Kryzys demokracji w Rumunii. Czy walka z Calinem Georgescu usprawiedliwia łamanie zasad?

Rumuńskie majsterkowanie przy demokratycznych werdyktach budzi niepokój, ale sprawa Călina Georgescu jest znacznie bardziej skomplikowana, niż chciałby to widzieć prawicowy chór oburzonych.
Calin Georgescu Kryzys demokracji w Rumunii. Czy walka z Calinem Georgescu usprawiedliwia łamanie zasad?
Calin Georgescu / Wikipedia CC BY-SA 2.0 / AUR Alianța pentru Unirea Românilor

Narracja zwolenników Georgescu, którzy ślą mu wyrazy poparcia, wygląda następująco: „Oto rumuński establishment, przerażony wizją dojścia do władzy człowieka spoza mainstreamu, złamał reguły demokracji – za sprawą pomówień oraz bezpodstawnych oskarżeń próbował politycznie wyeliminować, a następnie aresztował jedynego antysystemowego kandydata”. I zasadniczo jest w tym trochę prawdy. Problem w tym, że owa piętnowana „mainstreamowość” – mimo swoich licznych wad – często chroni przed osunięciem się w szaleństwo, gloryfikowana „antysystemowość” zaś może skrywać w sobie pokłady irracjonalności – nierzadko wręcz niebezpieczne dla kraju i społeczeństwa. I dokładnie tak było w przypadku Călina Georgescu.

 

Ezoteryczny paranoik

Moralny dylemat, który wyłania się z rumuńskiego kazusu, sprowadza się do pytania: czy procedury demokratyczne są dla nas święte i nienaruszalne, czy też – w wyjątkowych przypadkach, gdy zawiodą wszystkie bezpieczniki – elity, które czują się odpowiedzialne za państwo (np. Trybunał Konstytucyjny), mogą pozwolić sobie na ich naruszenie, by uchronić społeczeństwo przed tragicznymi konsekwencjami własnej ignorancji? Pytanie to pełne jest pułapek, bo dla jednych „tragiczne konsekwencje” zaczną się już przy ograniczaniu specjalnej ochrony niektórych mniejszości społecznych, a dla innych – w zapowiedziach podniesienia świadczeń socjalnych kojarzących się z widmem komunizmu. W rzeczywistości polityczna propaganda skutecznie rozchwiała nastroje społeczne, utrudniając wypracowanie powszechnie uznawanego miernika zagrożenia wymagającego użycia nadzwyczajnych środków. Czy jednak takim powszechnie uznanym miernikiem mogłyby być... zaburzenia psychiczne kandydata? Pozaproceduralne odsunięcie od władzy przywódcy – czy to armii, statku, czy całego państwa – w sytuacji, gdy zachodzi poważne podejrzenie jego szaleństwa, wzbudziłoby raczej zrozumienie. 

A zatem: czy Călin Georgescu jest szalony? I czy naginanie prawa w celu uniemożliwienia mu dojścia do władzy można w tej sytuacji usprawiedliwić? Nie posiadamy informacji, by Georgescu kiedykolwiek leczył się psychiatrycznie, jednak jego poglądy na pewne kwestie każą postawić pod znakiem zapytania jego stabilność psychiczną. Wystarczy przywołać kilka jego wypowiedzi. „Miałem kilka bezpośrednich okazji, w tym kilka bardzo poważnych rozmów, w kilku negocjacjach, z zespołem, któremu przewodziłem w ONZ, i mogę powiedzieć, że spotkałem inny gatunek. W żadnym wypadku nie jest to gatunek ludzki. Wydaje się to trochę dziwne i nie obchodzi mnie, co ktokolwiek myśli, ale mówię ci, że mówimy o innym gatunku”.Wiara w to, że pod postaciami ludzi mogą ukrywać się przedstawiciele innych istot (obcy, reptilianie, demony czy – jak mówił Georgescu – nieludzcy „satanistyczni marksiści”), nawet przy daleko posuniętej tolerancji, zdaje się przekraczać dopuszczalne granice. Wyobraźmy sobie przywódcę negocjującego na arenie międzynarodowej kluczowe dla bezpieczeństwa kraju sprawy, który podejmuje decyzje w oparciu o przekonanie, że politycy, z którymi rozmawia, są w rzeczywistości zmiennokształtnymi istotami o złowrogich zamiarach. Trudno uznać taką osobę za zdolną do sprawowania urzędu. I pewnie uważa tak również większość rumuńskich wyborców, której w natłoku kampanijnych informacji ta wypowiedź Georgescu zwyczajnie umknęła.

Paranoiczne i ezoteryczne myślenie Georgescu nie ograniczało się jednak do teorii o „satanistycznych marksistach” udających ludzi. W licznych filmikach na TikToku i wywiadach twierdził m.in., że „szczepionki to śmiertelne substancje zmieniające DNA, by kontrolować społeczeństwo”, że „w pożywieniu umieszczane są nanoczipy pozbawiające ludzi umysłu”, a także że „plastikowe butelki odbierają wodzie jej duchowe właściwości”. Przekonywał też, że metoda cesarskiego cięcia to spisek mający na celu zerwanie „boskiej nici” łączącej matkę z dzieckiem i wprowadzenie go od urodzenia w „strukturę manipulacji”. W świecie Georgescu nic nie jest tym, czym się wydaje. To kluczowe przekonanie przekłada się również na jego poglądy polityczne.

 

Zakazana geopolityka

Skoro demoniczny „mainstream” i „establishment” zawsze kłamią, musi to dotyczyć również sytuacji międzynarodowej, w tym – wojny na Ukrainie. Jak łatwo się domyślić, według Georgescu ofiarą agresji jest oczywiście Rosja. Jego zdaniem NATO próbuje położyć rękę na naturalnych zasobach największego państwa świata i w tym celu dąży do jego zniszczenia. Podobnie rzecz ma się z Rumunią, która poprzez akcesję do struktur natowskich utraciła swoją suwerenność, ale może ją odzyskać poprzez sprzymierzenie się z Rosją. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jakie konsekwencje polityka oparta na takim rozumowaniu mogłaby rodzić dla całego regionu, w tym – Polski. Pochód zbrodniczego rosyjskiego imperializmu zyskałby znaczącego sojusznika, a Putin otrzymałby nowe możliwości rozgrywania sytuacji. Wybitną naiwnością byłaby wiara, że jeżeli nagle przed wyborami Georgescu zaczął łagodzić swoje antynatowskie wypowiedzi, jego rozumowanie się naprawdę zmieniło. Mimo to „antysystemowi” obrońcy Georgescu tłumaczą, że on „przecież już tak nie mówi”. Równie dobrze mogliby argumentować, że „Rafał Trzaskowski niedawno przeszedł na pozycje prawicowe, więc porządny konserwatysta może na niego ze spokojnym sumieniem zagłosować”.

Zestawienie ezoteryczno-spiskowych poglądów Georgescu z wyznawaną przez niego „zakazaną geopolityką” może sugerować pewną ciągłość. Nie musi być więc tak, że mamy do czynienia z podstawionym „agentem Moskwy”, a po prostu człowiekiem, który w nawet najbardziej oczywistej sytuacji widzi pokrętny miraż skonstruowany przez demoniczne siły. Dyskretne wspieranie jego kampanii przez Kreml (jak wskazują obecne informacje, nie tak silne, jak wcześniej uważano) miało z jednej strony charakter „pompowania” wariata, którego rządy mogłyby częściowo destabilizować wrogie NATO, a z drugiej hodowania sobie „pożytecznego idioty”. To nie przypadek, że Rosja często interesuje się środowiskami „przebudzonych”, którzy podważają ogólnie podzielany przez społeczeństwo obraz świata, jak np. antyszczepionkowcy czy ufolodzy. Może udzielać im wsparcia na różne sposoby (np. podbijającymi zasięgi botami w mediach społecznościowych) nawet bez wiedzy danego polityka czy działacza. Dowodzą tego również polskie przykłady – wystarczyło sprawdzić, kto lajkuje, podbija i rozpowszechnia wpisy np. członków partii Korona Grzegorza Brauna, których polityczne scenopisarstwo zazwyczaj sprzyjało osłabianiu oporu przeciw rosyjskiemu imperializmowi – i w bezpośredni lub pośredni sposób nawoływało do zakończenia wspierania Ukrainy, a także zdejmowania odpowiedzialności z Rosji. Nie jest to jednak wina wątpliwej agenturalności takich polityków jak Braun, a raczej sakralizacji „antysystemu” i dogmatycznej „antymainstreamowości”, którą idealnie można wykorzystać w rosyjskiej wojnie informacyjnej. 

