Prof. Zdzisław Krasnodębski: Tusk nie ukrywa, że wszystkie instytucje „skażone” PiS-em należy zbudować na nowo po swojemu

– PiS w ostatnich ośmiu latach było tak dużą przeszkodą, ponieważ Polska pełniła – w domykającym się projekcie superpaństwa – rolę podobną do roli Solidarności w ramach ówczesnego „bloku wschodniego”, jako kraj rodzącej się alternatywy dla jednej obowiązującej ideologii. Dlatego podobnie jak Solidarność w latach 80. Polska była tak niebezpieczna dla ideologów federalizacji UE – mówi prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog, europoseł, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Prof. Zdzisław Krasnodębski Prof. Zdzisław Krasnodębski: Tusk nie ukrywa, że wszystkie instytucje „skażone” PiS-em należy zbudować na nowo po swojemu
Prof. Zdzisław Krasnodębski / fot. T. Gutry

– Czy to, co się dzieje wokół prezydenta, jest kolejną odsłoną kryzysu autorytetu państwa?

– Tak, ale to nic nowego, jeśli chodzi o działania tej ekipy. Nowicjusze, jak choćby Szymon Hołownia, pełnią rolę usłużnych statystów, natomiast Donald Tusk i jego ludzi stosują swoją od dawna wypróbowaną metodę. Prezydent Andrzej Duda pracował kiedyś w kancelarii śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i po 13 grudnia, kiedy niedawna opozycja przejęła władzę, niczego innego się chyba nie mógł spodziewać. Prezydent miał do wyboru albo zupełnie ulec, albo starać się zachować pewne zasady i bronić swojej pozycji, mając świadomość ceny, jaką przyjdzie mu za to płacić. Wybrał to drugie, zachowując swoją konstytucyjną rolę. Donald Tusk pisał o rządzie PiS, że były to „rządy okupacyjne”. Prezydent wywodzi się z tego środowiska, więc i prezydenta całkowicie się delegitymizuje. Poza tym, kiedy Tusk pokazał, że zależy mu na państwie polskim, jego powadze? Nie zauważyłem u niego takiej troski przez cały okres jego działalności politycznej.

Kulturkampf 2.0

– Chcą doprowadzić do tego, by autorytet prezydenta stracił swoją jednoznaczność jako głowy państwa?

– Oczywiście, ośmieszanie powagi prezydenta zaczęło się już na początku jego kadencji, teraz przybiera wręcz formy karykaturalne. To nie jest ekipa, która myśli w kategoriach instytucjonalnych, szacunku i powagi dla państwa, tylko personalnych. Przez lata trucizna sączona z Brukseli na temat Polski mogła osiągnąć takie rozmiary dzięki inspiracji i przyzwoleniu Donalda Tuska, ówczesnego przewodniczącego Rady Europejskiej. To było strasznie niszczące dla naszego kraju.

– Sekowanie prezydenta wpisuje się w Kulturkampf 2.0?

– Tak, Tusk nie ukrywa, że wszystkie instytucje „skażone” PiS-em należy „oczyścić”, odzyskać, zbudować na nowo po swojemu. Urząd najwyższej głowy w państwie obok Trybunału Konstytucyjnego są najważniejszymi celami ataku. Prezydent po ataku Rosji na Ukrainę wyrobił sobie pozycję międzynarodową, więc teraz trzeba go zdezawuować, odebrać mu znaczenie i prestiż. Stare gierki. Oby ten „przemysł pogardy” nie doprowadził do podobnej tragedii, jak w przypadku śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

– Po co to jest robione?

– Mamy teraz nowy kontekst międzynarodowy. Obecnie nie ma tylko wojny polsko-polskiej jak w latach 2005–2007, teraz to jest wojna przeciwko Polsce i wojna kulturowa w wielu innych krajach europejskich. Metody Tuska są powielane w innych krajach, ponieważ w elitach brukselskich uważa się, że odebranie przez niego władzy prawicy, która chciała spowalniać projekt europejskiego superpaństwa, jest dobrym wzorem do zastosowania gdzie indziej.

– Nakręcana teraz wojna kulturowa powoduje, że nasze państwo musi w sobie dźwigać wiele idei przeciwnych sobie naraz?

– Ścieranie się z jednej strony tradycjonalistów, z drugiej liberalno-lewicowych postępowców mamy w Europie od dawna. Zmiana jest taka, że lewicowi nihiliści mają dzisiaj w Europie większość, mają władzę, dominują w kulturze, co w konsekwencji sprawia, że w ciągle konserwatywnej Polsce walka przybiera postać ostrego starcia. Przecież w latach 90. czy nawet w pierwszych latach rządów PiS nie definiowano demokracji liberalnej poprzez małżeństwa homoseksualne czy tzw. płeć kulturową. Wtedy nie było wielkiego kryzysu migracyjnego. Sama UE nie była tak kontrowersyjna. Dziś najbardziej radykalni przedstawiciele rewolucji obyczajowej zajmują najważniejsze stanowiska w wielu krajach europejskich i wprowadzają swoje reformy w Unii. Teraz Unia zamienia się w państwo. To wszystko dzieje się na naszych oczach i dotyka nas bezpośrednio. Ma to swoje konsekwencje dla naszego państwa i jego instytucji.

CZYTAJ TAKŻE: Rafał Woś: Mobbing prezydenta mobbingiem demokracji

Osłabianie wizerunku Polski

– Niebezpieczne jest to, że nowa władza z praworządności i europejskości zrobiła główny wzorzec interpretacyjny własnego bezprawia, co de facto osłabia wizerunek Polski w Europie.

– Od 2015 roku konflikt z Polską dotyczył kierunku polityki polskiej, bo okazało się, że duży kraj Unii o centralnym położeniu ma rząd wprost odwołujący się do chrześcijaństwa i mówiący o sobie, że jest prawicowy. Jedna z europosłanek z Holandii bardzo zaangażowana „w obronę” naszej „praworządności” i „demokracji” powiedziała otwarcie w jednej z debat, że jej kolegom nie chodzi o żadną obronę Trybunału Konstytucyjnego, o sposób mianowania sędziów itd., lecz o sam rząd PiS-u. Praworządność była najbardziej przydatnym polem bitwy, ponieważ można było to przedstawiać jako spór między tymi, którzy nie chcą demokracji, odrzucają konstytucję i rządy prawa, a obrońcami ładu prawnego i konstytucyjnego w Polsce. Tak został wykreowany czarno-biały obraz Polski. W naszej kontrnarracji w Parlamencie Europejskim mówiliśmy, że to zupełnie przekłamany obraz, że nie ma żadnego zawieszenia procedur demokratycznych, przekonywaliśmy, że podobne rzeczy dzieją się w krajach europejskich, że motywy naszych krytyków są czysto polityczne, że nie mogą pogodzić się z utratą władzy. Nigdy to nie zostało przyjęte.

– Zwyciężyły narracja liberalno-lewicowa i pooświeceniowe przesądy?

– Owszem. Z Tuskiem, który w brukselskich elitach uosabiał tego, który przyjdzie na ratunek Polsce, przywróci jej liberalną demokrację, a Polska wróci do standardów europejskich. Na ten wizerunek Tuska grały elity w Polsce. Słuchałem kiedyś wystąpienia pana Adama Bodnara w Oxfordzie, wyglądało to mniej więcej tak, że święci demokracji i praworządności walczą z demonami autorytaryzmu z PiS. Tak pisały o Polsce „The Economist”, „Washington Post”, nawet „Le Figaro”, „Die Welt”. Teraz te anioły praworządności, praw opozycji, podziału władzy i wolności mediów swoim rządzeniem w krótkim czasie zaprzeczyły wszystkiemu, co chciały bronić, będąc w opozycji.

– Jak radzi sobie z tym UE?

– Uważa, że to nadzwyczajna sprawiedliwość epoki przejściowej, „transitional justice”.

– Aż tak? To się kojarzy z rozliczaniem junt wojskowych.

