SĘDZIA MARCINIAK, PISARZ GOMBROWICZ I PIŁKARZ JOAQUIN
W najbliższą sobotę finał Ligi Mistrzów, w którym angielski klub arabskiego właściciela zagra z klubem z Włoch- i to wyspiarze są w tym meczu faworytem. Szczerze mówiąc to nikomu w tym meczu nie kibicuję, bo w przypadku obu finalistów wolę ich rywali zza miedzy: w Mediolanie jestem za AC Milan, a w Manchesterze nie za City, tylko za United. Może to wynika z tego, że widziałem na żywo kilka meczów MU ,a „Obywateli” tylko jeden. Tak samo oglądałem osobiście, skądinąd właśnie na stadionie Old Trafford, jak we włoskim finale Ligi Mistrzów w 2003 roku to właśnie AC Milan Silvio Berlusconiego wygrał w karnych 3-2 z Juventusem. Inter sięgnął europejskiego szczytu później, w 2010,ale oglądanie finałów LM w telewizji to nie to samo, co na żywo- a więc sentyment mam do „Milanistów”, a nie do Interu.
Dla mnie zatem nieważne jest kto wygra, ale bardzo ważne, kto posędziuje. Cieszę się, że będzie to rodak Szymon Marciniak. Byli tacy, którzy tego nie chcieli, ale na szczęście „daremne żale, próżny trud”. Sugerowanie, że polski arbiter, który poprowadził pół roku temu finał Mundialu, jest rasistą może sformułować tylko ktoś, kto zupełnie nie zna się na piłce. Przecież tenże Marciniak 4 lata temu przerwał mecz ligowy Piasta z Lechią, bo z trybun zaczęły padać rasistowskie okrzyki ! Stowarzyszenie, które wytoczyło działa przeciwko polskiemu arbitrowi – w tej chwili najlepszemu na świecie, skoro sędziuje najbardziej prestiżowe finały zaraz po sobie (MŚ i LM) – opublikowało swoje oświadczenie także w języku angielskim. Nikt więc mnie nie przekona, że adresatem nie było UEFA, które mogło Marciniakowi odebrać przyznany już finał. Ten donos najlepiej skomentować słowami jednego z bohaterów sztuki "Operetka" Witolda Gombrowicza (choć nic mi nie wiadomo, aby lubił futbol), który wychodzi na scenę, patrzy wokół i powtarza „Rzyg, rzyg, wymiot”.
Tymczasem Ligę Europy podbiła po raz kolejny FC Sevilla. Ta sama, z którą dwa razy europejskie trofeum zdobył Grzegorz Krychowiak. W hiszpańskiej Sevilli są dwa kluby. Bardziej utytułowana FC, specjalizująca się w podbijaniu futbolowej Europy, której kibice obnoszą się z lewicowymi sympatiami oraz Real Betis, którego z kolei kibice są "na prawo". W tym roku ma miejsce paradoks, który świadczy o potędze hiszpańskiej La Liga. Oto FC Sevilla zdobywa drugi najważniejszy europejski puchar, ale w lidze jest o 10 punktów i 5 miejsc za lokalnym rywalem. Betis jest w pierwszej szóstce, ale też przechodzi do historii europejskiej piłki, bo w jej szeregach gra cały czas 42-letni Joaquin. Gość jest prawoskrzydłowym, 51 razy był w reprezentacji kraju, ale przede wszystkim w tym sezonie z impetem wdarł się do kronik piłki na Starym (nomen omen) Kontynencie: w meczu swego klubu z bułgarskim Łudogorcem zdobył gola jako najstarszy piłkarz trafiający do siatki w europucharowych rozgrywkach. Miał wtedy 41 lat i 56 dni!
- Tekst ukazał się w „Polska Times” (05.06.2023)