Jerzy Klistała, syn Więźnia Auschwitz: Dorabianie zasług

Według Słownika Wyrazów Obcych PWN z 1980 r., „Patriota” – to człowiek kochający swoją ojczyznę i naród, gotów do poświęceń dla ich dobra.
Auschwitz Jerzy Klistała, syn Więźnia Auschwitz: Dorabianie zasług
Auschwitz / Pixabay.com

„Patriotyzm” (od rzecz. patriota) – postawa społeczno-polityczna i forma ideologii, łącząca przywiązanie do własnej ojczyzny oraz poświęcenie dla własnego narodu – z szacunkiem dla innych narodów i poszanowanie ich suwerennych praw.

 

Dorabianie zasług

Przypominam te hasła, gdyż podczas rozmów jakie prowadziłem zbierając materiały do moich książek, zaskakiwała mnie dowolna interpretacja tych oznaczeń. Znając przeszłość wielu moich rozmówców - nie byłych więźniów obozów koncentracyjnych, powodowało to niesmak, że wówczas gdy Ojczyzna była zniewolona - w potrzebie, robili wszystko, by „się nie narazić”. Wstąpienie do jakiejkolwiek organizacji ruchu oporu, pomoc tym którzy na taką odwagę się zdobyli, nie wchodziło w rachubę, gdyż uważali to za potencjalne zagrożenie dla siebie i swoich rodzin. Obecnie, gdy nie ma zagrożenia, bezwstydnie opowiadają o swoich „zmyślonych” heroicznych zasługach w tamtej ponurej przeszłości, dorabiali sobie zasługi o tym, co by zrobili gdyby okupacja trwała dłużej. 

Minęło tak wiele lat od okupacyjnych wydarzeń, przypominają się zdarzenia gdzie wiele osób okazywało autentyczne bohaterstwo oraz w jakże oczywisty sposób nieśli pomoc prześladowanym rodakom w  okupacyjnej niedoli. Jedno takie wydarzenie ma związek z „Marszem Śmierci” więźniów Oświęcimia do Wodzisławia Śl., gdzie w wyjątkowy sposób zwróciła na siebie uwagę mieszkanka Rybnika której poczynania wykazywały jej odwaga i przedsięwzięcia „gdy Ojczyzna była w potrzebie”, a o wydarzeniu tym opowiadał mi śp. Karol Miczajka – uczestnik owego „Marszu Śmierci”. 

 

Marsz śmierci

Zaznaczyć jednak muszę, że niestety nawet podczas owego marszu – SS-owcy oprawcy nadal z jakże wielką skrupulatnością wykonywali krwiożercze polecenia Hitlera - wskazówki o eksterminacji Polaków wygłoszone dnia 22 sierpnia 1939 r., a co wielokrotnie podkreślam i przytaczam: 

[...] Wydałem rozkaz zabijania bez litości i bez miłosierdzia mężczyzn, kobiety i dzieci polskiej mowy i polskiego pochodzenia. Tylko w ten sposób zdobędziemy potrzebną nam przestrzeń życiową... Polska będzie wyludniona i zasiedlona Niemcami.

Kolumna Marszu, w której znajdowali się byli więźniowie Karol Miczajka i Franciszek Ogon i wielu innych więźniów (także osoby z Rybnika), zmierzała do Wodzisławia Śląskiego. Przebieg i warunki marszu opisałem – opierając się w dużej mierze na informacjach uzyskanych od Pana Karola. Po przybyciu więźniów do Wodzisławia, zaprowadzono na stację kolejową i załadowano do węglarek, by dalej przetransportować ich drogą kolejową do Niemiec czy Austrii. I to wydarzenie Miczajka często wspominał, jak wspaniale zachowywała się na wodzisławskim dworcu Marta Piechaczek z Rybnika - szwagierka Franciszka Ogona (siostra Marii Ogon - żona Franciszka). 

Miczajka znał ją jeszcze ze wspólnej działalności konspiracyjnej w ZWZ/AK, gdzie pełniła funkcję łączniczki. Ojciec Marty i Marii był listonoszem, był z kolei kolegą ojca Miczajki. Marta była bardzo urodziwą dziewczyną i odważną patriotką. 

 

Patrioci

Marta Piechaczek pracowała w czasie okupacji na dworcu w Rybniku. Dowiedziała się tam o terminie transportów oświęcimskich więźniów i pojechała do Wodzisławia, gdzie w iście bohaterski sposób niosła pomoc umęczonym więźniom. Znała widocznie dobrze teren wokół stacji kolejowej, toteż pojawiła się przy wagonach wypełnionych więźniami z durzą miską napełnionej herbatą, i z wielką werwą i pewnością siebie przebiegała od wagonu do wagonu roznosząc gorącą herbatę. Miczajka obserwował heroizmu Marty, i wyglądało to tak, jakby zahipnotyzowała esesmanów pilnujących więźniów, gdyż nie wzbraniali jej podchodzić do wagonów i podawać więźniom ciepły napój. Kiedy miska była pusta, wlatywała znowu do budynku stacji i po chwili zjawiała się z nową porcją herbaty. Niektórzy więźniowie – ze względu na duży mróz – mieli poowijane palce rąk w różne skrawki materiału. Gałgany te moczyli w gorącej herbacie, aby ogrzać zmarznięte końce palców, a dopiero potem wysysali z nich napój. Inni pili herbatę bezpośrednio z miski i podawali ją pozostałym towarzyszom. W ten sposób każdemu dostało się chociaż parę łyków ciepłego napoju.
Karol Miczajka (któremu zawdzięczam wiele informacji o sprawach obozowych) mówił mi, że kiedy po latach Bóg pozwolił mu wrócić do domu, spotkał się z tą wspaniałą dziewczyną. Podziękował jej za odwagę oraz przedsiębiorczość i powiedział jej, jak wiele znaczyła dla więźniów jej niespotykana odwaga i pomoc. Przytoczę w tym miejscu, że ja także miałem zaszczyt kilkakrotnie rozmawiać z Panią Martą – osobą energiczną i przedsiębiorczą.

Takie to postawy z tamtych czasów świadczą o patriotyzmie!

W Wodzisławiu z inicjatywy Marty Piechaczek doszło do spotkania Franciszka Ogona z żoną. Maria Ogon (żoną Franciszka). Zabrała ze sobą większą sumę pieniędzy na wypadek, gdyby zaszła możliwość przekupienia któregoś z SS-manów pilnujących więźniów i zwolnienia męża z dalszego transportu. Franciszek znał jednak dobrze mentalność niemieckich oprawców, odwiódł żonę od tego planu. Przekonywał ją, że wojna się kończy i nie ma sensu przekupywania kogokolwiek, można bowiem trafić na fanatyka i tylko pogorszyć sytuację. Jak się później okazało, ta krótka rozmowa małżonków – pierwsza po prawie dwóch latach – była też ich ostatnią. 
Dnia 21 stycznia 1945 r. około godziny 16.00 pociąg załadowany więźniami wyruszył z Wodzisławia w stronę Chałupek-Bogumina, a 26 stycznia dojechał do obozu KL Mauthausen w Górnej Austrii, w pobliżu miasta Linz. 

Po trzech dniach wielu więźniów, w tym także Franciszka Ogona i Karola Miczajkę, ewakuowano do podobozu w Melku. Tam jednak zostali rozdzieleni – Ogon pozostał w KL Melku, natomiast Miczajkę przetransportowano do podobozu w Ebensee. 

Trudno ustalić, jakie były dalsze losy Ogona (w KL Melku) – gdzie pracował i w jakich warunkach przebywał – gdyż nie udało się niestety dotrzeć do bezpośrednich świadków – współwięźniów tego podobozu. 
Po zajęciu Wiednia przez wojska radzieckie obóz ewakuowano, a wśród ewakuowanych był także Franciszek Ogon. Polacy byli współorganizatorami konspiracyjnej samoobrony więźniów przed zamierzoną przez SS likwidacją obozu pod koniec wojny. Konspiracja obozowa udaremniła próbę wymordowania całej załogi więźniarskiej w sztolniach Kellerbau, dokąd 28 kwietnia 1945 r. spędzono więźniów w czasie pozorowanego alarmu lotniczego.

 

Wyzwolenie

Obóz wyzwolony został wraz z obozem Macierzystym KL Mauthausen 5 maja 1945 r. przez jednostkę armii amerykańskiej. Wyzwolenia doczekało 21386 więźniów. Zginęło w czasie funkcjonowania obozu i zmarło z wyczerpania w pierwszych tygodniach po wyzwoleniu 446000 więźniów, w tym około 27000 Polaków. 
Franciszek Ogon znajdował się między tymi, którzy przetrwali w ciężkich warunkach obozowej egzystencji. Wyzwolony cieszył się z przeżycia i bardzo pragnął powrotu do domu – do żony i dzieci. Przez więźnia, który natychmiast po odzyskaniu wolności wracał w strony leżące niedaleko Rybnika, przesłał do żony list pełen optymizmu i radości z rychłego powrotu do domu. Niestety organizm Franciszka Ogona, skrajnie wycieńczony głodowaniem i ciężką pracą, nie wytrzymał. Franciszek znalazł się wśród tych, którzy zmarli z wyczerpania tuż po wyzwoleniu, nie zobaczywszy swych bliskich… Jego prochy pochowane zostały na wspólnym „cmentarzu” na terenie KL Mauthausen.
 


 

POLECANE
Obrońcy dobrych pedofilów ogłosili koniec działalności tylko u nas
Obrońcy "dobrych pedofilów" ogłosili koniec działalności

Jedna z najbardziej znanych organizacji normalizujących pedofilię ogłosiła koniec swojej działalności. Jej działacze nie widzą już sensu w dalszych działaniach: nastroje na świecie zmieniły się tak, że nikt nie chce już słuchać o rzekomej potrzebie destygmatyzacji niebezpiecznych parafilii! 

Javeliny dla Polski. USA zatwierdziły sprzedaż uzbrojenia z ostatniej chwili
Javeliny dla Polski. USA zatwierdziły sprzedaż uzbrojenia

Kolejne Javeliny dla Wojska Polskiego - podkreślił wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz informując o udzieleniu zgody przez Departament Stanu na sprzedaż pocisków Javelin dla Polski.

Norwegia wyśle do Polski kolejny kontyngent F-35 Wiadomości
Norwegia wyśle do Polski kolejny kontyngent F-35

Norweskie Siły Zbrojne potwierdziły w czwartek PAP, że przygotowują wysłanie do Polski kolejnego kontyngentu samolotów bojowych. Misja ma rozpocząć się jesienią.

Jeden z najbliższych doradców Putina podał się do dymisji gorące
Jeden z najbliższych doradców Putina podał się do dymisji

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow potwierdził w czwartek informacje rosyjskich i zagranicznych mediów o rezygnacji przez Dmitrija Kozaka, jednego z najbliższych doradców Władimira Putina, ze stanowiska zastępcy szefa administracji (kancelarii) prezydenta Rosji.

Skandal w Krokowej. Tablica pamiątkowa dla oficerów Wehrmachtu Wiadomości
Skandal w Krokowej. Tablica pamiątkowa dla oficerów Wehrmachtu

W Krokowej pojawiła się tablica upamiętniająca trzech żołnierzy walczących w armii Hitlera. Sprawa budzi emocje, a jeszcze większe kontrowersje wywołuje film dokumentalny Marii Wiernikowskiej, który ukazał się na Kanale Zero.

Incydent w Nowej Wsi. Dron spadł na teren oczyszczalni ścieków Wiadomości
Incydent w Nowej Wsi. Dron spadł na teren oczyszczalni ścieków

Zdarzenie odnotowano w środę w Nowej Wsi (woj. małopolskie). Na teren miejscowej oczyszczalni ścieków spadł dron. Jak poinformował dzień później Urząd Gminy Skała, urządzenie należało do kategorii rekreacyjnych i służyło „głównie do zabawy i nauki latania”.

Kryminalny hit powraca. Jest data premiery Wiadomości
Kryminalny hit powraca. Jest data premiery

Platforma HBO Max ujawniła datę premiery i teaser trzeciego sezonu popularnego serialu kryminalnego „Odwilż”. Nowe odcinki, realizowane ponownie w Szczecinie, będzie można oglądać od 17 października.

Przyszłość Polski zależy od naszej odporności na wycie tylko u nas
Przyszłość Polski zależy od naszej odporności na wycie

Pisanie o tym, że Polska znajduje się na historycznym zakręcie to truizm. To oczywiste, chyba wszyscy już to widzą. Obiektywnie znaleźliśmy pomiędzy żarnami rosyjskim i niemiecki, z których każde ma swój pomysł na zagospodarowanie polskiej mąki.

Immunitet Małgorzaty Manowskiej. Jest decyzja Trybunału Stanu Wiadomości
Immunitet Małgorzaty Manowskiej. Jest decyzja Trybunału Stanu

Postępowanie Trybunału Stanu ws. immunitetu I prezes SN Małgorzaty Manowskiej zostało umorzone - przekazał PAP Piotr Sak. Sędzia TS - który był w trzyosobowym składzie Trybunału podejmującym decyzję - poinformował, że postępowanie umorzono „z dwóch podstaw: brak kworum i brak uprawnionego oskarżyciela".

Nowe stanowisko w ukraińskim wojsku. Zełenski podpisał ustawę Wiadomości
Nowe stanowisko w ukraińskim wojsku. Zełenski podpisał ustawę

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podpisał w czwartek ustawę o rzeczniku praw żołnierzy – przekazano na stronie parlamentu. Rzecznik będzie zajmować się ochroną praw żołnierzy, rezerwistów, osób podlegających obowiązkowi wojskowemu, członków ochotniczych formacji i jednostek policyjnych.

REKLAMA

Jerzy Klistała, syn Więźnia Auschwitz: Dorabianie zasług

Według Słownika Wyrazów Obcych PWN z 1980 r., „Patriota” – to człowiek kochający swoją ojczyznę i naród, gotów do poświęceń dla ich dobra.
Auschwitz Jerzy Klistała, syn Więźnia Auschwitz: Dorabianie zasług
Auschwitz / Pixabay.com

„Patriotyzm” (od rzecz. patriota) – postawa społeczno-polityczna i forma ideologii, łącząca przywiązanie do własnej ojczyzny oraz poświęcenie dla własnego narodu – z szacunkiem dla innych narodów i poszanowanie ich suwerennych praw.

 

Dorabianie zasług

Przypominam te hasła, gdyż podczas rozmów jakie prowadziłem zbierając materiały do moich książek, zaskakiwała mnie dowolna interpretacja tych oznaczeń. Znając przeszłość wielu moich rozmówców - nie byłych więźniów obozów koncentracyjnych, powodowało to niesmak, że wówczas gdy Ojczyzna była zniewolona - w potrzebie, robili wszystko, by „się nie narazić”. Wstąpienie do jakiejkolwiek organizacji ruchu oporu, pomoc tym którzy na taką odwagę się zdobyli, nie wchodziło w rachubę, gdyż uważali to za potencjalne zagrożenie dla siebie i swoich rodzin. Obecnie, gdy nie ma zagrożenia, bezwstydnie opowiadają o swoich „zmyślonych” heroicznych zasługach w tamtej ponurej przeszłości, dorabiali sobie zasługi o tym, co by zrobili gdyby okupacja trwała dłużej. 

Minęło tak wiele lat od okupacyjnych wydarzeń, przypominają się zdarzenia gdzie wiele osób okazywało autentyczne bohaterstwo oraz w jakże oczywisty sposób nieśli pomoc prześladowanym rodakom w  okupacyjnej niedoli. Jedno takie wydarzenie ma związek z „Marszem Śmierci” więźniów Oświęcimia do Wodzisławia Śl., gdzie w wyjątkowy sposób zwróciła na siebie uwagę mieszkanka Rybnika której poczynania wykazywały jej odwaga i przedsięwzięcia „gdy Ojczyzna była w potrzebie”, a o wydarzeniu tym opowiadał mi śp. Karol Miczajka – uczestnik owego „Marszu Śmierci”. 

 

Marsz śmierci

Zaznaczyć jednak muszę, że niestety nawet podczas owego marszu – SS-owcy oprawcy nadal z jakże wielką skrupulatnością wykonywali krwiożercze polecenia Hitlera - wskazówki o eksterminacji Polaków wygłoszone dnia 22 sierpnia 1939 r., a co wielokrotnie podkreślam i przytaczam: 

[...] Wydałem rozkaz zabijania bez litości i bez miłosierdzia mężczyzn, kobiety i dzieci polskiej mowy i polskiego pochodzenia. Tylko w ten sposób zdobędziemy potrzebną nam przestrzeń życiową... Polska będzie wyludniona i zasiedlona Niemcami.

Kolumna Marszu, w której znajdowali się byli więźniowie Karol Miczajka i Franciszek Ogon i wielu innych więźniów (także osoby z Rybnika), zmierzała do Wodzisławia Śląskiego. Przebieg i warunki marszu opisałem – opierając się w dużej mierze na informacjach uzyskanych od Pana Karola. Po przybyciu więźniów do Wodzisławia, zaprowadzono na stację kolejową i załadowano do węglarek, by dalej przetransportować ich drogą kolejową do Niemiec czy Austrii. I to wydarzenie Miczajka często wspominał, jak wspaniale zachowywała się na wodzisławskim dworcu Marta Piechaczek z Rybnika - szwagierka Franciszka Ogona (siostra Marii Ogon - żona Franciszka). 

Miczajka znał ją jeszcze ze wspólnej działalności konspiracyjnej w ZWZ/AK, gdzie pełniła funkcję łączniczki. Ojciec Marty i Marii był listonoszem, był z kolei kolegą ojca Miczajki. Marta była bardzo urodziwą dziewczyną i odważną patriotką. 

 

Patrioci

Marta Piechaczek pracowała w czasie okupacji na dworcu w Rybniku. Dowiedziała się tam o terminie transportów oświęcimskich więźniów i pojechała do Wodzisławia, gdzie w iście bohaterski sposób niosła pomoc umęczonym więźniom. Znała widocznie dobrze teren wokół stacji kolejowej, toteż pojawiła się przy wagonach wypełnionych więźniami z durzą miską napełnionej herbatą, i z wielką werwą i pewnością siebie przebiegała od wagonu do wagonu roznosząc gorącą herbatę. Miczajka obserwował heroizmu Marty, i wyglądało to tak, jakby zahipnotyzowała esesmanów pilnujących więźniów, gdyż nie wzbraniali jej podchodzić do wagonów i podawać więźniom ciepły napój. Kiedy miska była pusta, wlatywała znowu do budynku stacji i po chwili zjawiała się z nową porcją herbaty. Niektórzy więźniowie – ze względu na duży mróz – mieli poowijane palce rąk w różne skrawki materiału. Gałgany te moczyli w gorącej herbacie, aby ogrzać zmarznięte końce palców, a dopiero potem wysysali z nich napój. Inni pili herbatę bezpośrednio z miski i podawali ją pozostałym towarzyszom. W ten sposób każdemu dostało się chociaż parę łyków ciepłego napoju.
Karol Miczajka (któremu zawdzięczam wiele informacji o sprawach obozowych) mówił mi, że kiedy po latach Bóg pozwolił mu wrócić do domu, spotkał się z tą wspaniałą dziewczyną. Podziękował jej za odwagę oraz przedsiębiorczość i powiedział jej, jak wiele znaczyła dla więźniów jej niespotykana odwaga i pomoc. Przytoczę w tym miejscu, że ja także miałem zaszczyt kilkakrotnie rozmawiać z Panią Martą – osobą energiczną i przedsiębiorczą.

Takie to postawy z tamtych czasów świadczą o patriotyzmie!

W Wodzisławiu z inicjatywy Marty Piechaczek doszło do spotkania Franciszka Ogona z żoną. Maria Ogon (żoną Franciszka). Zabrała ze sobą większą sumę pieniędzy na wypadek, gdyby zaszła możliwość przekupienia któregoś z SS-manów pilnujących więźniów i zwolnienia męża z dalszego transportu. Franciszek znał jednak dobrze mentalność niemieckich oprawców, odwiódł żonę od tego planu. Przekonywał ją, że wojna się kończy i nie ma sensu przekupywania kogokolwiek, można bowiem trafić na fanatyka i tylko pogorszyć sytuację. Jak się później okazało, ta krótka rozmowa małżonków – pierwsza po prawie dwóch latach – była też ich ostatnią. 
Dnia 21 stycznia 1945 r. około godziny 16.00 pociąg załadowany więźniami wyruszył z Wodzisławia w stronę Chałupek-Bogumina, a 26 stycznia dojechał do obozu KL Mauthausen w Górnej Austrii, w pobliżu miasta Linz. 

Po trzech dniach wielu więźniów, w tym także Franciszka Ogona i Karola Miczajkę, ewakuowano do podobozu w Melku. Tam jednak zostali rozdzieleni – Ogon pozostał w KL Melku, natomiast Miczajkę przetransportowano do podobozu w Ebensee. 

Trudno ustalić, jakie były dalsze losy Ogona (w KL Melku) – gdzie pracował i w jakich warunkach przebywał – gdyż nie udało się niestety dotrzeć do bezpośrednich świadków – współwięźniów tego podobozu. 
Po zajęciu Wiednia przez wojska radzieckie obóz ewakuowano, a wśród ewakuowanych był także Franciszek Ogon. Polacy byli współorganizatorami konspiracyjnej samoobrony więźniów przed zamierzoną przez SS likwidacją obozu pod koniec wojny. Konspiracja obozowa udaremniła próbę wymordowania całej załogi więźniarskiej w sztolniach Kellerbau, dokąd 28 kwietnia 1945 r. spędzono więźniów w czasie pozorowanego alarmu lotniczego.

 

Wyzwolenie

Obóz wyzwolony został wraz z obozem Macierzystym KL Mauthausen 5 maja 1945 r. przez jednostkę armii amerykańskiej. Wyzwolenia doczekało 21386 więźniów. Zginęło w czasie funkcjonowania obozu i zmarło z wyczerpania w pierwszych tygodniach po wyzwoleniu 446000 więźniów, w tym około 27000 Polaków. 
Franciszek Ogon znajdował się między tymi, którzy przetrwali w ciężkich warunkach obozowej egzystencji. Wyzwolony cieszył się z przeżycia i bardzo pragnął powrotu do domu – do żony i dzieci. Przez więźnia, który natychmiast po odzyskaniu wolności wracał w strony leżące niedaleko Rybnika, przesłał do żony list pełen optymizmu i radości z rychłego powrotu do domu. Niestety organizm Franciszka Ogona, skrajnie wycieńczony głodowaniem i ciężką pracą, nie wytrzymał. Franciszek znalazł się wśród tych, którzy zmarli z wyczerpania tuż po wyzwoleniu, nie zobaczywszy swych bliskich… Jego prochy pochowane zostały na wspólnym „cmentarzu” na terenie KL Mauthausen.
 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe