Grzegorz Gołębiewski: Weta Prezydenta Dudy nie zagrożą rządom Prawa i Sprawiedliwości

Trochę zaskoczony, ale i ukontentowany, porozmawiał sobie z redaktorką GW o tym i o owym, w ramach nowego otwarcia Pałacu Prezydenckiego na wrogie dotąd PAD media. Internet zahuczał, zabulgotał, dziesiątki wpisów opatrzonych kadrem z dialogu zalało sieć, z komentarzami co najmniej złośliwymi. Poszła już nawet sonda - czy rzecznik Prezydenta RP powinien zostać zdymisjonowany. Obecny wynik trwającego głosowania nie jest dla niego sprzyjający. Elektorat PiS nie pojmuje, jak tak można. No więc można. Ale w dłuższej perspektywie wyczyn Pana Łapińskiego nie ma większego, a nawet całkiem malutkiego znaczenia. Nawet jeśli odwiedzi Tomasza Lisa w telewizji Onet.pl, czyli – jak wszyscy wiemy – najczęściej oglądanym w sieci programie od Murmańska po Barcelonę. To nic nie da, to nawet nie powiększy konfliktu, niesnasek, wojny, napięcia (właściwe wybrać) pomiędzy PiS i Andrzejem Dudą. Bo przyjmując nawet, że po wetach mamy spór polityczny w obozie władzy, zasadniczy kurs na dokończenie naprawy państwa nie został zatrzymany, a jego opóźnienie będzie znikome.
Jeśli Prezydent RP, którego nadal cenię, będzie brnął w mityczne oderwanie się do Prawa i Sprawiedliwości i rzeczywiście zechce stworzyć wokół siebie jakieś nowe proprezydenckie ugrupowanie, to ono dla większości elektoratu prawicy będzie niezrozumiałe, a PiS ma jeszcze cały arsenał środków by powstrzymać te daleko idące potencjalne zapędy. Opozycja i jej wiernopoddańcze redakcje mogą knuć i kibicować teraz Andrzejowi Dudzie, ale to mu wcale nie pomoże. Nie należy zapominać, że Prawo i Sprawiedliwość swoją siłę budowało kilkanaście lat i ma trwałą, niczym nie zagrożoną pozycję lidera po prawej stronie. Krótko mówiąc, ewentualny rozbrat Prezydenta RP z Jarosławem Kaczyńskim skończy się najprawdopodobniej powrotem do szorstkiej, ale merytorycznej współpracy, bo w przeciwnym razie, nową formację poprawnej prawicy czeka marginalizacja i zejście ze sceny politycznej. To zaszkodzi reformom, nie tylko wymiaru sprawiedliwości, ale nie przeszkodzi PiS w kolejnym zwycięstwie wyborczym. Póki co, wykonywane są nerwowe ruchy, ku uciesze opozycji, ale to nie jest rok 2007. Z jakichś ważnych powodów (których nie znamy) Jarosławowi Kaczyńskiemu zależało na szybkiej reformie wymiaru sprawiedliwości i na pewno nie chodziło tu o sprawę m.in. Mariusza Kamińskiego.
Andrzej Duda osiągnął bardzo wiele jako prezydent w polityce zagranicznej, ale w kraju jest częścią układu politycznego, który go wypromował. Może więc warto powstrzymać emocje, porozmawiać z wyborcami, posłuchać nade wszystko tych politologów i socjologów, którzy wskazują, że jego potencjalna alienacja może się skończyć klęską. W obozie przeciwnym nie ma dla niego miejsca, zresztą taki wariant jest nierealny. Dobrze by było, żeby Prezydent to wszystko przemyślał i zaakceptował, zanim nie będzie za późno, bo jako jeden z filarów prawicy i jako głowa państwa spisuje się naprawdę świetnie, zarówno On jak i Pierwsza Dama. Rzecznik Prezydenta może teraz przebierać w zaproszeniach od redakcji, które do tej pory mówiły jedynie Duda albo Adrian. Jeśli znalazłby się jednak kiedyś wśród gości piątkowego Poranka TOK FM w towarzystwie redaktorów Lisa, Żakowskiego i Wołka, to wtedy już nawet dymisja nie będzie potrzebna. Bo pies z kulawą nogą nie będzie jej od niego oczekiwał.