USA PRZESTRZEGAJĄ PRZED ROSJĄ! W KOŃCU!
Głosy przestrogi padają – na szczęście – po drugiej stronie Atlantyku. Najpierw były szef CIA, a także były szef wojsk amerykańskich w Afganistanie i Iraku David Petraeus ostrzegł, że następnym celem Rosji będzie Mołdawia, a więc kraj i tak już w części (Transnistria czyli Naddniestrze) przez Moskwę okupowany. Jeszcze nie ucichły odgłosy tego proroctwa, a była ambasador USA przy ONZ i dwukrotna eks- gubernator konserwatywnego stanu Karolina Południowa, ale co ważniejsze kandydatka w prawyborach prezydenckich partii republikańskiej Nimrata „Nikki” Haley (z domu Randhawa), która – jeśli wybory wygra Donald Trump – może być przyszłym wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki, ostrzegła, że Rosja po wygranej z Ukrainą może zaatakować Polskę i kraje bałtyckie. Stało się to podczas debaty w ramach republikańskich prawyborów, która transmitowana była w Fox News, a więc stacji telewizyjnej, która jednoznacznie wspiera prawicę.
Oczywiście są to sygnały w jakiejś mierze sprzeczne, bo nie jest przecież możliwe ani militarnie, ani politycznie, żeby Rosja zaatakowała jednocześnie i Kiszyniów i Warszawę czy Rygę (Tallin, Wilno). Jeżeli ktoś, według mnie, ma lepsze argumenty w tym „sporze” to generał Petraeus. Z prostego powodu: Mołdawia, tak jak Ukraina nie jest ani w NATO, ani w UE – a Polska i nasi bałtyccy sąsiedzi jesteśmy w obu tych strukturach.
Oczywiście członkostwo w Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego nie oznacza automatycznie bezpieczeństwa po wsze czasy, ale teoretycznie napaść na Mołdawię może spowodować jednak mniej silną reakcję Zachodu, a przede wszystkim USA i NATO.
Wszakże nie chodzi o obstawianie bukmacherów czy Moskwa zaatakuje najpierw nas, Bałtów czy dawne lenna I Rzeczypospolitej, czyli Wołoszczyznę i Mołdawię. Chodzi o to, że Ameryka być może coraz bardziej zdaje sobie sprawę, co może zrobić rosyjski niedźwiedź. Cóż, mówiąc tytułem amerykańskiego filmu: „Lepiej późno niż później”.
*tekst ukazał się na portalu wio.waw.pl (11.01.2024)