SPOKO, TO TYLKO FALSTART...

SPOKO, TO TYLKO FALSTART...

Skąd my to znamy? Ano stąd, że falstarty w debiutach selekcjonerów polskiej reprezentacji zdarzały się w przeszłości. Choćby Jerzy Engel– i klęska z Hiszpanią 0-3 w Kartagenie- na szczęście w meczu towarzyskim. Zostawmy jednak trenerów polskich, bo same tylko ich nazwiska w 102-letniej historii PZPN wypełniłyby cały ten felieton. Skupmy się tylko na dwóch ostatnich trenerach zagranicznych, którzy prowadzili Biało-Czerwonych. I tak Holender Leo Beenhakker zanim nas wprowadził na „International Level”, jak to określał po angielsku z silnym niderlandzkim akcentem, dostał baty najpierw w meczu towarzyskim z Danią na wyjeździe 0-2, po czym w eliminacjach – też, jak Santos, Mistrzostw Europy- i to u nas, bo w Bydgoszczy (w której zresztą piszę te słowa, oczekując na start legendarnego żużlowego Kryterium Asów, które trzeci rok z rzędu odbywa się pod moim Patronatem Honorowym) znokautowała go przeciętna piłkarsko Finlandia (1-3). W tym meczu przegrywaliśmy już 0-3, po dwóch bramkach jedynego piłkarza „Suomi” docenianego przez zagranicę czyli Jari Litmanena, a honorowego gola w ostatniej minucie, niemal jak Damian Szymański w Pradze, strzelił Łukasz Garguła. Charakterystyczne, że Beenhakker wygrał dopiero czwarty mecz z reprezentacją Polski, a po pierwszych dwóch eliminacyjnych do ME – i to obu u siebie – miał raptem jeden punkcik i sypały się na niego gromy.

 

Rodak Santosa, Paulo Sousa w debiucie, też na wyjeździe i też jak pan Fernando stracił 3 gole, remisując z Węgrami 3-3. Skądinąd ciekawostka, mecz ten odbył się równo 2 lata i 1 dzień przed praskim blamażem w ostatni piątek. Gdy potem w eliminacjach mistrzostw świata Polska Sousy wygrała u siebie ze słabiutką Andorą tylko 3-0 w sytuacji, gdy o przejściu do baraży mogła decydować różnica bramek – na Portugalczyka i jego drużynę wylano kubły pomyj. Potem jeszcze przegraliśmy, choć po niezłym meczu z Anglią na wyjeździe 1-2, a odrodzenie przyszło, uwaga, z Albanią (4-1), co w oczywisty sposób skłania do snucia analogii przed poniedziałkowym meczem – też ,jak wtedy, na Stadionie Narodowym.

 

Jak widać początki obu cudzoziemskich trenerów naszej kadry - Holendra przed 17 laty, a Portugalczyka przed 2 były kiepskie. A w przypadku Beenhakkera – fatalne. A jednak gość z Rotterdamu jako pierwszy w historii wprowadził nas do finałów ME, a gość z portugalskiego Viseu (tam się urodził) doprowadził nas do baraży Mundialu w Katarze, choć potem haniebnie uciekł do Brazylii.

 

Po co o tym wszystkim piszę? Przestrzegając przed wbijaniem w ziemię kolejnego Portugalczyka – Santosa. Mecz z niedocenianą, groźną dla faworytów Albanią, której sporo piłkarzy gra w zachodnich klubach musi być „przełamaniem się” tej drużyny. Doprawdy nie ferujmy wyroków skazujących przedwcześnie!

 

*tekst ukazał się w „Polska Times” (27.03.2023)


 

POLECANE
Samochód ambasady rosyjskiej dachował na Wisłostradzie Wiadomości
Samochód ambasady rosyjskiej dachował na Wisłostradzie

W sobotni wieczór w Warszawie doszło do groźnie wyglądającego zdarzenia drogowego z udziałem samochodu należącego do ambasady Federacji Rosyjskiej. Jedna osoba została przewieziona do szpitala, a ruch na Wisłostradzie został całkowicie wstrzymany w obu kierunkach.

XV Kongres Polska Wielki Projekt. Dzień 2 [NA ŻYWO] Wiadomości
XV Kongres Polska Wielki Projekt. Dzień 2 [NA ŻYWO]

W warszawskim Centrum Olimpijskim trwa XV Kongres Polska Wielki Projekt. Zapraszamy do śledzenia relacji wideo na żywo.

Kanclerz Niemiec oskarżony o rasizm po wypowiedzi o „krajobrazie miejskim” Wiadomości
Kanclerz Niemiec oskarżony o rasizm po wypowiedzi o „krajobrazie miejskim”

Uwaga kanclerza Niemiec Friedricha Merza o „problemie w krajobrazie miejskim” wywołała burzę polityczną i oskarżenia o rasizm. Choć kanclerz próbował później łagodzić ton, jego słowa zostały uznane przez wielu za wykluczające wobec osób pochodzenia migranckiego.

Putin powiedział Trumpowi, czego żąda w zamian za pokój z ostatniej chwili
Putin powiedział Trumpowi, czego żąda w zamian za pokój

Przywódca Rosji Władimir Putin w czwartkowej rozmowie z prezydentem USA Donaldem Trumpem zażądał, by Ukraina przekazała Rosji pełną kontrolę nad obwodem donieckim w Donbasie - napisał dziennik „Washington Post”. Miałby to być warunek zakończenia wojny.

Silesius 2025 rozdany. Najlepsi poeci roku nagrodzeni we Wrocławiu z ostatniej chwili
Silesius 2025 rozdany. Najlepsi poeci roku nagrodzeni we Wrocławiu

Kacper Bartczak za całokształt twórczości, Marcin Czerkasow za książkę roku, Dominika Parszewska w kategorii debiut roku - to tegoroczni laureaci Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius.

Nie żyje uczestniczka popularnego programu TVN Wiadomości
Nie żyje uczestniczka popularnego programu TVN

Nie żyje Justyna Kurowska, która zwyciężyła w pierwszej edycji programu „Kawaler do wzięcia”. Show było emitowane w 2003 roku przez TVN. Informacja o śmierci kobiety pojawiła się 18 października 2025 roku.

Po latach znów na ekranie. Kultowa produkcja powraca Wiadomości
Po latach znów na ekranie. Kultowa produkcja powraca

W serwisie SkyShowtime zadebiutował nowy polski serial oryginalny „Glina. Nowy rozdział”, kontynuacja kultowej produkcji kryminalnej sprzed lat. 

Planetoida nazwana na cześć polskiego miasta Wiadomości
Planetoida nazwana na cześć polskiego miasta

Miasto Chorzów ma od teraz swoją nazwę w kosmosie. Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU) zatwierdziła nazwę „Chorzów” dla planetoidy o numerze 535266, odkrytej przez polskich astronomów Michała Kusiaka i Michała Żołnowskiego.

Komunikat dla mieszkańców Sosnowca Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców Sosnowca

W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym im. św. Barbary w Sosnowcu ruszył nowy program leczenia ciężkiej osteoporozy pomenopauzalnej. Terapia biologiczna, finansowana przez NFZ, ma szansę znacząco zmniejszyć ryzyko złamań u pacjentek w wieku powyżej 60 lat.

Berlin w kryzysie. Miasto tonie w śmieciach i długach Wiadomości
Berlin w kryzysie. Miasto tonie w śmieciach i długach

Berlin, niegdyś duma Niemiec, dziś zmaga się z narastającymi problemami. Rosnące zadłużenie, przestępczość, brud i chaos sprawiają, że stolica coraz częściej staje się symbolem upadku niemieckiego modelu „różnorodności i otwartości”.

REKLAMA

SPOKO, TO TYLKO FALSTART...

SPOKO, TO TYLKO FALSTART...

Skąd my to znamy? Ano stąd, że falstarty w debiutach selekcjonerów polskiej reprezentacji zdarzały się w przeszłości. Choćby Jerzy Engel– i klęska z Hiszpanią 0-3 w Kartagenie- na szczęście w meczu towarzyskim. Zostawmy jednak trenerów polskich, bo same tylko ich nazwiska w 102-letniej historii PZPN wypełniłyby cały ten felieton. Skupmy się tylko na dwóch ostatnich trenerach zagranicznych, którzy prowadzili Biało-Czerwonych. I tak Holender Leo Beenhakker zanim nas wprowadził na „International Level”, jak to określał po angielsku z silnym niderlandzkim akcentem, dostał baty najpierw w meczu towarzyskim z Danią na wyjeździe 0-2, po czym w eliminacjach – też, jak Santos, Mistrzostw Europy- i to u nas, bo w Bydgoszczy (w której zresztą piszę te słowa, oczekując na start legendarnego żużlowego Kryterium Asów, które trzeci rok z rzędu odbywa się pod moim Patronatem Honorowym) znokautowała go przeciętna piłkarsko Finlandia (1-3). W tym meczu przegrywaliśmy już 0-3, po dwóch bramkach jedynego piłkarza „Suomi” docenianego przez zagranicę czyli Jari Litmanena, a honorowego gola w ostatniej minucie, niemal jak Damian Szymański w Pradze, strzelił Łukasz Garguła. Charakterystyczne, że Beenhakker wygrał dopiero czwarty mecz z reprezentacją Polski, a po pierwszych dwóch eliminacyjnych do ME – i to obu u siebie – miał raptem jeden punkcik i sypały się na niego gromy.

 

Rodak Santosa, Paulo Sousa w debiucie, też na wyjeździe i też jak pan Fernando stracił 3 gole, remisując z Węgrami 3-3. Skądinąd ciekawostka, mecz ten odbył się równo 2 lata i 1 dzień przed praskim blamażem w ostatni piątek. Gdy potem w eliminacjach mistrzostw świata Polska Sousy wygrała u siebie ze słabiutką Andorą tylko 3-0 w sytuacji, gdy o przejściu do baraży mogła decydować różnica bramek – na Portugalczyka i jego drużynę wylano kubły pomyj. Potem jeszcze przegraliśmy, choć po niezłym meczu z Anglią na wyjeździe 1-2, a odrodzenie przyszło, uwaga, z Albanią (4-1), co w oczywisty sposób skłania do snucia analogii przed poniedziałkowym meczem – też ,jak wtedy, na Stadionie Narodowym.

 

Jak widać początki obu cudzoziemskich trenerów naszej kadry - Holendra przed 17 laty, a Portugalczyka przed 2 były kiepskie. A w przypadku Beenhakkera – fatalne. A jednak gość z Rotterdamu jako pierwszy w historii wprowadził nas do finałów ME, a gość z portugalskiego Viseu (tam się urodził) doprowadził nas do baraży Mundialu w Katarze, choć potem haniebnie uciekł do Brazylii.

 

Po co o tym wszystkim piszę? Przestrzegając przed wbijaniem w ziemię kolejnego Portugalczyka – Santosa. Mecz z niedocenianą, groźną dla faworytów Albanią, której sporo piłkarzy gra w zachodnich klubach musi być „przełamaniem się” tej drużyny. Doprawdy nie ferujmy wyroków skazujących przedwcześnie!

 

*tekst ukazał się w „Polska Times” (27.03.2023)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe