Paweł Jędrzejewski: Czym jest Chanuka?
To tylko dobra wola
Czym było zapalanie chanukowych świateł w obecności Prezydenta, zapoczątkowane przez Lecha Kaczyńskiego? Gestem dobrej woli, upamiętnieniem wielosetletniej obecności Żydów - jako mniejszości religijnej - na ziemiach polskich, uszanowaniem polsko-żydowskiej historii. A także podkreśleniem wspólnych korzeni kulturowych. Przecież żydowska święta księga, czyli Tora jest, jako Stary Testament, częścią Pisma Świętego chrześcijan. Za zapalaniem świeczek chanukowych stały więc wyłącznie dobre intencje i motywy.
Taka jest polityka
Stosunki polsko-izraelskie uległy w ostatnich latach zdecydowanemu pogorszeniu. "Sprawa Chanuki", poprzez działania Brauna, uległa upolitycznieniu. Dlatego decyzja prezydenta stała się również gestem politycznym. Karol Nawrocki nie chce antagonizować części elektoratu. Nie należy być naiwnym - taka jest polityka. Problemem nie jest więc sama decyzja o niezapaleniu chanukowych świateł na uroczystości u prezydenta, bo nie ma on ani obowiązku, ani żadnej powinności wykonywania takiego symbolicznego gestu życzliwości wobec środowisk żydowskich w Polsce. Jednak przyklaskiwanie tej decyzji nie powinno odbywać się na podstawie oszczerczych kłamstw i w atmosferze nienawiści wywołanej tymi kłamstwami.
Czym więc jest Chanuka?
Chanuka upamiętnia zwycięstwo wyznawców Jednego Boga, czyli monoteistów - religijnych Żydów, nad okupantami greckimi, którzy byli politeistami i chcieli - w II wieku p.n.e. - siłą i terrorem zakazać monoteizmu. I w tym momencie trzeba podkreślić, że ten Bóg, w którego wiary Grecy chcieli zakazać, to nikt inny, tylko - w chrześcijaństwie - Bóg Ojciec. Dlatego opis walki Żydów z Grekami, a wcześniej prześladowań, jakim poddawani byli wyznawcy Boga, jest częścią katolickiego Pisma Świętego - są to tzw. "Księgi Machabejskie". Należą do biblijnego kanonu z ważnego powodu. Bo to właśnie powstanie przeciw Grekom ocaliło światło wiary w Jednego Boga.
Nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć
Co najmniej część z tych ludzi, którzy cieszą się, że Karol Nawrocki nie zapali symbolicznej świecy chanukowej, to katolicy, a mimo to nie wiedzą lub nie chcą wiedzieć, że Jezus obchodził to święto. Tak twierdzi ewangelia św. Jana. Nic zaskakującego, bo wszyscy Żydzi je już wówczas obchodzili.
Jest jeszcze jeden aspekt, o którym się zapomina: gdyby nie zwycięstwo Żydów nad okupantami greckimi, monoteizm zostałby zniszczony i zastąpiony politeizmem. Byłby ogromny kłopot z narodzinami chrześcijaństwa, bo nie byłoby przecież ani żydowskiej Jerozolimy, ani Świątyni, ani wiedzy, ani religii, do których odwoływał się Jezus. Historia świata potoczyłyby się inaczej.
A skąd to zapalanie świateł podczas Chanuki?
Gdy Żydzi odbili Świątynię z rąk Greków, znaleźli specjalną oliwę do menory świątynnej wystarczającą zaledwie na jeden dzień. I cud sprawił, że paliła się ona aż osiem dni - tyle czasu, by mogli uzyskać nowy zapas. Światła chanukowe - zapalane przez osiem wieczorów (co wieczór o jedno więcej) - upamiętniają ten cud i przypominają zarazem o symbolicznej roli światła. Przecież zaraz po stworzeniu nieba i ziemi Bóg rzekł: «Niechaj się stanie światłość!». Bez niej świat nie mógłby istnieć. Światło jest wiarą, dobrem, wiedzą i prawdą. Dlatego zapalanie świec jest esencją Chanuki, którą nazywa się ją Świętem Świateł.
Gdy gasi się światła, zapanowuje ciemność
I to święto, podczas którego dziękuje się Bogu za Światłość, stało się w Polsce 2025 roku obiektem wrogości. Co za ponury paradoks! To dlatego, że wygrywa niewiedza. Że podawane są wstrętne zmyślenia, nie mające żadnych podstaw i budzące złe emocje. Trwa żerowanie na ignorancji. Logiczne jest więc, że kłamstwa Grzegorza Brauna i cała ta kompromitująca, ohydna, "gaśnicowa" atmosfera, którą wykreowały, muszą - w tym układzie - reprezentować ciemność.
Dowodem, jak bardzo ta ciemność może stać się głęboka i przerażająca, jaką może wyzwolić nienawiść, jest wczorajszy zamach na przypadkowych uczestników uroczystości chanukowych w Sydney. W momencie, gdy piszę te słowa, oficjalnie potwierdzono śmierć szesnastu osób.




