Szczepan Lach [Skankan]: Nie bawimy się w politykę i bawić się nie będziemy

Robimy inną muzykę, niż robiliśmy dotychczas. Są nowi ludzie i inne pomysły na kawałki. To na pewno będzie słychać – mówi Szczepan Lach, wokalista, autor tekstów, lider zespołu Skankan, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
Skankan
Skankan / Materiały prasowe

– Jak chcecie przekonać ludzi, żeby słuchali ska?

– Do słuchania ska nie trzeba nikogo przekonywać. Wystarczy posłuchać kilku kawałków, zachęcających do zabawy. Utwory ska mają bardzo dużo energii. Niosą falę optymizmu, która w tych czasach jest bardzo potrzebna.

– Wiele osób nie wie, co to jest ska. Jak chcesz ich edukować?

– W ska są nowe możliwości. Gatunek cały ewoluuje. W ska usłyszysz różne gatunki muzyczne, które mogą zaciekawić młodych odbiorców.

– Jest szansa, żeby ska mocno weszło do mainstreamu? I np. powtórzył sukces utworu „Makumba” zespołu Big Cyc?

– Gdy oni opublikowali ten utwór, my już od kilku lat graliśmy ska. Wydaje mi się, że chłopaki nas nieco podsłuchiwali. A my zawsze szliśmy na żywioł i nie patrzyliśmy na mody.

– Powróciliście po 10 latach. Dlaczego tak długa przerwa?

– Mam wielu znajomych, którzy zawieszali zespół, żeby go później reaktywować. Jak to się stało, że Skankan przestał istnieć? Nie było weny i chęci do tworzenia i powiedzieliśmy sobie do widzenia. Taki był główny powód. Nie było mnie wtedy przy rozpadzie, gdyż byłem poza Polską. A co się stało, że wznowiliśmy działalność? Zadzwonił do mnie lider zespołu Booze & Glory, który organizował urodziny swojej kapeli. Dostaliśmy zaproszenie i musieliśmy skompletować skład. Na początku nie było to łatwe, gdyż każdy ułożył życie po swojemu. Ale pomyślałem, że podejmę się tego wyzwania. Wyciągnąłem ludzi ze starego składu. Zgodzili się. Po wielu rotacjach udało się wykrystalizować zespół i wystąpić na scenie.

– Obecnie odchodzi się od zespołów, teraz stawia się na solistów. A wasz skład był zawsze liczny. To nie jest problem?

– 28 lat temu mieliśmy ten sam problem. Ciężko nas było umieścić w busie i na scenie. Koszty były bardzo wysokie. Organizatorzy woleli zatrudnić dwa zespoły niż nasz jeden. Na markę Skankan musieliśmy bardzo długo pracować. Było myślenie, że jesteśmy drodzy, ale robiliśmy energetyczne show, przy którym ludzie bawili się doskonale. Obecnie zagraliśmy kilka koncertów, byłoby ich więcej, gdyby nie pandemia. Teraz siedzimy w studiu i nagrywamy nowe utwory.

– Jak wygląda sytuacja zespołu Skankan w tych dziwnych czasach?

– Na szczęście mamy fundusze, żeby zapłacić za studio. Mamy przyjaciół, którzy nam pomagają. Nasze miasto Sosnowiec bardzo mocno nas wspiera. Nie są to olbrzymie pieniądze, ale nie jest źle. Cieszę się, że jest zielone światło w naszym mieście na muzykę, którą gramy i to mnie bardzo cieszy.

– Jakbyś określił relację z Sosnowcem? Sponsor? Mecenat?

– O te pieniądze trzeba walczyć. Nie mamy tam znajomych. Musimy mieć wszystko udokumentowane. Sporo jest formalności, tutaj nic się nie zmieniło. Cieszę się, że miasto zaangażowało się w nasze projekty. Dostaliśmy nagrodę od prezydenta miasta, w związku z tym otrzymaliśmy 9 tysięcy złotych. Te pieniądze przelaliśmy na konto zespołu. Środki będą przeznaczone na rozwój grupy.

– Jest szansa, żeby Wasza płyta ukazała się w 2021 roku?

– Myślę, że będzie na tyle sporo singli, które wejdą w skład naszego krążku. Robimy inną muzykę, niż robiliśmy dotychczas. Są nowi ludzie i inne pomysły na kawałki. To na pewno będzie słychać. Na naszych koncertach było bardzo dużo młodych ludzi. Oni potrzebują takiej muzyki.

– Jesteście w stanie utrzymać się z muzyki?

– Nigdy nie byliśmy dochodowym zespołem. Każdy z muzyków pracował. Gdy mieliśmy więcej koncertów i więcej kasy, to zawsze w drodze powrotnej gubiliśmy te pieniądze. Wyznawaliśmy zasadę, że nie przywozimy pieniędzy do domu (śmiech).

– Słyszałem, że Skankan jest najlepszym zespołem ska w Polsce. To wciąż jest prawda?

– To bardzo miło, że słyszałeś takie opinie. Zawsze poważnie podchodziliśmy i podchodzimy do naszej pasji. Publiczność to poczuje. Najważniejsza jest prawda, którą dajemy. Nie bawimy się w politykę i bawić się nie będziemy. Mamy swoje zasady, których się trzymam i mam nadzieję, że tak zostanie do końca aktywności naszego zespołu.

Rozmawiał: Bartosz Boruciak

 

 

 

 


 

POLECANE
Pożar fabryki w Śląskiem. Trwa akcja służb z ostatniej chwili
Pożar fabryki w Śląskiem. Trwa akcja służb

W Myszkowie (woj. śląskie) doszło do pożaru na terenie jednego z zakładów produkcyjnych – informuje RMF FM. W wyniku zdarzenia jedna osoba została poszkodowana.

Żurek: Został złożony ponowny wniosek o nakaz aresztowania Marcina Romanowskiego z ostatniej chwili
Żurek: Został złożony ponowny wniosek o nakaz aresztowania Marcina Romanowskiego

Na poniedziałkowej konferencji prasowej szef MS Waldemar Żurek poinformował, że został złożony ponowny wniosek o zastosowanie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) wobec Marcina Romanowskiego.

Jest akt oskarżenia przeciwko Danielowi Obajtkowi. Były prezes Orlenu zabrał głos z ostatniej chwili
Jest akt oskarżenia przeciwko Danielowi Obajtkowi. Były prezes Orlenu zabrał głos

Prokuratura Regionalna w Warszawie skierowała w poniedziałek do sądu akt oskarżenia wobec byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka ws. zawarcia przez Orlen umów na usługi detektywistyczne ze wskazaną przez niego firmą. Były szef Orlenu odniósł się już do sprawy na platformie X.

Rosja blokuje przejęcie konsulatu w Gdańsku. To własność Federacji Rosyjskiej z ostatniej chwili
Rosja blokuje przejęcie konsulatu w Gdańsku. "To własność Federacji Rosyjskiej"

Rosja zapowiedziała, że mimo zamknięcia konsulatu w Gdańsku w budynku pozostanie jej pracownik administracyjno-techniczny. Władze miasta podkreślają, że nieruchomość należy do Skarbu Państwa i zapowiadają kroki prawne, jeśli Federacja Rosyjska nie opuści obiektu. Dyrektor Biura Prawnego Urzędu Miejskiego w Gdańsku Cezary Chabel ocenił, że „stanowisko strony rosyjskiej jest niezrozumiałe”.

Matka Krzysztofa Stanowskiego walczyła o życie. Nowy wpis sugeruje poprawę z ostatniej chwili
Matka Krzysztofa Stanowskiego walczyła o życie. Nowy wpis sugeruje poprawę

Matka Krzysztofa Stanowskiego była o krok od śmierci. Po dramatycznej reanimacji i operacji pojawił się sygnał od dziennikarza, że jej stan się poprawia.

Awantura Kolumbijczyków w hostelu w Starachowicach. Nie żyje 19-latek z ostatniej chwili
Awantura Kolumbijczyków w hostelu w Starachowicach. Nie żyje 19-latek

Nocna awantura w hostelu pracowniczym w Starachowicach zakończyła się tragedią. W wyniku bójki z użyciem noża zginął 19-letni obywatel Kolumbii, a policja zatrzymała sześć osób – również Kolumbijczyków.

Nowy członek RPP. Jest decyzja prezydenta Nawrockiego z ostatniej chwili
Nowy członek RPP. Jest decyzja prezydenta Nawrockiego

Prezydent RP Karol Nawrocki powołał dr. Marcina Zarzeckiego do Rady Polityki Pieniężnej – poinformowała w poniedziałek Kancelaria Prezydenta.

Plan von der Leyen storpedowany. Ważne głosowanie ws. MERCOSUR odwołane polityka
Plan von der Leyen storpedowany. Ważne głosowanie ws. MERCOSUR odwołane

Europoseł Ewa Zajączkowska-Hernik alarmowała, że Komisja Europejska tylko pozornie wstrzymała proces przyjmowania umowy UE–Mercosur, a kluczowe głosowanie nad klauzulami ochronnymi ma odbyć się w trybie ekspresowym. Ostatecznie jednak głosowanie zostało wycofane z porządku obrad.

Afera SKOK Wołomin. 14 lat więzienia za wypranie setek milionów złotych z ostatniej chwili
Afera SKOK Wołomin. 14 lat więzienia za "wypranie" setek milionów złotych

Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wymierzył w poniedziałek 14 lat więzienia głównemu oskarżonemu w sprawach SKOK Wołomin Piotrowi Polaszczykowi w procesie dotyczącym "wyprania" około 350 mln zł.

Posiedzenie ws. aresztu Ziobry odroczone. Sąd: W dokumentacji prokuratury są braki z ostatniej chwili
Posiedzenie ws. aresztu Ziobry odroczone. Sąd: W dokumentacji prokuratury są braki

Decyzja w sprawie ewentualnego aresztu Zbigniewa Ziobry nie zapadła. Sąd odroczył posiedzenie po wniosku obrony, wskazując na nieprzekazanie pełnej dokumentacji przez prokuraturę. Sam śledczy potwierdził, że materiały niejawne nie trafiły do akt.

REKLAMA

Szczepan Lach [Skankan]: Nie bawimy się w politykę i bawić się nie będziemy

Robimy inną muzykę, niż robiliśmy dotychczas. Są nowi ludzie i inne pomysły na kawałki. To na pewno będzie słychać – mówi Szczepan Lach, wokalista, autor tekstów, lider zespołu Skankan, w rozmowie z Bartoszem Boruciakiem.
Skankan
Skankan / Materiały prasowe

– Jak chcecie przekonać ludzi, żeby słuchali ska?

– Do słuchania ska nie trzeba nikogo przekonywać. Wystarczy posłuchać kilku kawałków, zachęcających do zabawy. Utwory ska mają bardzo dużo energii. Niosą falę optymizmu, która w tych czasach jest bardzo potrzebna.

– Wiele osób nie wie, co to jest ska. Jak chcesz ich edukować?

– W ska są nowe możliwości. Gatunek cały ewoluuje. W ska usłyszysz różne gatunki muzyczne, które mogą zaciekawić młodych odbiorców.

– Jest szansa, żeby ska mocno weszło do mainstreamu? I np. powtórzył sukces utworu „Makumba” zespołu Big Cyc?

– Gdy oni opublikowali ten utwór, my już od kilku lat graliśmy ska. Wydaje mi się, że chłopaki nas nieco podsłuchiwali. A my zawsze szliśmy na żywioł i nie patrzyliśmy na mody.

– Powróciliście po 10 latach. Dlaczego tak długa przerwa?

– Mam wielu znajomych, którzy zawieszali zespół, żeby go później reaktywować. Jak to się stało, że Skankan przestał istnieć? Nie było weny i chęci do tworzenia i powiedzieliśmy sobie do widzenia. Taki był główny powód. Nie było mnie wtedy przy rozpadzie, gdyż byłem poza Polską. A co się stało, że wznowiliśmy działalność? Zadzwonił do mnie lider zespołu Booze & Glory, który organizował urodziny swojej kapeli. Dostaliśmy zaproszenie i musieliśmy skompletować skład. Na początku nie było to łatwe, gdyż każdy ułożył życie po swojemu. Ale pomyślałem, że podejmę się tego wyzwania. Wyciągnąłem ludzi ze starego składu. Zgodzili się. Po wielu rotacjach udało się wykrystalizować zespół i wystąpić na scenie.

– Obecnie odchodzi się od zespołów, teraz stawia się na solistów. A wasz skład był zawsze liczny. To nie jest problem?

– 28 lat temu mieliśmy ten sam problem. Ciężko nas było umieścić w busie i na scenie. Koszty były bardzo wysokie. Organizatorzy woleli zatrudnić dwa zespoły niż nasz jeden. Na markę Skankan musieliśmy bardzo długo pracować. Było myślenie, że jesteśmy drodzy, ale robiliśmy energetyczne show, przy którym ludzie bawili się doskonale. Obecnie zagraliśmy kilka koncertów, byłoby ich więcej, gdyby nie pandemia. Teraz siedzimy w studiu i nagrywamy nowe utwory.

– Jak wygląda sytuacja zespołu Skankan w tych dziwnych czasach?

– Na szczęście mamy fundusze, żeby zapłacić za studio. Mamy przyjaciół, którzy nam pomagają. Nasze miasto Sosnowiec bardzo mocno nas wspiera. Nie są to olbrzymie pieniądze, ale nie jest źle. Cieszę się, że jest zielone światło w naszym mieście na muzykę, którą gramy i to mnie bardzo cieszy.

– Jakbyś określił relację z Sosnowcem? Sponsor? Mecenat?

– O te pieniądze trzeba walczyć. Nie mamy tam znajomych. Musimy mieć wszystko udokumentowane. Sporo jest formalności, tutaj nic się nie zmieniło. Cieszę się, że miasto zaangażowało się w nasze projekty. Dostaliśmy nagrodę od prezydenta miasta, w związku z tym otrzymaliśmy 9 tysięcy złotych. Te pieniądze przelaliśmy na konto zespołu. Środki będą przeznaczone na rozwój grupy.

– Jest szansa, żeby Wasza płyta ukazała się w 2021 roku?

– Myślę, że będzie na tyle sporo singli, które wejdą w skład naszego krążku. Robimy inną muzykę, niż robiliśmy dotychczas. Są nowi ludzie i inne pomysły na kawałki. To na pewno będzie słychać. Na naszych koncertach było bardzo dużo młodych ludzi. Oni potrzebują takiej muzyki.

– Jesteście w stanie utrzymać się z muzyki?

– Nigdy nie byliśmy dochodowym zespołem. Każdy z muzyków pracował. Gdy mieliśmy więcej koncertów i więcej kasy, to zawsze w drodze powrotnej gubiliśmy te pieniądze. Wyznawaliśmy zasadę, że nie przywozimy pieniędzy do domu (śmiech).

– Słyszałem, że Skankan jest najlepszym zespołem ska w Polsce. To wciąż jest prawda?

– To bardzo miło, że słyszałeś takie opinie. Zawsze poważnie podchodziliśmy i podchodzimy do naszej pasji. Publiczność to poczuje. Najważniejsza jest prawda, którą dajemy. Nie bawimy się w politykę i bawić się nie będziemy. Mamy swoje zasady, których się trzymam i mam nadzieję, że tak zostanie do końca aktywności naszego zespołu.

Rozmawiał: Bartosz Boruciak

 

 

 

 



 

Polecane