Siemoniak przyznał: "W Wyrykach spadła nasza rakieta"

Co musisz wiedzieć:
- „Wszystko wskazuje na to, że była to rakieta wystrzelona przez nasz samolot”
- Uszkodzony dom, pęknięte ściany i zniszczony samochód
- Minister zapowiada komunikat, ale zrzuca winę na „skomplikowany świat”
Siemoniak zaskakuje w TVN24
Minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak w rozmowie z Moniką Olejnik został zapytany: „A co spadło w Wyrykach?”.
Wszystko na to wskazuje, że była to rakieta wystrzelona przez nasz samolot w obronie Polski, w obronie ojczyzny, w obronie naszych obywateli. I wojsko zadeklarowało, że te straty pokryje
- odpowiedział.
- Wyłączenia prądu w Pomorskiem. Ważny komunikat dla mieszkańców
- Zełenski o Polakach: "W razie ataku nie uratują ludzi". Kosiniak-Kamysz odpowiada
- Hennig-Kloska: Park Narodowy Dolnej Odry powstanie nawet mimo weta prezydenta
- Skandal z listem Trumpa do polskiego prezydenta. MSZ nie ma sobie nic do zarzucenia
- Komunikat dla mieszkańców województwa świętokrzyskiego
- Ważny komunikat dla mieszkańców Krakowa
- "Było to żenujące". Burza po programie TVN
- Niemieckie media po spotkaniu Nawrocki-Merz: "Ignorowanie kwestii reparacji jest lekkomyślne"
„Rzeczpospolita” ujawnia kulisy
Jak podała „Rzeczpospolita”, powołując się na anonimowe źródła w strukturach bezpieczeństwa, dom w Wyrykach nie został zniszczony przez spadającego drona, lecz przez „zabłąkaną rakietę przeciwlotniczą wystrzeloną przez polski samolot F-16”.
Minister tłumaczy się i ostrzega
Siemoniak usprawiedliwiał sytuację, mówiąc:
Trwa postępowanie, to nie jest tak, że po pierwszej godzinie, po trzech godzinach wszystko jest jasne. Te części dronów są w tej chwili badane przez naszych specjalistów bardzo uważnie, bardzo dokładnie – przez służby, przez ekspertów.
Świat nie jest taki prosty, jak się wydaje
- dodał.
Ataki dronów i skutki w Wyrykach
Minister podkreślał, że „są to bardzo poważne sprawy” i że mogą być kolejne podobne ataki. Zaznaczył też, że „kompletnie absurdalne jest podważanie zaufania do wojska”.
W nocy z 9 na 10 września Federacja Rosyjska zaatakowała Ukrainę, a polska przestrzeń powietrzna została naruszona przez drony. Polskie i sojusznicze lotnictwo podjęło działania bojowe – po raz pierwszy w historii użyto w kraju uzbrojenia przez Siły Powietrzne.
Efektem była tragedia w Wyrykach-Woli: uszkodzony dach domu, pęknięte ściany i zniszczony samochód. Nadzór budowlany dopuścił rodzinę do zamieszkania jedynie na parterze.