Marcin Bąk: Druga armia świata na wysypisku śmieci
Zastanówmy się przez chwilę, jak wyglądała pozycja międzynarodowa Rosji rok temu a jak wygląda teraz? Jakie mieliśmy wyobrażenia na temat potęgi armii rosyjskiej oraz jej zdolności, które angielski teoretyk wojskowy Robert Fuller nazywał „projektowaniem siły” ? Co z tych wyobrażeń pozostało do dzisiaj? Blisko rok trwania wojny na Ukrainie kazało mocno zweryfikować wiele z ocen, nie tylko ocen o charakterze publicystycznym ale i wyników prac poważnych zespołów badawczych.
Armia rosyjska nie wykonała jak dotąd żadnego z postawionych przed nią zadań tak zwanej „Specjalnej Operacji Wojskowej”. Nie udało się podbić Ukrainy, doprowadzić do zmiany rządu czy nawet do wywołania jakiś poważnych społecznych niepokojów, które podważyły by władzę w Kijowie. Nie wybuchły żadne powstania antyukraińskie ludności rosyjskojęzycznej. Rosjanom pozostało więc żmudne zdobywanie terenów swoich „braci” w krwawych walkach miejskich, jak chociażby w Mariupolu.
Rosjanie jak Amerykanie?
Przed wojną propaganda rosyjska, zarówno ta oficjalna jak i szeptanka, rozprowadzana przez mniej oficjalne kanały prokremlowskie, lubiła porównania do armii amerykańskiej. W tych porównaniach Rosjanie wypadali niewiele gorzej od USArmy a były obszary, w których siły zbrojne Federacji Rosyjskiej nie miały ponoć konkurenta. Takim obszarem miały być rakietowe pociski hipersoniczne, systemy walki elektronicznej z urządzeniami do „palenia” nieprzyjacielskich stacji radarowych na odległość i wiele, wiele innych. Gdy 24 lutego wojska rosyjskie uderzyły koncentrycznie na Ukrainę, jedną z linii narracji było porównywanie tego działania do wcześniejszych interwencji amerykańskich w Iraku czy w Afganistanie. Rosja miała podobnymi, „chirurgicznymi” metodami, szybko i sprawnie zaprowadzić porządek w swojej strefie wpływów. Jak porównanie z armią amerykańską wypadło w praktyce? No nie najlepiej. Gdy Ukraińcy zaczęli pokazywać pierwsze zdobyte rosyjskie czołgi w tym nowoczesne T 90, był to wyraźny sygnał, że coś z tą drugą armia świata jest nie tak. Proszę zadać sobie pytanie, ile amerykańskich Abramsów wpadło w walce w ręce przeciwnika w stanie nadającym się do użycia podczas wojen toczonych przez ostatnie lata? Drugi obszar, na którym Rosja wypada bardzo słabo w porównaniu z Amerykanami to straty wśród oficerów, zwłaszcza wśród oficerów wyższych. Na Ukrainie giną dowódcy brygad i dywizji rosyjskich, giną pułkownicy i generałowie. Jak wielu amerykańskich dowódców tak wysokiego szczebla zginęło w walce przez ostatnie dekady? Zresztą straty bojowe to jest ogólnie ten obszar, który tradycyjnie był słabym punktem Rosji. Zabici, ranni, kiepski system ewakuacji z pola walki i leczenia w szpitalach polowych daje opłakane rezultaty. Od początku wojny na Ukrainie Rosja straciła więcej ludzi niż Stany Zjednoczone podczas najpoważniejszego konfliktu w Wietnamie. A końca wojny nie widać.
Zmiany dowódców
Wielu komentatorów militarnych, bogatszych o wiedzę na temat wydarzeń ostatnich 11 miesięcy twierdzi, że Rosja miała w lutym tylko plan A. Błyskotliwy choć ryzykowny i oparty jak się okazało na błędnych przesłankach, plan specjalnej operacji wojskowej. Nie było natomiast żadnego planu B na wypadek niepowodzenia specjalnej operacji. Coś chyba faktycznie jest na rzeczy, bo kolejne działania podejmowane w ostatnich miesiącach noszą znamiona chaotycznej improwizacji. Tak jakby plany wojenne były pisane z dnia na dzień, na kolanie. To by trochę podważało kreowany przez szeptaną propagandę prokremlowską obraz Putina jako genialnego gracza w szachy geopolityczne, przewidującego na sześć posunięć na przód. Nic na to nie wskazuje. Również częste zmiany na stanowisku dowodzących operacją wojskową mogą świadczyć o tym, że sprawy nie idą w dobrym z punktu widzenia Kremla kierunku. Parę miesięcy temu generał Surovikin, zbrodniarz wojenny z Czeczenii, miał być rzekomo doskonałym posunięciem kadrowym Rosji ale od kilku dni nie jest już głównodowodzącym. Kroniki wojny zapamiętają go chyba tylko z błyskotliwej operacji szybkiego wycofania wojsk z zajętego wcześniej Chersonia na lewy brzeg Dniepru. Propaganda rosyjska i rezonujące za nią ośrodki rusofilskie w naszym kraju powtarzają stale hasło, że „cele specjalnej operacji wojskowej realizowane są zgodnie z planem”. Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, to po co ciągle zmieniani są dowódcy?
Rosja na wysypisku
Bachmut znajduje się na linii walk od sierpnia ubiegłego roku. Druga armia świata dokonuje postępów mierzonych dosłownie metrami zdobytego terenu. To przypomina bardziej sytuację patową z lat 1914 – 1918 na froncie zachodnim Wielkiej Wojny. Symbolicznego wręcz charakteru nabrały walki o wysypisko śmieci, wielką hałdę znajdującą się na wschodnich obrzeżach miasta. Miejsce to faktycznie ma znaczenie dla prowadzenia działań wojennych, ułatwia obserwacje i ostrzał sił przeciwnika, niemniej entuzjastyczne doniesienia rosyjskich korespondentów o zdobyciu wyglądają dość groteskowo w zestawieniu całym kontekstem inwazji na Ukrainę. Armia Federacji Rosyjskiej, rzekomo druga armia świata, chwali się zdobyciem po kilku tygodniach walk, przechodzącej z rąk do rąk, góry śmieci. Jest w tym coś symbolicznego...
Jaki będzie ostateczny wynik wojny, ja nie wiem. Rosja ma jeszcze duże zasoby i wielką determinację, by prowadzić dalej podbój Ukrainy. Niemniej już teraz możemy powiedzieć jedno – udało się Rosjanom skutecznie zburzyć przez ostatnie miesiące obraz Drugiej Armii Świata.