Jan Śpiewak: Krystyna Janda reprezentuje polskie "elity" pełne pogardy wobec słabszych

W rozmowie z Bartoszem Boruciakiem, znany socjolog, publicysta i działacz społeczny Jan Śpiewak mówił m.in. o powracającym jego zdaniem feudalizmie oraz o przedsiębiorcach. Opowiadał także Krystynie Jandzie oraz o nadchodzących wyborach prezydenckich. Mówił również o aferze reprywatyzacyjnej.
Jan Śpiewak Jan Śpiewak: Krystyna Janda reprezentuje polskie
Jan Śpiewak / fot. arch. prywatne / FB - Jan Śpiewak

– Idąc za trendem w kampanii prezydenckiej, podkreślasz, że jesteś doktorem nauk humanistycznych w trakcie promocji swojej książki?

– Zauważ, że w Polsce mówi się o tytułach, a nie stopniach naukowych. To są dawne tytuły szlacheckie. Pozbyliśmy się hrabiów i magnatów, ale mamy rozbudowaną tytulaturę, która ma tworzyć wrażenie i aurę wyjątkowości wokół ludzi. I dlatego to jest ważne w polskiej polityce. 

 

Powstanie nowej klasy feudalnej

– Wracamy do czasów feudalnych?

– Tak. Kapitalizm nigdy nie był daleko od feudalizmu. Wyłonił się w XVIII i XIX wieku i nie został nigdy do końca zlikwidowany.

Teraz feudalizm wraca w dwójnasób. Po pierwsze – powstanie nowej klasy feudalnej, czyli rentierów. Oni żyją z posiadania kapitału, głównie mieszkań. Ta grupa nie musi nic robić, może leżeć do góry brzuchem, zarabia pieniądze i żyje z renty, którą są nieruchomości. W większości przypadków te nieruchomości są kupowane na zasadzie: niech się spłacą same. Ktoś ma zdolność kredytową, kupuje mieszkanie, a potem parobek, chłop pańszczyźniany spłaca mieszkanie

Bardzo często mieszkania są dziedziczone po rodzicach, babciach, dziadkach. Wtedy PRL budował ludziom mieszkania i zakłady pracy dawały przydział na lokum. Mamy do czynienia z ogromną kumulacją kapitału w rękach nielicznego grona osób. Widzimy to w Sejmie, gdzie 25 procent posłów żyje z najmu. To jest paranoja! Rekordzista ma 12 mieszkań. Na jakiej zasadzie ma te nieruchomości, jeżeli podobno żyje z diety poselskiej? 

– A drugi wymiar feudalizmu, który powstaje teraz?

– To jest techfeudalizm, powstawanie monopoli cyfrowych, które są czysto feudalne. Amazon nie ma prawdziwie silnej konkurencji. Jest Jeff Bezos, pan feudalny, który decyduje, co i kto ma sprzedawać, i trzeba mu płacić myto, żeby wystawić się na rynku. Mamy też Metę Marka Zuckerberga. To są nowi, korporacyjni panowie feudalni. Kapitalizm nigdy nie był czysty, ale zakładał pewien rodzaj konkurencji. Zakładał, że przez pracę ludzie się bogacą i każdy ma mieć równe szanse na rynku. Widać, że ponad 30 lat dzikiego kapitalizmu bez żadnych ograniczeń – tak jest w Polsce oraz w USA – prowadzi nas automatycznie do feudalizmu. 

– Widzisz w Polsce powrót do lat 90. XX wieku? 

– Widzę to! Niedawno publikowałem na Instagramie ofertę pracy z poradni psychoterapeutycznej, gdzie dwadzieścia minut konsultacji z lekarzem psychiatrą kosztuje 360 złotych. Oferta pracy była dla koordynatorki biura. Osoba miała być recepcjonistką, menedżerką mediów społecznościowych, asystentką oraz sprzątaczką. Była to oferta na B2B, czyli na działalność gospodarczą za uwaga… siedem tysięcy złotych brutto. 

– To jest kilka etatów.

– Zgadza się. Przyzwyczailiśmy się, że B2B jest dla ludzi, którzy zarabiają dużo i chcą sobie optymalizować podatki. Lekarze, prawnicy, informatycy. I to też jest patologia. Ale teraz wchodzimy z tym B2B na poziom, gdzie ludzie zarabiają prawie minimalną krajową.

– Nie chcę zakładać jednoosobowej działalności gospodarczej. I co wtedy?

– No właśnie! Uśmieciowienie rynku wraca pod postacią B2B. To jest przerażające. B2B nie zapewnia bezpieczeństwa, w każdej chwili mogą cię zwolnić, nie można wziąć chorobowego. Pod tym względem jest bardzo źle. Warunki pracy w Polsce – które nigdy nie były dobre i trochę poprawiły się za rządów PiS, dzięki wprowadzeniu minimalnej stawki godzinowej, podwyższeniu płacy minimalnej i 500+ – od kilku lat zaczynają się pogarszać. 

– Wracając do oferty pracy, może tam były wyjątkowe i drogocenne benefity?

– Karta Multisport, dwa tygodnie płatnego urlopu i spotkania integracyjne.

 

Jan Śpiewak mocno o Krystynie Jandzie

– Krystyna Janda rozmroziła już chleb ze swojej zamrażarki?

