MOŁDAWIA NASTĘPNA?
Gdy w sierpniu 2008 roku w Tbilisi śp. prezydent RP, profesor Lech Kaczyński mówił, że celem rosyjskiego imperializmu po Gruzji będzie Ukraina świat nie wiedział, że są to słowa prorocze. Tak się właśnie stało i to już niespełna pięć i pół roku później. Prezydent wymieniał też jako cel potencjalnego ataku Moskwy kraje bałtyckie i Polskę. Do tej dramatycznej wyliczanki były szef CIA oraz misji wojskowych USA w Afganistanie i Iraku gen. David Petraeus, dołożył teraz jeszcze jeden kraj. Stwierdził ostatnio, że po Ukrainie kolejna będzie Mołdawia, a następnie „być może kraje bałtyckie”. Dodajmy, że Rosja atakiem na Ukrainę poszerzyła swoje zdobycze terytorialne – dziś zajmuje 1/5 (!) terytorium naszego wschodniego sąsiada. Godzi się przypomnieć, że wojska rosyjskie okupują już część Mołdawii – Naddniestrze, podobnie jak część terytoriów Gruzji (Abchazja i Osetia Południowa). W oczywisty sposób łatwiej jest – ze względu na jednak mniejsze konsekwencje – zaatakować państwo, które stara się o członkostwo w UE, jak Ukraina, Mołdawia i Gruzja niż państwa będące członkami UE, jak Łotwa Estonia, czy Litwa. Jedno „proroctwo” b. szefa CIA już się sprawdziło: Kongres USA dogadał się w sprawie budżetu. A drugie?
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (10.01.2024)