz co? Ano to, przyjaciele i sąsiedzi, że chyba będę musiał tę optykę zrewidować. Pisałem już tu o coraz bardziej dojmującym wrażeniu, że świat w alarmującym tempie staje na głowie, bo kluczowe pojęcia dobra, zła, prawdy i fałszu są na naszych oczach z upiorną konsekwencją wywracane do góry nogami. Ale temu wrażeniu jak cień towarzyszy inne - że przeżywamy jakieś groteskowe i koszmarne repetytorium z historii. Bo oto okazuje się, że w naszym ponoć wolnym świecie znów można wylecieć z roboty za niepopieranie "jedynie słusznej linii". Tyle że tym razem nie jest nią klasa robotnicza jako przewodnia siła postępu, lecz tzw. mniejszości seksualne, a zamiast partii mamy globalną korporację.

Nie, to nie będzie komentarz do sprawy pana Tomasza wykopanego na cztery litery z Ikei za sprzeciw wobec promowania przez tę firmę ideologii LGBT. W tej kwestii powiem tylko, że ogarnia mnie pusty rechot, kiedy przypominam sobie te wszystkie jojczenia najrozmaitszych tęczowych arywistów, jak to są na każdym kroku wykluczani i dyskryminowani. Czy naprawdę ktokolwiek - z nimi na czele - wierzy jeszcze w te bujdy o żelaznych wilkach? Powtórzmy głośno i wyraźnie: wyrzucono z roboty człowieka, bo ośmielił się skrytykować środowisko, które bez przerwy krzyczy, że jest krzywdzone. Czy ten skurcz w kąciku moich ust to rodzący się desperacki śmiech jedynego normalnego w domu wariatów?

Z innej beczki. Stawiam sobie nową stronę. Robię to w oparciu o system WordPress, w którym zawsze wygodnie mi się tworzyło. Zaglądam na blog dystrybuującej ten soft firmy Automatic i cóż tam widzę? Oczywiście jak zwykle mnóstwo informacji o nowościach, porad, jak jeszcze ulepszyć witrynę, zachęt, by zainwestować nieco grosza w wyższy pakiet, a między nimi? Oczywiście - no bo jakże by inaczej - post o tym, że firma przyłącza się do obchodów miesiąca dumy LGBT i zachęca do tego samego swych użytkowników. Ciut niżej znalazłem też tekst o tym, jak niezmiernie ważna jest równość płci (gender) w biznesie.

Nie muszę dodawać, że swoją solidarność z lesbijkami, gejami, biseksualistami, transseksualistami i przedstawicielami najrozmaitszych innych "orientacji" w miesiącu ich "dumy" wyraziło także między innymi YouTube, Medium (niezorientowanym wyjaśniam, że to taka platforma blogowa stworzona na bazie Twittera), Disneyland, McDonald's czy Netflix. I mógłbym tak jeszcze zapewne długo wymieniać. Łatwiej i szybciej byłoby chyba wyszczególnić powszechnie kojarzone marki, które się w tę akcję nie włączyły. Mam dziwne podejrzenie, że dałoby się je policzyć na palcach obu rąk, bo co do stóp to już nie byłbym taki pewien.

Idźmy dalej. Z czym się Państwu kojarzy na przykład CERN? Pewnie z wielkim zderzaczem hadronów i robieniem miniaturowych czarnych dziur? No tak, z tym niby też, ale czy słyszeli Państwo lub czytali o zawieszeniu pracującego dla nich prof. Alessandro Strumii? Czym się naraził? Może zderzacz popsuł? Nic z tych rzeczy - po prostu niefrasobliwie wypowiedział pogląd, jakoby fizykę stworzyli mężczyźni, a do tego, że dziś naukowcy tej płci są często dyskryminowani, pomimo swoich zasług. Albo Google. O czym mogą dyskutować jego pracownicy? O ulepszaniu kodu? O nowych aplikacjach? No tak, o tym pewnie też, ale ponoć najwięcej czasu zabiera im debatowanie o równości płci i prawach mniejszości.

Czym te wszystkie korporacje i instytucje się kierują? Chęcią załapania się na koniunkturę? Zbudowania sobie wizerunku otwartych i tolerancyjnych? Światopoglądem decydentów, którzy - jak wiadomo - są zdecydowanie wychyleni w lewo? Kombinacją tych czynników? Niezależnie od powodu dla nas efekt jest jeden - poczucie bezalternatywności, wpychania nam na siłę do gardeł ideologii LGBT, feminizmu i genderyzmu dokładnie tak, jak kiedyś wpychało się marksizm. A kto nie z nami, ten… no właśnie, co? Bojkot ogłosi? Oczywiście na popierającym LGBT Facebooku. Z Google Chrome przestanie korzystać? W Macu frytek nie zje? Serialu na Netflixie nie obejrzy?

Nawiasem mówiąc po tym, jak Netflix włączył się w propagowanie warszawskiej Parady Równości - tej samej, podczas której odbyła się parodia mszy - przez sieć, oczywiście na pro tęczowych portalach, przetoczyła się burzliwa dyskusja, czy w takiej sytuacji katolik albo po prostu każdy, kto sprzeciwia się coraz większej bezczelności tych środowisk, powinien nadal kupować ich abonament. Konkluzje były skrajne - od tych, że jak najbardziej powinien, gdyż dzięki temu będzie mógł ich produkcje oglądać i uczulać innych na zawartą tam indoktrynację, po te, że koniec, kropka, więcej ani złamanego grosza na promotorów zboczeń.

Do takiego absurdu dotarliśmy. Do takiego, że przy doborze usługodawcy podstawowym kryterium nie jest już jakość jego produktu, lecz to, po której stronie światopoglądowej barykady się sytuuje. A że większość globalnych gigantów - o ile nie wszyscy - plasuje się jednoznacznie po lewej, to i wybór staje się coraz cieńszy. Co więcej, im samym najwyraźniej to nie przeszkadza. I nawet nie dlatego, że istnieją dla nich wartości wyższe od zysku. Nie, oni po prostu mają pełną świadomość, że tak czy siak jesteśmy na nich skazani. Coś przecież trzeba jeść, gdzieś kupić meble, nie wspominając o wyrażeniu swojego świętego oburzenia.

Wedle pewnej - niestety niepotwierdzonej - plotki legendarny koszykarz Michael Jordan miał niegdyś stwierdzić, że zarówno demokraci, jak i republikanie kupują buty. Chodziło w tym o zaprogramowaną apolityczność, która miała sprzyjać płynnej sprzedaży firmowanych przez Jordana produktów. Dziś ta doktryna już nie obowiązuje. Dziś granice upolitycznienia - zresztą coraz bardziej natarczywego - są systematycznie przesuwane. Dziś już nawet lody - zwykłe lody, które kupuje się w upalny letni dzień - potrafią mieć polityczne zabarwienie.

Marcin Królik

 

POLECANE
Bodnar zawnioskował o oględziny kart do głosowania z niemal 1500 komisji z ostatniej chwili
Bodnar zawnioskował o oględziny kart do głosowania z niemal 1500 komisji

Prokurator Generalny Adam Bodnar wystąpił w swoich stanowiskach ws. dwóch z protestów przeciw wyborowi prezydenta z wnioskami o przeprowadzenie oględzin kart do głosowania w 1 tys. 472 obwodowych komisjach wyborczych - poinformowała w środę rzecznik prasowa PG prok. Anna Adamiak.

Trump: Hiszpania chce jazdy na gapę. Zmusimy ich, by płacili dwa razy więcej w handlu z ostatniej chwili
Trump: Hiszpania chce jazdy na gapę. Zmusimy ich, by płacili dwa razy więcej w handlu

To, co zrobiła Hiszpania, jest okropne; chce jazdy na gapę - ocenił w środę prezydent USA Donald Trump podczas konferencji prasowej kończącej szczyt NATO w Hadze. Zapowiedział, że zmusi Hiszpanię, by zapłaciła "dwa razy więcej" niż jej zobowiązanie do wydatków obronnych w ramach negocjacji handlowych.

Wiadomości
Dlaczego sąsiedzi zazdroszczą mi ogrodu? 7 sekretów, których nie znasz

Pamiętam jak dziś ten dzień sprzed trzech lat. Sąsiadka zagadnęła mnie przez płot: "Powiedz szczerze, co ty tam robisz? Ten twój ogród wygląda jak z czasopisma, a mój... no cóż, lepiej nie wspominać." Uśmiechnąłem się, bo jeszcze dwa lata wcześniej to ja patrzyłem z zazdrością na inne ogrody.

Wiadomości
Gdzie kupić tanie meble ogrodowe na lata?

Oczywiście, cena to nie wszystko. Wyposażenie ogrodu i tarasu musi być funkcjonalne. Chodzi zarówno o komfort, jak i możliwość łatwego transportu. Poniżej dowiesz się, gdzie kupić tanie meble ogrodowe, które spełnią Twoje oczekiwania w tym zakresie, a do tego wytrzymają przynajmniej kilka sezonów intensywnego użytkowania.  

Komunikat dla podróżujących z Lotniska Chopina z ostatniej chwili
Komunikat dla podróżujących z Lotniska Chopina

W tegorocznym sezonie zimowym linia lotnicza Ryanair zaoferuje z Lotniska Chopina w Warszawie 12 tras, w tym sześć nowych - poinformował w środę przewoźnik. Turyści będą mogli m.in. polecieć do Porto, Pizy, Sewilli i Malagi.

Andrzej Gwiazda: Wybór prezydenta przestawia nas ze stanu okupacji w stan wojny gorące
Andrzej Gwiazda: Wybór prezydenta przestawia nas ze stanu okupacji w stan wojny

- Oni byli święcie przekonani, że wygra ich kandydat i pokażą Polakom, jak należy słuchać Niemców. Na to mieli plan, na to mieli od 1,5 roku, a w zasadzie od 11,5 lat licząc prezydenturę Andrzeja Dudy, aby kształtować i nastawiać nie tylko politykę, ale również polityczną mentalność. Teraz sytuacja im się całkowicie odwróciła - mówi Andrzej Gwiazda w rozmowie z Anną Wiejak.

Zielony Ład. Śmierć prawdziwa czy pozorowana? tylko u nas
Zielony Ład. Śmierć prawdziwa czy pozorowana?

„Już nie ma Europejskiego Zielonego Ładu, dlatego że w tej chwili zmienił się świat, jeżeli chodzi o kwestie dotyczące załamania łańcucha dostaw i tego, że musimy inwestować w nasz przemysł i w naszą konkurencyjność” – mówił w telewizyjnej debacie 12 maja Rafał Trzaskowski.

TVN powiązana kapitałowo z Kremlem? Szef KRRiTV przekazał szokujące informacje z ostatniej chwili
TVN powiązana kapitałowo z Kremlem? Szef KRRiTV przekazał szokujące informacje

"Podczas przemówienia w Sejmie przedstawiłem strukturę własnościową TVN jako przykład braku transparentności nadawców medialnych" – pisze na platformie X przewodniczący KRRiT Maciej Świrski, komentując swoje wystąpienie w Sejmie. Szef KRRiT twierdzi, że niektóre spółki w łańcuchu właścicielskim TVN mają powiązania z rosyjskimi mediami i osobami związanymi z Władimirem Putinem.

Marek Sawicki rozważa koalicję z PIS? Obowiązkiem polityka jest pozytywna odpowiedź z ostatniej chwili
Marek Sawicki rozważa koalicję z PIS? "Obowiązkiem polityka jest pozytywna odpowiedź"

Poseł Marek Sawicki nie wyklucza koalicji między PSL a PiS. Zaznaczył, że "obowiązkiem polityka jest pozytywna odpowiedź na taką koalicję".

Niemcy boją się, że Polacy zaczną zawracać podrzucanych przez nich migrantów z ostatniej chwili
Niemcy boją się, że Polacy zaczną zawracać podrzucanych przez nich migrantów

Niemiecki serwis informacyjny RND odnotowuje, że Donald Tusk zapowiada „częściowe kontrole graniczne na zachodniej granicy” od lata. Wskazano, że wywołały one zaniepokojenie w Niemczech.

REKLAMA

Marcin Królik: Kasa, misiu? Nie, LGBT

Dotarliśmy do takiego absurdu, że przy doborze usługodawcy podstawowym kryterium nie jest już jakość jego produktu, lecz to, po której stronie światopoglądowej barykady się sytuuje. Co więcej, im samym najwyraźniej to nie przeszkadza.
 Marcin Królik: Kasa, misiu? Nie, LGBT
/ pixabay.com
Za dzieciaka ogromnie lubiłem pochody pierwszomajowe. Po prostu kojarzyły mi się z czymś fajnym, z atmosferą festynu… no wiecie, takie tam pacholęce uniesienia. Tak to w każdym razie zapamiętałem. Zabrzmi to może dziwnie, a nawet w pewnym sensie bluźnierczo, lecz nie sądzę, żeby ludzie, których widywałem wtedy na ulicach - zarówno obcy, jak i znajomi - uczestniczyli w tych paradach wybitnie wbrew własnej woli. Może traktowali je jak jeden z tych umiarkowanie uciążliwych rytuałów, które zawsze się wykonuje i do których z czasem się przywyka. A może to rzeczywiście kwestia dziecięcej perspektywy.

Pamiętam uczucie dogłębnego rozczarowania, kiedy dowiedziałem się, że za odmowę uczestnictwa w "święcie pracy" można było z tej pracy wylecieć lub przynajmniej mieć w niej kłopoty. Zbiegło się to z dojrzewaniem we mnie świadomości, że - co by nie mówić - urodziłem się w państwie totalitarnym, i z narastającą ulgą, że tamten podły ustrój już minął i teraz każdy wreszcie może robić, mówić, myśleć i pisać, co mu się żywnie podoba. Cieszyłem się, że ominęło mnie dorastanie w Peerelu. Zwłaszcza że z moim niewyparzonym języczkiem najprawdopodobniej prędzej czy później napytałbym sobie w nim biedy - choćby i przez przypadek.

A teraz co? Ano to, przyjaciele i sąsiedzi, że chyba będę musiał tę optykę zrewidować. Pisałem już tu o coraz bardziej dojmującym wrażeniu, że świat w alarmującym tempie staje na głowie, bo kluczowe pojęcia dobra, zła, prawdy i fałszu są na naszych oczach z upiorną konsekwencją wywracane do góry nogami. Ale temu wrażeniu jak cień towarzyszy inne - że przeżywamy jakieś groteskowe i koszmarne repetytorium z historii. Bo oto okazuje się, że w naszym ponoć wolnym świecie znów można wylecieć z roboty za niepopieranie "jedynie słusznej linii". Tyle że tym razem nie jest nią klasa robotnicza jako przewodnia siła postępu, lecz tzw. mniejszości seksualne, a zamiast partii mamy globalną korporację.

Nie, to nie będzie komentarz do sprawy pana Tomasza wykopanego na cztery litery z Ikei za sprzeciw wobec promowania przez tę firmę ideologii LGBT. W tej kwestii powiem tylko, że ogarnia mnie pusty rechot, kiedy przypominam sobie te wszystkie jojczenia najrozmaitszych tęczowych arywistów, jak to są na każdym kroku wykluczani i dyskryminowani. Czy naprawdę ktokolwiek - z nimi na czele - wierzy jeszcze w te bujdy o żelaznych wilkach? Powtórzmy głośno i wyraźnie: wyrzucono z roboty człowieka, bo ośmielił się skrytykować środowisko, które bez przerwy krzyczy, że jest krzywdzone. Czy ten skurcz w kąciku moich ust to rodzący się desperacki śmiech jedynego normalnego w domu wariatów?

Z innej beczki. Stawiam sobie nową stronę. Robię to w oparciu o system WordPress, w którym zawsze wygodnie mi się tworzyło. Zaglądam na blog dystrybuującej ten soft firmy Automatic i cóż tam widzę? Oczywiście jak zwykle mnóstwo informacji o nowościach, porad, jak jeszcze ulepszyć witrynę, zachęt, by zainwestować nieco grosza w wyższy pakiet, a między nimi? Oczywiście - no bo jakże by inaczej - post o tym, że firma przyłącza się do obchodów miesiąca dumy LGBT i zachęca do tego samego swych użytkowników. Ciut niżej znalazłem też tekst o tym, jak niezmiernie ważna jest równość płci (gender) w biznesie.

Nie muszę dodawać, że swoją solidarność z lesbijkami, gejami, biseksualistami, transseksualistami i przedstawicielami najrozmaitszych innych "orientacji" w miesiącu ich "dumy" wyraziło także między innymi YouTube, Medium (niezorientowanym wyjaśniam, że to taka platforma blogowa stworzona na bazie Twittera), Disneyland, McDonald's czy Netflix. I mógłbym tak jeszcze zapewne długo wymieniać. Łatwiej i szybciej byłoby chyba wyszczególnić powszechnie kojarzone marki, które się w tę akcję nie włączyły. Mam dziwne podejrzenie, że dałoby się je policzyć na palcach obu rąk, bo co do stóp to już nie byłbym taki pewien.

Idźmy dalej. Z czym się Państwu kojarzy na przykład CERN? Pewnie z wielkim zderzaczem hadronów i robieniem miniaturowych czarnych dziur? No tak, z tym niby też, ale czy słyszeli Państwo lub czytali o zawieszeniu pracującego dla nich prof. Alessandro Strumii? Czym się naraził? Może zderzacz popsuł? Nic z tych rzeczy - po prostu niefrasobliwie wypowiedział pogląd, jakoby fizykę stworzyli mężczyźni, a do tego, że dziś naukowcy tej płci są często dyskryminowani, pomimo swoich zasług. Albo Google. O czym mogą dyskutować jego pracownicy? O ulepszaniu kodu? O nowych aplikacjach? No tak, o tym pewnie też, ale ponoć najwięcej czasu zabiera im debatowanie o równości płci i prawach mniejszości.

Czym te wszystkie korporacje i instytucje się kierują? Chęcią załapania się na koniunkturę? Zbudowania sobie wizerunku otwartych i tolerancyjnych? Światopoglądem decydentów, którzy - jak wiadomo - są zdecydowanie wychyleni w lewo? Kombinacją tych czynników? Niezależnie od powodu dla nas efekt jest jeden - poczucie bezalternatywności, wpychania nam na siłę do gardeł ideologii LGBT, feminizmu i genderyzmu dokładnie tak, jak kiedyś wpychało się marksizm. A kto nie z nami, ten… no właśnie, co? Bojkot ogłosi? Oczywiście na popierającym LGBT Facebooku. Z Google Chrome przestanie korzystać? W Macu frytek nie zje? Serialu na Netflixie nie obejrzy?

Nawiasem mówiąc po tym, jak Netflix włączył się w propagowanie warszawskiej Parady Równości - tej samej, podczas której odbyła się parodia mszy - przez sieć, oczywiście na pro tęczowych portalach, przetoczyła się burzliwa dyskusja, czy w takiej sytuacji katolik albo po prostu każdy, kto sprzeciwia się coraz większej bezczelności tych środowisk, powinien nadal kupować ich abonament. Konkluzje były skrajne - od tych, że jak najbardziej powinien, gdyż dzięki temu będzie mógł ich produkcje oglądać i uczulać innych na zawartą tam indoktrynację, po te, że koniec, kropka, więcej ani złamanego grosza na promotorów zboczeń.

Do takiego absurdu dotarliśmy. Do takiego, że przy doborze usługodawcy podstawowym kryterium nie jest już jakość jego produktu, lecz to, po której stronie światopoglądowej barykady się sytuuje. A że większość globalnych gigantów - o ile nie wszyscy - plasuje się jednoznacznie po lewej, to i wybór staje się coraz cieńszy. Co więcej, im samym najwyraźniej to nie przeszkadza. I nawet nie dlatego, że istnieją dla nich wartości wyższe od zysku. Nie, oni po prostu mają pełną świadomość, że tak czy siak jesteśmy na nich skazani. Coś przecież trzeba jeść, gdzieś kupić meble, nie wspominając o wyrażeniu swojego świętego oburzenia.

Wedle pewnej - niestety niepotwierdzonej - plotki legendarny koszykarz Michael Jordan miał niegdyś stwierdzić, że zarówno demokraci, jak i republikanie kupują buty. Chodziło w tym o zaprogramowaną apolityczność, która miała sprzyjać płynnej sprzedaży firmowanych przez Jordana produktów. Dziś ta doktryna już nie obowiązuje. Dziś granice upolitycznienia - zresztą coraz bardziej natarczywego - są systematycznie przesuwane. Dziś już nawet lody - zwykłe lody, które kupuje się w upalny letni dzień - potrafią mieć polityczne zabarwienie.

Marcin Królik


 

Polecane
Emerytury
Stażowe