– Nie mam pojęcia, chociaż ostatnio ktoś mi zaproponował debatę z Krystyną Jandą. Z chęcią podjąłbym się takiego wyzwania.

Aktorka za rządów PiS mówiła rzeczy niesamowite, np. że jej matka umarła przez Prawo i Sprawiedliwość; że czuła się tak, jakby ktoś na nią defekował. Uważała, że wyborcy PiS są jak prostytutki. To są jej słowa. Podobno jest to kobieta z klasą. Ona reprezentuje polskie elity, pełne pogardy wobec słabszych

Elity bardzo skorzystały z transformacji ustrojowej i one nie czują odpowiedzialności za kraj. Moja książka zaczyna się od historii związanej z aferą szczepionkową. Najlepsi polscy aktorzy, biznesmeni, dziennikarze wepchnęli się przed kolejkę, żeby się zaszczepić. Wtedy nie było szczepionek dla medyków. To pokazuje relacje elit z państwem. Państwo jest czymś obcym dla elit, a z drugiej strony korzystają z tego państwa.

– Dlaczego krytykujesz nasze dobro narodowe?

– Elity w latach 80. XX wieku zachowywały się zupełnie inaczej. One „mówiły”, że są blisko ludu. Wspierały Solidarność. Pamiętamy, jak zaczynała karierę Janda – jako reprezentantka pokolenia Solidarności, przedstawicielka niepokornej inteligencji, która pomaga ludowi się emancypować i walczyć z komuną. Jak to się wszystko skończyło? Dowiedzieliśmy się w 1989 roku.

Elity nad głowami robotników dogadały się z postkomuną i dokonały – mogę tak to powiedzieć – zamachu stanu. Reformy Leszka Balcerowicza zmieniły układ społeczny, ustrój społeczny Polski. Zanim doszło do pierwszych w pełni wolnych wyborów w 1991 roku – a były jedne z najpóźniejszych w bloku wschodnim – to karty zostały już rozdane, majątek podzielono i role przydzielono. Tak naprawdę pomiędzy 1989 a 1991 rokiem doszło do zniszczenia polskiego przemysłu, wysłania milionów osób na bezrobocie 

– Ty i ja mamy szansę być elitą tego kraju?

– Poniekąd jesteśmy elitą tego kraju, m.in. zajmujemy się czymś, czym zawsze historycznie zajmowała się elita, czyli tworzymy szeroko rozumianą kulturę. Może nie jesteśmy w głównym nurcie, ale tworzymy myśli i słowa. Jesteśmy w polu, które może w przyszłości przełoży się na język debaty publicznej i wybory polityczne Polaków. Jeżeli już jesteśmy elitą, to jesteśmy kontrelitą, która neguje obecną elitę i chce, żeby ona wyglądała zupełnie inaczej. Ale bardzo długa droga przed nami. 

 

Nowa jakość polskiej inteligencji?

– Jest szansa na nową jakość polskiej inteligencji, bo to ona w większości przypadków sprawuje władzę w Polsce?

– W kampanii wyborczej na urząd prezydenta pierwsze trzy pierwsze miejsca w dotychczasowych sondażach zajmują doktorzy. Jest doktor Rafał Trzaskowski, doktor Karol Nawrocki i doktor Sławomir Mentzen. 

– Adrian Zandberg też jest doktorem.

– No widzisz. Jak patrzyłem na doktorat Mentzena, to – z całym szacunkiem – na moim wydziale licencjat nie mógłby tak wyglądać. Ale polska akademia jest sitwą, trzeba to jasno powiedzieć. Polska akademia jest ogromną grupą paraprzestępczą. Rozdawanie stanowisk, granty, korupcja, kariera za seks. To jest standard na uniwersytetach. Widzimy, jak zdegenerowana jest ta akademia i elity, które z niej pochodzą. W mojej książce „Patopaństwo” stawiam tezę, że jest ciągłość kulturowa i ideowa pomiędzy szlachtą a współczesnymi polskimi elitami. Polskie elity wywodzą się ze szlachty, tylko niestety ta szlachta doprowadziła do rozbiorów Polski. A i elita nie wyciągnęła z tego żadnych wniosków, bo nie musiała. Modernizacja Polski, czyli uwolnienie chłopów z pańszczyzny czy reforma rolna, były dokonywane rękami PZPR-u albo zaborców. Elity jechały na gapę przez ponad 200 lat, jeszcze dodając okres przed zaborami Polski. Polski serial komediowy „1670” dobitnie to pokazuje. Oglądam go jak dokument o teraźniejszości.

Z tego wyrósł folwark, czyli podstawowy mechanizm zarządzania organizacją pracy w Polsce i tworzenia jej. Niskoinnowacyjne, proste prace, traktowanie pracownika z pogardą i brakiem zaufania. To wytwarza reakcję zwrotną, bo jeżeli pracownik jest tak traktowany, to nie będzie aktywnie działał na rzecz tego przedsiębiorstwa. Nie będzie się wychylał. Przez to jesteśmy wciąż mentalnie na Wschodzie. Będziesz ciszej, to dalej zajedziesz – jak w rosyjskim przysłowiu. Polskie elity są elitami wschodnimi i folwarcznymi. One nie myślą o Polsce w sposób nowoczesny

– Janku, przecież też mogłeś być nepobaby [dziecko wpływowych i znanych rodziców, które już na starcie ma zapewniony dobry byt – przyp. B.B.]. Co się stało, że nie poszedłeś tą drogą?

– Mógłbym być działaczem Platformy Obywatelskiej.

– No właśnie, po co ta książka, po co ta walka? 

– Anegdota. Pamiętam, jak byłem radnym. Wraz z moim stowarzyszeniem zrobiliśmy bardzo dobry wynik. Mieliśmy podpisać porozumienie z PO i bardzo znany polityk tego ugrupowania mówi do nas, a w międzyczasie my mówimy, co chcemy zrobić w Śródmieściu: jakie chcemy samochody, gdzie chcemy etaty. Nie było dyskusji o programie wyborczym. Dla niego to było szokujące, że my chcemy realizować nasze postulaty. Wtedy było tak, że mnie wykiwali, przekupili mi radnych. Wówczas pomyślałem sobie, że jednocześnie przegrałem i wygrałem wybory. Zawiodłem stowarzyszenie, zawiodłem tysiące ludzi, którzy zagłosowali na Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Uznałem wtedy, że muszę to odpracować i wnikliwie patrzeć, co się dzieje w mojej dzielnicy. Zobaczyłem mafię reprywatyzacyjną. 

 

Afera reprywatyzacyjna

– Jesteś jedyną osobą skazaną przy okazji afery reprywatyzacyjnej. Zgadza się?

– Niedawno obchodziliśmy 14. rocznicę śmierci Jolanty Brzeskiej. Aferą zacząłem się zajmować mniej więcej trzy lata po jej śmierci. 

– Coś się wyjaśniło?

Śledztwo umorzono i ukręcono mu łeb. W 2014 roku zacząłem wychodzić z matrixa. Jest masowa kradzież nieruchomości, ludzie są wyrzucani na bruk i traktowani jak najgorszy plebs. Elity przyczyniły się do tego, że wyrzucano ludzi z ich mieszkań komunalnych. To było dla mnie otrzeźwiające. Chodziliśmy do „Gazety Wyborczej” i do Ratusza, mówiliśmy, żeby coś z tym zrobili, i pytaliśmy, dlaczego nikt się tym nie zajmie. Ten proces mnie zradykalizował i uznałem, że to państwo jest dzikie. Hasło, które rozpowszechniłem, to „państwo z kartonu”, które potem przemieniło się w „państwo z dykty”. Mówią, że to ja jestem fanatykiem, ale to świat zwariował

– Treści rozrywkowe w mediach mogą przyczyniać się do upadku państwa?

– W Polsce jest duży spadek czytelnictwa, rozumienia tekstu i liczenia. Ostatnio zostało opublikowane badanie, że 32 procent Polaków uważa, że ludzie żyli razem z dinozaurami. Poziom zidiocenia jest generowany przez media, a głównie przez media społecznościowe oraz przez rozwalenie szkoły publicznej. Od godz. 16 do wydań wiadomości w telewizji emitowane są seriale paradokumentalne, które ogłupiają polskie społeczeństwo. Ludzie bardzo często nie mają pojęcia, że to jest fikcja. 

– Wracając do książki, ciekawym smaczkiem są głosy ludzi, którzy piszą do Ciebie na Instagramie. Screeny z tych rozmów umieściłeś w książce.

– Zgadza się. Zawsze chciałem być głosem tych, których nikt nie słucha. Chcę tym ludziom dawać platformę do wyrażania swoich poglądów i myśli. To ma działanie terapeutyczne. Książka jest terapią moją i tych osób. I neoliberalny bantustan wmawia ludziom, że brak etatu i mieszkania to jest problem społeczeństwa. A jak przeczytasz historie ludzi, które zawarłem w książce, to nagle okazuje się, że jesteśmy dymani przez system, pracodawców, państwo, elity, banki i deweloperów. Jak zrozumiesz, że jesteśmy w tym razem, to będziemy w stanie coś z tym zrobić. 

 

Będzie rewolucja w Polsce?

– Jest szansa na rewolucję w Polsce? 

– Była w 1989 roku. Libki wysłały na gilotynę dwa miliony Polaków, jeśli nie więcej. PGR-y, zakłady przemysłowe, dużo firm w mniejszych miejscowościach, które się już potem nie podniosły. Między 2004 a 2010 wyjechało z kraju 1,5 miliona ludzi, którzy mogliby rozwijać Polskę. Pozwoliliśmy na ten exodus w imię czego? W imię tego, żeby bogaci mogli się bogacić. A lud nie chce rozstawiać gilotyn i walczyć o swoje, bo wierzy w brednie o wczesnym wstawaniu i bardzo ciężkiej pracy, która sprawi, że będą milionerami. 

– Według raportu WHO Polacy ogółem wypijają 11,6 litra spirytusu rocznie. Kto to za mnie robi, skoro nie piję alkoholu?

– Przede wszystkim mężczyźni ze średnich i mniejszych miejscowości. 

– A profilaktyka zdrowotna, żeby parobek pracował jak najdłużej dla pana?

– Najlepszy jest parobek, który umrze od razu po przejściu na emeryturę. 

– To kto będzie pracował?

– A od czego jest migracja? Polityka otwartych drzwi. Elita oderwała się od rzeczywistości i to zawsze doprowadzało do upadku państwa. Pierwszy etap jest wtedy, kiedy elita jest na tyle bogata, że gardzi swoim społeczeństwem i odseparowuje się od konsekwencji własnych działań, budując przy tym oddzielny, duży kapitał. Tak jest dziś w Polsce. 

 

"Miliarderzy powinni być zdelegalizowani"

– Umiesz funkcjonować bez paczkomatów InPostu i osiedlowych Żabek?

– Nie. Często paczkomat jest jedyną opcją odebrania przesyłki. Staram się wybierać inne firmy, ale wiem, że one też mają fatalne warunki zatrudnienia. Jeżeli chodzi o moje wybory konsumenckie, to przeszedłem na weganizm i nie latam samolotami.

– Ale inni wyrabiają za Ciebie normę i Twoja praca idzie na marne.

– Jak powiedział Fiodor Dostojewski, każdy jest odpowiedzialny, a najbardziej ja jestem odpowiedzialny. I nie zwalnia mnie jako jednostki z bycia odpowiedzialnym za świat i za to, co robią inni, często źli ludzie. To, że ktoś kradnie albo pali plastikiem w piecu, nie oznacza, że mam robić to samo. Nie da się żyć w kapitalizmie i nim nie zabrudzić czy w neoliberalizmie. Zdarza mi się robić zakupy w Żabce, ale idę tam, bo mam szacunek do człowieka, który tam pracuje. Walczę o tego człowieka, żeby była ustawa franczyzowa. W kontekście InPostu myślę o kurierze, który ciężko haruje i nie ma umowy o pracę. Pracuje ponad siły, nawet gdy jest chory. 

– Jakim byłbyś miliarderem?

– Nie byłbym.

Jak pokazują badania, żeby zostać miliarderem, trzeba być psychopatą. Zapomnij, że taki człowiek będzie empatyczny. Patrząc na Elona Muska, widzisz, że to jest totalny psychol. Tak samo jak Bezos. Miliarderzy powinni być zdelegalizowani

Zarobiłeś 999 999 999 milionów złotych i dostajesz kartkę, że wygrałeś kapitalizm. Za ich nadmiarowy kapitał można byłoby rozwiązać problem globalnego ocieplenia, głodu na świecie, braku mieszkań. Można byłoby zamienić naszą planetę w raj. 

– Polska marzeń Janka Śpiewaka to…?

– Państwo silne i solidarne. Państwo podchodzące empatycznie i ze współczuciem do słabszych. Kraj myślący nie tylko o przeszłości, ale o teraźniejszości i przyszłości. 


 

POLECANE
Tragedia w słowackich Tatrach. Nie żyje turysta z Węgier Wiadomości
Tragedia w słowackich Tatrach. Nie żyje turysta z Węgier

W słowackich Tatrach Wysokich doszło do tragicznego wypadku. W piątek (24 października) wezbrany potok porwał 41-letniego turystę z Węgier. Jego ciało odnaleziono dopiero następnego dnia przed południem - poinformowała Horska Zachranná Służba (HZS). W działaniach uczestniczyli również ratownicy TOPR z Zakopanego.

Kaczyński: Dziś jest czas marnowania szans. Musimy go skończyć z ostatniej chwili
Kaczyński: Dziś jest czas marnowania szans. Musimy go skończyć

Musimy wygrać wybory, musimy skonstruować program, który będzie temu służył – powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Stwierdził, że „dziś jest czas marnowania szans”. W sobotę wieczorem jego przemówienie zakończyło dwudniową konwencję programową partii w Katowicach.

Postanowiłam usunąć się w cień. Znana piosenkarka rezygnuje Wiadomości
"Postanowiłam usunąć się w cień". Znana piosenkarka rezygnuje

Ćwierć wieku po premierze swojego debiutanckiego albumu Nelly Furtado ogłosiła, że rezygnuje z koncertowania. W specjalnym wpisie na Instagramie artystka podsumowała swoją karierę i zdradziła, czym zamierza zająć się w najbliższym czasie.

„Jeszcze nie skończyłam”. Kamala Harris zapowiada polityczny powrót z ostatniej chwili
„Jeszcze nie skończyłam”. Kamala Harris zapowiada polityczny powrót

Była wiceprezydent USA Kamala Harris powiedziała w sobotę w wywiadzie dla BBC, że rozważa ponowny start w wyborach prezydenckich w 2028 r. Obecnego prezydenta Donalda Trumpa, z którym przegrała wyścig o fotel w Białym Domu w ubiegłym roku, określiła mianem „tyrana”.

Reforma Nowackiej nie wejdzie w życie. Kontrowersyjny projekt trafił do kosza Wiadomości
Reforma Nowackiej nie wejdzie w życie. Kontrowersyjny projekt trafił do kosza

Ministerstwo Edukacji Narodowej zrezygnowało z procedowania projektu, który pozwalałby zatrudniać w przedszkolach osoby bez kwalifikacji nauczycielskich. Decyzję tłumaczy licznymi protestami środowisk nauczycielskich i akademickich.

Prognoza IMGW. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
Prognoza IMGW. Oto co nas czeka

Nad Polską przeważać będzie zachmurzenie ze spodziewanymi przelotnymi opadami deszczu ze śniegiem i wiatrem do 70 km/h – poinformował PAP synoptyk IMGW Michał Folwarski. Dla północnej części kraju zostały wydane również ostrzeżenia przed silnym wiatrem do 75 km/h.

Gen. Leon Komornicki: Polskie siły zbrojne są nieprzygotowane na potencjalną agresję ze strony Rosji z ostatniej chwili
Gen. Leon Komornicki: Polskie siły zbrojne są nieprzygotowane na potencjalną agresję ze strony Rosji

Polskie siły zbrojne są nieprzygotowane na potencjalną agresję ze strony Rosji – uważa gen. Leon Komornicki. Wywiad z wojskowym opublikował Instytut Myśli Schumana.

Fałszywy alarm systemu AI. Nastolatek skuty przez policję Wiadomości
Fałszywy alarm systemu AI. Nastolatek skuty przez policję

W jednym z liceów w Baltimore doszło do niecodziennej sytuacji. System sztucznej inteligencji, który miał wykrywać zagrożenia, błędnie uznał, że uczeń ma przy sobie broń. Na miejsce przyjechało osiem radiowozów, a 16-latek został skuty kajdankami.

Były kanclerz Niemiec z przeszłością w Hitlerjugend: To uniemożliwia przywództwo Niemiec w Europie tylko u nas
Były kanclerz Niemiec z przeszłością w Hitlerjugend: To uniemożliwia przywództwo Niemiec w Europie

Były kanclerz Niemiec Helmut Schmidt, który w młodości należał do Hitlerjugend, jeszcze przed śmiercią oceniał, że historyczne zbrodnie III Rzeszy uniemożliwiają Niemcom przywództwo w Europie. W jego ocenie ciężar Auschwitz i wojny Hitlera wciąż ciąży na europejskiej świadomości, co podważa ambicje Berlina do odgrywania roli lidera w Unii Europejskiej.

„Nasz nowy dom” poruszył widzów. Pierwszy taki przypadek w programie Wiadomości
„Nasz nowy dom” poruszył widzów. Pierwszy taki przypadek w programie

W najnowszym odcinku programu „Nasz nowy dom” widzowie byli świadkami wyjątkowej historii. Tym razem ekipa Polsatu nie tylko wyremontowała dom, ale również pomogła spełnić wielkie marzenie młodej dziewczyny.

REKLAMA

Jan Śpiewak: Krystyna Janda reprezentuje polskie "elity" pełne pogardy wobec słabszych

W rozmowie z Bartoszem Boruciakiem, znany socjolog, publicysta i działacz społeczny Jan Śpiewak mówił m.in. o powracającym jego zdaniem feudalizmie oraz o przedsiębiorcach. Opowiadał także Krystynie Jandzie oraz o nadchodzących wyborach prezydenckich. Mówił również o aferze reprywatyzacyjnej.
Jan Śpiewak Jan Śpiewak: Krystyna Janda reprezentuje polskie
Jan Śpiewak / fot. arch. prywatne / FB - Jan Śpiewak

– Idąc za trendem w kampanii prezydenckiej, podkreślasz, że jesteś doktorem nauk humanistycznych w trakcie promocji swojej książki?

– Zauważ, że w Polsce mówi się o tytułach, a nie stopniach naukowych. To są dawne tytuły szlacheckie. Pozbyliśmy się hrabiów i magnatów, ale mamy rozbudowaną tytulaturę, która ma tworzyć wrażenie i aurę wyjątkowości wokół ludzi. I dlatego to jest ważne w polskiej polityce. 

 

Powstanie nowej klasy feudalnej

– Wracamy do czasów feudalnych?

– Tak. Kapitalizm nigdy nie był daleko od feudalizmu. Wyłonił się w XVIII i XIX wieku i nie został nigdy do końca zlikwidowany.

Teraz feudalizm wraca w dwójnasób. Po pierwsze – powstanie nowej klasy feudalnej, czyli rentierów. Oni żyją z posiadania kapitału, głównie mieszkań. Ta grupa nie musi nic robić, może leżeć do góry brzuchem, zarabia pieniądze i żyje z renty, którą są nieruchomości. W większości przypadków te nieruchomości są kupowane na zasadzie: niech się spłacą same. Ktoś ma zdolność kredytową, kupuje mieszkanie, a potem parobek, chłop pańszczyźniany spłaca mieszkanie

Bardzo często mieszkania są dziedziczone po rodzicach, babciach, dziadkach. Wtedy PRL budował ludziom mieszkania i zakłady pracy dawały przydział na lokum. Mamy do czynienia z ogromną kumulacją kapitału w rękach nielicznego grona osób. Widzimy to w Sejmie, gdzie 25 procent posłów żyje z najmu. To jest paranoja! Rekordzista ma 12 mieszkań. Na jakiej zasadzie ma te nieruchomości, jeżeli podobno żyje z diety poselskiej? 

– A drugi wymiar feudalizmu, który powstaje teraz?

– To jest techfeudalizm, powstawanie monopoli cyfrowych, które są czysto feudalne. Amazon nie ma prawdziwie silnej konkurencji. Jest Jeff Bezos, pan feudalny, który decyduje, co i kto ma sprzedawać, i trzeba mu płacić myto, żeby wystawić się na rynku. Mamy też Metę Marka Zuckerberga. To są nowi, korporacyjni panowie feudalni. Kapitalizm nigdy nie był czysty, ale zakładał pewien rodzaj konkurencji. Zakładał, że przez pracę ludzie się bogacą i każdy ma mieć równe szanse na rynku. Widać, że ponad 30 lat dzikiego kapitalizmu bez żadnych ograniczeń – tak jest w Polsce oraz w USA – prowadzi nas automatycznie do feudalizmu. 

– Widzisz w Polsce powrót do lat 90. XX wieku? 

– Widzę to! Niedawno publikowałem na Instagramie ofertę pracy z poradni psychoterapeutycznej, gdzie dwadzieścia minut konsultacji z lekarzem psychiatrą kosztuje 360 złotych. Oferta pracy była dla koordynatorki biura. Osoba miała być recepcjonistką, menedżerką mediów społecznościowych, asystentką oraz sprzątaczką. Była to oferta na B2B, czyli na działalność gospodarczą za uwaga… siedem tysięcy złotych brutto. 

– To jest kilka etatów.

– Zgadza się. Przyzwyczailiśmy się, że B2B jest dla ludzi, którzy zarabiają dużo i chcą sobie optymalizować podatki. Lekarze, prawnicy, informatycy. I to też jest patologia. Ale teraz wchodzimy z tym B2B na poziom, gdzie ludzie zarabiają prawie minimalną krajową.

– Nie chcę zakładać jednoosobowej działalności gospodarczej. I co wtedy?

– No właśnie! Uśmieciowienie rynku wraca pod postacią B2B. To jest przerażające. B2B nie zapewnia bezpieczeństwa, w każdej chwili mogą cię zwolnić, nie można wziąć chorobowego. Pod tym względem jest bardzo źle. Warunki pracy w Polsce – które nigdy nie były dobre i trochę poprawiły się za rządów PiS, dzięki wprowadzeniu minimalnej stawki godzinowej, podwyższeniu płacy minimalnej i 500+ – od kilku lat zaczynają się pogarszać. 

– Wracając do oferty pracy, może tam były wyjątkowe i drogocenne benefity?

– Karta Multisport, dwa tygodnie płatnego urlopu i spotkania integracyjne.

 

Jan Śpiewak mocno o Krystynie Jandzie

– Krystyna Janda rozmroziła już chleb ze swojej zamrażarki?

– Nie mam pojęcia, chociaż ostatnio ktoś mi zaproponował debatę z Krystyną Jandą. Z chęcią podjąłbym się takiego wyzwania.

Aktorka za rządów PiS mówiła rzeczy niesamowite, np. że jej matka umarła przez Prawo i Sprawiedliwość; że czuła się tak, jakby ktoś na nią defekował. Uważała, że wyborcy PiS są jak prostytutki. To są jej słowa. Podobno jest to kobieta z klasą. Ona reprezentuje polskie elity, pełne pogardy wobec słabszych

Elity bardzo skorzystały z transformacji ustrojowej i one nie czują odpowiedzialności za kraj. Moja książka zaczyna się od historii związanej z aferą szczepionkową. Najlepsi polscy aktorzy, biznesmeni, dziennikarze wepchnęli się przed kolejkę, żeby się zaszczepić. Wtedy nie było szczepionek dla medyków. To pokazuje relacje elit z państwem. Państwo jest czymś obcym dla elit, a z drugiej strony korzystają z tego państwa.

– Dlaczego krytykujesz nasze dobro narodowe?

– Elity w latach 80. XX wieku zachowywały się zupełnie inaczej. One „mówiły”, że są blisko ludu. Wspierały Solidarność. Pamiętamy, jak zaczynała karierę Janda – jako reprezentantka pokolenia Solidarności, przedstawicielka niepokornej inteligencji, która pomaga ludowi się emancypować i walczyć z komuną. Jak to się wszystko skończyło? Dowiedzieliśmy się w 1989 roku.

Elity nad głowami robotników dogadały się z postkomuną i dokonały – mogę tak to powiedzieć – zamachu stanu. Reformy Leszka Balcerowicza zmieniły układ społeczny, ustrój społeczny Polski. Zanim doszło do pierwszych w pełni wolnych wyborów w 1991 roku – a były jedne z najpóźniejszych w bloku wschodnim – to karty zostały już rozdane, majątek podzielono i role przydzielono. Tak naprawdę pomiędzy 1989 a 1991 rokiem doszło do zniszczenia polskiego przemysłu, wysłania milionów osób na bezrobocie 

– Ty i ja mamy szansę być elitą tego kraju?

– Poniekąd jesteśmy elitą tego kraju, m.in. zajmujemy się czymś, czym zawsze historycznie zajmowała się elita, czyli tworzymy szeroko rozumianą kulturę. Może nie jesteśmy w głównym nurcie, ale tworzymy myśli i słowa. Jesteśmy w polu, które może w przyszłości przełoży się na język debaty publicznej i wybory polityczne Polaków. Jeżeli już jesteśmy elitą, to jesteśmy kontrelitą, która neguje obecną elitę i chce, żeby ona wyglądała zupełnie inaczej. Ale bardzo długa droga przed nami. 

 

Nowa jakość polskiej inteligencji?

– Jest szansa na nową jakość polskiej inteligencji, bo to ona w większości przypadków sprawuje władzę w Polsce?

– W kampanii wyborczej na urząd prezydenta pierwsze trzy pierwsze miejsca w dotychczasowych sondażach zajmują doktorzy. Jest doktor Rafał Trzaskowski, doktor Karol Nawrocki i doktor Sławomir Mentzen. 

– Adrian Zandberg też jest doktorem.

– No widzisz. Jak patrzyłem na doktorat Mentzena, to – z całym szacunkiem – na moim wydziale licencjat nie mógłby tak wyglądać. Ale polska akademia jest sitwą, trzeba to jasno powiedzieć. Polska akademia jest ogromną grupą paraprzestępczą. Rozdawanie stanowisk, granty, korupcja, kariera za seks. To jest standard na uniwersytetach. Widzimy, jak zdegenerowana jest ta akademia i elity, które z niej pochodzą. W mojej książce „Patopaństwo” stawiam tezę, że jest ciągłość kulturowa i ideowa pomiędzy szlachtą a współczesnymi polskimi elitami. Polskie elity wywodzą się ze szlachty, tylko niestety ta szlachta doprowadziła do rozbiorów Polski. A i elita nie wyciągnęła z tego żadnych wniosków, bo nie musiała. Modernizacja Polski, czyli uwolnienie chłopów z pańszczyzny czy reforma rolna, były dokonywane rękami PZPR-u albo zaborców. Elity jechały na gapę przez ponad 200 lat, jeszcze dodając okres przed zaborami Polski. Polski serial komediowy „1670” dobitnie to pokazuje. Oglądam go jak dokument o teraźniejszości.

Z tego wyrósł folwark, czyli podstawowy mechanizm zarządzania organizacją pracy w Polsce i tworzenia jej. Niskoinnowacyjne, proste prace, traktowanie pracownika z pogardą i brakiem zaufania. To wytwarza reakcję zwrotną, bo jeżeli pracownik jest tak traktowany, to nie będzie aktywnie działał na rzecz tego przedsiębiorstwa. Nie będzie się wychylał. Przez to jesteśmy wciąż mentalnie na Wschodzie. Będziesz ciszej, to dalej zajedziesz – jak w rosyjskim przysłowiu. Polskie elity są elitami wschodnimi i folwarcznymi. One nie myślą o Polsce w sposób nowoczesny

– Janku, przecież też mogłeś być nepobaby [dziecko wpływowych i znanych rodziców, które już na starcie ma zapewniony dobry byt – przyp. B.B.]. Co się stało, że nie poszedłeś tą drogą?

– Mógłbym być działaczem Platformy Obywatelskiej.

– No właśnie, po co ta książka, po co ta walka? 

– Anegdota. Pamiętam, jak byłem radnym. Wraz z moim stowarzyszeniem zrobiliśmy bardzo dobry wynik. Mieliśmy podpisać porozumienie z PO i bardzo znany polityk tego ugrupowania mówi do nas, a w międzyczasie my mówimy, co chcemy zrobić w Śródmieściu: jakie chcemy samochody, gdzie chcemy etaty. Nie było dyskusji o programie wyborczym. Dla niego to było szokujące, że my chcemy realizować nasze postulaty. Wtedy było tak, że mnie wykiwali, przekupili mi radnych. Wówczas pomyślałem sobie, że jednocześnie przegrałem i wygrałem wybory. Zawiodłem stowarzyszenie, zawiodłem tysiące ludzi, którzy zagłosowali na Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Uznałem wtedy, że muszę to odpracować i wnikliwie patrzeć, co się dzieje w mojej dzielnicy. Zobaczyłem mafię reprywatyzacyjną. 

 

Afera reprywatyzacyjna

– Jesteś jedyną osobą skazaną przy okazji afery reprywatyzacyjnej. Zgadza się?

– Niedawno obchodziliśmy 14. rocznicę śmierci Jolanty Brzeskiej. Aferą zacząłem się zajmować mniej więcej trzy lata po jej śmierci. 

– Coś się wyjaśniło?

Śledztwo umorzono i ukręcono mu łeb. W 2014 roku zacząłem wychodzić z matrixa. Jest masowa kradzież nieruchomości, ludzie są wyrzucani na bruk i traktowani jak najgorszy plebs. Elity przyczyniły się do tego, że wyrzucano ludzi z ich mieszkań komunalnych. To było dla mnie otrzeźwiające. Chodziliśmy do „Gazety Wyborczej” i do Ratusza, mówiliśmy, żeby coś z tym zrobili, i pytaliśmy, dlaczego nikt się tym nie zajmie. Ten proces mnie zradykalizował i uznałem, że to państwo jest dzikie. Hasło, które rozpowszechniłem, to „państwo z kartonu”, które potem przemieniło się w „państwo z dykty”. Mówią, że to ja jestem fanatykiem, ale to świat zwariował

– Treści rozrywkowe w mediach mogą przyczyniać się do upadku państwa?

– W Polsce jest duży spadek czytelnictwa, rozumienia tekstu i liczenia. Ostatnio zostało opublikowane badanie, że 32 procent Polaków uważa, że ludzie żyli razem z dinozaurami. Poziom zidiocenia jest generowany przez media, a głównie przez media społecznościowe oraz przez rozwalenie szkoły publicznej. Od godz. 16 do wydań wiadomości w telewizji emitowane są seriale paradokumentalne, które ogłupiają polskie społeczeństwo. Ludzie bardzo często nie mają pojęcia, że to jest fikcja. 

– Wracając do książki, ciekawym smaczkiem są głosy ludzi, którzy piszą do Ciebie na Instagramie. Screeny z tych rozmów umieściłeś w książce.

– Zgadza się. Zawsze chciałem być głosem tych, których nikt nie słucha. Chcę tym ludziom dawać platformę do wyrażania swoich poglądów i myśli. To ma działanie terapeutyczne. Książka jest terapią moją i tych osób. I neoliberalny bantustan wmawia ludziom, że brak etatu i mieszkania to jest problem społeczeństwa. A jak przeczytasz historie ludzi, które zawarłem w książce, to nagle okazuje się, że jesteśmy dymani przez system, pracodawców, państwo, elity, banki i deweloperów. Jak zrozumiesz, że jesteśmy w tym razem, to będziemy w stanie coś z tym zrobić. 

 

Będzie rewolucja w Polsce?

– Jest szansa na rewolucję w Polsce? 

– Była w 1989 roku. Libki wysłały na gilotynę dwa miliony Polaków, jeśli nie więcej. PGR-y, zakłady przemysłowe, dużo firm w mniejszych miejscowościach, które się już potem nie podniosły. Między 2004 a 2010 wyjechało z kraju 1,5 miliona ludzi, którzy mogliby rozwijać Polskę. Pozwoliliśmy na ten exodus w imię czego? W imię tego, żeby bogaci mogli się bogacić. A lud nie chce rozstawiać gilotyn i walczyć o swoje, bo wierzy w brednie o wczesnym wstawaniu i bardzo ciężkiej pracy, która sprawi, że będą milionerami. 

– Według raportu WHO Polacy ogółem wypijają 11,6 litra spirytusu rocznie. Kto to za mnie robi, skoro nie piję alkoholu?

– Przede wszystkim mężczyźni ze średnich i mniejszych miejscowości. 

– A profilaktyka zdrowotna, żeby parobek pracował jak najdłużej dla pana?

– Najlepszy jest parobek, który umrze od razu po przejściu na emeryturę. 

– To kto będzie pracował?

– A od czego jest migracja? Polityka otwartych drzwi. Elita oderwała się od rzeczywistości i to zawsze doprowadzało do upadku państwa. Pierwszy etap jest wtedy, kiedy elita jest na tyle bogata, że gardzi swoim społeczeństwem i odseparowuje się od konsekwencji własnych działań, budując przy tym oddzielny, duży kapitał. Tak jest dziś w Polsce. 

 

"Miliarderzy powinni być zdelegalizowani"

– Umiesz funkcjonować bez paczkomatów InPostu i osiedlowych Żabek?

– Nie. Często paczkomat jest jedyną opcją odebrania przesyłki. Staram się wybierać inne firmy, ale wiem, że one też mają fatalne warunki zatrudnienia. Jeżeli chodzi o moje wybory konsumenckie, to przeszedłem na weganizm i nie latam samolotami.

– Ale inni wyrabiają za Ciebie normę i Twoja praca idzie na marne.

– Jak powiedział Fiodor Dostojewski, każdy jest odpowiedzialny, a najbardziej ja jestem odpowiedzialny. I nie zwalnia mnie jako jednostki z bycia odpowiedzialnym za świat i za to, co robią inni, często źli ludzie. To, że ktoś kradnie albo pali plastikiem w piecu, nie oznacza, że mam robić to samo. Nie da się żyć w kapitalizmie i nim nie zabrudzić czy w neoliberalizmie. Zdarza mi się robić zakupy w Żabce, ale idę tam, bo mam szacunek do człowieka, który tam pracuje. Walczę o tego człowieka, żeby była ustawa franczyzowa. W kontekście InPostu myślę o kurierze, który ciężko haruje i nie ma umowy o pracę. Pracuje ponad siły, nawet gdy jest chory. 

– Jakim byłbyś miliarderem?

– Nie byłbym.

Jak pokazują badania, żeby zostać miliarderem, trzeba być psychopatą. Zapomnij, że taki człowiek będzie empatyczny. Patrząc na Elona Muska, widzisz, że to jest totalny psychol. Tak samo jak Bezos. Miliarderzy powinni być zdelegalizowani

Zarobiłeś 999 999 999 milionów złotych i dostajesz kartkę, że wygrałeś kapitalizm. Za ich nadmiarowy kapitał można byłoby rozwiązać problem globalnego ocieplenia, głodu na świecie, braku mieszkań. Można byłoby zamienić naszą planetę w raj. 

– Polska marzeń Janka Śpiewaka to…?

– Państwo silne i solidarne. Państwo podchodzące empatycznie i ze współczuciem do słabszych. Kraj myślący nie tylko o przeszłości, ale o teraźniejszości i przyszłości. 



 

Polecane
Emerytury
Stażowe