Bartłomiej o wielkim wstydzie, hańbie i bezbożnej wojnie. Zwierzchnik prawosławia apeluje do Cyryla
- Jak można twierdzić, że jest się bratem innego narodu i błogosławić wojnę prowadzoną przeciwko niemu przez własne państwo? Jak można zostawić na łasce rosyjskich bombardowań tych prawosławnych, o których uparcie twierdzisz, że należą do twej jurysdykcji? – pytał Bartłomiej w wywiadzie.
Wielki wstyd i hańba
Rosyjską inwazję na Ukrainę nazwał hańbą. - Jest to wielki wstyd dla tych, którzy ją zainspirowali i dla tych, którzy nadal, bezpośrednio lub pośrednio, ją usprawiedliwiają i wspierają. Jest to również hańba dla tych, którzy milczą, którzy ją tolerują, którzy udają, że jej nie widzą. Każdego dnia niewinni ludzie tracą życie. Cywile są bombardowani. Miasta i wsie są zrównywane z ziemią. Święte miejsca są bezczeszczone, jak to miało miejsce ostatnio w przypadku katedry Przemienienia Pańskiego w Odessie, która została poważnie uszkodzona w wyniku rosyjskiego ataku rakietowego – przypomniał prawosławny patriarcha Konstantynopola.
Wojna bezbożna
Jako honorowy zwierzchnik prawosławia z całą mocą podkreślił, że wojna ta bynajmniej nie jest święta, lecz bezbożna, zła i niszczycielska. Jest destrukcyjna przede wszystkim dla Ukrainy, ale także dla Rosji jako agresora. Bartłomiej wyraził nadzieję, że przywódcy rosyjskiej Cerkwi wysłuchają cierpienia ludzi po obu stronach i przyłączą się do starań o zakończenie wojny i ustanowienie pokoju.
- Chyba że mają nadzieję, w co nie chcemy wierzyć, że wojna rozpętana przez ich państwo zaspokoi ich kościelne roszczenia. Jeśli mają taką nadzieję, ich wysiłki będą daremne! – dodał patriarcha Konstantynopola w wywiadzie dla dziennika „Patris”.
Krzysztof Bronk/vaticannews.va / Stambuł