ROSJA, NATO, WOJNA?

ROSJA, NATO, WOJNA?

Wielu z nas lubi oglądać sensacyjne filmy, będące połączeniem „political-fiction” i fabuły sensacyjnej. Mało kto jednak przypuszczał, że życie przebije filmowe scenariusze. Jeszcze całkiem niedawno politycy i eksperci zajmujący się bezpieczeństwem po obu stronach Atlantyku uważali, że Rosja, chcąc "odzyskać" Ukrainę po prostu poszerza swoje wpływy polityczne – i na tym koniec. Kijów wspierano właśnie po to, aby nie pozwolić na choćby częściowy powrót Rosji Putina do znacznie większej niż obecnie ma Putin zony wpływów dawnej Rosji Sowieckiej. Dopiero tak naprawdę w ostatnich kilku tygodniach szeroko rozumiany Zachód pojął, że dla Moskwy Kijów nie ma być końcem imperialnej operacji, a ledwie jej pierwszym etapem. Dziś w kręgach wojskowych, politycznych i eksperckich krajów NATO nie toczy się dyskusja „czy” Rosja wejdzie – tylko „kiedy” zaatakuje i „kogo” najpierw. To najlepiej pokazuje, jak bardzo zmieniło się postrzeganie Rosji przez Europę i Amerykę. Co charakterystyczne, to wcale nie moment napaści Rosji na naszego wschodniego sąsiada, czyli 24 lutego 2022, dokonał zmiany tej fundamentalnej zmiany świadomości Zachodu, lecz dopiero drugi rok trwania tej wojny. Gdy na przełomie 2023/24 okazało się, że eksport ropy z Rosji, mimo sankcji, powrócił do poziomu sprzed godziny „zero” czyli sprzed dwóch lat, a następnie wszyscy zobaczyli dane mówiące, że w drugą stronę import niezbędnych dla gospodarki rosyjskiej, ale także rosyjskiej armii półprzewodników i chipów (znów : mimo sankcji) wrócił do poziomu sprzed lutego 2022 – dopiero wówczas Zachodowi całkiem (prawie) spadło bielmo z oczu.

Zrozumiano, że Rosja, wykorzystując kraje trzecie (Turcję, Chiny, państwa arabskie i nie tylko) odbudowała eksport i import strategicznych dla niej towarów - nawet jeśli przestała być największym eksporterem broni na świecie – ustępując pierwszego miejsca Francji. Dodatkowo przestawiła gospodarkę na „tryb wojenny” i rozwinęła te branże i gałęzie przemysłu, które wcześniej były w niemałym stopniu uzależnione od importu z Zachodu.

Przecież już po antyrosyjskich sankcjach Zachodu po zajęciu przez Rosjan Krymu i Donbasu, państwo Putina odbudowało podupadły po upadku ZSRS własny przemysł spożywczy.

 

Mimo sankcji Rosja jednak rośnie…

 

Dziś zatem w Stanach Zjednoczonych Ameryki i w krajach Unii Europejskiej mamy debatę czy odradzające się rosyjskie imperium zaatakuje najpierw Mołdawię, która nie jest przecież członkiem NATO czy zaryzykuje atak na bałtyckich członków Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego, czyli Łotwę i Estonię. Zdania są podzielone. Więcej polityków wskazuje możliwość agresji na Bałtów, ale eksperci z kolei obstają bardziej przy Mołdawii, która kiedyś była częścią Rzeczypospolitej, a potem państwa rumuńskiego.

Warto też podkreślić, że Rosja ma za co prowadzić potencjalną wojnę. O ile PKB Ukrainy w pierwszym roku wojny zmniejszyło się o 40%, to analogicznie PKB Rosji tylko parę procent, choć szacowano początkowo w  rosyjskiej gospodarce trzykrotnie większe straty.

 

Rosja szafuje groźbami na prawo i na lewo. Nie przejmuje się groźbami. Licytuje. Strasząc użyciem broni jądrowej, co od początku mi osobiście i wielu ekspertom wydawało się blefem, potrafiła uzyskać wyraźne złagodzenie kursu Zachodu i de facto zyskała czas. A ten na wojnie jest bezcenny. Gdyby w pierwszych miesiącach wojny w Europie Wschodniej - Zachód działał w sposób zdecydowany, dostarczając samoloty, a Amerykanie zaoferowaliby również broń dalekiego zasięgu np. rakiety rażące na 300-400 km, a więc w głąb terytorium Federacji Rosyjskiej -  przebieg wojny byłby inny lub zupełnie inny. Nie należałoby wtedy wykluczać scenariusza zmuszenia Moskwy do wycofania się ze zdobyczy terytorialnych nie tylko z roku 2022, ale nawet z roku 2014 (Krym i Donbas). Tak się jednak nie stało, bo Kreml tradycyjnie, mówiąc językiem brydżystów grał „powyżej tego, co ma w kartach”.

 

Dziś Rosja „grozi, tumani, przestrasza” na paru kierunkach. Ostatnio nawet użyła gróźb wobec Japonii, za to, że ta złagodziła ustawę dotyczącą eksportu uzbrojenia (pod koniec 2023 roku), co umożliwia przekazania rakiet Patriot nie tyle bezpośrednio na Ukrainę – bo nowe regulacje wciąż zabraniają sprzedaży broni będącej w dyspozycji Japonii do krajów prowadzących działania wojenne, ale do USA, które dostarczyłyby je do Kijowa...

 

Rosyjskie groźby i „papierowa” umowa z Davenport

 

Rosja grozi Zachodowi rozszerzeniem teatru wojennego, jeśli nie teraz to w niedalekiej przyszłości. Może to objąć kraje członkowskie NATO. Na przykład te, które były niegdyś, do upadku ZSRS sowieckimi republikami. To postawiłoby zarówno Stany Zjednoczone Ameryki, jak i największe europejskie kraje członkowskie Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego w sytuacji konieczności reakcji zbrojnej, zgodnie z art. 5 Traktatu o funkcjonowaniu NATO. A niechęć do tego, zwłaszcza w Europie Zachodniej jest olbrzymia. Warto sobie w tym kontekście uświadomić, że jednogłośnie przyjęte podczas szczytu NATO w Davenport(Walia) w 2014 roku ustalenia dotyczące przeznaczenia 2% PKB na obronność jest wypełniane przez… mniejszość krajów członkowskich Paktu! Czynią to przede wszystkim USA, Polska (4%!), Wielka Brytania, Turcja, Grecja, kraje bałtyckie: Estonia, Łotwa, Litwa oraz jeden z dwóch najnowszych członków NATO czyli Finlandia.

 

Sytuacja, w której jeszcze niedawno Hiszpania przeznaczała na obronność poniżej 1% PKB (sic!), Włochy poniżej 1,2% (za rządów lewicy, przed wygraniem wyborów przez Giorgię Meloni), Niemcy balansowały między 1,24 a 1,33%, aby później znów ten limit obniżyć, pokazuje, że wspólne decyzje państw NATO sprzed dziesięciu lat nie tylko pozostawały na papierze, ale daleko nawet wielu krajom było choćby do zbliżenia się do ich realizacji.

 

Charakterystyczne, że w roku 2024 szereg państw już zadeklarowała, że nie spełni tego „walijskiego zobowiązania”, czyli 2% PKB na obronność. Co gorsza: stwierdziła, że w najbliższym czasie tego nie uczyni. Do tych krajów należą, co znamienne, bogate i najbogatsze kraje Europy Zachodniej jak Niemcy, Królestwo Niderlandów, Belgia i Dania. Ciekawy jest przykład holenderski, bo mimo tych minimalistycznych deklaracji Hagi jakoś nie przeszkadzało to w wyznaczeniu przez kwartet amerykańsko-brytyjsko- francusko-niemiecki reprezentanta właśnie Niderlandów na nowego sekretarza generalnego NATO – chodzi o premiera Marka Rutte.

 

Już nawet Berlin bije na alarm !

 

Dziś nie tylko amerykańscy, czy polscy generałowie ostrzegają przed zbrojnym zaatakowaniem przez Rosję państw NATO. W ostatnich dniach uczynił to jeden z najważniejszych wojskowych Niemiec- Generalny Inspektor Bundeswehry gen. Carsten Breuer. Szef niemieckiej armii stwierdził, że Rosja może zaatakować w ciągu pięciu do ośmiu lat, ale należy być przygotowanym już na rok 2029. Jednym z jego postulatów jest zdecydowanie rozwinięcie obrony antyrakietowej. Przestrzegł także przed użyciem wówczas przez Moskwę dronów i cyberbroni. To druga taka wypowiedz „numeru 1” niemieckiej armii – uczynił to po raz pierwszy przed miesiącem.

Jeżeli o groźbie ataku Rosji na państwa NATO mówi nawet generał z Niemiec, kraju, który przez dekady stosował strategię bliskiej współpracy z Moskwą – to już sam ten fakt pokazuje grozę sytuacji.

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (25.03.2024)


 

POLECANE
Pilne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej z ostatniej chwili
Pilne doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej

Straż Graniczna publikuje raporty dotyczące wydarzeń na polskiej granicy z Białorusią. Ponadto zaraportowano także o sytuacji na granicy z Litwą i Niemcami w związku z przywróceniem na nich tymczasowych kontroli.

Koniec buntu w NBP? Konflikt zażegnany z ostatniej chwili
Koniec buntu w NBP? "Konflikt zażegnany"

Trzech członków zarządu NBP, którzy stracili nadzór nad departamentami merytorycznymi 9 grudnia, odzyskało większość stanowisk – wynika z opublikowanej w poniedziałek struktury organizacyjnej NBP. – Konflikt został zażegnany – zadeklarował rzecznik prasowy banku centralnego Maciej Antes.

Zamach w Rosji. Generał odpowiedzialny za szkolenie armii zginął wskutek eksplozji gorące
Zamach w Rosji. Generał odpowiedzialny za szkolenie armii zginął wskutek eksplozji

Rosyjski generał major Fanił Sarwarow, odpowiadający za system szkolenia armii, zginął po wybuchu improwizowanego ładunku wybuchowego zamontowanego w samochodzie, którym się poruszał. Według rosyjskich śledczych za atakiem stoi 17-letni mieszkaniec Moskwy.

Lawina zabrała polską wioskę w Brazylii. Dramat mieszkańców Sao Casemiro pilne
Lawina zabrała polską wioskę w Brazylii. Dramat mieszkańców Sao Casemiro

Padało bez przerwy. Dzień, dwa, trzy, cztery. Deszcz nie ustawał, aż w końcu góry zaczęły się osuwać. Gdy opady wreszcie ustały, przyszła fala błota, ziemi i drzew. To, co budowano przez pokolenia, zniknęło w kilka chwil - tak zaczyna się reportaż Mateusza Jakubowskiego, który odwiedził polską wioskę w Brazylii i udokumentował skalę zniszczeń, jakie spowodował żywioł.

Porwał dziecko w Warszawie. Wskutek akcji służb zatrzymano obywatela Ukrainy z ostatniej chwili
Porwał dziecko w Warszawie. Wskutek akcji służb zatrzymano obywatela Ukrainy

Wielogodzinna interwencja policji na warszawskiej Białołęce zakończyła się zatrzymaniem 36-letniego obywatela Ukrainy i uwolnieniem 9-letniego chłopca. Mężczyzna groził dziecku krzywdą i nie chciał współpracować ze służbami.

Już dzisiaj posiedzenie ws. aresztu dla Zbigniewa Ziobry. Obrona zapowiada działania pilne
Już dzisiaj posiedzenie ws. aresztu dla Zbigniewa Ziobry. Obrona zapowiada działania

Pełnomocnik Zbigniewa Ziobry Bartosz Lewandowski zapowiada konkretne działania prawne w odpowiedzi na ruchy prokuratury. W tle wniosek o tymczasowe aresztowanie i możliwe uruchomienie procedur międzynarodowych.

Notowania rządu Tuska na równi pochyłej. Wyniki sondażu są fatalne z ostatniej chwili
Notowania rządu Tuska na równi pochyłej. Wyniki sondażu są fatalne

Wyniki najnowszego sondażu przeprowadzonego przez pracownię Social Changes na zlecenie telewizji wPolsce24 pokazują pogłębiający się, wyraźny brak społecznej akceptacji dla działań gabinetu Donalda Tuska.

USA przebazowało myśliwce. Trump nie wyklucza wojny pilne
USA przebazowało myśliwce. Trump nie wyklucza wojny

Amerykańskie myśliwce F-35A znalazły się w bazie położonej niedaleko Wenezueli. Ruch ten zbiega się z ostrymi deklaracjami Donalda Trumpa i nasileniem działań militarnych USA w regionie.

Nie żyje gwiazda legendarnego serialu z ostatniej chwili
Nie żyje gwiazda legendarnego serialu

Nie żyje James Ransone, znany m.in. z legendarnego serialu "Prawo ulicy" (ang. The Wire). Aktor miał tylko 46 lat.

Norwegia zaostrza przepisy. Wyjazd na święta może skończyć się utratą ochrony z ostatniej chwili
Norwegia zaostrza przepisy. Wyjazd na święta może skończyć się utratą ochrony

Władze Norwegii przed Bożym Narodzeniem zaostrzyły przepisy azylowe. Od czwartku wyjazd z tego kraju, by w okresie świątecznym odwiedzić rodzinę, może skończyć się dla uchodźców utratą statusu czy cofnięciem zezwolenia na pobyt.

REKLAMA

ROSJA, NATO, WOJNA?

ROSJA, NATO, WOJNA?

Wielu z nas lubi oglądać sensacyjne filmy, będące połączeniem „political-fiction” i fabuły sensacyjnej. Mało kto jednak przypuszczał, że życie przebije filmowe scenariusze. Jeszcze całkiem niedawno politycy i eksperci zajmujący się bezpieczeństwem po obu stronach Atlantyku uważali, że Rosja, chcąc "odzyskać" Ukrainę po prostu poszerza swoje wpływy polityczne – i na tym koniec. Kijów wspierano właśnie po to, aby nie pozwolić na choćby częściowy powrót Rosji Putina do znacznie większej niż obecnie ma Putin zony wpływów dawnej Rosji Sowieckiej. Dopiero tak naprawdę w ostatnich kilku tygodniach szeroko rozumiany Zachód pojął, że dla Moskwy Kijów nie ma być końcem imperialnej operacji, a ledwie jej pierwszym etapem. Dziś w kręgach wojskowych, politycznych i eksperckich krajów NATO nie toczy się dyskusja „czy” Rosja wejdzie – tylko „kiedy” zaatakuje i „kogo” najpierw. To najlepiej pokazuje, jak bardzo zmieniło się postrzeganie Rosji przez Europę i Amerykę. Co charakterystyczne, to wcale nie moment napaści Rosji na naszego wschodniego sąsiada, czyli 24 lutego 2022, dokonał zmiany tej fundamentalnej zmiany świadomości Zachodu, lecz dopiero drugi rok trwania tej wojny. Gdy na przełomie 2023/24 okazało się, że eksport ropy z Rosji, mimo sankcji, powrócił do poziomu sprzed godziny „zero” czyli sprzed dwóch lat, a następnie wszyscy zobaczyli dane mówiące, że w drugą stronę import niezbędnych dla gospodarki rosyjskiej, ale także rosyjskiej armii półprzewodników i chipów (znów : mimo sankcji) wrócił do poziomu sprzed lutego 2022 – dopiero wówczas Zachodowi całkiem (prawie) spadło bielmo z oczu.

Zrozumiano, że Rosja, wykorzystując kraje trzecie (Turcję, Chiny, państwa arabskie i nie tylko) odbudowała eksport i import strategicznych dla niej towarów - nawet jeśli przestała być największym eksporterem broni na świecie – ustępując pierwszego miejsca Francji. Dodatkowo przestawiła gospodarkę na „tryb wojenny” i rozwinęła te branże i gałęzie przemysłu, które wcześniej były w niemałym stopniu uzależnione od importu z Zachodu.

Przecież już po antyrosyjskich sankcjach Zachodu po zajęciu przez Rosjan Krymu i Donbasu, państwo Putina odbudowało podupadły po upadku ZSRS własny przemysł spożywczy.

 

Mimo sankcji Rosja jednak rośnie…

 

Dziś zatem w Stanach Zjednoczonych Ameryki i w krajach Unii Europejskiej mamy debatę czy odradzające się rosyjskie imperium zaatakuje najpierw Mołdawię, która nie jest przecież członkiem NATO czy zaryzykuje atak na bałtyckich członków Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego, czyli Łotwę i Estonię. Zdania są podzielone. Więcej polityków wskazuje możliwość agresji na Bałtów, ale eksperci z kolei obstają bardziej przy Mołdawii, która kiedyś była częścią Rzeczypospolitej, a potem państwa rumuńskiego.

Warto też podkreślić, że Rosja ma za co prowadzić potencjalną wojnę. O ile PKB Ukrainy w pierwszym roku wojny zmniejszyło się o 40%, to analogicznie PKB Rosji tylko parę procent, choć szacowano początkowo w  rosyjskiej gospodarce trzykrotnie większe straty.

 

Rosja szafuje groźbami na prawo i na lewo. Nie przejmuje się groźbami. Licytuje. Strasząc użyciem broni jądrowej, co od początku mi osobiście i wielu ekspertom wydawało się blefem, potrafiła uzyskać wyraźne złagodzenie kursu Zachodu i de facto zyskała czas. A ten na wojnie jest bezcenny. Gdyby w pierwszych miesiącach wojny w Europie Wschodniej - Zachód działał w sposób zdecydowany, dostarczając samoloty, a Amerykanie zaoferowaliby również broń dalekiego zasięgu np. rakiety rażące na 300-400 km, a więc w głąb terytorium Federacji Rosyjskiej -  przebieg wojny byłby inny lub zupełnie inny. Nie należałoby wtedy wykluczać scenariusza zmuszenia Moskwy do wycofania się ze zdobyczy terytorialnych nie tylko z roku 2022, ale nawet z roku 2014 (Krym i Donbas). Tak się jednak nie stało, bo Kreml tradycyjnie, mówiąc językiem brydżystów grał „powyżej tego, co ma w kartach”.

 

Dziś Rosja „grozi, tumani, przestrasza” na paru kierunkach. Ostatnio nawet użyła gróźb wobec Japonii, za to, że ta złagodziła ustawę dotyczącą eksportu uzbrojenia (pod koniec 2023 roku), co umożliwia przekazania rakiet Patriot nie tyle bezpośrednio na Ukrainę – bo nowe regulacje wciąż zabraniają sprzedaży broni będącej w dyspozycji Japonii do krajów prowadzących działania wojenne, ale do USA, które dostarczyłyby je do Kijowa...

 

Rosyjskie groźby i „papierowa” umowa z Davenport

 

Rosja grozi Zachodowi rozszerzeniem teatru wojennego, jeśli nie teraz to w niedalekiej przyszłości. Może to objąć kraje członkowskie NATO. Na przykład te, które były niegdyś, do upadku ZSRS sowieckimi republikami. To postawiłoby zarówno Stany Zjednoczone Ameryki, jak i największe europejskie kraje członkowskie Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego w sytuacji konieczności reakcji zbrojnej, zgodnie z art. 5 Traktatu o funkcjonowaniu NATO. A niechęć do tego, zwłaszcza w Europie Zachodniej jest olbrzymia. Warto sobie w tym kontekście uświadomić, że jednogłośnie przyjęte podczas szczytu NATO w Davenport(Walia) w 2014 roku ustalenia dotyczące przeznaczenia 2% PKB na obronność jest wypełniane przez… mniejszość krajów członkowskich Paktu! Czynią to przede wszystkim USA, Polska (4%!), Wielka Brytania, Turcja, Grecja, kraje bałtyckie: Estonia, Łotwa, Litwa oraz jeden z dwóch najnowszych członków NATO czyli Finlandia.

 

Sytuacja, w której jeszcze niedawno Hiszpania przeznaczała na obronność poniżej 1% PKB (sic!), Włochy poniżej 1,2% (za rządów lewicy, przed wygraniem wyborów przez Giorgię Meloni), Niemcy balansowały między 1,24 a 1,33%, aby później znów ten limit obniżyć, pokazuje, że wspólne decyzje państw NATO sprzed dziesięciu lat nie tylko pozostawały na papierze, ale daleko nawet wielu krajom było choćby do zbliżenia się do ich realizacji.

 

Charakterystyczne, że w roku 2024 szereg państw już zadeklarowała, że nie spełni tego „walijskiego zobowiązania”, czyli 2% PKB na obronność. Co gorsza: stwierdziła, że w najbliższym czasie tego nie uczyni. Do tych krajów należą, co znamienne, bogate i najbogatsze kraje Europy Zachodniej jak Niemcy, Królestwo Niderlandów, Belgia i Dania. Ciekawy jest przykład holenderski, bo mimo tych minimalistycznych deklaracji Hagi jakoś nie przeszkadzało to w wyznaczeniu przez kwartet amerykańsko-brytyjsko- francusko-niemiecki reprezentanta właśnie Niderlandów na nowego sekretarza generalnego NATO – chodzi o premiera Marka Rutte.

 

Już nawet Berlin bije na alarm !

 

Dziś nie tylko amerykańscy, czy polscy generałowie ostrzegają przed zbrojnym zaatakowaniem przez Rosję państw NATO. W ostatnich dniach uczynił to jeden z najważniejszych wojskowych Niemiec- Generalny Inspektor Bundeswehry gen. Carsten Breuer. Szef niemieckiej armii stwierdził, że Rosja może zaatakować w ciągu pięciu do ośmiu lat, ale należy być przygotowanym już na rok 2029. Jednym z jego postulatów jest zdecydowanie rozwinięcie obrony antyrakietowej. Przestrzegł także przed użyciem wówczas przez Moskwę dronów i cyberbroni. To druga taka wypowiedz „numeru 1” niemieckiej armii – uczynił to po raz pierwszy przed miesiącem.

Jeżeli o groźbie ataku Rosji na państwa NATO mówi nawet generał z Niemiec, kraju, który przez dekady stosował strategię bliskiej współpracy z Moskwą – to już sam ten fakt pokazuje grozę sytuacji.

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (25.03.2024)



 

Polecane