Narcyz. Można być pod urokiem jego pozornej nieśmiałości, iluzorycznej wrażliwości lub złudnej refleksyjności

Miły, uprzejmy, serdeczny, nawet nieśmiały. „Taki niedzisiejszy” – myślisz i wpadasz prosto w pułapkę… ukrytego narcyza.
Można być pod urokiem pozornej wrażliwości narcyza Narcyz. Można być pod urokiem jego pozornej nieśmiałości, iluzorycznej wrażliwości lub złudnej refleksyjności
Można być pod urokiem pozornej wrażliwości narcyza / fot. pixabay.com

Narcystyczne zaburzenie osobowości (NPD) to według psychiatrów plaga dzisiejszych czasów. O ile świadomość istnienia tzw. narcyza „wielkościowego”, czyli klasyka w świecie narcyzów, jest coraz powszechniejsza, o tyle narcyzm ukryty to stosunkowo nowe odkrycie psychologii, opisane „zaledwie” dwadzieścia kilka lat temu.

Wilk w owczej skórze

„Ludzie pytani o to, z kim kojarzy im się słowo «narcyz», zwykle wspominają kogoś ze znajomych, kto zalewa media społecznościowe falą selfie i autopromocji, przesadnie dba o swój wygląd lub bardziej pręży mięśnie przed lustrem na sali treningowej, niż sam ćwiczy. Wiążą je z kimś zapatrzonym w siebie i głodnym podziwu. Ale to mylące uproszczenie. «Narcyzm» jest pojęciem niejednorodnym, a ludzie o takim stylu osobowości różnią się między sobą. Można spotkać jednostkę narcystyczną i być pod urokiem jej pozornej nieśmiałości, iluzorycznej wrażliwości lub złudnej refleksyjności. I nie przypuszczać nawet, że ma się do czynienia z narcyzem. Miłosny związek z narcyzem zaś jest wyniszczający i potencjalnie niebezpieczny” – pisze we wstępie do książki „Kolekcjoner krzywd. Ukryty narcyzm a miłość i seksualność” psycholog i psychoterapeuta Katarzyna Lorecka.

– Mój partner ujął mnie właśnie swoją nieśmiałością i delikatnością – wspomina w rozmowie ze mną 52-letnia Joanna, ofiara narcyza. – Byłam świeżo po trudnym rozwodzie z mężczyzną, który zostawił mnie dla innej kobiety, moje poczucie własnej wartości osiągnęło wówczas wartości ujemne, także nowy związek był ostatnią rzeczą, jaką mogłabym rozważać – podkreśla. Co sprawiło, że zmieniła zdanie? – Znaliśmy się z pracy, ale do momentu mojego rozwodu Mirek był dla mnie zwykłym kolegą. Lubiłam go, ale nigdy nie przykuwał mojej uwagi jako mężczyzna. Myślałam zresztą, że on traktuje mnie podobnie. Po rozstaniu z mężem zaczął jednak okazywać mi bardzo wiele zrozumienia i empatii, zwierzał się ze swoich przeżyć z poprzednią partnerką i podkreślał, że podobnie jak ja ma dość związków i w ogóle klimatów damsko-męskich. Chyba to właśnie sprawiło, że poczułam się bezpiecznie i „swojsko” – opowiada kobieta. – Mirek nie narzucał się, co jakiś czas proponował kawę, ale nigdy nie próbował przekraczać granic koleżeństwa. Podobało mi się to. Pomyślałam: „Przedwojenny dżentelmen”. I choć nie był w moim typie, z czasem zaczęłam się do niego przywiązywać – relacjonuje. Kiedy bańka prysła? – Jak tylko się do mnie wprowadził. To ja de facto zainicjowałam nasz związek, miałam wrażenie, że Mirek nigdy się na to nie odważy, że nie pozwoli mu na to jego delikatność i brak pewności siebie. Tym bardziej byłam zatem zdumiona jego niesamowitą przemianą. Kiedy tylko zamieszkaliśmy razem, z cudownej i uwielbianej „księżniczki” niemal z dnia na dzień zostałam zdegradowana do roli kucharki i sprzątaczki. Na początku myślałam, że być może Mirek przenosi na nasz związek wzorce wyniesione ze swojej poprzedniej relacji i zdecydowałam się porozmawiać z nim szczerze na temat podziału obowiązków. Spotkało się to z wybuchem ogromnej agresji, do tego stopnia, że zaczęłam się go bać. Nie wiedząc, co mam robić, próbowałam działać „po dobroci”. Gotowałam jego ulubione dania, prałam jego ubrania, sprzątałam dom. Wymagania jednak rosły, a dobre chwile zdarzały się coraz rzadziej. Jeśli z jego ust padały komplementy, były one dość dziwne, jakby „podwójne”, zarazem miłe i deprecjonujące, w rodzaju: „ładnie ci w tej sukience, nie widać w niej, że przytyłaś”. Próbowałam rozmawiać na ten temat z Mirkiem, on jednak kwitował moje wątpliwości wypowiedziami w rodzaju: „jesteś przewrażliwiona” bądź: „nie znasz się na żartach”. Z czasem zaczął mnie izolować od otoczenia i kontrolować. Nie podobali mu się moi znajomi, denerwowały go moje dzieci i inni członkowie mojej rodziny. Demonstrował to jednak nie otwartą agresją – ta była zarezerwowana dla mnie i odbywała się bez świadków – ale wytwarzaniem trudnej do zniesienia atmosfery. Kiedy nie był zadowolony, po prostu przestawał się odzywać w towarzystwie, siedząc w kącie z naburmuszoną miną, co oczywiście skłaniało naszych gości do szybszego pożegnania się z nami. Nie mogłam mieć praktycznie żadnych znajomych, nie lubił moich wyjść z koleżankami, sam jednak często udawał się na „męskie wieczory”, z których wracał pijany nad ranem. Nic z tego nie rozumiałam, tęskniłam za moim „dawnym Mirkiem” i usilnie próbowałam go odzyskać. Niestety, bezskutecznie – opowiada Joanna.

Trzy fazy relacji

Dynamika relacji z narcyzem – zarówno „wielkościowym”, jak i ukrytym opiera się na cyklu idealizacji, – dewaluacji – odrzucenia, przy czym fazy te mogą się mieszać i występować w wielokrotnie powtarzanych sekwencjach. Idealizacja służy pozyskaniu „obiektu” zasilającego narcystyczne ego łowcy. Magdalena Socha, autorka podcastów poświęconych narcyzmowi, tłumaczy poszukiwanie przez narcyza romantycznej relacji jako chęć znalezienia „stacji paliw”. „Oczywiście, że woli paliwo najlepszej jakości, ale jeśli chwilowo go na nie nie stać, zadowoli się dowolnym” – wyjaśnia. Narcyz jest w stanie funkcjonować bez czyjejś stałej uwagi, podziwu, sprawowania nad kimś kontroli. Metodą „łowienia” nowego źródła podaży energii, czyli drugiego człowieka, jest najczęściej tzw. love bombing, czyli bombardowanie miłością. Zamiast stopniowego poznawania się nawzajem, narcyz ponad miarę komplementuje swoją wybrankę, nierzadko szafując słowami takimi jak: „nigdy, zawsze, kosmos, przeznaczenie, ty jedyna, wielka miłość, Bóg”. Przyszła ofiara słyszy pod swoim adresem tyle komplementów, jest otoczona tak niezwykłą (i zazwyczaj całodobową, połączoną z „monitoringiem”) adoracją, że zaczyna się od tego stanu uzależniać. I o to dokładnie chodzi.

Ukryty narcyz rzadziej oczarowuje przyszłą partnerkę wprost, iluzja „wyjątkowego połączenia dusz” opiera się tu częściej na niezwykłej empatii, deklarowanej wspólnocie wartości i zainteresowań (które po zdobyciu partnerki okazują się iluzją). Z chwilą pozyskania zaufania i uczucia, partnerka (lub partner, ponieważ zaburzenie narcystyczne dotyczy obojga płci) zaczyna być dewaluowana, ponieważ okazuje się jednak nie tak idealna, jak nierealistycznie marzył o tym narcyz. Zaczyna się etap „modelowania” ofiary według własnych oczekiwań, stała kontrola, wybuchy zazdrości i krytyka przeplatana powrotami do „bombardowania miłością” – po to, aby partner/ka nie połapał/a się zbyt szybko, że żyje w związku opartym na przemocy emocjonalnej.

Ostatni etap, porzucenie na rzecz kolejnego, świeżego „źródła” narcystycznej podaży, następuje na ogół wtedy, kiedy partner/ka jest już tak wyeksploatowany emocjonalnie i fizycznie, że związek ten przestaje być dla narcyza satysfakcjonujący. Narcyz porzuca i zdradza bez skrupułów, obwiniając za własne czyny partnera lub partnerkę i nie czując wyrzutów sumienia. Nawet wówczas jednak ofierze trudno jest odejść od oprawcy z uwagi na uzależniający charakter nawiązanej z narcyzem traumatycznej więzi. Siła uzależnienia i mechanizm jego powstawania przypomina nałóg hazardu opierający się na tzw. nieregularnych wzmocnieniach – w „ruletce”, w którą „gramy” z narcyzem, nie przegrywamy za każdym razem, ale PRAWIE za każdym.

„«Efekt bratnich dusz» skłania do ciągłych starań o to, żeby spełnić kolejne oczekiwania narcyza i okazać się tą wyjątkową osobą w jego życiu, która pokona stawiane poprzeczki – dzięki temu przywróci się w miejsce prześladowcy swoją bratnią duszę” – tłumaczy Katarzyna Lorecka. Jest to „mission impossible”, ponieważ dynamika relacji z ofiarą powielana w kolejnych związkach narcyza wynika z jego podświadomych konfliktów wewnętrznych mających swoje źródło we wczesnym dzieciństwie. Zdaniem psychiatrów zaburzenie to jest nieuleczalne, a sam narcyz rzadko wyraża chęć podjęcia pracy nad sobą i jeśli podejmuje terapię, to po to, aby coś w ten sposób uzyskać, nie zaś po to, aby włożyć realny wysiłek w przemianę duchową czy emocjonalną.

Leczenie ofiar przemocy narcystycznej (na ogół małżonków, życiowych partnerów i dzieci, ale czasem także rodziców) jest długie i skomplikowane, ale możliwe i przynoszące często spektakularne efekty. Opiera się na zrozumieniu dynamiki toksycznej relacji i powodów, dla których było się skłonnym w niej uczestniczyć. „Te wyjątkowo trudne życiowe wydarzenia, z których wynosimy nową wzmacniającą mądrość, nie są niepotrzebną stratą czasu, pomyłką czy porażką, lecz stają się życiową lekcją, trwającą dokładnie tyle, ile mogła potrwać, żeby móc się z niej czegoś potrzebnego nauczyć” – pisze Katarzyna Lorecka.

Tekst pochodzi z 10 (1780) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Prezydent Karol Nawrocki podjął decyzję ws. Marszu Niepodległości z ostatniej chwili
Prezydent Karol Nawrocki podjął decyzję ws. Marszu Niepodległości

Karol Nawrocki zapowiedział, że weźmie udział w tegorocznym Marszu Niepodległości w Warszawie. "W ubiegłych latach uczestniczyłem w nim jako prezes IPN, a tym roku pierwszy raz wezmę udział w jego obchodach jako prezydent" – napisał w artykule dla portalu "Wszystko co najważniejsze".

Fala dezinformacji po wecie prezydenta ws. Parku Doliny Dolnej Odry. Ważna analiza z ostatniej chwili
"Fala dezinformacji po wecie prezydenta ws. Parku Doliny Dolnej Odry". Ważna analiza

Prezydent Karol Nawrocki zawetował w piątek ustawę ws. utworzenia Parku Narodowego Doliny Dolnej Odry. "Rozpoczęła się fala dezinformacji w sprawie Parku Doliny Dolnej Odry" – pisze na platformie X szef Gabinetu Prezydenta RP Paweł Szefernaker i publikuje analizę.

Orban ogłasza sukces po spotkaniu z Trumpem. Węgry zwolnione z sankcji z ostatniej chwili
Orban ogłasza sukces po spotkaniu z Trumpem. Węgry zwolnione z sankcji

Premier Węgier Viktor Orban poinformował w piątek, że jego kraj został wyłączony z sankcji, które Stany Zjednoczone nałożyły na Rosję w związku z jej inwazją na Ukrainę. Szef węgierskiego rządu rozmawiał na ten temat w Waszyngtonie z prezydentem USA Donaldem Trumpem.

Posłowie Razem wyciągnęli karty w trakcie głosowania ws. Ziobry z ostatniej chwili
Posłowie Razem wyciągnęli karty w trakcie głosowania ws. Ziobry

Posłowie Razem nie wzięli udziału w głosowaniu o zatrzymanie i aresztowanie Zbigniewa Ziobry. W rozmowie z polsatnews.pl poseł Partii Razem Maciej Konieczny wytłumaczył tę decyzję.

PKO BP wydał ważny komunikat z ostatniej chwili
PKO BP wydał ważny komunikat

Uważaj na fałszywe e-maile o temacie: "Potwierdzenie operacji iPKO biznes" – apeluje PKO BP.

Zdegradować Rokossowskiego tylko u nas
Zdegradować Rokossowskiego

7 listopada 1949 r., na podstawie porozumienia między komunistycznym rządem nad Wisłą, a zwierzchnimi dla niego władzami w Moskwie, sowiecki generał Konstantin Rokossowskij został marszałkiem Polski i ministrem obrony narodowej. Sowietyzacja polskiej armii przyspieszyła.

Współodkrywca struktury DNA James Watson nie żyje z ostatniej chwili
Współodkrywca struktury DNA James Watson nie żyje

W wieku 97 lat zmarł James D. Watson, amerykański biolog, laureat Nagrody Nobla za odkrycie struktury DNA - poinformował w piątek „New York Times”. To jeden z najważniejszych naukowców XX wieku - napisał dziennik.

Prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu Zbigniewowi Ziobro zarzutów. Byłego ministra ma zatrzymać ABW z ostatniej chwili
Prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu Zbigniewowi Ziobro zarzutów. Byłego ministra ma zatrzymać ABW

Prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu posłowi PiS i byłemu szefowi MS Zbigniewowi Ziobrze zarzutów popełnienia 26 przestępstw oraz postanowienie o jego zatrzymaniu i przymusowym doprowadzeniu do siedziby Prokuratury Krajowej.

Minister energii USA o szczycie klimatycznym COP30: To jest mistyfikacja z ostatniej chwili
Minister energii USA o szczycie klimatycznym COP30: To jest mistyfikacja

Minister energii USA Chris Wright skrytykował w piątek szczyt klimatyczny COP30. Ocenił, że jest on szkodliwy i chybiony, oraz nazwał go mistyfikacją - podała agencja AP. Po raz pierwszy na konferencji nie będzie wysokiego rangą przedstawiciela amerykańskich władz.

Tȟašúŋke Witkó: Napuszony galijski kogut kontra sytuacja realna tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Napuszony galijski kogut kontra sytuacja realna

Od gorączkowej, ogłoszonej w sposób tryumfalno-napuszony propozycji wysłania międzynarodowych sił rozjemczych na Ukrainę, po groźbę militarnego ataku Rosji na któreś – a w skrajnych przypadkach, być może nawet na kilka jednocześnie – państw NATO i to wszystko raptem w nieco ponad pół roku

REKLAMA

Narcyz. Można być pod urokiem jego pozornej nieśmiałości, iluzorycznej wrażliwości lub złudnej refleksyjności

Miły, uprzejmy, serdeczny, nawet nieśmiały. „Taki niedzisiejszy” – myślisz i wpadasz prosto w pułapkę… ukrytego narcyza.
Można być pod urokiem pozornej wrażliwości narcyza Narcyz. Można być pod urokiem jego pozornej nieśmiałości, iluzorycznej wrażliwości lub złudnej refleksyjności
Można być pod urokiem pozornej wrażliwości narcyza / fot. pixabay.com

Narcystyczne zaburzenie osobowości (NPD) to według psychiatrów plaga dzisiejszych czasów. O ile świadomość istnienia tzw. narcyza „wielkościowego”, czyli klasyka w świecie narcyzów, jest coraz powszechniejsza, o tyle narcyzm ukryty to stosunkowo nowe odkrycie psychologii, opisane „zaledwie” dwadzieścia kilka lat temu.

Wilk w owczej skórze

„Ludzie pytani o to, z kim kojarzy im się słowo «narcyz», zwykle wspominają kogoś ze znajomych, kto zalewa media społecznościowe falą selfie i autopromocji, przesadnie dba o swój wygląd lub bardziej pręży mięśnie przed lustrem na sali treningowej, niż sam ćwiczy. Wiążą je z kimś zapatrzonym w siebie i głodnym podziwu. Ale to mylące uproszczenie. «Narcyzm» jest pojęciem niejednorodnym, a ludzie o takim stylu osobowości różnią się między sobą. Można spotkać jednostkę narcystyczną i być pod urokiem jej pozornej nieśmiałości, iluzorycznej wrażliwości lub złudnej refleksyjności. I nie przypuszczać nawet, że ma się do czynienia z narcyzem. Miłosny związek z narcyzem zaś jest wyniszczający i potencjalnie niebezpieczny” – pisze we wstępie do książki „Kolekcjoner krzywd. Ukryty narcyzm a miłość i seksualność” psycholog i psychoterapeuta Katarzyna Lorecka.

– Mój partner ujął mnie właśnie swoją nieśmiałością i delikatnością – wspomina w rozmowie ze mną 52-letnia Joanna, ofiara narcyza. – Byłam świeżo po trudnym rozwodzie z mężczyzną, który zostawił mnie dla innej kobiety, moje poczucie własnej wartości osiągnęło wówczas wartości ujemne, także nowy związek był ostatnią rzeczą, jaką mogłabym rozważać – podkreśla. Co sprawiło, że zmieniła zdanie? – Znaliśmy się z pracy, ale do momentu mojego rozwodu Mirek był dla mnie zwykłym kolegą. Lubiłam go, ale nigdy nie przykuwał mojej uwagi jako mężczyzna. Myślałam zresztą, że on traktuje mnie podobnie. Po rozstaniu z mężem zaczął jednak okazywać mi bardzo wiele zrozumienia i empatii, zwierzał się ze swoich przeżyć z poprzednią partnerką i podkreślał, że podobnie jak ja ma dość związków i w ogóle klimatów damsko-męskich. Chyba to właśnie sprawiło, że poczułam się bezpiecznie i „swojsko” – opowiada kobieta. – Mirek nie narzucał się, co jakiś czas proponował kawę, ale nigdy nie próbował przekraczać granic koleżeństwa. Podobało mi się to. Pomyślałam: „Przedwojenny dżentelmen”. I choć nie był w moim typie, z czasem zaczęłam się do niego przywiązywać – relacjonuje. Kiedy bańka prysła? – Jak tylko się do mnie wprowadził. To ja de facto zainicjowałam nasz związek, miałam wrażenie, że Mirek nigdy się na to nie odważy, że nie pozwoli mu na to jego delikatność i brak pewności siebie. Tym bardziej byłam zatem zdumiona jego niesamowitą przemianą. Kiedy tylko zamieszkaliśmy razem, z cudownej i uwielbianej „księżniczki” niemal z dnia na dzień zostałam zdegradowana do roli kucharki i sprzątaczki. Na początku myślałam, że być może Mirek przenosi na nasz związek wzorce wyniesione ze swojej poprzedniej relacji i zdecydowałam się porozmawiać z nim szczerze na temat podziału obowiązków. Spotkało się to z wybuchem ogromnej agresji, do tego stopnia, że zaczęłam się go bać. Nie wiedząc, co mam robić, próbowałam działać „po dobroci”. Gotowałam jego ulubione dania, prałam jego ubrania, sprzątałam dom. Wymagania jednak rosły, a dobre chwile zdarzały się coraz rzadziej. Jeśli z jego ust padały komplementy, były one dość dziwne, jakby „podwójne”, zarazem miłe i deprecjonujące, w rodzaju: „ładnie ci w tej sukience, nie widać w niej, że przytyłaś”. Próbowałam rozmawiać na ten temat z Mirkiem, on jednak kwitował moje wątpliwości wypowiedziami w rodzaju: „jesteś przewrażliwiona” bądź: „nie znasz się na żartach”. Z czasem zaczął mnie izolować od otoczenia i kontrolować. Nie podobali mu się moi znajomi, denerwowały go moje dzieci i inni członkowie mojej rodziny. Demonstrował to jednak nie otwartą agresją – ta była zarezerwowana dla mnie i odbywała się bez świadków – ale wytwarzaniem trudnej do zniesienia atmosfery. Kiedy nie był zadowolony, po prostu przestawał się odzywać w towarzystwie, siedząc w kącie z naburmuszoną miną, co oczywiście skłaniało naszych gości do szybszego pożegnania się z nami. Nie mogłam mieć praktycznie żadnych znajomych, nie lubił moich wyjść z koleżankami, sam jednak często udawał się na „męskie wieczory”, z których wracał pijany nad ranem. Nic z tego nie rozumiałam, tęskniłam za moim „dawnym Mirkiem” i usilnie próbowałam go odzyskać. Niestety, bezskutecznie – opowiada Joanna.

Trzy fazy relacji

Dynamika relacji z narcyzem – zarówno „wielkościowym”, jak i ukrytym opiera się na cyklu idealizacji, – dewaluacji – odrzucenia, przy czym fazy te mogą się mieszać i występować w wielokrotnie powtarzanych sekwencjach. Idealizacja służy pozyskaniu „obiektu” zasilającego narcystyczne ego łowcy. Magdalena Socha, autorka podcastów poświęconych narcyzmowi, tłumaczy poszukiwanie przez narcyza romantycznej relacji jako chęć znalezienia „stacji paliw”. „Oczywiście, że woli paliwo najlepszej jakości, ale jeśli chwilowo go na nie nie stać, zadowoli się dowolnym” – wyjaśnia. Narcyz jest w stanie funkcjonować bez czyjejś stałej uwagi, podziwu, sprawowania nad kimś kontroli. Metodą „łowienia” nowego źródła podaży energii, czyli drugiego człowieka, jest najczęściej tzw. love bombing, czyli bombardowanie miłością. Zamiast stopniowego poznawania się nawzajem, narcyz ponad miarę komplementuje swoją wybrankę, nierzadko szafując słowami takimi jak: „nigdy, zawsze, kosmos, przeznaczenie, ty jedyna, wielka miłość, Bóg”. Przyszła ofiara słyszy pod swoim adresem tyle komplementów, jest otoczona tak niezwykłą (i zazwyczaj całodobową, połączoną z „monitoringiem”) adoracją, że zaczyna się od tego stanu uzależniać. I o to dokładnie chodzi.

Ukryty narcyz rzadziej oczarowuje przyszłą partnerkę wprost, iluzja „wyjątkowego połączenia dusz” opiera się tu częściej na niezwykłej empatii, deklarowanej wspólnocie wartości i zainteresowań (które po zdobyciu partnerki okazują się iluzją). Z chwilą pozyskania zaufania i uczucia, partnerka (lub partner, ponieważ zaburzenie narcystyczne dotyczy obojga płci) zaczyna być dewaluowana, ponieważ okazuje się jednak nie tak idealna, jak nierealistycznie marzył o tym narcyz. Zaczyna się etap „modelowania” ofiary według własnych oczekiwań, stała kontrola, wybuchy zazdrości i krytyka przeplatana powrotami do „bombardowania miłością” – po to, aby partner/ka nie połapał/a się zbyt szybko, że żyje w związku opartym na przemocy emocjonalnej.

Ostatni etap, porzucenie na rzecz kolejnego, świeżego „źródła” narcystycznej podaży, następuje na ogół wtedy, kiedy partner/ka jest już tak wyeksploatowany emocjonalnie i fizycznie, że związek ten przestaje być dla narcyza satysfakcjonujący. Narcyz porzuca i zdradza bez skrupułów, obwiniając za własne czyny partnera lub partnerkę i nie czując wyrzutów sumienia. Nawet wówczas jednak ofierze trudno jest odejść od oprawcy z uwagi na uzależniający charakter nawiązanej z narcyzem traumatycznej więzi. Siła uzależnienia i mechanizm jego powstawania przypomina nałóg hazardu opierający się na tzw. nieregularnych wzmocnieniach – w „ruletce”, w którą „gramy” z narcyzem, nie przegrywamy za każdym razem, ale PRAWIE za każdym.

„«Efekt bratnich dusz» skłania do ciągłych starań o to, żeby spełnić kolejne oczekiwania narcyza i okazać się tą wyjątkową osobą w jego życiu, która pokona stawiane poprzeczki – dzięki temu przywróci się w miejsce prześladowcy swoją bratnią duszę” – tłumaczy Katarzyna Lorecka. Jest to „mission impossible”, ponieważ dynamika relacji z ofiarą powielana w kolejnych związkach narcyza wynika z jego podświadomych konfliktów wewnętrznych mających swoje źródło we wczesnym dzieciństwie. Zdaniem psychiatrów zaburzenie to jest nieuleczalne, a sam narcyz rzadko wyraża chęć podjęcia pracy nad sobą i jeśli podejmuje terapię, to po to, aby coś w ten sposób uzyskać, nie zaś po to, aby włożyć realny wysiłek w przemianę duchową czy emocjonalną.

Leczenie ofiar przemocy narcystycznej (na ogół małżonków, życiowych partnerów i dzieci, ale czasem także rodziców) jest długie i skomplikowane, ale możliwe i przynoszące często spektakularne efekty. Opiera się na zrozumieniu dynamiki toksycznej relacji i powodów, dla których było się skłonnym w niej uczestniczyć. „Te wyjątkowo trudne życiowe wydarzenia, z których wynosimy nową wzmacniającą mądrość, nie są niepotrzebną stratą czasu, pomyłką czy porażką, lecz stają się życiową lekcją, trwającą dokładnie tyle, ile mogła potrwać, żeby móc się z niej czegoś potrzebnego nauczyć” – pisze Katarzyna Lorecka.

Tekst pochodzi z 10 (1780) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe