Czasu na podjęcie decyzji jest coraz mniej – oto, jaki powinien być kandydat PiS-u na prezydenta

To ostatni dzwonek, by PiS zdecydował, kogo wystawi w kampanii prezydenckiej. Kandydat lub kandydatka musi mieć czas, by pokazać, że jest kimś więcej niż reprezentantem partyjnych interesów.
Pałac prezydencki  Czasu na podjęcie decyzji jest coraz mniej – oto, jaki powinien być kandydat PiS-u na prezydenta
Pałac prezydencki / Marcin Białek, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons

To nie wybory do Parlamentu Europejskiego – choć i te są rzecz jasna istotne – zdecydują o kierunku, w którym będzie podążać nasz kraj w następnych latach. Najważniejsze będzie głosowanie, a właściwie plebiscyt, w sprawie decyzji o tym, kto wprowadzi się do Pałacu Prezydenckiego. Albo prawica utrzyma możliwość wpływania na losy państwa, albo lewicowo-liberalna koalicja uzyska pełnię władzy i rozpocznie obyczajowo-światopoglądową rewolucję, którą trudno będzie powstrzymać. Jeśli Platforma Obywatelska obsadzi stanowisko głowy państwa, nie będzie już w kraju instytucji zdolnej do ograniczania jej władzy. 

Czytaj także: Za cudze grzechy: dlaczego Polska nie powinna ulegać migracyjnej presji?

Dwa razy lepszy

Choć politycy PO uważają się za emanację dążeń i ambicji lepszej części społeczeństwa, to formacji tej tylko raz udało się wygrać wybory prezydenckie. Stało się to w wyjątkowej sytuacji, tuż po katastrofie smoleńskiej, gdy w zdestabilizowanej Polsce Bronisław Komorowski pokonał Jarosława Kaczyńskiego. Trudno te wybory porównywać z wcześniejszymi i późniejszymi, gdyż poziom emocji, narodowej traumy oraz instrumentalnego wykorzystywania śmierci spowodowały, że wymykają się z racjonalnych analiz. 

O tym, że Bronisław Komorowski był jedynie niezręcznym epizodem w najnowszej, polskiej historii świadczą wybory z roku 2015, gdy mało znany wówczas Andrzej Duda pokonał go najpierw w I a następnie w II turze. 
Nie sposób także dokonać chłodnej oceny wyborów z 1990 r. Polski system polityczny dopiero się kształtował, a Lech Wałęsa był w nim wówczas postacią absolutnie kluczową. Zaskoczeniem nie był jego wybór, ale fakt, że dokonało się to dopiero w drugiej turze. 

Gdy więc przeanalizujemy nie wszystkie siedem dotychczasowych prezydenckich elekcji, ale jedynie pięć z tych, które odbywały się w miarę stabilnych warunkach, łatwo się przekonamy, że częściej głową państwa zostawał kandydat konserwatywny. Z drugiej jednak strony, by wygrać, musiał być dwa razy lepszy od socjalliberalnego rywala.

Siła i odwaga 

Lech Kaczyński górował nad Donaldem Tuskiem wykształceniem, politycznymi dokonaniami, kulturą, wiedzą, przenikliwością i odwagą. Swoje przymioty udowodnił najpierw podczas sprawowania funkcji prezydenta Warszawy – jego dziełem było m.in. zorganizowanie obchodów sześćdziesiątej rocznicy powstania warszawskiego, na które przybyli szefowie rządów i głowy państw naszych najważniejszych sojuszników, ale też walka z bezprawiem – oraz podczas burzliwej kadencji. To on dostrzegł niebezpieczeństwa wynikające z podpisania traktatu lizbońskiego i pierwszy otwarcie sprzeciwiał się rosyjskim planom odrodzenia imperium. 
Andrzej Duda startował w wyborach w 2015 roku jako uczeń i kontynuator polityki Lecha Kaczyńskiego. Mimo tego że Bronisław Komorowski miał nad nim przewagę popularności i doświadczenia, to jednak kandydat PiS dominował wykształceniem, umiejętnością posługiwania się językiem polskim, politycznym programem, elegancją, determinacją, pracowitością, a przede wszystkim inteligencją. Ówczesne wybory były zderzeniem ospałości, ciężkości, siermiężności i przaśności z młodością, werwą oraz chęcią działania. 
Pięć lat później PO wystawiło przeciwko Andrzejowi Dudzie kandydata młodszego, ale już politycznie doświadczonego i kreującego się na europejskiego salonowca. Rafał Trzaskowski rzeczywiście nawiązał równorzędną walkę z urzędującym prezydentem. Przegrał, gdyż Duda ciągle miał nad nim przewagę: doświadczenia, powagi, odwagi, osobowości i wewnętrznej siły. 

