„Czy duży czy mały, dostał takie rżnięcie, że nie mógł chodzić”. Przemoc to chleb powszedni tych placówek

Trwa wdrażanie reformy systemu pieczy zastępczej. Teoretycznie za trzy lata większość dzieci powinna trafić do rodzin zastępczych lub małych rodzinnych domów dziecka. W praktyce osób chętnych zakładać rodziny zastępcze jest mało, a domy dziecka wciąż są przeładowane.
 „Czy duży czy mały, dostał takie rżnięcie, że nie mógł chodzić”. Przemoc to chleb powszedni tych placówek
/ Fotolia
Barbara Michałowska

„Czy duży, czy mały, dostał takie rżnięcie, że nie mógł chodzić”, „Wtedy pani podleciała i pasem po gołym tyłku, bo akurat tak stałem...”, „Bili gumą przez mokry ręcznik”, „Nowa wychowawczyni wybijała nam na łapach piórnikiem brak postępów”, „Kara była dla wszystkich. Bito nas mocno kablem. Jeszcze dziś boli na wspomnienie” – tak opisywały niektórych wychowawców w domach dziecka osoby, które przebywały tam w latach 70. i 80. Wówczas istniały tzw. molochy, w których przebywało po kilkadziesiąt dzieci. Przemoc nie tylko wychowawców w stosunku do dzieci, ale też między wychowankami to chleb powszedni tych placówek.

– To był zupełnie inny świat, który rządził się zupełnie innymi regułami. Największą wartością była siła – mówią dawni wychowankowie. W efekcie z takich domów dziecka wychodzili często ludzie podwójnie okaleczeni psychicznie. Z jednej strony przez swoich najbliższych (lub z powodu ich straty), z drugiej – poprzez życie w placówce opiekuńczo-wychowawczej, w której życie było często dla dzieci traumą. Po takim doświadczeniu ciężko poukładać sobie dorosłe życie.

Dziś domy dziecka są coraz mniejsze, a od kilku lat państwo stara się, by większość dzieci, które potrzebują opieki zastępczej, trafiło nie do instytucjonalnych placówek, ale do małych rodzinnych domów dziecka lub rodzin zastępczych. By stworzyć im choć namiastkę domu.

Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, która weszła w życie w 2012 roku, zakłada, że od 2020 roku dzieci do 10. roku życia nie będą mogły przebywać w tradycyjnych domach dziecka. Od 2021 roku w domu nie będzie mogło mieszkać więcej niż czternaścioro dzieci. 

Najbardziej brakuje rodzin
Cel szczytny. Ale w praktyce wdrażanie reformy spotyka wiele trudności. W ubiegłym roku NIK przeprowadziła kontrolę. Kontrolerzy sprawdzali, jak przebiega wdrażanie reformy. Jej wynik opisano w informacji pt. „Działania powiatów w zakresie tworzenia i wsparcia rodzin zastępczych”. Napisano w nim, że system pozyskiwania kandydatów na rodziców zastępczych i prowadzących rodzinne domy dziecka oraz wsparcia już funkcjonujących rodzin zastępczych jest niewydolny. Głównym problemem jest przeludnienie zarówno w domach dziecka, jak i w rodzinach zastępczych. „Rozwój rodzinnych form pieczy zastępczej następuje zbyt wolno w stosunku do potrzeb” – piszą kontrolerzy NIK.

Z kontroli wynika, że w 82 proc. powiatów, które sprawdzano pod tym kątem, brakowało rodzin zastępczych. Najwięcej, bo aż 100 rodzin, brakowało w Warszawie. Wszędzie rodziny były pełne. W ostatnich latach zmniejsza się też liczba chętnych do poprowadzenia rodzin zastępczych. „Szczególnie dotkliwy jest brak rodzin zawodowych pełniących funkcje pogotowia rodzinnego i specjalistycznych, do których mogłyby być kierowane dzieci ze znacznymi deficytami wychowawczymi lub zdrowotnymi. W związku z tym dzieci te są kierowane najczęściej – z uwagi na brak miejsc w placówkach specjalistyczno-terapeutycznych – do placówek typu socjalizacyjnego, które nie są przygotowane do zapewnienia im odpowiedniej opieki” – napisano w raporcie. 

Przepełnione są też tradycyjne domy dziecka. PCPR w Zgierzu pisze: „gdyby w chwili obecnej zaistniała konieczność ograniczenia do 14 liczby wychowanków w placówkach, należałoby otworzyć co najmniej trzy nowe placówki, a biorąc pod uwagę liczbę dzieci przebywających w placówkach poza terenem powiatu z powodu braku miejsc w placówkach na terenie powiatu, powinno powstać pięć czternastoosobowych placówek. Jest to niemożliwe między innymi z powodu braku środków finansowych na ten cel”. Nie udało się także do tej pory umieścić wszystkich dzieci do 7 lat w rodzinach zastępczych. Według ustawy powinno się tak stać do 1 stycznia 2015 roku. Tymczasem w badanym okresie dzieci do 7 lat stanowiły ok. 10 proc. wychowanków instytucjonalnych domów dziecka w skali całego kraju. Czy po 1 stycznia 2019 roku, gdy w domach dziecka będą mogły przebywać dzieci w wieku powyżej 10 roku życia, sytuacja jeszcze się pogorszy?

Kontrolerzy NIK twierdzą, że przyczyną braku chętnych, by zakładać nowe rodziny zastępcze, jest niedostateczne wsparcie tych już funkcjonujących. Osoby, które prowadzą rodziny zastępcze twierdzą, że to ciężka i odpowiedzialna praca, absorbująca 24 godziny na dobę. „Dzieci trafiające do rodzin zastępczych najczęściej to dzieci z trudnościami (problemy zdrowotne, wychowawcze, patologia rodzin). Ogólnie brak akceptacji społecznej dla tego typu pracy, postrzega się nas, że «dorabiamy się na dzieciach»” – tak opisują swoją sytuację rodzice zastępczy z Żagania. 

Rodziny zastępcze boją się też brać pod swój dach starsze dzieci. W powiecie zgierskim kontrolera NIK poinformowano: „Bardzo często się zdarza, iż zawodowa rodzina zastępcza odmawia przyjęcia dziecka nastoletniego (im ma więcej lat, tym większe są trudności z umieszczeniem w zawodowej rodzinie zastępczej), a w przypadku dzieci od 15 lat wzwyż praktycznie jest to niewykonalne”. 

Domy dziecka wciąż pełne
„W 24 powiatach objętych kontrolą nie tylko nie odnotowano znaczącego postępu w zakresie przechodzenia z systemu pieczy instytucjonalnej na system opieki rodzinnej, ale wręcz spadek” – napisano w informacji z kontroli. Liczba rodzin zastępczych spadła w tym czasie o ok. 4 proc. Znacząco wzrosła natomiast liczba dzieci wychowujących się w zawodowych rodzinach zastępczych oraz w rodzinnych domach dziecka. Jednak mała ich ilość sprawia, że w skali kraju w 2015 roku jedynie ok. 11 proc. dzieci przebywających w pieczy zastępczej wychowywało się w zawodowych rodzinach zastępczych, a w rodzinnych domach dziecka – 5,6 proc...


 

POLECANE
Niemiecki dom aukcyjny handluje rzeczami ofiar niemieckich zbrodni gorące
Niemiecki dom aukcyjny handluje rzeczami ofiar niemieckich zbrodni

Niemiecki dom aukcyjny Felzmann chce sprzedać na licytacji dokumenty należące do ofiar obozów koncentracyjnych. Wśród wystawionych przedmiotów są listy więźniów, kartoteki Gestapo i osobiste pamiątki. Organizacje pamięci o Holokauście mówią o „skandalu” i żądają natychmiastowego przerwania aukcji.

Tragedia w Wielkopolsce: 45-latek znaleziony martwy z ostatniej chwili
Tragedia w Wielkopolsce: 45-latek znaleziony martwy

Policja wyjaśnia, jak zginął 45-latek, którego ciało zostało znalezione w sobotę po południu na jednej z ulic w Poznaniu. Niewykluczone, że mężczyzna został pobity; zatrzymano dwie osoby.

Zdjęcie Polaka otrzymało wyróżnienie od NASA Wiadomości
Zdjęcie Polaka otrzymało wyróżnienie od NASA

Zdjęcie wykonane przez Piotra Czerskiego trafiło 15 listopada na stronę NASA jako Astronomy Picture of the Day. To ogromne wyróżnienie, przyznawane jedynie najbardziej wyjątkowym fotografiom związanym z kosmosem. Jego praca, zatytułowana „Andromeda i Przyjaciele”, przedstawia Galaktykę Andromedy oraz towarzyszące jej mniejsze galaktyki - M32 i M110.

Karol Nawrocki: zapraszam Zełenskiego do Warszawy Wiadomości
Karol Nawrocki: zapraszam Zełenskiego do Warszawy

Prezydent Karol Nawrocki w rozmowie z tygodnikiem Do Rzeczy (która ukaże się w najbliższym wydaniu) stwierdził, że oczekuje przyjazdu Wołodymyra Zełenskiego do Polski. Podkreślił, że wizyta w Warszawie byłaby okazją do spotkania z ukraińską diasporą oraz do podziękowania Polakom za wsparcie udzielane Ukrainie od początku wojny.

Kontuzja w reprezentacji Polski przed meczem z Maltą z ostatniej chwili
Kontuzja w reprezentacji Polski przed meczem z Maltą

Sebastian Szymański opuścił zgrupowanie kadry przed poniedziałkowym meczem z Maltą, który zakończy fazę grupową eliminacji mistrzostw świata - poinformował selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Jan Urban, cytowany na stronie PZPN.

Niemiecki historyk: Berlin wykorzystuje „kulturę pamięci”, aby blokować reparacje wojenne tylko u nas
Niemiecki historyk: Berlin wykorzystuje „kulturę pamięci”, aby blokować reparacje wojenne

Niemiecki historyk Karl Heinz Roth ujawnia, że Berlin stosuje „kulturę pamięci” jako strategię odsuwania rozmów o odszkodowaniach za II wojnę światową. Jego analiza pokazuje, jak ta metoda zadziałała wobec Grecji — i jak podobny mechanizm ma dziś dotyczyć Polski.

Atak zimy nad Polską: nadchodzą śnieg i przymrozki Wiadomości
Atak zimy nad Polską: nadchodzą śnieg i przymrozki

Jak informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej, nad wschodnią i południowo-wschodnią częścią Europy będzie zalegał jeszcze słabnący układ wyżowy. Resztę kontynentu zdominują liczne niże z frontami atmosferycznymi. Polska od południowego zachodu będzie się dostawać pod wpływ zatoki niżowej z pofalowanym frontem chłodnym. Na froncie tym utworzy się płytki ośrodek niżowy, który w ciągu dnia przemieszczać się będzie przez północną część kraju. Napływać będzie wilgotne powietrze polarne morskie, które przejściowo będzie wypierać z północy kraju chłodniejsze powietrze pochodzenia arktycznego.

Ważny komunikat dla mieszkańców Łodzi z ostatniej chwili
Ważny komunikat dla mieszkańców Łodzi

Od 7 listopada 2025 roku w Łodzi działa pierwszy odcinkowy pomiar prędkości. System pojawił się na ul. Chocianowickiej i ma zwiększyć bezpieczeństwo kierowców oraz pieszych. Gdzie dokładnie stanęły kamery, jakie obowiązuje tu ograniczenie oraz dlaczego wybrano właśnie to miejsce?

Tusk znowu kłamał? Naczelna Izba Lekarska odpowiada premierowi z ostatniej chwili
Tusk znowu kłamał? Naczelna Izba Lekarska odpowiada premierowi

Premier Donald Tusk podczas piątkowej konferencji prasowej w Retkowie stanowczo zaprzeczył doniesieniom o odsyłaniu pacjentów onkologicznych ze szpitali. „To jest kłamstwo, prostowaliśmy te informacje” - mówił szef rządu. Dodał: „Do tej pory informacje, jakie przekazywano, były sprawdzane natychmiast i okazywały się nieprawdziwe”. Podkreślił, że szpitale nie mają prawa odsyłać tych chorych, a w razie choćby jednego przypadku osobiście interweniuje minister zdrowia. Tusk wspomniał też o rozmowie z szefową MZ, Jolantą Sobierańską-Grendą.

Interwencja w Koninie zakończyła się tragedią. Nie żyje 39-latek Wiadomości
Interwencja w Koninie zakończyła się tragedią. Nie żyje 39-latek

W jednej z dzielnic Konina doszło do tragicznie zakończonej interwencji służb. Policja została wezwana do agresywnego mężczyzny, którego zachowanie budziło niepokój. Po kilku minutach od obezwładnienia 39-latek stracił przytomność i mimo reanimacji zmarł.

REKLAMA

„Czy duży czy mały, dostał takie rżnięcie, że nie mógł chodzić”. Przemoc to chleb powszedni tych placówek

Trwa wdrażanie reformy systemu pieczy zastępczej. Teoretycznie za trzy lata większość dzieci powinna trafić do rodzin zastępczych lub małych rodzinnych domów dziecka. W praktyce osób chętnych zakładać rodziny zastępcze jest mało, a domy dziecka wciąż są przeładowane.
 „Czy duży czy mały, dostał takie rżnięcie, że nie mógł chodzić”. Przemoc to chleb powszedni tych placówek
/ Fotolia
Barbara Michałowska

„Czy duży, czy mały, dostał takie rżnięcie, że nie mógł chodzić”, „Wtedy pani podleciała i pasem po gołym tyłku, bo akurat tak stałem...”, „Bili gumą przez mokry ręcznik”, „Nowa wychowawczyni wybijała nam na łapach piórnikiem brak postępów”, „Kara była dla wszystkich. Bito nas mocno kablem. Jeszcze dziś boli na wspomnienie” – tak opisywały niektórych wychowawców w domach dziecka osoby, które przebywały tam w latach 70. i 80. Wówczas istniały tzw. molochy, w których przebywało po kilkadziesiąt dzieci. Przemoc nie tylko wychowawców w stosunku do dzieci, ale też między wychowankami to chleb powszedni tych placówek.

– To był zupełnie inny świat, który rządził się zupełnie innymi regułami. Największą wartością była siła – mówią dawni wychowankowie. W efekcie z takich domów dziecka wychodzili często ludzie podwójnie okaleczeni psychicznie. Z jednej strony przez swoich najbliższych (lub z powodu ich straty), z drugiej – poprzez życie w placówce opiekuńczo-wychowawczej, w której życie było często dla dzieci traumą. Po takim doświadczeniu ciężko poukładać sobie dorosłe życie.

Dziś domy dziecka są coraz mniejsze, a od kilku lat państwo stara się, by większość dzieci, które potrzebują opieki zastępczej, trafiło nie do instytucjonalnych placówek, ale do małych rodzinnych domów dziecka lub rodzin zastępczych. By stworzyć im choć namiastkę domu.

Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej, która weszła w życie w 2012 roku, zakłada, że od 2020 roku dzieci do 10. roku życia nie będą mogły przebywać w tradycyjnych domach dziecka. Od 2021 roku w domu nie będzie mogło mieszkać więcej niż czternaścioro dzieci. 

Najbardziej brakuje rodzin
Cel szczytny. Ale w praktyce wdrażanie reformy spotyka wiele trudności. W ubiegłym roku NIK przeprowadziła kontrolę. Kontrolerzy sprawdzali, jak przebiega wdrażanie reformy. Jej wynik opisano w informacji pt. „Działania powiatów w zakresie tworzenia i wsparcia rodzin zastępczych”. Napisano w nim, że system pozyskiwania kandydatów na rodziców zastępczych i prowadzących rodzinne domy dziecka oraz wsparcia już funkcjonujących rodzin zastępczych jest niewydolny. Głównym problemem jest przeludnienie zarówno w domach dziecka, jak i w rodzinach zastępczych. „Rozwój rodzinnych form pieczy zastępczej następuje zbyt wolno w stosunku do potrzeb” – piszą kontrolerzy NIK.

Z kontroli wynika, że w 82 proc. powiatów, które sprawdzano pod tym kątem, brakowało rodzin zastępczych. Najwięcej, bo aż 100 rodzin, brakowało w Warszawie. Wszędzie rodziny były pełne. W ostatnich latach zmniejsza się też liczba chętnych do poprowadzenia rodzin zastępczych. „Szczególnie dotkliwy jest brak rodzin zawodowych pełniących funkcje pogotowia rodzinnego i specjalistycznych, do których mogłyby być kierowane dzieci ze znacznymi deficytami wychowawczymi lub zdrowotnymi. W związku z tym dzieci te są kierowane najczęściej – z uwagi na brak miejsc w placówkach specjalistyczno-terapeutycznych – do placówek typu socjalizacyjnego, które nie są przygotowane do zapewnienia im odpowiedniej opieki” – napisano w raporcie. 

Przepełnione są też tradycyjne domy dziecka. PCPR w Zgierzu pisze: „gdyby w chwili obecnej zaistniała konieczność ograniczenia do 14 liczby wychowanków w placówkach, należałoby otworzyć co najmniej trzy nowe placówki, a biorąc pod uwagę liczbę dzieci przebywających w placówkach poza terenem powiatu z powodu braku miejsc w placówkach na terenie powiatu, powinno powstać pięć czternastoosobowych placówek. Jest to niemożliwe między innymi z powodu braku środków finansowych na ten cel”. Nie udało się także do tej pory umieścić wszystkich dzieci do 7 lat w rodzinach zastępczych. Według ustawy powinno się tak stać do 1 stycznia 2015 roku. Tymczasem w badanym okresie dzieci do 7 lat stanowiły ok. 10 proc. wychowanków instytucjonalnych domów dziecka w skali całego kraju. Czy po 1 stycznia 2019 roku, gdy w domach dziecka będą mogły przebywać dzieci w wieku powyżej 10 roku życia, sytuacja jeszcze się pogorszy?

Kontrolerzy NIK twierdzą, że przyczyną braku chętnych, by zakładać nowe rodziny zastępcze, jest niedostateczne wsparcie tych już funkcjonujących. Osoby, które prowadzą rodziny zastępcze twierdzą, że to ciężka i odpowiedzialna praca, absorbująca 24 godziny na dobę. „Dzieci trafiające do rodzin zastępczych najczęściej to dzieci z trudnościami (problemy zdrowotne, wychowawcze, patologia rodzin). Ogólnie brak akceptacji społecznej dla tego typu pracy, postrzega się nas, że «dorabiamy się na dzieciach»” – tak opisują swoją sytuację rodzice zastępczy z Żagania. 

Rodziny zastępcze boją się też brać pod swój dach starsze dzieci. W powiecie zgierskim kontrolera NIK poinformowano: „Bardzo często się zdarza, iż zawodowa rodzina zastępcza odmawia przyjęcia dziecka nastoletniego (im ma więcej lat, tym większe są trudności z umieszczeniem w zawodowej rodzinie zastępczej), a w przypadku dzieci od 15 lat wzwyż praktycznie jest to niewykonalne”. 

Domy dziecka wciąż pełne
„W 24 powiatach objętych kontrolą nie tylko nie odnotowano znaczącego postępu w zakresie przechodzenia z systemu pieczy instytucjonalnej na system opieki rodzinnej, ale wręcz spadek” – napisano w informacji z kontroli. Liczba rodzin zastępczych spadła w tym czasie o ok. 4 proc. Znacząco wzrosła natomiast liczba dzieci wychowujących się w zawodowych rodzinach zastępczych oraz w rodzinnych domach dziecka. Jednak mała ich ilość sprawia, że w skali kraju w 2015 roku jedynie ok. 11 proc. dzieci przebywających w pieczy zastępczej wychowywało się w zawodowych rodzinach zastępczych, a w rodzinnych domach dziecka – 5,6 proc...



 

Polecane
Emerytury
Stażowe