Japonia gotowa na megakataklizm

Przez ponad tydzień Japonia znajdowała się w cieniu megatrzęsienia ziemi – to zagrożenie, przed którym społeczeństwa z taką pewnością nie ostrzegał nigdy wcześniej żaden rząd i żadne służby meteorologiczne. Choć zagrożenie formalnie odwołano, Japończycy są przygotowani na kataklizm, który może zrównać ich nowoczesne państwo z ziemią.
Trzęsienie ziemi - zdjęcie poglądowe Japonia gotowa na megakataklizm
Trzęsienie ziemi - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

To, czego nie zniszczą wstrząsy, dokończy fala tsunami – w przypadku ziszczenia się przewidywań specjalistów od geologii może być tak wielka, że przetoczy się przez całe wyspy. To tak, jakby fala zalała pół Polski.

Japończycy zostają na miejscu

Trzęsienie ziemi, które nawiedziło Japonię w pierwszym tygodniu sierpnia, postawiło na nogi wszystkie służby, łącznie z japońskim wojskiem. Japończycy wciąż pamiętają wstrząsy na oceanie z marca 2011 roku, które wywołały falę tak potężną, że zniszczyła ona doszczętnie jedną z największych japońskich i największych na świecie elektrowni jądrowych. Awaria elektrowni w Fukushimie w związku ze zniszczeniami wywołanymi przez wstrząsy i gigantyczną falę doprowadziła do największej cywilnej katastrofy nuklearnej od czasów wybuchu w elektrowni w Czarnobylu. Japończycy do dzisiaj borykają się z Fukushimą – oczyszczają ją z radioaktywnych substancji przy nierzadkich protestach społeczności międzynarodowej. Jednak katastrofa sprzed 13 lat pokazała, że to jedyne państwo, które systemowo przygotowane jest na przyjęcie trzęsienia ziemi o skali, której obawiają się japońscy i chińscy sejsmolodzy. Zwraca uwagę również reakcja obywateli kraju, którzy zamiast szukać ucieczki z zagrożonego państwa, masowo wrócili na japońskie wyspy, rezygnując z jakże popularnych i tanich – z perspektywy mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni – wycieczek do Europy, w tym również do Polski. Obraz mnogich japońskich wycieczek z pasją fotografujących gotyckie i barokowe budynki oraz – to częste zjawisko – dzieci z włosami w kolorze blond – na razie zniknął z naszych ulic, właśnie w związku z tym zagrożeniem.

Sierpniowe trzęsienie ziemi, choć nie skończyło się mrożącą krew w żyłach liczbą ofiar ani spektakularnymi zniszczeniami, nie pozostało obojętne dla polityki i gospodarki tego kraju.

To, że po trzęsieniu o magnitudzie 7,1 nie było ofiar śmiertelnych i poważnych zniszczeń, jest efektem doskonalonej przez wieki sztuki budowlanej w kraju samurajów.

Gotowi na filmowy kataklizm

Japonia znajduje się w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia, czyli na linii uskoków sejsmicznych otaczających Ocean Spokojny, i jest jednym z najbardziej narażonych na trzęsienia ziemi krajów na świecie. Rocznie zdarza się tam nawet kilkaset wstrząsów – zwykle o sile dochodzącej do „dolnych 6 stopni”, którą Japończycy opisują jako wstrząs, przy którym trudno utrzymać się na nogach. Podobne wstrząsy niszczyły w innych krajach Azji całe miasta, jednak dla potomków samurajów największym zagrożeniem przy takich wstrząsach jest właśnie... utrata równowagi. Budynki zwykle mają się dobrze, choć zarówno one, jak cała infrastruktura – w tym lotniska i dworce – jest natychmiast po wstrząsach skrupulatnie sprawdzana przez japońskie służby.

Oczywiście silne trzęsienia, które zdarzają się nocą czy nad ranem, kończą się ofiarami śmiertelnymi – 1 stycznia tego roku w północno-środkowym regionie Japonii zginęło wskutek wstrząsów o magnitudzie 7 stopni ponad 240 osób. Jednak to wciąż daleko do liczby ofiar podobnych wstrząsów w innych krajach świata, gdzie liczba ofiar zwykle sięga kilku lub kilkudziesięciu tysięcy ludzi.
Tym razem jednak Japońska Agencja Meteorologiczna uznała, że silne – choć akceptowalne – wstrząsy z 8 sierpnia mogły być zapowiedzią idących za nimi dużo silniejszych, które mogą zagrozić całemu krajowi i większości jego populacji. Zdaniem sejsmologów z JMA temu państwu grożą wstrząsy o sile przekraczającej 10 stopni. To trzęsienie, którego w nowożytnej historii państwa nie było. Siłą rzeczy więc ani służby, ani obywatele nie są przygotowani, żeby doraźnie poradzić sobie z podobnym kataklizmem. Wszystko, do czego mogli przygotować się Japończycy, to szybka i skuteczna reakcja na kataklizm.

Po raz pierwszy w historii kraju i świata serwisy informacyjne oraz rozgłośnie radiowe i telewizyjne zaczęły ostrzegać przed megatrzęsieniem. Megatrzęsieniem, które zachodni świat doskonale zna z hollywodzkich superprodukcji, jednak nie z historii i doświadczenia.

Rządowi eksperci prognozowali, że trzęsienie ziemi w tym regionie, wzdłuż granicy płyt tektonicznych między zatoką Suruga w prefekturze Shizuoka a obszarami morskimi u wybrzeży wyspy Kiusiu, mogłoby skutkować silnym tsunami, w wyniku którego – według jednego ze scenariuszy – zginęłoby ponad 230 tys. osób, a ponad dwa miliony budynków uległyby zniszczeniu.

CZYTAJ TAKŻE: Solidarność znaczy wolność. Wtedy i teraz – najnowszy numer „Tygodnika Solidarność”

Wstrząsy w rządzie

Kilka godzin po ostrzeżeniach wszyscy członkowie japońskiego rządu odwołali swoje urlopy i zmienili plany – wszyscy stawili się w gabinecie premiera Fumia Kishidy, który odwołał wszystkie planowane od niemal roku zagraniczne wizyty do Mongolii i krajów Azji Środkowej. To właśnie on osobiście miałby zarządzać operacją ratunkową na wypadek klęski żywiołowej w takiej skali.

Natychmiast zareagowali również zwykli Japończycy, przerywając swoje wakacje i wracając do ojczyzny. Japoński sektor turystyczny skarżył się, że ostrzeżenie doprowadziło do pierwszego po pandemii koronawirusa kryzysu w branży. Odwołano większość rezerwacji również w turystyce wewnętrznej.

Kazuya Miyahara, przedstawiciel departamentu turystyki rządu prefektury Miyazaki – znanej z plaż i krajobrazu miejskiego z okresu Edo – przekonywał, że wpływ na wstrzymanie ruchu turystycznego miałyby właśnie ostrzeżenia o megatrzęsieniu. Sansuien, tradycyjny zajazd japoński ryokan z gorącymi źródłami w prefekturze Kochi (jego zniszczenie przewidywały rządowe prognozy) informował, że rezerwacje dla około 450 gości zostały anulowane zaledwie dzień po ostrzeżeniu. W ciągu następnych kilku dni odwołano kolejne 600 rezerwacji.
Niedługo później Fumio Kishida zapowiedział swoją rezygnację z funkcji premiera i szefowania partii. Premier, który objął gabinet w październiku 2021 roku, jest dzisiaj ósmym najdłużej urzędującym szefem rządu w powojennej historii Japonii. I choć miał niemałe osiągnięcia – to za jego kadencji Japonia uporała się w deflacją, poziom płac i inwestycji zaś wyraźnie wzrosły pierwszy raz od dekady, wyborcy zapamiętają go przede wszystkim przez skandale finansowe, które targały partią liberalno-demokratyczną, i spadający wskaźnik urodzeń, co przekreśliło jego politykę demograficzną. Przed zapowiedzią rezygnacji rząd w Tokio cieszył się według badań jedynie 25-procentowym poparciem. Choć społeczeństwo przyjęło ze zrozumieniem zapowiedzi Kishidy o rezygnacji, z uznaniem przyjęło również jego deklarację, że pozostanie na stanowisku i w kraju przynajmniej tydzień po zniesieniu ostrzeżenia przed megatrzęsieniem.
– Jako premier, czyli osoba ponosząca najwyższą odpowiedzialność za zarządzanie kryzysowe, zdecydowałem się pozostać w Japonii tak długo, jak będzie to konieczne – powiedział podczas jednej z konferencji prasowych.

Nie opuszczą ojczyzny

Japońska Agencja Meteorologiczna odwołała ostrzeżenie o megatrzęsieniu 15 sierpnia. Jednak jej eksperci zauważyli, że tak, jak wprowadzenie go nie oznaczało, że supersilne wstrząsy i zagrożenie gigantyczną falą tsunami wydarzą się na pewno, tak nie ma gwarancji na to, że kraju znów nie nawiedzą wstrząsy – być może silniejsze niż te sprzed dwóch tygodni. Służby wciąż pozostają w stanie podwyższonej gotowości, Japończycy zaś deklarują, że nie zostawią ojczyzny przy tak poważnym zagrożeniu. W końcu w przypadku kataklizmu może się przydać każda para rąk, a doświadczenie z innych krajów dowodzi, że liczba ofiar dramatycznie wzrasta już po trzęsieniu, kiedy ludzie giną pod gruzami zawalonych budynków. Do ewentualnej ewakuacji (oraz koniecznej odbudowy) przygotowują się biznesowe centra największych japońskich miast, elektrownie atomowe zaś (Japonia ma obecnie siedem działających reaktorów) są przygotowane na kataklizm tak, żeby nie powtórzyła się sytuacja, która wydarzyła się w elektrowni w Fukushimie w 2011 roku. Japońscy żołnierze, od dwóch lat ćwiczący na poligonach konieczność obrony przez możliwym atakiem Chin albo Rosji, do zestawu ćwiczeń dołożyli również zadania, które mogą być konieczne w przypadku megatrzęsienia ziemi.

CZYTAJ TAKŻE: Już niedługo czeka nas zaćmienie Księżyca


 

POLECANE
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos z ostatniej chwili
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos

Ekipa prezydenta elektra Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa rozpocznie współpracę z administracją prezydenta Joe Bidena w celu osiągniecia „porozumienia” między Ukrainą i Rosją - oświadczył w niedzielę w telewizji Fox News Michael Waltz, nominowany przez Trumpa na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Genialne w swej prostocie. Zaskoczenie dla fanów Familiady z ostatniej chwili
"Genialne w swej prostocie". Zaskoczenie dla fanów "Familiady"

Z okazji 30-lecia „Familiady” produkcja programu zdecydowała się ujawnić tajemnicę słynnego kącika muzycznego. Przez lata widzowie wyobrażali sobie to miejsce jako profesjonalne, dźwiękoszczelne studio - być może szklany pokój lub elegancką kabinę. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem z ostatniej chwili
Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem

Prezes IPN Karol Nawrocki zadeklarował podczas niedzielnej konwencji w Krakowie, że Polska to jego miłość, dlatego jest gotowy zostać jej prezydentem. Jego pierwszą obietnicą wyborczą jest zakończenie wojny polsko-polskiej.

Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski tylko u nas
Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski

- Mamy ponadpartyjnego kandydata, podkreślającego swoje związki ze zwykłymi Polakami, Karol Nawrocki dosyć też skutecznie wypunktował słabości przeciwnika, a z drugiej strony mówił o programie, o ambitnej Polsce, o inwestycjach, o tych wszystkich rzeczach, o których Polacy dyskutują - skomentował wybór kandydata PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Rozpłakałam się. Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
"Rozpłakałam się". Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Vanessa Aleksander, która wygrała 15. edycję „Tańca z Gwiazdami”, po tygodniu milczenia przerwała ciszę i udzieliła pierwszego wywiadu. W rozmowie w programie „Halo tu Polsat” aktorka opowiedziała o emocjach związanych z wygraną i wielu trudnych momentach na drodze do finału.

Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata z ostatniej chwili
Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mamy dziś stan wojny polsko-polskiej, której Polacy nie chcą. Dlatego - jak przekonywał - potrzebny jest kandydat na prezydenta, który będzie niezależny od formacji politycznych i zakończy tę wojnę w imię interesu Polski. Dodał, że takim kandydatem jest Karol Nawrocki.

Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku z ostatniej chwili
Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku

Rok 2025 może okazać się finansowym wyzwaniem dla wielu Polaków. Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów, aż 80% rodaków spodziewa się wzrostu rachunków i opłat. Najbardziej drastyczne podwyżki mogą dotknąć ogrzewania, a także innych podstawowych kosztów życia.

To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS z ostatniej chwili
To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS

Rozpoczęła się konwencja z udziałem m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie której ogłoszono decyzję dotyczącą poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta.

Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS z ostatniej chwili
Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS

W niedzielę, w krakowskiej Hali "Sokół", Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata na prezydenta podczas wydarzenia określanego jako "spotkanie obywatelskie". Choć oficjalne nazwisko nie padło, według wielu doniesień medialnych to Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, ma otrzymać poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces wyłaniania kandydata był jednak burzliwy, a decyzję podjęto po długich negocjacjach.

Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat

Synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska poinformowała, że w niedzielę niemal w całej Polsce będzie pochmurnie. Kolejne dni przyniosą stopniową poprawę pogody; będzie coraz więcej przejaśnień i rozpogodzeń, choć niewykluczone są także miejscowe, silne porywy wiatru i gołoledź.

REKLAMA

Japonia gotowa na megakataklizm

Przez ponad tydzień Japonia znajdowała się w cieniu megatrzęsienia ziemi – to zagrożenie, przed którym społeczeństwa z taką pewnością nie ostrzegał nigdy wcześniej żaden rząd i żadne służby meteorologiczne. Choć zagrożenie formalnie odwołano, Japończycy są przygotowani na kataklizm, który może zrównać ich nowoczesne państwo z ziemią.
Trzęsienie ziemi - zdjęcie poglądowe Japonia gotowa na megakataklizm
Trzęsienie ziemi - zdjęcie poglądowe / fot. pixabay.com

To, czego nie zniszczą wstrząsy, dokończy fala tsunami – w przypadku ziszczenia się przewidywań specjalistów od geologii może być tak wielka, że przetoczy się przez całe wyspy. To tak, jakby fala zalała pół Polski.

Japończycy zostają na miejscu

Trzęsienie ziemi, które nawiedziło Japonię w pierwszym tygodniu sierpnia, postawiło na nogi wszystkie służby, łącznie z japońskim wojskiem. Japończycy wciąż pamiętają wstrząsy na oceanie z marca 2011 roku, które wywołały falę tak potężną, że zniszczyła ona doszczętnie jedną z największych japońskich i największych na świecie elektrowni jądrowych. Awaria elektrowni w Fukushimie w związku ze zniszczeniami wywołanymi przez wstrząsy i gigantyczną falę doprowadziła do największej cywilnej katastrofy nuklearnej od czasów wybuchu w elektrowni w Czarnobylu. Japończycy do dzisiaj borykają się z Fukushimą – oczyszczają ją z radioaktywnych substancji przy nierzadkich protestach społeczności międzynarodowej. Jednak katastrofa sprzed 13 lat pokazała, że to jedyne państwo, które systemowo przygotowane jest na przyjęcie trzęsienia ziemi o skali, której obawiają się japońscy i chińscy sejsmolodzy. Zwraca uwagę również reakcja obywateli kraju, którzy zamiast szukać ucieczki z zagrożonego państwa, masowo wrócili na japońskie wyspy, rezygnując z jakże popularnych i tanich – z perspektywy mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni – wycieczek do Europy, w tym również do Polski. Obraz mnogich japońskich wycieczek z pasją fotografujących gotyckie i barokowe budynki oraz – to częste zjawisko – dzieci z włosami w kolorze blond – na razie zniknął z naszych ulic, właśnie w związku z tym zagrożeniem.

Sierpniowe trzęsienie ziemi, choć nie skończyło się mrożącą krew w żyłach liczbą ofiar ani spektakularnymi zniszczeniami, nie pozostało obojętne dla polityki i gospodarki tego kraju.

To, że po trzęsieniu o magnitudzie 7,1 nie było ofiar śmiertelnych i poważnych zniszczeń, jest efektem doskonalonej przez wieki sztuki budowlanej w kraju samurajów.

Gotowi na filmowy kataklizm

Japonia znajduje się w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia, czyli na linii uskoków sejsmicznych otaczających Ocean Spokojny, i jest jednym z najbardziej narażonych na trzęsienia ziemi krajów na świecie. Rocznie zdarza się tam nawet kilkaset wstrząsów – zwykle o sile dochodzącej do „dolnych 6 stopni”, którą Japończycy opisują jako wstrząs, przy którym trudno utrzymać się na nogach. Podobne wstrząsy niszczyły w innych krajach Azji całe miasta, jednak dla potomków samurajów największym zagrożeniem przy takich wstrząsach jest właśnie... utrata równowagi. Budynki zwykle mają się dobrze, choć zarówno one, jak cała infrastruktura – w tym lotniska i dworce – jest natychmiast po wstrząsach skrupulatnie sprawdzana przez japońskie służby.

Oczywiście silne trzęsienia, które zdarzają się nocą czy nad ranem, kończą się ofiarami śmiertelnymi – 1 stycznia tego roku w północno-środkowym regionie Japonii zginęło wskutek wstrząsów o magnitudzie 7 stopni ponad 240 osób. Jednak to wciąż daleko do liczby ofiar podobnych wstrząsów w innych krajach świata, gdzie liczba ofiar zwykle sięga kilku lub kilkudziesięciu tysięcy ludzi.
Tym razem jednak Japońska Agencja Meteorologiczna uznała, że silne – choć akceptowalne – wstrząsy z 8 sierpnia mogły być zapowiedzią idących za nimi dużo silniejszych, które mogą zagrozić całemu krajowi i większości jego populacji. Zdaniem sejsmologów z JMA temu państwu grożą wstrząsy o sile przekraczającej 10 stopni. To trzęsienie, którego w nowożytnej historii państwa nie było. Siłą rzeczy więc ani służby, ani obywatele nie są przygotowani, żeby doraźnie poradzić sobie z podobnym kataklizmem. Wszystko, do czego mogli przygotować się Japończycy, to szybka i skuteczna reakcja na kataklizm.

Po raz pierwszy w historii kraju i świata serwisy informacyjne oraz rozgłośnie radiowe i telewizyjne zaczęły ostrzegać przed megatrzęsieniem. Megatrzęsieniem, które zachodni świat doskonale zna z hollywodzkich superprodukcji, jednak nie z historii i doświadczenia.

Rządowi eksperci prognozowali, że trzęsienie ziemi w tym regionie, wzdłuż granicy płyt tektonicznych między zatoką Suruga w prefekturze Shizuoka a obszarami morskimi u wybrzeży wyspy Kiusiu, mogłoby skutkować silnym tsunami, w wyniku którego – według jednego ze scenariuszy – zginęłoby ponad 230 tys. osób, a ponad dwa miliony budynków uległyby zniszczeniu.

CZYTAJ TAKŻE: Solidarność znaczy wolność. Wtedy i teraz – najnowszy numer „Tygodnika Solidarność”

Wstrząsy w rządzie

Kilka godzin po ostrzeżeniach wszyscy członkowie japońskiego rządu odwołali swoje urlopy i zmienili plany – wszyscy stawili się w gabinecie premiera Fumia Kishidy, który odwołał wszystkie planowane od niemal roku zagraniczne wizyty do Mongolii i krajów Azji Środkowej. To właśnie on osobiście miałby zarządzać operacją ratunkową na wypadek klęski żywiołowej w takiej skali.

Natychmiast zareagowali również zwykli Japończycy, przerywając swoje wakacje i wracając do ojczyzny. Japoński sektor turystyczny skarżył się, że ostrzeżenie doprowadziło do pierwszego po pandemii koronawirusa kryzysu w branży. Odwołano większość rezerwacji również w turystyce wewnętrznej.

Kazuya Miyahara, przedstawiciel departamentu turystyki rządu prefektury Miyazaki – znanej z plaż i krajobrazu miejskiego z okresu Edo – przekonywał, że wpływ na wstrzymanie ruchu turystycznego miałyby właśnie ostrzeżenia o megatrzęsieniu. Sansuien, tradycyjny zajazd japoński ryokan z gorącymi źródłami w prefekturze Kochi (jego zniszczenie przewidywały rządowe prognozy) informował, że rezerwacje dla około 450 gości zostały anulowane zaledwie dzień po ostrzeżeniu. W ciągu następnych kilku dni odwołano kolejne 600 rezerwacji.
Niedługo później Fumio Kishida zapowiedział swoją rezygnację z funkcji premiera i szefowania partii. Premier, który objął gabinet w październiku 2021 roku, jest dzisiaj ósmym najdłużej urzędującym szefem rządu w powojennej historii Japonii. I choć miał niemałe osiągnięcia – to za jego kadencji Japonia uporała się w deflacją, poziom płac i inwestycji zaś wyraźnie wzrosły pierwszy raz od dekady, wyborcy zapamiętają go przede wszystkim przez skandale finansowe, które targały partią liberalno-demokratyczną, i spadający wskaźnik urodzeń, co przekreśliło jego politykę demograficzną. Przed zapowiedzią rezygnacji rząd w Tokio cieszył się według badań jedynie 25-procentowym poparciem. Choć społeczeństwo przyjęło ze zrozumieniem zapowiedzi Kishidy o rezygnacji, z uznaniem przyjęło również jego deklarację, że pozostanie na stanowisku i w kraju przynajmniej tydzień po zniesieniu ostrzeżenia przed megatrzęsieniem.
– Jako premier, czyli osoba ponosząca najwyższą odpowiedzialność za zarządzanie kryzysowe, zdecydowałem się pozostać w Japonii tak długo, jak będzie to konieczne – powiedział podczas jednej z konferencji prasowych.

Nie opuszczą ojczyzny

Japońska Agencja Meteorologiczna odwołała ostrzeżenie o megatrzęsieniu 15 sierpnia. Jednak jej eksperci zauważyli, że tak, jak wprowadzenie go nie oznaczało, że supersilne wstrząsy i zagrożenie gigantyczną falą tsunami wydarzą się na pewno, tak nie ma gwarancji na to, że kraju znów nie nawiedzą wstrząsy – być może silniejsze niż te sprzed dwóch tygodni. Służby wciąż pozostają w stanie podwyższonej gotowości, Japończycy zaś deklarują, że nie zostawią ojczyzny przy tak poważnym zagrożeniu. W końcu w przypadku kataklizmu może się przydać każda para rąk, a doświadczenie z innych krajów dowodzi, że liczba ofiar dramatycznie wzrasta już po trzęsieniu, kiedy ludzie giną pod gruzami zawalonych budynków. Do ewentualnej ewakuacji (oraz koniecznej odbudowy) przygotowują się biznesowe centra największych japońskich miast, elektrownie atomowe zaś (Japonia ma obecnie siedem działających reaktorów) są przygotowane na kataklizm tak, żeby nie powtórzyła się sytuacja, która wydarzyła się w elektrowni w Fukushimie w 2011 roku. Japońscy żołnierze, od dwóch lat ćwiczący na poligonach konieczność obrony przez możliwym atakiem Chin albo Rosji, do zestawu ćwiczeń dołożyli również zadania, które mogą być konieczne w przypadku megatrzęsienia ziemi.

CZYTAJ TAKŻE: Już niedługo czeka nas zaćmienie Księżyca



 

Polecane
Emerytury
Stażowe