Czytaj także: Józefaciuk porównał religię do męskiego przyrodzenia. Nawet Czarzasty nie wytrzymał

Gładki jak Trzaskowski 

Politycy PO wypuszczają sygnały, że o najwyższy urząd w państwie może chcieć ubiegać się Donald Tusk, jednak na dziś wydaje się to mało prawdopodobne. Obecny premier jest politykiem nielubianym i posiada bardzo silny elektorat negatywny. Przegrana w wyborach prezydenckich mogłaby go kosztować zbyt wiele. Dlatego najbardziej prawdopodobnym kandydatem Platformy Obywatelskiej jest Rafał Trzaskowski, który cztery lata temu zdobył dziesięć milionów głosów. Posiada więc spory kapitał mobilizacyjny. Gdy spojrzymy na wyniki wyścigu do fotela prezydenta Warszawy, łatwo dostrzeżemy, że konkurent o podobnych cechach – a taki właśnie był Tobiasz Bocheński – czyli młody, gładki i nieco bez wyrazu, nie ma z Trzaskowskim szans. 

Siła wizerunku obecnego prezydenta stolicy polega właśnie na jego swoistej nijakości. Jest tym typem młodego, ale już dojrzałego mężczyzny, jakiego wiele kobiet chciałoby mieć za zięcia. Przystojny, znający języki obce, bywały w świecie i odnoszący sukcesy. Jego wpadki – wywiad, kiedy mówił o sobie „dupiarz”, czy nagrywanie spotu w kuchni, na którym on siedzi, a żona krząta się, przygotowując potrawy na święta – paradoksalnie dodają mu nieco uroku. Nie jest ideałem, ale człowiekiem z wadami, które przecież posiada każdy z nas. 

Jeśli PiS chce poważnie myśleć o zwycięstwie, musi wystawić jego przeciwieństwo. Polityka o silnej osobowości, posiadającego niepodważalny dorobek, wizję państwa oraz zdolność zjednywania ludzi z dużych miast. Wybory z 15 października 2023 r. pokazały, że duża mobilizacja elektoratu największych aglomeracji może przesądzić o wyniku. 

Czytaj także: To już koniec wczasów all inclusive, jakie znamy?

Ewentualni kandydaci PiS

Na dziś największe szanse na start z ramienia PiS wydaje się mieć Mateusz Morawiecki. To druga – po Jarosławie Kaczyńskim – twarz tego ugrupowania. Zdecydowanie polityk wagi ciężkiej, który może się pochwalić ogromnym doświadczeniem i rozpoznawalnością. Ma nienaganny życiorys, dobre wykształcenie, jest niezależny finansowo oraz niezwykle pracowity. Na tym jednak zalety się kończą. 

Morawiecki jest jednocześnie politykiem zgranym, który pełniąc przez siedem lat funkcję premiera – w bardzo trudnych przecież warunkach – zyskał spory elektorat negatywny. Dodatkowo nie cieszy się poparciem znacznej części partyjnej elity, dla której ewentualna porażka byłego szefa rządu byłaby okazją do rozprawienia się z nim. Zwłaszcza że Mateusz Morawiecki oficjalnie ogłosił chęć kierowania Prawem i Sprawiedliwością po odejściu z funkcji Jarosława Kaczyńskiego. Start w wyborach byłby dla niego ogromnym ryzykiem. Przegrana oznaczałaby koniec marzeń o roli przywódcy prawicy. 

Na wewnątrz partyjnej giełdy pojawiają się także nazwiska Beaty Szydło oraz Elżbiety Witek. Obie są doświadczonymi politykami, nigdy jednak nie uczestniczyły w tak morderczej i długotrwałej kampanii, która czeka kandydata PiS. Ponadto żadna z nich nie ma zdolności przekonania do siebie mieszkańców dużych miast. Zarówno była premier, jak i była marszałek Sejmu są raczej ulubienicami partyjnego aktywu niż szerokich mas. 

Osobowości spoza polityki 

Polityczna kariera Szymona Hołowni – który zresztą też pewnie stanie w wyborcze szranki – pokazuje, że przy odpowiednim zapleczu możliwe jest wejście do polityki z zewnątrz. Już sam fakt, że showman bez wyższego wykształcenia w ciągu kilku lat staje się jednym z szefów współrządzącej partii, a sam obejmuje funkcję marszałka Sejmu, pokazuje, jakie zmiany zaszły w polskiej polityce. Nie chodzi tylko o zmęczenie wojną plemienną między PO i PiS, ale również o znaczenie mediów społecznościowych w kreowaniu lidera.
W tym kontekście należy spojrzeć na pojawiającą się w kuluarach kandydaturę dziennikarki Polsatu Doroty Gawryluk. Łączy w sobie wiele cech, które dzisiejszej prawicy są potrzebne jak tlen: jest atrakcyjną kobietą, jej konserwatywne poglądy nie są w żaden sposób nachalne, ma ogromne doświadczenie medialne i niekwestionowany dorobek zawodowy, nie ciągną się za nią pudełkowe skandale. Jak na polityka byłaby także w idealnym wieku – pięćdziesiąt dwa lata, czyli już doświadczona, a jeszcze pełna energii i kreatywności. 
Jej kandydatura – niepewna przecież – może jednak budzić sporo wątpliwości. Jeśli skorzystamy z porównania z marszałkiem Hołownią, dostrzeżemy, że jemu marsz do objęcia jednego z najwyższych stanowisk w państwie zajął kilka lat i był poprzedzony serią porażek. Gawryluk miałaby tylko rok na polityczne przetarcie, zyskanie zaufania, politycznego doświadczenia i odniesienie sukcesu. Nie wiemy także, jak zachowywałaby się w kontaktach z wyborcami. Bezpośrednie rozmowy z ludźmi to jednak coś zupełnie innego niż sterylne studio telewizyjne. 

No i kwestia chyba kluczowa, czyli polityczny kontrakt, jaki musiałaby zawrzeć z Prawem i Sprawiedliwością. Nie wiemy, czy to w ogóle możliwe i jak wyglądałaby w tym ewentualna rola Zygmunta Solorza. 

Pozostaje także opcja osoby zupełnie spoza układu – rodzaju politycznego eksperta, który miałby wnieść do polityki więcej spokoju i rozumu. Paradoks polega na tym, że mimo poparcia elit Platforma nie dysponuje dziś taką postacią, a prawica owszem. Jest nią profesor Andrzej Nowak, wybitny historyk i wyjątkowej klasy intelektualista, który doskonale rozumie nie tylko meandry przeszłości, ale również obecną politykę.

Dodatkowo otwarcie przyznaje, że los prawicy w Polsce jest mu bliski. Pisząc list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego, w którym domagał się jego odejścia, dał sygnał, że jest gotowy wejść do polityki. 
Problemem pozapartyjnego kandydata jest oczywiście jego sterowność i lojalność wobec popierającej go formacji. Z punktu widzenia partii to może być kluczowe, ale dla wyborców już niekoniecznie. 

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 


 

POLECANE
Armia Izraela: Iran już kontratakuje, wystrzelił ponad sto dronów. Na odpalenie czekają rakiety balistyczne z ostatniej chwili
Armia Izraela: Iran już kontratakuje, wystrzelił ponad sto dronów. Na odpalenie czekają rakiety balistyczne

Izraelskie rakiety spadły na Teheran w dwóch nocnych falach nalotów. Drugie uderzenie nastąpiło ok. 2,5 godziny po pierwszym bombardowaniu. Ataki dotknęły stolicę Iranu, jak i ośrodek wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części kraju. W ataku mógł zginąć cały Sztab Generalny irańskich sił zbrojnych. Irański przywódca duchowy i polityczny ajatollah Ali Chamenei zapowiedział już, że Izrael otrzyma surową karę za atak przeprowadzony na Iran. W kierunku Izraela poleciało już ponad 100 dronów.

Izrael zaatakował Iran z ostatniej chwili
Izrael zaatakował Iran

Jak donoszą izraelskie media Izrael dokonuje właśnie ataku na Iran. Siły zbrojne Izraela przygotowują się do ataku odwetowego. Jeszcze w czwartek Donald Trump opowiadał się za rozwiązaniem pokojowym.

Amerykańscy naukowcy: Wyborcy prawicy bardziej cenią sobie wolność słowa niż wyborcy lewicy tylko u nas
Amerykańscy naukowcy: Wyborcy prawicy bardziej cenią sobie wolność słowa niż wyborcy lewicy

Naukowcy z USA pokazują: wyborcy prawicy bardziej cenią sobie wolność słowa niż lewicowcy. Podobne trendy obserwujemy na całym świecie: obecna lewica bez cenzury nie mogłaby istnieć. W niektórych krajach za złamanie lewicowych tabu można trafić na wiele lat do więzienia!

Marek Sawicki głosował za wotum zaufania dla rządu Tuska. Teraz mówi o zmianie premiera polityka
Marek Sawicki głosował za wotum zaufania dla rządu Tuska. Teraz mówi o zmianie premiera

– Jeśli premier nie dobierze sobie dobrze kadry, to jestem przekonany, że następnym krokiem będzie zmiana premiera – powiedział Marek Sawicki, który głosował za wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska.

Nieoficjalnie: Marcin Kierwiński ma zostać nowym szefem NIK Wiadomości
Nieoficjalnie: Marcin Kierwiński ma zostać nowym szefem NIK

Jak donosi nieoficjalnie Leszek Krakowski z Reporterów Online, minister-członek Rady Ministrów Marcin Kierwiński miałby zostać nowym szefem NIK.

Nowy trener przejmuje Legię pilne
Nowy trener przejmuje Legię

Legia Warszawa ogłosiła nowego szkoleniowca: Edward Iordanescu Legii zastąpił Portugalczyka Goncalo Feio, z którym nie przedłużono wygasającego kontraktu.

Polscy kibice mieli ściągnąć flagę LGBT w Helsinkach i dostać brawa od miejscowych. Jest nagranie Wiadomości
Polscy kibice mieli ściągnąć flagę LGBT w Helsinkach i dostać brawa od miejscowych. Jest nagranie

W sieci pojawiło się nagranie, które ma przedstawiać polskiego kibica, który miał ściągnąć flagę LGBT. Mężczyzna miał także otrzymać brawa od miejscowych.

Imigrancka młodzież w UE się radykalizuje. Rośnie ryzyko zamachów pilne
Imigrancka młodzież w UE się radykalizuje. Rośnie ryzyko zamachów

W 2024 roku 18 proc. osób objętych zgłoszeniami dotyczącymi zagrożeń terrorystycznych w Belgii stanowiły osoby niepełnoletnie – wynika z opublikowanego w czwartek rocznego raportu OCAD, Państwowego Centrum Analizy Zagrożeń.

Polska spłaca UE odsetki ukraińskiego długu. Ministerstwo Finansów potwierdza pilne
Polska spłaca UE odsetki ukraińskiego długu. Ministerstwo Finansów potwierdza

"Podczas, gdy deficyt budżetowy na 2025 r. wyniesie w Polsce 289 miliardów złotych, Ministerstwo Finansów potwierdza - w odpowiedzi na moją interwencję poselską - że Polska wzięła na siebie spłatę odsetek za pożyczkę Ukrainy z Komisją Europejską!" - ujawnia w mediach społecznościowych poseł Konfederacji Grzegorz Płaczek, dołączając dokument.

Lekcja dla Polski. Jaki ostrzega przed skutkami polityki migracyjnej Wiadomości
"Lekcja dla Polski". Jaki ostrzega przed skutkami polityki migracyjnej

- Bardzo ważne jest to, żeby Polska uczyła się nie na swoich, ale na czyichś błędach - powiedział Patryk Jaki ostrzegając przed skutkami polityki migracyjnej.

REKLAMA

Czasu na podjęcie decyzji jest coraz mniej – oto, jaki powinien być kandydat PiS-u na prezydenta

To ostatni dzwonek, by PiS zdecydował, kogo wystawi w kampanii prezydenckiej. Kandydat lub kandydatka musi mieć czas, by pokazać, że jest kimś więcej niż reprezentantem partyjnych interesów.
Pałac prezydencki  Czasu na podjęcie decyzji jest coraz mniej – oto, jaki powinien być kandydat PiS-u na prezydenta
Pałac prezydencki / Marcin Białek, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons

To nie wybory do Parlamentu Europejskiego – choć i te są rzecz jasna istotne – zdecydują o kierunku, w którym będzie podążać nasz kraj w następnych latach. Najważniejsze będzie głosowanie, a właściwie plebiscyt, w sprawie decyzji o tym, kto wprowadzi się do Pałacu Prezydenckiego. Albo prawica utrzyma możliwość wpływania na losy państwa, albo lewicowo-liberalna koalicja uzyska pełnię władzy i rozpocznie obyczajowo-światopoglądową rewolucję, którą trudno będzie powstrzymać. Jeśli Platforma Obywatelska obsadzi stanowisko głowy państwa, nie będzie już w kraju instytucji zdolnej do ograniczania jej władzy. 

Czytaj także: Za cudze grzechy: dlaczego Polska nie powinna ulegać migracyjnej presji?

Dwa razy lepszy

Choć politycy PO uważają się za emanację dążeń i ambicji lepszej części społeczeństwa, to formacji tej tylko raz udało się wygrać wybory prezydenckie. Stało się to w wyjątkowej sytuacji, tuż po katastrofie smoleńskiej, gdy w zdestabilizowanej Polsce Bronisław Komorowski pokonał Jarosława Kaczyńskiego. Trudno te wybory porównywać z wcześniejszymi i późniejszymi, gdyż poziom emocji, narodowej traumy oraz instrumentalnego wykorzystywania śmierci spowodowały, że wymykają się z racjonalnych analiz. 

O tym, że Bronisław Komorowski był jedynie niezręcznym epizodem w najnowszej, polskiej historii świadczą wybory z roku 2015, gdy mało znany wówczas Andrzej Duda pokonał go najpierw w I a następnie w II turze. 
Nie sposób także dokonać chłodnej oceny wyborów z 1990 r. Polski system polityczny dopiero się kształtował, a Lech Wałęsa był w nim wówczas postacią absolutnie kluczową. Zaskoczeniem nie był jego wybór, ale fakt, że dokonało się to dopiero w drugiej turze. 

Gdy więc przeanalizujemy nie wszystkie siedem dotychczasowych prezydenckich elekcji, ale jedynie pięć z tych, które odbywały się w miarę stabilnych warunkach, łatwo się przekonamy, że częściej głową państwa zostawał kandydat konserwatywny. Z drugiej jednak strony, by wygrać, musiał być dwa razy lepszy od socjalliberalnego rywala.

Siła i odwaga 

Lech Kaczyński górował nad Donaldem Tuskiem wykształceniem, politycznymi dokonaniami, kulturą, wiedzą, przenikliwością i odwagą. Swoje przymioty udowodnił najpierw podczas sprawowania funkcji prezydenta Warszawy – jego dziełem było m.in. zorganizowanie obchodów sześćdziesiątej rocznicy powstania warszawskiego, na które przybyli szefowie rządów i głowy państw naszych najważniejszych sojuszników, ale też walka z bezprawiem – oraz podczas burzliwej kadencji. To on dostrzegł niebezpieczeństwa wynikające z podpisania traktatu lizbońskiego i pierwszy otwarcie sprzeciwiał się rosyjskim planom odrodzenia imperium. 
Andrzej Duda startował w wyborach w 2015 roku jako uczeń i kontynuator polityki Lecha Kaczyńskiego. Mimo tego że Bronisław Komorowski miał nad nim przewagę popularności i doświadczenia, to jednak kandydat PiS dominował wykształceniem, umiejętnością posługiwania się językiem polskim, politycznym programem, elegancją, determinacją, pracowitością, a przede wszystkim inteligencją. Ówczesne wybory były zderzeniem ospałości, ciężkości, siermiężności i przaśności z młodością, werwą oraz chęcią działania. 
Pięć lat później PO wystawiło przeciwko Andrzejowi Dudzie kandydata młodszego, ale już politycznie doświadczonego i kreującego się na europejskiego salonowca. Rafał Trzaskowski rzeczywiście nawiązał równorzędną walkę z urzędującym prezydentem. Przegrał, gdyż Duda ciągle miał nad nim przewagę: doświadczenia, powagi, odwagi, osobowości i wewnętrznej siły. 

Czytaj także: Józefaciuk porównał religię do męskiego przyrodzenia. Nawet Czarzasty nie wytrzymał

Gładki jak Trzaskowski 

Politycy PO wypuszczają sygnały, że o najwyższy urząd w państwie może chcieć ubiegać się Donald Tusk, jednak na dziś wydaje się to mało prawdopodobne. Obecny premier jest politykiem nielubianym i posiada bardzo silny elektorat negatywny. Przegrana w wyborach prezydenckich mogłaby go kosztować zbyt wiele. Dlatego najbardziej prawdopodobnym kandydatem Platformy Obywatelskiej jest Rafał Trzaskowski, który cztery lata temu zdobył dziesięć milionów głosów. Posiada więc spory kapitał mobilizacyjny. Gdy spojrzymy na wyniki wyścigu do fotela prezydenta Warszawy, łatwo dostrzeżemy, że konkurent o podobnych cechach – a taki właśnie był Tobiasz Bocheński – czyli młody, gładki i nieco bez wyrazu, nie ma z Trzaskowskim szans. 

Siła wizerunku obecnego prezydenta stolicy polega właśnie na jego swoistej nijakości. Jest tym typem młodego, ale już dojrzałego mężczyzny, jakiego wiele kobiet chciałoby mieć za zięcia. Przystojny, znający języki obce, bywały w świecie i odnoszący sukcesy. Jego wpadki – wywiad, kiedy mówił o sobie „dupiarz”, czy nagrywanie spotu w kuchni, na którym on siedzi, a żona krząta się, przygotowując potrawy na święta – paradoksalnie dodają mu nieco uroku. Nie jest ideałem, ale człowiekiem z wadami, które przecież posiada każdy z nas. 

Jeśli PiS chce poważnie myśleć o zwycięstwie, musi wystawić jego przeciwieństwo. Polityka o silnej osobowości, posiadającego niepodważalny dorobek, wizję państwa oraz zdolność zjednywania ludzi z dużych miast. Wybory z 15 października 2023 r. pokazały, że duża mobilizacja elektoratu największych aglomeracji może przesądzić o wyniku. 

Czytaj także: To już koniec wczasów all inclusive, jakie znamy?

Ewentualni kandydaci PiS

Na dziś największe szanse na start z ramienia PiS wydaje się mieć Mateusz Morawiecki. To druga – po Jarosławie Kaczyńskim – twarz tego ugrupowania. Zdecydowanie polityk wagi ciężkiej, który może się pochwalić ogromnym doświadczeniem i rozpoznawalnością. Ma nienaganny życiorys, dobre wykształcenie, jest niezależny finansowo oraz niezwykle pracowity. Na tym jednak zalety się kończą. 

Morawiecki jest jednocześnie politykiem zgranym, który pełniąc przez siedem lat funkcję premiera – w bardzo trudnych przecież warunkach – zyskał spory elektorat negatywny. Dodatkowo nie cieszy się poparciem znacznej części partyjnej elity, dla której ewentualna porażka byłego szefa rządu byłaby okazją do rozprawienia się z nim. Zwłaszcza że Mateusz Morawiecki oficjalnie ogłosił chęć kierowania Prawem i Sprawiedliwością po odejściu z funkcji Jarosława Kaczyńskiego. Start w wyborach byłby dla niego ogromnym ryzykiem. Przegrana oznaczałaby koniec marzeń o roli przywódcy prawicy. 

Na wewnątrz partyjnej giełdy pojawiają się także nazwiska Beaty Szydło oraz Elżbiety Witek. Obie są doświadczonymi politykami, nigdy jednak nie uczestniczyły w tak morderczej i długotrwałej kampanii, która czeka kandydata PiS. Ponadto żadna z nich nie ma zdolności przekonania do siebie mieszkańców dużych miast. Zarówno była premier, jak i była marszałek Sejmu są raczej ulubienicami partyjnego aktywu niż szerokich mas. 

Osobowości spoza polityki 

Polityczna kariera Szymona Hołowni – który zresztą też pewnie stanie w wyborcze szranki – pokazuje, że przy odpowiednim zapleczu możliwe jest wejście do polityki z zewnątrz. Już sam fakt, że showman bez wyższego wykształcenia w ciągu kilku lat staje się jednym z szefów współrządzącej partii, a sam obejmuje funkcję marszałka Sejmu, pokazuje, jakie zmiany zaszły w polskiej polityce. Nie chodzi tylko o zmęczenie wojną plemienną między PO i PiS, ale również o znaczenie mediów społecznościowych w kreowaniu lidera.
W tym kontekście należy spojrzeć na pojawiającą się w kuluarach kandydaturę dziennikarki Polsatu Doroty Gawryluk. Łączy w sobie wiele cech, które dzisiejszej prawicy są potrzebne jak tlen: jest atrakcyjną kobietą, jej konserwatywne poglądy nie są w żaden sposób nachalne, ma ogromne doświadczenie medialne i niekwestionowany dorobek zawodowy, nie ciągną się za nią pudełkowe skandale. Jak na polityka byłaby także w idealnym wieku – pięćdziesiąt dwa lata, czyli już doświadczona, a jeszcze pełna energii i kreatywności. 
Jej kandydatura – niepewna przecież – może jednak budzić sporo wątpliwości. Jeśli skorzystamy z porównania z marszałkiem Hołownią, dostrzeżemy, że jemu marsz do objęcia jednego z najwyższych stanowisk w państwie zajął kilka lat i był poprzedzony serią porażek. Gawryluk miałaby tylko rok na polityczne przetarcie, zyskanie zaufania, politycznego doświadczenia i odniesienie sukcesu. Nie wiemy także, jak zachowywałaby się w kontaktach z wyborcami. Bezpośrednie rozmowy z ludźmi to jednak coś zupełnie innego niż sterylne studio telewizyjne. 

No i kwestia chyba kluczowa, czyli polityczny kontrakt, jaki musiałaby zawrzeć z Prawem i Sprawiedliwością. Nie wiemy, czy to w ogóle możliwe i jak wyglądałaby w tym ewentualna rola Zygmunta Solorza. 

Pozostaje także opcja osoby zupełnie spoza układu – rodzaju politycznego eksperta, który miałby wnieść do polityki więcej spokoju i rozumu. Paradoks polega na tym, że mimo poparcia elit Platforma nie dysponuje dziś taką postacią, a prawica owszem. Jest nią profesor Andrzej Nowak, wybitny historyk i wyjątkowej klasy intelektualista, który doskonale rozumie nie tylko meandry przeszłości, ale również obecną politykę.

Dodatkowo otwarcie przyznaje, że los prawicy w Polsce jest mu bliski. Pisząc list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego, w którym domagał się jego odejścia, dał sygnał, że jest gotowy wejść do polityki. 
Problemem pozapartyjnego kandydata jest oczywiście jego sterowność i lojalność wobec popierającej go formacji. Z punktu widzenia partii to może być kluczowe, ale dla wyborców już niekoniecznie. 

Nowy numer

Tekst ukazał się w nowym numerze „Tygodnika Solidarność” dostępnym już od środy w kioskach. 

Chcesz otrzymywać „Tygodnik Solidarność” prosto do swojego domu lub zakładu pracy? Zamów prenumeratę <TUTAJ>

 

 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe