Mamy zapaść, jeżeli chodzi o obronę cywilną

Słabym punktem naszego przygotowania do wojny jest niechęć do podejmowania wyrzeczeń i wypieranie nadciągającej agresji Rosji. Nie chcemy trudów.
Wojsko Polskie Mamy zapaść, jeżeli chodzi o obronę cywilną
Wojsko Polskie / fot. Flickr/Maciej Baranowski

Mijają dwa lata od pełnoskalowej wojny Rosji przeciw Ukrainie. Czujemy oddech wojny. Nie ten abstrakcyjny, nie ten z książek o powstaniu styczniowym czy opowieści dziadków przy stole, którzy z bezpiecznego dystansu kilkudziesięciu lat przywoływali obrazki z niemieckiej okupacji. Teraz strach jest realny, namacalny w życiu publicznym, co dzień spotykamy się z ofiarami wojny z Ukrainy, słyszymy, że ktoś im tam już zginął lub walczy na froncie.

Strach dziadków

Od dwóch lat, tzn. od momentu, gdy Rosja napadła na Ukrainę, Polacy nieustannie zadają pytanie, na jakim etapie przygotowań do ewentualnego konfliktu zbrojnego jest nasz kraj. Na pewno wzorowo zdaliśmy egzamin z pomocy Ukrainie i Ukraińcom w Polsce. Mówiąc o obronności, żyjemy jednak w dziwnym stanie, gdy z jednej strony wydajemy miliardy na pomoc Ukrainie, z drugiej – od dwóch lat nic nie zrobiono dla naszej obrony cywilnej. Przez minione dwa lata nie powstał żaden powszechny program z podstawowych szkoleń, jak np. pierwsza pomoc. Program budowy strzelnic obiecany przez PiS też nie został zrealizowany. Nie ma mowy o budowie schronów. Tak naprawdę Ukraina była o wiele lepiej przygotowana do ataku w lutym 2022 roku, niż my jesteśmy teraz.

– Obecnie administrujący Polską zespół ministerialny musi wywiązać się ze starych zobowiązań. Budżetu nie stać na pokrycie kosztów sprzętu, który osiem lat temu był już na pograniczu śmierci technologicznej, oraz dodatkowo zakupu nowoczesnego uzbrojenia mającego opcje rozwoju. Pesymistycznie sądzę, że czeka nas opcja „najpierw złom, a potem się zobaczy”. Moim zdaniem nie mamy już państwa. Mamy „Sejm tańcujący” z pociesznym „wodzirejem”. Mamy Senat, gdzie przedstawiciele większości są bardziej zainteresowani troską o własny immunitet niż fundamentalnymi problemami kraju. Mamy p.o. rząd złożony z mniej lub bardziej nieudolnych wykonawców cudzych planów, dbający jedynie, aby spłacić długi wdzięczności z procentem za osiem lat zwłoki. Mamy wreszcie koalicję rządzącą bez programu, gdyż program pisany jest na bieżąco w Berlinie. Jedyny aktywny minister kieruje resortem edukacji i tnie na oślep zgodnie z receptą, którą ja znam z lat szkolnych: Armia Krajowa stała z bronią u nogi, a z faszystami walczyła tylko Gwardia Ludowa oraz Ludowe Wojsko Polskie u boku Armii Czerwonej – mówi o stanie naszej obronności stały felietonista portalu Tysol.pl, ekspert ds. bezpieczeństwa dr Rafał Brzeski.

Patrząc na obronność w sposób holistyczny, trzeba mówić o zabezpieczeniu dostaw uzbrojenia, infrastruktury krytycznej, energetycznej, żywnościowej, zdrowotnej, wszelkich łańcuchach dostaw i o obronie cywilnej i morale społeczeństwa.

– Mamy zapaść, jeżeli chodzi o obronę cywilną. Wcześniej odpowiednie zapisy w tym zakresie były w ustawie o powszechnym obowiązku obrony RP z 1967 roku, jednak teraz obowiązuje ustawa o obronie Ojczyzny i tam kwestia obrony cywilnej jest pomijana. Nie znajdziemy tam zapisów choćby o budowie schronów. Polska ma głównie schrony poniemieckie. Polska w ogóle ma niską kulturę bezpieczeństwa. Nie chcemy brać pod uwagę, że wojna za naszą wschodnią granicą będzie oddziaływać na nasze życie, funkcjonowanie, pewne zachowania.

Pojawiają się coraz częściej głosy o powrocie do szkół lekcji przysposobienia obronnego, gdzie kiedyś w ramach lekcji młodzież uczyła się opatrywania chorych, zakładania maski, były zajęcia w terenie. My nie wiemy nawet, co zabrać do plecaka na wypadek ewakuacji, gdzie są jakieś punkty zborne – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” dr Julia Tocicka, ekspert ds. bezpieczeństwa i prawa międzynarodowego.

CZYTAJ TAKŻE: (Nie)bezpieczeństwo energetyczne

Rozbrojony naród

W kwestii uzbrojenia, profesjonalizmu naszej armii sytuacja jest zadowalająca. Od kilkunastu lat w ramach NATO jesteśmy sprawdzonymi i cenionymi partnerami biorącymi udział w wielu misjach zagranicznych. W służbach są niedobry kadrowe, lecz jest to systematycznie naprawiane.

Kultura bezpieczeństwa nie jest naszą mocną stroną. Polska ma jeden z najmniejszych dostępów do broni palnej w Europie. Wszystkie kolejne rządy wręcz w sposób paniczny bały się większego dostępu obywateli do broni. Czesi znacznie nas tutaj wyprzedzają.

Mamy ambiwalentny stosunek do obronności. W badaniu IBRiS na zlecenie Akademickiego Centrum Komunikacji Strategicznej Akademii Sztuki Wojennej z września 2023 roku 57 proc. respondentów deklarowało zamiar walki w obronie Ojczyzny w razie ataku militarnego na Polskę, 33 proc. było przeciwnego zdania. Jednocześnie 44 proc. badanych odpowiedziało, że nie chce powrotu obowiązkowej służby wojskowej w sondażu Instytutu Badań Pollster dla „Super Expressu”.

Nie kojarzymy prostego faktu, że do jakiejkolwiek walki potrzebne jest przeszkolenie, które odbywa się właśnie w wojsku, w koszarach i na poligonie. Samo znalezienie się w shierarchizowanej specyficznej strukturze wojskowej, gdzie wszystko opiera się na regulaminach i ma swój obieg, wymaga czasu na wdrożenie się w ten schemat. Właśnie brak powszechnego poboru sprawia, że nie mamy pojęcia, jak funkcjonuje współczesna armia. Niestety mówienie na żołnierzy broniących granic, że to mordercy lub domaganie się od funkcjonariuszy Straży Granicznej, by wylegitymowali się przed dziennikarzem, jest kompletnym brakiem zrozumienia, na jakich zasadach funkcjonują służby porządkowe.

Od dwóch lat mamy do czynienia z upaństwowioną i społeczną wersją strachu. To ważne, ponieważ Rosjanie, a Putin szczególnie, lubią bawić się w zarządzanie strachem, chcą nas tym kontrolować, paraliżować, wpływać na nasze decyzje.

My w Polsce czujemy już to ciśnienie. Otrzymane po przodkach historyczne i egzystencjalne doświadczenie lęku przed wojną znowu stało się częścią naszego życia. Nie do końca jeszcze się z tym oswoiliśmy, nie chcemy się z tym pogodzić. Ledwie wyszliśmy z komunizmu, w końcu się dorobiliśmy i zaczęliśmy konsumpcyjny tryb życia, a już słyszymy o nowych kosztach na zbrojenie, przygotowaniach do ewentualnej agresji rosyjskiej.

Ta niezgoda na wyrzeczenia, na wchodzenie w buty naszych dziadków jest ważnym zagadnieniem, ponieważ ma wpływ na nasze morale i mobilizację, gdyby wojna nadeszła. Ile znaczy ofiarność i bohaterstwo, pokazuje postawa narodu ukraińskiego, który zadał kłam propagandzie rosyjskiej, w którą uwierzył nawet Zachód, że rosyjska armia jest niemal niezwyciężona.

Polacy nauczeni tragiczną historią najazdów i zniszczeń mają w swojej duszy sporą cząstkę pacyfizmu. Nie jesteśmy społeczeństwem wojennym, naszym marzeniem jest status quo, jeżeli jest konflikt lub występują jakieś anomalie w przestrzeni międzynarodowej znamionujące ostry spór, wtedy gorąco pragniemy, by ten konflikt jak najszybciej zażegnać, pogodzić się, zapomnieć i znowu żyć z sąsiadami, jak gdyby się nic nie stało.

Doskonale opisał to w książce „Tendencje samobójcze narodu polskiego” Adolf Bocheński. Udowadnia on polskiemu czytelnikowi, że bierność, „długie haniebne dzieje przegranych bitew i haniebnych traktatów” nic nas nie uczą. „Zdumiewająca ufność w traktaty i naiwność, dziecinne metody polskie w porównaniu do jej sąsiadów” kończyły się kolejnymi hekatombami. „Woleliśmy być napadnięci i zginąć, niż zgrzeszyć inicjatywą. Bardziej chlubiliśmy się rzezią Pragi niż wyprawą wiedeńską”.

Taniec na Titanicu

Tezy stawiane przez myśliciela jeszcze przed II wojną światową do dzisiaj są zaskakująco aktualne. Nic się nie zmienia w naszych tendencjach samobójczych. Owszem, Polacy świetnie potrafią się bić, ale zawsze jest to wtedy, kiedy jest już za późno, nie na czas, kiedy wpadli już w przepaść, kiedy te lwie serca, chwalone za odwagę nawet przez wrogów, walczą już tylko o Masadę, wiedząc, że to walka straceńcza. Niestety kolejne pokolenia nie chcą czerpać nauki, że przed tą walką był czas na zawieranie traktatów, budowanie obrony szeroko pojętej, wzmacnianie wojska. „Uderzającym faktem jest to, iż Polsce stale wypowiadano wojnę. Polska zaś nigdy” – zżyma się Bocheński.

My wciąż wypieramy ze świadomości, że kończy się czas spokoju, na scenę brutalnie wkroczył Mars i zanosi się na jego długie panowanie w Europie. Czytając pamiętniki ludzi z wakacji opisujących gorący sierpień 1939 roku, widać u współczesnych dokładnie ten sam stan ducha ludzi, którzy wbrew logice nie godzą się na rzeczywistość. Z jednej strony czują na sobie ciężar wojny, wiedzą, że za chwilę dojdzie do wydarzeń, które wywrócą ich życie w sposób diametralny, ale właśnie dlatego, że tak jest, dalej tkwią w letniskach, zachwycają się przyrodą i boją się wracać do życia, gdzie czeka ich to, co nieuniknione. My w 2024 mentalnie ciągle jesteśmy na geopolitycznych wakacjach. Wierzymy, że Putin ma raka i za chwilę umrze, obroni nas NATO, Rosja się rozpadnie. I w cudowny sposób znowu powrócimy do statusu quo i spokojnego konsumowania.

Wystarczy spojrzeć na minister edukacji Barbarę Nowacką, ani jej w głowie przywracanie przysposobienia obronnego, lekcji patriotyzmu czy ćwiczeń z ewakuacji w szkołach. Pani minister w obszarze ideowym realizuje program lewicy nienadający się do czasów, które nadeszły.

Prawdziwy sprawdzian sprawczości państwa jest zawsze wtedy, gdy dochodzi do realnego konfliktu. Nasze doświadczenie w budowaniu i funkcjonowania państwa podziemnego na pewno możemy zaliczyć do atutów.

CZYTAJ TAKŻE: Czy społeczne poparcie dla dużych projektów strategicznych przełoży się na decyzje polityczne?

Tekst pochodzi z 8 (1829) numeru „Tygodnika Solidarność”.


 

POLECANE
Witold Waszczykowski: Lewicowych dietetyków atak na rolnictwo tylko u nas
Witold Waszczykowski: Lewicowych "dietetyków" atak na rolnictwo

W wielu państwach trwają protesty rolników przeciwko umowie handlowej Unii Europejskiej z państwami Ameryki Południowej z ugrupowania Mercosur. Rolnicy obawiają się napływu taniej żywności z regionu gdzie nie obowiązują europejskie normy i standardy. W tym duchu redaktor Monika Rutke zadała niedawno zasadne pytanie ministrowi Radosławowi Sikorskiemu, czy Polska przyłączy się do francuskiego sprzeciwu wobec umowie z Mercosur.

Kim wszedł do wojny. To alarm także dla Azji tylko u nas
Kim wszedł do wojny. To alarm także dla Azji

Udział kilkunastu tysięcy żołnierzy Korei Północnej nie zmieni biegu wojny Rosji z Ukrainą. Wszyscy skupiamy się na tym, co zyskuje Putin. A moim zdaniem więcej może zyskać Kim Dzong Un. I to nie jest dobra wiadomość dla azjatyckiego Dalekiego Wschodu. Rosja postrzega agresywną Koreę Północną jako użyteczny sposób na zajęcie, odwrócenie uwagi i zagrożenie siłom USA w regionie Azji i Pacyfiku, podczas gdy Rosja realizuje ważniejsze priorytety w Europie.

Koniec transrewolucji? Koncerny wracają do wyklętej J.K. Rowling z ostatniej chwili
Koniec transrewolucji? Koncerny wracają do "wyklętej" J.K. Rowling

Autorka takich powieści jak "Harry Potter" i "Fantastyczne zwierzęta" J.K. Rowling publicznie sprzeciwia się ideologii gender. Jednakże kilka lat wystarczyło, aby branża filmowa porzuciła walkę z Rowling. Obecnie jest zaangażowana w nową produkcję HBO.

Ambasador USA Mark Brzeziński rezygnuje ze stanowiska pilne
Ambasador USA Mark Brzeziński rezygnuje ze stanowiska

Jak przekazał portal Interia ambasador USA w Polsce Mark Brzeziński poinformował o swojej rezygnacji ze stanowiska. 

Francja namawia Warszawę. Chodzi o ograniczenie dzieciom dostępu do mediów społecznościowych z ostatniej chwili
Francja namawia Warszawę. Chodzi o ograniczenie dzieciom dostępu do mediów społecznościowych

Francuski rząd ponawia próbę przeforsowania w UE przepisów ograniczających dostęp dzieciom poniżej 15. roku życia do mediów społecznościowych.

Krzysztof Stanowski atakowany za zapowiedź wywiadu z Januszem Walusiem. Jest oświadczenie dziennikarza pilne
Krzysztof Stanowski atakowany za zapowiedź wywiadu z Januszem Walusiem. Jest oświadczenie dziennikarza

Założyciel Kanału Zero Krzysztof Stanowski wystosował oświadczenie ws. zapowiedzi wywiadu z Januszem Walusiem.

Problemy Polski 2050. PKW zgłasza liczne zastrzeżenia polityka
Problemy Polski 2050. PKW zgłasza liczne zastrzeżenia

Jak informuje Rzeczpospolita, PKW ma zastrzeżenia co do Polski 2050 Szymona Hołowni. Pomimo, że jej sprawozdanie finansowe zostało przyjęte, to organ wskazał na liczne uchybienia.

Zabójca południowoafrykańskiego komunisty Janusz Waluś będzie gościem Kanału Zero z ostatniej chwili
Zabójca południowoafrykańskiego komunisty Janusz Waluś będzie gościem Kanału Zero

Kanał Zero poinformował, że po powrocie do Polski Janusz Waluś, zabójca Chrisa Chaniego, przywódcy południowoafrykańskich komunistycznych bojówek, będzie gościem Krzysztofa Stanowskiego.

Kobieta wygrała sprawę z farmaceutycznym gigantem. To pierwszy taki wyrok w Polsce z ostatniej chwili
Kobieta wygrała sprawę z farmaceutycznym gigantem. To pierwszy taki wyrok w Polsce

W 2007 r. Waleria rzuciła się pod pociąg metra i straciła obie nogi. Zażywała ona leki na Parkinsona firmy GSK. Po zapoznaniu się z amerykańską i brytyjską treścią ulotki pozwała do sądu koncern farmaceutyczny, a w tym roku wygrała z nimi w sądzie w sprawie o odszkodowanie.

Trzaskowski ma wrócić do pomysłu ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie gorące
Trzaskowski ma wrócić do pomysłu ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie

Zdaniem Gazety Wyborczej, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zamierza sięgnąć po prawicowy elektorat. W tym celu planuje pojawić się na ingresie nowego metropolity warszawskiego abp. Adriana Galbasa oraz wrócić do pomysłu nadania imieniem ś.p. Lecha Kaczyńskiego jednej z warszawskich ulic.

REKLAMA

Mamy zapaść, jeżeli chodzi o obronę cywilną

Słabym punktem naszego przygotowania do wojny jest niechęć do podejmowania wyrzeczeń i wypieranie nadciągającej agresji Rosji. Nie chcemy trudów.
Wojsko Polskie Mamy zapaść, jeżeli chodzi o obronę cywilną
Wojsko Polskie / fot. Flickr/Maciej Baranowski

Mijają dwa lata od pełnoskalowej wojny Rosji przeciw Ukrainie. Czujemy oddech wojny. Nie ten abstrakcyjny, nie ten z książek o powstaniu styczniowym czy opowieści dziadków przy stole, którzy z bezpiecznego dystansu kilkudziesięciu lat przywoływali obrazki z niemieckiej okupacji. Teraz strach jest realny, namacalny w życiu publicznym, co dzień spotykamy się z ofiarami wojny z Ukrainy, słyszymy, że ktoś im tam już zginął lub walczy na froncie.

Strach dziadków

Od dwóch lat, tzn. od momentu, gdy Rosja napadła na Ukrainę, Polacy nieustannie zadają pytanie, na jakim etapie przygotowań do ewentualnego konfliktu zbrojnego jest nasz kraj. Na pewno wzorowo zdaliśmy egzamin z pomocy Ukrainie i Ukraińcom w Polsce. Mówiąc o obronności, żyjemy jednak w dziwnym stanie, gdy z jednej strony wydajemy miliardy na pomoc Ukrainie, z drugiej – od dwóch lat nic nie zrobiono dla naszej obrony cywilnej. Przez minione dwa lata nie powstał żaden powszechny program z podstawowych szkoleń, jak np. pierwsza pomoc. Program budowy strzelnic obiecany przez PiS też nie został zrealizowany. Nie ma mowy o budowie schronów. Tak naprawdę Ukraina była o wiele lepiej przygotowana do ataku w lutym 2022 roku, niż my jesteśmy teraz.

– Obecnie administrujący Polską zespół ministerialny musi wywiązać się ze starych zobowiązań. Budżetu nie stać na pokrycie kosztów sprzętu, który osiem lat temu był już na pograniczu śmierci technologicznej, oraz dodatkowo zakupu nowoczesnego uzbrojenia mającego opcje rozwoju. Pesymistycznie sądzę, że czeka nas opcja „najpierw złom, a potem się zobaczy”. Moim zdaniem nie mamy już państwa. Mamy „Sejm tańcujący” z pociesznym „wodzirejem”. Mamy Senat, gdzie przedstawiciele większości są bardziej zainteresowani troską o własny immunitet niż fundamentalnymi problemami kraju. Mamy p.o. rząd złożony z mniej lub bardziej nieudolnych wykonawców cudzych planów, dbający jedynie, aby spłacić długi wdzięczności z procentem za osiem lat zwłoki. Mamy wreszcie koalicję rządzącą bez programu, gdyż program pisany jest na bieżąco w Berlinie. Jedyny aktywny minister kieruje resortem edukacji i tnie na oślep zgodnie z receptą, którą ja znam z lat szkolnych: Armia Krajowa stała z bronią u nogi, a z faszystami walczyła tylko Gwardia Ludowa oraz Ludowe Wojsko Polskie u boku Armii Czerwonej – mówi o stanie naszej obronności stały felietonista portalu Tysol.pl, ekspert ds. bezpieczeństwa dr Rafał Brzeski.

Patrząc na obronność w sposób holistyczny, trzeba mówić o zabezpieczeniu dostaw uzbrojenia, infrastruktury krytycznej, energetycznej, żywnościowej, zdrowotnej, wszelkich łańcuchach dostaw i o obronie cywilnej i morale społeczeństwa.

– Mamy zapaść, jeżeli chodzi o obronę cywilną. Wcześniej odpowiednie zapisy w tym zakresie były w ustawie o powszechnym obowiązku obrony RP z 1967 roku, jednak teraz obowiązuje ustawa o obronie Ojczyzny i tam kwestia obrony cywilnej jest pomijana. Nie znajdziemy tam zapisów choćby o budowie schronów. Polska ma głównie schrony poniemieckie. Polska w ogóle ma niską kulturę bezpieczeństwa. Nie chcemy brać pod uwagę, że wojna za naszą wschodnią granicą będzie oddziaływać na nasze życie, funkcjonowanie, pewne zachowania.

Pojawiają się coraz częściej głosy o powrocie do szkół lekcji przysposobienia obronnego, gdzie kiedyś w ramach lekcji młodzież uczyła się opatrywania chorych, zakładania maski, były zajęcia w terenie. My nie wiemy nawet, co zabrać do plecaka na wypadek ewakuacji, gdzie są jakieś punkty zborne – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” dr Julia Tocicka, ekspert ds. bezpieczeństwa i prawa międzynarodowego.

CZYTAJ TAKŻE: (Nie)bezpieczeństwo energetyczne

Rozbrojony naród

W kwestii uzbrojenia, profesjonalizmu naszej armii sytuacja jest zadowalająca. Od kilkunastu lat w ramach NATO jesteśmy sprawdzonymi i cenionymi partnerami biorącymi udział w wielu misjach zagranicznych. W służbach są niedobry kadrowe, lecz jest to systematycznie naprawiane.

Kultura bezpieczeństwa nie jest naszą mocną stroną. Polska ma jeden z najmniejszych dostępów do broni palnej w Europie. Wszystkie kolejne rządy wręcz w sposób paniczny bały się większego dostępu obywateli do broni. Czesi znacznie nas tutaj wyprzedzają.

Mamy ambiwalentny stosunek do obronności. W badaniu IBRiS na zlecenie Akademickiego Centrum Komunikacji Strategicznej Akademii Sztuki Wojennej z września 2023 roku 57 proc. respondentów deklarowało zamiar walki w obronie Ojczyzny w razie ataku militarnego na Polskę, 33 proc. było przeciwnego zdania. Jednocześnie 44 proc. badanych odpowiedziało, że nie chce powrotu obowiązkowej służby wojskowej w sondażu Instytutu Badań Pollster dla „Super Expressu”.

Nie kojarzymy prostego faktu, że do jakiejkolwiek walki potrzebne jest przeszkolenie, które odbywa się właśnie w wojsku, w koszarach i na poligonie. Samo znalezienie się w shierarchizowanej specyficznej strukturze wojskowej, gdzie wszystko opiera się na regulaminach i ma swój obieg, wymaga czasu na wdrożenie się w ten schemat. Właśnie brak powszechnego poboru sprawia, że nie mamy pojęcia, jak funkcjonuje współczesna armia. Niestety mówienie na żołnierzy broniących granic, że to mordercy lub domaganie się od funkcjonariuszy Straży Granicznej, by wylegitymowali się przed dziennikarzem, jest kompletnym brakiem zrozumienia, na jakich zasadach funkcjonują służby porządkowe.

Od dwóch lat mamy do czynienia z upaństwowioną i społeczną wersją strachu. To ważne, ponieważ Rosjanie, a Putin szczególnie, lubią bawić się w zarządzanie strachem, chcą nas tym kontrolować, paraliżować, wpływać na nasze decyzje.

My w Polsce czujemy już to ciśnienie. Otrzymane po przodkach historyczne i egzystencjalne doświadczenie lęku przed wojną znowu stało się częścią naszego życia. Nie do końca jeszcze się z tym oswoiliśmy, nie chcemy się z tym pogodzić. Ledwie wyszliśmy z komunizmu, w końcu się dorobiliśmy i zaczęliśmy konsumpcyjny tryb życia, a już słyszymy o nowych kosztach na zbrojenie, przygotowaniach do ewentualnej agresji rosyjskiej.

Ta niezgoda na wyrzeczenia, na wchodzenie w buty naszych dziadków jest ważnym zagadnieniem, ponieważ ma wpływ na nasze morale i mobilizację, gdyby wojna nadeszła. Ile znaczy ofiarność i bohaterstwo, pokazuje postawa narodu ukraińskiego, który zadał kłam propagandzie rosyjskiej, w którą uwierzył nawet Zachód, że rosyjska armia jest niemal niezwyciężona.

Polacy nauczeni tragiczną historią najazdów i zniszczeń mają w swojej duszy sporą cząstkę pacyfizmu. Nie jesteśmy społeczeństwem wojennym, naszym marzeniem jest status quo, jeżeli jest konflikt lub występują jakieś anomalie w przestrzeni międzynarodowej znamionujące ostry spór, wtedy gorąco pragniemy, by ten konflikt jak najszybciej zażegnać, pogodzić się, zapomnieć i znowu żyć z sąsiadami, jak gdyby się nic nie stało.

Doskonale opisał to w książce „Tendencje samobójcze narodu polskiego” Adolf Bocheński. Udowadnia on polskiemu czytelnikowi, że bierność, „długie haniebne dzieje przegranych bitew i haniebnych traktatów” nic nas nie uczą. „Zdumiewająca ufność w traktaty i naiwność, dziecinne metody polskie w porównaniu do jej sąsiadów” kończyły się kolejnymi hekatombami. „Woleliśmy być napadnięci i zginąć, niż zgrzeszyć inicjatywą. Bardziej chlubiliśmy się rzezią Pragi niż wyprawą wiedeńską”.

Taniec na Titanicu

Tezy stawiane przez myśliciela jeszcze przed II wojną światową do dzisiaj są zaskakująco aktualne. Nic się nie zmienia w naszych tendencjach samobójczych. Owszem, Polacy świetnie potrafią się bić, ale zawsze jest to wtedy, kiedy jest już za późno, nie na czas, kiedy wpadli już w przepaść, kiedy te lwie serca, chwalone za odwagę nawet przez wrogów, walczą już tylko o Masadę, wiedząc, że to walka straceńcza. Niestety kolejne pokolenia nie chcą czerpać nauki, że przed tą walką był czas na zawieranie traktatów, budowanie obrony szeroko pojętej, wzmacnianie wojska. „Uderzającym faktem jest to, iż Polsce stale wypowiadano wojnę. Polska zaś nigdy” – zżyma się Bocheński.

My wciąż wypieramy ze świadomości, że kończy się czas spokoju, na scenę brutalnie wkroczył Mars i zanosi się na jego długie panowanie w Europie. Czytając pamiętniki ludzi z wakacji opisujących gorący sierpień 1939 roku, widać u współczesnych dokładnie ten sam stan ducha ludzi, którzy wbrew logice nie godzą się na rzeczywistość. Z jednej strony czują na sobie ciężar wojny, wiedzą, że za chwilę dojdzie do wydarzeń, które wywrócą ich życie w sposób diametralny, ale właśnie dlatego, że tak jest, dalej tkwią w letniskach, zachwycają się przyrodą i boją się wracać do życia, gdzie czeka ich to, co nieuniknione. My w 2024 mentalnie ciągle jesteśmy na geopolitycznych wakacjach. Wierzymy, że Putin ma raka i za chwilę umrze, obroni nas NATO, Rosja się rozpadnie. I w cudowny sposób znowu powrócimy do statusu quo i spokojnego konsumowania.

Wystarczy spojrzeć na minister edukacji Barbarę Nowacką, ani jej w głowie przywracanie przysposobienia obronnego, lekcji patriotyzmu czy ćwiczeń z ewakuacji w szkołach. Pani minister w obszarze ideowym realizuje program lewicy nienadający się do czasów, które nadeszły.

Prawdziwy sprawdzian sprawczości państwa jest zawsze wtedy, gdy dochodzi do realnego konfliktu. Nasze doświadczenie w budowaniu i funkcjonowania państwa podziemnego na pewno możemy zaliczyć do atutów.

CZYTAJ TAKŻE: Czy społeczne poparcie dla dużych projektów strategicznych przełoży się na decyzje polityczne?

Tekst pochodzi z 8 (1829) numeru „Tygodnika Solidarność”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe