Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak nas ganią i chwalą

Opinie na temat Polski są w świecie zachodnim, wśród jego elit i ich mediów, zazwyczaj skrajne i bardzo zmienne. Jeszcze do niedawna Polska była czymś w rodzaju jądra ciemności w Europie, wymieniana jednym tchem z Węgrami jako kraj na skraju autorytaryzmu.
Zdzisław Krasnodębski Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak nas ganią i chwalą
Zdzisław Krasnodębski / Tygodnik Solidarność

Niemal każdy dziennikarz w najbardziej prowincjonalnej gazecie europejskiej czuł się w obowiązku zabrać głos w sprawie naszego porządku prawnego, każdy niezbyt rozgarnięty doktorant z nauk społecznych (dzisiaj znaczna część produktów zachodnich nauk społecznych to przeżuwanie treści i tez, które podsuwają im media) czuł się zobowiązany choćby na marginesie wspomnieć, jak straszny populizm panuje w Polsce i że następuje w niej „regresja demokracji”. 

Obawy wracają, gdy mamy wybory. Okazuje się wtedy, że Polska ciągle jest zagrożona nacjonalizmem i populizmem, które mogłyby – o zgrozo! – doprowadzić do utraty władzy „proeuropejskiego” Donalda Tuska i jego nie mniej „proeuropejskich” adiutantów Adama Bodnara i Radosława Sikorskiego. I to tak naprawdę interesuje naszych sąsiadów zza Odry, naszych zarządców w Brukseli i całą panunijną elitę. 

 

Antyeuropejski znaczy... antyunijny?

Cóż znaczy być „antyeuropejskim”? Można być znawcą i miłośnikiem kultury i historii Europy, można lubić jej narodową różnorodność i uchodzić za antyeuropejskiego. Bo nie o Europę tu chodzi, lecz o Unię Europejską i ocenę jej polityki ostatnich kilkunastu lat prowadzonej pod światłym kierownictwem Berlina i przyległości. Nie trzeba podzielać poglądów Grzegorza Brauna, nie trzeba być zwolennikiem „Polexitu”, wystarczy uznać, że polityka migracyjna i klimatyczna Unii Europejskiej była i jest chybiona, że jest to polityka zupełnie oderwana od realiów, za którą wszyscy słono płacimy. I tylko ktoś poddany praniu mózgu może uwierzyć, że to nie Ursula von der Leyen, nie Europejska Partia Ludowa, nie Manfred Weber, nie Emmanuel Macron, nie Angela Merkel i Olaf Scholz, nie Donald Tusk i jego „proeuropejski” obóz w Polsce są odpowiedzialni za Zielony Ład, za otwarcie granic 2015 roku, za postępującą deindustrializację Europy, za wszystkie te fanaberie mające świadczyć o postępowości i humanitaryzmie. Niebezpieczni polscy nacjonaliści nie tylko nie chcą płacić ceny tej polityki, ale jeszcze domagają się od Niemiec reparacji, nie zadowalając się tym pięknym, dużym kamieniem w samym sercu Berlina, mającym upamiętniać, jak donosiły niemieckie media, „polskie ofiary wojny” (co sugeruje, że zginęły one na froncie, w czasie walk, choć zostały w większości wymordowane w czasie okupacji w zaplanowanym, systematycznym i wykonywanym zgodnie z obowiązującym wówczas niemieckim prawem ludobójstwie). 

Ale przecież jest jeszcze inny obraz Polski – Polska jako wschodząca potęga, jako kraj sukcesu, lider regionalny. Niedawno niemieckie czasopismo „Capital” ogłosiło, że „Polska stała się europejską potęgą – polityczną, militarną i gospodarczą” oraz że „przed drugą turą wyborów prezydenckich kraj zadaje sobie pytanie, dokąd ten wzrost może go jeszcze zaprowadzić”. W te same tony uderzył „The Economist”, tygodnik do niedawna odznaczający się daleko idącą empatią wobec polityki niemieckiej i wysławiający Angelę Merkel. Podobnie francuski „L’Express” zastanawia się nad tajemnicami cudu gospodarczego w Polsce. W „Le Figaro” możemy przeczytać komentarz o „momencie polskim”.

 

8 lat PiS – fundament siły?

Ktoś naiwny mógłby spytać, kiedy Polska stała się taką potęgą? Przez ostatnie półtora roku? To byłby rekord świata w szybkość budowania siły i pozycji. Nawet Chinom zabrało to trochę więcej czasu. To byłby jeszcze większy cud niż błyskawiczny powrót praworządności po objęciu rządów przez Tuska z całą powagą i cynizmem ogłoszony przez Komisję Europejską oraz media głównego unijnego nurtu. Ale sukces gospodarczy, siła militarna wymagają lepszych mierników niż uznanie medialne. Nawet wierzący w geniusz Donalda Tuska muszą przyjąć z pewnym sceptycyzmem twierdzenie, że to wszystko jego dzieło. W dodatku coraz trudniej jest ignorować fakt, że większość Polaków negatywnie ocenia jego rządy. A Polacy wiedzą, że ostatnie półtora roku to był czas nieróbstwa, pomijając oczywiście farsowe ściganie „pisowców” za urojone afery. 

Zaryzykujmy więc śmiałą hipotezę, która zszokowałaby większość redaktorów mediów zagranicznych, nie mówiąc już o urzędnikach Komisji Europejskiej, że może ta potęga Polski została zbudowana, a przynajmniej poważnie i skutecznie rozbudowana, w ciągu ośmiu lat sprawowania władzy przez Prawo i Sprawiedliwość i koalicjantów. Że to w tym czasie, mimo pandemii i mimo wojny, rozwijała się prężnie Polska gospodarka, że to decyzją tego rządu poczęto rozbudowywać armię, w tym także obronę terytorialną, że realistyczna ocena imperialnych zakusów Władimira Putina i jego krwiożerczego kraju stanowiła i stanowi podstawę myśli politycznej i działań Prawa i Sprawiedliwości.

Wielu Polaków, wspominając lata rządów Zjednoczonej Prawicy, zwraca uwagę na trudności i negatywne zjawiska, których nie brakowało pod koniec tych rządów, ale nie powinny one przesłaniać tej oczywistej prawdy – co byśmy bowiem nie powiedzieli o rządach PiS, te osiem lat uczyniło z Polski inny, silniejszy kraj, a Polaków ludźmi bardziej zamożnymi. 

Oczywiście establishmentowi unijnemu takie wyznanie nie przeszłoby przez usta. A dziennikarz niemiecki, który by wygłosił tego rodzaju tezy, znalazłby się szybko na bruku.

 

Polska to łakomy kąsek

Nie miejmy więc złudzeń co do celu obecnych pochwał. Polska to łakomy kąsek. Chodzi o to, by wykorzystać jej potencjał do swoich celów. Dlatego martwili się w „Europie” o wynik naszych wyborów prezydenckich, martwili się o dalsze rządy Donalda Tuska, bo wiedzą, że tak naprawdę jest to głosowanie za lub przeciw niemu i jego sposobowi rządzenia. Polska ma być koniem w zaprzęgu, ciągnącym równo powóz unijny we wskazanym kierunku. Ma przysparzać kłopotów tym, którzy „Europą” kierują, swoimi narowami, swoimi niewczesnymi narzekaniami i protestami 
Polska ma również wiele do zaoferowania jako obszar kontrolowany: jest potrzebna w geopolitycznej rywalizacji z Rosją i z USA, polscy żołnierze przydadzą się na Ukrainie, polska gospodarka nadal może doskonale uzupełniać braki i niedobory gospodarki Niemiec, nie stając się niebezpieczną dla niej konkurencją. Jako kraj o stosunkowo dużej powierzchni i małej gęstości zaludnienia Polska może także przyjąć znaczną liczbę imigrantów, rozładowując nieco związane z ich napływem napięcia we Francji czy w Niemczech.

Nie dajmy się więc się zwieść tym komplementom. Nie zbaczajmy z właściwej drogi – drogi ku Polsce, która sama wyznacza sobie cele i zachowuje swoją tożsamość

[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 22/2025]


 

POLECANE
Spotkanie Putin-Zełenski. Jest propozycja Moskwy z ostatniej chwili
Spotkanie Putin-Zełenski. Jest propozycja Moskwy

Przywódca Rosji Władimir Putin zaproponował podczas poniedziałkowej rozmowy telefonicznej z prezydentem USA Donaldem Trumpem zorganizowanie w Moskwie dwustronnego spotkania z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim - poinformowała agencja AFP, powołując się na źródła zaznajomione ze sprawą.

Karol Nawrocki nie odpuścił Onetowi. Sprawa o Grand Hotel trafiła do sądu z ostatniej chwili
Karol Nawrocki nie odpuścił Onetowi. Sprawa o Grand Hotel trafiła do sądu

Wygląda na to, że Karol Nawrocki nie zamierza odpuszczać Onetowi głośnej publikacji z prostytutkami i Grand Hotelem w tle. Do sądu w maju trafił pozew cywilny, a także prywatny akt oskarżenia przeciwko dziennikarzom portalu. Wiele wskazuje na to, że sprawa ruszy na początku września.

Niezidentyfikowani ludzie probują wejść do Krajowej Rady Sądownictwa z ostatniej chwili
"Niezidentyfikowani ludzie" probują wejść do Krajowej Rady Sądownictwa

Według nieoficjalnych, pozyskanych przez Tysol.pl informacji, do siedziby Krajowej Rady Sądownictwa próbują wejść na razie "niezidentyfikowani" ludzie.

Powinien zostać zdymisjonowany. Mariusz Błaszak nie przebiera w słowach z ostatniej chwili
"Powinien zostać zdymisjonowany". Mariusz Błaszak nie przebiera w słowach

Przewodniczący klubu PiS Mariusz Błaszczak uważa, że szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosław Stróżyk bierze udział w "ataku" na szefa BBN Sławomira Cenckiewicza i powinien zostać zdymisjonowany. Zaapelował w tej sprawie do szefa MON.

Prezydent Karol Nawrocki zwołał Radę Gabinetową. Jest komunikat z ostatniej chwili
Prezydent Karol Nawrocki zwołał Radę Gabinetową. Jest komunikat

Na 27 sierpnia prezydent RP zwołał Radę Gabinetową. Jest komunikat nt. agendy.

Koniec paznokci hybrydowych? 1 września wchodzi zakaz gorące
Koniec paznokci hybrydowych? 1 września wchodzi zakaz

od 1 września salony kosmetyczne czeka rewolucja. Przy stylizacji paznokci nie będzie można używać produktów zawierających TPO, czyli utwardzacza.

USA nie wyślą żołnierzy na Ukrainę po wojnie. Trump ujawnia ustalenia z ostatniej chwili
USA nie wyślą żołnierzy na Ukrainę po wojnie. Trump ujawnia ustalenia

W rozmowie z Fox News prezydent USA Donald Trump odniósł się do poniedziałkowych rozmów z przywódcami europejskimi ws. wojny na Ukrainie oraz swojej relacji z Władimirem Putinem. Podkreślił, że Ukraina nie wejdzie do NATO, a przyszłość konfliktu może rozstrzygnąć się w najbliższych tygodniach.

ZUS wydał pilny komunikat z ostatniej chwili
ZUS wydał pilny komunikat

Czternasta emerytura trafi do zdecydowanej większości emerytów i rencistów we wrześniu, jednak niektórzy seniorzy mogą się jej spodziewać już pod koniec sierpnia – poinformował PAP Zakład Ubezpieczeń Społecznych. W tym roku czternastka w pełnej wysokości wyniesie 1878,91 zł brutto.

Może skończyć się śmiercią. Smutny komunikat warszawskiego zoo Wiadomości
"Może skończyć się śmiercią". Smutny komunikat warszawskiego zoo

Warszawskie zoo chętnie dzieli się informacjami o swoich podopiecznych, licząc, że zainteresuje ich losem jak największą rzeszę ludzi, którym na sercu leży ich dobro.

Tragiczne zdarzenia w wejherowskim szpitalu. Służby prowadzą dochodzenie z ostatniej chwili
Tragiczne zdarzenia w wejherowskim szpitalu. Służby prowadzą dochodzenie

19 sierpnia 2025 roku w Szpitalu Specjalistycznym im. F. Ceynowy w Wejherowie doszło do dwóch tragicznych wypadków. W godzinach porannych z okna piątego piętra oddziału neurologii i udarowego wypadła kobieta, a kilka godzin później w tym samym miejscu zginął również mężczyzna.

REKLAMA

Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak nas ganią i chwalą

Opinie na temat Polski są w świecie zachodnim, wśród jego elit i ich mediów, zazwyczaj skrajne i bardzo zmienne. Jeszcze do niedawna Polska była czymś w rodzaju jądra ciemności w Europie, wymieniana jednym tchem z Węgrami jako kraj na skraju autorytaryzmu.
Zdzisław Krasnodębski Prof. Zdzisław Krasnodębski: Jak nas ganią i chwalą
Zdzisław Krasnodębski / Tygodnik Solidarność

Niemal każdy dziennikarz w najbardziej prowincjonalnej gazecie europejskiej czuł się w obowiązku zabrać głos w sprawie naszego porządku prawnego, każdy niezbyt rozgarnięty doktorant z nauk społecznych (dzisiaj znaczna część produktów zachodnich nauk społecznych to przeżuwanie treści i tez, które podsuwają im media) czuł się zobowiązany choćby na marginesie wspomnieć, jak straszny populizm panuje w Polsce i że następuje w niej „regresja demokracji”. 

Obawy wracają, gdy mamy wybory. Okazuje się wtedy, że Polska ciągle jest zagrożona nacjonalizmem i populizmem, które mogłyby – o zgrozo! – doprowadzić do utraty władzy „proeuropejskiego” Donalda Tuska i jego nie mniej „proeuropejskich” adiutantów Adama Bodnara i Radosława Sikorskiego. I to tak naprawdę interesuje naszych sąsiadów zza Odry, naszych zarządców w Brukseli i całą panunijną elitę. 

 

Antyeuropejski znaczy... antyunijny?

Cóż znaczy być „antyeuropejskim”? Można być znawcą i miłośnikiem kultury i historii Europy, można lubić jej narodową różnorodność i uchodzić za antyeuropejskiego. Bo nie o Europę tu chodzi, lecz o Unię Europejską i ocenę jej polityki ostatnich kilkunastu lat prowadzonej pod światłym kierownictwem Berlina i przyległości. Nie trzeba podzielać poglądów Grzegorza Brauna, nie trzeba być zwolennikiem „Polexitu”, wystarczy uznać, że polityka migracyjna i klimatyczna Unii Europejskiej była i jest chybiona, że jest to polityka zupełnie oderwana od realiów, za którą wszyscy słono płacimy. I tylko ktoś poddany praniu mózgu może uwierzyć, że to nie Ursula von der Leyen, nie Europejska Partia Ludowa, nie Manfred Weber, nie Emmanuel Macron, nie Angela Merkel i Olaf Scholz, nie Donald Tusk i jego „proeuropejski” obóz w Polsce są odpowiedzialni za Zielony Ład, za otwarcie granic 2015 roku, za postępującą deindustrializację Europy, za wszystkie te fanaberie mające świadczyć o postępowości i humanitaryzmie. Niebezpieczni polscy nacjonaliści nie tylko nie chcą płacić ceny tej polityki, ale jeszcze domagają się od Niemiec reparacji, nie zadowalając się tym pięknym, dużym kamieniem w samym sercu Berlina, mającym upamiętniać, jak donosiły niemieckie media, „polskie ofiary wojny” (co sugeruje, że zginęły one na froncie, w czasie walk, choć zostały w większości wymordowane w czasie okupacji w zaplanowanym, systematycznym i wykonywanym zgodnie z obowiązującym wówczas niemieckim prawem ludobójstwie). 

Ale przecież jest jeszcze inny obraz Polski – Polska jako wschodząca potęga, jako kraj sukcesu, lider regionalny. Niedawno niemieckie czasopismo „Capital” ogłosiło, że „Polska stała się europejską potęgą – polityczną, militarną i gospodarczą” oraz że „przed drugą turą wyborów prezydenckich kraj zadaje sobie pytanie, dokąd ten wzrost może go jeszcze zaprowadzić”. W te same tony uderzył „The Economist”, tygodnik do niedawna odznaczający się daleko idącą empatią wobec polityki niemieckiej i wysławiający Angelę Merkel. Podobnie francuski „L’Express” zastanawia się nad tajemnicami cudu gospodarczego w Polsce. W „Le Figaro” możemy przeczytać komentarz o „momencie polskim”.

 

8 lat PiS – fundament siły?

Ktoś naiwny mógłby spytać, kiedy Polska stała się taką potęgą? Przez ostatnie półtora roku? To byłby rekord świata w szybkość budowania siły i pozycji. Nawet Chinom zabrało to trochę więcej czasu. To byłby jeszcze większy cud niż błyskawiczny powrót praworządności po objęciu rządów przez Tuska z całą powagą i cynizmem ogłoszony przez Komisję Europejską oraz media głównego unijnego nurtu. Ale sukces gospodarczy, siła militarna wymagają lepszych mierników niż uznanie medialne. Nawet wierzący w geniusz Donalda Tuska muszą przyjąć z pewnym sceptycyzmem twierdzenie, że to wszystko jego dzieło. W dodatku coraz trudniej jest ignorować fakt, że większość Polaków negatywnie ocenia jego rządy. A Polacy wiedzą, że ostatnie półtora roku to był czas nieróbstwa, pomijając oczywiście farsowe ściganie „pisowców” za urojone afery. 

Zaryzykujmy więc śmiałą hipotezę, która zszokowałaby większość redaktorów mediów zagranicznych, nie mówiąc już o urzędnikach Komisji Europejskiej, że może ta potęga Polski została zbudowana, a przynajmniej poważnie i skutecznie rozbudowana, w ciągu ośmiu lat sprawowania władzy przez Prawo i Sprawiedliwość i koalicjantów. Że to w tym czasie, mimo pandemii i mimo wojny, rozwijała się prężnie Polska gospodarka, że to decyzją tego rządu poczęto rozbudowywać armię, w tym także obronę terytorialną, że realistyczna ocena imperialnych zakusów Władimira Putina i jego krwiożerczego kraju stanowiła i stanowi podstawę myśli politycznej i działań Prawa i Sprawiedliwości.

Wielu Polaków, wspominając lata rządów Zjednoczonej Prawicy, zwraca uwagę na trudności i negatywne zjawiska, których nie brakowało pod koniec tych rządów, ale nie powinny one przesłaniać tej oczywistej prawdy – co byśmy bowiem nie powiedzieli o rządach PiS, te osiem lat uczyniło z Polski inny, silniejszy kraj, a Polaków ludźmi bardziej zamożnymi. 

Oczywiście establishmentowi unijnemu takie wyznanie nie przeszłoby przez usta. A dziennikarz niemiecki, który by wygłosił tego rodzaju tezy, znalazłby się szybko na bruku.

 

Polska to łakomy kąsek

Nie miejmy więc złudzeń co do celu obecnych pochwał. Polska to łakomy kąsek. Chodzi o to, by wykorzystać jej potencjał do swoich celów. Dlatego martwili się w „Europie” o wynik naszych wyborów prezydenckich, martwili się o dalsze rządy Donalda Tuska, bo wiedzą, że tak naprawdę jest to głosowanie za lub przeciw niemu i jego sposobowi rządzenia. Polska ma być koniem w zaprzęgu, ciągnącym równo powóz unijny we wskazanym kierunku. Ma przysparzać kłopotów tym, którzy „Europą” kierują, swoimi narowami, swoimi niewczesnymi narzekaniami i protestami 
Polska ma również wiele do zaoferowania jako obszar kontrolowany: jest potrzebna w geopolitycznej rywalizacji z Rosją i z USA, polscy żołnierze przydadzą się na Ukrainie, polska gospodarka nadal może doskonale uzupełniać braki i niedobory gospodarki Niemiec, nie stając się niebezpieczną dla niej konkurencją. Jako kraj o stosunkowo dużej powierzchni i małej gęstości zaludnienia Polska może także przyjąć znaczną liczbę imigrantów, rozładowując nieco związane z ich napływem napięcia we Francji czy w Niemczech.

Nie dajmy się więc się zwieść tym komplementom. Nie zbaczajmy z właściwej drogi – drogi ku Polsce, która sama wyznacza sobie cele i zachowuje swoją tożsamość

[Felieton pochodzi z Tygodnika Solidarność 22/2025]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe