Tapinoma magnum dotarły do kolejnego niemieckiego miasta. Mieszkańcy proszą o pomoc

Co musisz wiedzieć:
- Tapinoma magnum dotarły już do Kolonii, a wcześniej m.in. do Kehl, Essen i Krefeld, powodując szkody w domach i przestrzeni publicznej.
- Inwazję mrówek napędzają łagodniejsze zimy i import roślin śródziemnomorskich.
- Dotychczasowe metody walki są kosztowne i mało skuteczne.
- Mieszkańcy dotkniętych miast żyją w niepewności i domagają się szybkich działań ze strony władz.
Mrówka, która zmienia życie całych osiedli. Na gorsze
Do tej pory największym ogniskiem zagrożenia była miejscowość Kehl w Badenii-Wirtembergii, gdzie Tapinoma magnum niszczyły place zabaw, przegryzały kable i dostawały się nawet do zmywarek czy sypialni dziecięcych. Ich siła nie leży w indywidualnych zdolnościach, ale w strukturze organizacyjnej – te owady tworzą tzw. superkolonie. W jednej takiej kolonii może znajdować się nawet kilkaset królowych, a gniazda mogą zajmować powierzchnię do 20 hektarów.
W przeciwieństwie do innych gatunków kolonie nie rywalizują ze sobą – robotnice współpracują, tworząc sieć, która z czasem jest niemal niemożliwa do opanowania. W Kolonii mrówki pojawiły się m.in. w centrum ogrodniczym, na terenach rekreacyjnych i w ogrodach prywatnych. W zoo zauważono je nawet w akwarium. W niektórych miejscach udało się je zwalczyć, ale – jak podkreślają służby – to tylko kwestia czasu, zanim wrócą.
- PKP Intercity wydał pilny komunikat
- Był symbolem Warszawy. Zostanie zburzony
- Komunikat dla mieszkańców Katowic
- Ostrzeżenie warszawskiego zoo. "Fizyczne i psychiczne zagrożenie"
- Jest oświadczenie Jacka Kurskiego po tekście Onetu
- Kompromitacja redaktora naczelnego Rzeczpospolitej Michała Szułdrzyńskiego
- Anulowano kontrakt na śmigłowce Black Hawk dla polskiej armii
Skąd bierze się Tapinoma magnum?
Jak podają badacze z Muzeum Historii Naturalnej w Karlsruhe, Tapinoma magnum przybywa do Niemiec najczęściej z transportami roślin śródziemnomorskich – oliwek, fig czy cytrusów. Dawniej klimat uniemożliwiał tym mrówkom rozwój, ale obecne, łagodniejsze zimy sprzyjają ich osiedlaniu się i rozwojowi. Na ten moment w warunkach europejskich mrówki nie mają naturalnych wrogów – ani pasożytów, ani drapieżników – co czyni je szczególnie groźnymi dla lokalnych ekosystemów.
Naukowcy zauważają, że największy rozwój kolonii następuje wzdłuż Renu – cieplejsze powietrze i gęsta zabudowa tworzą idealne warunki do rozmnażania. W Nadrenii Północnej-Westfalii zidentyfikowano dotąd 12 ognisk występowania Tapinoma magnum, m.in. w Kolonii, Essen, Bonn i Mettmann.
Kosztowna walka i brak efektów
Dotychczasowe metody walki z tym gatunkiem są mało skuteczne. Miasto Kehl zakupiło specjalistyczny sprzęt do ich zwalczania i zatrudniło dodatkowych pracowników, przeznaczając na to spore fundusze. Jednak mimo wysiłków nie udało się całkowicie pozbyć mrówek z żadnej lokalizacji. Ponadto Tapinoma magnum nie znajduje się na liście gatunków inwazyjnych UE, co utrudnia oficjalne działania.
W odpowiedzi na ten problem niemieccy ministrowie środowiska zaproponowali stworzenie tzw. krajowej listy organizmów niepożądanych. Ujęcie Tapinoma magnum na takiej liście pozwoliłoby na wprowadzenie środków zapobiegawczych – np. obowiązkowych kontroli i dezynfekcji roślin sprowadzanych z południa Europy.
Mrówka już tu jest. Nie pozbędziemy się jej, możemy jedynie nią zarządzać
– komentuje ekspert Amelie Höcherl z Muzeum Historii Naturalnej w Stuttgarcie, która wraz z zespołem analizuje dane genetyczne i środowiskowe tego gatunku.
Mieszkańcy proszą o pomoc
Na forach internetowych i w lokalnych mediach mieszkańcy dotkniętych miejscowości coraz częściej apelują o systemowe działania.
Moja żona boi się wyjechać na urlop, bo obawia się, że mrówki wpełzną do domu
– mówi Herbert Michalski z Kehla. Dodaje, że "każdego ranka sprawdza ogród, robiąc coś w rodzaju obchodu".
To już nie jest uciążliwość. To zmienia nasze życie
– gorzko podsumował.