Pikieta w obronie zwolnionego związkowca z Grupy Azoty Puławy

Były „Mury” Kaczmarskiego, trąbki, gwizdki i okrzyki: „Solidarność” i „Zwyciężymy”. Związkowcy z całej Polski stanęli w obronie zwolnionego pracownika Grupy Azoty Puławy. 25 lipca na teren zakładu przyjechali przedstawiciele wielu organizacji z całego kraju, by przed budynkiem dyrekcji naczelnej wziąć udział w pikiecie.
M. Żegliński
M. Żegliński / Tygodnik Solidarność
- Bronimy człowieka, związkowca, który w niezrozumiały sposób został zwolniony. Nie możemy obojętnie przejść obok tej sprawy. Nie zostawimy Puław, nie zostawimy związkowców – mówił Marian Król, przewodniczący Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ Solidarność.

Pikieta z powodu szykan związkowców

Według związkowców, protesty są odpowiedzą na zwolnienie jednego z członków organizacji. Z ich relacji wynika, że kulminacja działań wobec nich miała miejsce, gdy jeden z działaczy pod pretekstem przetrzymywania na komputerze dokumentów będących tajemnicą spółki, został dyscyplinarnie zwolniony z pracy. Jak mówią związkowcy, ten powód był absurdalny, bo dostęp do dokumentów miało szerokie grono pracowników. Z kolei inny pracownik z Puław za udział w posiedzeniu komitetu strajkowego i zarządu organizacji otrzymał upomnienie. Zwolnieniem zagrożonych jest jeszcze 3 związkowców. Piotr Śliwa, przewodniczący NSZZ Solidarność w Azotach podkreślał, że „S” nie może się zgodzić na poniżanie pracowników puławskich zakładów niezależnie czy są oni, czy nie są członkami związku. - Nie możemy pozwolić na łamanie naszych praw i przywilejów - wyjaśniał.

Związkowcy w tracie protestu przekazali dyrekcji Zakładów Azotowych swoje postulaty ws. zwolnień pracowników z GA Puławy. Dlaczego związkowcy postanowili zorganizować pikietę? – Mamy trzy postulaty. Pierwszy to przywrócenie do pracy członka naszego związku, delegata na walne zebranie, człowieka, który ma szczególną ochronę związkową, a który został zwolniony dyscyplinarnie. Prawnik po zapoznaniu się z dokumentami dotyczącymi naszego kolegi stwierdził, że jeśli pójdzie on do sądu, to bezsprzecznie zostanie przywrócony do pracy, ponieważ dowody przeciwko niemu są wyimaginowane. Dlatego domagamy się przywrócenia naszego związkowca – tłumaczy Piotr Śliwa. - Drugi postulat dotyczy zaprzestania łamania ustawy o związkach zawodowych. Utrudnia się nam bowiem udział w posiedzeniach komisji zakładowej. Trzeci postulat to zaprzestanie łamania zapisów zawartych w zakładowym sporze zbiorowym, co się dzieje poprzez niepublikowanie naszych stanowisk w radiowęźle zakładowym. Dajemy zarządowi kilka dni na podjęcie decyzji. Jeśli nasze postulaty nie zostaną zrealizowane, podejmiemy kolejne kroki.

W pikiecie wzięło udział kilkuset przedstawicieli związków zawodowych z całej Polski. – To nie tylko związkowcy z ZA Puławy, czy Regionu Środkowo-Wschodniego „S”. To także przedstawiciele związków z Lubelskiego Węgla Bogdanka, PZL-Świdnik, Poczty Polskiej, czy Michelin. Wychodzimy z takiego założenia, że „dzisiaj my, jutro wy”. Jeśli będziemy sobie pomagać, to pokażemy solidarność między komisjami i sprzeciw wobec łamaniu praw pracowniczych w tak ordynarny sposób. Górnicy z Bogdanki zapowiedzieli nawet, że na razie stawili się tylko rozpoznawczo, ale jeśli będzie trzeba to wyślą do nas kilka autokarów ludzi z kilofami – relacjonował Sławomir Kamiński, wiceprzewodniczący „S” w Azoty Puławy. – Serca rosną, gdy widzimy takie wsparcie. Mam nadzieje, że zwycięży dialog i dobro innych ludzi – dodał.

W trakcie przemów przed budynkiem zarządu puławskiego zakładu głos zabrał również Marian Król. – Nie może być tak, że wszystkie pieniądze zostaną wyprowadzone z Lubelszczyzny. Dlatego planujemy zorganizować spotkanie z premierem Morawieckim, na którym przekażemy mu informacje w tej sprawie. Jeżeli to będzie konieczne wrócimy do Puław, tylko z jeszcze większymi siłami – przekonywał przewodniczący Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ Solidarność.

Tarnów odżegnuje się od Puław

Na zarzuty przedstawicieli związków odpowiedział już zarząd Grupy Azoty, który wystosował oficjalne oświadczenie. Czytamy w nim, że: „Pracownicy, co do których podjęto w ostatnich miesiącach stosowne kroki dyscyplinarne, dopuścili się rażących zaniedbań w zakresie podstawowych obowiązków pracowniczych i w związku z tym zostały wyciągnięte wobec nich odpowiednie kroki prawne, zgodne z zapisami Kodeksu pracy. Dodatkowo, jeden z opisywanych przypadków, dotyczący naruszenia zasad bezpieczeństwa w Spółce, został skierowany do wyjaśnienia przez zewnętrzne organy dochodzeniowe. Nie są też prawdą pojawiające się ostatnio w przestrzeni publicznej informacje jakoby Spółka w ostatnim czasie zwalniała jakichkolwiek działaczy związkowych pełniących funkcje członków zarządów organizacji związkowych”. Porozmawialiśmy także z Tadeuszem Szumlańskim, przewodniczącym NSZZ Solidarność w Grupie Azoty SA Tarnów, który podkreślił, że związkowcy z Tarnowa nie wzięli udziału w pikiecie. – Odżegnujemy się od stanowiska związkowców z Puław. Uważamy, że członkowie „S” z Puław zostali zmanipulowani i działają na szkodę całej Grupy. Jednym słowem, nie jest nam z nimi po drodze – dodał przewodniczący Szumlański.

Konflikt trwa od wielu miesięcy

Przypomnijmy, że Grupa Azoty działa w branży nawozowo-chemicznej. Powstała w wyniku konsolidacji zakładów z Tarnowa, Puław, Polic i Kędzierzyna-Koźla. W puławskich Azotach od ubiegłego roku panuje pogotowie strajkowe. 15 listopada ub. r. związki weszły w spór zbiorowy z pracodawcą, a w marcu br. został powołany mediator. Gdy po dwóch spotkaniach odbytych w obecności mediatora, strony nie doszły do porozumienia, Związek Zawodowy Pracowników Ruchu Ciągłego i Solidarność powołały komitet strajkowy, który chce, by przestrzegano umowy konsolidacyjnej oraz umowy społecznej obowiązującej w Grupie Azoty, a także domaga się odwołania wiceprezesa Krzysztofa Komendy z zarządu Azotów Puławy. „Puławy” czują się odsunięte na margines także dlatego, gdyż w nowym zarządzie Grupy, wybranym w maju br., nie ma ani jednego przedstawiciela spółki z Lubelszczyzny. Według związkowców jest to więc złamanie umowy konsolidacyjnej.

Sytuacją w Puławach już w maju zajmowali się delegaci XXXI Walnego Zebrania Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ Solidarność, którzy opublikowali swoje stanowisko w tej sprawie. - Stanowczo sprzeciwiamy się grabieniu naszej małej Ojczyzny poprzez trwający transfer dywidendy z Zakładów Azotowych Puławy S.A. Zysk wypracowany przez pracowników Lubelszczyzny jest w ten sposób wyprowadzany, by tuszować słabe wyniki ekonomiczne Grupy Azoty w Tarnowie. Od 2013 roku do dziś było to ponad 660 milionów złotych. W tym roku planuje się zabrać 40 proc. zysków, czyli ponad 110 milionów złotych. Pieniądze te, zamiast rozwijać naszą firmę i wpływać na tworzenie nowych miejsc pracy, wydawane są na realizację mrzonek o wielkości kolejnych prezesów Grupy Azoty takich, jak: zakup nieistniejących złóż fosforu w Afryce czy budowę instalacji odwodornienia propanu (PDH) i instalacji do produkcji polipropylenu (PP) w Policach – napisali przedstawiciele Prezydium Walnego Zebrania Delegatów Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ Solidarność. - Lubelszczyzna to jeden z najbiedniejszych regionów, nie tylko naszego kraju, ale też Europy. Dla nas ważny jest każdy zakład, dający miejsca pracy i każda złotówka, która może je tworzyć. A w ZA Puławy zatrudnionych jest 3500 pracowników, nie licząc spółek zależnych – dodano w oświadczeniu.

To nie koniec sprawy, bo kilka tygodni temu komitet strajkowy postanowił przeprowadzić w zakładzie referendum strajkowe, w którym zapytał pracowników, czy zgadzają się na przeprowadzenie protestu. Za lub przeciw strajkowi zagłosowała już dyrekcja naczelna, a obecnie głosują pracownicy umysłowi oraz pracownicy z wydziałów „za bramą”. By referendum było ważne musi zagłosować ponad połowa całej załogi. Z informacji podanych przez związkowców wynika, że „za” wywołaniem strajku opowiedziało się ok. 91 proc. głosujących pracowników z dyrekcji naczelnej GA Puławy. Referendum wciąż trwa, a zostanie zakończone dopiero po tym, jak zagłosują w nim wszyscy chętni.

Jak udało nam się ustalić, w ostatnich dniach doszło do trzeciego spotkania z udziałem mediatora. – Było ono być może przełomowe. Pojawiło się bowiem światełko w tunelu. Mam coraz większą nadzieje, że uda się rozwiązać ten spór – zdradził nam przewodniczący Śliwa.


Marcin Koziestański

 

POLECANE
Kierowcy uwięzieni na S7. Jest komunikat policji z ostatniej chwili
Kierowcy uwięzieni na S7. Jest komunikat policji

Na drodze ekspresowej S7 w powiecie ostródzkim w kierunku Warszawy samochody powoli jadą. Na drodze w kierunku do Gdańska ruch samochodów jest niewielki i płynny. Policja wciąż monitoruje sytuację – poinformował w środę rzecznik KWP w Olsztynie.

Droga S7 całkowicie zablokowana. „Stoimy od godzin, nie mamy jedzenia ani picia” [WIDEO] z ostatniej chwili
Droga S7 całkowicie zablokowana. „Stoimy od godzin, nie mamy jedzenia ani picia” [WIDEO]

We wtorek wieczorem sytuacja na drodze ekspresowej S7 gwałtownie się pogarsza. Z powodu intensywnych opadów śniegu część trasy została całkowicie zablokowana w obu kierunkach, a kierowcy od wielu godzin stoją w korkach. Jak informuje TVN24, w trybie alarmowym ściągane są dodatkowe patrole policji, a akcję utrudnia fakt, że w zaspach utknął również... pług.

Awaria ciepłownicza w Gdańsku. Setki osób bez ogrzewania z ostatniej chwili
Awaria ciepłownicza w Gdańsku. Setki osób bez ogrzewania

Poważna awaria sieci ciepłowniczej w Gdańsku. Bez ogrzewania i ciepłej wody pozostaje co najmniej kilkuset odbiorców w dzielnicy Orunia Górna–Gdańsk Południe.

Rządowy projekt ws. osoby najbliższej. Jest stanowisko Prezydenta RP z ostatniej chwili
Rządowy projekt ws. "osoby najbliższej". Jest stanowisko Prezydenta RP

Przyjęty przez rząd projekt ustawy o statusie osoby najbliższej przenosi przywileje małżeńskie na związki partnerskie; nie ma na to zgody prezydenta – podkreślił we wtorek szef gabinetu prezydenta Paweł Szefernaker.

Macron ogra Niemców? Startuje wyścig o względy Putina tylko u nas
Macron ogra Niemców? Startuje wyścig o względy Putina

Emmanuel Macron sygnalizuje gotowość do wznowienia dialogu z Władimirem Putinem, co wywołuje napięcia wewnątrz Unii Europejskiej i niepokój w Berlinie. Francuska inicjatywa uruchamia nową rywalizację o wpływy w relacjach z Rosją w momencie, gdy Europa szuka wspólnej strategii wobec wojny na Ukrainie i zmieniającej się polityki USA.

Groźna awaria na popularnym stoku narciarskim. Blisko 80 osób utknęło na wyciągu w śnieżycy z ostatniej chwili
Groźna awaria na popularnym stoku narciarskim. Blisko 80 osób utknęło na wyciągu w śnieżycy

Na stoku narciarskim Czarny Groń w miejscowości Rzyki doszło do poważnej awarii. Wyciąg krzesełkowy zatrzymał się podczas intensywnej śnieżycy, a na wysokości utknęło blisko 80 osób. Na miejsce skierowano straż pożarną oraz specjalistyczne grupy ratownicze.

Kiedy wojna na Ukrainie nie dobiegnie końca? Nowe wyliczenia ekspertów z ostatniej chwili
Kiedy wojna na Ukrainie nie dobiegnie końca? Nowe wyliczenia ekspertów

Tygodnik "Economist" przytacza przewidywania ekspertów z Good Judgment - firmy specjalizującej się w prognozach politycznych i gospodarczych - na 2026 rok. W ich ocenie prawdopodobieństwo, że wojna Rosji przeciw Ukrainie nie skończy się przed 1 stycznia 2027 roku, wynosi 74 proc.

Beata Szydło: W Brazylii i Argentynie zużywa się więcej pestycydów, niż w całej UE łącznie z ostatniej chwili
Beata Szydło: W Brazylii i Argentynie zużywa się więcej pestycydów, niż w całej UE łącznie

"Przez lata budowaliśmy zdrową, czystą produkcję żywności, żeby teraz otworzyć rynek dla chemicznej żywności z Mercosur" – wskazuje Beata Szydło na platformie X, nawiązując do próby przeforsowania przez Brukselę umowy z krajami Mercosur.

Pilny komunikat dla odbiorców energii z PGE z ostatniej chwili
Pilny komunikat dla odbiorców energii z PGE

Ministerstwo Energii wydało pilne ostrzeżenie dla odbiorców energii. Chodzi o wiadomości e-mail i SMS, w których oszuści podszywają się pod instytucje państwowe oraz spółki energetyczne, próbując wyłudzić dane osobowe i pieniądze.

Zełenski: Omawiamy rozmieszczenie wojsk USA na Ukrainie z ostatniej chwili
Zełenski: Omawiamy rozmieszczenie wojsk USA na Ukrainie

Ukraina rozmawia z prezydentem USA Donaldem Trumpem i przedstawicielami koalicji chętnych możliwość rozmieszczenia amerykańskich wojsk w ramach gwarancji bezpieczeństwa, jednak decyzja zależy od Waszyngtonu – oświadczył we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

REKLAMA

Pikieta w obronie zwolnionego związkowca z Grupy Azoty Puławy

Były „Mury” Kaczmarskiego, trąbki, gwizdki i okrzyki: „Solidarność” i „Zwyciężymy”. Związkowcy z całej Polski stanęli w obronie zwolnionego pracownika Grupy Azoty Puławy. 25 lipca na teren zakładu przyjechali przedstawiciele wielu organizacji z całego kraju, by przed budynkiem dyrekcji naczelnej wziąć udział w pikiecie.
M. Żegliński
M. Żegliński / Tygodnik Solidarność
- Bronimy człowieka, związkowca, który w niezrozumiały sposób został zwolniony. Nie możemy obojętnie przejść obok tej sprawy. Nie zostawimy Puław, nie zostawimy związkowców – mówił Marian Król, przewodniczący Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ Solidarność.

Pikieta z powodu szykan związkowców

Według związkowców, protesty są odpowiedzą na zwolnienie jednego z członków organizacji. Z ich relacji wynika, że kulminacja działań wobec nich miała miejsce, gdy jeden z działaczy pod pretekstem przetrzymywania na komputerze dokumentów będących tajemnicą spółki, został dyscyplinarnie zwolniony z pracy. Jak mówią związkowcy, ten powód był absurdalny, bo dostęp do dokumentów miało szerokie grono pracowników. Z kolei inny pracownik z Puław za udział w posiedzeniu komitetu strajkowego i zarządu organizacji otrzymał upomnienie. Zwolnieniem zagrożonych jest jeszcze 3 związkowców. Piotr Śliwa, przewodniczący NSZZ Solidarność w Azotach podkreślał, że „S” nie może się zgodzić na poniżanie pracowników puławskich zakładów niezależnie czy są oni, czy nie są członkami związku. - Nie możemy pozwolić na łamanie naszych praw i przywilejów - wyjaśniał.

Związkowcy w tracie protestu przekazali dyrekcji Zakładów Azotowych swoje postulaty ws. zwolnień pracowników z GA Puławy. Dlaczego związkowcy postanowili zorganizować pikietę? – Mamy trzy postulaty. Pierwszy to przywrócenie do pracy członka naszego związku, delegata na walne zebranie, człowieka, który ma szczególną ochronę związkową, a który został zwolniony dyscyplinarnie. Prawnik po zapoznaniu się z dokumentami dotyczącymi naszego kolegi stwierdził, że jeśli pójdzie on do sądu, to bezsprzecznie zostanie przywrócony do pracy, ponieważ dowody przeciwko niemu są wyimaginowane. Dlatego domagamy się przywrócenia naszego związkowca – tłumaczy Piotr Śliwa. - Drugi postulat dotyczy zaprzestania łamania ustawy o związkach zawodowych. Utrudnia się nam bowiem udział w posiedzeniach komisji zakładowej. Trzeci postulat to zaprzestanie łamania zapisów zawartych w zakładowym sporze zbiorowym, co się dzieje poprzez niepublikowanie naszych stanowisk w radiowęźle zakładowym. Dajemy zarządowi kilka dni na podjęcie decyzji. Jeśli nasze postulaty nie zostaną zrealizowane, podejmiemy kolejne kroki.

W pikiecie wzięło udział kilkuset przedstawicieli związków zawodowych z całej Polski. – To nie tylko związkowcy z ZA Puławy, czy Regionu Środkowo-Wschodniego „S”. To także przedstawiciele związków z Lubelskiego Węgla Bogdanka, PZL-Świdnik, Poczty Polskiej, czy Michelin. Wychodzimy z takiego założenia, że „dzisiaj my, jutro wy”. Jeśli będziemy sobie pomagać, to pokażemy solidarność między komisjami i sprzeciw wobec łamaniu praw pracowniczych w tak ordynarny sposób. Górnicy z Bogdanki zapowiedzieli nawet, że na razie stawili się tylko rozpoznawczo, ale jeśli będzie trzeba to wyślą do nas kilka autokarów ludzi z kilofami – relacjonował Sławomir Kamiński, wiceprzewodniczący „S” w Azoty Puławy. – Serca rosną, gdy widzimy takie wsparcie. Mam nadzieje, że zwycięży dialog i dobro innych ludzi – dodał.

W trakcie przemów przed budynkiem zarządu puławskiego zakładu głos zabrał również Marian Król. – Nie może być tak, że wszystkie pieniądze zostaną wyprowadzone z Lubelszczyzny. Dlatego planujemy zorganizować spotkanie z premierem Morawieckim, na którym przekażemy mu informacje w tej sprawie. Jeżeli to będzie konieczne wrócimy do Puław, tylko z jeszcze większymi siłami – przekonywał przewodniczący Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ Solidarność.

Tarnów odżegnuje się od Puław

Na zarzuty przedstawicieli związków odpowiedział już zarząd Grupy Azoty, który wystosował oficjalne oświadczenie. Czytamy w nim, że: „Pracownicy, co do których podjęto w ostatnich miesiącach stosowne kroki dyscyplinarne, dopuścili się rażących zaniedbań w zakresie podstawowych obowiązków pracowniczych i w związku z tym zostały wyciągnięte wobec nich odpowiednie kroki prawne, zgodne z zapisami Kodeksu pracy. Dodatkowo, jeden z opisywanych przypadków, dotyczący naruszenia zasad bezpieczeństwa w Spółce, został skierowany do wyjaśnienia przez zewnętrzne organy dochodzeniowe. Nie są też prawdą pojawiające się ostatnio w przestrzeni publicznej informacje jakoby Spółka w ostatnim czasie zwalniała jakichkolwiek działaczy związkowych pełniących funkcje członków zarządów organizacji związkowych”. Porozmawialiśmy także z Tadeuszem Szumlańskim, przewodniczącym NSZZ Solidarność w Grupie Azoty SA Tarnów, który podkreślił, że związkowcy z Tarnowa nie wzięli udziału w pikiecie. – Odżegnujemy się od stanowiska związkowców z Puław. Uważamy, że członkowie „S” z Puław zostali zmanipulowani i działają na szkodę całej Grupy. Jednym słowem, nie jest nam z nimi po drodze – dodał przewodniczący Szumlański.

Konflikt trwa od wielu miesięcy

Przypomnijmy, że Grupa Azoty działa w branży nawozowo-chemicznej. Powstała w wyniku konsolidacji zakładów z Tarnowa, Puław, Polic i Kędzierzyna-Koźla. W puławskich Azotach od ubiegłego roku panuje pogotowie strajkowe. 15 listopada ub. r. związki weszły w spór zbiorowy z pracodawcą, a w marcu br. został powołany mediator. Gdy po dwóch spotkaniach odbytych w obecności mediatora, strony nie doszły do porozumienia, Związek Zawodowy Pracowników Ruchu Ciągłego i Solidarność powołały komitet strajkowy, który chce, by przestrzegano umowy konsolidacyjnej oraz umowy społecznej obowiązującej w Grupie Azoty, a także domaga się odwołania wiceprezesa Krzysztofa Komendy z zarządu Azotów Puławy. „Puławy” czują się odsunięte na margines także dlatego, gdyż w nowym zarządzie Grupy, wybranym w maju br., nie ma ani jednego przedstawiciela spółki z Lubelszczyzny. Według związkowców jest to więc złamanie umowy konsolidacyjnej.

Sytuacją w Puławach już w maju zajmowali się delegaci XXXI Walnego Zebrania Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ Solidarność, którzy opublikowali swoje stanowisko w tej sprawie. - Stanowczo sprzeciwiamy się grabieniu naszej małej Ojczyzny poprzez trwający transfer dywidendy z Zakładów Azotowych Puławy S.A. Zysk wypracowany przez pracowników Lubelszczyzny jest w ten sposób wyprowadzany, by tuszować słabe wyniki ekonomiczne Grupy Azoty w Tarnowie. Od 2013 roku do dziś było to ponad 660 milionów złotych. W tym roku planuje się zabrać 40 proc. zysków, czyli ponad 110 milionów złotych. Pieniądze te, zamiast rozwijać naszą firmę i wpływać na tworzenie nowych miejsc pracy, wydawane są na realizację mrzonek o wielkości kolejnych prezesów Grupy Azoty takich, jak: zakup nieistniejących złóż fosforu w Afryce czy budowę instalacji odwodornienia propanu (PDH) i instalacji do produkcji polipropylenu (PP) w Policach – napisali przedstawiciele Prezydium Walnego Zebrania Delegatów Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ Solidarność. - Lubelszczyzna to jeden z najbiedniejszych regionów, nie tylko naszego kraju, ale też Europy. Dla nas ważny jest każdy zakład, dający miejsca pracy i każda złotówka, która może je tworzyć. A w ZA Puławy zatrudnionych jest 3500 pracowników, nie licząc spółek zależnych – dodano w oświadczeniu.

To nie koniec sprawy, bo kilka tygodni temu komitet strajkowy postanowił przeprowadzić w zakładzie referendum strajkowe, w którym zapytał pracowników, czy zgadzają się na przeprowadzenie protestu. Za lub przeciw strajkowi zagłosowała już dyrekcja naczelna, a obecnie głosują pracownicy umysłowi oraz pracownicy z wydziałów „za bramą”. By referendum było ważne musi zagłosować ponad połowa całej załogi. Z informacji podanych przez związkowców wynika, że „za” wywołaniem strajku opowiedziało się ok. 91 proc. głosujących pracowników z dyrekcji naczelnej GA Puławy. Referendum wciąż trwa, a zostanie zakończone dopiero po tym, jak zagłosują w nim wszyscy chętni.

Jak udało nam się ustalić, w ostatnich dniach doszło do trzeciego spotkania z udziałem mediatora. – Było ono być może przełomowe. Pojawiło się bowiem światełko w tunelu. Mam coraz większą nadzieje, że uda się rozwiązać ten spór – zdradził nam przewodniczący Śliwa.


Marcin Koziestański


 

Polecane