Rosemann: Beata na białym koniu

Po tygodniach gadania o jakiejś „rekonstrukcji” okazało się, że pierwszą osobą w Radzie Ministrów do jak najszybszej wymiany jest szefowa tejże Rady Ministrów. Popularna, szanowana i niezwykle zasłużona w budowaniu szansy na „dobrą zmianę”. Zasłużona jak nikt inny. Nie ministrowie, których główną zasługa jest budzenie irytacji nawet we własnym elektoracie albo budzenie się od czasu do czasu podczas posiedzeń tylko kobieta zwana często „Żelazną Damą”.
 Rosemann: Beata na białym koniu
/ print screen/TT
Śniło mi się, że spotkałem Jarosława Kaczyńskiego
- Nie tak się umawialiśmy, panie Prezesie – zagadnąłem odnosząc się do bieżącej sytuacji politycznej.
- Umawialiśmy? – Spojrzał na mnie zaskoczony – Nie znam ciebie gościu…
 
Wczoraj, podczas burzliwego politycznie dnia i burzliwych reakcji znacznej części elektoratu PiS jeden z szanownych kolegów z Twittera zaapelował, by starać się nową sytuację oceniać na zimno, przyglądać się, poczekać a przede wszystkim wyciszyć emocje.

Niedługo później, pewnie w ramach wyciszania emocji, wielu komentatorów zaczęło sugerować głowom rozgrzanym w obronie Premier Beaty Szydło, że ona musi odpocząć, że została przesunięta do „rezerwy” i, jeśli będzie potrzeba, wróci. W tym tonie ale w swoim stylu, o którym jeszcze napiszę, zaapelowała do elektoratu poseł Krystyna Pawłowicz.

Ja nie zgadzam się ani z apelem czy sugestią, że emocje są teraz niepotrzebne i, że trzeba je wyciszać przyglądając się temu, co nastąpi ani też nie uważam, że Beata Szydło ma szansę wrócić „na białym koniu”.

Nie uważam, że moje, nasze emocje to coś niewłaściwego i powinny być powściągnięte. Każdemu, kto będzie starał się mnie przekonać, że emocje polityce nie służą przypomnę jaką wagę miały emocje wtedy, gdy wygrywaliśmy wraz z Andrzejem Duda wybory prezydenckie a potem z PiS-em parlamentarne. Te emocje nie wzięły się i nie biorą się teraz z niczego. Latem i jesienią 2015 r. brały się z nadziei na zmiany a teraz z zawodu tym jak ta „zmiana”, którą z taka nadzieją wtedy wspieraliśmy i witaliśmy traktuje ludzi. Mam na myśli zarówno Premier Szydło jak też mnie i podobnych do mnie. Wiem, że Beata Szydło słowem się nie poskarżyła na sposób, w jaki potraktowali ja ludzie mieniący się jej kolegami a może (niektórzy pewnie tak) nawet przyjaciółmi. Bo ma w sobie więcej klasy i wyczucia niż wszyscy ci jej koledzy z „Zakonu” i innych bardzo ważnych i zasłużonych nieformalnych struktur, które liczyły się, liczą i  będą się liczyć w PiS. Do samego końca. PiS-u…

Po tygodniach gadania o jakiejś „rekonstrukcji” okazało się, że pierwszą osobą w Radzie Ministrów do jak najszybszej wymiany jest szefowa tejże Rady Ministrów.  Popularna, szanowana i niezwykle zasłużona w budowaniu szansy na „dobrą zmianę”. Zasłużona jak nikt inny. Nie ministrowie, których główną zasługa jest budzenie irytacji nawet we własnym elektoracie albo budzenie się od czasu do czasu podczas posiedzeń tylko kobieta zwana często „Żelazną Damą”.

