Ukraińscy Sprawiedliwi

Kiedy latem 1943 roku Wołyń płonął, a Polacy byli w najokrutniejszy sposób mordowani przez ukraińskich nacjonalistów, inni Ukraińcy przychodzili napadniętym sąsiadom z pomocą. Często płacili za to najwyższą cenę.
Fragment muralu „1943 Zbrodnia Wołyńska. Prawda i pamięć” odsłonięty 10 lipca, przy ul. Młynarskiej 34 w Warszawie z okazji 70 rocznicy Rzezi wołyńskiej Ukraińscy Sprawiedliwi
Fragment muralu „1943 Zbrodnia Wołyńska. Prawda i pamięć” odsłonięty 10 lipca, przy ul. Młynarskiej 34 w Warszawie z okazji 70 rocznicy Rzezi wołyńskiej / fot. Mateusz Opasiński

Polska ma dług wobec ukraińskich Sprawiedliwych. Ci, którzy ratowali Polaków na Wołyniu, odeszli już do wieczności, warto jednak uhonorować ich choćby symbolicznie, odznaczeniami państwowymi. A przede wszystkim – mówić o nich, pisać i pamiętać.

Sąsiedzi z Wołynia

Jak w przypadku wszystkiego, co wiąże się ze zbrodnią ludobójstwa na Wołyniu – trudno oszacować dane liczbowe. Wiele polskich miejscowości zostało zrównanych z ziemią, świadkowie mordów zginęli, ginęli także spieszący im na ratunek Ukraińcy. „Skala tej pomocy jest trudna do oszacowania, jednak dostrzegalna. W 500 przebadanych pod tym względem miejscowościach z całego obszaru Kresów (spośród ponad 4 tysięcy, w których mordowano Polaków) z rąk OUN-UPA zginęło blisko 20 tys. Polaków. Dzięki aktom solidarności i miłosierdzia ze strony Ukraińców ocalały zarówno pojedyncze osoby, jak i całe wsie – łącznie kilka tysięcy osób. W różnym zakresie pomocy Polakom udzieliło ponad 1300 Ukraińców” – czytamy na stronie IPN poświęconej ukraińskim Sprawiedliwym. „Kilkuset z nich sprawcy rzezi ukarali śmiercią, gdyż wszelkie przejawy życzliwej postawy Ukraińców wobec Polaków stanowiły z punktu widzenia OUN-UPA akty kolaboracji z wrogiem i zdradę ideałów narodowych, co pociągało za sobą bezlitosną zemstę” – dodają historycy IPN.
Mimo groźby śmierci nie tylko dla samych siebie, ale i dla swoich rodzin, było wielu Ukraińców, którzy w różny sposób ratowali Polaków. – Przechowywali ich w swoich domostwach, karmili, ostrzegali, przewozili, wskazywali właściwą drogę, którą mogli uciec przed UPA. Wielu z nich zapłaciło za to najwyższą cenę, zostali zamordowali przez upowców wraz z rodzinami, a ich domy zostały spalone. Szkoda, że temat Sprawiedliwych Ukraińców tak późno wypłynął w polskiej literaturze. Jako pierwszy poruszył go dwadzieścia parę lat temu historyk i żołnierz 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK Leon Karłowicz. Romuald Niedzielko poświęcił Sprawiedliwym książkę naukową, w której opisał przypadki co najmniej kilkuset osób, które za pomoc Polakom zapłaciło najwyższą cenę. Warto wspomnieć także o książce Witolda Szabłowskiego pt. „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia”. Autor pokazuje w niej cały dramat osób, które zdecydowały się na ratowanie polskich sąsiadów – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” historyk IPN dr Leon Popek.
Witold Szabłowski dotarł do naocznych świadków rzezi wołyńskiej. W swojej książce opisuje losy m.in. rodziny Hermaszewskich (najbliższych słynnego kosmonauty i jego samego, ocalonego z rzezi), Dębskich (rodziców kompozytora Krzesimira Dębskiego) i wielu innych. Rozmawia ze staruszką, panią Hanią, która została uratowana przez ukraińską rodzinę. Autor „Sprawiedliwych zdrajców” relacjonuje jej losy. „«Hania? Jak znaleźli tego dzieciaka, zaczęli na miejscu radzić, co z nią zrobić» – opowiada jeden z najstarszych mieszkańców Kaszówki, pan Walery, który pamięta tamten dzień. «Banderowcy takie dzieci zabijali. Jeśli ktoś ich nie słuchał, mogli mu spalić gospodarstwo albo rozstrzelać – każdy Lach miał być zabity, nieważne, ile miał lat. Ale z drugiej strony, jak zabić maleńkie dziecko, które cudem się uratowało? Stali więc w Gaju nad tą małą i się kłócili. Oddać banderowcom? Czy spróbować ocalić? Taki nad nią odbyli sąd». W końcu jeden z gospodarzy, Ołeksandr Liszczuk, bierze dziewczynkę na swoją furmankę i rusza. «Co ma być, to będzie, ale dzieciaka nie zabijemy» – mówi. A że jest szanowanym gospodarzem, ludzie w milczeniu mu przytakują. Kaszówka nie trzyma z banderowcami. Miejscowy batiuszka został nawet zastrzelony, bo podobno nie chciał dać ślubu ich przywódcy ani święcić noży, których mieli używać w trakcie rzezi. We wsi małą Polkę biorą na przechowanie rodzice Kateriny Bojmistruk. Katerina i Fiodor nie mogą tej nocy spać. Sami nie mają dzieci, a mała Polka jest śliczna – ma włosy w kolorze lnu i niebieskie oczęta. Aż trudno wyobrazić sobie ten dylemat. Z jednej strony – wojna przysyła im upragniony prezent, dziecko, którego sami najwyraźniej mieć nie mogą. Z drugiej – ten podarunek losu może ich kosztować życie. Co robić? Decydują się po dwóch tygodniach. Biorą małą do domu i czym prędzej jadą do cerkwi, do pobliskich Hołób, by ochrzcić. I tak już zostaje”.

Chcemy wiedzieć

Istnieje odznaczenie państwowe, medal Virtus et Fraternitas ustanowiony dla uhonorowania „osób zasłużonych w niesieniu pomocy lub pielęgnowaniu pamięci o osobach narodowości polskiej lub obywatelach polskich innych narodowości będących ofiarami zbrodni sowieckich, nazistowskich zbrodni niemieckich, zbrodni z pobudek nacjonalistycznych lub innych przestępstw stanowiących zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne, w okresie od 8 listopada 1917 do 31 lipca 1990”. – Odznaczenie to otrzymała m.in. Aleksandra Wasiejko, czyli „babcia Szura” [jest o niej mowa w wywiadzie z dr. Leonem Popkiem w bieżącym numerze „TS” – przyp. red.], ale także kilkoro innych Ukraińców, m.in. rodzina osób, które uratowały w czasie rzezi wołyńskiej w kolonii Gaj dwuletnią polską dziewczynkę [Hanię, o której jest mowa wyżej – przyp. red.]. W najbliższym czasie zostaną odznaczone kolejne osoby, które narażając swoje życie, pomagały Polakom. Szkoda, że tak późno sięgnęliśmy do tego tematu, wiele osób już nie żyje i odznaczenie mogą odebrać jedynie ich potomkowie. Dodatkowo nadawaniu tego odznaczenia nie sprzyja obecna sytuacja polityczna na Ukrainie i tamtejsze prawo przewidujące trzyletnią karę więzienia za krytykowanie UPA. Wiele osób obawia się mówić o przeszłości, chociaż z drugiej strony w sytuacji wojny bardzo wzrosło zaufanie do Polaków i coraz więcej Ukraińców chętnie przyznaje się do swoich polskich korzeni, interesuje się historią swoich rodzin, przyznaje się do tego, że ich dziadkowie czy pradziadkowie byli Polakami, uczy się języka polskiego i chce mieszkać w Polsce. To także jest bardzo pozytywny sygnał – stwierdza dr Popek.

Ciekawie układają się dane zebrane w ankiecie przeprowadzonej przez naszą redakcję wśród młodych Ukraińców. Na pytanie: „Czy wiedziałeś o Wołyniu?” twierdząco odpowiedziało 27 z nich, przecząco – 86, a 9 osób przyznało, że o zbrodni tej dowiedziało się dopiero po zamieszkaniu w Polsce. Ci, którzy mieli wiedzę o roku 1943, jako jej źródło wskazywali szkołę (18 osób), dom (9) bądź przyznawali, że wiedzę tę pozyskali po 24 lutego 2022 roku. Pytani o to, czy jeśli wcześniej nie wiedzieli o Wołyniu, to po tej ankiecie zainteresują się tym tematem, zdecydowana większość (93 osoby) odpowiedziała twierdząco. Przecząco – 12 osób, 17 osób wybrało odpowiedź: „możliwe”. Na trudne pytanie: „Gdybyś wiedział, że 80 lat temu ludzie zabili/okaleczyli/poćwiartowali ciała twoich pradziadków, czy byłbyś w stanie pomóc im po 24 lutego w wojnie z Rosją?” twierdząco odpowiedziało 33 ankietowanych, przecząco – 41, a 48 nie było w stanie powiedzieć, jak by się w takiej sytuacji zachowało. Kolejne pytanie brzmiało: „Polska jest pierwszym krajem, który przyjął uchodźców, który pomagał z bronią i amunicją. Zwykli ludzie wpuszczają nas do swoich domów, choć każdy z nich wie o ludobójstwie sprzed 80 lat. Czy Pańskim zdaniem Ukraina powinna po zwycięstwie przeprosić Polskę za Wołyń?”. Aż 120 osób wybrało odpowiedź: „Oczywiście, musimy wreszcie rozwiązać ten problem”. Tylko dwie wskazało na wybór: „Dlaczego? To było dawno temu”. Odpowiedzi: „Jest mi to obojętne” nie wybrał nikt.

Tekst pochodzi z 28 (1798) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Protesty w Gruzji. MSZ Ukrainy: Wzywamy do uszanowania prawa do pokojowych protestów z ostatniej chwili
Protesty w Gruzji. MSZ Ukrainy: Wzywamy do uszanowania prawa do pokojowych protestów

MSZ Ukrainy potępiło zastosowanie siły wobec uczestników antyrządowych protestów w Tbilisi. Zdaniem gruzińskiego resortu władze Gruzji ograniczają procesy demokratyczne, a także w ten sposób chcą zadowolić Rosję.

Nie żyje gen. Zdzisław Baszak, bohater kampanii wrześniowej i AK z ostatniej chwili
Nie żyje gen. Zdzisław Baszak, bohater kampanii wrześniowej i AK

W wieku 104 lat zmarł gen. Zdzisław Baszak, żołnierz 16. Pułku Piechoty Ziemi Tarnowskiej, oficer Armii Krajowej. Był ostatnim żyjącym uczestnikiem bitwy pod Pszczyną stoczonej w dniach 1–2 września 1939 roku – poinformował w czwartek tarnowski magistrat.

Nowe działania ws. tragicznej śmierci Damiana Sobola. Jest komunikat prokuratury Wiadomości
Nowe działania ws. tragicznej śmierci Damiana Sobola. Jest komunikat prokuratury

Portal Interia poinformował, że prokuratura z Przemyśla otrzymała dokumenty od Autonomii Palestyńskiej w sprawie śmierci Damiana Sobola. Obecnie dokumenty są na etapie tłumaczenia.

„TAK dla edukacji! NIE dla deprawacji!” W niedzielę manifestacja na ulicach Warszawy Wiadomości
„TAK dla edukacji! NIE dla deprawacji!” W niedzielę manifestacja na ulicach Warszawy

1 grudnia o godz. 12.00 na placu Zamkowym w Warszawie rozpocznie się manifestacja rodziców, nauczycieli, młodzieży, wszystkich, którym zależy na dobru polskich uczniów i którzy chcą wyrazić sprzeciw wobec zmian w wprowadzanych przez Ministerstwo Edukacji Narodowej. Jej organizatorami są Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły oraz Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”.

Zbigniew Kuźmiuk: Zaprzyjaźniona z obecnym rządem KE przekazała do tej pory zaledwie 18 proc. środków z KPO Wiadomości
Zbigniew Kuźmiuk: Zaprzyjaźniona z obecnym rządem KE przekazała do tej pory zaledwie 18 proc. środków z KPO

W parlamentarnej kampanii wyborczej jesienią ubiegłego roku politycy Platformy jasno formułowali przekaz dotyczący środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), że jeżeli tylko dojdą do władzy, środki te zostaną natychmiast odblokowane.

Brak wspólnego stanowiska w Europie ws. nakazu aresztowania Netanjahu polityka
Brak wspólnego stanowiska w Europie ws. nakazu aresztowania Netanjahu

W czwartek hiszpański minister spraw zagranicznych Jose Manuel Albares poinformował, że jego kraj zastosuje się do wydanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny nakazu aresztowania premiera Izraela, jeśli Benjamin Netanjahu przyleci do Hiszpanii. Jednakże w Europie brakuje wspólnego stanowiska w tej sprawie.

O tyle wzrosły ceny od ostatniego miesiąca. GUS podał najnowsze dane nt. inflacji pilne
O tyle wzrosły ceny od ostatniego miesiąca. GUS podał najnowsze dane nt. inflacji

Według wstępnego odczytu GUS inflacja w Polsce obniżyła się w listopadzie do 4,6% r/r z 5,0% w ubiegłym miesiącu. 

Nie żyje młody sportowiec. Miał zaledwie 19 lat z ostatniej chwili
Nie żyje młody sportowiec. Miał zaledwie 19 lat

28 listopada 2024 roku, chwilę po północy, zmarł utytułowany karateka klubu Oyama Karate z Jeleniej Góry Kacper Omelko. Sportowiec miał zaledwie 19 lat.

Zimbabwe: Podatek od burgerów i frytek ma chronić zdrowie z ostatniej chwili
Zimbabwe: Podatek od burgerów i frytek ma chronić zdrowie

Z nowym rokiem Zimbabwe wprowadzi nowy podatek od sprzedaży fast foodów, do których władze zaliczyły pizzę, burgery, frytki, pieczonego kurczaka, hot dogi i pączki, aby promować lepsze nawyki żywieniowe wśród konsumentów, a przy okazji zasilić budżet – poinformował w czwartek minister finansów Mthuli Ncube.

Chiński statek podejrzany o uszkodzenie kabli na Bałtyku. Pekin zabiera głos z ostatniej chwili
Chiński statek podejrzany o uszkodzenie kabli na Bałtyku. Pekin zabiera głos

Chiny są gotowe współpracować z właściwymi krajami w celu ustalenia faktów – oświadczyło w piątek MSZ w Pekinie, poproszone o komentarz do wystosowanej przez władze Szwecji prośby o współpracę w wyjaśnieniu sprawy uszkodzenia kabli telekomunikacyjnych na Morzu Bałtyckim.

REKLAMA

Ukraińscy Sprawiedliwi

Kiedy latem 1943 roku Wołyń płonął, a Polacy byli w najokrutniejszy sposób mordowani przez ukraińskich nacjonalistów, inni Ukraińcy przychodzili napadniętym sąsiadom z pomocą. Często płacili za to najwyższą cenę.
Fragment muralu „1943 Zbrodnia Wołyńska. Prawda i pamięć” odsłonięty 10 lipca, przy ul. Młynarskiej 34 w Warszawie z okazji 70 rocznicy Rzezi wołyńskiej Ukraińscy Sprawiedliwi
Fragment muralu „1943 Zbrodnia Wołyńska. Prawda i pamięć” odsłonięty 10 lipca, przy ul. Młynarskiej 34 w Warszawie z okazji 70 rocznicy Rzezi wołyńskiej / fot. Mateusz Opasiński

Polska ma dług wobec ukraińskich Sprawiedliwych. Ci, którzy ratowali Polaków na Wołyniu, odeszli już do wieczności, warto jednak uhonorować ich choćby symbolicznie, odznaczeniami państwowymi. A przede wszystkim – mówić o nich, pisać i pamiętać.

Sąsiedzi z Wołynia

Jak w przypadku wszystkiego, co wiąże się ze zbrodnią ludobójstwa na Wołyniu – trudno oszacować dane liczbowe. Wiele polskich miejscowości zostało zrównanych z ziemią, świadkowie mordów zginęli, ginęli także spieszący im na ratunek Ukraińcy. „Skala tej pomocy jest trudna do oszacowania, jednak dostrzegalna. W 500 przebadanych pod tym względem miejscowościach z całego obszaru Kresów (spośród ponad 4 tysięcy, w których mordowano Polaków) z rąk OUN-UPA zginęło blisko 20 tys. Polaków. Dzięki aktom solidarności i miłosierdzia ze strony Ukraińców ocalały zarówno pojedyncze osoby, jak i całe wsie – łącznie kilka tysięcy osób. W różnym zakresie pomocy Polakom udzieliło ponad 1300 Ukraińców” – czytamy na stronie IPN poświęconej ukraińskim Sprawiedliwym. „Kilkuset z nich sprawcy rzezi ukarali śmiercią, gdyż wszelkie przejawy życzliwej postawy Ukraińców wobec Polaków stanowiły z punktu widzenia OUN-UPA akty kolaboracji z wrogiem i zdradę ideałów narodowych, co pociągało za sobą bezlitosną zemstę” – dodają historycy IPN.
Mimo groźby śmierci nie tylko dla samych siebie, ale i dla swoich rodzin, było wielu Ukraińców, którzy w różny sposób ratowali Polaków. – Przechowywali ich w swoich domostwach, karmili, ostrzegali, przewozili, wskazywali właściwą drogę, którą mogli uciec przed UPA. Wielu z nich zapłaciło za to najwyższą cenę, zostali zamordowali przez upowców wraz z rodzinami, a ich domy zostały spalone. Szkoda, że temat Sprawiedliwych Ukraińców tak późno wypłynął w polskiej literaturze. Jako pierwszy poruszył go dwadzieścia parę lat temu historyk i żołnierz 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK Leon Karłowicz. Romuald Niedzielko poświęcił Sprawiedliwym książkę naukową, w której opisał przypadki co najmniej kilkuset osób, które za pomoc Polakom zapłaciło najwyższą cenę. Warto wspomnieć także o książce Witolda Szabłowskiego pt. „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia”. Autor pokazuje w niej cały dramat osób, które zdecydowały się na ratowanie polskich sąsiadów – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” historyk IPN dr Leon Popek.
Witold Szabłowski dotarł do naocznych świadków rzezi wołyńskiej. W swojej książce opisuje losy m.in. rodziny Hermaszewskich (najbliższych słynnego kosmonauty i jego samego, ocalonego z rzezi), Dębskich (rodziców kompozytora Krzesimira Dębskiego) i wielu innych. Rozmawia ze staruszką, panią Hanią, która została uratowana przez ukraińską rodzinę. Autor „Sprawiedliwych zdrajców” relacjonuje jej losy. „«Hania? Jak znaleźli tego dzieciaka, zaczęli na miejscu radzić, co z nią zrobić» – opowiada jeden z najstarszych mieszkańców Kaszówki, pan Walery, który pamięta tamten dzień. «Banderowcy takie dzieci zabijali. Jeśli ktoś ich nie słuchał, mogli mu spalić gospodarstwo albo rozstrzelać – każdy Lach miał być zabity, nieważne, ile miał lat. Ale z drugiej strony, jak zabić maleńkie dziecko, które cudem się uratowało? Stali więc w Gaju nad tą małą i się kłócili. Oddać banderowcom? Czy spróbować ocalić? Taki nad nią odbyli sąd». W końcu jeden z gospodarzy, Ołeksandr Liszczuk, bierze dziewczynkę na swoją furmankę i rusza. «Co ma być, to będzie, ale dzieciaka nie zabijemy» – mówi. A że jest szanowanym gospodarzem, ludzie w milczeniu mu przytakują. Kaszówka nie trzyma z banderowcami. Miejscowy batiuszka został nawet zastrzelony, bo podobno nie chciał dać ślubu ich przywódcy ani święcić noży, których mieli używać w trakcie rzezi. We wsi małą Polkę biorą na przechowanie rodzice Kateriny Bojmistruk. Katerina i Fiodor nie mogą tej nocy spać. Sami nie mają dzieci, a mała Polka jest śliczna – ma włosy w kolorze lnu i niebieskie oczęta. Aż trudno wyobrazić sobie ten dylemat. Z jednej strony – wojna przysyła im upragniony prezent, dziecko, którego sami najwyraźniej mieć nie mogą. Z drugiej – ten podarunek losu może ich kosztować życie. Co robić? Decydują się po dwóch tygodniach. Biorą małą do domu i czym prędzej jadą do cerkwi, do pobliskich Hołób, by ochrzcić. I tak już zostaje”.

Chcemy wiedzieć

Istnieje odznaczenie państwowe, medal Virtus et Fraternitas ustanowiony dla uhonorowania „osób zasłużonych w niesieniu pomocy lub pielęgnowaniu pamięci o osobach narodowości polskiej lub obywatelach polskich innych narodowości będących ofiarami zbrodni sowieckich, nazistowskich zbrodni niemieckich, zbrodni z pobudek nacjonalistycznych lub innych przestępstw stanowiących zbrodnie przeciwko pokojowi, ludzkości lub zbrodnie wojenne, w okresie od 8 listopada 1917 do 31 lipca 1990”. – Odznaczenie to otrzymała m.in. Aleksandra Wasiejko, czyli „babcia Szura” [jest o niej mowa w wywiadzie z dr. Leonem Popkiem w bieżącym numerze „TS” – przyp. red.], ale także kilkoro innych Ukraińców, m.in. rodzina osób, które uratowały w czasie rzezi wołyńskiej w kolonii Gaj dwuletnią polską dziewczynkę [Hanię, o której jest mowa wyżej – przyp. red.]. W najbliższym czasie zostaną odznaczone kolejne osoby, które narażając swoje życie, pomagały Polakom. Szkoda, że tak późno sięgnęliśmy do tego tematu, wiele osób już nie żyje i odznaczenie mogą odebrać jedynie ich potomkowie. Dodatkowo nadawaniu tego odznaczenia nie sprzyja obecna sytuacja polityczna na Ukrainie i tamtejsze prawo przewidujące trzyletnią karę więzienia za krytykowanie UPA. Wiele osób obawia się mówić o przeszłości, chociaż z drugiej strony w sytuacji wojny bardzo wzrosło zaufanie do Polaków i coraz więcej Ukraińców chętnie przyznaje się do swoich polskich korzeni, interesuje się historią swoich rodzin, przyznaje się do tego, że ich dziadkowie czy pradziadkowie byli Polakami, uczy się języka polskiego i chce mieszkać w Polsce. To także jest bardzo pozytywny sygnał – stwierdza dr Popek.

Ciekawie układają się dane zebrane w ankiecie przeprowadzonej przez naszą redakcję wśród młodych Ukraińców. Na pytanie: „Czy wiedziałeś o Wołyniu?” twierdząco odpowiedziało 27 z nich, przecząco – 86, a 9 osób przyznało, że o zbrodni tej dowiedziało się dopiero po zamieszkaniu w Polsce. Ci, którzy mieli wiedzę o roku 1943, jako jej źródło wskazywali szkołę (18 osób), dom (9) bądź przyznawali, że wiedzę tę pozyskali po 24 lutego 2022 roku. Pytani o to, czy jeśli wcześniej nie wiedzieli o Wołyniu, to po tej ankiecie zainteresują się tym tematem, zdecydowana większość (93 osoby) odpowiedziała twierdząco. Przecząco – 12 osób, 17 osób wybrało odpowiedź: „możliwe”. Na trudne pytanie: „Gdybyś wiedział, że 80 lat temu ludzie zabili/okaleczyli/poćwiartowali ciała twoich pradziadków, czy byłbyś w stanie pomóc im po 24 lutego w wojnie z Rosją?” twierdząco odpowiedziało 33 ankietowanych, przecząco – 41, a 48 nie było w stanie powiedzieć, jak by się w takiej sytuacji zachowało. Kolejne pytanie brzmiało: „Polska jest pierwszym krajem, który przyjął uchodźców, który pomagał z bronią i amunicją. Zwykli ludzie wpuszczają nas do swoich domów, choć każdy z nich wie o ludobójstwie sprzed 80 lat. Czy Pańskim zdaniem Ukraina powinna po zwycięstwie przeprosić Polskę za Wołyń?”. Aż 120 osób wybrało odpowiedź: „Oczywiście, musimy wreszcie rozwiązać ten problem”. Tylko dwie wskazało na wybór: „Dlaczego? To było dawno temu”. Odpowiedzi: „Jest mi to obojętne” nie wybrał nikt.

Tekst pochodzi z 28 (1798) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe