Wojciech Ilnicki, „S” KWB Turów: Jak będzie trzeba, wybierzemy się i do Berlina

– Wcześniej, gdy mieliśmy koncesję do 2026 roku, Niemcy na wszystko się zgodzili, nie mieli żadnych zastrzeżeń. Dzisiaj przy przedłużeniu koncesji do 2044 roku obudzili się i ją zaskarżają. Nagle, jak twierdzą, są u nich spowodowane pracą w kopalni Turów obsuwy ziemi. Oczywiście to pokazuje ich totalne zakłamanie – przekonuje Wojciech Ilnicki, przewodniczący NSZZ „S” w KWB Turów, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
Wojciech Ilnicki Wojciech Ilnicki, „S” KWB Turów: Jak będzie trzeba, wybierzemy się i do Berlina
Wojciech Ilnicki / fot. M. Żegliński

– Radni niemieckiej Żytawy chcą zaskarżyć decyzję o przedłużeniu do 2044 roku koncesji na wydobycie dla kopalni Turów. Czy to jest dla Pana zaskoczenie?

– To, że Niemcy zamierzają zaskarżyć Turów, nie jest zaskoczeniem. Już wcześniej dochodziły do nas sygnały ze strony niemieckiej, że tak może się zdarzyć. Z drugiej strony... znamy już na pamięć postępowanie Niemiec, więc podejmowanie takich kroków zupełnie nas nie zdziwiło.

 

"Niemcy na wszystko się zgodzili"

– Radni Żytawy mają konkretnie zastrzeżenia do tego, czy opinia środowiskowa wydana w toku przyznawania koncesji na dalszą eksploatację kopalni jest prawnie wiążąca.

– Tyle że wcześniej, gdy mieliśmy koncesję do 2026 roku, Niemcy na wszystko się zgodzili, nie mieli żadnych zastrzeżeń. Dzisiaj przy przedłużeniu koncesji do 2044 roku obudzili się i ją zaskarżają. Nagle, jak twierdzą, są u nich spowodowane pracą w kopalni Turów obsuwy ziemi. Oczywiście to pokazuje ich totalne zakłamanie. W okresie, kiedy oni władali tą polską ziemią, eksploatowali tu kopalnię głębinową, zbudowane wówczas chodniki głębinowe były właśnie między innymi nawet na terenie samej Żytawy. Wielokrotnie to już mówiliśmy, ale powtórzę jeszcze raz: proponujemy, żeby sobie zajrzeli do cesarskich lub hitlerowskich archiwów, na pewno to znajdą. Niech się przyjrzą, gdzie kopali, jak niszczyli, jak nie dbali o ten teren w tamtych czasach i wtedy będzie wszystko jasne. Najprościej zrzucić winę na Polskę i odciągać uwagę od swoich dużo bardziej szkodliwych elektrowni i kopalni w tym regionie. Przypomnę, że ich jest niewspółmiernie więcej. Niemcy odciągają również uwagę od dyskusji na temat Gazpromu i swoich konszachtów z Rosją przy Nord Stream 1 i Nord Stream 2. Za każdym razem, gdy coś niepokojącego dzieje się w Niemczech, pojawiają się próby ataku na Polskę. Jest atak na port w Świnoujściu, jest atak na kopalnię Turów, za chwileczkę na atom i na wszystko, co tylko Polacy produkują. Oczywiście drugie dno tej sprawy jest takie, że w Niemczech potrzeba ludzi do najprostszych, najmniej płatnych prac, bo oni takich ludzi nie mają. Wiedzą, że Polacy są pracowici i chcieliby, by wróciły czasy, gdy Polacy pracowali u nich za grosze. Stąd atak na kopalnię Turów.

– Czy działalność Turowa i jego rozbudowa rzeczywiście może zagrozić Żytawie?

– Rozbudowa Turowa idzie w zupełnie innym kierunku niż Żytawa. Poza tym trudno, żeby kopalnia oddziaływała na Żytawę, skoro dzieli nas rzeka Nysa. Turów zresztą ją raczej oczyszcza, bo przypomnę, że wpuszczamy duże ilości oczyszczonej wody do tej rzeki.

Niemcy i cała Unia Europejska są bardzo wymagający w tym zakresie i bardzo takich rzeczy, także w Polsce, pilnują i wykonują odpowiednie badania. My także prowadzimy częste kontrole oddziaływań i w tym zakresie przez ostatnie lata żadnych uwag nie otrzymywaliśmy.

Teraz nagle odzywają się ludzie, którzy – co trzeba podkreślić – nie mają zielonego pojęcia na temat specyfiki naszej kopalni, bo to są radni miasta Żytawy. Oni, atakując Polskę, szukają po prostu poklasku. Zresztą ten atak być może jest w jakiś sposób sterowany z samego Berlina. Tego nie wiemy. Ważne, że na pewno Turów w najmniejszym nawet stopniu nie oddziałuje dzisiaj na Żytawę. Strona niemiecka nie zgłaszała żadnych zastrzeżeń przy koncesji do 2026 roku. Dopiero teraz Niemcy się obudzili. Polska się za szybko rozwija, stajemy się centralnym państwem Europy Środkowo-Wschodniej, stajemy się państwem wiodącym w pomocy dla Ukrainy i coraz lepiej się rozwijamy. To się po prostu nie podoba stronie niemieckiej. To są sygnały słyszane przez nas wielokrotnie z wielu źródeł i to jest moim zdaniem clou całego problemu.

 

"To byłaby katastrofa"

– Jeśli sąd przychyliłby się do zarzutów radnych Żytawy, co to może oznaczać dla Turowa?

– Jeżeli zamiary Niemców doprowadzono by do skutku, to dla samego Turowa byłaby to oczywiście katastrofa. Najbardziej poszkodowani byliby pracownicy kopalni i mieszkańcy naszych okolicznych miejscowości. Ale trzeba sobie jasno i stanowczo powiedzieć – dzisiaj kompleks Turów jest jednym z najnowocześniejszych zakładów produkujących energię elektryczną w Polsce. Do tego jest to najtańsza energia w Polsce. Zamknięcie Turowa spowodowałoby więc automatyczny wzrost cen energii, a to prawdopodobnie doprowadziłoby niestety do wzrostu inflacji i większych kosztów dla naszych obywateli w całej Polsce.

– Skargę ma rozpatrywać sąd w Warszawie. Pojawiają się jednak głosy, że Niemcy mogą pójść śladem Czechów i w razie nieprzychylnego dla nich wyroku zaskarżyć Turów do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Myśli Pan, że taki scenariusz jest możliwy?

– To, co dzisiaj wyczynia Unia Europejska, i to, co wyczyniają jej pracownicy, czyli europosłowie tych różnych frakcji i eurotechnokraci, którzy tam pracują, jest nieprzewidywalne. Właściwie możemy spodziewać się wszystkiego. Ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że po drugiej stronie jest rząd Rzeczypospolitej Polskiej, mieszkańcy okolicznych miejscowości, wreszcie związki zawodowe, a zwłaszcza najsilniejszy związek zawodowy NSZZ „Solidarność”, i my się nie damy. Tak jak się nie daliśmy dwa lata temu, gdy Turów zaskarżyli Czesi. Oczywiście, że zawsze jest jakaś obawa i niestety przez działania Niemców ta obawa znów wśród pracowników i mieszkańców regionu wzrasta, ale skoro nie daliśmy się dwa lata temu, to nie damy się i teraz. Tym bardziej że strona niemiecka nie ma absolutnie żadnych argumentów. My za to je mamy, mamy wiele dokumentów potwierdzających nasze racje. O szczegółach nie mogę się za bardzo wypowiadać, ponieważ jeżeli takie sprawy będą się toczyć w sądach, to tam będą przedstawiane.

 

"Jak będzie trzeba wybierzemy się i do Berlina"

– W razie czego znowu się Państwo wybierzecie do Luksemburga?

– Ostatnio była potrzeba, by bronić dobrego imienia św. Jana Pawła II i zjawić się w Krakowie na Marszu Papieskim, i też tam byliśmy. Jak będzie taka potrzeba, to wybierzemy się do Luksemburga. Jak będzie trzeba, to się wybierzemy i do Berlina. Jak będzie trzeba, to przyblokujemy Niemcom częste wizyty w Polsce, ponieważ jak zwykle korzystają z naszych dóbr, a jednocześnie atakują Polskę. Nie ma najmniejszego problemu. Nasi ludzie są bardzo zdeterminowani.

Tekst pochodzi z 15 (1785) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Stanowski odpowiada na nową zaczepkę Wysockiej-Schnepf Wiadomości
Stanowski odpowiada na nową zaczepkę Wysockiej-Schnepf

Spór między Dorotą Wysocką-Schnepf a Krzysztofem Stanowskim wchodzi w kolejną fazę. Dziennikarka TVP w likwidacji zapowiedziała pozwy przeciwko twórcy Kanału Zero, Robertowi Mazurkowi oraz innym osobom. Argumentowała, że jej 14-letni syn stał się celem „piętnowania”. Stanowski szybko odpowiedział, nie raz i to w ostrych słowach.

Gratka dla miłośników astronomii. Czeka nas kosmiczny spektakl Wiadomości
Gratka dla miłośników astronomii. Czeka nas kosmiczny spektakl

12 sierpnia 2026 r. niebo nad Europą rozświetli jedno z najbardziej wyjątkowych zjawisk astronomicznych. Po raz pierwszy od 27 lat mieszkańcy kontynentu będą mogli zobaczyć całkowite zaćmienie Słońca. Już dziś w miejscach, gdzie zjawisko będzie najbardziej efektowne, turyści rezerwują noclegi z rocznym wyprzedzeniem.

Nie żyje biskup Antoni Dydycz z ostatniej chwili
Nie żyje biskup Antoni Dydycz

Informację o śmierci bp Antoniego Dydycza przekazała kuria diecezjalna w Drohiczynie

Tajemnicze beczki na dnie Pacyfiku. Zaskakujące wyniki badań Wiadomości
Tajemnicze beczki na dnie Pacyfiku. Zaskakujące wyniki badań

Na dnie Oceanu Spokojnego, niedaleko Los Angeles, naukowcy natrafili na niepokojące zjawisko. Wokół beczek zatopionych kilkadziesiąt lat temu zaczęły powstawać charakterystyczne białe aureole.

Polacy ocenili rekonstrukcję rządu Tuska. Sondaż nie pozostawia złudzeń Wiadomości
Polacy ocenili rekonstrukcję rządu Tuska. Sondaż nie pozostawia złudzeń

23 lipca premier Donald Tusk ogłosił nowy skład Rady Ministrów. Następnego dnia prezydent Andrzej Duda wręczył nominacje nowym ministrom. Rząd został „odchudzony” - liczba ministrów zmniejszyła się z 26 do 21, a dodatkowo powołano dwa duże „superresorty”: energii oraz finansów i gospodarki. Zmiany objęły także kluczowe stanowiska, w tym resorty zdrowia, sprawiedliwości, rolnictwa, sportu i kultury. Nowym wicepremierem odpowiedzialnym za politykę zagraniczną został szef MSZ Radosław Sikorski.

Niepokojąca fala przemocy w Berlinie. Kolejna ofiara ataku nożem Wiadomości
Niepokojąca fala przemocy w Berlinie. Kolejna ofiara ataku nożem

W centrum Berlina doszło do tragicznego ataku. W piątek wieczorem grupa około 15 osób napadła na trzech młodych mężczyzn w pobliżu Forum Humboldtów. Ofiarą był 20-letni Syryjczyk. Choć próbowano go reanimować i trafił na intensywną terapię, lekarzom nie udało się uratować mu życia. Dwaj jego towarzysze, w wieku 22 i 23 lat, doznali jedynie lekkich obrażeń.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka w najbliższym czasie Wiadomości
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka w najbliższym czasie

Jak informuje IMGW, Europa zachodnia, centralna i północna będzie pod wpływem niżów z ośrodkami w rejonie Wysp Brytyjskich i Szwecji oraz związanymi z nimi frontami atmosferycznymi. Na pozostałym obszarze pogodę kształtować będą wyże znad zachodniego Atlantyku i Rosji. Nad Polskę nasunie się zatoka związana z niżem z ośrodkiem w rejonie Wysp Brytyjskich z układem frontów atmosferycznych. Napływać będzie polarna morska masa powietrza, od zachodu kraju cieplejsza.

Nie żyje były mistrz świata w boksie Wiadomości
Nie żyje były mistrz świata w boksie

Świat sportu pogrążył się w smutku. Nie żyje Ricky Hatton, były mistrz świata federacji IBF i WBA. Zmarł w wieku 46 lat. Jego ciało zostało znalezione w domu w Hyde w hrabstwie Greater Manchester - poinformowała policja. Bokser kilka tygodni temu zapowiadał powrót na ring.

Prezydent podpisał postanowienie ws. zagranicznych wojsk w Polsce z ostatniej chwili
Prezydent podpisał postanowienie ws. zagranicznych wojsk w Polsce

Prezydent Karol Nawrocki podpisał postanowienie o wyrażeniu zgody na pobyt na terytorium RP komponentu wojsk obcych Państw-Stron Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, jako wzmocnienie RP w ramach operacji „Eastern Sentry” - poinformowało w niedzielę Biuro Bezpieczeństwa Narodowego na platformie X.

Niebezpieczne zdarzenie na krakowskim lotnisku. Loty przekierowane do Katowic z ostatniej chwili
Niebezpieczne zdarzenie na krakowskim lotnisku. Loty przekierowane do Katowic

Samolot Enter Air lecący z Antalyi podczas lądowania na lotnisku Kraków Airport wypadł z pasa. Lotnisko wstrzymało przyloty i odloty. Zdołano już ewakuować wszystkich pasażerów

REKLAMA

Wojciech Ilnicki, „S” KWB Turów: Jak będzie trzeba, wybierzemy się i do Berlina

– Wcześniej, gdy mieliśmy koncesję do 2026 roku, Niemcy na wszystko się zgodzili, nie mieli żadnych zastrzeżeń. Dzisiaj przy przedłużeniu koncesji do 2044 roku obudzili się i ją zaskarżają. Nagle, jak twierdzą, są u nich spowodowane pracą w kopalni Turów obsuwy ziemi. Oczywiście to pokazuje ich totalne zakłamanie – przekonuje Wojciech Ilnicki, przewodniczący NSZZ „S” w KWB Turów, w rozmowie z Barbarą Michałowską.
Wojciech Ilnicki Wojciech Ilnicki, „S” KWB Turów: Jak będzie trzeba, wybierzemy się i do Berlina
Wojciech Ilnicki / fot. M. Żegliński

– Radni niemieckiej Żytawy chcą zaskarżyć decyzję o przedłużeniu do 2044 roku koncesji na wydobycie dla kopalni Turów. Czy to jest dla Pana zaskoczenie?

– To, że Niemcy zamierzają zaskarżyć Turów, nie jest zaskoczeniem. Już wcześniej dochodziły do nas sygnały ze strony niemieckiej, że tak może się zdarzyć. Z drugiej strony... znamy już na pamięć postępowanie Niemiec, więc podejmowanie takich kroków zupełnie nas nie zdziwiło.

 

"Niemcy na wszystko się zgodzili"

– Radni Żytawy mają konkretnie zastrzeżenia do tego, czy opinia środowiskowa wydana w toku przyznawania koncesji na dalszą eksploatację kopalni jest prawnie wiążąca.

– Tyle że wcześniej, gdy mieliśmy koncesję do 2026 roku, Niemcy na wszystko się zgodzili, nie mieli żadnych zastrzeżeń. Dzisiaj przy przedłużeniu koncesji do 2044 roku obudzili się i ją zaskarżają. Nagle, jak twierdzą, są u nich spowodowane pracą w kopalni Turów obsuwy ziemi. Oczywiście to pokazuje ich totalne zakłamanie. W okresie, kiedy oni władali tą polską ziemią, eksploatowali tu kopalnię głębinową, zbudowane wówczas chodniki głębinowe były właśnie między innymi nawet na terenie samej Żytawy. Wielokrotnie to już mówiliśmy, ale powtórzę jeszcze raz: proponujemy, żeby sobie zajrzeli do cesarskich lub hitlerowskich archiwów, na pewno to znajdą. Niech się przyjrzą, gdzie kopali, jak niszczyli, jak nie dbali o ten teren w tamtych czasach i wtedy będzie wszystko jasne. Najprościej zrzucić winę na Polskę i odciągać uwagę od swoich dużo bardziej szkodliwych elektrowni i kopalni w tym regionie. Przypomnę, że ich jest niewspółmiernie więcej. Niemcy odciągają również uwagę od dyskusji na temat Gazpromu i swoich konszachtów z Rosją przy Nord Stream 1 i Nord Stream 2. Za każdym razem, gdy coś niepokojącego dzieje się w Niemczech, pojawiają się próby ataku na Polskę. Jest atak na port w Świnoujściu, jest atak na kopalnię Turów, za chwileczkę na atom i na wszystko, co tylko Polacy produkują. Oczywiście drugie dno tej sprawy jest takie, że w Niemczech potrzeba ludzi do najprostszych, najmniej płatnych prac, bo oni takich ludzi nie mają. Wiedzą, że Polacy są pracowici i chcieliby, by wróciły czasy, gdy Polacy pracowali u nich za grosze. Stąd atak na kopalnię Turów.

– Czy działalność Turowa i jego rozbudowa rzeczywiście może zagrozić Żytawie?

– Rozbudowa Turowa idzie w zupełnie innym kierunku niż Żytawa. Poza tym trudno, żeby kopalnia oddziaływała na Żytawę, skoro dzieli nas rzeka Nysa. Turów zresztą ją raczej oczyszcza, bo przypomnę, że wpuszczamy duże ilości oczyszczonej wody do tej rzeki.

Niemcy i cała Unia Europejska są bardzo wymagający w tym zakresie i bardzo takich rzeczy, także w Polsce, pilnują i wykonują odpowiednie badania. My także prowadzimy częste kontrole oddziaływań i w tym zakresie przez ostatnie lata żadnych uwag nie otrzymywaliśmy.

Teraz nagle odzywają się ludzie, którzy – co trzeba podkreślić – nie mają zielonego pojęcia na temat specyfiki naszej kopalni, bo to są radni miasta Żytawy. Oni, atakując Polskę, szukają po prostu poklasku. Zresztą ten atak być może jest w jakiś sposób sterowany z samego Berlina. Tego nie wiemy. Ważne, że na pewno Turów w najmniejszym nawet stopniu nie oddziałuje dzisiaj na Żytawę. Strona niemiecka nie zgłaszała żadnych zastrzeżeń przy koncesji do 2026 roku. Dopiero teraz Niemcy się obudzili. Polska się za szybko rozwija, stajemy się centralnym państwem Europy Środkowo-Wschodniej, stajemy się państwem wiodącym w pomocy dla Ukrainy i coraz lepiej się rozwijamy. To się po prostu nie podoba stronie niemieckiej. To są sygnały słyszane przez nas wielokrotnie z wielu źródeł i to jest moim zdaniem clou całego problemu.

 

"To byłaby katastrofa"

– Jeśli sąd przychyliłby się do zarzutów radnych Żytawy, co to może oznaczać dla Turowa?

– Jeżeli zamiary Niemców doprowadzono by do skutku, to dla samego Turowa byłaby to oczywiście katastrofa. Najbardziej poszkodowani byliby pracownicy kopalni i mieszkańcy naszych okolicznych miejscowości. Ale trzeba sobie jasno i stanowczo powiedzieć – dzisiaj kompleks Turów jest jednym z najnowocześniejszych zakładów produkujących energię elektryczną w Polsce. Do tego jest to najtańsza energia w Polsce. Zamknięcie Turowa spowodowałoby więc automatyczny wzrost cen energii, a to prawdopodobnie doprowadziłoby niestety do wzrostu inflacji i większych kosztów dla naszych obywateli w całej Polsce.

– Skargę ma rozpatrywać sąd w Warszawie. Pojawiają się jednak głosy, że Niemcy mogą pójść śladem Czechów i w razie nieprzychylnego dla nich wyroku zaskarżyć Turów do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Myśli Pan, że taki scenariusz jest możliwy?

– To, co dzisiaj wyczynia Unia Europejska, i to, co wyczyniają jej pracownicy, czyli europosłowie tych różnych frakcji i eurotechnokraci, którzy tam pracują, jest nieprzewidywalne. Właściwie możemy spodziewać się wszystkiego. Ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że po drugiej stronie jest rząd Rzeczypospolitej Polskiej, mieszkańcy okolicznych miejscowości, wreszcie związki zawodowe, a zwłaszcza najsilniejszy związek zawodowy NSZZ „Solidarność”, i my się nie damy. Tak jak się nie daliśmy dwa lata temu, gdy Turów zaskarżyli Czesi. Oczywiście, że zawsze jest jakaś obawa i niestety przez działania Niemców ta obawa znów wśród pracowników i mieszkańców regionu wzrasta, ale skoro nie daliśmy się dwa lata temu, to nie damy się i teraz. Tym bardziej że strona niemiecka nie ma absolutnie żadnych argumentów. My za to je mamy, mamy wiele dokumentów potwierdzających nasze racje. O szczegółach nie mogę się za bardzo wypowiadać, ponieważ jeżeli takie sprawy będą się toczyć w sądach, to tam będą przedstawiane.

 

"Jak będzie trzeba wybierzemy się i do Berlina"

– W razie czego znowu się Państwo wybierzecie do Luksemburga?

– Ostatnio była potrzeba, by bronić dobrego imienia św. Jana Pawła II i zjawić się w Krakowie na Marszu Papieskim, i też tam byliśmy. Jak będzie taka potrzeba, to wybierzemy się do Luksemburga. Jak będzie trzeba, to się wybierzemy i do Berlina. Jak będzie trzeba, to przyblokujemy Niemcom częste wizyty w Polsce, ponieważ jak zwykle korzystają z naszych dóbr, a jednocześnie atakują Polskę. Nie ma najmniejszego problemu. Nasi ludzie są bardzo zdeterminowani.

Tekst pochodzi z 15 (1785) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe