Maciej Szlinder: Rząd dławi płacę minimalną

Co piąty pracownik w Polsce otrzymuje wynagrodzenie minimalne. To łącznie ponad 3 mln osób. Rząd chce podnieść wysokość płacy minimalnej w przyszłym roku do 4806 zł brutto, czyli kilka złotych więcej niż 3600 zł na rękę.
Pusta kieszeń - zdjęcie poglądowe Maciej Szlinder: Rząd dławi płacę minimalną
Pusta kieszeń - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Co musisz wiedzieć:

  • Rząd zaproponował, by od 2025 r. płaca minimalna wynosiła 4806 zł brutto (ok. 3600 zł netto), co oznacza wzrost o zaledwie 3%.
  • To niższy procentowo wzrost niż prognozowana inflacja (3,8%), co oznacza realny spadek wartości minimalnego wynagrodzenia.
  • Proponując tak niską płacę minimalną rząd faworyzuje interesy pracodawców i cięcia budżetowe kosztem większości społeczeństwa.

 

Zerowa sprawczość Nowej Lewicy

To podwyżka o 140 zł względem obecnej stawki minimalnego wynagrodzenia (4666 zł brutto), co stanowi 3%. To najniższy procentowy wzrost od ponad dwudziestu lat.

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, którym zarządza ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy, proponowało wyższą płacę minimalną o ponad 200 zł od rządowej, a dokładnie 5020 zł. Tego typu pomysł, wyższy nawet od propozycji strony związkowej (5015 zł), to kolejny pusty gest rządowej lewicy (obok między innymi deklaracji o obronie finansowania Państwowej Inspekcji Pracy – ostatecznie obniżonego względem poprzedniego roku). Chce ona pokazać się jako strona walcząca o pracowników, ale tak naprawdę niewiele może, bo stanowi kwiatek do kożucha liberalnego rdzenia koalicji rządzącej. Jej sprawczość w tych sprawach (i wielu innych) należy uznać za praktycznie zerową.

Kwota rządowa jest niewiele większa (o 47 zł) niż propozycja strony pracodawców, wynosząca 4759 zł. Prezes Związku Pracodawców Business Centre Club Łukasz Bernatowicz ocenił zresztą rządową propozycję jako „zbliżoną do oczekiwań” BCC.

Ponieważ Rada Dialogu Społecznego nie osiągnęła porozumienia [pisaliśmy o tym przed tygodniem red.], to rząd samodzielnie wyznaczy wysokość płacy minimalnej. Ma na to czas do 15 września – do tej daty rozporządzenie dotyczące minimalnego wynagrodzenia musi zostać ogłoszone w Dzienniku Ustaw.

Wzrost płacy minimalnej jedynie o 3% oznacza, że realnie jej wartość spadnie. Rząd przewiduje bowiem, że inflacja w 2026 roku wyniesie 3,8%. Przedstawione na początku miesiąca prognozy NBP są niższe, ale wciąż przekraczają 3%. Mniej niż inflacja ma wzrosnąć także minimalna stawka godzinowa – z 30,50 zł brutto do 31,40 zł brutto, czyli o 2,95%.

 

Czy płaca minimalna jest w Polsce wysoka?

Polska plasuje się w środku krajów Unii Europejskiej pod względem wysokości płacy minimalnej. Zajmujemy 9. miejsce na 22 kraje, które posiadają taki instrument regulacji wynagrodzeń. W odniesieniu do średniego wynagrodzenia w maju (8670,51 zł) płaca minimalna w 2025 roku stanowi 53,8%.

To zdaniem pracodawców za dużo. Prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, uważa, że docelowo ten wskaźnik referencyjny powinien wynosić 50%. Agnieszka Maria Majewska, rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw, uznaje nawet, że to maksymalny akceptowalny poziom. Jeszcze w 2024 roku Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej proponowało, żeby relacja między płacą minimalną a średnim wynagrodzeniem była docelowo wyższa i wynosiła 55%. Ta propozycja spotkała się z poparciem związków zawodowych. Jednak i tutaj Andrzej Domański, minister finansów, stanął całkowicie po stronie pracodawców i uznał, że to ich propozycje są słuszne, a lewicowej ministry i związków – nie.

Jakimi argumentami posługują się ci, którzy dążą do obniżenia realnej wartości płacy minimalnej?

 

Płaca minimalna a bezrobocie

Te argumenty są tożsame z argumentami krytykującymi płacę minimalną w ogóle. I możemy je usłyszeć w debacie publicznej od samego początku pojawienia się tego narzędzia, czyli od końca dziewiętnastego wieku. Pierwsza oficjalna powszechna regulacja minimalnego wynagrodzenia została wprowadzona bowiem już w 1894 roku w Nowej Zelandii. W Polsce płacę minimalną mamy od 1956 roku, ale w warunkach kapitalistycznych spieramy się o nią oczywiście od transformacji ustrojowej.

Od jej początku zarzucano, że to rozwiązanie niepotrzebnie ogranicza działanie wolnego rynku, co skutkuje zwiększeniem poziomu bezrobocia. Ponieważ rynek pracy kieruje się prawem popytu i podaży, argumentowano, że rząd, podnosząc cenę pracy, zmniejsza na nią popyt. Ale pracownicy nie są towarem jak każdy inny. Podaż i popyt na pracę nie są od siebie niezależne. Większe płace to także większy popyt na wytwarzane przez pracowników towary i usługi. A zatem także potrzeba zwiększenia zatrudnienia. Zbierane od lat dane empiryczne jasno wskazują, że płaca minimalna wcale nie prowadzi do zwiększenia poziomu bezrobocia. Potwierdzają to także międzynarodowe instytucje takie jak choćby Bank Światowy. Dalsze podnoszenie jej w Polsce także nie będzie miało takiego wpływu, więc nie trzeba ograniczać jej realnej wartości tak, jak chce to zrobić rząd.

 

Złudne odwołania do wydajności pracy

Przeciw płacy minimalnej pojawia się także argument o „niezatrudnialności”. Utrzymuje się, że część osób zarabiających obecnie płacę minimalną po jej podniesieniu wypadnie z rynku pracy, ponieważ nie wytwarzają oni takiej wartości, żeby ich zatrudnienie było opłacalne. Często ten argument uzupełnia się o wskazanie, że to młodzi pracownicy na początku swojej drogi zawodowej nie mogą właśnie na nią wejść, ponieważ od razu muszą zarabiać płacę minimalną, a jeszcze nie są na tyle wydajni, by warto było im ją zapłacić.

Osoby stosujące ten argument nie widzą, że oferowanie młodym pracownikom niewystarczających na godne funkcjonowanie płac oznacza, że muszą dłużej być dotowani przez swoich rodziców. Nie wszystkich na to stać, więc już na starcie tworzymy dodatkowe nierówności społeczne, które będą się reprodukować w dalszej części życia. Co więcej, późniejsze usamodzielnienie się to także mniejsze szanse na zakładanie rodzin. Płaca minimalna sprzyja zatem nie tylko redukcji nierówności, lecz także zmniejsza problemy demograficzne.

Co więcej, argument o niskiej wydajności pracy niektórych pracowników jest o tyle wątpliwy, że często trudno jest ją dokładnie określić na poziomie jednostki, szczególnie że ogromną część pracy wykonujemy w mniejszych lub większych zespołach. Wydajność nie zależy wyłącznie od zdolności pracownika, ale także od tego, na ile rozwinięte technologicznie są narzędzia pracy, które zapewnia mu zatrudniający, i od całej struktury instytucjonalnej. W świecie bez patentów i monopoli praw własności intelektualnej praca biotechnologów czy twórców oprogramowania byłaby znacznie mniej wartościowa. Praca specjalistów od giełdy i pracowników sektora finansowego warta byłaby znacznie mniej przy obowiązującym podatku od transakcji finansowych. Wydajność w sektorze usług, w którym płace minimalne są częste, w ogóle jest bardzo trudna do dokładnego określenia.

Wreszcie przekonanie o tym, że rynek naturalnie wiąże wytwarzaną przez pracownika wartość z poziomem jego zarobków, jest całkowicie fałszywe. Od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku na zachodzie, a od dziewięćdziesiątych w Polsce, wzrost płac nie nadąża za wzrostem wydajności pracy. Większą część wytworzonej wartości zgarniają czerpiący swój dochód z zysków, a mniej ci, którzy otrzymują płace. Hamowanie wzrostu płac, w tym płacy minimalnej, nie służy zatem zachowaniu jakiejś równowagi, ale zachowaniu pozycji właścicieli kapitału.

 

Ceny i koszty

Trzecim argumentem przeciwników płacy minimalnej lub jej realnego podwyższania jest wskazanie na wzrost poziomu cen. Ich zdaniem większe koszty pracy przedsiębiorcy przerzucą po prostu na klientów. Jednak takie myślenie wyklucza całkowicie możliwość ograniczenia jednostkowej marży uzyskiwanej na wytwarzanym produkcie czy oferowanej usłudze. A przy zwiększeniu produkcji przy większym popycie pojawia się przecież na to przestrzeń.

Czwartym argumentem przeciwko podwyżce płacy minimalnej jest straszenie upadkiem firm, których nie będzie stać na płacenie pracownikom więcej. Dotyczy to wyłącznie tych firm, które opierają się na najniżej opłacanych pracownikach. Podwyżki mogą być bodźcem do zmian modelu biznesowego, innowacji technicznych i organizacyjnych, a tym samym mają charakter rozwojowy.

Koszty podnoszenia płacy minimalnej dotyczą także sektora publicznego. W nim od lat średnie płace rosły znacznie wolniej od wzrostu płacy minimalnej. W efekcie wielu pracowników budżetówki zarabia dzisiaj właśnie najniższą krajową. Stąd Ministerstwo Finansów, broniąc swoich propozycji, argumentuje wprost, że wyższa płaca minimalna stanowi zagrożenie dla finansów publicznych. A te, wobec narzuconej przez Unię Europejską procedury nadmiernego deficytu i po przyjęciu przez rząd szybszej ścieżki wychodzenia z deficytu, znajdują się w nienajlepszym stanie.

 

Krótkowzroczność rządu

To właśnie przypodobywanie się Brukseli oraz liberalne faworyzowanie pracodawców względem pracowników odpowiadają za stanowisko rządu. Ignoruje on tym samym wiele zalet wynikających z podnoszenia realnej płacy minimalnej, takich jak zmniejszanie poziomu ubóstwa czy zmniejszanie nierówności społecznych. Wiemy również z badań, że płaca minimalna poprawia stan zdrowia społeczeństwa, a szczególnie najmłodszej jego części. Badacze George Wehby, Robert Kaestner, Wei Lyu i Dhaval Dave wykazali dla Stanów Zjednoczonych, że wzrost płacy minimalnej o jednego dolara na godzinę zwiększa prawdopodobieństwo znalezienia się przez dzieci osób zatrudnionych na płacy minimalnej w dobrym stanie zdrowia o 10%.

Płaca minimalna ma też pozytywny wpływ na wzrost gospodarczy. Gospodarstwa domowe o niższych zarobkach przeznaczają praktycznie wszystkie swoje dochody na konsumpcję. Otrzymane przez nie podwyżki płac trafiają zatem do lokalnej piekarni, fryzjera czy sklepu. Większy popyt napędza gospodarkę.

Jednak dla rządu wszystkie powyższe korzyści nie wystarczą, by podjąć racjonalną w średnim i długim terminie decyzję. Będący zakładnikiem strony pracodawców i liberalnych mediów rząd liczy na to, że w ten sposób utrzyma się przy władzy po 2027 roku. Zapomina jednak, że pracowników jest w Polsce więcej, a czasy liberalnego populizmu stanowiącego domyślny sposób myślenia o gospodarce i świecie już minęły.

 


 

POLECANE
Wraca sprawa Buddy. Jest kluczowa decyzja sądu z ostatniej chwili
Wraca sprawa "Buddy". Jest kluczowa decyzja sądu

3 listopada 2025 r. Sąd Okręgowy w Szczecinie uchylił kluczowe zabezpieczenia w sprawie loterii "7 Aut 2 x Budda". Decyzja otwiera drogę do wypłaty ekwiwalentów nagród laureatom.

Rząd zakaże fajerwerków? Znamienne słowa minister z ostatniej chwili
Rząd zakaże fajerwerków? Znamienne słowa minister

– W Sejmie są dwa projekty ustaw, które dają podstawę do zakazania fajerwerków – powiedziała we wtorek na antenie RMF FM minister klimatu Paulina Hennig-Kloska.

Do Chin nadal bez wiz przynajmniej do końca 2026 roku z ostatniej chwili
Do Chin nadal bez wiz przynajmniej do końca 2026 roku

Departament konsularny ministerstwa spraw zagranicznych Chin zdecydował o przedłużeniu programu jednostronnego ruchu bezwizowego dla obywateli 45 państw, w tym Polski, do 31 grudnia 2026 r. – poinformowały we wtorek państwowe media. Pierwotnie polityka bezwizowa miała obowiązywać do końca 2025 r.

KRUS wydał komunikat dla rolników z ostatniej chwili
KRUS wydał komunikat dla rolników

KRUS upraszcza orzecznictwo: decyzje lekarskie bez wizyty, na podstawie dokumentacji. Szybsze rozstrzygnięcia, mniej kolejek i koszty w dół. Wyjątki tylko przy brakach w dokumentacji.

Niemcy nie mają kontroli nad migrantami. Przestępcy pozostają bezkarni z ostatniej chwili
Niemcy nie mają kontroli nad migrantami. Przestępcy pozostają bezkarni

„Problem przestępczości migrantów w Niemczech wymknął się spod kontroli” – pisze portal European Conservative, wskazując jednocześnie na bezkarność dokonujących przestępstw migrantów.

Matysiak: Nie zmieniam klubu, zostaję w Partii Razem z ostatniej chwili
Matysiak: Nie zmieniam klubu, zostaję w Partii Razem

– Nie zmieniam klubu, zostaję w Partii Razem. Nie rozumiem, dlaczego miałabym opuszczać jej szeregi – powiedziała w poniedziałek na antenie RMF FM poseł Paulina Matysiak, odpowiadając w ten sposób koledze z partii Maciejowi Koniecznemu.

RPP obniży stopy procentowe? Ekspert nie ma złudzeń z ostatniej chwili
RPP obniży stopy procentowe? Ekspert nie ma złudzeń

– Wszystko wskazuje, że Rada Polityki Pieniężnej na rozpoczynającym się we wtorek posiedzeniu obniży stopy procentowe o 25 pkt bazowych – stwierdził ekonomista ING Banku Śląskiego Adam Antoniak. Jego zdaniem w przyszłym roku można się spodziewać kolejnych cięć.

CIA: Rosja i Chiny dokonywały potajemnych prób jądrowych z ostatniej chwili
CIA: Rosja i Chiny dokonywały potajemnych prób jądrowych

Dyrektor Centralnej Agencji Wywiadowczej John Ratcliffe powiedział w poniedziałek, że prezydent Donald Trump miał rację, mówiąc o prowadzeniu przez Rosję i Chiny potajemnych eksplozji jądrowych. Jego głos poparł też szef senackiej komisji ds. wywiadu Tom Cotton.

Komunikat dla mieszkańców Katowic z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Katowic

We wtorek – 4 listopada 2025 r. – rozpocznie się remont ul. Hadyny – poinformował Miejski Zarząd Ulic i Mostów w Katowicach.

Niemcy zawracają migrantów. Podano liczbę z ostatniej chwili
Niemcy zawracają migrantów. Podano liczbę

Bundespolizei od 8 maja do 31 października 2025 r. odmówiła wjazdu lub zawróciła ponad 18 tys. osób. Łącznie odnotowano 25,3 tys. nielegalnych przekroczeń.

REKLAMA

Maciej Szlinder: Rząd dławi płacę minimalną

Co piąty pracownik w Polsce otrzymuje wynagrodzenie minimalne. To łącznie ponad 3 mln osób. Rząd chce podnieść wysokość płacy minimalnej w przyszłym roku do 4806 zł brutto, czyli kilka złotych więcej niż 3600 zł na rękę.
Pusta kieszeń - zdjęcie poglądowe Maciej Szlinder: Rząd dławi płacę minimalną
Pusta kieszeń - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

Co musisz wiedzieć:

  • Rząd zaproponował, by od 2025 r. płaca minimalna wynosiła 4806 zł brutto (ok. 3600 zł netto), co oznacza wzrost o zaledwie 3%.
  • To niższy procentowo wzrost niż prognozowana inflacja (3,8%), co oznacza realny spadek wartości minimalnego wynagrodzenia.
  • Proponując tak niską płacę minimalną rząd faworyzuje interesy pracodawców i cięcia budżetowe kosztem większości społeczeństwa.

 

Zerowa sprawczość Nowej Lewicy

To podwyżka o 140 zł względem obecnej stawki minimalnego wynagrodzenia (4666 zł brutto), co stanowi 3%. To najniższy procentowy wzrost od ponad dwudziestu lat.

Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej, którym zarządza ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Nowej Lewicy, proponowało wyższą płacę minimalną o ponad 200 zł od rządowej, a dokładnie 5020 zł. Tego typu pomysł, wyższy nawet od propozycji strony związkowej (5015 zł), to kolejny pusty gest rządowej lewicy (obok między innymi deklaracji o obronie finansowania Państwowej Inspekcji Pracy – ostatecznie obniżonego względem poprzedniego roku). Chce ona pokazać się jako strona walcząca o pracowników, ale tak naprawdę niewiele może, bo stanowi kwiatek do kożucha liberalnego rdzenia koalicji rządzącej. Jej sprawczość w tych sprawach (i wielu innych) należy uznać za praktycznie zerową.

Kwota rządowa jest niewiele większa (o 47 zł) niż propozycja strony pracodawców, wynosząca 4759 zł. Prezes Związku Pracodawców Business Centre Club Łukasz Bernatowicz ocenił zresztą rządową propozycję jako „zbliżoną do oczekiwań” BCC.

Ponieważ Rada Dialogu Społecznego nie osiągnęła porozumienia [pisaliśmy o tym przed tygodniem red.], to rząd samodzielnie wyznaczy wysokość płacy minimalnej. Ma na to czas do 15 września – do tej daty rozporządzenie dotyczące minimalnego wynagrodzenia musi zostać ogłoszone w Dzienniku Ustaw.

Wzrost płacy minimalnej jedynie o 3% oznacza, że realnie jej wartość spadnie. Rząd przewiduje bowiem, że inflacja w 2026 roku wyniesie 3,8%. Przedstawione na początku miesiąca prognozy NBP są niższe, ale wciąż przekraczają 3%. Mniej niż inflacja ma wzrosnąć także minimalna stawka godzinowa – z 30,50 zł brutto do 31,40 zł brutto, czyli o 2,95%.

 

Czy płaca minimalna jest w Polsce wysoka?

Polska plasuje się w środku krajów Unii Europejskiej pod względem wysokości płacy minimalnej. Zajmujemy 9. miejsce na 22 kraje, które posiadają taki instrument regulacji wynagrodzeń. W odniesieniu do średniego wynagrodzenia w maju (8670,51 zł) płaca minimalna w 2025 roku stanowi 53,8%.

To zdaniem pracodawców za dużo. Prof. Jacek Męcina, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, uważa, że docelowo ten wskaźnik referencyjny powinien wynosić 50%. Agnieszka Maria Majewska, rzecznik małych i średnich przedsiębiorstw, uznaje nawet, że to maksymalny akceptowalny poziom. Jeszcze w 2024 roku Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej proponowało, żeby relacja między płacą minimalną a średnim wynagrodzeniem była docelowo wyższa i wynosiła 55%. Ta propozycja spotkała się z poparciem związków zawodowych. Jednak i tutaj Andrzej Domański, minister finansów, stanął całkowicie po stronie pracodawców i uznał, że to ich propozycje są słuszne, a lewicowej ministry i związków – nie.

Jakimi argumentami posługują się ci, którzy dążą do obniżenia realnej wartości płacy minimalnej?

 

Płaca minimalna a bezrobocie

Te argumenty są tożsame z argumentami krytykującymi płacę minimalną w ogóle. I możemy je usłyszeć w debacie publicznej od samego początku pojawienia się tego narzędzia, czyli od końca dziewiętnastego wieku. Pierwsza oficjalna powszechna regulacja minimalnego wynagrodzenia została wprowadzona bowiem już w 1894 roku w Nowej Zelandii. W Polsce płacę minimalną mamy od 1956 roku, ale w warunkach kapitalistycznych spieramy się o nią oczywiście od transformacji ustrojowej.

Od jej początku zarzucano, że to rozwiązanie niepotrzebnie ogranicza działanie wolnego rynku, co skutkuje zwiększeniem poziomu bezrobocia. Ponieważ rynek pracy kieruje się prawem popytu i podaży, argumentowano, że rząd, podnosząc cenę pracy, zmniejsza na nią popyt. Ale pracownicy nie są towarem jak każdy inny. Podaż i popyt na pracę nie są od siebie niezależne. Większe płace to także większy popyt na wytwarzane przez pracowników towary i usługi. A zatem także potrzeba zwiększenia zatrudnienia. Zbierane od lat dane empiryczne jasno wskazują, że płaca minimalna wcale nie prowadzi do zwiększenia poziomu bezrobocia. Potwierdzają to także międzynarodowe instytucje takie jak choćby Bank Światowy. Dalsze podnoszenie jej w Polsce także nie będzie miało takiego wpływu, więc nie trzeba ograniczać jej realnej wartości tak, jak chce to zrobić rząd.

 

Złudne odwołania do wydajności pracy

Przeciw płacy minimalnej pojawia się także argument o „niezatrudnialności”. Utrzymuje się, że część osób zarabiających obecnie płacę minimalną po jej podniesieniu wypadnie z rynku pracy, ponieważ nie wytwarzają oni takiej wartości, żeby ich zatrudnienie było opłacalne. Często ten argument uzupełnia się o wskazanie, że to młodzi pracownicy na początku swojej drogi zawodowej nie mogą właśnie na nią wejść, ponieważ od razu muszą zarabiać płacę minimalną, a jeszcze nie są na tyle wydajni, by warto było im ją zapłacić.

Osoby stosujące ten argument nie widzą, że oferowanie młodym pracownikom niewystarczających na godne funkcjonowanie płac oznacza, że muszą dłużej być dotowani przez swoich rodziców. Nie wszystkich na to stać, więc już na starcie tworzymy dodatkowe nierówności społeczne, które będą się reprodukować w dalszej części życia. Co więcej, późniejsze usamodzielnienie się to także mniejsze szanse na zakładanie rodzin. Płaca minimalna sprzyja zatem nie tylko redukcji nierówności, lecz także zmniejsza problemy demograficzne.

Co więcej, argument o niskiej wydajności pracy niektórych pracowników jest o tyle wątpliwy, że często trudno jest ją dokładnie określić na poziomie jednostki, szczególnie że ogromną część pracy wykonujemy w mniejszych lub większych zespołach. Wydajność nie zależy wyłącznie od zdolności pracownika, ale także od tego, na ile rozwinięte technologicznie są narzędzia pracy, które zapewnia mu zatrudniający, i od całej struktury instytucjonalnej. W świecie bez patentów i monopoli praw własności intelektualnej praca biotechnologów czy twórców oprogramowania byłaby znacznie mniej wartościowa. Praca specjalistów od giełdy i pracowników sektora finansowego warta byłaby znacznie mniej przy obowiązującym podatku od transakcji finansowych. Wydajność w sektorze usług, w którym płace minimalne są częste, w ogóle jest bardzo trudna do dokładnego określenia.

Wreszcie przekonanie o tym, że rynek naturalnie wiąże wytwarzaną przez pracownika wartość z poziomem jego zarobków, jest całkowicie fałszywe. Od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku na zachodzie, a od dziewięćdziesiątych w Polsce, wzrost płac nie nadąża za wzrostem wydajności pracy. Większą część wytworzonej wartości zgarniają czerpiący swój dochód z zysków, a mniej ci, którzy otrzymują płace. Hamowanie wzrostu płac, w tym płacy minimalnej, nie służy zatem zachowaniu jakiejś równowagi, ale zachowaniu pozycji właścicieli kapitału.

 

Ceny i koszty

Trzecim argumentem przeciwników płacy minimalnej lub jej realnego podwyższania jest wskazanie na wzrost poziomu cen. Ich zdaniem większe koszty pracy przedsiębiorcy przerzucą po prostu na klientów. Jednak takie myślenie wyklucza całkowicie możliwość ograniczenia jednostkowej marży uzyskiwanej na wytwarzanym produkcie czy oferowanej usłudze. A przy zwiększeniu produkcji przy większym popycie pojawia się przecież na to przestrzeń.

Czwartym argumentem przeciwko podwyżce płacy minimalnej jest straszenie upadkiem firm, których nie będzie stać na płacenie pracownikom więcej. Dotyczy to wyłącznie tych firm, które opierają się na najniżej opłacanych pracownikach. Podwyżki mogą być bodźcem do zmian modelu biznesowego, innowacji technicznych i organizacyjnych, a tym samym mają charakter rozwojowy.

Koszty podnoszenia płacy minimalnej dotyczą także sektora publicznego. W nim od lat średnie płace rosły znacznie wolniej od wzrostu płacy minimalnej. W efekcie wielu pracowników budżetówki zarabia dzisiaj właśnie najniższą krajową. Stąd Ministerstwo Finansów, broniąc swoich propozycji, argumentuje wprost, że wyższa płaca minimalna stanowi zagrożenie dla finansów publicznych. A te, wobec narzuconej przez Unię Europejską procedury nadmiernego deficytu i po przyjęciu przez rząd szybszej ścieżki wychodzenia z deficytu, znajdują się w nienajlepszym stanie.

 

Krótkowzroczność rządu

To właśnie przypodobywanie się Brukseli oraz liberalne faworyzowanie pracodawców względem pracowników odpowiadają za stanowisko rządu. Ignoruje on tym samym wiele zalet wynikających z podnoszenia realnej płacy minimalnej, takich jak zmniejszanie poziomu ubóstwa czy zmniejszanie nierówności społecznych. Wiemy również z badań, że płaca minimalna poprawia stan zdrowia społeczeństwa, a szczególnie najmłodszej jego części. Badacze George Wehby, Robert Kaestner, Wei Lyu i Dhaval Dave wykazali dla Stanów Zjednoczonych, że wzrost płacy minimalnej o jednego dolara na godzinę zwiększa prawdopodobieństwo znalezienia się przez dzieci osób zatrudnionych na płacy minimalnej w dobrym stanie zdrowia o 10%.

Płaca minimalna ma też pozytywny wpływ na wzrost gospodarczy. Gospodarstwa domowe o niższych zarobkach przeznaczają praktycznie wszystkie swoje dochody na konsumpcję. Otrzymane przez nie podwyżki płac trafiają zatem do lokalnej piekarni, fryzjera czy sklepu. Większy popyt napędza gospodarkę.

Jednak dla rządu wszystkie powyższe korzyści nie wystarczą, by podjąć racjonalną w średnim i długim terminie decyzję. Będący zakładnikiem strony pracodawców i liberalnych mediów rząd liczy na to, że w ten sposób utrzyma się przy władzy po 2027 roku. Zapomina jednak, że pracowników jest w Polsce więcej, a czasy liberalnego populizmu stanowiącego domyślny sposób myślenia o gospodarce i świecie już minęły.

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe