Niemcy: ponad dwa tysiące zmian płci w rok. Wśród nich czteroletnie dziecko

Co musisz wiedzieć?
- W ciągu niecałego roku od wejścia w życie tzw. Selbstbestimmungsgesetz w Niemczech aż 2407 osób zmieniło oficjalny wpis o płci w rejestrach lokalnych urzędów.
- Najmłodsza ofiara nowego prawa miała 4 lata
- Jedyną partią, która się temu przeciwstawia jest AfD
Ponad dwa tysiące zmian płci w ciągu roku
W Berlinie dzieje się właśnie to, co przewidział każdy krytyk “ustawy o samostanowieniu”: Niemcy masowo zmieniają sobie płeć w dokumentach. W ciągu niecałego roku od wejścia w życie tzw. Selbstbestimmungsgesetz aż 2407 osób zmieniło oficjalny wpis o płci w rejestrach lokalnych urzędów.
Wśród zmieniających jest też – co budzi szczególny niepokój – 194 dzieci i nastolatków, w tym czteroletnie dziecko. Dane te, ujawnione przez berliński Senat na wniosek opozycji z AfD, ukazują skalę zjawiska, które nie jest przejawem postępu, lecz rezultatem ideologicznego szaleństwa.
Selbstbestimmungsgesetz – co zmieniło nowe prawo?
Ustawa, która umożliwia zmianę płci metrykalnej “na pstryknięcie palcem” weszła w życie 1 listopada 2024 roku jako inicjatywa rządu federalnego koalicji Ampel – SPD, Zielonych i FDP. To właśnie ta koalicja rozpadła się, a na jej miejscu pojawił się obecny rząd Niemiec. Wcześniej też zmiana płci wymagała rozsądnych procedur: zaświadczenia od psychiatry, ekspertyzy psychologicznej i decyzji sądu. Wymogi te chroniły zwłaszcza dzieci przed pochopnymi krokami. Dziś dzięki Selbstbestimmungsgesetz wystarczy natomiast jedna wizyta w urzędzie stanu cywilnego, złożenie prostej deklaracji oraz opłata 35,50 euro za wpis do rejestru. Dodatkowe koszty to natomiast: nowy dowód osobisty – 28,80 euro, paszport – 60-100 euro, i odpis aktu urodzenia – 15 euro. Cały proces kończy się w jeden dzień.
Jak wygląda procedura zmiany płci w Niemczech?
Dla dzieci poniżej 14. roku życia decyzję podejmują rodzice lub opiekunowie prawni – bez jakiejkolwiek kontroli medycznej. Od 14. roku życia nieletni mogą działać samodzielnie, z możliwością konsultacji z rodzicami, lecz bez ich wiążącej zgody. Jeżeli natomiast są młodsi, a rodzice nie zgadzają się z rzekomo genderową tożsamością potomka, to zmianę jego danych może nadal (wbrew woli rodziców) ułatwić urzędnik. Opcje zmiany są zaś szersze od ludzkiej biologii! Płeć dorosłemu i dziecku można zmienić na męską, żeńską i... różnorodną, czyli „divers”. Czym natomiast dokładnie płeć różnorodna jest – tego chyba nie wie nikt. Trudno też wyjaśnić, jak człowiek może nie mieć płci, choć i taka jeszcze opcja – skasowanie oznaczenia płciowego – jest w Niemczech od 2024 możliwa.
Niemieckie Ministerstwo Rodziny od początku było zadowolone z nowego stanu rzeczy, a obecnie podkreśla rzekome korzyści, które wniosła zeszłoroczna ustawa: transseksualiści płacą mianowicie mniej, a płeć w dokumentach nie ma już związku z „płcią przypisaną przy narodzinach”. Jak natomiast Niemcy (jako państwo) z realnie korzystają z takiego chaosu – tego też nie wiadomo. Pewne jest natomiast, że Selbsbestimmungsgesetz ogranicza wolność słowa za Odrą, czyniąc z ideologii gender oficjalną, państwową ideologię.
Państwowa religia
Ustawa wprowadziła bowiem znacznie więcej postępowych nowości. Jeden z jej paragrafów nakłada grzywny do 5000 euro za „dyskryminację” lub „mowę nienawiści” wobec transseksualistów. Dyskryminacja jest w paragrafie rozumiana jako nazwanie prawdziwej płci osoby trans czy żartobliwy komentarz w miejscu pracy – obie sytuacje mogą skutkować postępowaniem sądowym. Firmy i szkoły w Niemczech wprowadzają więc obecnie specjalne kursy i szkolenia, które uwrażliwiać mają tych, którzy nie zgadzają się genderem.
"Terapia konwersyjna"
Inny paragraf ustawy zakazuje natomiast „konwersyjnej terapii”. I to byłoby zrozumiałe, gdyby przez terapię konwersyjną rozumiano tu np. znęcanie się nad ludźmi w celu zmieniania im orientacji, jak robili to naziści. Selbstbestimmungsgesetz rozumie jednak przez terapię konwersyjną nawet konsultacje u psychologa, który nie jest przekonany o tym, iż dana osoba „urodziła się w nie swoim ciele”. W prostych słowach: specjaliści od zdrowia psychicznego nie mogą nawet kwestionować tego, że ktoś jest trans.
Jeszcze inny ustęp ustawy penalizuje „deadname’owanie”, czyli używanie poprzedniego imienia transseksualisty, grzywną do 3000 euro. Niezgoda wobec ideologii gender może nas więc w Niemczech srogo kosztować.
Zmiennopłciowy Berlin
Tysiące zmiennopłciowych Niemców w samym tylko Berlinie to również ogromny skok w górę, jeżeli chodzi o „tranzycję społeczną”. Przed 2024 rokiem Federalny Urząd Statystyczny rejestrował w całych Niemczech zaledwie 300-400 takich zmian rocznie. Dziś Berlin notuje ich średnio 200 miesięcznie. Czy to nie efekt indoktrynacji w szkołach i mediach?
Szczegółowe dane z Berlina pokazują zaś proporcje zjawiska. Najmodniejsze są zmiany binarne (z mężczyzny na kobietę lub odwrotnie), takich było bowiem od wprowadzenia ustawy 1420. Najwięcej z nich przeprowadzono też w „tęczowych” dzielnicach niemieckiej stolicy: 181 we Friedrichshain-Kreuzberg:, 172 w Neukölln: i 148 w Tempelhof-Schöneberg: 148. To obszary Berlina, gdzie od najmłodszych lat wprowadza się programy „edukacji gender”. Reszta (po prawie 500 zmian) to albo identyfikacja „różnorodna” albo usunięcie oznaczenia płci z dokumentów.
Niepokojące dane z Berlina: 194 dzieci i nastolatków
Najbardziej alarmujące są dane dotyczące nieletnich: 194 przypadki, czyli 8 procent wszystkich zmian. 31 dzieci poniżej 14. roku życia, w tym jedno poniżej 5 lat – czteroletnie dziecko z dzielnicy Friedrichshain-Kreuzberg. W tym konkretnym przypadku deklarację złożyli rodzice 15 grudnia 2024 roku, bez konsultacji medycznej. Inne przykłady tranzycji nieletnich to: Friedrichshain-Kreuzberg – 8 takich przypadków, Charlottenburg-Wilmersdorf – 7, Neukölln – 6. 162 nastolatków w wieku 14-18 lat: Lichtenberg – 23, Tempelhof-Schöneberg – 21, Friedrichshain-Kreuzberg – 21.
Krytyka ekspertów i reakcje polityków
Zmiana płci metrykalnej u nieletnich alarmuje, na szczęście, niektórych ekspertów. Niemieckie Towarzystwo Pediatryczne (DGKJ) apelowało więc już o obowiązkowe konsultacje psychologiczne przy takich ingerencjach w tożsamość najmłodszych. Apel został jednak, niestety, zignorowany przez Zielonych, którzy byli jednymi z głównych autorów Selbstbestimmungsgesetz. Głosy sprzeciwu rozlegają się też w świecie polityki. Dla przykładu, Kristiane Kugel z AfD określiła dane z Berlina jako „szokujący dowód ideologicznego szaleństwa”, a w niemieckich mediach społecznościowych swoje oburzenie wyrażają internauci.
„Zmiana płci u czterolatka to niedopuszczalne!”,
„Rodzice ulegają presji szkół”,
„To eksperyment na młodym pokoleniu”
- skarżą się Niemcy.
Za Odrą jednak pewnie jeszcze długo nic się nie zmieni. Jedyną partią, która od lat wyraża sprzeciw wobec ideologii gender, jest AfD. Alternatywa dla Niemiec jednak jest partią znienawidzoną przez obóz rządzący, i nawet, gdy obecnie staje się drugą najpopularniejszą siłą polityczną Niemiec, to jest pozbawiona realnego wpływu na ustawodawstwo. Istnieje też realne ryzyko, iż zostanie zdelegalizowana, zanim dojdzie do następnych wyborów. W Niemczech będzie więc w następnych latach jeszcze więcej dzieci, którym ktoś zmienił płeć w dokumentach, i jeszcze więcej genderowego chaosu.
[Sekcje "Co musisz wiedzieć" i FAQ, a także śródtytuły i lead od Redakcji]
Najczęściej zadawane pytania - FAQ
Czym jest Selbstbestimmungsgesetz? To niemiecka ustawa o samostanowieniu płci, obowiązująca od 1 listopada 2024 roku. Umożliwia zmianę płci metrykalnej poprzez prostą deklarację w urzędzie, bez opinii lekarza czy psychologa.
Ile osób zmieniło płeć w Niemczech od wejścia ustawy? Według danych Senatu Berlina – 2407 osób w ciągu niecałego roku, z czego 194 to dzieci i nastolatkowie.
Czy dzieci mogą zmieniać płeć bez zgody rodziców? Dzieci poniżej 14. roku życia mogą zmienić płeć za zgodą rodziców. Nastolatkowie powyżej 14 lat mogą to zrobić samodzielnie, nawet bez wiążącej zgody rodziców.
Co budzi największe kontrowersje wokół ustawy? Krytycy wskazują, że ustawa pozwala na zmianę płci bez konsultacji medycznych, nawet w przypadku dzieci. Wprowadza też kary finansowe za tzw. „deadname’owanie”.
Jakie są reakcje niemieckich polityków? Rządzący SPD i Zieloni bronią ustawy jako „kroku ku równości”, natomiast opozycyjna AfD i część ekspertów medycznych określają ją jako „ideologiczny eksperyment”.