"Gryzła mnie do krwi". Poważne oskarżenia wobec rzekomej działaczki młodzieżówki Partii Razem

Na platformach X oraz Instagram pojawiły się zarzuty wobec domniemanej działaczki młodzieżowej przybudówki partii Razem. Aktywistka ma być osobą „wysoko postawioną” w młodzieżówce, a zarzuty wobec niej wysuwa transseksualista, który miał być wcześniej z nią związany. Wśród zarzutów są oskarżenia o brutalne ataki i gwałt. Zarzuty wywołały spore poruszenie w sieci.
Tylko u nas
Tylko u nas / grafika własna

Co musisz wiedzieć?

  • Środowiska progresywnej lewicy od dawna mają kłopot ze skandalami według wzorców, które podobno zwalczają
  • Skandale dotyczą np. tzw. Homokomando
  • Tym razem w sieci pojawiły się oskarżenia dotyczące niewymienionej z nazwiska rzekomej działaczki Partii Razem

 

Lewicowi aktywiści chętnie przedstawiają samych siebie jako przeciwników przemocy, szczególnie tej seksualnej. Kiedy jednak zarzuty o molestowanie czy gwałty dotyczą samej lewicy, jej działacze starają się je często ignorować albo zbywać jako prywatne sprawy. Tak było całkiem niedawno w przypadku Homokomando.

 

Poważne oskarżenia w Homokomando

Wielu z czytelników pamięta pewnie tę sprawę: w styczniu 2025 roku podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu do spraw Równouprawnienia Społeczności LGBT+ Cyryl Wilczyński, były działacz organizacji Homokomando, publicznie oskarżył jej lidera, Linusa Lewandowskiego, o molestowanie seksualne. Do molestowania miało dojść w trakcie aktywności Wilczyńskiego w organizacji, gdy ten identyfikował się jako „trans kobieta”. Wypowiedź Wilczyńskiego została jednak szybko przerwana przez przewodniczącą zespołu, Annę Marię Żukowską z Lewicy, która stwierdziła, że „sprawy personalne to nie na tym zespole”. Reakcja poseł wywołała szok, a wielu komentatorów zarzuciło jej próbę zbagatelizowania poważnych przestępstw. Linus Lewandowski odpowiedział na zarzuty, twierdząc, że to on jest ofiarą molestowania ze strony Wilczyńskiego, co dodatkowo skomplikowało sprawę.

Historia wpisywała się natomiast w szerszy kontekst problemów w Homokomando. W 2022 roku „Gazeta Wyborcza” ujawniła skandal związany z innym członkiem zarządu organizacji, Maciejem L., oskarżonym o gwałt z użyciem broni. Sprawa ta pozostaje w toku prokuratorskim. Wilczyński protestuje natomiast dalej przeciwko działalności Homokomando.

Rozbrat

Polska lewica ma jednak podobne problemy od dawna – i to na różnych szczeblach, nie tylko na tym parlamentarnym. Innym tego przykładem są wydarzenia z poznańskiego skłotu Rozbrat, działającego od 1994 roku jako centrum kultury niezależnej i siedziba Federacji Anarchistycznej. W grudniu 2021 roku dawna mieszkanka tego skłotu ujawniła w mediach społecznościowych, że jako 19-latka miała zostać zgwałcona przez członka kolektywu Rozbrat. Przedstawiciele Rozbratu odpowiedzieli natomiast, że sprawca gwałtu nie działa już w ich strukturach i że zamiast zgłoszenia na policję została mu zaoferowana... terapia u psychologa.

 

Niesprawiedliwe oskarżenia

Nie wszystkie oskarżenia, rzecz jasna, są natomiast prawdziwe. Wie o tym pewnie najlepiej Jakub Dymek, dziennikarz związany z „Krytyką Polityczną”, który w 2017 roku został oskarżony o przemoc seksualną i psychiczną w głośnym artykule opublikowanym w „Codzienniku Feministycznym”. Osiem kobiet zarzuciło mu wtedy gwałt, molestowanie oraz wysyłanie niestosownych wiadomości, w tym propozycji seksualnych. Sprawa wywołała burzę w środowiskach lewicowych, gdzie Dymek uchodził za orędownika wartości feministycznych. Oskarżenia doprowadziły do zawieszenia Dymka w „Krytyce Politycznej”. W odpowiedzi dziennikarz zaprzeczył zarzutom i pozwał autorki artykułu oraz „Codziennik Feministyczny” o zniesławienie. W 2021 roku sąd uznał, że publikacja naruszyła dobra osobiste Dymka. Do dzisiaj żadna z oskarżycielek nie udowodniła też poważnych zarzutów wysuwanych wcześniej wobec dziennikarza.

Same oskarżenia nie są więc dowodem zbrodni, warto jednak zwracać na nie uwagę, szczególnie, gdy pojawiają się wśród rzekomych obrońców moralności. Warto więc też zwrócić uwagę na oskarżenia, które pojawiły się w ostatnich dniach online na platformach X oraz Instagram. Tym razem (sic!) ma chodzić o rzekomy gwałt i inne, drastyczne formy przemocy, sprawcą natomiast ma być działaczka partii Razem.

 

Toksyczny związek

Zarzuty wobec niewskazanej z nazwiska działaczki Młodych Razem pojawiły się wczoraj (6 sierpnia) w na koncie użytkownika o pseudonimie „Eden”. W pierwszych postach zawierających zarzuty, czytamy:

„Razem powinno się reklamować jako partia dla przemocowców i gwałcicieli, bo tym właśnie jest.”

Post (wyświetlony ponad 80 tys. razy) szybko zwrócił uwagę internautów, którzy chcieli wiedzieć więcej. Oryginalny wpis został potem wrzucony ponownie z dodatkowym komentarzem:

„Razem oficjalnie nie wyrzuci mojej byłej, bo to "prywatne sprawy", więc mam do was pytanie: czy gwałciciel, kontrolujący przemocowiec i osoba, która zmusiła osobę trans do detranzycji na 3 lata zasługuje na bycie w lewicowej partii? Szczególnie, że na wyższych stanowiskach...”

Autor wpisu prosił o udostępnienia, podkreślając, że są one dla niego ostatnią szansą na sprawiedliwość i przekierował użytkowników X (dawnego Twittera) na Instagrama, gdzie zamieszczony został tzn. call out na aktywistkę Młodych Razem. Call out to koncept popularny w lewicowych kręgach i oznacza dosłownie „wywołanie danej osoby” i ostrzeganie przed jej rzekomymi nielegalnymi lub niemoralnymi czynami.

Ten konkretny call out przedstawia natomiast według autora historię jego związku z nieujawnioną działaczką Młodych Razem, która „zajmuje wysokie stanowisko w stowarzyszeniu”. Kobieta miała „pastwić się” nad autorem call outu, Edenem, który obecnie identyfikuje się jako kobieta i lesbijka. Na to, że mężczyzna uważa się za lesbijkę, wskazują jego wpisy na Xie, natomiast zdjęcia, które zamieścił na Instagramie dokumentują jego przemianę. Na wcześniejszych zdjęciach widać młodego mężczyznę, na tych najnowszych zaś mężczyznę stylizującego się na kobietę.

 

"Krew i gwałt"

Zarzuty, które Eden wysuwa wobec działaczki Razem i swojej byłej partnerki, są wyjątkowo poważne. W 20 grafikach, z których składa się się call out, Eden twierdzi, iż jego eks stosowała wobec niego zarówno przemoc psychiczną, jak i fizyczną. Związek miał trwać kilka lat i zakończyć się ok. 1,5 roku temu.

Problemy w związku miały się zacząć, według relacji transseksualisty, już w drugim jego miesiącu. Wtedy to działaczka lewicowej partii miała zacząć krzyczeć na swojego partnera, który wtedy jeszcze nie uważał się za kobietę. Potem zacząć się miały groźby morderstwa: lewicowa działaczka miała rzekomo chcieć zabić jednego ze współlokatorów swojego partnera. Kiedy jej partner natomiast zaczął identyfikować się najpierw jako osoba niebinarna, a potem jako „trans kobieta”, przemoc tylko się, według jego słów, nasiliła.

„Koło 5-6 miesiąca pierwszy raz szarpała mnie do krwi pazurami. Już jakiś czas trwała przemoc fizyczna - gryzła mnie regularnie do krwi, kiedy była na mnie zła. Krzyczałam [transseksualista pisze o sobie w formie żeńskiej; przyp. red.] z bólu, ale współlokatorzy osoby X bali się zareagować. Miała całkowicie gdzieś moje zdrowie, mój stan psychiczny, i to że mogę stracić pracę. Wtedy również jej stan byt chyba najniższy od dawna, bo odkryła, że współlokatorzy nie są jej fanami (bo nad nimi też się znęcała). Pojawiło się znowu szarpanie mnie do krwi. Gdzieś wtedy, kiedy ona chciała seksu, a ja nie, nie powiedziałam nie, bo się jej bałam przez to, jak bardzo przemocowa była na co dzień. Wytłumaczyłam, że czuję się zgwałcona...*”

Pełen opis przemocy, która miała mieć miejsce, jest dostępny na koncie transseksualisty na Instagramie. Eden zamknął jednak dostęp do swojego konta na Xie, gdzie „wszedł za kłódkę”. Jego konto na dawnym Twitterze mogą więc odwiedzić jedynie osoby, które śledziły transseksualistę już wcześniej, zanim zmienił ustawienia swojego profilu.

W swoich najnowszych wpisach na Twitterze Eden prosi natomiast o pomoc w znalezieniu prawnika. „Czeka mnie pozew o zniesławienie” - donosi jeden z jego nowszych postów sprzed kilku godzin. Na samej górze profilu poszkodowanego transseksualisty widnieje zaś grafika opatrzona komentarzem po angielsku: „hope my abuser dies” (ang. "Mam nadzieję, że moja krzywdzicielka umrze."). Wpisy nużytkownika na "X" są obecnie chronione.

Jak dotąd nikt z partii Razem ani jej młodzieżówki nie zajął stanowiska w tej sprawie.

 

[*Cytaty przytoczone w tym tekście pochodzą z różnych grafik i wpisów. Zostały one uporządkowane i poprawione pod względem chronologicznym, ortograficznym i interpunkcyjnym. Ich treść natomiast pozostała niezmieniona]


 

POLECANE
Nie żyje Stanisław Soyka gorące
Nie żyje Stanisław Soyka

Media obiegła informacja o śmierci Stanisława Soyki. Stanisław Soyka miał dziś wystąpić w Sopocie podczas Top of the Top Festival.

Do Kanału Zero dodzwonił się... Karol (Nawrocki) z Gdańska z ostatniej chwili
Do Kanału Zero dodzwonił się... "Karol (Nawrocki) z Gdańska"

W czwartek wieczorem podczas rozmowy Roberta Mazurka z Pawłem Szeferenakerem do Kanału Zero dodzwonił się niecodzienny widz. – Dobry wieczór Karol z Gdańska, wykonujący obowiązki wobec Państwa Polskiego z wielką przyjemnością i zaszczytem w Warszawie – rozpoczął.

Pielęgniarka obciążona potężną karą za stwierdzenie, że istnieją dwie płcie tylko u nas
Pielęgniarka obciążona potężną karą za stwierdzenie, że istnieją dwie płcie

W sierpniu tego roku Amy Hamm, kanadyjska pielęgniarka z Kolumbii Brytyjskiej, została zawieszona na miesiąc w swojej pracy i obciążona kosztami postępowania w wysokości blisko 94 000 dolarów przez Kolegium Pielęgniarek i Położnych Kolumbii Brytyjskiej (British Columbia College of Nurses and Midwives). Decyzja ta jest wynikiem wieloletniego dochodzenia, które rozpoczęło się w 2020 roku i dotyczyło jej publicznych wypowiedzi na temat tożsamości płciowej. W prostych słowach: pielęgniarka nigdy nie skrzywdziła swoich pacjentów, nie popełniła żadnego przestępstwa, ale została uznana za “transfobkę” i będzie teraz surowo karana!

W ciągu dwóch tygodni będziemy wiedzieć. Znamienne słowa Trumpa z ostatniej chwili
"W ciągu dwóch tygodni będziemy wiedzieć". Znamienne słowa Trumpa

Prezydent USA Donald Trump ocenił, że "w ciągu dwóch tygodni" będzie wiadomo, co dalej z pokojem w Ukrainie. Dodał, że jeśli nie będzie postępu, możliwe, że potrzebna będzie "inna taktyka".

Media: Zatrzymano Ukraińca podejrzanego ws. uszkodzenia gazociągów Nord Stream z ostatniej chwili
Media: Zatrzymano Ukraińca podejrzanego ws. uszkodzenia gazociągów Nord Stream

Włoska policja zatrzymała obywatela Ukrainy podejrzanego o koordynację ataków na gazociągi Nord Stream 1 i 2 – poinformowała w czwartek niemiecka prokuratura generalna. Zarzuca mu się m.in. doprowadzenie do eksplozji i sabotaż.

Grafzero: Kiedy będziesz gotowy, idź Wojciech Gunia - recenzja z ostatniej chwili
Grafzero: "Kiedy będziesz gotowy, idź" Wojciech Gunia - recenzja

W dzisiejszym filmie zapraszam Was do świata polskiej literatury grozy. „Kiedy będziesz gotowy, idź” to najnowsza książka Wojciecha Guni – autora, który od lat buduje unikalną pozycję w nurcie weird fiction i polskiego horroru.

Nowy Pokój Socjalny. Donald w krainie jachtów z ostatniej chwili
Nowy Pokój Socjalny. Donald w krainie jachtów

Atmosfera stawała się nieznośna. W gęstym powietrzu można było siekierę powiesić. Mijały kolejne sekundy. Sekundy łączyły się w minuty, a minuty w kwadranse. Te zaś stawały się godzinami, dniami, tygodniami…

Szpital w Koninie jednak będzie przyjmował pacjentów z ostatniej chwili
Szpital w Koninie jednak będzie przyjmował pacjentów

– Nie będziemy odsyłać pacjentów do innych ośrodków – zadeklarowała w czwartek dyrektor szpitala w Koninie (woj. wielkopolskie) Krystyna Brzezińska.

Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia z ostatniej chwili
Komunikat dla mieszkańców Podkarpacia

W Cisnej odbyło się uroczyste podpisanie umowy na zabezpieczenie osuwiska przy DW 893. Szacowana wartość inwestycji to ponad 15 mln złotych. Zakończenie do końca 2026 r.

Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja z ostatniej chwili
Akcyza na alkohol ostro w górę. Jest decyzja

Od 1 stycznia 2026 r. stawki akcyzy na wyroby alkoholowe wzrosną o 15 proc. , a od 1 stycznia 2027 r. - o 10 proc. – poinformowało w czwartek Ministerstwo Finansów. Resort zapowiedział też podwyżkę opłaty cukrowej.

REKLAMA

"Gryzła mnie do krwi". Poważne oskarżenia wobec rzekomej działaczki młodzieżówki Partii Razem

Na platformach X oraz Instagram pojawiły się zarzuty wobec domniemanej działaczki młodzieżowej przybudówki partii Razem. Aktywistka ma być osobą „wysoko postawioną” w młodzieżówce, a zarzuty wobec niej wysuwa transseksualista, który miał być wcześniej z nią związany. Wśród zarzutów są oskarżenia o brutalne ataki i gwałt. Zarzuty wywołały spore poruszenie w sieci.
Tylko u nas
Tylko u nas / grafika własna

Co musisz wiedzieć?

  • Środowiska progresywnej lewicy od dawna mają kłopot ze skandalami według wzorców, które podobno zwalczają
  • Skandale dotyczą np. tzw. Homokomando
  • Tym razem w sieci pojawiły się oskarżenia dotyczące niewymienionej z nazwiska rzekomej działaczki Partii Razem

 

Lewicowi aktywiści chętnie przedstawiają samych siebie jako przeciwników przemocy, szczególnie tej seksualnej. Kiedy jednak zarzuty o molestowanie czy gwałty dotyczą samej lewicy, jej działacze starają się je często ignorować albo zbywać jako prywatne sprawy. Tak było całkiem niedawno w przypadku Homokomando.

 

Poważne oskarżenia w Homokomando

Wielu z czytelników pamięta pewnie tę sprawę: w styczniu 2025 roku podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu do spraw Równouprawnienia Społeczności LGBT+ Cyryl Wilczyński, były działacz organizacji Homokomando, publicznie oskarżył jej lidera, Linusa Lewandowskiego, o molestowanie seksualne. Do molestowania miało dojść w trakcie aktywności Wilczyńskiego w organizacji, gdy ten identyfikował się jako „trans kobieta”. Wypowiedź Wilczyńskiego została jednak szybko przerwana przez przewodniczącą zespołu, Annę Marię Żukowską z Lewicy, która stwierdziła, że „sprawy personalne to nie na tym zespole”. Reakcja poseł wywołała szok, a wielu komentatorów zarzuciło jej próbę zbagatelizowania poważnych przestępstw. Linus Lewandowski odpowiedział na zarzuty, twierdząc, że to on jest ofiarą molestowania ze strony Wilczyńskiego, co dodatkowo skomplikowało sprawę.

Historia wpisywała się natomiast w szerszy kontekst problemów w Homokomando. W 2022 roku „Gazeta Wyborcza” ujawniła skandal związany z innym członkiem zarządu organizacji, Maciejem L., oskarżonym o gwałt z użyciem broni. Sprawa ta pozostaje w toku prokuratorskim. Wilczyński protestuje natomiast dalej przeciwko działalności Homokomando.

Rozbrat

Polska lewica ma jednak podobne problemy od dawna – i to na różnych szczeblach, nie tylko na tym parlamentarnym. Innym tego przykładem są wydarzenia z poznańskiego skłotu Rozbrat, działającego od 1994 roku jako centrum kultury niezależnej i siedziba Federacji Anarchistycznej. W grudniu 2021 roku dawna mieszkanka tego skłotu ujawniła w mediach społecznościowych, że jako 19-latka miała zostać zgwałcona przez członka kolektywu Rozbrat. Przedstawiciele Rozbratu odpowiedzieli natomiast, że sprawca gwałtu nie działa już w ich strukturach i że zamiast zgłoszenia na policję została mu zaoferowana... terapia u psychologa.

 

Niesprawiedliwe oskarżenia

Nie wszystkie oskarżenia, rzecz jasna, są natomiast prawdziwe. Wie o tym pewnie najlepiej Jakub Dymek, dziennikarz związany z „Krytyką Polityczną”, który w 2017 roku został oskarżony o przemoc seksualną i psychiczną w głośnym artykule opublikowanym w „Codzienniku Feministycznym”. Osiem kobiet zarzuciło mu wtedy gwałt, molestowanie oraz wysyłanie niestosownych wiadomości, w tym propozycji seksualnych. Sprawa wywołała burzę w środowiskach lewicowych, gdzie Dymek uchodził za orędownika wartości feministycznych. Oskarżenia doprowadziły do zawieszenia Dymka w „Krytyce Politycznej”. W odpowiedzi dziennikarz zaprzeczył zarzutom i pozwał autorki artykułu oraz „Codziennik Feministyczny” o zniesławienie. W 2021 roku sąd uznał, że publikacja naruszyła dobra osobiste Dymka. Do dzisiaj żadna z oskarżycielek nie udowodniła też poważnych zarzutów wysuwanych wcześniej wobec dziennikarza.

Same oskarżenia nie są więc dowodem zbrodni, warto jednak zwracać na nie uwagę, szczególnie, gdy pojawiają się wśród rzekomych obrońców moralności. Warto więc też zwrócić uwagę na oskarżenia, które pojawiły się w ostatnich dniach online na platformach X oraz Instagram. Tym razem (sic!) ma chodzić o rzekomy gwałt i inne, drastyczne formy przemocy, sprawcą natomiast ma być działaczka partii Razem.

 

Toksyczny związek

Zarzuty wobec niewskazanej z nazwiska działaczki Młodych Razem pojawiły się wczoraj (6 sierpnia) w na koncie użytkownika o pseudonimie „Eden”. W pierwszych postach zawierających zarzuty, czytamy:

„Razem powinno się reklamować jako partia dla przemocowców i gwałcicieli, bo tym właśnie jest.”

Post (wyświetlony ponad 80 tys. razy) szybko zwrócił uwagę internautów, którzy chcieli wiedzieć więcej. Oryginalny wpis został potem wrzucony ponownie z dodatkowym komentarzem:

„Razem oficjalnie nie wyrzuci mojej byłej, bo to "prywatne sprawy", więc mam do was pytanie: czy gwałciciel, kontrolujący przemocowiec i osoba, która zmusiła osobę trans do detranzycji na 3 lata zasługuje na bycie w lewicowej partii? Szczególnie, że na wyższych stanowiskach...”

Autor wpisu prosił o udostępnienia, podkreślając, że są one dla niego ostatnią szansą na sprawiedliwość i przekierował użytkowników X (dawnego Twittera) na Instagrama, gdzie zamieszczony został tzn. call out na aktywistkę Młodych Razem. Call out to koncept popularny w lewicowych kręgach i oznacza dosłownie „wywołanie danej osoby” i ostrzeganie przed jej rzekomymi nielegalnymi lub niemoralnymi czynami.

Ten konkretny call out przedstawia natomiast według autora historię jego związku z nieujawnioną działaczką Młodych Razem, która „zajmuje wysokie stanowisko w stowarzyszeniu”. Kobieta miała „pastwić się” nad autorem call outu, Edenem, który obecnie identyfikuje się jako kobieta i lesbijka. Na to, że mężczyzna uważa się za lesbijkę, wskazują jego wpisy na Xie, natomiast zdjęcia, które zamieścił na Instagramie dokumentują jego przemianę. Na wcześniejszych zdjęciach widać młodego mężczyznę, na tych najnowszych zaś mężczyznę stylizującego się na kobietę.

 

"Krew i gwałt"

Zarzuty, które Eden wysuwa wobec działaczki Razem i swojej byłej partnerki, są wyjątkowo poważne. W 20 grafikach, z których składa się się call out, Eden twierdzi, iż jego eks stosowała wobec niego zarówno przemoc psychiczną, jak i fizyczną. Związek miał trwać kilka lat i zakończyć się ok. 1,5 roku temu.

Problemy w związku miały się zacząć, według relacji transseksualisty, już w drugim jego miesiącu. Wtedy to działaczka lewicowej partii miała zacząć krzyczeć na swojego partnera, który wtedy jeszcze nie uważał się za kobietę. Potem zacząć się miały groźby morderstwa: lewicowa działaczka miała rzekomo chcieć zabić jednego ze współlokatorów swojego partnera. Kiedy jej partner natomiast zaczął identyfikować się najpierw jako osoba niebinarna, a potem jako „trans kobieta”, przemoc tylko się, według jego słów, nasiliła.

„Koło 5-6 miesiąca pierwszy raz szarpała mnie do krwi pazurami. Już jakiś czas trwała przemoc fizyczna - gryzła mnie regularnie do krwi, kiedy była na mnie zła. Krzyczałam [transseksualista pisze o sobie w formie żeńskiej; przyp. red.] z bólu, ale współlokatorzy osoby X bali się zareagować. Miała całkowicie gdzieś moje zdrowie, mój stan psychiczny, i to że mogę stracić pracę. Wtedy również jej stan byt chyba najniższy od dawna, bo odkryła, że współlokatorzy nie są jej fanami (bo nad nimi też się znęcała). Pojawiło się znowu szarpanie mnie do krwi. Gdzieś wtedy, kiedy ona chciała seksu, a ja nie, nie powiedziałam nie, bo się jej bałam przez to, jak bardzo przemocowa była na co dzień. Wytłumaczyłam, że czuję się zgwałcona...*”

Pełen opis przemocy, która miała mieć miejsce, jest dostępny na koncie transseksualisty na Instagramie. Eden zamknął jednak dostęp do swojego konta na Xie, gdzie „wszedł za kłódkę”. Jego konto na dawnym Twitterze mogą więc odwiedzić jedynie osoby, które śledziły transseksualistę już wcześniej, zanim zmienił ustawienia swojego profilu.

W swoich najnowszych wpisach na Twitterze Eden prosi natomiast o pomoc w znalezieniu prawnika. „Czeka mnie pozew o zniesławienie” - donosi jeden z jego nowszych postów sprzed kilku godzin. Na samej górze profilu poszkodowanego transseksualisty widnieje zaś grafika opatrzona komentarzem po angielsku: „hope my abuser dies” (ang. "Mam nadzieję, że moja krzywdzicielka umrze."). Wpisy nużytkownika na "X" są obecnie chronione.

Jak dotąd nikt z partii Razem ani jej młodzieżówki nie zajął stanowiska w tej sprawie.

 

[*Cytaty przytoczone w tym tekście pochodzą z różnych grafik i wpisów. Zostały one uporządkowane i poprawione pod względem chronologicznym, ortograficznym i interpunkcyjnym. Ich treść natomiast pozostała niezmieniona]



 

Polecane
Emerytury
Stażowe