Ewa Zarzycka dla "TS": Doktor Jekyll i pan Hyde
Taki osobnik może więc za dnia nawoływać do niczym nieograniczonej, niewyczerpanej i całkowicie bezinteresownej miłości do obcych, skądkolwiek by pochodzili i jakikolwiek byłby cel ich przyjazdu. Ogarnięty mesjańskim szałem przed niczym się nie cofnie, by światu tę ideę narzucić. Będzie schlebiać i szantażować, prosić i grozić. Od rana do wieczora odmieniać przez przypadki słowa „solidarność”, „obowiązek”, „humanizm”, „pomoc”. Ale każdy dzień kończy się nocą. A nocą, jak wiadomo, rodzą się upiory. Obcy dopuszczają się okrutnych czynów. Zabijają z zimną krwią.
I wtedy osobnik miłość do wszelkiej maści obcych głoszący zmienia się w rycerza, który o niczym innym nie myśli, jak o walce. „Ten tchórzliwy atak został z rozmysłem wymierzony w tych, którzy cieszą się życiem i spędzają czas wspólnie z rodziną i przyjaciółmi. Nie ugniemy się przed tym barbarzyństwem” – zapewnia. Dodaje, iż jest głęboko zasmucony i solidaryzuje się z rodzinami ofiar przemocy. I że myślami jest z nimi. Skąd się biorą barbarzyńcy, czego chcą – nie mówi, chociaż najwyższy czas nazwać rzeczy po imieniu. To nie marsjańskie ludziki zabijają Europejczyków. To nie ten desant. Ale może dwie osobowości to za mało. Więc czekam na trzecią, która zamiast mówić banały, otworzy oczy, wyciągnie wnioski z tego, co się dzieje i zacznie działać. Nie w imię jakiejkolwiek ideologii, a instynktu samozachowawczego. Bo każdy organizm żywy go ma. Nawet wcielenia osobowości mnogiej. Nawet Komisja Europejska.
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (34/2017) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.
#REKLAMA_POZIOMA#