Karolina Romanowska o reedukacji Ukraińców

– Musimy pokazywać postawy godne naśladowania i uczyć, że można przeciwstawić się złu. To działa pozytywnie na relacje obu narodów, bo pokazuje Polakom, że nie cały naród ukraiński był zły, a Ukraińcom daje pozytywne wzorce, z którymi mogą się identyfikować – mówi Karolina Romanowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Pojednania Polsko-Ukraińskiego, w rozmowie z Konradem Wernickim.
Karolina Romanowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Pojednania Polsko-Ukraińskiego Karolina Romanowska o reedukacji Ukraińców
Karolina Romanowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Pojednania Polsko-Ukraińskiego / fot. arch.

Co musisz wiedzieć:

  • Karolina Romanowska podkreśla, że integracja ukraińskich dzieci w Polsce ustabilizowała się – w większości opanowały język i zadomowiły się w szkołach.
  • Jej zdaniem priorytetem jest nauka polskiego, a język ukraiński powinien być rozwijany w domu i w szkółkach weekendowych.
  • Największym wyzwaniem pozostają kwestie historyczne, zwłaszcza pamięć o rzezi wołyńskiej i brak zgody na ekshumacje ofiar.
  • Kluczem do pojednania są dialog, pozytywne przykłady i odkrywanie historii Sprawiedliwych Ukraińców.

Integracja Ukraińców w Polsce

Konrad Wernicki: – Jak z Pani perspektywy przebiega integracja Ukraińców w Polsce? Można mówić, że są częścią naszego społeczeństwa, czy wciąż czują się uchodźcami?

Karolina Romanowska: – Kryzys sprzed trzech lat, gdy do Polski nagle przybyły miliony Ukraińców, był ogromnym wyzwaniem. Początkowy, piękny zryw pomocy i wiara, że jakoś się odnajdziemy, zderzyły się z twardą rzeczywistością. System edukacji musiał z dnia na dzień poradzić sobie z przyjęciem tysięcy dzieci niemówiących po polsku. To był ogromny wysiłek dla nauczycieli, którzy bez wcześniejszych szkoleń musieli sami, na własną rękę, wypracować nowe metody nauczania. Moja siostra, która jest nauczycielką chemii i matematyki, pracowała w szkole niedaleko ośrodka dla uchodźców. Jej klasa z dwudziestu kilku osób rozrosła się do trzydziestu pięciu, z czego większość stanowiły dzieci nieznające polskiego. Była pozostawiona sama sobie, brakowało rąk do pracy. Dzieci na szczęście bardzo szybko uczą się języka i potrafią się przystosować, jednak wielu pedagogów było po prostu przeciążonych tym nagłym obowiązkiem.

– Jak sytuacja w szkołach wygląda dzisiaj, po tych trzech latach?

Sytuacja z pewnością się zmieniła i ustabilizowała. Część rodzin ukraińskich wróciła do siebie lub wyjechała dalej na Zachód. Widzę to choćby na przykładzie mojej dziesięcioletniej siostrzenicy, która śpiewa mi w samochodzie ukraińskie piosenki. Nauczyła się ich od swojej najlepszej przyjaciółki, która niestety wróciła już na Ukrainę. Moja siostrzenica bardzo za nią tęskni, co pokazuje, jak głębokie relacje potrafiły nawiązać dzieci. Te, które zostały, po trzech latach często mówią już świetnie po polsku, nierzadko nawet bez akcentu.

– W debacie publicznej pojawia się pytanie, czy ukraińskie dzieci powinny się uczyć w polskich szkołach języka ukraińskiego?

Uważam, że dzieci ukraińskie w polskich szkołach powinny przede wszystkim uczyć się języka polskiego, by móc w pełni integrować się i funkcjonować w społeczeństwie. Czerpiąc z moich wieloletnich doświadczeń z Wielkiej Brytanii, sądzę, że najlepszym i sprawdzonym modelem byłyby tzw. szkółki weekendowe. Tam Polacy, jeśli chcieli, aby ich dzieci uczyły się języka polskiego i historii, sami organizowali i finansowali takie zajęcia, czasem przy wsparciu dotacji z Polski. To jest system, który działa i jest sprawiedliwy. Państwo polskie powinno dać zielone światło dla takich inicjatyw i wspierać je, na przykład udostępniając budynki szkolne w weekendy, ale niekoniecznie finansować z pieniędzy polskich podatników. Podstawą nauki języka ojczystego i tak zawsze jest dom. Jeśli w domu mówi się po ukraińsku, dba o kulturę, to szkoła jest tylko ważnym dodatkiem. Być może w przyszłości, w ramach nauki drugiego języka obcego, warto byłoby rozważyć zamianę w niektórych szkołach języka rosyjskiego na ukraiński.

Nierozwiązana sprawa rzezi wołyńskiej

– Przejdźmy do najtrudniejszej kwestii – nauki historii. Nasze wspólne dzieje są trudne, a temat rzezi wołyńskiej budzi ogromne emocje.

To niezwykle ważny i delikatny temat, którego politycy często boją się dotykać. Uważam, że do młodzieży licealnej można dotrzeć poprzez odpowiednie narzędzia, które nie zrażą, a zachęcą do poznania prawdy. Jako Stowarzyszenie proponowałam, by w liceach pokazywać film "Sad dziadka" – to pierwszy obraz o Wołyniu zrobiony wspólnie przez Polaków i Ukraińców, pod którym podpisali się historycy z obu krajów. Opowiada on o Sprawiedliwych Ukraińcach, którzy z narażeniem życia ratowali swoich polskich sąsiadów. Musimy pokazywać postawy godne naśladowania i uczyć, że można przeciwstawić się złu. To działa pozytywnie na relacje obu narodów, bo pokazuje Polakom, że nie cały naród ukraiński był zły, a Ukraińcom daje pozytywne wzorce, z którymi mogą się identyfikować. Nie możemy pozwolić, by młody Ukrainiec na pierwszej lekcji usłyszał tylko, że "jego naród mordował Polaków".

– Z drugiej strony na Ukrainie wciąż żywy jest kult Stepana Bandery, a wiedza o rzezi wołyńskiej jest znikoma. Wielu Ukraińców, słysząc o zbrodni, reaguje wyparciem. Jak do nich dotrzeć?

To prawda i jest to dla nas bardzo bolesne. Trzeba jednak pamiętać, że naród, który przez stulecia sam czuł się ofiarą, ma ogromny problem z psychologicznym przyjęciem roli kata. Dlatego musimy szukać metod, by delikatnie uświadamiać, a nie atakować. Niezwykle poruszająca jest historia mojej znajomej z Wołynia, która bała się poznawać historię, bo lękała się, że odkryje, iż jej dziadek mordował Polaków. Proszę sobie wyobrazić jej ulgę, gdy z książki dowiedziała się, że jej dziadek był jednym ze Sprawiedliwych i ratował Polaków, wywożąc ich na wozie pod stertami drewna. To pokazuje, jak głębokie i osobiste są to lęki. Postrzeganie historii nie jest na Ukrainie monolitem. Spotkałam wielu Ukraińców, od Lwowa po Kijów, którzy używają słowa "riznia", czyli "rzeź", i wiedzą, że banderowcy mordowali także Ukraińców, którzy pomagali Polakom, jak pana Tkaczuka ze wsi Kupowalce, zamordowanego przez własnych siostrzeńców z UPA za przeprawianie Polaków łódką na drugi brzeg rzeki.

– Jak zatem w praktyce budować to pojednanie, o którym tak trudno rozmawiać?

Kluczem jest dialog i pokazywanie tego, co nas łączy, poprzez konkretne, ludzkie historie. Niezwykle wzruszającym momentem było niedawne spotkanie naszego stowarzyszenia z ambasadorem Ukrainy w Polsce, Wasylem Bodnarem. Jedna z członkiń wręczyła mu książkę o Sprawiedliwych Ukraińcach. Ambasador, przeglądając ją, w pewnym momencie zamilkł i pokazał nam nazwisko: Wasyl Bodnar – człowiek o takim samym nazwisku jak jego, który ratował Polaków. Chwilę później jego asystent również odnalazł na kartach książki swoje nazwisko. Dla nich to był moment wielkiej dumy, a nawet ulgi. To pokazuje, jak ważne jest odkrywanie takich historii, które dają nadzieję i budują autentyczne mosty.

– Co jest dziś największą przeszkodą w relacjach polsko-ukraińskich?

Z najnowszych sondaży Centrum Mieroszewskiego wynika, że choć poparcie dla Ukrainy wciąż jest duże, to nierozwiązane kwestie historyczne, a zwłaszcza brak zgody na ekshumacje i godny pochówek ofiar rzezi wołyńskiej, negatywnie wpływają na wzajemne postrzeganie. Prawo do pochówku bliskich to fundamentalne prawo człowieka, które odróżnia nas od zwierząt. To wartość naszej cywilizacji, o której pisał już Sofokles w "Antygonie". To nie powinna być karta przetargowa w polityce. Mimo ogromnej pomocy, jakiej Polacy udzielili, rodziny wołyńskie wciąż czekają na ten prosty, ludzki gest, który pozwoliłby im wreszcie zapalić świeczkę na grobach swoich bliskich. Nie możemy też zapominać o rosyjskiej dezinformacji, która nieustannie próbuje nas skłócić. Dlatego tak ważne jest, byśmy byli świadomi tych zagrożeń i konsekwentnie budowali dialog oparty na prawdzie i wzajemnym szacunku, pamiętając o proroczych słowach prezydenta Lecha Kaczyńskiego: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę". Wspieranie Ukrainy leży w naszym najgłębszym, egzystencjalnym interesie.


 

POLECANE
Niemcy boją się wizyty Karola Nawrockiego? Będzie domagał się reparacji gorące
Niemcy boją się wizyty Karola Nawrockiego? "Będzie domagał się reparacji"

- "Oczekuje się, że nowy prezydent Polski za kilka dni złoży swoją inauguracyjną wizytę w Berlinie. Karol Nawrocki zapowiedział już jeden temat: „Z pewnością” tematem rozmów będą reparacje za II wojnę światową" - pisze niemiecki der Spiegel w artykule "Prezydent Polski Nawrocki chce domagać się reparacji podczas wizyty w Niemczech".

Zadanie dla Donalda Tuska: nie przeszkadzać tylko u nas
Zadanie dla Donalda Tuska: nie przeszkadzać

Premier Donald Tusk potrafi odwracać kota ogonem. Pytany, czy drzwi do Białego Domu są przed nim zamknięte, najpierw zwala odpowiedzialność na polityków PiSu, mówiąc: "Wszyscy wiemy, ile pielgrzymek pisowskich wyjeżdżało do Waszyngtonu, żeby wytłumaczyć naszym amerykańskim przyjaciołom, jakim potworem ja jestem".

Sanepid wydał komunikat dla mieszkańców. Bakterie coli w wodociągu z ostatniej chwili
Sanepid wydał komunikat dla mieszkańców. Bakterie coli w wodociągu

Woda dostarczana z wodociągu zbiorowego zaopatrzenia w wodę w miejscowościach Lublewo i Bielkówko, w gminie Kolbudy w woj. pomorskim, jest niezdatna do spożycia – podała Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Pruszczu Gdańskim.

Burza w Pałacu Buckingham. Niespodziewany ruch księcia Harry’ego Wiadomości
Burza w Pałacu Buckingham. Niespodziewany ruch księcia Harry’ego

Książę Harry wrócił do Wielkiej Brytanii w trzecią rocznicę śmierci swojej babci, królowej Elżbiety II, by oddać jej hołd i wziąć udział w działaniach charytatywnych. Wizyta wzbudziła też spekulacje dotyczące ewentualnego spotkania z ojcem, królem Karolem III.

Nie żyje Katarzyna Stoparczyk. Prokuratura bada okoliczności tragedii Wiadomości
Nie żyje Katarzyna Stoparczyk. Prokuratura bada okoliczności tragedii

Prokurator rejonowy w Nisku na Podkarpaciu wszczął śledztwo ws. wypadku, w którym zginęła dziennikarka radiowej Trójki Katarzyna Stoparczyk. Zabezpieczamy kolejne dowody i przesłuchujemy świadków – powiedział PAP prokurator rejonowy Piotr Walkowicz.

Stanowski ostro odpowiada Wysockiej-Schnepf. „Robić ze mnie hejtera dzieci? Serio?” Wiadomości
Stanowski ostro odpowiada Wysockiej-Schnepf. „Robić ze mnie hejtera dzieci? Serio?”

Konflikt między Dorotą Wysocką-Schnepf a Krzysztofem Stanowskim przybrał kolejny obrót. Dziennikarka zapowiedziała, że kieruje pozwy przeciwko twórcy Kanału Zero i Robertowi Mazurkowi. Powód? Jej zdaniem doszło do „piętnowania” jej 14-letniego syna. Na emocjonalny wpis Wysockiej-Schnepf natychmiast zareagował Stanowski, który nie tylko odrzucił zarzuty, ale także oskarżył ją o manipulowanie opinią publiczną.

Francja na politycznym zakręcie. Rząd Francois Bayrou bez wotum zaufania z ostatniej chwili
Francja na politycznym zakręcie. Rząd Francois Bayrou bez wotum zaufania

Rząd premiera Francji Francois Bayrou przegrał w poniedziałek wieczorem w parlamencie głosowanie nad wotum zaufania. Oznacza to, że rząd musi ustąpić. Według mediów Bayrou ma złożyć dymisję na ręce prezydenta Emmanuela Macrona we wtorek rano.

tylko u nas
Karolina Romanowska o reedukacji Ukraińców

– Musimy pokazywać postawy godne naśladowania i uczyć, że można przeciwstawić się złu. To działa pozytywnie na relacje obu narodów, bo pokazuje Polakom, że nie cały naród ukraiński był zły, a Ukraińcom daje pozytywne wzorce, z którymi mogą się identyfikować – mówi Karolina Romanowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Pojednania Polsko-Ukraińskiego, w rozmowie z Konradem Wernickim.

Mars zaskakuje badaczy. Nowe odkrycie zmienia dotychczasowy obraz planety Wiadomości
Mars zaskakuje badaczy. Nowe odkrycie zmienia dotychczasowy obraz planety

Na powierzchni Marsa odkryto nowy minerał – hydroksysiarczan żelaza(III). To przełomowe znalezisko może świadczyć o tym, że kiedyś na Czerwonej Planecie istniały warunki sprzyjające powstawaniu życia.

Lewandowski bohaterem meczu z Finlandią. Kamera uchwyciła zabawny moment Wiadomości
Lewandowski bohaterem meczu z Finlandią. Kamera uchwyciła zabawny moment

Reprezentacja Polski zrobiła kolejny krok w stronę baraży do mistrzostw świata. W niedzielny wieczór na Stadionie Śląskim Biało-Czerwoni pokonali Finlandię 3:1.

REKLAMA

Karolina Romanowska o reedukacji Ukraińców

– Musimy pokazywać postawy godne naśladowania i uczyć, że można przeciwstawić się złu. To działa pozytywnie na relacje obu narodów, bo pokazuje Polakom, że nie cały naród ukraiński był zły, a Ukraińcom daje pozytywne wzorce, z którymi mogą się identyfikować – mówi Karolina Romanowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Pojednania Polsko-Ukraińskiego, w rozmowie z Konradem Wernickim.
Karolina Romanowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Pojednania Polsko-Ukraińskiego Karolina Romanowska o reedukacji Ukraińców
Karolina Romanowska, przewodnicząca Stowarzyszenia Pojednania Polsko-Ukraińskiego / fot. arch.

Co musisz wiedzieć:

  • Karolina Romanowska podkreśla, że integracja ukraińskich dzieci w Polsce ustabilizowała się – w większości opanowały język i zadomowiły się w szkołach.
  • Jej zdaniem priorytetem jest nauka polskiego, a język ukraiński powinien być rozwijany w domu i w szkółkach weekendowych.
  • Największym wyzwaniem pozostają kwestie historyczne, zwłaszcza pamięć o rzezi wołyńskiej i brak zgody na ekshumacje ofiar.
  • Kluczem do pojednania są dialog, pozytywne przykłady i odkrywanie historii Sprawiedliwych Ukraińców.

Integracja Ukraińców w Polsce

Konrad Wernicki: – Jak z Pani perspektywy przebiega integracja Ukraińców w Polsce? Można mówić, że są częścią naszego społeczeństwa, czy wciąż czują się uchodźcami?

Karolina Romanowska: – Kryzys sprzed trzech lat, gdy do Polski nagle przybyły miliony Ukraińców, był ogromnym wyzwaniem. Początkowy, piękny zryw pomocy i wiara, że jakoś się odnajdziemy, zderzyły się z twardą rzeczywistością. System edukacji musiał z dnia na dzień poradzić sobie z przyjęciem tysięcy dzieci niemówiących po polsku. To był ogromny wysiłek dla nauczycieli, którzy bez wcześniejszych szkoleń musieli sami, na własną rękę, wypracować nowe metody nauczania. Moja siostra, która jest nauczycielką chemii i matematyki, pracowała w szkole niedaleko ośrodka dla uchodźców. Jej klasa z dwudziestu kilku osób rozrosła się do trzydziestu pięciu, z czego większość stanowiły dzieci nieznające polskiego. Była pozostawiona sama sobie, brakowało rąk do pracy. Dzieci na szczęście bardzo szybko uczą się języka i potrafią się przystosować, jednak wielu pedagogów było po prostu przeciążonych tym nagłym obowiązkiem.

– Jak sytuacja w szkołach wygląda dzisiaj, po tych trzech latach?

Sytuacja z pewnością się zmieniła i ustabilizowała. Część rodzin ukraińskich wróciła do siebie lub wyjechała dalej na Zachód. Widzę to choćby na przykładzie mojej dziesięcioletniej siostrzenicy, która śpiewa mi w samochodzie ukraińskie piosenki. Nauczyła się ich od swojej najlepszej przyjaciółki, która niestety wróciła już na Ukrainę. Moja siostrzenica bardzo za nią tęskni, co pokazuje, jak głębokie relacje potrafiły nawiązać dzieci. Te, które zostały, po trzech latach często mówią już świetnie po polsku, nierzadko nawet bez akcentu.

– W debacie publicznej pojawia się pytanie, czy ukraińskie dzieci powinny się uczyć w polskich szkołach języka ukraińskiego?

Uważam, że dzieci ukraińskie w polskich szkołach powinny przede wszystkim uczyć się języka polskiego, by móc w pełni integrować się i funkcjonować w społeczeństwie. Czerpiąc z moich wieloletnich doświadczeń z Wielkiej Brytanii, sądzę, że najlepszym i sprawdzonym modelem byłyby tzw. szkółki weekendowe. Tam Polacy, jeśli chcieli, aby ich dzieci uczyły się języka polskiego i historii, sami organizowali i finansowali takie zajęcia, czasem przy wsparciu dotacji z Polski. To jest system, który działa i jest sprawiedliwy. Państwo polskie powinno dać zielone światło dla takich inicjatyw i wspierać je, na przykład udostępniając budynki szkolne w weekendy, ale niekoniecznie finansować z pieniędzy polskich podatników. Podstawą nauki języka ojczystego i tak zawsze jest dom. Jeśli w domu mówi się po ukraińsku, dba o kulturę, to szkoła jest tylko ważnym dodatkiem. Być może w przyszłości, w ramach nauki drugiego języka obcego, warto byłoby rozważyć zamianę w niektórych szkołach języka rosyjskiego na ukraiński.

Nierozwiązana sprawa rzezi wołyńskiej

– Przejdźmy do najtrudniejszej kwestii – nauki historii. Nasze wspólne dzieje są trudne, a temat rzezi wołyńskiej budzi ogromne emocje.

To niezwykle ważny i delikatny temat, którego politycy często boją się dotykać. Uważam, że do młodzieży licealnej można dotrzeć poprzez odpowiednie narzędzia, które nie zrażą, a zachęcą do poznania prawdy. Jako Stowarzyszenie proponowałam, by w liceach pokazywać film "Sad dziadka" – to pierwszy obraz o Wołyniu zrobiony wspólnie przez Polaków i Ukraińców, pod którym podpisali się historycy z obu krajów. Opowiada on o Sprawiedliwych Ukraińcach, którzy z narażeniem życia ratowali swoich polskich sąsiadów. Musimy pokazywać postawy godne naśladowania i uczyć, że można przeciwstawić się złu. To działa pozytywnie na relacje obu narodów, bo pokazuje Polakom, że nie cały naród ukraiński był zły, a Ukraińcom daje pozytywne wzorce, z którymi mogą się identyfikować. Nie możemy pozwolić, by młody Ukrainiec na pierwszej lekcji usłyszał tylko, że "jego naród mordował Polaków".

– Z drugiej strony na Ukrainie wciąż żywy jest kult Stepana Bandery, a wiedza o rzezi wołyńskiej jest znikoma. Wielu Ukraińców, słysząc o zbrodni, reaguje wyparciem. Jak do nich dotrzeć?

To prawda i jest to dla nas bardzo bolesne. Trzeba jednak pamiętać, że naród, który przez stulecia sam czuł się ofiarą, ma ogromny problem z psychologicznym przyjęciem roli kata. Dlatego musimy szukać metod, by delikatnie uświadamiać, a nie atakować. Niezwykle poruszająca jest historia mojej znajomej z Wołynia, która bała się poznawać historię, bo lękała się, że odkryje, iż jej dziadek mordował Polaków. Proszę sobie wyobrazić jej ulgę, gdy z książki dowiedziała się, że jej dziadek był jednym ze Sprawiedliwych i ratował Polaków, wywożąc ich na wozie pod stertami drewna. To pokazuje, jak głębokie i osobiste są to lęki. Postrzeganie historii nie jest na Ukrainie monolitem. Spotkałam wielu Ukraińców, od Lwowa po Kijów, którzy używają słowa "riznia", czyli "rzeź", i wiedzą, że banderowcy mordowali także Ukraińców, którzy pomagali Polakom, jak pana Tkaczuka ze wsi Kupowalce, zamordowanego przez własnych siostrzeńców z UPA za przeprawianie Polaków łódką na drugi brzeg rzeki.

– Jak zatem w praktyce budować to pojednanie, o którym tak trudno rozmawiać?

Kluczem jest dialog i pokazywanie tego, co nas łączy, poprzez konkretne, ludzkie historie. Niezwykle wzruszającym momentem było niedawne spotkanie naszego stowarzyszenia z ambasadorem Ukrainy w Polsce, Wasylem Bodnarem. Jedna z członkiń wręczyła mu książkę o Sprawiedliwych Ukraińcach. Ambasador, przeglądając ją, w pewnym momencie zamilkł i pokazał nam nazwisko: Wasyl Bodnar – człowiek o takim samym nazwisku jak jego, który ratował Polaków. Chwilę później jego asystent również odnalazł na kartach książki swoje nazwisko. Dla nich to był moment wielkiej dumy, a nawet ulgi. To pokazuje, jak ważne jest odkrywanie takich historii, które dają nadzieję i budują autentyczne mosty.

– Co jest dziś największą przeszkodą w relacjach polsko-ukraińskich?

Z najnowszych sondaży Centrum Mieroszewskiego wynika, że choć poparcie dla Ukrainy wciąż jest duże, to nierozwiązane kwestie historyczne, a zwłaszcza brak zgody na ekshumacje i godny pochówek ofiar rzezi wołyńskiej, negatywnie wpływają na wzajemne postrzeganie. Prawo do pochówku bliskich to fundamentalne prawo człowieka, które odróżnia nas od zwierząt. To wartość naszej cywilizacji, o której pisał już Sofokles w "Antygonie". To nie powinna być karta przetargowa w polityce. Mimo ogromnej pomocy, jakiej Polacy udzielili, rodziny wołyńskie wciąż czekają na ten prosty, ludzki gest, który pozwoliłby im wreszcie zapalić świeczkę na grobach swoich bliskich. Nie możemy też zapominać o rosyjskiej dezinformacji, która nieustannie próbuje nas skłócić. Dlatego tak ważne jest, byśmy byli świadomi tych zagrożeń i konsekwentnie budowali dialog oparty na prawdzie i wzajemnym szacunku, pamiętając o proroczych słowach prezydenta Lecha Kaczyńskiego: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę". Wspieranie Ukrainy leży w naszym najgłębszym, egzystencjalnym interesie.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe