Paweł Jędrzejewski: O co naprawdę chodzi w konflikcie izraelsko-palestyńskim

Konflikt izraelsko-palestyński nie jest konfliktem o ziemię, o terytorium, o życiową przestrzeń. To tylko zasłona dymna.
Jerozolima. Widok ma meczet Al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym Paweł Jędrzejewski: O co naprawdę chodzi w konflikcie izraelsko-palestyńskim
Jerozolima. Widok ma meczet Al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym / EPA/MANUEL DE ALMEIDA Dostawca: PAP/EPA

Dowodem na to są liczby: państwa arabskie dysponują powierzchnią ponad 13 milionów kilometrów kwadratowych. Natomiast powierzchnia Izraela to mniej niż 21 tysięcy km. Tak! - Izrael jest 15 razy mniejszy od Polski, a kraje arabskie są większe od niego 632 (!) razy. Nie miałoby najmniejszego sensu prowadzenie przez tyle lat tylu wojen o taki skraweczek ziemi! Natomiast w jednym i tylko jednym aspekcie ten niewielki obszar ma kolosalne znaczenie. Jest to aspekt religijny. Szczególnie ważna jest pod tym względem Jerozolima, o którą z przyczyn religijnych wielokrotnie toczyły się wojny. Jerozolima była w dziejach czterdzieści cztery razy zdobywana i odzyskiwana, dwadzieścia trzy razy oblegana, dwukrotnie całkowicie niszczona i atakowana pięćdziesiąt dwa razy. Miasto było we władaniu Egipcjan, następnie Kananejczyków, Izraelitów, Greków, Rzymian, Persów, Bizantyjczyków, islamskich kalifów, krzyżowców, Imperium Osmańskiego, Wielkiej Brytanii oraz pod zarządem izraelskim i jordańskim w latach 1948-1967. Ruch syjonistyczny, marzenia Żydów o odzyskaniu państwowości, wreszcie powstanie Izraela w roku 1948 miały także głęboko osadzone w żydowskiej (nawet zlaicyzowanej) tożsamości podstawy religijne, bo był to przecież powrót do biblijnej "Ziemi Obiecanej".

 

Kamienie i drzewa zdradzą Żydów

Wyjaśnienie tego koszmarnego konfliktu, który w ostatnich dniach znów pochłonął tysiące ludzkich istnień, jest zaskakująco proste: jego główną (choć nie jedyną) osią jest wojna religijna, której korzenie tkwią od wieków w samej genezie islamu. Dlatego szans na trwałe rozwiązanie konfliktu po prostu nie ma. Bo nie ma nadziei na pokój i koegzystencję, gdy siłą napędową jest religijny fanatyzm.

Hamas, który zaatakował mieszkańców Izraela 7 października, to organizacja islamska, założona przez członków Bractwa Muzułmańskiego o wyraźnym profilu religijnym. Hamas powstał w roku 1987, a rok później przedstawił dokument nazwany Kartą Islamskiego Ruchu Oporu. W dokumencie tym znajduje się zapowiedź zniszczenia Izraela i wymordowania Żydów. Karta powołuje się - między innymi - na przerażający, islamski tekst religijny (hadis): „Dzień Sądu nie nadejdzie, dopóki muzułmanie nie będą walczyć z Żydami i ich zabiją. Nawet jeśli Żyd ukryje się za skałą lub drzewem, skała lub drzewo powie: 'O muzułmaninie, o Abdullahu, czcicielu Boga! Za mną jest Żyd. Przyjdź i zabij go' ”. „Hadis ten jest nauczany w całym świecie muzułmańskim, w tym w Arabii Saudyjskiej, Jordanii, Syrii, Egipcie oraz Palestynie i nadal kształtuje postawę muzułmanów wobec Żydów” - pisze palestyński naukowiec, prof. Mohammed S. Dajani Daoudi z Wasatia Academic Institute w Jerozolimie. Punkt trzynasty Karty stwierdza: „inicjatywy, tak zwane rozwiązania pokojowe i konferencje międzynarodowe, stoją w sprzeczności z pryncypiami Islamskiego Ruchu Oporu. […] Poza dżihadem nie ma rozwiązania kwestii palestyńskiej”. Celem religijnych fanatyków, celem terrorystów z Hamasu jest nie odzyskanie ziemi, nie stworzenie palestyńskiego państwa, ale wymordowanie wszystkich Żydów. Identyczny cel, jaki stawiali sobie niemieccy ludobójcy - Hitler, Himmler i Heydrich. Dowodem na to są nie tylko słowa ich deklaracji, ale przede wszystkim ich czyny. 

 

Symbolicznym sednem sporu jest Wzgórze Świątynne

Akcja terrorystyczna Hamasu sprzed kilkunastu dni, polegająca na zaatakowaniu izraelskich baz wojskowych, ale także dokonaniu masakry ponad 1300 Izraelczyków, w większości cywilów i porwaniu kilkuset, została przeprowadzona pod kryptonimem „potop Al-Aksa”. Jest to oczywiste nawiązanie do religii, które ma być apelem o zjednoczenie wyznawców islamu, poprzez wywołanie wrażenia, że ich wiara jest atakowana. Kompleks meczetu Al-Aksa obejmuje Kopułę na Skale, a także sam meczet Al-Aksa. Właśnie tu - według tradycji islamskiej - prorok Mahomet zakończył „nocną podróż” z Mekki do Jerozolimy, także tu wstąpił do nieba. Zarazem, ten teren znajduje się w miejscu, gdzie król Salomon zbudował Pierwszą Świątynię (zniszczoną w roku 587 p.n.e. przez armię babilońską króla Nabuchodonozora II), w której przechowywana była Arka Przymierza. Tutaj stała później Druga Świątynia (spalona i zburzona przez Rzymian w roku 70 n.e.). Jest więc to miejsce absolutnie wyjątkowe dla wyznawców obu religii.

Warto też przypomnieć, że te świątynie, a później meczet, nie znalazły się tam przypadkowo. Stały na szczycie wzniesienia, które jest przecież biblijną górą Moria, gdzie Abraham - zgodnie z poleceniem Boga - miał złożyć w ofierze swojego syna Izaaka. Oczywiście, Bóg nie dopuścił do wykonania tego polecenia. Było to tylko wypróbowanie jego posłuszeństwa. Jednak według tradycji islamskiej sprawy miały się inaczej: Ibrahim (czyli Abraham) nie miał przeznaczyć na ofiarę Izaaka, ale swojego pierworodnego syna - Izmaela. Bo oto - według islamu - Abraham nie był wcale żydowskim patriarchą, ale „wyznawcą Allaha”. Jego syn Izmael, którego wskazał Bóg, był ojcem wszystkich Arabów i to z rodu Izmaela pochodził sam prorok Mahomet (Muhammad). To Abraham razem z Izmaelem udali się do Mekki, by odbudować sanktuarium Al-Kaba, w którym znajduje się Czarny Kamień (Hadżar). Miejsce to jest, od czasów narodzin islamu, celem pielgrzymki każdego muzułmanina. I właśnie w tej opowieści o ofierze z Izmaela, a nie z Izaaka, w relacji z wydarzeń, które według tradycji miały miejsce około 4000 lat temu, widać jak na dłoni sedno konfliktu. Jest nim prawo do dziedzictwa Abrahama. 

Te dwie religie - judaizm i islam - weszły w konflikt ze sobą, w jakimś sensie analogiczny do potężnej animozji pomiędzy judaizmem i chrześcijaństwem, które jest od islamu o 600 lat starsze. Podobnie jak chrześcijaństwo, islam wyrósł z judaizmu i identycznie jak chrześcijaństwo domagał się uznania za najwyższą, najdoskonalszą, ostateczną formę monoteizmu. Został przez Żydów odrzucony, co spowodowało trwałą wrogość pomiędzy tymi religiami a judaizmem.

 

Geneza religijnego konfliktu

Twórca islamu, Mahomet w początkowym okresie swojej działalności znajdował się pod bardzo głębokim wpływem judaizmu. Postrzegał samego siebie jako współczesnego odpowiednika Mojżesza. Zresztą Mojżesz jest wymieniony w Koranie ponad 100 razy, a najważniejszy aksjomat judaizmu, czyli przekonanie, że Bóg jest jeden, stał się główną prawdą islamu. O tym, jak blisko judaizmu była nowa religia, którą głosił Mahomet, świadczy fakt, że w tamtym okresie Mahomet modlił się w kierunku Jerozolimy i obchodził żydowskie święto Jom Kipur (Dzień Przebłagania). Przyjął także żydowskie reguły żywieniowe, dotyczące koszerności produktów i wprowadził regułę pięciokrotnych modlitw każdego dnia, na wzór trzykrotnych modlitw żydowskich.

Mahomet oczekiwał, że żydowskie społeczności, żyjące wówczas w Arabii, zaakceptują go jako ostatniego z proroków, a jego naukę uznają za ostateczne, doprowadzone do do doskonałości rozwinięcie przekazu od Boga dla ludzkości. I że potwierdzą to swoim autorytetem, jako pierwsi monoteiści. Było to dla niego sprawą kluczową, bo przyjęcie jego religii przez Żydów ("Lud Księgi") byłoby potwierdzeniem jej prawdziwości i najwyższą formą nobilitacji. Jednak tak się nie stało. „To co prawdziwe w twojej nauce, nie jest dla nas nowe, a to co jest nowe - nie jest prawdziwe” - musiała brzmieć żydowska odpowiedź. Odrzucenie przez Żydów reguł religijnych, które głosił Mahomet, wywołało jego rozgoryczenie i złość. Nigdy im tego nie wybaczył. Od tego momentu Mahomet modlił się, zwracając w kierunku Mekki.

Wprowadził także wówczas do islamu tezy, które miały zdyskredytować Żydów. Na przykład tezę, że surowe przykazania ogłoszone Żydom przez Boga, są formą kary za ich grzechy. Oskarżył Żydów o fałszowanie świętych ksiąg, żeby zataić przepowiednie o nadejściu Mahometa. Zarzucił im, że nie są prawdziwymi monoteistami. Te i inne oskarżenia, skierowane przez Mahometa w reakcji na odrzucenie przez Żydów jego proroctwa, są od stuleci uważane przez muzułmanów za słowa Boga i stanowią podstawę wrogości wobec Żydów. Mimo niej, Żydzi byli traktowani przez muzułmanów różnie: w niektórych okresach i miejscach muzułmańskiego świata cieszyli się znacznymi swobodami (np. w okresie tzw. "Złotego wieku" kultury żydowskiej na Półwyspie Iberyjskim), w innych byli uciskani, ale zawsze dotyczył ich status tzw. „dimmi”, a więc nie pogan, ale drugorzędnych wobec islamu grup monoteistów, czyli wyznawców judaizmu i chrześcijaństwa - dyskryminowanych grup społeczeństwa, obciążonych specjalnymi podatkami (dżizja i haradż) oraz pozbawionych ważnych praw obywatelskich i ludzkich. Poganie musieli przyjąć islam albo musieli umrzeć. Żydowscy i chrześcijańscy monoteiści mogli zachować życie, ale tylko wtedy, gdy okazywali swoją podrzędność i uległość.

Religijne podstawy do traktowania Żydów jako z zasady „gorszych” członków społeczności (podobnie jak chrześcijan), zostało w ostatnich stuleciach, a szczególnie w XX wieku, wzmocnione wpływami zewnętrznymi na świat islamu. Stereotypy antyżydowskie, rodem z Europy, zostały rozpropagowane szczególnie silnie w krajach arabskich. Jednak podstawą były nadal odwieczne uprzedzenia religijne.

 

Dehumanizacja jako przygotowanie do zbrodni

Szokujący jest fakt, że koraniczne przedstawianie Żydów jako „potomków małp i świń” stało się powszechnym zjawiskiem w dyskursie publicznym w świecie arabskim i islamskim. 

Przykładów można wymienić wiele: w kwietniu 2002 roku Al-Azhar szejk Muhammad Sayyid Tantawi, najwyższy rangą duchowny w świecie sunnickim, w kazaniu nazwał Żydów „wrogami Allaha, potomkami małp i świń”. Podobnie saudyjski szejk Abd Al-Rahman Al-Sudayyis, imam w najważniejszym w Mekce meczecie Al-Haraam, w swoim kazaniu prosił Boga o zniszczenie Żydów. Wzywał do porzucenia wszelkich inicjatyw pokojowych wobec Żydów i Izraela, ponieważ Żydzi są „szumowiną rasy ludzkiej, szczurami świata, gwałcicielami paktów i porozumień, mordercami proroków oraz potomstwem małp i świń”. Te wszystkie, odczłowieczające porównania, mają swoje źródła w tekstach religijnych, a ich celem jest przygotowanie zagłady Żydów. Islamscy duchowni wcale tego nie ukrywają. W kazaniu wygłoszonym już w tym stuleciu, szejk Ibrahim Madhi, imam głównego meczetu w mieście Gaza, wezwał naród palestyński, aby zapomniał o swoich wewnętrznych nieporozumieniach i zwrócił całą broń przeciwko Żydom: „ostrza muszą być skierowane w stronę Żydów, wrogów Allaha, naród przeklęty w księdze Allaha. Allah opisał [ich] jako małpy i świnie, czcicieli cielców, czcicieli bożków…”. Duchowy przywódca Hamasu Szejk Ahmad Isma'il Hasan Jasin mówił o Żydach: „Sześć milionów potomków małp rządzi teraz wszystkimi narodami świata, ale ich dzień również nadejdzie. Allahu! Zabij ich wszystkich, nie oszczędź ani jednego”.

 

A na europejskich ulicach lewica popiera fanatyków religijnych

Konflikt bliskowschodni jest bardzo silnie zakorzeniony w odwiecznym konflikcie religijnym. Bardzo źle, przerażająco tragicznie wróży to na przyszłość. Islamscy fanatycy religijni nie mogą zgodzić się na istnienie Izraela, bo obecność Żydów na górze Moria i wokół niej usunęłaby islam z miejsca we wszechświecie, z którego człowiek rozmawia z Bogiem. Ta obecność spychałaby islam z "pierwszego miejsca", z "podium". Religijna motywacja zyskuje posłuch i poparcie w świecie islamu. Rządzi się wyłącznie emocjami, wśród których decydujący głos ma nienawiść. Nie podlega w najmniejszym nawet stopniu rozumowi. Przywódcy Hamasu dobrze o tym wiedzą i wykorzystują ten aspekt w swojej propagandzie. 

W dniu, w którym Hamas rozpoczął atak na Żydów, jego przywódca polityczny Ismail Haniyeh wezwał muzułmanów na całym świecie, żeby „stanęli w tej sprawiedliwej bitwie w obronie Al-Aksa i misji Proroka”. W odpowiedzi, na ulice miast w krajach islamskich, ale także w Europie i USA wyszły tysiące ludzi, przede wszystkim migrantów z krajów arabskich, wyrażających solidarność z Hamasem i witających z radością mordowanie żydowskich kobiet, dzieci i starców. 

Wkrótce po nich, na tych samych ulicach pojawili się nic z tego wszystkiego nie rozumiejący ludzie, przede wszystkim z lewicy, występujący w obronie Palestyńczyków, potępiający Izrael, a de facto wspierający tych  - co za ideologiczny paradoks! - którzy mordują ludzi w imię najbardziej skrajnego, religijnego fanatyzmu.


 

POLECANE
Szokujący wynik poparcia dla partii politycznych w sondzie na Gazeta.pl gorące
Szokujący wynik poparcia dla partii politycznych w sondzie na Gazeta.pl

Artykuł "PiS odnotowało duży spadek. Politolog wskazał, co "może pomóc Kaczyńskiemu" [SONDAŻ]" autorstwa Katarzyny Rochowicz na portalu Gazeta.pl dotyczy sondażu pracowni United Surveys dla Wirtualnej Polski. Najciekawsza jednak jest końcowa sonda.

Niemieckie media: Dlaczego Polacy coraz gorzej myślą o Niemczech z ostatniej chwili
Niemieckie media: Dlaczego Polacy coraz gorzej myślą o Niemczech

"Wizerunek Niemiec wśród Polaków wcale się nie poprawia, wręcz przeciwnie" – pisze na łamach portalu "Die Welt" publicysta i korespondent niemieckich mediów z Warszawy Philipp Fritz.

Mołdawia, Gruzja, Bułgaria, Litwa. Rosja-Zachód 4:0 tylko u nas
Mołdawia, Gruzja, Bułgaria, Litwa. Rosja-Zachód 4:0

Wybory parlamentarne w Gruzji, Bułgarii i na Litwie. Wybory prezydenckie i referendum konstytucyjne w Mołdawii. Dwa kraje UE/NATO, dwa spoza. Ale wszystkie na zachodnich obrzeżach Rosji. I we wszystkich wyniki cieszące Kreml. Wyborczy październik w naszej części Europy nie należał do udanych dla Zachodu i jego sojuszników. Uwikłana w wojnę z Ukrainą Rosja wciąż potwierdza swoją skuteczność prowadzenia wojny hybrydowej.

TVN donosi, że Hołownia ogranicza pracę dziennikarzy. Jest komentarz marszałka Sejmu z ostatniej chwili
TVN donosi, że Hołownia ogranicza pracę dziennikarzy. Jest komentarz marszałka Sejmu

Dziennikarz portalu "Wirtualna Polska" Michał Wróblewski przekazał najnowsze wytyczne biura marszałka Sejmu. Szymon Hołownia odpowiedział na spekulacje medialne.

Pałac Buckingham: Komunikat Williama wywołał burzę. Książę ponownie zabiera głos z ostatniej chwili
Pałac Buckingham: Komunikat Williama wywołał burzę. Książę ponownie zabiera głos

Na początku października opublikowana na oficjalnych kanałach brytyjskiej rodziny królewskiej zapowiedź księcia Williama dotycząca walki z bezdomnością wywołała w mediach społecznościowych prawdziwą burzę. "To chyba żart" – pisali zbulwersowani internauci. Dzisiaj rodzina królewska ponownie zabiera w tej sprawie głos.

Hezbollah ma nowego przywódcę. Stanowcza odpowiedź Izraela z ostatniej chwili
Hezbollah ma nowego przywódcę. Stanowcza odpowiedź Izraela

We wtorek władze Hezbollahu wybrały swojego nowego lidera. Został nim dotychczasowy zastępca sekretarza generalnego. Izraelski minister obrony Yoan Gallant bardzo szybko odpowiedział na tę informację.

Wyborcza: Szok. Dziura Domańskiego eksplodowała z ostatniej chwili
Wyborcza: "Szok. Dziura Domańskiego eksplodowała"

W komentarzu opublikowanym we wtorek, "Gazeta Wyborcza" krytycznie komentuje informacje podane przez ministra finansów Andrzeja Domańskiego. 

Youtuber Budda w areszcie. Nowe informacje z ostatniej chwili
Youtuber Budda w areszcie. Nowe informacje

W poniedziałek tuż po godz. 15:30 Sąd Okręgowy w Szczecinie podtrzymał decyzję w sprawie Kamila L., youtubera znanego jako "Budda". Jeden z obrońców ujawnił szokujące informacje na temat warunków w areszcie.

Nie żyje legendarny artysta z ostatniej chwili
Nie żyje legendarny artysta

W poniedziałek wieku 86 lat zmarł legendarny artysta Paul Morrissey. W przeszłości współpracował m.in. z inną wybitną postacią jak Andy Warhol.

Minister Finansów: Deficyt budżetowy wzrośnie o 56 mld zł z ostatniej chwili
Minister Finansów: Deficyt budżetowy wzrośnie o 56 mld zł

W nowelizacji projektu budżetu na 2024 r. deficyt budżetowy zostanie podniesiony o 56 mld zł, do 240,3 mld zł – powiedział we wtorek minister finansów Andrzej Domański. Dodał, że w projekcie budżetu nie ma zmian po stronie wydatkowej.

REKLAMA

Paweł Jędrzejewski: O co naprawdę chodzi w konflikcie izraelsko-palestyńskim

Konflikt izraelsko-palestyński nie jest konfliktem o ziemię, o terytorium, o życiową przestrzeń. To tylko zasłona dymna.
Jerozolima. Widok ma meczet Al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym Paweł Jędrzejewski: O co naprawdę chodzi w konflikcie izraelsko-palestyńskim
Jerozolima. Widok ma meczet Al-Aksa na Wzgórzu Świątynnym / EPA/MANUEL DE ALMEIDA Dostawca: PAP/EPA

Dowodem na to są liczby: państwa arabskie dysponują powierzchnią ponad 13 milionów kilometrów kwadratowych. Natomiast powierzchnia Izraela to mniej niż 21 tysięcy km. Tak! - Izrael jest 15 razy mniejszy od Polski, a kraje arabskie są większe od niego 632 (!) razy. Nie miałoby najmniejszego sensu prowadzenie przez tyle lat tylu wojen o taki skraweczek ziemi! Natomiast w jednym i tylko jednym aspekcie ten niewielki obszar ma kolosalne znaczenie. Jest to aspekt religijny. Szczególnie ważna jest pod tym względem Jerozolima, o którą z przyczyn religijnych wielokrotnie toczyły się wojny. Jerozolima była w dziejach czterdzieści cztery razy zdobywana i odzyskiwana, dwadzieścia trzy razy oblegana, dwukrotnie całkowicie niszczona i atakowana pięćdziesiąt dwa razy. Miasto było we władaniu Egipcjan, następnie Kananejczyków, Izraelitów, Greków, Rzymian, Persów, Bizantyjczyków, islamskich kalifów, krzyżowców, Imperium Osmańskiego, Wielkiej Brytanii oraz pod zarządem izraelskim i jordańskim w latach 1948-1967. Ruch syjonistyczny, marzenia Żydów o odzyskaniu państwowości, wreszcie powstanie Izraela w roku 1948 miały także głęboko osadzone w żydowskiej (nawet zlaicyzowanej) tożsamości podstawy religijne, bo był to przecież powrót do biblijnej "Ziemi Obiecanej".

 

Kamienie i drzewa zdradzą Żydów

Wyjaśnienie tego koszmarnego konfliktu, który w ostatnich dniach znów pochłonął tysiące ludzkich istnień, jest zaskakująco proste: jego główną (choć nie jedyną) osią jest wojna religijna, której korzenie tkwią od wieków w samej genezie islamu. Dlatego szans na trwałe rozwiązanie konfliktu po prostu nie ma. Bo nie ma nadziei na pokój i koegzystencję, gdy siłą napędową jest religijny fanatyzm.

Hamas, który zaatakował mieszkańców Izraela 7 października, to organizacja islamska, założona przez członków Bractwa Muzułmańskiego o wyraźnym profilu religijnym. Hamas powstał w roku 1987, a rok później przedstawił dokument nazwany Kartą Islamskiego Ruchu Oporu. W dokumencie tym znajduje się zapowiedź zniszczenia Izraela i wymordowania Żydów. Karta powołuje się - między innymi - na przerażający, islamski tekst religijny (hadis): „Dzień Sądu nie nadejdzie, dopóki muzułmanie nie będą walczyć z Żydami i ich zabiją. Nawet jeśli Żyd ukryje się za skałą lub drzewem, skała lub drzewo powie: 'O muzułmaninie, o Abdullahu, czcicielu Boga! Za mną jest Żyd. Przyjdź i zabij go' ”. „Hadis ten jest nauczany w całym świecie muzułmańskim, w tym w Arabii Saudyjskiej, Jordanii, Syrii, Egipcie oraz Palestynie i nadal kształtuje postawę muzułmanów wobec Żydów” - pisze palestyński naukowiec, prof. Mohammed S. Dajani Daoudi z Wasatia Academic Institute w Jerozolimie. Punkt trzynasty Karty stwierdza: „inicjatywy, tak zwane rozwiązania pokojowe i konferencje międzynarodowe, stoją w sprzeczności z pryncypiami Islamskiego Ruchu Oporu. […] Poza dżihadem nie ma rozwiązania kwestii palestyńskiej”. Celem religijnych fanatyków, celem terrorystów z Hamasu jest nie odzyskanie ziemi, nie stworzenie palestyńskiego państwa, ale wymordowanie wszystkich Żydów. Identyczny cel, jaki stawiali sobie niemieccy ludobójcy - Hitler, Himmler i Heydrich. Dowodem na to są nie tylko słowa ich deklaracji, ale przede wszystkim ich czyny. 

 

Symbolicznym sednem sporu jest Wzgórze Świątynne

Akcja terrorystyczna Hamasu sprzed kilkunastu dni, polegająca na zaatakowaniu izraelskich baz wojskowych, ale także dokonaniu masakry ponad 1300 Izraelczyków, w większości cywilów i porwaniu kilkuset, została przeprowadzona pod kryptonimem „potop Al-Aksa”. Jest to oczywiste nawiązanie do religii, które ma być apelem o zjednoczenie wyznawców islamu, poprzez wywołanie wrażenia, że ich wiara jest atakowana. Kompleks meczetu Al-Aksa obejmuje Kopułę na Skale, a także sam meczet Al-Aksa. Właśnie tu - według tradycji islamskiej - prorok Mahomet zakończył „nocną podróż” z Mekki do Jerozolimy, także tu wstąpił do nieba. Zarazem, ten teren znajduje się w miejscu, gdzie król Salomon zbudował Pierwszą Świątynię (zniszczoną w roku 587 p.n.e. przez armię babilońską króla Nabuchodonozora II), w której przechowywana była Arka Przymierza. Tutaj stała później Druga Świątynia (spalona i zburzona przez Rzymian w roku 70 n.e.). Jest więc to miejsce absolutnie wyjątkowe dla wyznawców obu religii.

Warto też przypomnieć, że te świątynie, a później meczet, nie znalazły się tam przypadkowo. Stały na szczycie wzniesienia, które jest przecież biblijną górą Moria, gdzie Abraham - zgodnie z poleceniem Boga - miał złożyć w ofierze swojego syna Izaaka. Oczywiście, Bóg nie dopuścił do wykonania tego polecenia. Było to tylko wypróbowanie jego posłuszeństwa. Jednak według tradycji islamskiej sprawy miały się inaczej: Ibrahim (czyli Abraham) nie miał przeznaczyć na ofiarę Izaaka, ale swojego pierworodnego syna - Izmaela. Bo oto - według islamu - Abraham nie był wcale żydowskim patriarchą, ale „wyznawcą Allaha”. Jego syn Izmael, którego wskazał Bóg, był ojcem wszystkich Arabów i to z rodu Izmaela pochodził sam prorok Mahomet (Muhammad). To Abraham razem z Izmaelem udali się do Mekki, by odbudować sanktuarium Al-Kaba, w którym znajduje się Czarny Kamień (Hadżar). Miejsce to jest, od czasów narodzin islamu, celem pielgrzymki każdego muzułmanina. I właśnie w tej opowieści o ofierze z Izmaela, a nie z Izaaka, w relacji z wydarzeń, które według tradycji miały miejsce około 4000 lat temu, widać jak na dłoni sedno konfliktu. Jest nim prawo do dziedzictwa Abrahama. 

Te dwie religie - judaizm i islam - weszły w konflikt ze sobą, w jakimś sensie analogiczny do potężnej animozji pomiędzy judaizmem i chrześcijaństwem, które jest od islamu o 600 lat starsze. Podobnie jak chrześcijaństwo, islam wyrósł z judaizmu i identycznie jak chrześcijaństwo domagał się uznania za najwyższą, najdoskonalszą, ostateczną formę monoteizmu. Został przez Żydów odrzucony, co spowodowało trwałą wrogość pomiędzy tymi religiami a judaizmem.

 

Geneza religijnego konfliktu

Twórca islamu, Mahomet w początkowym okresie swojej działalności znajdował się pod bardzo głębokim wpływem judaizmu. Postrzegał samego siebie jako współczesnego odpowiednika Mojżesza. Zresztą Mojżesz jest wymieniony w Koranie ponad 100 razy, a najważniejszy aksjomat judaizmu, czyli przekonanie, że Bóg jest jeden, stał się główną prawdą islamu. O tym, jak blisko judaizmu była nowa religia, którą głosił Mahomet, świadczy fakt, że w tamtym okresie Mahomet modlił się w kierunku Jerozolimy i obchodził żydowskie święto Jom Kipur (Dzień Przebłagania). Przyjął także żydowskie reguły żywieniowe, dotyczące koszerności produktów i wprowadził regułę pięciokrotnych modlitw każdego dnia, na wzór trzykrotnych modlitw żydowskich.

Mahomet oczekiwał, że żydowskie społeczności, żyjące wówczas w Arabii, zaakceptują go jako ostatniego z proroków, a jego naukę uznają za ostateczne, doprowadzone do do doskonałości rozwinięcie przekazu od Boga dla ludzkości. I że potwierdzą to swoim autorytetem, jako pierwsi monoteiści. Było to dla niego sprawą kluczową, bo przyjęcie jego religii przez Żydów ("Lud Księgi") byłoby potwierdzeniem jej prawdziwości i najwyższą formą nobilitacji. Jednak tak się nie stało. „To co prawdziwe w twojej nauce, nie jest dla nas nowe, a to co jest nowe - nie jest prawdziwe” - musiała brzmieć żydowska odpowiedź. Odrzucenie przez Żydów reguł religijnych, które głosił Mahomet, wywołało jego rozgoryczenie i złość. Nigdy im tego nie wybaczył. Od tego momentu Mahomet modlił się, zwracając w kierunku Mekki.

Wprowadził także wówczas do islamu tezy, które miały zdyskredytować Żydów. Na przykład tezę, że surowe przykazania ogłoszone Żydom przez Boga, są formą kary za ich grzechy. Oskarżył Żydów o fałszowanie świętych ksiąg, żeby zataić przepowiednie o nadejściu Mahometa. Zarzucił im, że nie są prawdziwymi monoteistami. Te i inne oskarżenia, skierowane przez Mahometa w reakcji na odrzucenie przez Żydów jego proroctwa, są od stuleci uważane przez muzułmanów za słowa Boga i stanowią podstawę wrogości wobec Żydów. Mimo niej, Żydzi byli traktowani przez muzułmanów różnie: w niektórych okresach i miejscach muzułmańskiego świata cieszyli się znacznymi swobodami (np. w okresie tzw. "Złotego wieku" kultury żydowskiej na Półwyspie Iberyjskim), w innych byli uciskani, ale zawsze dotyczył ich status tzw. „dimmi”, a więc nie pogan, ale drugorzędnych wobec islamu grup monoteistów, czyli wyznawców judaizmu i chrześcijaństwa - dyskryminowanych grup społeczeństwa, obciążonych specjalnymi podatkami (dżizja i haradż) oraz pozbawionych ważnych praw obywatelskich i ludzkich. Poganie musieli przyjąć islam albo musieli umrzeć. Żydowscy i chrześcijańscy monoteiści mogli zachować życie, ale tylko wtedy, gdy okazywali swoją podrzędność i uległość.

Religijne podstawy do traktowania Żydów jako z zasady „gorszych” członków społeczności (podobnie jak chrześcijan), zostało w ostatnich stuleciach, a szczególnie w XX wieku, wzmocnione wpływami zewnętrznymi na świat islamu. Stereotypy antyżydowskie, rodem z Europy, zostały rozpropagowane szczególnie silnie w krajach arabskich. Jednak podstawą były nadal odwieczne uprzedzenia religijne.

 

Dehumanizacja jako przygotowanie do zbrodni

Szokujący jest fakt, że koraniczne przedstawianie Żydów jako „potomków małp i świń” stało się powszechnym zjawiskiem w dyskursie publicznym w świecie arabskim i islamskim. 

Przykładów można wymienić wiele: w kwietniu 2002 roku Al-Azhar szejk Muhammad Sayyid Tantawi, najwyższy rangą duchowny w świecie sunnickim, w kazaniu nazwał Żydów „wrogami Allaha, potomkami małp i świń”. Podobnie saudyjski szejk Abd Al-Rahman Al-Sudayyis, imam w najważniejszym w Mekce meczecie Al-Haraam, w swoim kazaniu prosił Boga o zniszczenie Żydów. Wzywał do porzucenia wszelkich inicjatyw pokojowych wobec Żydów i Izraela, ponieważ Żydzi są „szumowiną rasy ludzkiej, szczurami świata, gwałcicielami paktów i porozumień, mordercami proroków oraz potomstwem małp i świń”. Te wszystkie, odczłowieczające porównania, mają swoje źródła w tekstach religijnych, a ich celem jest przygotowanie zagłady Żydów. Islamscy duchowni wcale tego nie ukrywają. W kazaniu wygłoszonym już w tym stuleciu, szejk Ibrahim Madhi, imam głównego meczetu w mieście Gaza, wezwał naród palestyński, aby zapomniał o swoich wewnętrznych nieporozumieniach i zwrócił całą broń przeciwko Żydom: „ostrza muszą być skierowane w stronę Żydów, wrogów Allaha, naród przeklęty w księdze Allaha. Allah opisał [ich] jako małpy i świnie, czcicieli cielców, czcicieli bożków…”. Duchowy przywódca Hamasu Szejk Ahmad Isma'il Hasan Jasin mówił o Żydach: „Sześć milionów potomków małp rządzi teraz wszystkimi narodami świata, ale ich dzień również nadejdzie. Allahu! Zabij ich wszystkich, nie oszczędź ani jednego”.

 

A na europejskich ulicach lewica popiera fanatyków religijnych

Konflikt bliskowschodni jest bardzo silnie zakorzeniony w odwiecznym konflikcie religijnym. Bardzo źle, przerażająco tragicznie wróży to na przyszłość. Islamscy fanatycy religijni nie mogą zgodzić się na istnienie Izraela, bo obecność Żydów na górze Moria i wokół niej usunęłaby islam z miejsca we wszechświecie, z którego człowiek rozmawia z Bogiem. Ta obecność spychałaby islam z "pierwszego miejsca", z "podium". Religijna motywacja zyskuje posłuch i poparcie w świecie islamu. Rządzi się wyłącznie emocjami, wśród których decydujący głos ma nienawiść. Nie podlega w najmniejszym nawet stopniu rozumowi. Przywódcy Hamasu dobrze o tym wiedzą i wykorzystują ten aspekt w swojej propagandzie. 

W dniu, w którym Hamas rozpoczął atak na Żydów, jego przywódca polityczny Ismail Haniyeh wezwał muzułmanów na całym świecie, żeby „stanęli w tej sprawiedliwej bitwie w obronie Al-Aksa i misji Proroka”. W odpowiedzi, na ulice miast w krajach islamskich, ale także w Europie i USA wyszły tysiące ludzi, przede wszystkim migrantów z krajów arabskich, wyrażających solidarność z Hamasem i witających z radością mordowanie żydowskich kobiet, dzieci i starców. 

Wkrótce po nich, na tych samych ulicach pojawili się nic z tego wszystkiego nie rozumiejący ludzie, przede wszystkim z lewicy, występujący w obronie Palestyńczyków, potępiający Izrael, a de facto wspierający tych  - co za ideologiczny paradoks! - którzy mordują ludzi w imię najbardziej skrajnego, religijnego fanatyzmu.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe