Za założeniami raportu C40 kryją się likwidacje zakładów pracy, bezrobocie, oraz ogromne rozwarstwienie społeczne

Tocząca się w przestrzeni publicznej dyskusja na temat rozwiązań proponowanych przez światową sieć miast C40 potwierdza, że nasze wolności obywatelskie są całkiem poważnie zagrożone. Organizacja łącząca 100 największych miast świata postawiła sobie za cel redukcję gazów cieplarnianych bez względu na społeczne koszty tej redukcji. Deklaracje polityków totalnej opozycji o konieczności zamiany mięsa na prażone owady są jak najbardziej realne, podobnie jak odgórne ograniczenie możliwości wyjazdów na wakacje czy ilości kupowanych ubrań. Jednak walka o klimat jest tu wyłącznie zasłoną – par excellence – dymną. W grę wchodzą ogromne pieniądze.
Protest. Ilustracja poglądowa
Protest. Ilustracja poglądowa / fot. pixabay.com

Z ekonomicznego punktu widzenia propozycje organizacji C40 przedstawione w opublikowanym niedawno raporcie na temat zmian klimatycznych i ochrony klimatu oznaczają wyłącznie zmiany w redystrybucji środków i globalną przebudowę rynków producentów żywności. Wszystkie z tych propozycji są jednak wyłącznie pomysłami, choć zupełnie inaczej przedstawiają je lewicujący politycy w całej Europie. Za dobrymi założeniami raportu C40 kryją się tak naprawdę likwidacje zakładów pracy, większe bezrobocie w skali kontynentu – co ciekawe właśnie Europy, bo Azja ma zupełnie inne niż Zachód preferencje kulinarne i inne potrzeby w zakresie odzieżowym, niemal zupełna likwidacja przemysłu mięsnego oraz jeszcze większe rozwarstwienie pomiędzy najmożniejszymi i najbiedniejszymi mieszkańcami naszej planety. Przy czym trzeba pamiętać, że ci najbogatsi nie będą ograniczać swojego spożycia mięsa. I pewnie nie sięgną po talerz z owadami.

Warszawa za ograniczeniami

Na pierwszy ogień w Polsce chce pójść Warszawa, której prezydent Rafał Trzaskowski z Platformy Obywatelskiej buńczucznie zapowiada nie tylko realizację większości promowanych przez C40 rozwiązań w stolicy, ale również w pozostałych miastach Polski – pod warunkiem wygranych wyborów parlamentarnych.

Zresztą swoje osiągnięcia w zakresie realizacji tzw. Nowego Zielonego Ładu Trzaskowski już ma, o czym chwali się na stronach internetowych stołecznego Urzędu Miasta.

„Sieć C40 to organizacja łącząca prawie 100 czołowych metropolii świata, współpracujących na rzecz ochrony klimatu. Aktywność C40 polega na popularyzacji i wdrażaniu odpowiednich działań redukujących emisję gazów cieplarnianych. W ramach C40 działa obecnie 16 grup roboczych, które zajmują się różnorodnymi tematami o najwyższym priorytecie: od łagodzenia skutków zmian klimatu przez adaptację do tych zmian, aż do zrównoważonego rozwoju miast. Poprzez sieć C40 osoby zarządzające miastami z całego świata doradzają sobie wzajemnie i uczą się od siebie w kwestii wyzwań związanych z wdrażaniem działań na rzecz klimatu. Interakcje sieciowe i komunikacja oferowane przez C40 stanowią platformę do prezentacji rozwiązań oraz inspirowania innych. Sieć C40 pomaga również miastom współpracować z ekspertami technicznymi i podejmować wspólne działania” – piszą warszawscy samorządowcy. I dalej: „Obecnie Warszawa bierze czynny udział w czterech grupach roboczych: Pojazdy zeroemisyjne, Efektywność energetyczna budynków należących do miasta, Czysta energia, Jakość powietrza. Była też jednym z pierwszych sygnatariuszy wypracowanych przez grupy porozumień i deklaracji”.

I tak Warszawa zobowiązała się m.in. do realizacji Letter of Commitment to „Deadline 2020” Climate Action Planning (zobowiązanie do długoterminowego planowania redukcji emisji w celu przyczynienia się do osiągnięcia celów paryskiego porozumienia klimatycznego) oraz Fossil Fuel Free Streets Declaration (zobowiązanie do kupowania tylko autobusów zeroemisyjnych od 2025 roku i ustanowienia znacznej części Warszawy strefą zerowej emisji z transportu do 2030 roku).

Choć na co dzień warszawiacy wcale nie zgadzają się z polityką stołecznego ratusza. Szczególnie że z jednej strony wprowadza ona ograniczenia dla ruchu samochodowego, z drugiej – ogranicza również możliwości, jakie daje mieszkańcom transport publiczny, co szczególnie boleśnie odczuwają w okresie wakacyjnym i w czasie ferii zimowych.

Uderzenie w producentów

Praktyka, którą widać na stołecznych ulicach, powiększona o kolejne założenia raportu organizacji C40, będzie już jednak dużo bardziej bolesna, bo uderzy w polskich rolników i większość konsumentów.

W raporcie przeczytać można m.in., że w walce z ociepleniem klimatu pomóc ma ograniczenie spożycia mięsa do 16 kilogramów na osobę rocznie. Dzisiaj przeciętny Polak, wcale nie przesadzający z niezdrowym jedzeniem, spożywa około 70 kilogramów mięsa – w większości pochodzącego z polskich hodowli. Zanim mięsny posiłek połechta nasze podniebienie, na jego produkcji i sprzedaży zarabiają producenci mięsa, handlowcy, w tym sklepy wielkopowierzchniowe, nierzadko również restauratorzy i bary szybkiej obsługi (czyli m.in. McDonald’s czy KFC). Sześciokrotne ograniczenie dostępności produktu dla wielu z nich oznaczać będzie po prostu bankructwo, za którym pójdzie zwiększenie poziomu bezrobocia. Urzędowe ograniczenie spożycia mięsa oznacza również problemy dla producentów tzw. towarów komplementarnych. W ekonomii towary komplementarne to takie, które stanowią uzupełnienie podstawowych zakupów – w przypadku mięsa są to np. przyprawy czy opakowania.

Turystyka? Tylko zarobkowa

To nie jedyny zakaz, z którym musimy się liczyć, jeżeli coraz silniejsza organizacja quasi-ekologiczna dojdzie do głosu i zacznie realnie wpływać na polityki rządów. Zaleceniem jest również nabywanie przez przeciętnego konsumenta ośmiu sztuk ubrań rocznie. To silne uderzenie w producentów konfekcji i zaskakujące rozwiązanie dla wszystkich mieszkańców, którzy żyją w klimacie umiarkowanym, subpolarnym i polarnym, czyli mieszkańców Europy Północnej i Zachodniej oraz Kanadyjczyków i części Amerykanów. Mieszkańcy Afryki, najbardziej zaludnionych części Azji, czyli centralnej, południowej, południowo-zachodniej i wschodniej części kontynentu takich zmian raczej nie odczują. Wszak ciepłe ubrania są im zupełnie obojętne. Podobnie jak dalekie podróże – założenia C40 mówią o maksymalnej 1500-kilometrowej podróży dla przeciętnego mieszkańca planety raz na dwa lata, jeżeli będzie on chciał skorzystać na przykład z samolotu, czyli poza zasięgiem Europejczyków zostaną egzotyczne kraje dalekiej Azji. W drugą stronę, kiedy w grę wchodzą podróże zarobkowe, ograniczenia nie obowiązują już ani w przypadku odległości, ani częstości lotów.

W swoim raporcie C40 podkreśla, że „nie rekomenduje się hurtowego przyjęcia tych celów. Można je uwzględniać, rozważając różne alternatywy redukcji emisji i długoterminowe wizje każdego z miast”. Jednak dalej przeczytać można, że cele są wskazane do realizacji w możliwie najkrótszym terminie.

Raport uspokaja również, że „ostatecznie to ludzie decydują, jaki rodzaj żywności jedzą i jakie robią zakupy, aby uniknąć marnowania żywności w gospodarstwach domowych. To także każda jednostka indywidualnie decyduje, ile nowych ubrań kupić. Lub czy chce posiadać własny samochód oraz ile lotów wykona”. Problem w tym, że lewicowi i liberalni politycy w Europie i Ameryce Północnej zapowiadają wprowadzenie tych przepisów odgórnie, regulujących nie tylko rynki, ale przede wszystkim życie prywatne obywateli krajów półkuli północnej.

Azja zdobywa rynki

Krótka analiza rozkładu miast należących do organizacji C40 pokazuje, że większość z nich stanowią miasta azjatyckie i afrykańskie, czyli metropolie z gospodarek konkurujących z Europą oraz Stanami Zjednoczonymi. Łącznie z Azji, Afryki (gdzie najwięcej inwestują od lat Chiny) oraz Oceanii w organizacji są przedstawiciele 49 miast, reprezentując wielomiliardowy rynek zbytu dla producentów, którzy chcą sięgać coraz dalej.

Wymuszenie na świecie zachodnim zmiany nawyków żywieniowych spowoduje konieczność przyjęcia tych, które są filarem właśnie azjatyckich gospodarek. Przykładem mogą być coraz częściej promowane w Unii Europejskiej produkty z owadów. Już dekadę temu w Brukseli, Paryżu, Berlinie czy Londynie w części supermarketów można było kupić prażoną szarańczę. Producenci przetworów z wysokobiałkowych owadów, wchodząc na nieprzygotowany europejski rynek, będą rośli razem z nim, z konkurencją, która urzędowo została ograniczona na starcie.

Podobnie będzie w przypadku przemysłu tekstylnego – ograniczenie sprzedaży ubrań poprzez wprowadzenie zakazu zakupu powyżej ośmiu sztuk odzieży rocznie doprowadzi do upadku przede wszystkim rodzime szwalnie. Tanie produkty z Chin, Indii czy Indonezji dokończą dzieła uzależniania europejskich i północnoamerykańskich gospodarek od producentów azjatyckich. I zdeklasują gospodarki starego świata, kończąc trwającą do niemal dekady wojnę gospodarczą pomiędzy Wschodem a Zachodem.

Niemałą rolę odgrywają w tym procesie organizacje ekologiczne zawsze bliskie partiom politycznym, które deklarują się jako partie zielonych lub socjalistyczne i jednoznacznie popierające rozpad obecnego świata i wprowadzenie nowego porządku. Porządku, w którym rodzina będzie coraz słabsza, za to rola państwa coraz silniejsza i bezwzględna. Nie bez powodu program organizacji C40 nosi nazwę „New Green Deal”, nawiązując do niegdysiejszego hasła organizacji masońskich domagających się nowego światowego porządku („New World Order”), w którym to państwo wybiera obywatelom to, co zdaniem administracji jest dla nich najlepsze, zaś rodzina ma drugo-, a nawet trzeciorzędne znaczenie.

Mięso nie dla każdego

Wprowadzenie nowych zasad nie oznacza, że będą one obowiązywać wszystkich bez wyjątku. Podobnie jak w powieściach George’a Orwella czy Aldousa Huxleya bogaci nie będą musieli się o nic martwić. Dla nich mięsa nie zabraknie, podobnie jak nie zabraknie szytych na zamówienia ubrań czy odrzutowców gotowych za odpowiednią cenę zabrać ich nawet na drugi koniec świata.

Tekst pochodzi z 9 (1779) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Pilna decyzja MSZ ws. ambasadora Polski we Francji z ostatniej chwili
Pilna decyzja MSZ ws. ambasadora Polski we Francji

Rzecznik MSZ Maciej Wewiór przekazał w środę PAP, że decyzją szefa MSZ Radosława Sikorskiego ambasador Polski we Francji Jan R. został zwolniony z kierowania placówką do czasu wyjaśnienia wątpliwości. Sprawa ma związek z medialnymi doniesieniami o jego zatrzymaniu przez CBA.

 „Die Welt” ostro o Unii Europejskiej: „Nie sprawdziła się” z ostatniej chwili
„Die Welt” ostro o Unii Europejskiej: „Nie sprawdziła się”

Na łamach niemieckiego dziennika „Die Welt” opublikowano krytyczny tekst dotyczący kondycji Unii Europejskiej. Autorzy zarzucają Brukseli biurokratyczny autorytaryzm, nieskuteczność w kluczowych kryzysach i oderwanie od realnych problemów gospodarki oraz obywateli. W tekście pojawiają się mocne tezy o Green Deal, polityce migracyjnej i braku demokratycznej legitymacji urzędników w Brukseli.

USA objęły sankcjami wizowymi byłego komisarza UE. Oburzenie w Brukseli z ostatniej chwili
USA objęły sankcjami wizowymi byłego komisarza UE. Oburzenie w Brukseli

Komisja Europejska zdecydowanie potępiła w środę decyzję administracji Donalda Trumpa o nałożeniu zakazu wjazdu do USA na byłego komisarza UE ds. rynku wewnętrznego Thierry'ego Bretona oraz czterech szefów organizacji pozarządowych z Wielkiej Brytanii i Niemiec.

Prezydent Karol Nawrocki odwiedził żołnierzy i funkcjonariuszy SG na granicy z ostatniej chwili
Prezydent Karol Nawrocki odwiedził żołnierzy i funkcjonariuszy SG na granicy

Prezydent RP Karol Nawrocki spotkał się z żołnierzami Wojska Polskiego i funkcjonariuszami Straży Granicznej, stacjonującymi na wschodniej granicy Polski.

Tom Rose przekazał Polakom życzenia świąteczne od prezydenta Trumpa z ostatniej chwili
Tom Rose przekazał Polakom życzenia świąteczne od prezydenta Trumpa

Ambasador USA w Polsce Thomas Rose, składając w środę Polakom życzenia świąteczne w imieniu swoim oraz prezydenta Donalda Trumpa, podkreślił, że Boże Narodzenie to czas, w którym wszyscy ludzie mogą dziękować Bogu za błogosławieństwa wiary, rodziny i wolności.

KO wygrywa wybory, ale nie ma z kim rządzić, spadki największych. Zobacz najnowszy sondaż z ostatniej chwili
KO wygrywa wybory, ale nie ma z kim rządzić, spadki największych. Zobacz najnowszy sondaż

W środę opublikowano najnowsze badanie poparcia dla partii politycznych. Z sondażu United Surveys by IBRiS dla Wirtualnej Polski wynika, że Koalicja Obywatelska wygrałaby wybory, jednak Donald Tusk właściwie nie miałby z kim utworzyć rząd - potencjalni koalicjanci właściwie nie wchodzą do Sejmu.

Zełenski ujawnił amerykański plan pełnego porozumienia pokojowego. Co zawiera? z ostatniej chwili
Zełenski ujawnił amerykański plan pełnego porozumienia pokojowego. Co zawiera?

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że amerykański plan pokojowy, dotyczący zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej, przewiduje zamrożenie konfliktu na obecnych liniach kontaktowych - poinformowały w środę media, w tym m.in. agencja AFP. Ukraiński prezydent rozmawiał z dziennikarzami we wtorek, ale wypowiedzi ze spotkania zostały opublikowane dopiero w środę. 

W Wigilię na straży bezpieczeństwa kraju stoi 20 tys. polskich żołnierzy z ostatniej chwili
W Wigilię na straży bezpieczeństwa kraju stoi 20 tys. polskich żołnierzy

W Wigilię Świąt Bożego Narodzenia na straży bezpieczeństwa państwa polskiego i naszych sojuszników stoi około 20 tysięcy żołnierzy - powiedział w środę wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz podczas spotkania z żołnierzami służącymi w Centrum Logistycznym Rzeszów-Jasionka.

Jest nowy ranking zaufania. Karol Nawrocki ponownie na czele [SONDAŻ] z ostatniej chwili
Jest nowy ranking zaufania. Karol Nawrocki ponownie na czele [SONDAŻ]

W Wigilię portal Onet.pl opublikował grudniowy sondaż zaufania do polityków. Na pierwszym miejscu ponownie znalazł się prezydent Karol Nawrocki. W badaniu widać też powrót Jarosława Kaczyńskiego do pierwszej dziesiątki oraz pogarszającą się sytuację Mateusza Morawieckiego.

„Niech ucichną dzisiaj wszelkie spory”. Świąteczne życzenia Pary Prezydenckiej z ostatniej chwili
„Niech ucichną dzisiaj wszelkie spory”. Świąteczne życzenia Pary Prezydenckiej

Para Prezydencka skierowała do Polaków w kraju i za granicą życzenia świąteczne. W bożonarodzeniowym przesłaniu podkreślono znaczenie wspólnoty, tradycji oraz nadziei płynącej z Narodzenia Pańskiego. W komunikacie znalazły się także słowa wdzięczności dla osób pełniących służbę w święta.

REKLAMA

Za założeniami raportu C40 kryją się likwidacje zakładów pracy, bezrobocie, oraz ogromne rozwarstwienie społeczne

Tocząca się w przestrzeni publicznej dyskusja na temat rozwiązań proponowanych przez światową sieć miast C40 potwierdza, że nasze wolności obywatelskie są całkiem poważnie zagrożone. Organizacja łącząca 100 największych miast świata postawiła sobie za cel redukcję gazów cieplarnianych bez względu na społeczne koszty tej redukcji. Deklaracje polityków totalnej opozycji o konieczności zamiany mięsa na prażone owady są jak najbardziej realne, podobnie jak odgórne ograniczenie możliwości wyjazdów na wakacje czy ilości kupowanych ubrań. Jednak walka o klimat jest tu wyłącznie zasłoną – par excellence – dymną. W grę wchodzą ogromne pieniądze.
Protest. Ilustracja poglądowa
Protest. Ilustracja poglądowa / fot. pixabay.com

Z ekonomicznego punktu widzenia propozycje organizacji C40 przedstawione w opublikowanym niedawno raporcie na temat zmian klimatycznych i ochrony klimatu oznaczają wyłącznie zmiany w redystrybucji środków i globalną przebudowę rynków producentów żywności. Wszystkie z tych propozycji są jednak wyłącznie pomysłami, choć zupełnie inaczej przedstawiają je lewicujący politycy w całej Europie. Za dobrymi założeniami raportu C40 kryją się tak naprawdę likwidacje zakładów pracy, większe bezrobocie w skali kontynentu – co ciekawe właśnie Europy, bo Azja ma zupełnie inne niż Zachód preferencje kulinarne i inne potrzeby w zakresie odzieżowym, niemal zupełna likwidacja przemysłu mięsnego oraz jeszcze większe rozwarstwienie pomiędzy najmożniejszymi i najbiedniejszymi mieszkańcami naszej planety. Przy czym trzeba pamiętać, że ci najbogatsi nie będą ograniczać swojego spożycia mięsa. I pewnie nie sięgną po talerz z owadami.

Warszawa za ograniczeniami

Na pierwszy ogień w Polsce chce pójść Warszawa, której prezydent Rafał Trzaskowski z Platformy Obywatelskiej buńczucznie zapowiada nie tylko realizację większości promowanych przez C40 rozwiązań w stolicy, ale również w pozostałych miastach Polski – pod warunkiem wygranych wyborów parlamentarnych.

Zresztą swoje osiągnięcia w zakresie realizacji tzw. Nowego Zielonego Ładu Trzaskowski już ma, o czym chwali się na stronach internetowych stołecznego Urzędu Miasta.

„Sieć C40 to organizacja łącząca prawie 100 czołowych metropolii świata, współpracujących na rzecz ochrony klimatu. Aktywność C40 polega na popularyzacji i wdrażaniu odpowiednich działań redukujących emisję gazów cieplarnianych. W ramach C40 działa obecnie 16 grup roboczych, które zajmują się różnorodnymi tematami o najwyższym priorytecie: od łagodzenia skutków zmian klimatu przez adaptację do tych zmian, aż do zrównoważonego rozwoju miast. Poprzez sieć C40 osoby zarządzające miastami z całego świata doradzają sobie wzajemnie i uczą się od siebie w kwestii wyzwań związanych z wdrażaniem działań na rzecz klimatu. Interakcje sieciowe i komunikacja oferowane przez C40 stanowią platformę do prezentacji rozwiązań oraz inspirowania innych. Sieć C40 pomaga również miastom współpracować z ekspertami technicznymi i podejmować wspólne działania” – piszą warszawscy samorządowcy. I dalej: „Obecnie Warszawa bierze czynny udział w czterech grupach roboczych: Pojazdy zeroemisyjne, Efektywność energetyczna budynków należących do miasta, Czysta energia, Jakość powietrza. Była też jednym z pierwszych sygnatariuszy wypracowanych przez grupy porozumień i deklaracji”.

I tak Warszawa zobowiązała się m.in. do realizacji Letter of Commitment to „Deadline 2020” Climate Action Planning (zobowiązanie do długoterminowego planowania redukcji emisji w celu przyczynienia się do osiągnięcia celów paryskiego porozumienia klimatycznego) oraz Fossil Fuel Free Streets Declaration (zobowiązanie do kupowania tylko autobusów zeroemisyjnych od 2025 roku i ustanowienia znacznej części Warszawy strefą zerowej emisji z transportu do 2030 roku).

Choć na co dzień warszawiacy wcale nie zgadzają się z polityką stołecznego ratusza. Szczególnie że z jednej strony wprowadza ona ograniczenia dla ruchu samochodowego, z drugiej – ogranicza również możliwości, jakie daje mieszkańcom transport publiczny, co szczególnie boleśnie odczuwają w okresie wakacyjnym i w czasie ferii zimowych.

Uderzenie w producentów

Praktyka, którą widać na stołecznych ulicach, powiększona o kolejne założenia raportu organizacji C40, będzie już jednak dużo bardziej bolesna, bo uderzy w polskich rolników i większość konsumentów.

W raporcie przeczytać można m.in., że w walce z ociepleniem klimatu pomóc ma ograniczenie spożycia mięsa do 16 kilogramów na osobę rocznie. Dzisiaj przeciętny Polak, wcale nie przesadzający z niezdrowym jedzeniem, spożywa około 70 kilogramów mięsa – w większości pochodzącego z polskich hodowli. Zanim mięsny posiłek połechta nasze podniebienie, na jego produkcji i sprzedaży zarabiają producenci mięsa, handlowcy, w tym sklepy wielkopowierzchniowe, nierzadko również restauratorzy i bary szybkiej obsługi (czyli m.in. McDonald’s czy KFC). Sześciokrotne ograniczenie dostępności produktu dla wielu z nich oznaczać będzie po prostu bankructwo, za którym pójdzie zwiększenie poziomu bezrobocia. Urzędowe ograniczenie spożycia mięsa oznacza również problemy dla producentów tzw. towarów komplementarnych. W ekonomii towary komplementarne to takie, które stanowią uzupełnienie podstawowych zakupów – w przypadku mięsa są to np. przyprawy czy opakowania.

Turystyka? Tylko zarobkowa

To nie jedyny zakaz, z którym musimy się liczyć, jeżeli coraz silniejsza organizacja quasi-ekologiczna dojdzie do głosu i zacznie realnie wpływać na polityki rządów. Zaleceniem jest również nabywanie przez przeciętnego konsumenta ośmiu sztuk ubrań rocznie. To silne uderzenie w producentów konfekcji i zaskakujące rozwiązanie dla wszystkich mieszkańców, którzy żyją w klimacie umiarkowanym, subpolarnym i polarnym, czyli mieszkańców Europy Północnej i Zachodniej oraz Kanadyjczyków i części Amerykanów. Mieszkańcy Afryki, najbardziej zaludnionych części Azji, czyli centralnej, południowej, południowo-zachodniej i wschodniej części kontynentu takich zmian raczej nie odczują. Wszak ciepłe ubrania są im zupełnie obojętne. Podobnie jak dalekie podróże – założenia C40 mówią o maksymalnej 1500-kilometrowej podróży dla przeciętnego mieszkańca planety raz na dwa lata, jeżeli będzie on chciał skorzystać na przykład z samolotu, czyli poza zasięgiem Europejczyków zostaną egzotyczne kraje dalekiej Azji. W drugą stronę, kiedy w grę wchodzą podróże zarobkowe, ograniczenia nie obowiązują już ani w przypadku odległości, ani częstości lotów.

W swoim raporcie C40 podkreśla, że „nie rekomenduje się hurtowego przyjęcia tych celów. Można je uwzględniać, rozważając różne alternatywy redukcji emisji i długoterminowe wizje każdego z miast”. Jednak dalej przeczytać można, że cele są wskazane do realizacji w możliwie najkrótszym terminie.

Raport uspokaja również, że „ostatecznie to ludzie decydują, jaki rodzaj żywności jedzą i jakie robią zakupy, aby uniknąć marnowania żywności w gospodarstwach domowych. To także każda jednostka indywidualnie decyduje, ile nowych ubrań kupić. Lub czy chce posiadać własny samochód oraz ile lotów wykona”. Problem w tym, że lewicowi i liberalni politycy w Europie i Ameryce Północnej zapowiadają wprowadzenie tych przepisów odgórnie, regulujących nie tylko rynki, ale przede wszystkim życie prywatne obywateli krajów półkuli północnej.

Azja zdobywa rynki

Krótka analiza rozkładu miast należących do organizacji C40 pokazuje, że większość z nich stanowią miasta azjatyckie i afrykańskie, czyli metropolie z gospodarek konkurujących z Europą oraz Stanami Zjednoczonymi. Łącznie z Azji, Afryki (gdzie najwięcej inwestują od lat Chiny) oraz Oceanii w organizacji są przedstawiciele 49 miast, reprezentując wielomiliardowy rynek zbytu dla producentów, którzy chcą sięgać coraz dalej.

Wymuszenie na świecie zachodnim zmiany nawyków żywieniowych spowoduje konieczność przyjęcia tych, które są filarem właśnie azjatyckich gospodarek. Przykładem mogą być coraz częściej promowane w Unii Europejskiej produkty z owadów. Już dekadę temu w Brukseli, Paryżu, Berlinie czy Londynie w części supermarketów można było kupić prażoną szarańczę. Producenci przetworów z wysokobiałkowych owadów, wchodząc na nieprzygotowany europejski rynek, będą rośli razem z nim, z konkurencją, która urzędowo została ograniczona na starcie.

Podobnie będzie w przypadku przemysłu tekstylnego – ograniczenie sprzedaży ubrań poprzez wprowadzenie zakazu zakupu powyżej ośmiu sztuk odzieży rocznie doprowadzi do upadku przede wszystkim rodzime szwalnie. Tanie produkty z Chin, Indii czy Indonezji dokończą dzieła uzależniania europejskich i północnoamerykańskich gospodarek od producentów azjatyckich. I zdeklasują gospodarki starego świata, kończąc trwającą do niemal dekady wojnę gospodarczą pomiędzy Wschodem a Zachodem.

Niemałą rolę odgrywają w tym procesie organizacje ekologiczne zawsze bliskie partiom politycznym, które deklarują się jako partie zielonych lub socjalistyczne i jednoznacznie popierające rozpad obecnego świata i wprowadzenie nowego porządku. Porządku, w którym rodzina będzie coraz słabsza, za to rola państwa coraz silniejsza i bezwzględna. Nie bez powodu program organizacji C40 nosi nazwę „New Green Deal”, nawiązując do niegdysiejszego hasła organizacji masońskich domagających się nowego światowego porządku („New World Order”), w którym to państwo wybiera obywatelom to, co zdaniem administracji jest dla nich najlepsze, zaś rodzina ma drugo-, a nawet trzeciorzędne znaczenie.

Mięso nie dla każdego

Wprowadzenie nowych zasad nie oznacza, że będą one obowiązywać wszystkich bez wyjątku. Podobnie jak w powieściach George’a Orwella czy Aldousa Huxleya bogaci nie będą musieli się o nic martwić. Dla nich mięsa nie zabraknie, podobnie jak nie zabraknie szytych na zamówienia ubrań czy odrzutowców gotowych za odpowiednią cenę zabrać ich nawet na drugi koniec świata.

Tekst pochodzi z 9 (1779) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane