Dziś pikieta pracowników Agromax. Firmie grozi likwidacja
W czerwcu kończy się umowa dzierżawy gruntów rolnych, na których Przedsiębiorstwo Rolno-Przemysłowe Agromax prowadzi działalność. Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR), który jest właścicielem gruntów, odmawia przedłużenia dzierżawy. Agromax nie może też kupić użytkowanych działek. Zgodnie z obowiązującymi przepisami grunty z zasobów KOWR mogą kupować jedynie rolnicy indywidualni.
To koniec firmy?
– To będzie koniec naszej firmy, która daje pracę ok. 90 osobom. Wśród nich są rodziny, w których i mąż, i żona pracują w Agromaksie. Protest to ostatnie co nam pozostało. Pisaliśmy pisma do KOWR, próbowaliśmy wyjaśnić naszą sytuację. Prosiliśmy o spotkanie, o jakiekolwiek rozmowy, jednak druga strona nie była tym zainteresowana
– mówi Roman Nowak, przewodniczący „Solidarności” w Agromax.
Raciborska spółka prowadzi największą fermę bydła mlecznego w województwie śląskim. Rocznie dostarcza 6 mln litrów mleka. Firma produkuje też pszenicę, rzepak oraz kukurydzę. Przedsiębiorstwo powstało na początku lat 90. w miejscu po zlikwidowanym Kombinacie PGR Racibórz. Aby móc wydzierżawić państwowe grunty, spółka musiała przejąć i zatrudnić pracowników zlikwidowanego PGR, spłacić jego długi oraz wykupić zabudowania i inne środki trwałe, które w znacznej części nie nadawały się do dalszego użytku.
– Spełniliśmy te wszystkie wymagania. Udało nam się zbudować dobrze prosperująca firmę. Przetrwaliśmy powódź tysiąclecia w 1997 roku. Za to teraz możemy zostać zniszczeni przez biurokrację. Tak po prostu, bez żadnego merytorycznego powodu
– mówi Roman Nowak.