M. Ossowski, red. nacz. „TS”: Na naszych oczach dokonuje się proces derusyfikacji ukraińskiego prawosławia
To papież Polak używał określenia „dwa płuca chrześcijaństwa” do opisania współistnienia katolicyzmu i prawosławia. Mało kto tak jak Polacy, a szczególnie Polacy mieszkający na Wschodzie, zarówno ze względu na historię, jak i sąsiedztwo z prawosławnymi rodakami, rozumie pokrewieństwo obydwu „płuc”, ale też znaczenie prawosławia dla głębi mistycyzmu chrześcijaństwa. Jednocześnie przez prawosławie przebiega dziś jeden z „frontów” wojny wstrząsającej dotychczasowym porządkiem. Od lat, właściwie to nawet od setek lat, Kreml usiłował zdominować prawosławie i używać go do prowadzenia polityki zagranicznej. Temu w ostatnich latach służyły wielkorosyjskie, Duginowskie idee „Trzeciego Rzymu”, w ramach których Moskwa uzurpowała sobie prawo do spuścizny po bizantyjskim Konstantynopolu, co miało jej rzekomo przyznawać prawo do wpływu na Cerkwie prawosławne w innych krajach i zwierzchność nad wiernymi.
Dziś, kiedy cały świat widzi konsekwencje „implementacji” idei „Trzeciego Rzymu” w praktyce, podczas brutalnej rosyjskiej inwazji na Ukrainę, gorąco wspieranej przez patriarchę Cyryla – ta dominacja ulega pogłębiającemu się osłabieniu, żeby nie powiedzieć katastrofie. Najważniejszy front tego sporu, tak jak i realnej wojny, przebiega dziś na Ukrainie, gdzie dotychczasowa wielość Kościołów prawosławnych ulega dekompozycji wobec utraty zaufania ukraińskich wiernych do Cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego, indukuje proces derusyfikacji ukraińskiego prawosławia. Jednak fundamentalnie ważne jest również to, co dzieje się w Rumunii, w Grecji czy wokół patriarchy Bartłomieja. Również w Polsce. Ta układanka więc, tym bardziej że zmieniająca się szybko na naszych oczach, jest o wiele bardziej skomplikowana.