Jan Wróbel: Od rywalizacji do starcia pogard

Co musisz wiedzieć?
- W trakcie debaty prezydenckiej w 2005 r. Lech Kaczyński i Donald Tusk prowadzili spokojną wymianę zdań.
- Sławomir Mentzen spożywając piwo z kolegami z pracy unaocznił, jak wielu panikuje na myśl o normalności.
- Od 2005 roku eks-PO-PiS buduje Polskę dwóch Olimpów i dwóch Dekalogów.
W momentach chandry włączam początek debaty prezydenckiej 2005 roku. Lech Kaczyński oraz Donald Tusk, nie szczędząc sobie pewnej dozy zgryźliwości, na ogół ściśle związanej z faktografią, prowadzą rozmowę... powiedzmy tak: rozmowę rywali podszytą przekazem: „Tusk/Kaczyński też człowiek”. Tusk zdaje się w niej cwańszy. Kaczyński nieco bardziej prostolinijny i profesorski, okazjonalnie traktujący rywala z góry. Są momenty, w których spojrzenia bywają stalowe, ale... widz jest po debacie jakby uspokojony – kogo by naród nie wygrał, dramatu nie będzie. Nie będzie też Jacka Kurskiego, którego obaj kandydaci na prezydenta uznali w 2005 roku za persona non grata w polskiej polityce za wypuszczenie „dziadka z Wehrmachtu”.
- Komunikat dla mieszkańców Katowic
- Ważny komunikat dla mieszkańców Warszawy
- Był symbolem Warszawy. Zostanie zburzony
- Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa
- Karol Nawrocki tworzy gabinet prezydenta. Ujawnił pierwsze nazwisko
- Paweł Szefernaker rozstrzelał TVN w programie na żywo. "Zna pan raport OBWE?"
- Dramatyczny wypadek inwestora Wisły Kraków. Jest w stanie krytycznym
- Ostrzeżenie warszawskiego zoo. "Fizyczne i psychiczne zagrożenie"
- Spotkanie Trump-Merz. Padła deklaracja
Jak zmieniła się polska polityka?
Takie to były czasy! Kampanie wyborcze ostatnich lat oparte są na założeniu odwrotnym. Nasz albo Finis Poloniae! Nasz albo mafijne układy, rządy obcej agentury, domknięty układ dożynek polskimi rękami na zlecenie obcych potęg. Histeryczna reakcja niemałej części polityków i aktywistów na piwo Sławomira Mentzena z kolegami z pracy unaocznił, jak wielu ludzi panikuje na myśl o jako takiej normalności.
Skądinąd lider Konfederacji zdobył dla swojej partii to, czego od dekad nie może dobić się Front Narodowy we Francji, a od dekady AfD w Niemczech brakowało – stempla uznania przez establishment. Może ktoś sobie dworować z „Radka”, ale to mający niemałą pozycję w świecie minister spraw zagranicznych państwa istotnego we wspieraniu Ukrainy. Podśmiewać możemy się z „Rafałka”, ale jest on rozpoznawalnym politykiem europejskiego mainstreamu. Ich odpowiednicy prędzej wypiliby piwo z Putinem niż z lokalnymi „faszyzującymi radykałami”, których otaczają kordonem sanitarnym.
Zastanawiam się, co musiałoby się zdarzyć, aby walczący o urząd prezydenta politycy nie ubierali konfliktu politycznego w szaty zapasów anioła z diabłem. Mam obawy, że nawet gdyby w drugiej turze zostały tylko Magdalena Biejat i Joanna Senyszyn, to okazałoby się, że jedna przestrzega naród przed drugą jak przed szkarlatyną. Format polskiej debaty politycznej to format krucjaty gnomów 2.0, a nie kampania roku 2005.
Polska scena polityczna po 2005 roku
Może ktoś zauważyć przytomnie, że łatwiej było o rozmowę te dwadzieścia lat temu, kiedy wygrana kandydata PO albo PiS nie domykała układu. Właśnie rozsypywał się ważny filar układu postkomunistycznego – SLD, a Aleksander Kwaśniewski zostawiał Pałac Prezydencki. Oba nurty PO-PiS-u obiecywały odmienioną Polską, taką bez nepotyzmu, układów i bezkarności łże-elit. Szybko jednak porzuciły to, co takie trudne, a zaczęły to, co zwykliśmy nazywać wojną polsko-polską. Kiedyś, przed laty, jeden obóz miał główne media i bezwzględnie zarządzał krajowym zasobem autorytetów etycznych. Od 2005 roku eks-PO-PiS buduje Polskę dwóch Olimpów i dwóch Dekalogów. Jedno zło oparte na pysze uprzywilejowanych zastąpiono innym złem – starciem pogard.
[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 22/2025]