Postulaty Sierpnia pozostają w mocy

Mijają właśnie 44 lata od podpisania Porozumień Sierpniowych. Obchody tej rocznicy w świecie idealnym byłyby tylko wielkim świętem zwycięstwa Solidarności i walczących nie tylko o swoje prawa pracowników. Jednak spoglądając dziś na listę 21 postulatów, widać, że wiele z nich nigdy nie zostało spełnionych. Zaś część nie straciła wcale na ważności – z szumnie ogłoszonym upadkiem komunizmu. Są wreszcie i takie, które w ostatnich latach niepokojąco zyskują na aktualności. Tylko kilka z nich jest tak mocno związanych z „tu i teraz” sierpnia 1980 roku, że można uznać je – tylko i aż – za część historii.
Postulaty Sierpniowe Postulaty Sierpnia pozostają w mocy
Postulaty Sierpniowe / fot. T. Gutry

Jest oczywiste, że w przypadku postulatów z tej grupy od początku zaczęły się intrygi i próby obejścia porozumień, tak jak w przypadku rejestracji Solidarności. Wbrew pozorom tych ostatnich jest tak naprawdę niewiele. Z postulatów politycznych na boku zostawiamy więc jedynie dwa z trzech podpunktów punktu 4.: „Przywrócić do poprzednich praw: a) ludzi zwolnionych z pracy po strajkach w 1970 i 1976 r. i studentów wydalonych z uczelni za przekonania, b) zwolnić wszystkich więźniów politycznych (w tym Edmunda Zadrożyńskiego, Jana Kozłowskiego, Marka Kozłowskiego) – z zastrzeżeniem, że nawet w okresie karnawału Solidarności mieliśmy w Polsce więźniów politycznych, a także osoby represjonowane za przekonania, a stan wojenny przyniósł nową potężną falę prześladowań. Spełniony został punkt 5.: „Podać w środkach masowego przekazu informację o utworzeniu Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego oraz publikować jego żądania”.

Prawa i swobody

Ułatwmy sobie zadanie, dzieląc Sierpniowe Postulaty na dwie grupy: na oczekiwania dotyczące kwestii politycznych i światopoglądowych oraz socjalno-bytowych. Punkt 1. – „Akceptacja niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych wynikających z ratyfikowanych przez PRL Konwencji nr 87 Międzynarodowej Organizacji Pracy, dotyczących wolności związków zawodowych” – spełniony został nie bez opóźniania i szukania kruczków prawnych, po czym działalność związkowa zaczęła napotykać problemy. Rejestracje „S” rolniczej czy Niezależnego Zrzeszenia Studentów wymagały kolejnych batalii, a próby zrzeszania się mundurowych spotkały się z oporem, w pewnym stopniu zwiastującym stan wojenny i tymczasowy koniec wolnych związków zawodowych. Zmiana ustroju sytuację wywróciła do góry nogami, lecz nie było to po myśli tych, którzy do niej doprowadzili. Prywatni właściciele bardzo często szykanują związkowców i blokują organizowanie się pracowników. Co gorsza, również państwo występujące w roli pracodawcy często nie przyznają związkowcom należytego miejsca. Zważywszy na nastawienie obecnej władzy, można się obawiać, że sytuacja ta będzie się w najbliższym czasie pogarszać. Te same uwagi dotyczą punktu 2. – „Zagwarantowania prawa do strajku oraz bezpieczeństwa strajkującym i osobom wspomagającym”. W ostatnich tygodniach słyszeliśmy choćby o groźbach kierowanych wobec związkowców w PKP Cargo. Przepisy teoretycznie stoją tu po stronie protestujących, jednak dość często słyszymy o zwolnieniach, po których ludzi tracących środki do życia czeka jeszcze walka w sądzie pracy. Czasem z szansą na wygraną.

Postulat 3. to: „Przestrzegać zagwarantowanej w Konstytucji PRL wolności słowa, druku, publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań”. Nie mamy już konstytucji PRL, mamy za to wolny rynek, dyktaty reklamodawców, medialne blokowanie tematów, a czasem i administracyjne szykany – o czym Solidarność, zwłaszcza w Gdańsku, przekonuje się nadzwyczaj często. Trzeba było zmienić bardzo wiele, by prawie wszystko zostało po staremu, choć już w przebraniu liberalnej demokracji. Katalog poglądów, których nie można głosić w przestrzeni publicznej, narasta, co gorsza, jest to trend obowiązujący na całym Zachodzie. Wystarczy spojrzeć choćby na Wielką Brytanię i reakcje aparatu państwa na wzburzenie obywateli. U nas szykowana jest ustawa o „mowie nienawiści”, a i bez niej można było pałować i gazować ludzi na warszawskich ulicach w lutym tego roku. W ferworze powyborczych dyskusji pojawiały się sugestie, by nowa władza zrezygnowała z nadawania Mszy w mediach publicznych, w warszawskim Ratuszu nakazano zdejmować krzyże, a liberalna elita zdaje się przymierzać właśnie do starcia z Radiem Maryja. Wspomniałem już o punkcie 4., zostawiłem jednak na potem jego podpunkt c) postulujący zniesienie represji za przekonania. Jak wiemy, od lat bywa z tym różnie, za niewłaściwe poglądy podpaść można na uczelni, w instytucji państwowej, ale i w prywatnej korporacji, chcącej żyć dobrze z państwem lub po prostu obligatoryjnie przyjmującej poglądy swoich szefów – krajowych lub zagranicznych. Wspomnijmy choćby o zwolnieniu pracownika IKE-i za cytowanie Pisma Świętego czy czystkach na najniższych nawet stanowiskach po każdej zmianie władzy wyższego i niższego szczebla.

Punkt 6. można odnieść tylko do PRL AD 1980, ale inaczej brzmi on rozpatrywany współcześnie. „Podać realne działania mające na celu wyprowadzenie kraju z sytuacji kryzysowej poprzez: podanie do publicznej wiadomości pełnej informacji o sytuacji społeczno-gospodarczej, umożliwienie wszystkim środowiskom i warstwom społecznym uczestniczenie w dyskusji nad programem reform”. Czy dziś otrzymujemy zawsze pełne dane, czy jedynie ich korzystną dla władz i właścicieli mediów głównego nurtu interpretację? Czy w pracach nad nowymi rozwiązaniami brani są pod uwagę przedstawiciele wszystkich zainteresowanych grup? Cóż, wiemy, że bywa z tym bardzo różnie, a czasem demokratyczny mandat władzy okazuje się być pretekstem do sekowania opozycji.

O godny byt

Kolejne postulaty wkraczają już w sferę ekonomii i polityki społecznej. Mogło by się więc wydawać, że tu więcej będzie spraw zrealizowanych i zupełnie nieaktualnych, ale nic bardziej błędnego. Owszem, pięć punktów (7., 8., 10., 11. i 20.) można uznać za przypisane do konkretnej chwili lub sytuacji gospodarczej w lecie ’80, jak jednak jest z pozostałymi żądaniami? Znów prześledzimy je po kolei. Postulat 9. to oczekiwanie wzrostu płac równoległego do wzrostu cen i spadku wartości pieniądza. W 1980 roku prawie wszyscy pracownicy byli budżetówką. Dziś, gdy państwo i samorządy pozostają liczącymi się pracodawcami, waloryzacja płac okazuje się być nie lada problemem i przyczyną kolejnych, nieraz dramatycznych w swej wymowie strajków – choćby w oświacie czy służbie zdrowia. „Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej oraz znieść przywileje MO, SB i aparatu partyjnego poprzez: zrównanie zasiłków rodzinnych, zlikwidowanie specjalnych sprzedaży itp.” – brzmi 12. żądanie z 1980 roku. I znów – jesteśmy w zupełnie innej Polsce, tymczasem sytuacja powyborcza, w której się znajdujemy, pokazuje, że w kwestii, którą obejmuje pierwsza część postulatu, nie zmieniło się za wiele: o nominacjach decydują przynależność partyjna i znajomości, co gorsza, nawet współpraca z SB nie musi być przeszkodą, choć trochę narzekają na nią media czy internauci.

Naszą czujność uśpić może postulat 13. dotyczący wprowadzenia kartek na mięso. Kartki, które miały zabezpieczać minimum potrzeb obywateli, z łatania kryzysu stały się jego symbolem. Wydawałoby się, że odeszły raz na zawsze jeszcze przed końcem komuny, ale… przecież mogą wrócić, tym razem jako działanie proekologiczne liberalnych elit, które planują już odgórne ograniczanie spożycia mięsa dla obywateli. Zobowiązania tego typu podjęli przecież włodarze największych miast świata, w tym Warszawy, w ramach agendy C40. Idźmy dalej, choć ta droga zaczyna robić się coraz bardziej przygnębiająca. 14.: „Obniżyć wiek emerytalny dla kobiet do 55 lat, a dla mężczyzn do lat 60 lub przepracowanie w PRL 30 lat dla kobiet i 35 lat dla mężczyzn bez względu na wiek”. Mamy 2024 rok i zastanawiamy się, czy władza nie wróci do podwyższonego wieku emerytalnego, obniżonego w początkach rządu PiS. Niektórzy eksperci związani z obozem „uśmiechniętej Polski” twierdzą, że konieczne będzie wręcz wydłużenie pracy do 70. roku życia. Dobrze, że choć problem starego portfela (punkt 15.) został też wcale nie tak dawno temu rozwiązany. Punkt 16. („Poprawić warunki pracy służby zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym”) każe zastanowić się, czy pamiętają Państwo, by kiedykolwiek system opieki zdrowotnej działał w pełni sprawnie i nie był rozrywany konfliktem zapatrzonych w różne doktryny i interesy polityczne urzędników. Gdy piszę ten tekst, z rządzącej koalicji wychodzi pomysł, by najbogatsi płacili mniejszą składkę zdrowotną, niż gorzej zarabiający obywatele. Kolejny postulat okazuje się być aktualny i to w sposób z roku na rok coraz bardziej palący. Oczekiwaniem strajkujących wyrażonym w postulacie 17. było „zapewnienie odpowiedniej ilości miejsc w żłobkach i przedszkolach dla dzieci kobiet pracujących”. Nie pomogła tu zmiana ustroju, nie pomogła częściowa komercjalizacja usług w tej branży. Choć miejsc w żłobkach przybywa, jeszcze w zeszłym roku w 44% gmin nie było żadnej placówki zapewniającej opiekę dzieciom do lat 3. Sytuację ratować miało obiecane przez Donalda Tuska „babciowe”, jednak praktyka okazała się być okrutną karykaturą założeń. Kolejne gminy podnoszą opłaty za żłobki tak, by skonsumować całość pieniędzy, które w ramach tej pomocy dostają obywatele. Z urlopami macierzyńskimi (pkt 18.) jest niewiele lepiej niż z emerytami. Protestujący oczekiwali wprowadzenia urlopu na czas trzyletniego wychowywania dziecka, dziś wynosi on jednak – w najlepszym razie – 20 tygodni po urodzeniu jednego dziecka. Urodziny bliźniąt wydłużają czas wolny od pracy, jeśli szczęśliwa mama urodzi pięcioraczki, państwo zapewni jej 37 tygodni urlopu. To jednak wciąż dużo mniej, niż chcieli robotnicy w 1980 roku. 19.: „Skrócić czas oczekiwania na mieszkania” – cóż, szkoda gadać, z tym problemem nie radzi sobie nikt, a państwowy bezwład zastąpiła chciwa patodeweloperka. Dość przypomnieć, że program „Mieszkanie +”, w dużym stopniu przez brak współpracy samorządów, lecz przecież nie tylko z tego powodu, uchodzi za największą chyba porażkę ośmioletnich rządów Prawa i Sprawiedliwości. Kolejne pomysły kredytowe skutkują jedynie podwyżkami cen, a z jedynego realnie ułatwiającego ludziom wybudowanie domu przepisu (ograniczenie biurokracji i pozwoleń dla budynków poniżej 70 m2) nowe władze planują się wycofać. Wreszcie ten ostatni, dwudziesty pierwszy postulat: „Wolne soboty”. Od lat 70. powoli wprowadzano do kalendarza kilka wolnych od pracy sobót w roku. Choć postulat został przez władze przyjęty, nie został wprowadzony w życie w pełnej wersji. W 1989 roku wprowadzono jednak najpierw dwie, a później trzy wolne soboty w miesiącu. Dziś politycy i dziennikarze dwoją się i troją, a czasem wręcz rozkręcają histerię, by wymusić przywrócenie pracy w niedzielę dla pracowników handlu. Sieci handlowe częściowo pogodziły się już z tą wywalczoną przez Solidarność zmianą, częściowo obchodzą je w absurdalny sposób. I choć wielu z nas soboty ma wolne, a inni pracują w zawodach, w których praca w ten dzień w przynajmniej ograniczonym wymiarze jest konieczna, trudno z czystym sumieniem napisać, że postulat kończący historyczną listę został spełniony.

W kraju, w którym tyle rządów określano jako „postsolidarnościowe” postulaty Sierpnia wciąż nie mogą stać się jedynie wspomnieniem. Dziedzictwo tamtego czasu jest aktualne nie tylko jako piękny moment naszej historii, ale też – niestety – jako lista niezałatwionych często spraw. Często powtarzamy, że wolność nie jest nigdy dana raz na zawsze. Mądrość tę rozszerzyć można na wszystko, co w jakimś stopniu udało się wyrwać możnym tego świata. Solidarność była potrzebna w sierpniu 1980 roku, czterdzieści cztery lata później potrzebna jest nadal.

CZYTAJ TAKŻE: Dziś Dzień Solidarności i Wolności. 44 lata temu podpisano Porozumienie Gdańskie


 

POLECANE
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos z ostatniej chwili
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos

Ekipa prezydenta elektra Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa rozpocznie współpracę z administracją prezydenta Joe Bidena w celu osiągniecia „porozumienia” między Ukrainą i Rosją - oświadczył w niedzielę w telewizji Fox News Michael Waltz, nominowany przez Trumpa na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Genialne w swej prostocie. Zaskoczenie dla fanów Familiady z ostatniej chwili
"Genialne w swej prostocie". Zaskoczenie dla fanów "Familiady"

Z okazji 30-lecia „Familiady” produkcja programu zdecydowała się ujawnić tajemnicę słynnego kącika muzycznego. Przez lata widzowie wyobrażali sobie to miejsce jako profesjonalne, dźwiękoszczelne studio - być może szklany pokój lub elegancką kabinę. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem z ostatniej chwili
Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem

Prezes IPN Karol Nawrocki zadeklarował podczas niedzielnej konwencji w Krakowie, że Polska to jego miłość, dlatego jest gotowy zostać jej prezydentem. Jego pierwszą obietnicą wyborczą jest zakończenie wojny polsko-polskiej.

Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski tylko u nas
Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski

- Mamy ponadpartyjnego kandydata, podkreślającego swoje związki ze zwykłymi Polakami, Karol Nawrocki dosyć też skutecznie wypunktował słabości przeciwnika, a z drugiej strony mówił o programie, o ambitnej Polsce, o inwestycjach, o tych wszystkich rzeczach, o których Polacy dyskutują - skomentował wybór kandydata PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Rozpłakałam się. Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
"Rozpłakałam się". Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Vanessa Aleksander, która wygrała 15. edycję „Tańca z Gwiazdami”, po tygodniu milczenia przerwała ciszę i udzieliła pierwszego wywiadu. W rozmowie w programie „Halo tu Polsat” aktorka opowiedziała o emocjach związanych z wygraną i wielu trudnych momentach na drodze do finału.

Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata z ostatniej chwili
Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mamy dziś stan wojny polsko-polskiej, której Polacy nie chcą. Dlatego - jak przekonywał - potrzebny jest kandydat na prezydenta, który będzie niezależny od formacji politycznych i zakończy tę wojnę w imię interesu Polski. Dodał, że takim kandydatem jest Karol Nawrocki.

Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku z ostatniej chwili
Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku

Rok 2025 może okazać się finansowym wyzwaniem dla wielu Polaków. Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów, aż 80% rodaków spodziewa się wzrostu rachunków i opłat. Najbardziej drastyczne podwyżki mogą dotknąć ogrzewania, a także innych podstawowych kosztów życia.

To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS z ostatniej chwili
To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS

Rozpoczęła się konwencja z udziałem m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie której ogłoszono decyzję dotyczącą poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta.

Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS z ostatniej chwili
Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS

W niedzielę, w krakowskiej Hali "Sokół", Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata na prezydenta podczas wydarzenia określanego jako "spotkanie obywatelskie". Choć oficjalne nazwisko nie padło, według wielu doniesień medialnych to Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, ma otrzymać poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces wyłaniania kandydata był jednak burzliwy, a decyzję podjęto po długich negocjacjach.

Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat

Synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska poinformowała, że w niedzielę niemal w całej Polsce będzie pochmurnie. Kolejne dni przyniosą stopniową poprawę pogody; będzie coraz więcej przejaśnień i rozpogodzeń, choć niewykluczone są także miejscowe, silne porywy wiatru i gołoledź.

REKLAMA

Postulaty Sierpnia pozostają w mocy

Mijają właśnie 44 lata od podpisania Porozumień Sierpniowych. Obchody tej rocznicy w świecie idealnym byłyby tylko wielkim świętem zwycięstwa Solidarności i walczących nie tylko o swoje prawa pracowników. Jednak spoglądając dziś na listę 21 postulatów, widać, że wiele z nich nigdy nie zostało spełnionych. Zaś część nie straciła wcale na ważności – z szumnie ogłoszonym upadkiem komunizmu. Są wreszcie i takie, które w ostatnich latach niepokojąco zyskują na aktualności. Tylko kilka z nich jest tak mocno związanych z „tu i teraz” sierpnia 1980 roku, że można uznać je – tylko i aż – za część historii.
Postulaty Sierpniowe Postulaty Sierpnia pozostają w mocy
Postulaty Sierpniowe / fot. T. Gutry

Jest oczywiste, że w przypadku postulatów z tej grupy od początku zaczęły się intrygi i próby obejścia porozumień, tak jak w przypadku rejestracji Solidarności. Wbrew pozorom tych ostatnich jest tak naprawdę niewiele. Z postulatów politycznych na boku zostawiamy więc jedynie dwa z trzech podpunktów punktu 4.: „Przywrócić do poprzednich praw: a) ludzi zwolnionych z pracy po strajkach w 1970 i 1976 r. i studentów wydalonych z uczelni za przekonania, b) zwolnić wszystkich więźniów politycznych (w tym Edmunda Zadrożyńskiego, Jana Kozłowskiego, Marka Kozłowskiego) – z zastrzeżeniem, że nawet w okresie karnawału Solidarności mieliśmy w Polsce więźniów politycznych, a także osoby represjonowane za przekonania, a stan wojenny przyniósł nową potężną falę prześladowań. Spełniony został punkt 5.: „Podać w środkach masowego przekazu informację o utworzeniu Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego oraz publikować jego żądania”.

Prawa i swobody

Ułatwmy sobie zadanie, dzieląc Sierpniowe Postulaty na dwie grupy: na oczekiwania dotyczące kwestii politycznych i światopoglądowych oraz socjalno-bytowych. Punkt 1. – „Akceptacja niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych wynikających z ratyfikowanych przez PRL Konwencji nr 87 Międzynarodowej Organizacji Pracy, dotyczących wolności związków zawodowych” – spełniony został nie bez opóźniania i szukania kruczków prawnych, po czym działalność związkowa zaczęła napotykać problemy. Rejestracje „S” rolniczej czy Niezależnego Zrzeszenia Studentów wymagały kolejnych batalii, a próby zrzeszania się mundurowych spotkały się z oporem, w pewnym stopniu zwiastującym stan wojenny i tymczasowy koniec wolnych związków zawodowych. Zmiana ustroju sytuację wywróciła do góry nogami, lecz nie było to po myśli tych, którzy do niej doprowadzili. Prywatni właściciele bardzo często szykanują związkowców i blokują organizowanie się pracowników. Co gorsza, również państwo występujące w roli pracodawcy często nie przyznają związkowcom należytego miejsca. Zważywszy na nastawienie obecnej władzy, można się obawiać, że sytuacja ta będzie się w najbliższym czasie pogarszać. Te same uwagi dotyczą punktu 2. – „Zagwarantowania prawa do strajku oraz bezpieczeństwa strajkującym i osobom wspomagającym”. W ostatnich tygodniach słyszeliśmy choćby o groźbach kierowanych wobec związkowców w PKP Cargo. Przepisy teoretycznie stoją tu po stronie protestujących, jednak dość często słyszymy o zwolnieniach, po których ludzi tracących środki do życia czeka jeszcze walka w sądzie pracy. Czasem z szansą na wygraną.

Postulat 3. to: „Przestrzegać zagwarantowanej w Konstytucji PRL wolności słowa, druku, publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań”. Nie mamy już konstytucji PRL, mamy za to wolny rynek, dyktaty reklamodawców, medialne blokowanie tematów, a czasem i administracyjne szykany – o czym Solidarność, zwłaszcza w Gdańsku, przekonuje się nadzwyczaj często. Trzeba było zmienić bardzo wiele, by prawie wszystko zostało po staremu, choć już w przebraniu liberalnej demokracji. Katalog poglądów, których nie można głosić w przestrzeni publicznej, narasta, co gorsza, jest to trend obowiązujący na całym Zachodzie. Wystarczy spojrzeć choćby na Wielką Brytanię i reakcje aparatu państwa na wzburzenie obywateli. U nas szykowana jest ustawa o „mowie nienawiści”, a i bez niej można było pałować i gazować ludzi na warszawskich ulicach w lutym tego roku. W ferworze powyborczych dyskusji pojawiały się sugestie, by nowa władza zrezygnowała z nadawania Mszy w mediach publicznych, w warszawskim Ratuszu nakazano zdejmować krzyże, a liberalna elita zdaje się przymierzać właśnie do starcia z Radiem Maryja. Wspomniałem już o punkcie 4., zostawiłem jednak na potem jego podpunkt c) postulujący zniesienie represji za przekonania. Jak wiemy, od lat bywa z tym różnie, za niewłaściwe poglądy podpaść można na uczelni, w instytucji państwowej, ale i w prywatnej korporacji, chcącej żyć dobrze z państwem lub po prostu obligatoryjnie przyjmującej poglądy swoich szefów – krajowych lub zagranicznych. Wspomnijmy choćby o zwolnieniu pracownika IKE-i za cytowanie Pisma Świętego czy czystkach na najniższych nawet stanowiskach po każdej zmianie władzy wyższego i niższego szczebla.

Punkt 6. można odnieść tylko do PRL AD 1980, ale inaczej brzmi on rozpatrywany współcześnie. „Podać realne działania mające na celu wyprowadzenie kraju z sytuacji kryzysowej poprzez: podanie do publicznej wiadomości pełnej informacji o sytuacji społeczno-gospodarczej, umożliwienie wszystkim środowiskom i warstwom społecznym uczestniczenie w dyskusji nad programem reform”. Czy dziś otrzymujemy zawsze pełne dane, czy jedynie ich korzystną dla władz i właścicieli mediów głównego nurtu interpretację? Czy w pracach nad nowymi rozwiązaniami brani są pod uwagę przedstawiciele wszystkich zainteresowanych grup? Cóż, wiemy, że bywa z tym bardzo różnie, a czasem demokratyczny mandat władzy okazuje się być pretekstem do sekowania opozycji.

O godny byt

Kolejne postulaty wkraczają już w sferę ekonomii i polityki społecznej. Mogło by się więc wydawać, że tu więcej będzie spraw zrealizowanych i zupełnie nieaktualnych, ale nic bardziej błędnego. Owszem, pięć punktów (7., 8., 10., 11. i 20.) można uznać za przypisane do konkretnej chwili lub sytuacji gospodarczej w lecie ’80, jak jednak jest z pozostałymi żądaniami? Znów prześledzimy je po kolei. Postulat 9. to oczekiwanie wzrostu płac równoległego do wzrostu cen i spadku wartości pieniądza. W 1980 roku prawie wszyscy pracownicy byli budżetówką. Dziś, gdy państwo i samorządy pozostają liczącymi się pracodawcami, waloryzacja płac okazuje się być nie lada problemem i przyczyną kolejnych, nieraz dramatycznych w swej wymowie strajków – choćby w oświacie czy służbie zdrowia. „Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej oraz znieść przywileje MO, SB i aparatu partyjnego poprzez: zrównanie zasiłków rodzinnych, zlikwidowanie specjalnych sprzedaży itp.” – brzmi 12. żądanie z 1980 roku. I znów – jesteśmy w zupełnie innej Polsce, tymczasem sytuacja powyborcza, w której się znajdujemy, pokazuje, że w kwestii, którą obejmuje pierwsza część postulatu, nie zmieniło się za wiele: o nominacjach decydują przynależność partyjna i znajomości, co gorsza, nawet współpraca z SB nie musi być przeszkodą, choć trochę narzekają na nią media czy internauci.

Naszą czujność uśpić może postulat 13. dotyczący wprowadzenia kartek na mięso. Kartki, które miały zabezpieczać minimum potrzeb obywateli, z łatania kryzysu stały się jego symbolem. Wydawałoby się, że odeszły raz na zawsze jeszcze przed końcem komuny, ale… przecież mogą wrócić, tym razem jako działanie proekologiczne liberalnych elit, które planują już odgórne ograniczanie spożycia mięsa dla obywateli. Zobowiązania tego typu podjęli przecież włodarze największych miast świata, w tym Warszawy, w ramach agendy C40. Idźmy dalej, choć ta droga zaczyna robić się coraz bardziej przygnębiająca. 14.: „Obniżyć wiek emerytalny dla kobiet do 55 lat, a dla mężczyzn do lat 60 lub przepracowanie w PRL 30 lat dla kobiet i 35 lat dla mężczyzn bez względu na wiek”. Mamy 2024 rok i zastanawiamy się, czy władza nie wróci do podwyższonego wieku emerytalnego, obniżonego w początkach rządu PiS. Niektórzy eksperci związani z obozem „uśmiechniętej Polski” twierdzą, że konieczne będzie wręcz wydłużenie pracy do 70. roku życia. Dobrze, że choć problem starego portfela (punkt 15.) został też wcale nie tak dawno temu rozwiązany. Punkt 16. („Poprawić warunki pracy służby zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym”) każe zastanowić się, czy pamiętają Państwo, by kiedykolwiek system opieki zdrowotnej działał w pełni sprawnie i nie był rozrywany konfliktem zapatrzonych w różne doktryny i interesy polityczne urzędników. Gdy piszę ten tekst, z rządzącej koalicji wychodzi pomysł, by najbogatsi płacili mniejszą składkę zdrowotną, niż gorzej zarabiający obywatele. Kolejny postulat okazuje się być aktualny i to w sposób z roku na rok coraz bardziej palący. Oczekiwaniem strajkujących wyrażonym w postulacie 17. było „zapewnienie odpowiedniej ilości miejsc w żłobkach i przedszkolach dla dzieci kobiet pracujących”. Nie pomogła tu zmiana ustroju, nie pomogła częściowa komercjalizacja usług w tej branży. Choć miejsc w żłobkach przybywa, jeszcze w zeszłym roku w 44% gmin nie było żadnej placówki zapewniającej opiekę dzieciom do lat 3. Sytuację ratować miało obiecane przez Donalda Tuska „babciowe”, jednak praktyka okazała się być okrutną karykaturą założeń. Kolejne gminy podnoszą opłaty za żłobki tak, by skonsumować całość pieniędzy, które w ramach tej pomocy dostają obywatele. Z urlopami macierzyńskimi (pkt 18.) jest niewiele lepiej niż z emerytami. Protestujący oczekiwali wprowadzenia urlopu na czas trzyletniego wychowywania dziecka, dziś wynosi on jednak – w najlepszym razie – 20 tygodni po urodzeniu jednego dziecka. Urodziny bliźniąt wydłużają czas wolny od pracy, jeśli szczęśliwa mama urodzi pięcioraczki, państwo zapewni jej 37 tygodni urlopu. To jednak wciąż dużo mniej, niż chcieli robotnicy w 1980 roku. 19.: „Skrócić czas oczekiwania na mieszkania” – cóż, szkoda gadać, z tym problemem nie radzi sobie nikt, a państwowy bezwład zastąpiła chciwa patodeweloperka. Dość przypomnieć, że program „Mieszkanie +”, w dużym stopniu przez brak współpracy samorządów, lecz przecież nie tylko z tego powodu, uchodzi za największą chyba porażkę ośmioletnich rządów Prawa i Sprawiedliwości. Kolejne pomysły kredytowe skutkują jedynie podwyżkami cen, a z jedynego realnie ułatwiającego ludziom wybudowanie domu przepisu (ograniczenie biurokracji i pozwoleń dla budynków poniżej 70 m2) nowe władze planują się wycofać. Wreszcie ten ostatni, dwudziesty pierwszy postulat: „Wolne soboty”. Od lat 70. powoli wprowadzano do kalendarza kilka wolnych od pracy sobót w roku. Choć postulat został przez władze przyjęty, nie został wprowadzony w życie w pełnej wersji. W 1989 roku wprowadzono jednak najpierw dwie, a później trzy wolne soboty w miesiącu. Dziś politycy i dziennikarze dwoją się i troją, a czasem wręcz rozkręcają histerię, by wymusić przywrócenie pracy w niedzielę dla pracowników handlu. Sieci handlowe częściowo pogodziły się już z tą wywalczoną przez Solidarność zmianą, częściowo obchodzą je w absurdalny sposób. I choć wielu z nas soboty ma wolne, a inni pracują w zawodach, w których praca w ten dzień w przynajmniej ograniczonym wymiarze jest konieczna, trudno z czystym sumieniem napisać, że postulat kończący historyczną listę został spełniony.

W kraju, w którym tyle rządów określano jako „postsolidarnościowe” postulaty Sierpnia wciąż nie mogą stać się jedynie wspomnieniem. Dziedzictwo tamtego czasu jest aktualne nie tylko jako piękny moment naszej historii, ale też – niestety – jako lista niezałatwionych często spraw. Często powtarzamy, że wolność nie jest nigdy dana raz na zawsze. Mądrość tę rozszerzyć można na wszystko, co w jakimś stopniu udało się wyrwać możnym tego świata. Solidarność była potrzebna w sierpniu 1980 roku, czterdzieści cztery lata później potrzebna jest nadal.

CZYTAJ TAKŻE: Dziś Dzień Solidarności i Wolności. 44 lata temu podpisano Porozumienie Gdańskie



 

Polecane
Emerytury
Stażowe