Konkurs Chopinowski pod napięciem. Dramaty i skandale, które przeszły do legendy 

Ostatni dzień przesłuchań XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie przynosi dreszcz emocji — dziś w nocy zostaną ogłoszone wyniki. Historia pokazuje jednak, że finały tego prestiżowego turnieju nie zawsze kończyły się spokojnie. Bywały dramatyczne, wywoływały skandale, protesty publiczności i bunty jurorów, które przechodziły do legendy.
XIX Konkurs Chopinowski nie ma zdecydowanego faworyta, ale jednym z faworyzowanych kandydatów do pierwszej trójki jest, oprócz Polaka Piotra Alexewicza, Amerykanin William Yang  Konkurs Chopinowski pod napięciem. Dramaty i skandale, które przeszły do legendy 
XIX Konkurs Chopinowski nie ma zdecydowanego faworyta, ale jednym z faworyzowanych kandydatów do pierwszej trójki jest, oprócz Polaka Piotra Alexewicza, Amerykanin William Yang / PAP/Rafał Guz

Co musisz wiedzieć?

  • Dziś ostatni dzień przesłuchań XIX Konkursu Chopinowskiego.
  • Wyniki jury zostaną ogłoszone w nocy z poniedziałku na wtorek (20/21 października).
  • Finały odbywają się w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Występuje 11 pianistów wybranych spośród setek kandydatów z całego świata.
  • Konkurs trwa od 2 do 23 października 2025 roku. Organizuje go Narodowy Instytut Fryderyka Chopina.
  • Zwycięstwo w Konkursie Chopinowskim otwiera drogę do międzynarodowej kariery i prestiżu w świecie muzyki klasycznej. Poza tym zdobywca złotego medalu otrzymuję nagrodę w wysokości 60 000 euro, srebrnego - 40 tys. euro, a nagroda za trzecie miejsca i brązowy medal to - 30 tys. euro.    

 

Burzliwe początki i pierwsze emocje

Finały bywały burzliwe, a wyniki gorąco dyskutowane, niekiedy nawet kontrowersyjne. Dotychczasowym osiemnastu edycjom Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, jednej z najbardziej liczących się imprez muzycznych na świecie i w Polsce, towarzyszą wielkie emocje. Współtworzą je pianiści, jurorzy, publiczność.

Konkurs popularyzuje muzykę Chopina, odkrywa wielkie talenty pianistyczne, zapewnia młodym muzykom międzynarodową karierę. Bywa, że podczas kolejnych etapów przesłuchań, a zwłaszcza finałów panuje elektryzująca, napięta atmosfera, mająca niekiedy nawet posmak skandalu czy buntu.

Na tym tle trwające właśnie finały XIX Konkursu Chopinowskiego, którego poziom został uznany za bardzo wysoki, przebiegają w spokojnej aurze i akceptacji dla werdyktu jury, które do końcowych rozgrywek wybrało jedenastu wybitnych przedstawicieli młodej pianistyki.

Nie zawsze tak było, chociaż dwa pierwsze Konkursy Chopinowskie w Warszawie w roku 1927 i 1932 przebiegały w spokojnej atmosferze skoncentrowania się na uruchomieniu, rozbiegu tej wielkiej międzynarodowej imprezy. Ale konkurs w roku 1937 „pełen rozmachu i blasku” wibrował już emocjami.

Publiczność kontra jury

– Warszawiacy są społeczeństwem burzliwym i bojowym, nawykłym do zrywów powstańczych, a z powodu Chopina grożą Warszawie dodatkowe powstania muzyczne”

– charakteryzował melomanów Jerzy Waldorff w swojej książce „Grze o wszystko. Rzecz o Konkursach Chopinowskich”.

– W roku 1937, kiedy ostatni finalista wykonał swój program, publiczność na sali czekała zwartym tłumem do godz. 2.30 w nocy na werdykt jury, tymczasem oglądając puszczony dla niej film o Schubercie „Niedokończona Symfonia” z Martą Eggerth. Kiedy zaś werdykt ogłoszono i ujawniło się, że wśród nagrodzonych nie ma faworytki audytorium ślicznej w kimonie występującej Japonki Chieko Hary (…) ludzie w audytorium urządzili straszną awanturę, że jurorów i salę przed najgorszymi konsekwencjami uratował dopiero obecny wśród słuchaczy bogaty przemysłowiec Stanisław Meyer, który czym prędzej – na miejscu – ufundował dla pokrzywdzonej dziewczyny „nagrodę publiczności” i w ten sposób burza została zażegnana

– wspominał Jerzy Waldorff.

To fundowanie nagród „na gorąco” stało się dość częstym zjawiskiem. Publiczność zawiedziona decyzjami konkursowego jury potrafiła żarliwie stawać w obronie swego skrzywdzonego faworyta lub faworytki. I właśnie, aby uspokoić nastroje, zapobiec rewolcie publiczności ustanawiano dodatkowe nagrody.

Harasiewicz, Pollini i Rubinstein – wielkie nazwiska i jeszcze większe emocje

Tak się też stało podczas V Konkursu Chopinowskiego w roku 1955. Pierwsza nagroda przypadła polskiemu pianiście Adamowi Harasiewiczowi – późniejszemu wielokrotnemu jurorowi konkursu. Warszawska publiczność była dumna ze zwycięstwa Polaka, jednakże dała wyraz swemu rozczarowaniu, że tylko IV nagroda przypadła pianiście z Francji – Bernardowi Ringeissenowi. A właśnie tego pianistę pokochali słuchacze. Dodatkowej nagrody dla Francuza nie ustanowiono, ale rozżaleni werdyktem jury melomani zgotowali Ringeissenowi osobliwe pożegnanie – kiedy smutny wsiadł wraz z matką do samochodu, opuszczając filharmonię, entuzjastycznie nastawiony tłum zaczął podrzucać auto do góry.

W VI Konkursie Chopinowskim w roku 1960, co prawda I nagroda została przyznana przez jurorów, zgodnie z życzeniami publiczności, dziewiętnastoletniemu pianiście z Włoch Maurizio Polliniemu, to jednak słuchacze uznali, że nie wszystko jest w porządku z werdyktem i „rzucono się do obrony następnego pokrzywdzonego dziesiątym dopiero wyróżnieniem bardzo efektownie grającego Meksykanina – Michela Blocka.

I wtedy sytuację załagodził Artur Rubinstein, który przyznał Blockowi nadzwyczajną premię hors concours. Ponieważ młody pianista z Meksyku miał rudą czuprynę, podobnie jak w młodości Rubinstein, natychmiast rozpuszczono ploteczki o bliskim pokrewieństwie pomiędzy mistrzem Rubinsteinem i meksykańskim pianistą.

Także w tym konkursie Witold Małcużyński ufundował własną nagrodę dla najlepszego Polaka w turnieju – dla Jerzego Godziszewskiego, który oficjalnie był laureatem drugiego spośród sześciu wyróżnień. Godziszewski rozwinął swój talent, zostając wybitnym interpretatorem, ale nie Chopina, lecz Debussy’ego, Szymanowskiego, Prokofiewa.

Żaden z wcześniejszych konkursów nie miał tak licznej publiczności, jak ten z 1960 roku. Podczas przesłuchań cała sala Filharmonii była wypełniona po brzegi – słuchacze stali nawet w podwójnym rzędzie pod ścianami. – W czasie rozgrywek finałowych przybrało to charakter szturmu do twierdzy, na której murach bronili się z rozpaczą filharmonijni woźni. Pewnego wieczora tłum sforsował środkowe drzwi foyer z parteru i wtargnął przemocą na salę – relacjonował Waldorff. Efektem naporu melomanów była decyzja o oddzieleniu szatni od wejścia z ulicy bardzo ozdobną, mocną metalową kratą.

Mimo intryg i zamieszek VI Konkurs Chopinowski został uznany za wielką imprezę i „otoczony aureolą niezapomnianych przeżyć” – według Waldorffa – dostał się do historii. Podobnie zresztą jak kolejne chopinowskie turnieje.

Argerich, bunt krytyków i Pogorelić – skandale, które przeszły do legendy

A kiedy w 1965 roku w VII Konkursie Chopinowskim najwyższy laur – I nagrodę i wiele innych, zdobywała Martha Argerich z Argentyny, nazwana „czarną panterą fortepianu”, ulubienica urzeczonej jej grą i urodą publiczności, wybuchł poważny konflikt między jurorami a środowiskiem krytyków muzycznych.

Gwałtowne różnice zdań nie dotyczyły jednak laureatki, lecz młodych muzyków. Ponieważ spór przybierał na sile, krytycy postanowili ufundować własne wyróżnienie; nazwali je „Nagrodą Specjalną Polskich Krytyków Muzycznych dla niezwykłych młodych talentów, które zabłysły na estradzie Konkursu Chopinowskiego, Warszawa 1965”.

I tak w warszawskim środowisku muzycznym VII Konkurs Chopinowski został zapamiętany jako wielkie zwycięstwo Marthy Argerich z jednej strony, z drugiej jako „bunt krytyków”. Konflikt przeczył tezie, że muzyka łagodzi obyczaje. Nie łagodziła. Jerzy Waldorff, który w roku 1959 organizował sekcję krytyków w ramach Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków, podczas zjazdu tej instytucji rzucił na stół swoją legitymację i już do stowarzyszenia nigdy nie powrócił.

Krytycy pogodzili się z jurorami podczas VIII Konkursu Chopinowskiego w 1970 r. – zgodnie przyznając, że okazał się triumfem szkoły amerykańskiej i podkreślając zwycięstwo Garricka Ohlssona. Był to też historyczny sukces pianistyki japońskiej: II miejsce przypadło budzącej powszechną sympatię Mitsuko Uchidzie, a wyróżnieniem uhonorowano Ikuko Endo.

Wielkim zwycięzcą IX Konkursu Chopinowskiego w 1975 roku był osiemnastoletni Krystian Zimerman, któremu przypadły niemal wszystkie nagrody: Grand Prix, czyli I nagroda i złoty medal oraz nagrody za najlepsze wykonanie mazurków, poloneza i sonaty, a także Nagroda za interpretację sonaty im. Zbigniewa Drzewieckiego ustanowiona przez uczniów profesora, laureatów Konkursów Chopinowskich.

Jednak pozostałe oceny jury nie zgadzały się z odczuciami i sympatiami publiczności. I tym razem były to drastyczne różnice. Doszło do tego, że zakwalifikowana przez jury do finału znakomita pianistka Elżbieta Tarnawska z tego finału zrezygnowała, bo tak ją zniechęcili „melomani”, którzy chcieli widzieć w finale Amerykanów, a przede wszystkim Williama Wolframa.

Zagniewana  Martha Argerich

Prawdziwa burza wybuchła podczas X Konkursu Chopinowskiego w roku 1980, i to jeszcze przed finałami. Jury nie dopuściło do finału ulubieńca publiczności młodego Jugosłowianina Yvo Pogorelicia. – Bardzo przystojny, takie modne pół chłopca, pół dziewczyny, ale przy fortepianie cały tygrys! – pisał Jerzy Waldorff. Wielką rzeczniczką tego pianisty była uczestnicząca w obradach jury Martha Argerich. Według jurorów interpretacje Pogorelicia były zbyt kontrowersyjne, zanadto odbiegały od kanonu wykonawczego i podobno pianiście zdarzały się błędy nutowe. Argerich zabiegała o przedyskutowanie sytuacji Pogorelicia, jednak do tego nie doszło. Argerich wówczas gwałtownie ustąpiła z grona jurorów, a potem długo gniewała się na Warszawę.

Pogorelić, mimo że przepadł w konkursie, to wyjeżdżał z Warszawy z wieloma zaproszeniami na koncerty w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Tak rozpoczęła się kariera tego oryginalnego pianisty, „bożyszcza warszawskiej publiczności” w roku 1980. Zwycięzcą został wówczas „bardzo inteligentny i subtelny o ślicznej, perlistej technice dwudziestodwuletni Wietnamczyk – Dang Thai So’n. Ale to przez przypadek Pogorelicia konkurs z 1980 r. zapamiętany został jako najbardziej dramatyczny z dotychczasowych.

Bez zwycięzcy – siermiężne lata schyłkowego PRL-u

W XI Konkursie Chopinowskim „po Pogoreliciu”, jak też po Solidarności, środowisko muzyczne oczekiwało zmian, ale te nie nastąpiły. Była połowa lat osiemdziesiątych i konkurs odbywał się „w smucie i szaroburym, siermiężnym klimacie schyłkowego PRL-u” – pisał Jacek Hawryluk.

A ponadto prof. Jan Ekier, który po raz pierwszy został przewodniczącym jury, był zwolennikiem arytmetyki i solennego przeliczania punktów, dyskusji nie przewidywał, słowo „reforma” w odniesieniu do konkursu go raziło. Ocenianie w skali od 1 do 25, bez możliwości głosowania i dyskusji preferowało poprawnych, ale nie wybitnych pianistów. „Osobowości i postaci kontrowersyjne – jak zaznaczył Jacek Hawryluk – lądowały poza burtą”.

Zjawiskiem bez precedensu był fakt, że konkurs nie wyłonił zwycięzcy! Po raz pierwszy w historii konkursu jury pod przewodnictwem prof. Jana Ekiera nie przyznało I nagrody i w związku z tym nikt nie otrzymał 20 milionów złotych, bo na tyle opiewała kwota za zwycięstwo. Jury również nie przyznało nagrody za wykonanie mazurków.

– Na młodych chopinistów wylano kubeł zimnej wody. Po co przyjeżdżać do Warszawy, skoro główna nagroda nie jest przyznawana?

– zastanawiano się po XIII Konkursie, kiedy nagrody głównej nie wręczono już po raz drugi. Fakt ten zaniepokoił środowisko muzyczne i bulwersował publiczność. Obawiano się, że takie decyzje jury paradoksalnie mogą wpłynąć na obniżenie prestiżu turnieju chopinowskiego, a ponadto zniechęcić młodych pianistów specjalizujących się w muzyce Chopina do zgłaszania się do konkursu w Warszawie.

Nie sprzyjało dobrej, klarownej atmosferze wydarzenie, które miało miejsce podczas XIV Konkursu Chopinowskiego. 24-osobowe jury, któremu przewodniczył po raz pierwszy prof. Andrzej Jasiński, nadal pracowało nad najbardziej solennymi kryteriami oceny pianistów. Jurorzy o przejściu pianisty do kolejnego etapu przesłuchań głosowali na „tak” lub „nie”, a jednocześnie przyznawali punkty. Jednak wywoływało to pewne zamieszanie – np. rumuńska pianistka Mihaela Ursuleasa najpierw się dostała do finału na szóstym miejscu, a potem po przeliczeniu punktów „wypadła” z finałowej listy.

Nowe tysiąclecie – od Blechacza do Bruce’a Liu

Podczas piętnastej edycji konkursu w 2005 r. osiemnastoletni Polak Rafał Blechacz zdobył wszystko – Grand Prix, czyli I nagrodę główną, i uhonorowano go złotym medalem oraz kwotą w wysokości 25 tysięcy dolarów. Przewaga Rafała Blechacza, który studiował u kilkukrotnej członkini jury prof. Katarzyny Popowej-Zydroń w Bydgoszczy, była tak znaczna, że jury nie przyznało II nagrody, a III nagrodę otrzymali dwaj bracia z Korei Południowej: Lim Dong-hyek oraz Lim Dong-min.

Zasadą konkursu było, że jurorzy nie mogli głosować na swoich uczniów, ale mogli głosować na uczniów kolegów – co wytykali w komentarzach dziennikarze.

– Szok i niedowierzanie nastąpiły, gdy jury ogłosiło werdykt XVI konkursu. We foyer Filharmonii Narodowej zapanowała konsternacja

– tak Jacek Hawryluk wspomina zwycięstwo Rosjanki Julianny Awdiejewej. Było to całkowitym zaskoczeniem dla obserwatorów konkursu, krytyków, publiczności i w pewnej mierze dla samej pianistki. Znowu zaczęto mówić o skandalu, bodajże większym niż w przypadku Pogorelicia w 1980 r.


 

POLECANE
Nowy komunikat prokuratury ws. Wołodymyra Żurawlowa z ostatniej chwili
Nowy komunikat prokuratury ws. Wołodymyra Żurawlowa

Warszawska prokuratura wydała oświadczenie w sprawie Wołodymyra Żurawlowa, obywatela Ukrainy poszukiwanego przez Niemcy w związku z wysadzeniem gazociągów Nord Stream. Po decyzji sądu o odmowie wydania mężczyzny stronie niemieckiej, śledczy ogłosili, że nie będą składać odwołania.

Atak nożownika w Bremie, matka nie żyje, dwunastoletni syn ranny Wiadomości
Atak nożownika w Bremie, matka nie żyje, dwunastoletni syn ranny

Tragedia w niemieckiej Bremie. W niedzielę zamaskowany napastnik zaatakował nożem kobietę i jej 12-letniego syna. Kobieta zmarła na miejscu, a chłopiec został przewieziony do szpitala. Policja prowadzi intensywne poszukiwania sprawcy.

Tragedia w żłobku w Kołobrzegu. Nie żyje półtoraroczna dziewczynka z ostatniej chwili
Tragedia w żłobku w Kołobrzegu. Nie żyje półtoraroczna dziewczynka

Dramat w prywatnym żłobku w Kołobrzegu. Zmarło półtoraroczne dziecko, u którego doszło do zatrzymania krążenia. Mimo natychmiastowej reanimacji i akcji ratowników medycznych, życia dziewczynki nie udało się uratować.

Niemcy wybrali Młodzieżowe Słowo Roku 2025. Szalone Wiadomości
Niemcy wybrali Młodzieżowe Słowo Roku 2025. "Szalone"

Wyrażenie „das crazy” zostało wybrane przez młodych Niemców jako Młodzieżowe Słowo Roku 2025, pokonując dwa inne popularne zwroty: „goonen” i „checkst du”. W głosowaniu zorganizowanym przez wydawnictwo Langenscheidt wzięło udział ponad dwa miliony osób.

Wiatrak koło domu bez zgody sąsiadów. Rząd forsuje nowelizację Wiadomości
Wiatrak koło domu bez zgody sąsiadów. Rząd forsuje nowelizację

Rząd zapowiada uproszczenie przepisów dotyczących odnawialnych źródeł energii. Nowe prawo ma pozwolić na stawianie przydomowych wiatraków bez pozwolenia na budowę, jedynie na zgłoszenie. Krytycy ostrzegają jednak przed zagrożeniem dla bezpieczeństwa i możliwymi sporami sąsiedzkimi.

Ważny komunikat dla nauczycieli z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla nauczycieli

Wiceminister edukacji narodowej Henryk Kiepura (PSL) zapowiedział ponowne rozmowy w sprawie przepisów dotyczących wynagradzania nauczycieli za godziny ponadwymiarowe. Przyznał, że obowiązujące od września regulacje mogą działać na niekorzyść nauczycieli.

Atak na kibiców koszykówki wracających autokarem. Zginął kierowca Wiadomości
Atak na kibiców koszykówki wracających autokarem. Zginął kierowca

Włochy są w szoku. Po meczu Pistoia Basket z Rieti doszło do dramatycznego zdarzenia. Kibice Toskanii, którzy świętowali wyjazdowe zwycięstwo, zostali zaatakowani w drodze powrotnej. Kamień trafił kierowcę autokaru przewożącego fanów. Mężczyzna nie przeżył. 

Nawrocki: Żurawlow nie mógłby liczyć na sprawiedliwy proces w Niemczech z ostatniej chwili
Nawrocki: Żurawlow nie mógłby liczyć na sprawiedliwy proces w Niemczech

Dobrze się stało, że Wołodymyr Żurawlow zostaje w Polsce – uważa prezydent Karol Nawrocki. Podkreślił, że po stronie niemieckiej Ukraińca mógłby czekać niesprawiedliwy proces, a interesy gospodarcze wzięłyby górę nad rozsądkiem.

Kary za rezygnację z edukacji zdrowotnej? Niejasny komunikat MEN z ostatniej chwili
Kary za rezygnację z edukacji zdrowotnej? Niejasny komunikat MEN

Rodzice, którzy zrezygnowali z uczestnictwa swoich dzieci w zajęciach z nowego przedmiotu – edukacji zdrowotnej – niepokoją się, czy może to mieć dla nich konsekwencje prawne. Głos ws. zabrało Ministerstwo Edukacji Narodowej. Choć resort uspokaja, przedstawiona odpowiedź budzi wątpliwości – w komunikacie nie znalazło się jednoznaczne stwierdzenie, że kar nie ma, a jedynie, że „nic o nich nie wiadomo”.

Kanclerz Niemiec rzuca wyzwanie USA: chce europejskiej Wall Street tylko u nas
Kanclerz Niemiec rzuca wyzwanie USA: chce "europejskiej Wall Street"

Kanclerz Niemiec Friedrich Merz chce, by Europa miała własne „Wall Street”. Jego plan zakłada stworzenie jednej, wspólnej giełdy dla całej Unii. Celem – zatrzymać odpływ firm i kapitału do USA. Pomysł już dzieli Paryż i Frankfurt.

REKLAMA

Konkurs Chopinowski pod napięciem. Dramaty i skandale, które przeszły do legendy 

Ostatni dzień przesłuchań XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie przynosi dreszcz emocji — dziś w nocy zostaną ogłoszone wyniki. Historia pokazuje jednak, że finały tego prestiżowego turnieju nie zawsze kończyły się spokojnie. Bywały dramatyczne, wywoływały skandale, protesty publiczności i bunty jurorów, które przechodziły do legendy.
XIX Konkurs Chopinowski nie ma zdecydowanego faworyta, ale jednym z faworyzowanych kandydatów do pierwszej trójki jest, oprócz Polaka Piotra Alexewicza, Amerykanin William Yang  Konkurs Chopinowski pod napięciem. Dramaty i skandale, które przeszły do legendy 
XIX Konkurs Chopinowski nie ma zdecydowanego faworyta, ale jednym z faworyzowanych kandydatów do pierwszej trójki jest, oprócz Polaka Piotra Alexewicza, Amerykanin William Yang / PAP/Rafał Guz

Co musisz wiedzieć?

  • Dziś ostatni dzień przesłuchań XIX Konkursu Chopinowskiego.
  • Wyniki jury zostaną ogłoszone w nocy z poniedziałku na wtorek (20/21 października).
  • Finały odbywają się w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Występuje 11 pianistów wybranych spośród setek kandydatów z całego świata.
  • Konkurs trwa od 2 do 23 października 2025 roku. Organizuje go Narodowy Instytut Fryderyka Chopina.
  • Zwycięstwo w Konkursie Chopinowskim otwiera drogę do międzynarodowej kariery i prestiżu w świecie muzyki klasycznej. Poza tym zdobywca złotego medalu otrzymuję nagrodę w wysokości 60 000 euro, srebrnego - 40 tys. euro, a nagroda za trzecie miejsca i brązowy medal to - 30 tys. euro.    

 

Burzliwe początki i pierwsze emocje

Finały bywały burzliwe, a wyniki gorąco dyskutowane, niekiedy nawet kontrowersyjne. Dotychczasowym osiemnastu edycjom Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, jednej z najbardziej liczących się imprez muzycznych na świecie i w Polsce, towarzyszą wielkie emocje. Współtworzą je pianiści, jurorzy, publiczność.

Konkurs popularyzuje muzykę Chopina, odkrywa wielkie talenty pianistyczne, zapewnia młodym muzykom międzynarodową karierę. Bywa, że podczas kolejnych etapów przesłuchań, a zwłaszcza finałów panuje elektryzująca, napięta atmosfera, mająca niekiedy nawet posmak skandalu czy buntu.

Na tym tle trwające właśnie finały XIX Konkursu Chopinowskiego, którego poziom został uznany za bardzo wysoki, przebiegają w spokojnej aurze i akceptacji dla werdyktu jury, które do końcowych rozgrywek wybrało jedenastu wybitnych przedstawicieli młodej pianistyki.

Nie zawsze tak było, chociaż dwa pierwsze Konkursy Chopinowskie w Warszawie w roku 1927 i 1932 przebiegały w spokojnej atmosferze skoncentrowania się na uruchomieniu, rozbiegu tej wielkiej międzynarodowej imprezy. Ale konkurs w roku 1937 „pełen rozmachu i blasku” wibrował już emocjami.

Publiczność kontra jury

– Warszawiacy są społeczeństwem burzliwym i bojowym, nawykłym do zrywów powstańczych, a z powodu Chopina grożą Warszawie dodatkowe powstania muzyczne”

– charakteryzował melomanów Jerzy Waldorff w swojej książce „Grze o wszystko. Rzecz o Konkursach Chopinowskich”.

– W roku 1937, kiedy ostatni finalista wykonał swój program, publiczność na sali czekała zwartym tłumem do godz. 2.30 w nocy na werdykt jury, tymczasem oglądając puszczony dla niej film o Schubercie „Niedokończona Symfonia” z Martą Eggerth. Kiedy zaś werdykt ogłoszono i ujawniło się, że wśród nagrodzonych nie ma faworytki audytorium ślicznej w kimonie występującej Japonki Chieko Hary (…) ludzie w audytorium urządzili straszną awanturę, że jurorów i salę przed najgorszymi konsekwencjami uratował dopiero obecny wśród słuchaczy bogaty przemysłowiec Stanisław Meyer, który czym prędzej – na miejscu – ufundował dla pokrzywdzonej dziewczyny „nagrodę publiczności” i w ten sposób burza została zażegnana

– wspominał Jerzy Waldorff.

To fundowanie nagród „na gorąco” stało się dość częstym zjawiskiem. Publiczność zawiedziona decyzjami konkursowego jury potrafiła żarliwie stawać w obronie swego skrzywdzonego faworyta lub faworytki. I właśnie, aby uspokoić nastroje, zapobiec rewolcie publiczności ustanawiano dodatkowe nagrody.

Harasiewicz, Pollini i Rubinstein – wielkie nazwiska i jeszcze większe emocje

Tak się też stało podczas V Konkursu Chopinowskiego w roku 1955. Pierwsza nagroda przypadła polskiemu pianiście Adamowi Harasiewiczowi – późniejszemu wielokrotnemu jurorowi konkursu. Warszawska publiczność była dumna ze zwycięstwa Polaka, jednakże dała wyraz swemu rozczarowaniu, że tylko IV nagroda przypadła pianiście z Francji – Bernardowi Ringeissenowi. A właśnie tego pianistę pokochali słuchacze. Dodatkowej nagrody dla Francuza nie ustanowiono, ale rozżaleni werdyktem jury melomani zgotowali Ringeissenowi osobliwe pożegnanie – kiedy smutny wsiadł wraz z matką do samochodu, opuszczając filharmonię, entuzjastycznie nastawiony tłum zaczął podrzucać auto do góry.

W VI Konkursie Chopinowskim w roku 1960, co prawda I nagroda została przyznana przez jurorów, zgodnie z życzeniami publiczności, dziewiętnastoletniemu pianiście z Włoch Maurizio Polliniemu, to jednak słuchacze uznali, że nie wszystko jest w porządku z werdyktem i „rzucono się do obrony następnego pokrzywdzonego dziesiątym dopiero wyróżnieniem bardzo efektownie grającego Meksykanina – Michela Blocka.

I wtedy sytuację załagodził Artur Rubinstein, który przyznał Blockowi nadzwyczajną premię hors concours. Ponieważ młody pianista z Meksyku miał rudą czuprynę, podobnie jak w młodości Rubinstein, natychmiast rozpuszczono ploteczki o bliskim pokrewieństwie pomiędzy mistrzem Rubinsteinem i meksykańskim pianistą.

Także w tym konkursie Witold Małcużyński ufundował własną nagrodę dla najlepszego Polaka w turnieju – dla Jerzego Godziszewskiego, który oficjalnie był laureatem drugiego spośród sześciu wyróżnień. Godziszewski rozwinął swój talent, zostając wybitnym interpretatorem, ale nie Chopina, lecz Debussy’ego, Szymanowskiego, Prokofiewa.

Żaden z wcześniejszych konkursów nie miał tak licznej publiczności, jak ten z 1960 roku. Podczas przesłuchań cała sala Filharmonii była wypełniona po brzegi – słuchacze stali nawet w podwójnym rzędzie pod ścianami. – W czasie rozgrywek finałowych przybrało to charakter szturmu do twierdzy, na której murach bronili się z rozpaczą filharmonijni woźni. Pewnego wieczora tłum sforsował środkowe drzwi foyer z parteru i wtargnął przemocą na salę – relacjonował Waldorff. Efektem naporu melomanów była decyzja o oddzieleniu szatni od wejścia z ulicy bardzo ozdobną, mocną metalową kratą.

Mimo intryg i zamieszek VI Konkurs Chopinowski został uznany za wielką imprezę i „otoczony aureolą niezapomnianych przeżyć” – według Waldorffa – dostał się do historii. Podobnie zresztą jak kolejne chopinowskie turnieje.

Argerich, bunt krytyków i Pogorelić – skandale, które przeszły do legendy

A kiedy w 1965 roku w VII Konkursie Chopinowskim najwyższy laur – I nagrodę i wiele innych, zdobywała Martha Argerich z Argentyny, nazwana „czarną panterą fortepianu”, ulubienica urzeczonej jej grą i urodą publiczności, wybuchł poważny konflikt między jurorami a środowiskiem krytyków muzycznych.

Gwałtowne różnice zdań nie dotyczyły jednak laureatki, lecz młodych muzyków. Ponieważ spór przybierał na sile, krytycy postanowili ufundować własne wyróżnienie; nazwali je „Nagrodą Specjalną Polskich Krytyków Muzycznych dla niezwykłych młodych talentów, które zabłysły na estradzie Konkursu Chopinowskiego, Warszawa 1965”.

I tak w warszawskim środowisku muzycznym VII Konkurs Chopinowski został zapamiętany jako wielkie zwycięstwo Marthy Argerich z jednej strony, z drugiej jako „bunt krytyków”. Konflikt przeczył tezie, że muzyka łagodzi obyczaje. Nie łagodziła. Jerzy Waldorff, który w roku 1959 organizował sekcję krytyków w ramach Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków, podczas zjazdu tej instytucji rzucił na stół swoją legitymację i już do stowarzyszenia nigdy nie powrócił.

Krytycy pogodzili się z jurorami podczas VIII Konkursu Chopinowskiego w 1970 r. – zgodnie przyznając, że okazał się triumfem szkoły amerykańskiej i podkreślając zwycięstwo Garricka Ohlssona. Był to też historyczny sukces pianistyki japońskiej: II miejsce przypadło budzącej powszechną sympatię Mitsuko Uchidzie, a wyróżnieniem uhonorowano Ikuko Endo.

Wielkim zwycięzcą IX Konkursu Chopinowskiego w 1975 roku był osiemnastoletni Krystian Zimerman, któremu przypadły niemal wszystkie nagrody: Grand Prix, czyli I nagroda i złoty medal oraz nagrody za najlepsze wykonanie mazurków, poloneza i sonaty, a także Nagroda za interpretację sonaty im. Zbigniewa Drzewieckiego ustanowiona przez uczniów profesora, laureatów Konkursów Chopinowskich.

Jednak pozostałe oceny jury nie zgadzały się z odczuciami i sympatiami publiczności. I tym razem były to drastyczne różnice. Doszło do tego, że zakwalifikowana przez jury do finału znakomita pianistka Elżbieta Tarnawska z tego finału zrezygnowała, bo tak ją zniechęcili „melomani”, którzy chcieli widzieć w finale Amerykanów, a przede wszystkim Williama Wolframa.

Zagniewana  Martha Argerich

Prawdziwa burza wybuchła podczas X Konkursu Chopinowskiego w roku 1980, i to jeszcze przed finałami. Jury nie dopuściło do finału ulubieńca publiczności młodego Jugosłowianina Yvo Pogorelicia. – Bardzo przystojny, takie modne pół chłopca, pół dziewczyny, ale przy fortepianie cały tygrys! – pisał Jerzy Waldorff. Wielką rzeczniczką tego pianisty była uczestnicząca w obradach jury Martha Argerich. Według jurorów interpretacje Pogorelicia były zbyt kontrowersyjne, zanadto odbiegały od kanonu wykonawczego i podobno pianiście zdarzały się błędy nutowe. Argerich zabiegała o przedyskutowanie sytuacji Pogorelicia, jednak do tego nie doszło. Argerich wówczas gwałtownie ustąpiła z grona jurorów, a potem długo gniewała się na Warszawę.

Pogorelić, mimo że przepadł w konkursie, to wyjeżdżał z Warszawy z wieloma zaproszeniami na koncerty w Europie i w Stanach Zjednoczonych. Tak rozpoczęła się kariera tego oryginalnego pianisty, „bożyszcza warszawskiej publiczności” w roku 1980. Zwycięzcą został wówczas „bardzo inteligentny i subtelny o ślicznej, perlistej technice dwudziestodwuletni Wietnamczyk – Dang Thai So’n. Ale to przez przypadek Pogorelicia konkurs z 1980 r. zapamiętany został jako najbardziej dramatyczny z dotychczasowych.

Bez zwycięzcy – siermiężne lata schyłkowego PRL-u

W XI Konkursie Chopinowskim „po Pogoreliciu”, jak też po Solidarności, środowisko muzyczne oczekiwało zmian, ale te nie nastąpiły. Była połowa lat osiemdziesiątych i konkurs odbywał się „w smucie i szaroburym, siermiężnym klimacie schyłkowego PRL-u” – pisał Jacek Hawryluk.

A ponadto prof. Jan Ekier, który po raz pierwszy został przewodniczącym jury, był zwolennikiem arytmetyki i solennego przeliczania punktów, dyskusji nie przewidywał, słowo „reforma” w odniesieniu do konkursu go raziło. Ocenianie w skali od 1 do 25, bez możliwości głosowania i dyskusji preferowało poprawnych, ale nie wybitnych pianistów. „Osobowości i postaci kontrowersyjne – jak zaznaczył Jacek Hawryluk – lądowały poza burtą”.

Zjawiskiem bez precedensu był fakt, że konkurs nie wyłonił zwycięzcy! Po raz pierwszy w historii konkursu jury pod przewodnictwem prof. Jana Ekiera nie przyznało I nagrody i w związku z tym nikt nie otrzymał 20 milionów złotych, bo na tyle opiewała kwota za zwycięstwo. Jury również nie przyznało nagrody za wykonanie mazurków.

– Na młodych chopinistów wylano kubeł zimnej wody. Po co przyjeżdżać do Warszawy, skoro główna nagroda nie jest przyznawana?

– zastanawiano się po XIII Konkursie, kiedy nagrody głównej nie wręczono już po raz drugi. Fakt ten zaniepokoił środowisko muzyczne i bulwersował publiczność. Obawiano się, że takie decyzje jury paradoksalnie mogą wpłynąć na obniżenie prestiżu turnieju chopinowskiego, a ponadto zniechęcić młodych pianistów specjalizujących się w muzyce Chopina do zgłaszania się do konkursu w Warszawie.

Nie sprzyjało dobrej, klarownej atmosferze wydarzenie, które miało miejsce podczas XIV Konkursu Chopinowskiego. 24-osobowe jury, któremu przewodniczył po raz pierwszy prof. Andrzej Jasiński, nadal pracowało nad najbardziej solennymi kryteriami oceny pianistów. Jurorzy o przejściu pianisty do kolejnego etapu przesłuchań głosowali na „tak” lub „nie”, a jednocześnie przyznawali punkty. Jednak wywoływało to pewne zamieszanie – np. rumuńska pianistka Mihaela Ursuleasa najpierw się dostała do finału na szóstym miejscu, a potem po przeliczeniu punktów „wypadła” z finałowej listy.

Nowe tysiąclecie – od Blechacza do Bruce’a Liu

Podczas piętnastej edycji konkursu w 2005 r. osiemnastoletni Polak Rafał Blechacz zdobył wszystko – Grand Prix, czyli I nagrodę główną, i uhonorowano go złotym medalem oraz kwotą w wysokości 25 tysięcy dolarów. Przewaga Rafała Blechacza, który studiował u kilkukrotnej członkini jury prof. Katarzyny Popowej-Zydroń w Bydgoszczy, była tak znaczna, że jury nie przyznało II nagrody, a III nagrodę otrzymali dwaj bracia z Korei Południowej: Lim Dong-hyek oraz Lim Dong-min.

Zasadą konkursu było, że jurorzy nie mogli głosować na swoich uczniów, ale mogli głosować na uczniów kolegów – co wytykali w komentarzach dziennikarze.

– Szok i niedowierzanie nastąpiły, gdy jury ogłosiło werdykt XVI konkursu. We foyer Filharmonii Narodowej zapanowała konsternacja

– tak Jacek Hawryluk wspomina zwycięstwo Rosjanki Julianny Awdiejewej. Było to całkowitym zaskoczeniem dla obserwatorów konkursu, krytyków, publiczności i w pewnej mierze dla samej pianistki. Znowu zaczęto mówić o skandalu, bodajże większym niż w przypadku Pogorelicia w 1980 r.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe