Przenieśli się z miasta i pozwali rolnika za zapach z chlewni. Sprawa może być precedensem

Co musisz wiedzieć:
- Rolnik z Grodziska ma zapłacić ponad 110 tys. zł sąsiadom za uciążliwy zapach z chlewni
- Sąd uznał, że mimo legalności działalności, jej wpływ na otoczenie jest szkodliwy
- Sprawa może uruchomić falę podobnych pozwów w całym kraju
O sprawie przypomniał Polsat News i Tygodnik Rolniczy. Szymon Kluka z miejscowości Grodzisko pod Łodzią prowadzi gospodarstwo rolne od lat – kontynuując rodzinną tradycję sięgającą kilku pokoleń. Problem zaczął się, gdy w jego okolicy zaczęli osiedlać się nowi mieszkańcy – głównie osoby przybyłe z miasta. Jak twierdzą, życie w sąsiedztwie chlewni jest nie do zniesienia z powodu „nieustannego fetoru”.
Nowi sąsiedzi złożyli pozew cywilny przeciwko rolnikowi. Po wielu latach procesów – mimo że Naczelny Sąd Administracyjny uznał, iż gospodarstwo działa zgodnie z prawem – to w postępowaniu cywilnym rolnik przegrał. Ma zapłacić sąsiadom ponad 110 tysięcy złotych odszkodowania oraz wprowadzić zmiany w funkcjonowaniu gospodarstwa, które ograniczą rozprzestrzenianie się zapachów.
- Komunikat dla mieszkańców Rzeszowa
- Zmiany w popularnym programie TVN. W sieci zawrzało
- Komunikat dla mieszkańców Gdańska
- Niemcy zazdroszczą polskim producentom kamperów
- Komunikat dla mieszkańców Lublina
- W Europie rośnie liczba aresztowań nastoletnich dżihadystów. W Hiszpanii padł rekord
- NASK wydał komunikat. Oszuści podszywają się pod PGNiG
- Cyberatak sparaliżował loty w Rosji. Hakerzy przygotowywali się od roku
- Myśliwiec podczas pokazów spadał na plażę. Ludzie zamarli z przerażenia
Przenieśli się z miasta i pozwali rolnika za zapach z chlewni. Sprawa może być precedensem
Ja trzymam 360 świń A przecież w mojej gminie są gospodarstwa, które mają milion kur, 200–300 sztuk bydła, 300–400 kóz, 2000 świń. I tak mi jest już wstyd nagłaśniać tę sprawę. Bo mógłbym co najwyżej płakać nad wysokością kary. Ale przecież jest przewinienie, musi być kara. A ja się nie czuję winny w tym wszystkim! Bo co ja zrobiłem?
- mówi rolnik w rozmowie z Tygodnikiem Rolniczym.
Ja rozumiem, że się ludzie sprowadzają. Ja rozumiem, że działki sprzedają mieszkańcy i w ogóle. Tylko, że... To jest wieś! To tak, jakbym poszedł do miasta i nagle się wkurzam, że jeździ tramwaj, że dzwony biją...
- dodaje.
Rolnik nie odpuszcza, ale sądy są nieugięte
28 maja 2024 roku Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną złożoną przez Szymona Klukę. To oznacza, że wyrok cywilny jest prawomocny i nie podlega dalszemu zaskarżeniu zwykłymi środkami prawnymi. Sąd nakazał m.in. ograniczenie pracy chlewni wieczorami i w święta, wywóz obornika wyłącznie przy sprzyjającej pogodzie oraz obsadzenie granic działki roślinnością mającą ograniczyć emisję zapachów.
Szymon Kluka nie kryje rozgoryczenia:
Niech mi ktoś odpowie, że jest czarno na białym, że przekraczam ponadprzeciętne miary. Przecież to ja tu mieszkam z dziada, pradziada, to oni tu przyszli
– mówił w rozmowie z Tygodnikiem Przegląd Rolniczy.
Rolnik próbował uzyskać pomoc od władz. Spotkania z poprzednim kierownictwem Ministerstwa Rolnictwa nie przyniosły rezultatów. Dopiero niedawno miał okazję porozmawiać z obecnym ministrem Stefanem Krajewskim. Resort zaproponował rozważenie złożenia skargi nadzwyczajnej, ale z takiego instrumentu mogą skorzystać tylko wybrane instytucje, takie jak Rzecznik Praw Obywatelskich czy Prokurator Generalny.
Czy teraz rolnictwo będzie musiało pachnieć jak miasto?
Wyrok Sądu Najwyższego wywołał ogromne poruszenie w środowisku rolniczym. Wielu rolników obawia się, że sprawa Szymona Kluki stanie się precedensem, który umożliwi lawinowe pozywanie gospodarzy prowadzących legalne, choć „uciążliwe zapachowo” działalności.
Rozumiem, że się ludzie sprowadzają (...). Tylko że to jest wieś. Cały czas to jest wieś
– podkreśla pan Szymon.