 

Granice demokracji

Okazywanie wątpliwości przy łatwym ferowaniu wyroków w stosunku do Georgescu są oznaką roztropności. Preteksty w rodzaju „wpływania na wynik wyborów w mediach społecznościowych” mogą zostać użyte również w złych intencjach, a uzyskując poparcie w przypadku rumuńskim, mogą zostać zastosowane choćby w Polsce. Z drugiej strony, prezydentura Georgescu stanowiłaby poważne niebezpieczeństwo – i to nie tylko dla lewicowo-liberalnego salonu, ale całego regionu zagrożonego rosyjskimi zakusami imperialnymi. Krytykować można więc sposób powstrzymania Georgescu, który wybrał Trybunał Konstytucyjny i rumuńskie służby, równocześnie przyznając, że lepiej – zarówno dla Rumunii, Polski, jak i całego NATO, by człowiek ten nie obejmował nigdzie władzy.


 

POLECANE
Żurek nowym pomysłem dolewa oliwy do ognia. Sędziowie: To pogłębi paraliż wymiaru sprawiedliwości z ostatniej chwili
Żurek nowym pomysłem dolewa oliwy do ognia. Sędziowie: To pogłębi paraliż wymiaru sprawiedliwości

Chaos w polskim wymiarze sprawiedliwości narasta, a nowy pomysł ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka tylko dolewa oliwy do ognia. Minister zasugerował, by sędziowie powołani po 2017 roku… sami wyłączali się z orzekania. Jak wskazuje reporter Tysol.pl i Telewizji Republika Monika Rutke, eksperci i środowisko sędziowskie ostrzegają, że to pomysł oderwany od rzeczywistości, który pogłębi paraliż sądów zamiast go zakończyć. 

Dron spadł w Inowrocławiu. Jest komunikat PGZ z ostatniej chwili
Dron spadł w Inowrocławiu. Jest komunikat PGZ

Polska Grupa Zbrojeniowa potwierdziła, że w Inowrocławiu doszło do incydentu z udziałem bezzałogowego statku powietrznego należącego do Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał, a przyczyny są badane.

Bosak ostro o Sikorskim: „Dyplomata powinien parę razy pomyśleć” z ostatniej chwili
Bosak ostro o Sikorskim: „Dyplomata powinien parę razy pomyśleć”

Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Bosak w programie „Gość Wydarzeń” nie szczędził ostrych słów pod adresem szefa polskiej dyplomacji. Polityk Konfederacji skrytykował styl działania Radosława Sikorskiego, zarzucając mu brak powagi i nadmierne parcie na popularność w mediach społecznościowych. – Minister Sikorski robi odwrotnie – mówi zanim pomyśli – ironizował Bosak.

Nie żyje prof. Natalia Lebiediewa, ujawniła prawdę o Katyniu jeszcze w Związku Sowieckim Wiadomości
Nie żyje prof. Natalia Lebiediewa, ujawniła prawdę o Katyniu jeszcze w Związku Sowieckim

15 października 2025 roku zmarła prof. Natalia Lebiediewa – rosyjska historyk, która jako jedna z pierwszych badaczek w ZSRR ujawniła dokumenty potwierdzające odpowiedzialność NKWD za zbrodnię katyńską. Miała 86 lat.

Obóz dla dzieci zamienił się w tęczowy koszmar tylko u nas
Obóz dla dzieci zamienił się w tęczowy koszmar

Baskijski obóz dla dzieci, który obiecywał naukę języka, zamienił się w piekło. Dzieci były zmuszane do kąpania się nago z dorosłymi i do wykonywania poniżających rytuałów na opiekunach. Główny organizatorem obozu okazał się natomiast aktywista gender, który już wcześniej zapowiadał, że stara się aktywnie „transować” dzieci.

Zbigniew Gryglas: Po wprowadzeniu ETS2 wzrośnie cena każdego tankowania tylko u nas
Zbigniew Gryglas: Po wprowadzeniu ETS2 wzrośnie cena każdego tankowania

Czy zwykły zjadacz chleba słyszał o polityce klimatycznej Unii Europejskiej? Pewnie tak. Ten świadomy wie, że żyjemy w bardzo "ambitnej" Wspólnocie. Choć Unia Europejska odpowiada za ok 7 % emisji CO2 to chce „zbawić świat” i w roku 2050 pragnie być zero emisyjna

Dron miał spaść w Inowrocławiu pilne
Dron miał spaść w Inowrocławiu

W Inowrocławiu miało dojść do groźnego incydentu z udziałem drona należącego do Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Według doniesień posła Bartosza Kownackiego maszyna spadła poza wyznaczoną strefą lotów, uszkadzając samochody i budynek.

Prokuratura zajęła majątek posła PiS z ostatniej chwili
Prokuratura zajęła majątek posła PiS

Prokuratura Krajowa zajęła majątek posła PiS Michała Wosia. Śledczy uznali, że dotychczasowe środki zapobiegawcze wobec polityka „okazały się niewystarczające”. Woś twierdzi, że działania wobec niego mają charakter czysto polityczny. „To dyspozycja Tuska” – komentuje poseł w rozmowie z „Super Expressem”.

Skandal przed meczem Legia-Szachtar w Krakowie. Ukraińcy zakazali flagi „Wołyń Pamiętamy” z ostatniej chwili
Skandal przed meczem Legia-Szachtar w Krakowie. Ukraińcy zakazali flagi „Wołyń Pamiętamy”

Tuż przed rozpoczęciem meczu Ligi Konferencji Europy w Krakowie doszło do skandalu. Szef bezpieczeństwa z ukraińskiego Szachtar Donieck nie pozwolił kibicom Legii Warszawa wnieść na stadion flagi „Wołyń Pamiętamy”. Fani stołecznego klubu odpowiedzieli protestem.

Niebawem spotkanie Trump-Xi. Podano datę z ostatniej chwili
Niebawem spotkanie Trump-Xi. Podano datę

Rzecznik Białego Domu Karoline Leavitt zapowiedziała w czwartek, że prezydent USA Donald Trump spotka się z przywódcą Chin Xi Jinpingiem 30 października w Korei Południowej. Będzie to pierwsze spotkanie twarzą w twarz przywódców mocarstw podczas drugiej kadencji Trumpa.

REKLAMA

Kryzys demokracji w Rumunii. Czy walka z Calinem Georgescu usprawiedliwia łamanie zasad?

Rumuńskie majsterkowanie przy demokratycznych werdyktach budzi niepokój, ale sprawa Călina Georgescu jest znacznie bardziej skomplikowana, niż chciałby to widzieć prawicowy chór oburzonych.
Calin Georgescu Kryzys demokracji w Rumunii. Czy walka z Calinem Georgescu usprawiedliwia łamanie zasad?
Calin Georgescu / Wikipedia CC BY-SA 2.0 / AUR Alianța pentru Unirea Românilor

Narracja zwolenników Georgescu, którzy ślą mu wyrazy poparcia, wygląda następująco: „Oto rumuński establishment, przerażony wizją dojścia do władzy człowieka spoza mainstreamu, złamał reguły demokracji – za sprawą pomówień oraz bezpodstawnych oskarżeń próbował politycznie wyeliminować, a następnie aresztował jedynego antysystemowego kandydata”. I zasadniczo jest w tym trochę prawdy. Problem w tym, że owa piętnowana „mainstreamowość” – mimo swoich licznych wad – często chroni przed osunięciem się w szaleństwo, gloryfikowana „antysystemowość” zaś może skrywać w sobie pokłady irracjonalności – nierzadko wręcz niebezpieczne dla kraju i społeczeństwa. I dokładnie tak było w przypadku Călina Georgescu.

 

Ezoteryczny paranoik

Moralny dylemat, który wyłania się z rumuńskiego kazusu, sprowadza się do pytania: czy procedury demokratyczne są dla nas święte i nienaruszalne, czy też – w wyjątkowych przypadkach, gdy zawiodą wszystkie bezpieczniki – elity, które czują się odpowiedzialne za państwo (np. Trybunał Konstytucyjny), mogą pozwolić sobie na ich naruszenie, by uchronić społeczeństwo przed tragicznymi konsekwencjami własnej ignorancji? Pytanie to pełne jest pułapek, bo dla jednych „tragiczne konsekwencje” zaczną się już przy ograniczaniu specjalnej ochrony niektórych mniejszości społecznych, a dla innych – w zapowiedziach podniesienia świadczeń socjalnych kojarzących się z widmem komunizmu. W rzeczywistości polityczna propaganda skutecznie rozchwiała nastroje społeczne, utrudniając wypracowanie powszechnie uznawanego miernika zagrożenia wymagającego użycia nadzwyczajnych środków. Czy jednak takim powszechnie uznanym miernikiem mogłyby być... zaburzenia psychiczne kandydata? Pozaproceduralne odsunięcie od władzy przywódcy – czy to armii, statku, czy całego państwa – w sytuacji, gdy zachodzi poważne podejrzenie jego szaleństwa, wzbudziłoby raczej zrozumienie. 

A zatem: czy Călin Georgescu jest szalony? I czy naginanie prawa w celu uniemożliwienia mu dojścia do władzy można w tej sytuacji usprawiedliwić? Nie posiadamy informacji, by Georgescu kiedykolwiek leczył się psychiatrycznie, jednak jego poglądy na pewne kwestie każą postawić pod znakiem zapytania jego stabilność psychiczną. Wystarczy przywołać kilka jego wypowiedzi. „Miałem kilka bezpośrednich okazji, w tym kilka bardzo poważnych rozmów, w kilku negocjacjach, z zespołem, któremu przewodziłem w ONZ, i mogę powiedzieć, że spotkałem inny gatunek. W żadnym wypadku nie jest to gatunek ludzki. Wydaje się to trochę dziwne i nie obchodzi mnie, co ktokolwiek myśli, ale mówię ci, że mówimy o innym gatunku”.Wiara w to, że pod postaciami ludzi mogą ukrywać się przedstawiciele innych istot (obcy, reptilianie, demony czy – jak mówił Georgescu – nieludzcy „satanistyczni marksiści”), nawet przy daleko posuniętej tolerancji, zdaje się przekraczać dopuszczalne granice. Wyobraźmy sobie przywódcę negocjującego na arenie międzynarodowej kluczowe dla bezpieczeństwa kraju sprawy, który podejmuje decyzje w oparciu o przekonanie, że politycy, z którymi rozmawia, są w rzeczywistości zmiennokształtnymi istotami o złowrogich zamiarach. Trudno uznać taką osobę za zdolną do sprawowania urzędu. I pewnie uważa tak również większość rumuńskich wyborców, której w natłoku kampanijnych informacji ta wypowiedź Georgescu zwyczajnie umknęła.

Paranoiczne i ezoteryczne myślenie Georgescu nie ograniczało się jednak do teorii o „satanistycznych marksistach” udających ludzi. W licznych filmikach na TikToku i wywiadach twierdził m.in., że „szczepionki to śmiertelne substancje zmieniające DNA, by kontrolować społeczeństwo”, że „w pożywieniu umieszczane są nanoczipy pozbawiające ludzi umysłu”, a także że „plastikowe butelki odbierają wodzie jej duchowe właściwości”. Przekonywał też, że metoda cesarskiego cięcia to spisek mający na celu zerwanie „boskiej nici” łączącej matkę z dzieckiem i wprowadzenie go od urodzenia w „strukturę manipulacji”. W świecie Georgescu nic nie jest tym, czym się wydaje. To kluczowe przekonanie przekłada się również na jego poglądy polityczne.

 

Zakazana geopolityka

Skoro demoniczny „mainstream” i „establishment” zawsze kłamią, musi to dotyczyć również sytuacji międzynarodowej, w tym – wojny na Ukrainie. Jak łatwo się domyślić, według Georgescu ofiarą agresji jest oczywiście Rosja. Jego zdaniem NATO próbuje położyć rękę na naturalnych zasobach największego państwa świata i w tym celu dąży do jego zniszczenia. Podobnie rzecz ma się z Rumunią, która poprzez akcesję do struktur natowskich utraciła swoją suwerenność, ale może ją odzyskać poprzez sprzymierzenie się z Rosją. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jakie konsekwencje polityka oparta na takim rozumowaniu mogłaby rodzić dla całego regionu, w tym – Polski. Pochód zbrodniczego rosyjskiego imperializmu zyskałby znaczącego sojusznika, a Putin otrzymałby nowe możliwości rozgrywania sytuacji. Wybitną naiwnością byłaby wiara, że jeżeli nagle przed wyborami Georgescu zaczął łagodzić swoje antynatowskie wypowiedzi, jego rozumowanie się naprawdę zmieniło. Mimo to „antysystemowi” obrońcy Georgescu tłumaczą, że on „przecież już tak nie mówi”. Równie dobrze mogliby argumentować, że „Rafał Trzaskowski niedawno przeszedł na pozycje prawicowe, więc porządny konserwatysta może na niego ze spokojnym sumieniem zagłosować”.

Zestawienie ezoteryczno-spiskowych poglądów Georgescu z wyznawaną przez niego „zakazaną geopolityką” może sugerować pewną ciągłość. Nie musi być więc tak, że mamy do czynienia z podstawionym „agentem Moskwy”, a po prostu człowiekiem, który w nawet najbardziej oczywistej sytuacji widzi pokrętny miraż skonstruowany przez demoniczne siły. Dyskretne wspieranie jego kampanii przez Kreml (jak wskazują obecne informacje, nie tak silne, jak wcześniej uważano) miało z jednej strony charakter „pompowania” wariata, którego rządy mogłyby częściowo destabilizować wrogie NATO, a z drugiej hodowania sobie „pożytecznego idioty”. To nie przypadek, że Rosja często interesuje się środowiskami „przebudzonych”, którzy podważają ogólnie podzielany przez społeczeństwo obraz świata, jak np. antyszczepionkowcy czy ufolodzy. Może udzielać im wsparcia na różne sposoby (np. podbijającymi zasięgi botami w mediach społecznościowych) nawet bez wiedzy danego polityka czy działacza. Dowodzą tego również polskie przykłady – wystarczyło sprawdzić, kto lajkuje, podbija i rozpowszechnia wpisy np. członków partii Korona Grzegorza Brauna, których polityczne scenopisarstwo zazwyczaj sprzyjało osłabianiu oporu przeciw rosyjskiemu imperializmowi – i w bezpośredni lub pośredni sposób nawoływało do zakończenia wspierania Ukrainy, a także zdejmowania odpowiedzialności z Rosji. Nie jest to jednak wina wątpliwej agenturalności takich polityków jak Braun, a raczej sakralizacji „antysystemu” i dogmatycznej „antymainstreamowości”, którą idealnie można wykorzystać w rosyjskiej wojnie informacyjnej. 

 

Granice demokracji

Okazywanie wątpliwości przy łatwym ferowaniu wyroków w stosunku do Georgescu są oznaką roztropności. Preteksty w rodzaju „wpływania na wynik wyborów w mediach społecznościowych” mogą zostać użyte również w złych intencjach, a uzyskując poparcie w przypadku rumuńskim, mogą zostać zastosowane choćby w Polsce. Z drugiej strony, prezydentura Georgescu stanowiłaby poważne niebezpieczeństwo – i to nie tylko dla lewicowo-liberalnego salonu, ale całego regionu zagrożonego rosyjskimi zakusami imperialnymi. Krytykować można więc sposób powstrzymania Georgescu, który wybrał Trybunał Konstytucyjny i rumuńskie służby, równocześnie przyznając, że lepiej – zarówno dla Rumunii, Polski, jak i całego NATO, by człowiek ten nie obejmował nigdzie władzy.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe