[Tylko u nas] Obcokrajowcy w Powstaniu Warszawskim - czarnoskóry muzyk, Słowacy, przyjaciele zza Kaukazu

Na warszawskich barykadach u boku Polaków walczyli przedstawiciele kilkunastu innych narodowości z Europy, Azji i... Afryki. Najbardziej egzotycznym towarzyszem broni powstańców był ciemnoskóry August Agbola O'Brown, którego biografia stanowi gotowy materiał do fascynującej książki historycznej.
 [Tylko u nas] Obcokrajowcy w Powstaniu Warszawskim - czarnoskóry muzyk, Słowacy, przyjaciele zza Kaukazu
/ 1944.pl
Warszawski zryw miał być decydującym o być albo nie być niepodległej Polski akordem akcji „Burza” wobec politycznego niepowodzenia, jakim zakończyła się ona na wschód od Wisły. Pomimo militarnych sukcesów AK w walkach z wycofującymi się Niemcami przedstawicielom Polskiego Państwa Podziemnego, a zarazem prawowitego rządu emigracyjnego, ujawniającym się przed wkraczającymi na ziemie polskie Sowietami, nie udało się przejąć władzy. Doczekali się jedynie plutonów egzekucyjnych, strzałów w potylicę, katowni, więzień, zesłania i łagrów – śmierci lub więzienia. W tej sytuacji zdobycie okupowanej przez Niemców stolicy – zanim wkroczy do niej Armia Czerwona – i zainstalowanie tam polskiego rządu wydawało się ostatnią szansą na suwerenną Rzeczpospolitą. Walki w Warszawie wybuchły 1 sierpnia 1944 r. Przeciwko blisko 60 tys. piechoty SS i Wehrmachtu, wspomaganych przez lotnictwo, czołgi i artylerię, wystąpiło ponad 20 tys. słabo uzbrojonych akowców, wspieranych przez ludność cywilną. Początkowo powstańcy zdołali opanować Stare Miasto, Żoliborz, Mokotów i Wolę oraz część Ochoty i Śródmieścia z Powiślem. Jednak Niemcy szybko przeszli do kontrofensywy, odbijając kolejne dzielnice. Ostatecznie, po 63 dniach bohaterskich walk, 2 października 1944 r. Powstanie skapitulowało. Dwumiesięczny bój pociągnął za sobą śmierć prawie 20 tys. żołnierzy AK i 200 tys. cywilów – zabitych w boju, wyduszonych gazami w kanałach, zamordowanych w szpitalach i podczas krwawych pacyfikacji poszczególnych dzielnic. Agonii miasta towarzyszyła bierność Armii Czerwonej i „ludowego” Wojska Polskiego, stojących na prawym brzegu Wisły i oczekujących na klęskę Powstania. 

Polak, Słowak dwa bratanki 

Niewielu wie, iż na warszawskich barykadach u boku Polaków walczyli przedstawiciele kilkunastu innych narodowości. Najliczniejsi spośród nich byli Słowacy, zamieszkujący przed wybuchem wojny w Warszawie, którzy na przełomie 1942 i 1943 r. utworzyli w stolicy konspiracyjny Słowacki Komitet Narodowy. W porozumieniu z władzami Polskiego Państwa Podziemnego i dowództwem AK sformował on 535 Pluton Słowaków, dowodzony przez Mirosława Iringha (o pseudonimie konspiracyjnym „Stanko”). Pododdział wszedł następnie w skład Obwodu Mokotów AK. W przededniu Powstania pluton liczył blisko 60 żołnierzy i miał charakter międzynarodowy – obok 28 Słowaków służyli w nim Polacy, Węgrzy, Gruzini, Czech i Ukrainiec.

Godzina „W” zastała jednostkę w rozsypce. Część żołnierzy odcięto na Pradze – bezskutecznie próbowali przebić się przez mosty do lewobrzeżnej Warszawy. Inni szturmowali koszary szwoleżerów, a następnie zaciekle bronili barykad przy ulicach Solec i Fabrycznej, odpierając kolejne niemieckie szturmy. Niepowodzeniem zakończył się atak Słowaków na Belweder, który mieli zdobyć w ramach przygotowanego wcześniej planu powstańczych działań. Z kolei we wrześniu żołnierze 535 Plutonu toczyli heroiczne boje na przyczółku czerniakowskim, gdzie zakończył się krwawy szlak bojowy jednostki. Na tydzień przed kapitulacją Powstania ostatnia kilkuosobowa grupka Słowaków przeprawiła się na Saską Kępę. W trakcie walk pluton wyraźnie wyróżniał się wśród innych oddziałów AK i budził zrozumiałe zaciekawienie warszawiaków, wojując pod własną, narodową, słowacką flagą. 


Pluton Słowaków w 1944 r. Źródło: domena publiczna

Sojusznicy z Kaukazu 

Powszechna jest wiedza o haniebnej karcie, jaką w dziejach Powstania Warszawskiego zapisali przedstawiciele narodowości Związku Sowieckiego. Jedni, jako krasnoarmiejcy – czekając bezczynnie na prawym brzegu Wisły na klęskę powstańców, walczących wszak z wspólnym wrogiem Polski i Sowietów. Drudzy, jako niemieccy sojusznicy z antysowieckiej Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii (ROA), dowodzonej przez brigadeführera Kamińskiego – eksterminując bestialsko cywilną ludność stolicy. Jednak byli i tacy reprezentanci narodów zniewolonych przez Kreml, którzy stali się towarzyszami broni akowców. Gruzini – zbiegli z niewoli niemieckiej jeńcy sowieccy, ale także przedstawiciele kolonii zamieszkującej przed wojną w stolicy Polski – walczyli w Plutonie Słowackim. Służyli także w innych znanych jednostkach AK: Zgrupowaniu Chrobry II, Oddziale Osłonowym Wojskowych Zakładów Wydawniczych i w Harcerskiej Baterii Artylerii Przeciwlotniczej. Powstańczych barykad bronili również Ormianie z warszawskiej diaspory.

Udział mieszkańców Kaukazu – dezerterów z armii niemieckiej – w ulicznych walkach potwierdza dziękczynny list, jaki napisali do bohaterskiego dowódcy jednego z akowskich oddziałów, rotmistrza Romualda Radziwiłłowicza „Zaremby” (ciężko ranny w Powstaniu utracił rękę), jego podkomendni. Podpisany przez żołnierzy o nazwiskach wskazujących jednoznacznie na kaukaskie i rosyjskie pochodzenie (Magamagow, Farniejew), zawierał wyrazy wdzięczności za przyjęcie jego sygnatariuszy do jednostki i umożliwienie wspólnej walki przeciwko Niemcom, którzy mieli wcześniej „traktować ich jak psy”. 

Niemcy i Żydzi na barykadach

 Ramię w ramię z Polakami wojowali przeciwko swym ziomkom także Niemcy. Znamy nazwisko podoficera Luftwaffe Willy'ego Lampe, który najpierw w szeregach Zgrupowania „Bartkiewicz” uczył akowców obsługi broni zdobytej na SS i Wehrmachcie, a następnie oddelegowany został do dyspozycji gen. Chruściela „Montera”, dowodzącego Powstaniem. Przeszedł na stronę polską również inny żołnierz niemiecki. Nowym towarzyszom broni opowiadał, iż pochodzi z Alzacji, z pogranicza niemiecko-francuskiego i nie czuje się Niemcem. Przed wojną był ponoć nauczycielem. Przedstawiał się zawsze jako „Alzatczyk”, a powstańcy nazywali go „Degolistą”, gdyż podkreślał swój francuski patriotyzm. Zginął w połowie sierpnia w starciach przy ul. Grzybowskiej.

Dramatyczne losy zamieszkujących Europę narodów, zepchniętych przez niemiecki narodowy socjalizm w krwawy tygiel wojny światowej, sprawiły, iż na barykadach Powstania Warszawskiego, obok Polaków oraz niemieckich dezerterów, których rodacy zgotowali przecież Żydom piekło Holokaustu, stanęli do walki właśnie synowie narodu wybranego. I nie byli to tylko obywatele II RP, ale również Francji, Rumunii i Grecji. Zgłosili akces do powstania po zdobyciu przez legendarny batalion „Parasol” Gęsiówki, czyli wyjątkowego (zlokalizowanego bowiem w granicach miasta) niemieckiego więzienia – obozu koncentracyjnego przy ul. Gęsiej. Brawurowy atak powstańców uratował życie kilkuset więźniom – w tym 350 Żydom, z których część wyraziła chęć walki. Zostali oni chętnie i bez zwłoki przyjęci do jednostek AK. Przy okazji warto porównać tę historyczną prawdę z kłamliwym wizerunkiem żydożerczej AK kreowanym przez niemiecki propagandowy paszkwil „Nasze matki, nasi ojcowie”... 

Godzina W, fot. Stefan Bałuk, domena publiczna 

Czarny jazzman ze stenem 

W Powstaniu Warszawskim brali także udział Francuzi. W walkach przy ul. Rozbratuczestniczył jeden z nich o pseudonimie „Gwiazdka” (nazwisko nieznane), który zyskał mir wśród akowców, gdy podjął się próby unieszkodliwienia samobieżnej miny Goliath. Jego rodak, Jean Gasparue wojował z kolei na Mokotowie, jako żołnierz batalionu „Bałtyk”. W walkach w Śródmieściu i na Starym Mieście brali z kolei udział Włosi. Ich ziomkowie, prowadzący przed wojną restauracje przy Marszałkowskiej, dostarczali natomiast powstańcom żywność. Niewątpliwie najbardziej egzotycznym towarzyszem broni powstańców był ciemnoskóry August Agbola O'Brown, którego biografia stanowi gotowy materiał do fascynującej książki historycznej. Urodził się w 1895 r. w Nigerii. Jako młody chłopak zaokrętował się na brytyjski statek, z którego trafił do Anglii, a później przeniósł się do Wolnego Miasta Gdańska, by swoje światowe wojaże zakończyć wreszcie w 1922 r. w Polsce. Tutaj jako muzyk jazzowy i tancerz stał się atrakcją lokali warszawskich, ożenił się i doczekał dwóch synów.

Dług wobec przybranej ojczyzny zaczął spłacać we wrześniu 1939 r., kiedy to zgłosił się do oddziałów broniących Ochoty. W czasie okupacji grywał w otwockich lokalach, występował jako kaskader w rewiach i dorabiał pokątnym handlem, kolportując zarazem podziemną prasę. W Powstaniu walczył jako „Ali” w batalionie „Iwo” w rejonie Marszałkowskiej i Hożej. Przeżył kapitulację, a w 1949 r. został zatrudniony w ówczesnym Wydziale Kultury i Sztuki Zarządu Miejskiego. Ponieważ nie ukrywał swej powstańczej przeszłości, nie zagrzał tam miejsca i pomimo „obiektywnie słusznego” pochodzenia z Czarnego Lądu, gnębionego przez imperialistów i kolonialistów wszelkiej maści, wkrótce utrzymywał się tylko z muzykowania w stołecznych lokalach. W 1958 r. z rodziną wyemigrował do Wielkiej Brytanii.

Przemysław Waingertner
Autor jest profesorem historii Uniwersytetu Łódzkiego.
Artykuł pierwotne wydrukowany w Tygodniku Solidarność (#32 / 2016) 

 

POLECANE
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos z ostatniej chwili
Plan na zakończenie wojny? Doradca Trumpa zabrał głos

Ekipa prezydenta elektra Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa rozpocznie współpracę z administracją prezydenta Joe Bidena w celu osiągniecia „porozumienia” między Ukrainą i Rosją - oświadczył w niedzielę w telewizji Fox News Michael Waltz, nominowany przez Trumpa na stanowisko doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego.

Genialne w swej prostocie. Zaskoczenie dla fanów Familiady z ostatniej chwili
"Genialne w swej prostocie". Zaskoczenie dla fanów "Familiady"

Z okazji 30-lecia „Familiady” produkcja programu zdecydowała się ujawnić tajemnicę słynnego kącika muzycznego. Przez lata widzowie wyobrażali sobie to miejsce jako profesjonalne, dźwiękoszczelne studio - być może szklany pokój lub elegancką kabinę. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem z ostatniej chwili
Nawrocki: Polska to moja miłość, dlatego jestem gotowy zostać jej prezydentem

Prezes IPN Karol Nawrocki zadeklarował podczas niedzielnej konwencji w Krakowie, że Polska to jego miłość, dlatego jest gotowy zostać jej prezydentem. Jego pierwszą obietnicą wyborczą jest zakończenie wojny polsko-polskiej.

Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski tylko u nas
Prof. Krasnodębski: mamy przedstawiciela warszawskiej elitki kontra przedstawiciela Polski

- Mamy ponadpartyjnego kandydata, podkreślającego swoje związki ze zwykłymi Polakami, Karol Nawrocki dosyć też skutecznie wypunktował słabości przeciwnika, a z drugiej strony mówił o programie, o ambitnej Polsce, o inwestycjach, o tych wszystkich rzeczach, o których Polacy dyskutują - skomentował wybór kandydata PiS prof. Zdzisław Krasnodębski.

Rozpłakałam się. Uczestniczka Tańca z gwiazdami przerwała milczenie z ostatniej chwili
"Rozpłakałam się". Uczestniczka "Tańca z gwiazdami" przerwała milczenie

Vanessa Aleksander, która wygrała 15. edycję „Tańca z Gwiazdami”, po tygodniu milczenia przerwała ciszę i udzieliła pierwszego wywiadu. W rozmowie w programie „Halo tu Polsat” aktorka opowiedziała o emocjach związanych z wygraną i wielu trudnych momentach na drodze do finału.

Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata z ostatniej chwili
Prezes PiS zabrał głos. Uzasadnił wybór kandydata

Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mamy dziś stan wojny polsko-polskiej, której Polacy nie chcą. Dlatego - jak przekonywał - potrzebny jest kandydat na prezydenta, który będzie niezależny od formacji politycznych i zakończy tę wojnę w imię interesu Polski. Dodał, że takim kandydatem jest Karol Nawrocki.

Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku z ostatniej chwili
Potężne uderzenie w kieszenie Polaków. Drastyczny wzrost rachunków w 2025 roku

Rok 2025 może okazać się finansowym wyzwaniem dla wielu Polaków. Jak wynika z badania Krajowego Rejestru Długów, aż 80% rodaków spodziewa się wzrostu rachunków i opłat. Najbardziej drastyczne podwyżki mogą dotknąć ogrzewania, a także innych podstawowych kosztów życia.

To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS z ostatniej chwili
To już oficjalnie. Wiemy, kto będzie kandydatem PiS

Rozpoczęła się konwencja z udziałem m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie której ogłoszono decyzję dotyczącą poparcia bezpartyjnego kandydata na prezydenta.

Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS z ostatniej chwili
Drwiący wpis Tuska. Jest riposta PiS

W niedzielę, w krakowskiej Hali "Sokół", Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata na prezydenta podczas wydarzenia określanego jako "spotkanie obywatelskie". Choć oficjalne nazwisko nie padło, według wielu doniesień medialnych to Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, ma otrzymać poparcie partii Jarosława Kaczyńskiego. Proces wyłaniania kandydata był jednak burzliwy, a decyzję podjęto po długich negocjacjach.

Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Jaka pogoda nas czeka? IMGW wydał nowy komunikat

Synoptyk Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ewa Łapińska poinformowała, że w niedzielę niemal w całej Polsce będzie pochmurnie. Kolejne dni przyniosą stopniową poprawę pogody; będzie coraz więcej przejaśnień i rozpogodzeń, choć niewykluczone są także miejscowe, silne porywy wiatru i gołoledź.

REKLAMA

[Tylko u nas] Obcokrajowcy w Powstaniu Warszawskim - czarnoskóry muzyk, Słowacy, przyjaciele zza Kaukazu

Na warszawskich barykadach u boku Polaków walczyli przedstawiciele kilkunastu innych narodowości z Europy, Azji i... Afryki. Najbardziej egzotycznym towarzyszem broni powstańców był ciemnoskóry August Agbola O'Brown, którego biografia stanowi gotowy materiał do fascynującej książki historycznej.
 [Tylko u nas] Obcokrajowcy w Powstaniu Warszawskim - czarnoskóry muzyk, Słowacy, przyjaciele zza Kaukazu
/ 1944.pl
Warszawski zryw miał być decydującym o być albo nie być niepodległej Polski akordem akcji „Burza” wobec politycznego niepowodzenia, jakim zakończyła się ona na wschód od Wisły. Pomimo militarnych sukcesów AK w walkach z wycofującymi się Niemcami przedstawicielom Polskiego Państwa Podziemnego, a zarazem prawowitego rządu emigracyjnego, ujawniającym się przed wkraczającymi na ziemie polskie Sowietami, nie udało się przejąć władzy. Doczekali się jedynie plutonów egzekucyjnych, strzałów w potylicę, katowni, więzień, zesłania i łagrów – śmierci lub więzienia. W tej sytuacji zdobycie okupowanej przez Niemców stolicy – zanim wkroczy do niej Armia Czerwona – i zainstalowanie tam polskiego rządu wydawało się ostatnią szansą na suwerenną Rzeczpospolitą. Walki w Warszawie wybuchły 1 sierpnia 1944 r. Przeciwko blisko 60 tys. piechoty SS i Wehrmachtu, wspomaganych przez lotnictwo, czołgi i artylerię, wystąpiło ponad 20 tys. słabo uzbrojonych akowców, wspieranych przez ludność cywilną. Początkowo powstańcy zdołali opanować Stare Miasto, Żoliborz, Mokotów i Wolę oraz część Ochoty i Śródmieścia z Powiślem. Jednak Niemcy szybko przeszli do kontrofensywy, odbijając kolejne dzielnice. Ostatecznie, po 63 dniach bohaterskich walk, 2 października 1944 r. Powstanie skapitulowało. Dwumiesięczny bój pociągnął za sobą śmierć prawie 20 tys. żołnierzy AK i 200 tys. cywilów – zabitych w boju, wyduszonych gazami w kanałach, zamordowanych w szpitalach i podczas krwawych pacyfikacji poszczególnych dzielnic. Agonii miasta towarzyszyła bierność Armii Czerwonej i „ludowego” Wojska Polskiego, stojących na prawym brzegu Wisły i oczekujących na klęskę Powstania. 

Polak, Słowak dwa bratanki 

Niewielu wie, iż na warszawskich barykadach u boku Polaków walczyli przedstawiciele kilkunastu innych narodowości. Najliczniejsi spośród nich byli Słowacy, zamieszkujący przed wybuchem wojny w Warszawie, którzy na przełomie 1942 i 1943 r. utworzyli w stolicy konspiracyjny Słowacki Komitet Narodowy. W porozumieniu z władzami Polskiego Państwa Podziemnego i dowództwem AK sformował on 535 Pluton Słowaków, dowodzony przez Mirosława Iringha (o pseudonimie konspiracyjnym „Stanko”). Pododdział wszedł następnie w skład Obwodu Mokotów AK. W przededniu Powstania pluton liczył blisko 60 żołnierzy i miał charakter międzynarodowy – obok 28 Słowaków służyli w nim Polacy, Węgrzy, Gruzini, Czech i Ukrainiec.

Godzina „W” zastała jednostkę w rozsypce. Część żołnierzy odcięto na Pradze – bezskutecznie próbowali przebić się przez mosty do lewobrzeżnej Warszawy. Inni szturmowali koszary szwoleżerów, a następnie zaciekle bronili barykad przy ulicach Solec i Fabrycznej, odpierając kolejne niemieckie szturmy. Niepowodzeniem zakończył się atak Słowaków na Belweder, który mieli zdobyć w ramach przygotowanego wcześniej planu powstańczych działań. Z kolei we wrześniu żołnierze 535 Plutonu toczyli heroiczne boje na przyczółku czerniakowskim, gdzie zakończył się krwawy szlak bojowy jednostki. Na tydzień przed kapitulacją Powstania ostatnia kilkuosobowa grupka Słowaków przeprawiła się na Saską Kępę. W trakcie walk pluton wyraźnie wyróżniał się wśród innych oddziałów AK i budził zrozumiałe zaciekawienie warszawiaków, wojując pod własną, narodową, słowacką flagą. 


Pluton Słowaków w 1944 r. Źródło: domena publiczna

Sojusznicy z Kaukazu 

Powszechna jest wiedza o haniebnej karcie, jaką w dziejach Powstania Warszawskiego zapisali przedstawiciele narodowości Związku Sowieckiego. Jedni, jako krasnoarmiejcy – czekając bezczynnie na prawym brzegu Wisły na klęskę powstańców, walczących wszak z wspólnym wrogiem Polski i Sowietów. Drudzy, jako niemieccy sojusznicy z antysowieckiej Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii (ROA), dowodzonej przez brigadeführera Kamińskiego – eksterminując bestialsko cywilną ludność stolicy. Jednak byli i tacy reprezentanci narodów zniewolonych przez Kreml, którzy stali się towarzyszami broni akowców. Gruzini – zbiegli z niewoli niemieckiej jeńcy sowieccy, ale także przedstawiciele kolonii zamieszkującej przed wojną w stolicy Polski – walczyli w Plutonie Słowackim. Służyli także w innych znanych jednostkach AK: Zgrupowaniu Chrobry II, Oddziale Osłonowym Wojskowych Zakładów Wydawniczych i w Harcerskiej Baterii Artylerii Przeciwlotniczej. Powstańczych barykad bronili również Ormianie z warszawskiej diaspory.

Udział mieszkańców Kaukazu – dezerterów z armii niemieckiej – w ulicznych walkach potwierdza dziękczynny list, jaki napisali do bohaterskiego dowódcy jednego z akowskich oddziałów, rotmistrza Romualda Radziwiłłowicza „Zaremby” (ciężko ranny w Powstaniu utracił rękę), jego podkomendni. Podpisany przez żołnierzy o nazwiskach wskazujących jednoznacznie na kaukaskie i rosyjskie pochodzenie (Magamagow, Farniejew), zawierał wyrazy wdzięczności za przyjęcie jego sygnatariuszy do jednostki i umożliwienie wspólnej walki przeciwko Niemcom, którzy mieli wcześniej „traktować ich jak psy”. 

Niemcy i Żydzi na barykadach

 Ramię w ramię z Polakami wojowali przeciwko swym ziomkom także Niemcy. Znamy nazwisko podoficera Luftwaffe Willy'ego Lampe, który najpierw w szeregach Zgrupowania „Bartkiewicz” uczył akowców obsługi broni zdobytej na SS i Wehrmachcie, a następnie oddelegowany został do dyspozycji gen. Chruściela „Montera”, dowodzącego Powstaniem. Przeszedł na stronę polską również inny żołnierz niemiecki. Nowym towarzyszom broni opowiadał, iż pochodzi z Alzacji, z pogranicza niemiecko-francuskiego i nie czuje się Niemcem. Przed wojną był ponoć nauczycielem. Przedstawiał się zawsze jako „Alzatczyk”, a powstańcy nazywali go „Degolistą”, gdyż podkreślał swój francuski patriotyzm. Zginął w połowie sierpnia w starciach przy ul. Grzybowskiej.

Dramatyczne losy zamieszkujących Europę narodów, zepchniętych przez niemiecki narodowy socjalizm w krwawy tygiel wojny światowej, sprawiły, iż na barykadach Powstania Warszawskiego, obok Polaków oraz niemieckich dezerterów, których rodacy zgotowali przecież Żydom piekło Holokaustu, stanęli do walki właśnie synowie narodu wybranego. I nie byli to tylko obywatele II RP, ale również Francji, Rumunii i Grecji. Zgłosili akces do powstania po zdobyciu przez legendarny batalion „Parasol” Gęsiówki, czyli wyjątkowego (zlokalizowanego bowiem w granicach miasta) niemieckiego więzienia – obozu koncentracyjnego przy ul. Gęsiej. Brawurowy atak powstańców uratował życie kilkuset więźniom – w tym 350 Żydom, z których część wyraziła chęć walki. Zostali oni chętnie i bez zwłoki przyjęci do jednostek AK. Przy okazji warto porównać tę historyczną prawdę z kłamliwym wizerunkiem żydożerczej AK kreowanym przez niemiecki propagandowy paszkwil „Nasze matki, nasi ojcowie”... 

Godzina W, fot. Stefan Bałuk, domena publiczna 

Czarny jazzman ze stenem 

W Powstaniu Warszawskim brali także udział Francuzi. W walkach przy ul. Rozbratuczestniczył jeden z nich o pseudonimie „Gwiazdka” (nazwisko nieznane), który zyskał mir wśród akowców, gdy podjął się próby unieszkodliwienia samobieżnej miny Goliath. Jego rodak, Jean Gasparue wojował z kolei na Mokotowie, jako żołnierz batalionu „Bałtyk”. W walkach w Śródmieściu i na Starym Mieście brali z kolei udział Włosi. Ich ziomkowie, prowadzący przed wojną restauracje przy Marszałkowskiej, dostarczali natomiast powstańcom żywność. Niewątpliwie najbardziej egzotycznym towarzyszem broni powstańców był ciemnoskóry August Agbola O'Brown, którego biografia stanowi gotowy materiał do fascynującej książki historycznej. Urodził się w 1895 r. w Nigerii. Jako młody chłopak zaokrętował się na brytyjski statek, z którego trafił do Anglii, a później przeniósł się do Wolnego Miasta Gdańska, by swoje światowe wojaże zakończyć wreszcie w 1922 r. w Polsce. Tutaj jako muzyk jazzowy i tancerz stał się atrakcją lokali warszawskich, ożenił się i doczekał dwóch synów.

Dług wobec przybranej ojczyzny zaczął spłacać we wrześniu 1939 r., kiedy to zgłosił się do oddziałów broniących Ochoty. W czasie okupacji grywał w otwockich lokalach, występował jako kaskader w rewiach i dorabiał pokątnym handlem, kolportując zarazem podziemną prasę. W Powstaniu walczył jako „Ali” w batalionie „Iwo” w rejonie Marszałkowskiej i Hożej. Przeżył kapitulację, a w 1949 r. został zatrudniony w ówczesnym Wydziale Kultury i Sztuki Zarządu Miejskiego. Ponieważ nie ukrywał swej powstańczej przeszłości, nie zagrzał tam miejsca i pomimo „obiektywnie słusznego” pochodzenia z Czarnego Lądu, gnębionego przez imperialistów i kolonialistów wszelkiej maści, wkrótce utrzymywał się tylko z muzykowania w stołecznych lokalach. W 1958 r. z rodziną wyemigrował do Wielkiej Brytanii.

Przemysław Waingertner
Autor jest profesorem historii Uniwersytetu Łódzkiego.
Artykuł pierwotne wydrukowany w Tygodniku Solidarność (#32 / 2016) 


 

Polecane
Emerytury
Stażowe