W związku z pilna potrzebą „rekonstrukcji”, która okazała się rekonstrukcja nie rządu tylko premiera zafundowano nam spektakl pozbawiony jakiejkolwiek logiki, etyki i estetyki. Komedię z pokracznym suspensem, w której rano Beata Szydło była najlepszym Premierem ever a po południu jedyna osobą, której pozbyto się z rządu. Dla mnie symbolem tej zmiany, której dokonano jest scena, w której rzeczniczka PiS Beata Mazurek coś tam mówi niby objaśniając czemu Beata Szydło musiała odejść. Jedna Beata została a druga odeszła. Panie i panowie z PiS, Beaty wam się pomyliły!

Bo wszystko to, co się stało i co tak mnie i innych rozsierdziło, odbyło się bez jakiegokolwiek przygotowania tych, którzy PiS popierają (albo popierali). Bez zachowania choćby pozorów klasy i szacunku dla Beaty Szydło i dla wyborców, dla których stała się ona symbolem sukcesu i zwycięstwa. Bez tego, za co pani Mazurek, która nie umie chyba zrobić nic nie dowodząc przy tym, że się do tego organicznie nie nadaje odpowiada. A w zasadzie powinna odpowiadać bo jakoś nie widząc by za kolejne dno komunikacyjne miałaby ponieść jakąkolwiek odpowiedzialność.

Próbowała wyborcom rzecz wyjaśnić poseł Pawłowicz, która może lepiej zrobi, jak swoją najwyraźniej niemożliwą do opanowania ekspresję kieruje gdzie indziej a nie do zwolenników. Tak będzie lepiej. I dla zwolenników i dla PiS i chyba dla poseł Pawłowicz.

Bo na jej propozycję bym, jeśli chcę wiedzieć o co chodzi w tym wszystkim, pofatygował się do biura któregoś z posłów PiS i grzecznie zapytał a on mi wyjaśni odpowiem tak: Pani Poseł, w dniu wyborów proszę się pofatygować do mnie do domu i poprosić bym wyjaśnił czy wybiorę się głosować na was czy nie i odpowiedział czemu.

Poseł Pawłowicz, tłumacząc co i jak, a w zasadzie objaśniając jak możemy sobie takie tłumaczenia uzyskać, poszła tropem części zdezorientowanych wyborców i zasugerowała ów wspomniany wcześnie przeze mnie powrót Beaty Szydło „na białym koniu” jeśli będzie potrzeba. Czyli gdy „zabrzmi zloty róg”.

Żadnego „białego konia” nie będzie a zamiast rogu chyba ów tradycyjny sznur.

W upokorzeniu, które koledzy i koleżanki z partii a raczej z jej kierownictwa zafundowali Becie Szydło widoczne jest i to, że nikomu do niczego nie jest ona już potrzebna i że nikt nie czuł potrzeby znalezienia takiej formuły jej odejścia z rządu, dzięki której ten zbudowany przez nią kapitał zaufania faktycznie będzie kapitałem do wykorzystania w razie potrzeby. Wymyślone chyba naprędce i z obawy, że zrobienie z Premiera szeregowego posła będzie źle odebrane stanowisko „wicepremiera bez teki” to żaden honor. Robienie z premiera wicepremiera zawsze było, jest i będzie degradacją. A polityk, którą otentacyjnie niemal potraktowano jak „piąte koło u wozu”, miotając się na zapleczu, bez żadnych wpływów i bez jakiejkolwiek siły przebicia ów kapitał szybko roztrwoni.

Zdumiewające w całej historii jest, jak łatwo obecna władza i jej przywódca pozbywa się atutów czy wręcz asów. I jak mało znaczą dla nich, dla niego tacy jak ja. Ja wiem, że mam tylko jeden głos. Może mało on znaczy…

I jak tu wyciszyć emocje?

ps. Do Morawieckiego nic nie mam. Nie znam gościa…

 

POLECANE
IPN odnalazł szczątki Groźnego i Błachuta tylko u nas
IPN odnalazł szczątki "Groźnego" i "Błachuta"

Jan Jankowski i Stanisław Klaper - żołnierze Wyklęci/Niezłomni odnalezieni przez IPN w zbiorowych, bezimiennych dołach na cmentarzu Rakowickim w Krakowie, a następnie po badaniach genetycznych rozpoznani - zostali teraz ujawnieni jako ofiary komunistycznego terroru. Ich rodziny otrzymały noty identyfikacyjne.

Szymon Hołownia: namawiano mnie do zamachu stanu, ujawnię nazwiska pilne
Szymon Hołownia: namawiano mnie do zamachu stanu, ujawnię nazwiska

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał w piątek, że wielokrotnie sugerowano mu, aby opóźnił zaprzysiężenie Karola Nawrockiego na Prezydenta RP i dokonał w ten sposób „zamachu stanu”. Pytany, kto składał mu te propozycje, mówił o ludziach, którym „nie podobał się wynik wyborów prezydenckich”

Tȟašúŋke Witkó: Amerykańskie akrobacje dyplomatyczne tylko u nas
Tȟašúŋke Witkó: Amerykańskie akrobacje dyplomatyczne

14 lipca 2025 roku, w poniedziałek wieczorem, Donald John Trump, 47. prezydent Stanów Zjednoczonych dał Rosji 50 dni na to, aby ta zakończyła operację zbrojną na Ukrainie i jednocześnie zapowiedział, że w przypadku odrzucenia jego ultimatum nałoży na Moskwę surowe sankcje gospodarcze. Dodał też, że Kijów otrzyma odpłatnie amerykański sprzęt wojskowy, za który należność będą musiały uiścić europejskie kraje Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Niemiecki policjant patroluje gdańskie ulice. Jest nagranie z ostatniej chwili
Niemiecki policjant patroluje gdańskie ulice. Jest nagranie

W ostatnich dniach na ulicach Gdańska pojawił się funkcjonariusz w kamizelce z napisem „Polizei”, co wzbudziło spore poruszenie wśród mieszkańców. Obecność niemieckiego policjanta zaskoczyła m.in. Tomasza Rakowskiego, przewodniczącego klubu PiS w Radzie Miasta Gdańska.

Wojewoda Mazowiecki zakazał Marszu Powstania Warszawskiego 1 sierpnia Wiadomości
Wojewoda Mazowiecki zakazał Marszu Powstania Warszawskiego 1 sierpnia

Robert Bąkiewicz poinformował w mediach społecznościowych, że Wojewoda Mazowiecki nie wyraził zgody na organizację Marszu Powstania Warszawskiego w formie cyklicznego zgromadzenia. Decyzja została wydana - jak twierdzi organizator - w ostatnim możliwym terminie, mimo że wniosek został złożony już w październiku 2024 roku.

Łukaszenka znów straszy wojną. „Szykujemy się, na wszelki wypadek” z ostatniej chwili
Łukaszenka znów straszy wojną. „Szykujemy się, na wszelki wypadek”

Alaksandr Łukaszenka po raz kolejny mówi o przygotowaniach do wojny. Tym razem słowa padły podczas jego wizyty w jednym z gospodarstw rolnych w obwodzie mińskim.

Wyprosiła transseksualistę z damskiej toalety. Teraz grozi jej więzienie tylko u nas
Wyprosiła transseksualistę z damskiej toalety. Teraz grozi jej więzienie

Czy mężczyzna ma prawo wchodzić do żeńskiej toalety? W niektórych krajach... tak! Co więcej: to ci, którzy upomną takiego mężczyznę, muszą liczyć się z karą i utratą pracy.

Nie zyje aktor znany z hitów lat 60. i 70. z ostatniej chwili
Nie zyje aktor znany z hitów lat 60. i 70.

W wieku 88 lat zmarł Kenneth Washington - aktor znany z wielu popularnych seriali lat 60. i 70., m.in. „Star Trek”, „Dragnet 1967” i „Hogan’s Heroes”. O jego śmierci poinformował serwis Variety. Zmarł 18 lipca we śnie, w swoim domu. Przyczyna zgonu nie została ujawniona.

Popularna atrakcja wraca. Nie tylko turyści będą zachwyceni Wiadomości
Popularna atrakcja wraca. Nie tylko turyści będą zachwyceni

Na podróżnych korzystających z lotniska w Rzeszowie czeka świetna wiadomość - po przerwie znów można korzystać z tarasu widokowego, z którego doskonale widać startujące i lądujące samoloty.

Prezydent odznaczył Jacka Majchrowskiego Orderem Odrodzenia Polski z ostatniej chwili
Prezydent odznaczył Jacka Majchrowskiego Orderem Odrodzenia Polski

Były prezydent Krakowa Jacek Majchrowski został uhonorowany Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski przez prezydenta Andrzeja Dudę.

REKLAMA

Rosemann: Beata na białym koniu

Po tygodniach gadania o jakiejś „rekonstrukcji” okazało się, że pierwszą osobą w Radzie Ministrów do jak najszybszej wymiany jest szefowa tejże Rady Ministrów. Popularna, szanowana i niezwykle zasłużona w budowaniu szansy na „dobrą zmianę”. Zasłużona jak nikt inny. Nie ministrowie, których główną zasługa jest budzenie irytacji nawet we własnym elektoracie albo budzenie się od czasu do czasu podczas posiedzeń tylko kobieta zwana często „Żelazną Damą”.
 Rosemann: Beata na białym koniu
/ print screen/TT
Śniło mi się, że spotkałem Jarosława Kaczyńskiego
- Nie tak się umawialiśmy, panie Prezesie – zagadnąłem odnosząc się do bieżącej sytuacji politycznej.
- Umawialiśmy? – Spojrzał na mnie zaskoczony – Nie znam ciebie gościu…
 
Wczoraj, podczas burzliwego politycznie dnia i burzliwych reakcji znacznej części elektoratu PiS jeden z szanownych kolegów z Twittera zaapelował, by starać się nową sytuację oceniać na zimno, przyglądać się, poczekać a przede wszystkim wyciszyć emocje.

Niedługo później, pewnie w ramach wyciszania emocji, wielu komentatorów zaczęło sugerować głowom rozgrzanym w obronie Premier Beaty Szydło, że ona musi odpocząć, że została przesunięta do „rezerwy” i, jeśli będzie potrzeba, wróci. W tym tonie ale w swoim stylu, o którym jeszcze napiszę, zaapelowała do elektoratu poseł Krystyna Pawłowicz.

Ja nie zgadzam się ani z apelem czy sugestią, że emocje są teraz niepotrzebne i, że trzeba je wyciszać przyglądając się temu, co nastąpi ani też nie uważam, że Beata Szydło ma szansę wrócić „na białym koniu”.

Nie uważam, że moje, nasze emocje to coś niewłaściwego i powinny być powściągnięte. Każdemu, kto będzie starał się mnie przekonać, że emocje polityce nie służą przypomnę jaką wagę miały emocje wtedy, gdy wygrywaliśmy wraz z Andrzejem Duda wybory prezydenckie a potem z PiS-em parlamentarne. Te emocje nie wzięły się i nie biorą się teraz z niczego. Latem i jesienią 2015 r. brały się z nadziei na zmiany a teraz z zawodu tym jak ta „zmiana”, którą z taka nadzieją wtedy wspieraliśmy i witaliśmy traktuje ludzi. Mam na myśli zarówno Premier Szydło jak też mnie i podobnych do mnie. Wiem, że Beata Szydło słowem się nie poskarżyła na sposób, w jaki potraktowali ja ludzie mieniący się jej kolegami a może (niektórzy pewnie tak) nawet przyjaciółmi. Bo ma w sobie więcej klasy i wyczucia niż wszyscy ci jej koledzy z „Zakonu” i innych bardzo ważnych i zasłużonych nieformalnych struktur, które liczyły się, liczą i  będą się liczyć w PiS. Do samego końca. PiS-u…

Po tygodniach gadania o jakiejś „rekonstrukcji” okazało się, że pierwszą osobą w Radzie Ministrów do jak najszybszej wymiany jest szefowa tejże Rady Ministrów.  Popularna, szanowana i niezwykle zasłużona w budowaniu szansy na „dobrą zmianę”. Zasłużona jak nikt inny. Nie ministrowie, których główną zasługa jest budzenie irytacji nawet we własnym elektoracie albo budzenie się od czasu do czasu podczas posiedzeń tylko kobieta zwana często „Żelazną Damą”.

W związku z pilna potrzebą „rekonstrukcji”, która okazała się rekonstrukcja nie rządu tylko premiera zafundowano nam spektakl pozbawiony jakiejkolwiek logiki, etyki i estetyki. Komedię z pokracznym suspensem, w której rano Beata Szydło była najlepszym Premierem ever a po południu jedyna osobą, której pozbyto się z rządu. Dla mnie symbolem tej zmiany, której dokonano jest scena, w której rzeczniczka PiS Beata Mazurek coś tam mówi niby objaśniając czemu Beata Szydło musiała odejść. Jedna Beata została a druga odeszła. Panie i panowie z PiS, Beaty wam się pomyliły!

Bo wszystko to, co się stało i co tak mnie i innych rozsierdziło, odbyło się bez jakiegokolwiek przygotowania tych, którzy PiS popierają (albo popierali). Bez zachowania choćby pozorów klasy i szacunku dla Beaty Szydło i dla wyborców, dla których stała się ona symbolem sukcesu i zwycięstwa. Bez tego, za co pani Mazurek, która nie umie chyba zrobić nic nie dowodząc przy tym, że się do tego organicznie nie nadaje odpowiada. A w zasadzie powinna odpowiadać bo jakoś nie widząc by za kolejne dno komunikacyjne miałaby ponieść jakąkolwiek odpowiedzialność.

Próbowała wyborcom rzecz wyjaśnić poseł Pawłowicz, która może lepiej zrobi, jak swoją najwyraźniej niemożliwą do opanowania ekspresję kieruje gdzie indziej a nie do zwolenników. Tak będzie lepiej. I dla zwolenników i dla PiS i chyba dla poseł Pawłowicz.

Bo na jej propozycję bym, jeśli chcę wiedzieć o co chodzi w tym wszystkim, pofatygował się do biura któregoś z posłów PiS i grzecznie zapytał a on mi wyjaśni odpowiem tak: Pani Poseł, w dniu wyborów proszę się pofatygować do mnie do domu i poprosić bym wyjaśnił czy wybiorę się głosować na was czy nie i odpowiedział czemu.

Poseł Pawłowicz, tłumacząc co i jak, a w zasadzie objaśniając jak możemy sobie takie tłumaczenia uzyskać, poszła tropem części zdezorientowanych wyborców i zasugerowała ów wspomniany wcześnie przeze mnie powrót Beaty Szydło „na białym koniu” jeśli będzie potrzeba. Czyli gdy „zabrzmi zloty róg”.

Żadnego „białego konia” nie będzie a zamiast rogu chyba ów tradycyjny sznur.

W upokorzeniu, które koledzy i koleżanki z partii a raczej z jej kierownictwa zafundowali Becie Szydło widoczne jest i to, że nikomu do niczego nie jest ona już potrzebna i że nikt nie czuł potrzeby znalezienia takiej formuły jej odejścia z rządu, dzięki której ten zbudowany przez nią kapitał zaufania faktycznie będzie kapitałem do wykorzystania w razie potrzeby. Wymyślone chyba naprędce i z obawy, że zrobienie z Premiera szeregowego posła będzie źle odebrane stanowisko „wicepremiera bez teki” to żaden honor. Robienie z premiera wicepremiera zawsze było, jest i będzie degradacją. A polityk, którą otentacyjnie niemal potraktowano jak „piąte koło u wozu”, miotając się na zapleczu, bez żadnych wpływów i bez jakiejkolwiek siły przebicia ów kapitał szybko roztrwoni.

Zdumiewające w całej historii jest, jak łatwo obecna władza i jej przywódca pozbywa się atutów czy wręcz asów. I jak mało znaczą dla nich, dla niego tacy jak ja. Ja wiem, że mam tylko jeden głos. Może mało on znaczy…

I jak tu wyciszyć emocje?

ps. Do Morawieckiego nic nie mam. Nie znam gościa…


 

Polecane
Emerytury
Stażowe