– Niestety, choć powoli to podejście zaczyna tracić na wiarygodności. Věra Jourová i jej podobni jeszcze w to wierzą, bo są wyjątkowo zaślepieni, jednak moi inteligentniejsi koledzy z PE widzą, że to się nie klei, trochę się dziwią, że ktoś prosto z więzienia przyszedł do nich do frakcji. Podejście europejskich elit do drastycznych działań Tuska przywodzi na myśl to, co powiedział kiedyś Ronald Reagan zapytany, dlaczego Amerykanie popierają różnych łajdaków („bastards”) w Ameryce Południowej: „Bo to są nasi łajdacy”. Tusk jest człowiekiem europejskich elit. Dlatego go popierają.

– Kiedy zachodni dziennikarze chcą się dowiedzieć, co dzieje się w Polsce, to najczęściej dzwonią do kolegów z „Gazety Wyborczej” lub innych liberalno-lewicowych mediów.

– I będą dzwonić. Niestety większość ludzi, którzy zadali sobie trud otwarcia oczu: po pierwsze – nigdy nie powiedzą tego publicznie, po drugie – bardzo szybko je z powrotem zamykają, bo mogliby się nie znaleźć na listach swoich partii w przyszłości. Poza tym nie mają się czym przejmować, bo koniec końców zbuntowana prowincja została przywołana do porządku.

"Państwom słabym Unia może zabierać więcej demokracji"

– Elity PO i Lewicy mają kulturę „dostosowywania się” do superpaństwa europejskiego, ale to kosztuje, to wypłukuje państwo z prerogatyw. Tusk właśnie zgodził się na trzy nowe podatki.

– Od 13 grudnia dowiadujemy się, że nie będzie żadnej praworządności i niezależnych mediów. Ale też dowiadujemy się rzeczy, o których w kampanii nie mówiono wprost, mianowicie, że nie będzie przełomowych inwestycji infrastrukturalnych. Wszystko, co się dzieje wokół elektrowni atomowych, przypomina zabiegi, które kiedyś stosowano w związku z tarczą antyrakietową. Wokół każdej wielkiej inwestycji psuta jest dzisiaj atmosfera po to, by się z niej wycofać, nie wywołując protestów opinii publicznej. Na to nakłada się polityka unijna. Polacy w większości nie rozumieją, że Unia jest takim samym miejscem konkurencji politycznej i gospodarczej jak wszystkie inne fora. Silna polska gospodarka to konkurencja dla gospodarek innych państw wspólnoty. Także dlatego rząd Tuska powoli wycofuje się ze wszystkich wielkich inwestycji.

– Niebezpieczny w tych siłach jest brak zmysłu suwerenności. Kiedy interesy polskie mogą zagrozić interesom innych państw, zawsze się cofną.

– Wzrok członków rządu koalicji 13 grudnia skierowany jest w całości na Brukselę, Berlin i Paryż. W tym zapatrzeniu jest przekonanie, że i tak wszystko będzie podlegało Brukseli i cały patriotyzm nowego rządu ma polegać na tym, by sprawnie wpleść Polskę w budowę superpaństwa, w jego gospodarkę i w jego strategię polityczną. Dlatego PiS w ostatnich ośmiu latach było tak dużą przeszkodą. Polska pełniła bowiem – w domykającym się projekcie superpaństwa – rolę podobną do roli Solidarności w ramach ówczesnego „bloku wschodniego”, jako kraj rodzącej się alternatywy dla jednej obowiązującej ideologii. Dlatego Podobnie jak Solidarność w latach 80. Polska była tak niebezpieczna dla ideologów federalizacji UE. Wielokrotnie słyszałem od moich kolegów z Europejskiej Partii Ludowej, że jesteśmy odważni, odważyliśmy się przeciwstawić Unii.

– Rząd Donalda Tuska ma zadanie, ale i własną ambicję domknięcia w Polsce tezy sekularyzacyjnej?

– Tak, kiedyś już rozmawialiśmy o niebezpieczeństwie „zapateryzmu”, który w końcu pojawi się wraz z hegemonią sił liberalno-lewicowych, więc właśnie się to stało. Nieprzypadkowo w nowej koalicji wszystkie sprawy dotyczące edukacji, rodziny i wychowania powierzono lewicy. Pierwsze propozycje ustaw dotyczyły tabletki „dzień po”, Funduszu Kościelnego, coraz częściej mówi się o małżeństwach homoseksualnych. W Polsce można jeszcze mówić otwarcie, że jest się politykiem prawicowym, konserwatystą. W innych krajach europejskich jest to stygmatem i tocząca się teraz rewolucja obyczajowo-ideowa ma sprawić, by i u nas nikt głośno się nie przyznawał, że ma prawicowe, tradycyjne wartości.

– Nowa władza mówi o wzmacnianiu demokracji, osłabiając przy tym jej symbole i głowę państwa, ale demokracja działa pod osłoną państwa. Słabe państwo nie chroni należycie delikatnych zdobyczy demokracji.

– Wszyscy trzeźwo myślący specjaliści zajmujący się demokracją twierdzą, że jest ona możliwa tylko w ramach państwa narodowego. Unia jest – i ze swej istoty musi być – tworem postdemokratycznym. Polska jest jednym z nielicznych już państw narodowych w Europie.

– Grozi nam demokracja „selektywna”? Tam, gdzie nie przeszkadza, można ją stosować, tam, gdzie jest wbrew interesom władzy, będzie „zawieszana”?

– Państwom słabym Unia może zabierać więcej demokracji, pozbawiając obywateli wpływu na strategię swoich państw i wybór władz. Wiele peryferyjnych państw Unii to już w zasadzie jej protektoraty, z większym lub mniejszym zakresem autonomii. Biurokracja brukselska liczy się tylko z silnymi. Prezydent Emmanuel Macron może sobie robić, co chce, i nikt mu nic nie powie. W Polsce delegitymizacja takich instytucji państwowych, jak prezydent, Trybunał Konstytucyjny odbywa się poprzez decyzje instytucji unijnych i z powoływaniem się na nie w procesie likwidacji lub politycznego podporządkowania.

CZYTAJ TAKŻE: Państwo się sypie

Tekst pochodzi z 7 (1828) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Tragiczny wypadek na granicy z Niemcami. Nie żyje Polak z ostatniej chwili
Tragiczny wypadek na granicy z Niemcami. Nie żyje Polak

Na polsko-niemieckim przejściu granicznym w Jędrzychowicach doszło do śmiertelnego wypadku. Po niemieckiej stronie zderzyły się trzy auta. Zginął obywatel Polski kierujący toyotą. Dwie osoby zostały ranne – informuje RMF FM.

Belgia albo Węgry. Zbigniew Ziobro ma propozycję dla prokuratury z ostatniej chwili
Belgia albo Węgry. Zbigniew Ziobro ma propozycję dla prokuratury

Pełnomocnik Zbigniewa Ziobry mec. Bartosz Lewandowski potwierdził, że Ziobro zaproponował Prokuraturze Krajowej przesłuchanie go w Brukseli lub na Węgrzech oraz zadeklarował, że stawi się na nim, by usłyszeć zarzuty.

Będzie wniosek o referendum? Znamienne słowa prezydenta z ostatniej chwili
Będzie wniosek o referendum? Znamienne słowa prezydenta

– Nowa konstytucja będzie próbą usystematyzowania tego, co dzieje się w Polsce – podkreślił prezydent Karol Nawrocki, pytany w wywiadzie o prace nad nową ustawą zasadniczą. Dodał, że jeśli "proces destabilizacji państwa" nie zatrzyma się – wniesie o referendum.

Kto z PiS byłby najlepszym premierem? Jest sondaż z ostatniej chwili
Kto z PiS byłby najlepszym premierem? Jest sondaż

Kto miałby stanąć na czele przyszłego rządu, gdyby partia Jarosława Kaczyńskiego znów doszła do władzy? Pracownia United Surveys na zlecenie Wirtualnej Polski postanowiła zapytać o to Polaków.

Wielka afera korupcyjna w otoczeniu Zełenskiego. Przyjaciel prezydenta Ukrainy uciekł z kraju tylko u nas
Wielka afera korupcyjna w otoczeniu Zełenskiego. Przyjaciel prezydenta Ukrainy uciekł z kraju

Nad Dnieprem wybuchła wielka afera korupcyjna, w której podejrzanymi są ludzie bliscy prezydentowi. Zapewne chodzące na podporządkowane prezydentowi SBU i DBR („ukraińskie FBI”) dużo wcześniej dowiedziały się o operacji NABU i SAP, co może wskazywać na przyczyny niedawnej próby zniszczenia przez Zełenskiego niezależności kluczowych organów antykorupcyjnych Ukrainy.

Międzynarodowy Komitet Olimpijski rozważa zakaz startów mężczyzn w kobiecych dyscyplinach z ostatniej chwili
Międzynarodowy Komitet Olimpijski rozważa zakaz startów mężczyzn w kobiecych dyscyplinach

Międzynarodowy Komitet Olimpijski rozważa zmianę polityki wobec udziału osób transpłciowych w kobiecych dyscyplinach – informuje Według brytyjski Daily Mail.

Cztery prawnicze głosy na zespole do spraw przeciwdziałaniu bezprawiu tylko u nas
Cztery prawnicze głosy na zespole do spraw przeciwdziałaniu bezprawiu

Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił wyrok pedofilowi, bo orzekał "neosędzia". Bulwersujący wyrok był powodem zwołania parlamentarnego zespołu ds. przeciwdziałania bezprawiu w Sejmie. W obradach wzięli udział Rzecznik Dyscyplinarny Sędziów Sądów Powszechnych sędzia Piotr Schab, sędzia Kamila Borszowska-Moszowska, prokurator Andrzej Golec prezes Stowarzyszenia Prokuratorów Ad Vocem i dr Oskar Kida.

Marsz Niepodległości 2025 z lotu ptaka. Mamy nagranie z ostatniej chwili
Marsz Niepodległości 2025 z "lotu ptaka". Mamy nagranie

Mamy nagranie przedstawiające tysiące uczestników Marszu Niepodległości na rondzie Dmowskiego w Warszawie, tuż przed rozpoczęciem pochodu.

Polska będzie zwolniona z paktu migracyjnego? KE twierdzi, że to możliwe z ostatniej chwili
Polska będzie zwolniona z paktu migracyjnego? KE twierdzi, że to możliwe

Komisja Europejska poinformowała, że sześć państw UE, w tym Polska, może ubiegać się o zwolnienie z relokacji migrantów.

Incydent w Warszawie. Na lewicowej manifestacji z ostatniej chwili
Incydent w Warszawie. Na lewicowej manifestacji

Jeden z uczestników zgromadzenia zorganizowanego przez środowiska lewicowe rzucił racę na schody konsulatu Stanów Zjednoczonych.

REKLAMA

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Tusk nie ukrywa, że wszystkie instytucje „skażone” PiS-em należy zbudować na nowo po swojemu

– PiS w ostatnich ośmiu latach było tak dużą przeszkodą, ponieważ Polska pełniła – w domykającym się projekcie superpaństwa – rolę podobną do roli Solidarności w ramach ówczesnego „bloku wschodniego”, jako kraj rodzącej się alternatywy dla jednej obowiązującej ideologii. Dlatego podobnie jak Solidarność w latach 80. Polska była tak niebezpieczna dla ideologów federalizacji UE – mówi prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog, europoseł, w rozmowie z Jakubem Pacanem.
Prof. Zdzisław Krasnodębski Prof. Zdzisław Krasnodębski: Tusk nie ukrywa, że wszystkie instytucje „skażone” PiS-em należy zbudować na nowo po swojemu
Prof. Zdzisław Krasnodębski / fot. T. Gutry

– Czy to, co się dzieje wokół prezydenta, jest kolejną odsłoną kryzysu autorytetu państwa?

– Tak, ale to nic nowego, jeśli chodzi o działania tej ekipy. Nowicjusze, jak choćby Szymon Hołownia, pełnią rolę usłużnych statystów, natomiast Donald Tusk i jego ludzi stosują swoją od dawna wypróbowaną metodę. Prezydent Andrzej Duda pracował kiedyś w kancelarii śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i po 13 grudnia, kiedy niedawna opozycja przejęła władzę, niczego innego się chyba nie mógł spodziewać. Prezydent miał do wyboru albo zupełnie ulec, albo starać się zachować pewne zasady i bronić swojej pozycji, mając świadomość ceny, jaką przyjdzie mu za to płacić. Wybrał to drugie, zachowując swoją konstytucyjną rolę. Donald Tusk pisał o rządzie PiS, że były to „rządy okupacyjne”. Prezydent wywodzi się z tego środowiska, więc i prezydenta całkowicie się delegitymizuje. Poza tym, kiedy Tusk pokazał, że zależy mu na państwie polskim, jego powadze? Nie zauważyłem u niego takiej troski przez cały okres jego działalności politycznej.

Kulturkampf 2.0

– Chcą doprowadzić do tego, by autorytet prezydenta stracił swoją jednoznaczność jako głowy państwa?

– Oczywiście, ośmieszanie powagi prezydenta zaczęło się już na początku jego kadencji, teraz przybiera wręcz formy karykaturalne. To nie jest ekipa, która myśli w kategoriach instytucjonalnych, szacunku i powagi dla państwa, tylko personalnych. Przez lata trucizna sączona z Brukseli na temat Polski mogła osiągnąć takie rozmiary dzięki inspiracji i przyzwoleniu Donalda Tuska, ówczesnego przewodniczącego Rady Europejskiej. To było strasznie niszczące dla naszego kraju.

– Sekowanie prezydenta wpisuje się w Kulturkampf 2.0?

– Tak, Tusk nie ukrywa, że wszystkie instytucje „skażone” PiS-em należy „oczyścić”, odzyskać, zbudować na nowo po swojemu. Urząd najwyższej głowy w państwie obok Trybunału Konstytucyjnego są najważniejszymi celami ataku. Prezydent po ataku Rosji na Ukrainę wyrobił sobie pozycję międzynarodową, więc teraz trzeba go zdezawuować, odebrać mu znaczenie i prestiż. Stare gierki. Oby ten „przemysł pogardy” nie doprowadził do podobnej tragedii, jak w przypadku śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

– Po co to jest robione?

– Mamy teraz nowy kontekst międzynarodowy. Obecnie nie ma tylko wojny polsko-polskiej jak w latach 2005–2007, teraz to jest wojna przeciwko Polsce i wojna kulturowa w wielu innych krajach europejskich. Metody Tuska są powielane w innych krajach, ponieważ w elitach brukselskich uważa się, że odebranie przez niego władzy prawicy, która chciała spowalniać projekt europejskiego superpaństwa, jest dobrym wzorem do zastosowania gdzie indziej.

– Nakręcana teraz wojna kulturowa powoduje, że nasze państwo musi w sobie dźwigać wiele idei przeciwnych sobie naraz?

– Ścieranie się z jednej strony tradycjonalistów, z drugiej liberalno-lewicowych postępowców mamy w Europie od dawna. Zmiana jest taka, że lewicowi nihiliści mają dzisiaj w Europie większość, mają władzę, dominują w kulturze, co w konsekwencji sprawia, że w ciągle konserwatywnej Polsce walka przybiera postać ostrego starcia. Przecież w latach 90. czy nawet w pierwszych latach rządów PiS nie definiowano demokracji liberalnej poprzez małżeństwa homoseksualne czy tzw. płeć kulturową. Wtedy nie było wielkiego kryzysu migracyjnego. Sama UE nie była tak kontrowersyjna. Dziś najbardziej radykalni przedstawiciele rewolucji obyczajowej zajmują najważniejsze stanowiska w wielu krajach europejskich i wprowadzają swoje reformy w Unii. Teraz Unia zamienia się w państwo. To wszystko dzieje się na naszych oczach i dotyka nas bezpośrednio. Ma to swoje konsekwencje dla naszego państwa i jego instytucji.

CZYTAJ TAKŻE: Rafał Woś: Mobbing prezydenta mobbingiem demokracji

Osłabianie wizerunku Polski

– Niebezpieczne jest to, że nowa władza z praworządności i europejskości zrobiła główny wzorzec interpretacyjny własnego bezprawia, co de facto osłabia wizerunek Polski w Europie.

– Od 2015 roku konflikt z Polską dotyczył kierunku polityki polskiej, bo okazało się, że duży kraj Unii o centralnym położeniu ma rząd wprost odwołujący się do chrześcijaństwa i mówiący o sobie, że jest prawicowy. Jedna z europosłanek z Holandii bardzo zaangażowana „w obronę” naszej „praworządności” i „demokracji” powiedziała otwarcie w jednej z debat, że jej kolegom nie chodzi o żadną obronę Trybunału Konstytucyjnego, o sposób mianowania sędziów itd., lecz o sam rząd PiS-u. Praworządność była najbardziej przydatnym polem bitwy, ponieważ można było to przedstawiać jako spór między tymi, którzy nie chcą demokracji, odrzucają konstytucję i rządy prawa, a obrońcami ładu prawnego i konstytucyjnego w Polsce. Tak został wykreowany czarno-biały obraz Polski. W naszej kontrnarracji w Parlamencie Europejskim mówiliśmy, że to zupełnie przekłamany obraz, że nie ma żadnego zawieszenia procedur demokratycznych, przekonywaliśmy, że podobne rzeczy dzieją się w krajach europejskich, że motywy naszych krytyków są czysto polityczne, że nie mogą pogodzić się z utratą władzy. Nigdy to nie zostało przyjęte.

– Zwyciężyły narracja liberalno-lewicowa i pooświeceniowe przesądy?

– Owszem. Z Tuskiem, który w brukselskich elitach uosabiał tego, który przyjdzie na ratunek Polsce, przywróci jej liberalną demokrację, a Polska wróci do standardów europejskich. Na ten wizerunek Tuska grały elity w Polsce. Słuchałem kiedyś wystąpienia pana Adama Bodnara w Oxfordzie, wyglądało to mniej więcej tak, że święci demokracji i praworządności walczą z demonami autorytaryzmu z PiS. Tak pisały o Polsce „The Economist”, „Washington Post”, nawet „Le Figaro”, „Die Welt”. Teraz te anioły praworządności, praw opozycji, podziału władzy i wolności mediów swoim rządzeniem w krótkim czasie zaprzeczyły wszystkiemu, co chciały bronić, będąc w opozycji.

– Jak radzi sobie z tym UE?

– Uważa, że to nadzwyczajna sprawiedliwość epoki przejściowej, „transitional justice”.

– Aż tak? To się kojarzy z rozliczaniem junt wojskowych.

– Niestety, choć powoli to podejście zaczyna tracić na wiarygodności. Věra Jourová i jej podobni jeszcze w to wierzą, bo są wyjątkowo zaślepieni, jednak moi inteligentniejsi koledzy z PE widzą, że to się nie klei, trochę się dziwią, że ktoś prosto z więzienia przyszedł do nich do frakcji. Podejście europejskich elit do drastycznych działań Tuska przywodzi na myśl to, co powiedział kiedyś Ronald Reagan zapytany, dlaczego Amerykanie popierają różnych łajdaków („bastards”) w Ameryce Południowej: „Bo to są nasi łajdacy”. Tusk jest człowiekiem europejskich elit. Dlatego go popierają.

– Kiedy zachodni dziennikarze chcą się dowiedzieć, co dzieje się w Polsce, to najczęściej dzwonią do kolegów z „Gazety Wyborczej” lub innych liberalno-lewicowych mediów.

– I będą dzwonić. Niestety większość ludzi, którzy zadali sobie trud otwarcia oczu: po pierwsze – nigdy nie powiedzą tego publicznie, po drugie – bardzo szybko je z powrotem zamykają, bo mogliby się nie znaleźć na listach swoich partii w przyszłości. Poza tym nie mają się czym przejmować, bo koniec końców zbuntowana prowincja została przywołana do porządku.

"Państwom słabym Unia może zabierać więcej demokracji"

– Elity PO i Lewicy mają kulturę „dostosowywania się” do superpaństwa europejskiego, ale to kosztuje, to wypłukuje państwo z prerogatyw. Tusk właśnie zgodził się na trzy nowe podatki.

– Od 13 grudnia dowiadujemy się, że nie będzie żadnej praworządności i niezależnych mediów. Ale też dowiadujemy się rzeczy, o których w kampanii nie mówiono wprost, mianowicie, że nie będzie przełomowych inwestycji infrastrukturalnych. Wszystko, co się dzieje wokół elektrowni atomowych, przypomina zabiegi, które kiedyś stosowano w związku z tarczą antyrakietową. Wokół każdej wielkiej inwestycji psuta jest dzisiaj atmosfera po to, by się z niej wycofać, nie wywołując protestów opinii publicznej. Na to nakłada się polityka unijna. Polacy w większości nie rozumieją, że Unia jest takim samym miejscem konkurencji politycznej i gospodarczej jak wszystkie inne fora. Silna polska gospodarka to konkurencja dla gospodarek innych państw wspólnoty. Także dlatego rząd Tuska powoli wycofuje się ze wszystkich wielkich inwestycji.

– Niebezpieczny w tych siłach jest brak zmysłu suwerenności. Kiedy interesy polskie mogą zagrozić interesom innych państw, zawsze się cofną.

– Wzrok członków rządu koalicji 13 grudnia skierowany jest w całości na Brukselę, Berlin i Paryż. W tym zapatrzeniu jest przekonanie, że i tak wszystko będzie podlegało Brukseli i cały patriotyzm nowego rządu ma polegać na tym, by sprawnie wpleść Polskę w budowę superpaństwa, w jego gospodarkę i w jego strategię polityczną. Dlatego PiS w ostatnich ośmiu latach było tak dużą przeszkodą. Polska pełniła bowiem – w domykającym się projekcie superpaństwa – rolę podobną do roli Solidarności w ramach ówczesnego „bloku wschodniego”, jako kraj rodzącej się alternatywy dla jednej obowiązującej ideologii. Dlatego Podobnie jak Solidarność w latach 80. Polska była tak niebezpieczna dla ideologów federalizacji UE. Wielokrotnie słyszałem od moich kolegów z Europejskiej Partii Ludowej, że jesteśmy odważni, odważyliśmy się przeciwstawić Unii.

– Rząd Donalda Tuska ma zadanie, ale i własną ambicję domknięcia w Polsce tezy sekularyzacyjnej?

– Tak, kiedyś już rozmawialiśmy o niebezpieczeństwie „zapateryzmu”, który w końcu pojawi się wraz z hegemonią sił liberalno-lewicowych, więc właśnie się to stało. Nieprzypadkowo w nowej koalicji wszystkie sprawy dotyczące edukacji, rodziny i wychowania powierzono lewicy. Pierwsze propozycje ustaw dotyczyły tabletki „dzień po”, Funduszu Kościelnego, coraz częściej mówi się o małżeństwach homoseksualnych. W Polsce można jeszcze mówić otwarcie, że jest się politykiem prawicowym, konserwatystą. W innych krajach europejskich jest to stygmatem i tocząca się teraz rewolucja obyczajowo-ideowa ma sprawić, by i u nas nikt głośno się nie przyznawał, że ma prawicowe, tradycyjne wartości.

– Nowa władza mówi o wzmacnianiu demokracji, osłabiając przy tym jej symbole i głowę państwa, ale demokracja działa pod osłoną państwa. Słabe państwo nie chroni należycie delikatnych zdobyczy demokracji.

– Wszyscy trzeźwo myślący specjaliści zajmujący się demokracją twierdzą, że jest ona możliwa tylko w ramach państwa narodowego. Unia jest – i ze swej istoty musi być – tworem postdemokratycznym. Polska jest jednym z nielicznych już państw narodowych w Europie.

– Grozi nam demokracja „selektywna”? Tam, gdzie nie przeszkadza, można ją stosować, tam, gdzie jest wbrew interesom władzy, będzie „zawieszana”?

– Państwom słabym Unia może zabierać więcej demokracji, pozbawiając obywateli wpływu na strategię swoich państw i wybór władz. Wiele peryferyjnych państw Unii to już w zasadzie jej protektoraty, z większym lub mniejszym zakresem autonomii. Biurokracja brukselska liczy się tylko z silnymi. Prezydent Emmanuel Macron może sobie robić, co chce, i nikt mu nic nie powie. W Polsce delegitymizacja takich instytucji państwowych, jak prezydent, Trybunał Konstytucyjny odbywa się poprzez decyzje instytucji unijnych i z powoływaniem się na nie w procesie likwidacji lub politycznego podporządkowania.

CZYTAJ TAKŻE: Państwo się sypie

Tekst pochodzi z 7 (1828) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe