PO WYBORACH, PRZED WYBORAMI
Duży sukces odniesiony przez Obóz Patriotyczny w wyborach samorządowych, wynik Koalicji Obywatelskiej zdecydowanie poniżej jej oczekiwań oraz klęska Lewicy nie powinny przesłaniać nam faktu, że wybory do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się za dwa miesiące (bez jednego dnia), są kompletnie innymi wyborami niż lokalne, parlamentarne, czy prezydenckie. Powiedzmy wprost: są one najtrudniejszymi wyborami dla Prawa i Sprawiedliwości, ponieważ w naszym elektoracie cieszą się one zawsze najmniejszą frekwencję. To jest zresztą przyczyną, że na czterokrotną elekcję (2004, 2009, 2014, 2019) PiS wygrał tylko raz (ostatnio), dwa razy był drugi, a raz nawet trzeci, minimalnie (o jeden mandat) wyprzedzając ugrupowanie z czwartym wynikiem wyborczym. Przenoszenie więc automatycznie wyników wyborów lokalnych na te z 9 czerwca jest więc nieuprawnione i przed tym przestrzegam. Tym bardziej że nasi polityczni oponenci, a także media im sprzyjające, będą grały stereotypem „antyeuropejskości" prawicy, ten sposób nakręcając frekwencję po swojej stronie. Już dzisiaj trzeba o tym mówić. Wybory w drugą niedzielę czerwca są bowiem ostatnimi przed wyborami prezydenckimi wiosną 2025 i kto je wygra, będzie miał lepszą pozycję przed kluczową elekcją Głowy Państwa.
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (10.04.2024)